Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Na szkarłatnych morzach - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 września 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Na szkarłatnych morzach - ebook

Złodziej i nadzwyczajny oszust – Locke Lamora – oraz śmiertelnie niebezpieczny Jean Tannen porzucają rodzinne miasto i dotychczasowe życie, z którego zostały tylko ruiny. Ale nie mogą wiecznie uciekać, kiedy więc wreszcie się zatrzymują, postanawiają zaatakować najbogatszy i najtrudniejszy cel na horyzoncie. Miasto-państwo Tal Verarr. Wieżę Grzechu.

Wieża Grzechu to dom gry przewyższający wszystkie inne jaskinie hazardu. Nikomu nie udało się ukraść stamtąd choćby jednej monety i przeżyć. Takiemu wyzwaniu Locke nie zdoła się oprzeć…

…ale będzie musiał poczekać, nim wprowadzi w życie swój perfekcyjnie przygotowany plan.

Ktoś jeszcze w Tal Verarr potrzebuje nadzwyczajnych umiejętności Niecnych Dżentelmenów i gotów jest ich zabić, jeśli dzięki temu coś zyska. Nim się obejrzą, Locke i Jean uwikłają się w piractwo. Doskonała robota dla złodziei, którzy nie potrafią odróżnić dzioba galery od rufy.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7480-938-2
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog Rozmowa w napiętej atmosferze

Locke Lamora stał na pomoście w Tal Verrar; na plecach czuł gorący podmuch z płonącego statku, na szyi zimne ukłucie bełtu z wycelowanej w niego kuszy.

Wyszczerzył zęby i skupił się, by swoją kuszę trzymać dokładnie na poziomie lewego oka przeciwnika. Stali dość blisko, żeby zebrać na siebie większość krwi tego drugiego, gdyby jednocześnie drgnęły im palce.

– Bądź rozsądny – powiedział mężczyzna stojący naprzeciwko. Perełki potu rysowały wyraźne ścieżki, gdy spływały mu po brudnych policzkach i czole. – Weź pod uwagę, w jak niefortunnym znalazłeś się położeniu.

Locke parsknął.

– Położenie jest niefortunne dla obu stron. No, chyba że masz gałki oczne z żelaza. Nie uważasz, Jean?

Stali ramię w ramię na pomoście, Locke obok Jeana; napastnicy także stanęli obok siebie. Jean i jego przeciwnik również mierzyli do siebie z kusz. Cztery zimne, metalowe bełty, znajdujące się raptem kilka cali od głów czterech podenerwowanych mężczyzn, mogły wystrzelić w każdej chwili. Żaden by nie chybił, nawet gdyby bogowie w niebiosach lub pod nimi zdecydowali inaczej.

– Cała nasza czwórka tkwi po jaja w ruchomych piaskach – stwierdził Jean.

Stary galeon na wodzie za nimi jęknął i zaskrzypiał, gdy ryczące płomienie przeżarły go od środka. Noc zamieniła się w dzień na przestrzeni setek jardów. Na kadłubie krzyżowały się biało-pomarańczowe linie rozchodzących się szwów. Dym buchał z tych piekielnych szczelin małymi czarnymi eksplozjami – ostatnie rozdygotane oddechy ogromnej drewnianej bestii umierającej w agonii. Czterej mężczyźni stali na pomoście, dziwnie samotni pośród światła i hałasu, które przyciągnęły uwagę całego miasta.

– Opuść kuszę, na miłość bogów – powiedział przeciwnik Locke’a. – Poinstruowano nas, żeby was nie zabijać, o ile nie zajdzie taka potrzeba.

– I jestem pewny, że przyznalibyście się szczerze, gdyby rozkaz brzmiał inaczej – odparł Locke. Uśmiechnął się szerzej. – Obiecałem sobie nigdy nie ufać ludziom, którzy trzymają broń przy mojej tchawicy. Przykro mi.

– Twoja dłoń zadrży prędzej niż moja.

– Oprę czubek bełtu o twój nos, jeśli się zmęczę. Kto was nasłał? Ile wam płacą? Nie brakuje nam funduszy. Możemy znaleźć rozwiązanie korzystne dla obu stron.

– Właściwie to wiem, kto ich nasłał – wtrącił Jean.

– Serio? – Locke zerknął na przyjaciela i znowu spojrzał w oczy przeciwnikowi.

– I rozwiązanie już znaleziono, chociaż nie nazwałbym go korzystnym dla wszystkich.

– Ach... Jean, straciłem wątek.

– Nie. – Jean uniósł dłoń, kierując jej wnętrze ku mężczyznie naprzeciwko. A potem powoli, ostrożnie obrócił kuszę w lewo, aż wycelowała w głowę Locke’a. Mężczyzna, któremu poprzednio grożono, zamrugał zaskoczony. – To mnie straciłeś.

– Jean... – Uśmiech zniknął z twarzy Locke’a. – To nie jest zabawne.

– Zgadzam się. Oddaj mi kuszę.

– Jean...

– Oddaj mi ją. Szybciutko. Ej, ty, całkiem skretyniałeś? Odsuń to od mojej twarzy i celuj w niego.

Wcześniejszy przeciwnik Jeana oblizał nerwowo usta, ale się nie poruszył. Jean zazgrzytał zębami.

– Słuchaj no, ty portowa małpo z gąbką zamiast mózgu, odwalam tu robotę za ciebie. Wyceluj kuszę w mojego przeklętego wspólnika, żebyśmy mogli zejść z pomostu!

– Jean, obecny obrót spraw określiłbym jako zdecydowanie mało pomocny – powiedział Locke. Chyba chciał coś dodać, ale w tej samej chwili przeciwnik Jeana postanowił posłuchać rady Jeana.

Locke miał wrażenie, że pot spływa mu po twarzy strugami, jakby zdradzieckie płyny uciekały z jego ciała, nim stanie się coś gorszego.

– No proszę. Trzy do jednego. – Jean splunął na pomost. – Nie dałeś mi wyboru, musiałem zawrzeć umowę z pracodawcą tych dżentelmenów, jeszcze zanim wyruszyliśmy. Na bogów, zmusiłeś mnie do tego! Przykro mi. Myślałem, że się skontaktują, zanim wycelują do nas z kusz. A teraz oddaj mi broń.

– Jean, co ty sobie, do cholery, wyobrażasz?

– Milcz. Nie odzywaj się już ani słowem. Nie próbuj mnie przekabacić. Za dobrze cię znam, żeby ci pozwolić na te twoje gadki, Locke. Zdejmij palec ze spustu i oddaj mi kuszę.

Locke spojrzał na stalowy koniuszek bełtu Jeana i z niedowierzaniem rozdziawił usta. Świat wokół pobladł i zmniejszył się do jednego malutkiego, lśniącego punktu, ożywionego pomarańczowymi odbiciami piekła buchającego za jego plecami w porcie.

– Nie mogę w to uwierzyć – powiedział Locke. – Po prostu...

– Powiem to po raz ostatni, Locke. – Jean zazgrzytał zębami. Trzymał broń nieruchomo, wycelowaną dokładnie między oczy przyjaciela. – Zdejmij palec ze spustu i oddaj mi tę cholerną kuszę. I to już.Podziękowania

Jeszcze raz – niesamowitej Jenny, za to, że na przestrzeni lat stała się dla mnie wszystkim: dziewczyną, najlepszą przyjaciółką, pierwszą czytelniczką, konstruktywnym krytykiem, a na koniec także żoną.

Anne Groell, Gillian Redfearn i Simonowi Spantonowi – nie tylko za to, że są w ogóle i w szczególe genialni, ale także za to, że mnie nie zamordowali.

Jo Fletcher – także za niezamordowanie mnie. Twoje zdrowie!

Wszystkim z Orion Books, którzy sprawili, że moja pierwsza (oby nie ostatnia) wizyta w Anglii była taka radosna, i którzy znosili mnie mimo mojej żałosnej choroby. Szczególne podziękowania kieruję do Jona Weira, wiernego nadzorcy i przewodnika.

Wszystkim księgarzom w Wielkiej Brytanii, którzy robili co w ich mocy, żeby wypromować Kłamstwa Locke’a Lamory, kiedy te były jeszcze raczkującym niemowlęciem. Wielkie dzięki.

Desiree, Jeffowi i Cleo.

Deannie Hoak, Lisie Rogers, Joshowi Pasternakowi, Johnowi Josephowi Adamsowi, Elizabeth Bear, Sarah Monette, Jasonowi McCrayowi, Joemu Abercrombie, Tomowi Lloydowi, Jayowi Lake’owi, GRRM i wielu innym. Oraz Rose, która jest wprawdzie niska, ale całkiem znośna z niej przyjaciółka.

Lokiemu, Valkyrii, Peepitowi, Artemidzie i Thorowi – najlepszej ekipie małych zwierzątek domowych, jaka kiedykolwiek zebrała się do kupy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: