Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Najlepsze lekarstwo - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
24 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Najlepsze lekarstwo - ebook

„Serce jej krwawiło. Sama naraziła się na cios. Od kilku tygodni wiedziała, że jest coraz bardziej zakochana mimo jego reputacji kobieciarza, mimo danej sobie przysięgi, że nie będzie się angażować w nowy związek. Powtarzała sobie, że to tylko wakacyjny romans, ale przecież jej największym marzeniem jest związanie się z Harrym na zawsze. Musi od niego uciec, zanim pęknie jej serce...”

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-0491-0
Rozmiar pliku: 649 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Emmo, kiedy przyjeżdżasz? Jaki chcesz lepszy dowód, że mówię poważnie? Nie wystarcza ci, że mimo bieganiny siadam i piszę?! Uszczknij trochę kasy ze spadku i wskakuj w samolot. Możesz zatrzymać się w Sydney u moich staruszków, a kiedy dojdziesz do siebie po zmianie stref czasowych, przylecisz do mnie. Zobaczysz, oszalejesz z zachwytu. Pamiętasz, jak byłyśmy nastolatkami i fascynowało cię wszystko, co miało związek z Australią? I pamiętasz ten serial o latających lekarzach? (Jak mogłabyś zapomnieć? Zabrałaś ze sobą komplet kaset wideo :)!) Tutaj masz szansę zobaczyć ich na żywo, nie na niby! Nie wykręcaj się, MUSISZ przyjechać!

Zaręczam ci, kiedy tylko zobaczysz busz i poznasz prawdziwych Australijczyków, zapomnisz o kłopotach. Nabierzesz dystansu, zyskasz właściwą perspektywę i wyrzucisz tego jak-on-się-nazywa Z SERCA I Z PAMIĘCI!!!

Nie zastanawiaj się, Em, działaj!

Do szybkiego zobaczenia.

Ściskam, Soph

Pełen wykrzykników list Sophie był taki jak ona. Wszystko robiła szybko i z pasją. Żyła w ustawicznym biegu, a jej entuzjazm był zaraźliwy. Emma uległa więc namowom kuzynki, kupiła bilet i teraz zbliżała się do celu swej podróży.

Zaproszenie Sophie nie było jedynym powodem, dla którego spakowała walizkę, pożegnała się z macochą oraz przyrodnimi siostrami i zdecydowała polecieć na drugą półkulę. Potrzebowała tego listu. Był dla niej jak kotwica, czytała go codziennie i znała na pamięć. Pomagał jej utrzymać kontakt z rzeczywistością. Dzięki niemu cała przygoda nie wydawała się czystą abstrakcją.

Rozpamiętywanie wydarzeń, które poprzedziły jej wyjazd, było tak przygnębiające, że Emma z powrotem skoncentrowała uwagę na krajobrazach widocznych przez okno i zmusiła się do myślenia o przyjemniejszych rzeczach. Patrząc jednak na wyschniętą czerwoną ziemię pod skrzydłami samolotu, zaczęła się zastanawiać, czy mądrze postąpiła. Czy rozsądne było porzucenie swojskiej Anglii i przyjazd na to pustkowie?

W Anglii czułaś się nieszczęśliwa, przypomniał wewnętrzny głos. To prawda, ale tutaj też może być nieszczęśliwa.

Czy lepiej być nieszczęśliwą u siebie w domu, czy w nieznanym obcym świecie?

Miała nadzieję, że słowa Sophie się sprawdzą i że zmiana otoczenia oraz nowe zajęcia pomogą jej przestać litować się nad sobą i ruszyć do przodu. Sophie przekonywała ją, że trudno być przygnębionym tam, gdzie słońce świeci prawie zawsze. Poza tym Emma od dawna marzyła o powrocie do Australii. I teraz to marzenie się spełniało.

Samolot zaczął się zniżać. Emma wsunęła kopertę z listem między kartki książki, a książkę schowała do torebki. Potem wciągnęła powietrze w płuca i z ciężkim westchnieniem wypuściła. Za późno, by się wycofać.

– Dobrze się pani czuje? – zaniepokoiła się dziewczyna z sąsiedniego fotela.

Emma odwróciła się w jej stronę. Podczas lotu nie rozmawiały. Na początku wymieniły tylko zdawkowe uśmiechy, potem Emma wyjęła książkę i zagłębiła się w lekturze. Teraz spostrzegła, że dziewczyna jest mniej więcej w jej wieku, czyli ma dwadzieścia kilka lat, i przygląda się jej z wyraźną troską.

– Tak, tak. Nic mi nie jest – odparła. – Tylko różne myśli nie dają mi spokoju.

– Jest pani Angielką? – Emma przytaknęła kiwnięciem głowy. – Przyjechała pani na wakacje czy do pracy?

Emma zastanowiła się, jak określić cel wizyty. Chciała wierzyć, że przyjechała na wakacje, chociaż jej podróż była bardziej ucieczką. Wiedziała, że ucieka od dawnego życia, przynajmniej na pewien czas, lecz nie chciała przyznać się do tego głośno.

– Przyjechałam do rodziny.

To była prawda, chociaż nie cała.

– Na długo?

– Jeszcze nie wiem.

Emma nie snuła żadnych planów. Najpierw niech dotrze do Broken Hill, a potem zobaczy, co dalej. Już dawno się przekonała, że wiele rzeczy w życiu dzieje się jakby bez jej udziału. Czasami cieszyła się z tego, jak toczą się wypadki, czasami nie, lecz zawsze towarzyszyło jej przekonanie, że na pewne sprawy nie ma wpływu. Na inne zaś nawet nie próbowała wpływać. Bardzo często też z jej planów wychodziło coś zupełnie innego niż w początkowych zamierzeniach, więc ostatecznie, jeśli tylko mogła, unikała wybiegania myślą w przyszłość.

Nie czuła się na siłach kontynuować rozmowy, odwróciła się więc z powrotem do okna.

Ocean i góry na zachód od Sydney dawno pozostały za nimi. Ziemia była pofałdowana, zabarwiona na czerwono, a rośliny wyblakłe i jakby przykurzone. Nie musiała zbytnio wysilać wyobraźni, aby uwierzyć, że ludzie giną tutaj bez śladu. Jak ona to wytrzyma?

Urodziła się i wychowała w Anglii, lecz zawsze pragnęła poznać Australię. W końcu była w połowie Australijką. Jako nastolatka, podczas swojej pierwszej wizyty, oglądała busz tylko w telewizji. Dopiero teraz będzie miała okazję, już jako osoba dorosła, na własnej skórze doświadczyć, jak wygląda życie we wnętrzu kontynentu.

Miała nadzieję, że pobyt tu pozwoli jej dojść do siebie po traumie, jaką był dla niej ostatni rok, i odkryć, co to znaczy szczęście, lecz patrząc na ten nieprzyjazny krajobraz, zaczynała nabierać wątpliwości, czy jej się to uda. Niewykluczone, że samo przetrwanie tutaj pochłonie jej wszystkie siły.

Samolot zniżał się coraz bardziej. Emma poczuła lekki wstrząs, gdy pilot próbował wysunąć podwozie, lecz zaraz potem usłyszała, jak klapa z powrotem się zamyka. Samolot zatoczył koło. Po chwili pilot podjął drugą próbę wysunięcia podwozia, również nieudaną. Emma zmarszczyła brwi. Przy kolejnym okrążeniu zobaczyła budynek lotniska.

– Proszę o uwagę – usłyszeli głos pilota. – Pragnę poinformować, że z powodu usterki technicznej podwozia będziemy lądowali w trybie awaryjnym. – W samolocie zapanowała martwa cisza. – Nie ma powodu do niepokoju. Proszę o pozostanie na miejscach i zapięcie pasów. Załoga poinstruuje państwa, jaką pozycję należy przyjąć podczas lądowania. Proszę bezwzględnie stosować się do poleceń.

Po skończonym komunikacie rozległy się krzyki i płacze. Emmie serce zaczęło bić nieprzytomnie, żołądek podjechał do gardła. Stewardesy zaczęły chodzić wzdłuż przejścia, odsłaniać okna, pomagać pasażerom zgiąć się i przycisnąć brodę do kolan albo mocno zaprzeć się rękami o fotel przed sobą. Stopniowo ich opanowanie udzieliło się wszystkim.

Emma pochyliła się i oparła czoło o kolana. Wiedziała, że samolot krąży nad lotniskiem, czekając, aż służby ratownicze na ziemi zajmą swoje pozycje. Zastanawiała się, kto będzie miał najwięcej roboty, strażacy czy ratownicy medyczni. Przejechała pół świata w poszukiwaniu spokoju, lecz nie wiedziała, że może to być spokój wieczny. Jeszcze jeden dowód, że nie powinna niczego planować. Plany nigdy nie wychodzą. Umrze w wieku dwudziestu siedmiu lat. Tak jak jej matka.

Nie. Musi ufać, że pilot wie, co robi, że jest tak kompetentny, spokojny i opanowany, jak wynikało z komunikatu. Wzięła głęboki oddech i zacisnęła kciuki.

Wyłączono światła. Wnętrze samolotu pogrążyło się w półmroku. Emma zamknęła oczy. Pomyślała o wszystkim tym, co w życiu utraciła. O matce zmarłej, kiedy była dzieckiem, i o ojcu, który odszedł niedawno i z którym łączyła ją silna więź. Pustkę po nim starała się zapełnić, wiążąc się z różnymi mężczyznami. Rozstanie z ostatnim chłopakiem, Jeremym, kosztowało ją mieszkanie i posadę.

Teraz sobie uświadomiła, że tęskni za pracą pielęgniarki. Kochała swój zawód, mimo że Jeremy powiedział wiele okrutnych słów, które sprawiły, że zwątpiła w swe kwalifikacje. Ale właściwie dlaczego miałby jej dyktować wybór drogi życiowej, buntowała się w myślach. Nie zamierzała wracać na dawne stanowisko, nie chciała już nigdy pracować razem z nim, ale jest przecież wiele innych szpitali, gdzie przyjmą ją z otwartymi ramionami.

Kariera zawodowa zdecydowanie jest celem, któremu warto się poświęcić i Emma przyrzekła sobie, że jeśli wyjdzie cało z tej opresji, wróci do zawodu.

Właśnie zaczęła układać w głowie listę szpitali, do których mogłaby złożyć papiery, kiedy poczuła silny wstrząs. Samolot uderzył o ziemię.

Słychać było szczęk miażdżonego metalu i krzyki. Dziewczyna obok niej również krzyknęła. Emma otworzyła oczy i zobaczyła, że sąsiadka przyciska lewą rękę do piersi. Patrząc na jej wykręconą dłoń, domyśliła się, że ma złamany przegub. Zapewne nie przyjęła właściwej pozycji i siła uderzenia rzuciła ją o fotel przed nią.

Samolot szorował brzuchem po betonie, chybotał się na boki, ze schowków nad fotelami wypadały bagaże. Na szczęście jednak maszyna nie rozpadła się na części, paliwo nie wybuchło. Pasażerowie i załoga trwali w oczekiwaniu. Nagle ciszę rozerwały sygnały alarmowe służb ratunkowych.

Emma wyjrzała przez okno. Z gęstych obłoków czerwonego kurzu wyłoniły się wozy straży pożarnej i karetki pogotowia. Dziewczyna obok niej przestała krzyczeć, wciąż jednak przyciskała rękę do piersi i cicho popłakiwała. Emma delikatnie dotknęła jej ramienia.

– Jestem pielęgniarką – odezwała się. – Jak mogę pani pomóc?

– Ja też jestem pielęgniarką – odparła dziewczyna i spojrzała na Emmę okrągłymi z przerażenia oczami. – Ale nie mam pojęcia, co należy robić.

Emma uznała, że teraz każda pomoc będzie zbawienna. Spod fotela przed sobą wyciągnęła torbę, otworzyła i wyjęła z niej duży bawełniany szal. Zabrała go, by się nim okryć, gdyby w samolocie było chłodno.

– Unieruchomię tym rękę, dobrze? – zaproponowała.

Wiedziała, że to będzie ważne podczas ewakuacji pasażerów z samolotu za pomocą nadmuchiwanej zjeżdżalni. Gdy skończyła, załoga już otworzyła wyjścia awaryjne i kierowała do nich w pierwszej kolejności osoby z małymi dziećmi oraz tych pasażerów, którzy doznali obrażeń.

– Panie podróżują razem? – zapytała stewardesa Emmę.

– Nie, ale ta pani złamała rękę i wymaga pomocy.

– Czy pani również ucierpiała? – Emma pokręciła głową. – W takim razie proszę zaopiekować się sąsiadką, dobrze?

Emma kiwnęła głową. Odpięła pas, przełożyła pasek torby przez głowę, potem pomogła sąsiadce wstać. Ze swoimi i jej sandałami w ręce szła za nią do wyjścia awaryjnego. Kiedy stanęła w otwartych drzwiach, uderzyła ją fala gorąca. Powietrze było suche, kurz drażnił gardło. Na szczęście nie dawało się wyczuć zapachu paliwa.

Stewardesa kierująca ewakuacją poleciła dziewczynie ze złamanym nadgarstkiem zjechać pierwszej, Emmie zaś tuż za nią. Gdy znalazły się na płycie, Emma usadziła swą podopieczną na ziemi, sama zaś poszła szukać pomocy.

Na płycie lotniska przybywało ludzi, pasażerów, ratowników, mechaników, techników. Nagle wyrósł przed nią wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w mundurze. Przez moment zdawało się jej, że to urojenie, lecz wówczas mężczyzna przemówił:

– Dobrze się pani czuje? Zgubiła się pani? – Emma pokręciła głową. – Doznała pani jakiś obrażeń?

Ponownie pokręciła głową. Czuła się trochę zdezorientowana, lecz fizycznie nic jej nie dolegało.

Mężczyzna przyglądał się jej bacznie, więc ona również zaczęła się w niego wpatrywać.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: