Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Najsłynniejsi prorocy i jasnowidze świata - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 maja 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Najsłynniejsi prorocy i jasnowidze świata - ebook

• Nostradamus: XVI-wieczny lekarz, który przewidział potęgę i upadek Trzeciej Rzeszy i atak terrorystyczny na World Trade Center.
• Edgar Cayce: przepowiedział obie wojny światowe i... wynurzenie się z oceanu Atlantydy.
• Leslie Flint: komunikowała się z duchami Rudolpha Valentino, królowej Wiktorii, Winstona Churchilla i Mahatmy Gandhiego.
• Stefan Ossowiecki: najsłynniejszy polski jasnowidz, który przewidział wybuch powstania warszawskiego i samobójstwo Hitlera.
• Jeane Dixon: przepowiedziała zabójstwa Johna i Roberta Kennedych.
• Dorothy Allison: parapsychiczna detektyw.

Wróżbici, wizjonerzy, wyrocznie, media, telepaci. Niektórzy wypowiadali spełniające się przepowiednie, inni wykorzystywali swoje zdolności, żeby manipulować ludźmi, jeszcze inni pomagali rozwiązywać zagadki przestępstw, pocieszali zrozpaczonych bliskich osób zmarłych, odnajdywali zaginionych.
Oto fascynujący zbiór opowieści o ludziach obdarzonych szóstym zmysłem, którzy zatarli cienką granicę pomiędzy światem realnym i niematerialnym.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-6368-7
Rozmiar pliku: 3,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wprowadzenie

Według encyklopedii The New Age A to Z (New Age od A do Z) osoba o zdolnościach paranormalnych czy parapsychicznych (psychic) to ktoś, „kto ma wrodzone lub wykształcone zdolności w sferze postrzegania pozazmysłowego, jasnowidzenia, komunikowania się ze światem duchów, potrafi odczytywać ludzką aurę i wykorzystuje te szczególne umiejętności do odsłaniania tego, co zakryte, lub uzdrawiania ludzi”. Tak, zakres tego pojęcia jest niezwykle szeroki, ale w zasadzie osoba o zdolnościach parapsychicznych to ktoś, kto ma rozwinięty szósty zmysł w równie wysokim stopniu, co pozostałe zmysły, i kto polega na nim równie nieświadomie i stale. To ktoś, kto jest przeświadczony, że widzi, czuje i robi rzeczy, które wykraczają poza możliwości zwyczajnych ludzi, obdarzonych tylko pięcioma zmysłami.

Taka osoba nie zawsze jednak potrafi przepowiadać przyszłość, komunikować się ze zmarłymi, nawiązywać bezpośredni kontakt z Bogiem, zginać łyżeczki siłą umysłu czy materializować i dematerializować przedmioty. Tak jak w każdym zawodzie czy powołaniu, występuje tutaj wiele specjalizacji. Niektórzy mogą utrzymywać, że mają różne zdolności parapsychiczne, jednak większość ludzi nimi obdarzonych skupia się tylko na jednej i ją wyłącznie rozwija.

W zależności od tego, jaką szczególną zdolnością dysponują, ludzi takich nazywa się wróżbitami, wyroczniami, prorokami, jasnowidzami, mediami i telepatami bądź też fałszerzami i szarlatanami, naciągaczami, oszustami czy nawet heretykami. Od dawien dawna osoby o zdolnościach paranormalnych fascynują ludzi – zarówno tych, którzy – niekiedy ślepo – im ufali, jak i tych, którzy poświęcali, niekiedy dosłownie, swoje życie tropieniu niekonsekwencji i wykazywaniu fałszerstw i oszustw.

Ale, czy się je lubi, czy nie, czy się im wierzy, czy nie, osoby o zdolnościach parapsychicznych od zamierzchłych czasów cieszą się niezwykłą popularnością, mimo niekiedy zajadłych napaści sceptyków, a nawet pomimo faktu, że to, co postrzegają i przekazują oraz czynią, zazwyczaj nie jest całkiem trafne lub wiarygodne. Osoby takie otaczano czcią bądź piętnowano w każdej kulturze, zarówno w świecie Wschodu, jak i na mniej tolerancyjnym dla zjawisk niematerialnych Zachodzie.

Niektórzy nie chcą przyznać, jak ściśle związane są ze sobą pojęcia religii i percepcji pozazmysłowej. Ale zastanówmy się: obie te sfery wymagają wiary wykraczającej poza to, co znane i co może być postrzegane zmysłowo – poza to, co materialne i uchwytne. W obu można się niekiedy narazić na drwinę i pogardę ze strony niewierzących. Obie mogą być zwodnicze, ale w gruncie rzeczy istnienie obu zasadza się całkowicie na wierze.

Jak na ironię, wiele religii – a zwłaszcza chrześcijaństwo – odrzuca koncepcję zdolności parapsychicznych. Byli jednak papieże, którzy – w szczególnych wypadkach – w pewnych granicach je dopuszczali. Biblia obfituje w opowieści o wizjonerach i zjawiskach nadnaturalnych. Na jej stronicach łatwo można odnaleźć przepowiednie dotyczące przyszłych wydarzeń. „Wielkich proroków religijnych”, takich jak Mojżesz, Jezus i Mahomet, nie uwzględniono w tym zbiorze; występują tu natomiast mniej ważne postacie o wymiarze religijnym – wizjonerzy, prorocy, mistycy.

Możliwość dysponowania zdolnościami paranormalnymi kusiła wielu sławnych ludzi. Twórca postaci Sherlocka Holmesa, Arthur Conan Doyle, poświęcił znaczną część swojej kariery próbom uwiarygodnienia takich zdolności, nawet ryzykując utratę przyjaciół i w dużej mierze dobrego imienia. Szczególnie nietrwałe były jego stosunki z królem sceptyków, Harrym Houdinim. Ich przyjaźń trwała do chwili, gdy Doyle podjął próbę przekonania Houdiniego, że otrzymał list zza grobu od jego matki, Cecylii Weiss. Ponieważ list nie był napisany w ojczystym języku Houdiniego, węgierskim, pani Weiss zaś w ogóle nie znała angielskiego, a ponadto najwyraźniej nie wiedziała, kiedy przypadają jej własne urodziny, Houdini odżegnał się od Doyle’a na dobre. Jednakże wiara Doyle’a nigdy nie osłabła. Przed śmiercią napisał: „Czytelnik sam przyzna, że miałem wiele przygód. Największa i najwspanialsza czeka mnie teraz”.

Niektóre osoby o zdolnościach parapsychicznych, choć nie wszystkie, cieszyły się także silnym poparciem małżeństwa poetów, Roberta i Elizabeth Browningów, jak również wielu innych pisarek i pisarzy. W czasach współczesnych szok – i znaczną liczbę nawróceń – wywołała Shirley MacLaine swą wiarą w reinkarnację i poprzednie wcielenia. Nawet pierwsza dama, Nancy Reagan, niejednokrotnie wzywała astrologów, takich jak Jeane Dixon, by układali horoskopy dla niej i jej męża. To tylko nieliczne przykłady.

Nie brakuje oczywiście sceptyków. Na każdego wierzącego w zjawiska nadprzyrodzone przypada przynajmniej dwóch niedowiarków. Co ciekawe jednak, najbardziej zagorzałymi przeciwnikami wiary w zdolności parapsychiczne są, oprócz naukowców, magicy i iluzjoniści. Oni także przesuwają granice wiarygodności, budząc zadziwienie, podkreślają wszakże, że choć wyczyniają zdumiewające sztuczki, oczywiste jest, iż tworzą tylko iluzję – dla prestidigitatorów to różnica między diabłem znanym a nieznanym.

Houdini był zarazem największym iluzjonistą i najbardziej nieprzejednanym sceptykiem wszech czasów. Nie zawsze jednak wykazywał się takim sceptycyzmem. Początkowo chciał wierzyć, że możliwe jest porozumiewanie się ze światem pozagrobowym, zwłaszcza po śmierci matki w 1913 roku, której zgon określił jako „wstrząs, po którym, jak sądzę, nie można dojść do siebie”. Houdini chodził od jednego medium do drugiego, usiłując znaleźć kogoś, kto pomógłby mu nawiązać kontakt z matką, ale jedyne, co zyskał, to poczucie, że go nabierają. Wkrótce doszedł do przekonania, że wszyscy przypisujący sobie zdolności mediumiczne to zwykli oszuści, i postanowił poświęcić życie zdyskredytowaniu ich co do jednego. Lubił brać udział w seansach spirytystycznych w przebraniu i bacznie obserwować wszystko bez zwracania na siebie czyjejkolwiek uwagi. Kiedy tylko rozpoznawał sztuczkę, którą posługiwało się fałszywe medium, zdejmował sztuczną brodę, okulary czy perukę – w zależności od tego, czego użył, by ukryć swą prawdziwą tożsamość – wstawał i tryumfalnie oznajmiał: „Jestem Houdini! A ty jesteś oszustem!”

Randal James Hamilton Zwinge, szerzej znany jako James Randi, a jeszcze powszechniej Zdumiewający Randi, para się współcześnie dokładnie tym samym, czym zajmował się Houdini. (Wierzący w reinkarnację mogą uznać za wielce znaczące to, że Randi urodził się w 1928 roku, niespełna dwa lata po śmierci Houdiniego). Randi twierdzi, że ludzie dają się nabierać na parapsychologię, ponieważ „chcą mieć kontrolę nad własnym życiem. I pragną odrobiny magii”. Ten magik jednak najwyraźniej nie szuka magii, a przynajmniej nie takiej odmiany magii. Randi jest do tego stopnia przeświadczony o tym, że parapsychologia to pozbawiona jakichkolwiek solidnych podstaw pseudonauka, że jego fundacja o nazwie James Randi Educational Foundation, założona w 1996 roku, ogłosiła, iż zapłaci 1 000 000 dolarów każdemu, kto publicznie przedstawi niepodważalny dowód swoich zdolności paranormalnych. Wielu śmiałków podejmowało to wyzwanie, ale jak dotychczas nikt jeszcze nie zdołał zgarnąć tej nagrody.

Komicy Penn Jilliette i Teller pokazują swe komediowe sztuczki magiczne od ponad 25 lat. Powszechnie szanowany duet wygłosił też mnóstwo wykładów, a nawet gościł w charakterze „uczonych” w Massachusetts Institute of Technology. Jak łatwo się domyślić, część ich numerów polega na demaskowaniu oszustw „parapsychologicznych”. W 2003 roku Penn i Teller trafili na antenę telewizyjną ze swoim bardzo popularnym programem Penn and Teller: Bullshit. W półgodzinnym show pokazują sztuczki i opowiadają, jak się je robi, drażnią i podpuszczają, poddają próbom i zbijają z pantałyku wszystkich, których uważają za hochsztaplerów.

W dzisiejszych czasach jednym z głównych zadań osób o zdolnościach paranormalnych jest dostarczanie rozrywki. Media obecnie podróżują po świecie, by przy licznej publiczności porozumiewać się z duchami, tak jak John Edward, John Holland czy James van Praagh. Inni, dużo wcześniej, zyskali rozgłos dzięki przewidywaniu biegu przyszłych wydarzeń, niekiedy wybiegając nawet setki lat w przyszłość, tak jak Nostradamus i Matka Shipton. Z pomocy jasnowidzów, takich jak Dorothy Allison, Peter Hurkos i Elizabeth Joyce, korzysta się przy rozwiązywaniu zagadek przestępstw. Były też przypadki powstania nowych szkół filozoficznych – zainicjowali je na przykład Helena Bławatska i Aleister Crowley.

Ujmując to słowami nieśmiertelnego Roberta LeRoya Ripleya: „Wierzcie lub nie…” Książka ta przedstawia sylwetki postaci najsłynniejszych i najbardziej niesławnych wizjonerów, jasnowidzów i mediów na tle czasów, w których żyli. Nie przyjmuje się tutaj założeń co do prawdziwości lub fałszywości ich dokonań, a po przestudiowaniu niezliczonych rozpraw i przejrzeniu wielu filmów i innych materiałów dokumentalnych doświadczyłam tego, czego doświadcza większość z nas, kiedy zapoznaje się z tego rodzaju informacjami i próbuje zdecydować, czy należy im dać wiarę, czy też nie. Cierpiałam na bezsenność na myśl o nadciągającym końcu świata i wyłonieniu się Atlantydy z oceanu, dręczył mnie strach, że moje pisanie w jakiś przedziwny sposób przypomina „pismo automatyczne” – i strach przed tym, jakie konsekwencje taki plagiat może mieć w świecie duchów. Nękało mnie poczucie winy, że zmarli krewni mogli znać moje postępki – również kiedy byłam niegrzeczna. Po czym dawałam sobie solidnego kopniaka, upominając się, że jedno jest bez najmniejszych wątpliwości pewne – termin oddania gotowego tekstu.

Główny wniosek, jaki się nasuwa, jest taki, że choć w powszechnym mniemaniu ci, którzy wierzą, wybierają „łatwe rozwiązanie”, to nie wolno nam przeoczyć faktu, że wiara jest w najlepszym razie subiektywna, zaś niewiara niekiedy znacznie łatwiejsza do przyjęcia i zrozumienia. Jeśli na przykład nie uwierzycie, że wielkie przesunięcie osi Ziemi zaburzy równowagę życia na naszej planecie w 2012 roku, tak jak twierdzi wiele osób opisanych w tej książce, to będziecie bardziej skłonni prowadzić dalej normalne życie w sposób niezmieniony; jeśli jednak w to uwierzycie, to z pewnością macie bardzo wiele do zrobienia w ciągu najbliższych kilku lat.

Niezależnie od tego, w co wierzycie, postarajcie się ani nie kpić z tego, co tu przeczytacie, ani też nie dać się za bardzo wciągnąć. Zamiast tego pozwólcie, by zabawiły was biografie ludzi, którzy poszli inną drogą, niekiedy dochodząc na niej do bogactwa, a niekiedy posuwając się aż do śmieszności.

Niezależnie od tego, po której stronie sporu opowiadacie się zazwyczaj przy ocenie tego rodzaju informacji, postarajcie się podejść do przedstawionych tu faktów i zmyśleń z otwartym umysłem. Zawieście niewiarę; zdobądźcie się na niesłychany w naszych czasach skok w wiarę. Przede wszystkim nie traktujcie tej książki jako ataku czy obrony. Przedstawia ona jedynie sylwetki najważniejszych wizjonerów i jasnowidzów, ludzi, którzy zdobyli rozgłos dzięki zdumiewającym sukcesom, a niekiedy wskutek haniebnych niepowodzeń przy próbie oczarowania swoim „darem”, którzy chociaż na krótką chwilę zatarli niezwykle cienką granicę między wiarą a bzdurą, cudem a mitem.DOROTHY ALLISON

Jasnowidz pomagający w śledztwach policyjnych
(1925–1999)

Jeśli zgubię coś swojego, nie potrafię tego odnaleźć.

Dorothy Allison

Gdyby takie stwierdzenie padło z ust waszej prababki, zapewne po prostu przyjęlibyście je do wiadomości. Ale wypowiedziane przez Dorothy Allison może wywołać stłumiony chichot, jeśli się wie, na czym polegała jej praca.

Dorothy Allison, będąc już kobietą dojrzałą, zasłynęła z umiejętności „odnajdywania rzeczy” – a raczej ludzi, zarówno żywych, jak i martwych – dzięki swoim „wizjom”. Przez ponad 30 lat wykorzystywała telepatycznie wskazówki, by pomóc w policyjnych śledztwach. Czasami okazywała się naprawdę pomocna, czasami zaś wręcz utrudniała pracę zawodowcom, ale zawsze traktowała bardzo poważnie swoje zadanie i zazwyczaj była szczerze uwielbiana przez policjantów, którym pomagała. Nigdy nie obiecywała, że będzie w stanie udzielić wszystkich odpowiedzi. „Daję im to, co mam – wyznała, opisując swój udział w dochodzeniach – a oni robią z tym, co chcą”.

Przez większość życia Allison mieszkała na cichym przedmieściu Nutley w stanie New Jersey. Była matką trojga, babką siedmiorga i prababką czworga dzieci, ale nie myślcie, że spędzała większość czasu w kuchni, piekąc ciasteczka i przyrządzając niedzielne obiady rodzinne. Oczywiście zajmowała się i tym, jednakże jej kuchnia służyła także innym celom. „Pracowała” przy kuchennym stole nie nad słodkimi wypiekami czy pieczystym, lecz nad rozwikłaniem zagadek zbrodni. Często przesiadywała tam nad fotografiami nieznajomych, wpatrując się w nie uporczywie. Były to na ogół zdjęcia osób zaginionych bądź uznanych za zmarłe; przyglądając się im, Allison czekała na jakąś wskazówkę.

Podobno Dorothy Allison brała udział w około 5000 dochodzeń. Zdarzało się wielokrotnie, że policja przychodziła do niej z niewyjaśnioną sprawą zaginięcia, a ona zdradzała im szczegół, dzięki któremu następował przełom w poszukiwaniach.

Czy Dorothy Allison była darem niebios, czy raczej utrapieniem? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, czy się jej wierzyło, czy też nie. Robert DeLitta, szef policji w Nutley, który najbliżej z nią współpracował, wspominał ją dobrze. „Informacje, których nam dostarczała, okazywały się bardzo, bardzo dokładne. Po prostu trafiała w dziesiątkę” – stwierdził.

Byli jednak i tacy, którzy nie wierzyli – i nadal nie wierzą – w jej nadnaturalne zdolności detektywistyczne. Należeli do nich nie tyle policjanci, którzy z nią współpracowali, ile różnego rodzaju sceptycy. Najczęściej uważają oni, że Allison dochodziła do swoich rewelacji metodą „dopasowywania faktów”, że potrafiła wyszukiwać pewne dane, na przykład w prasie, i tworzyć swoje „przepowiednie” dzięki łączeniu strzępów tego, co już wiedziała. A poza tym jest też przecież coś takiego jak zdrowy rozsądek. Michael Shermer z magazynu „Skeptic” drwił ze zdolności Allison do wykrywania miejsca ukrycia zwłok: „Jeśli musisz pozbyć się zwłok, to czy porzucisz je w zatłoczonym mieście?”

Allison nie traciła zbyt wiele czasu na walkę ze swoimi krytykami. Ona również zawsze odnosiła się nieufnie do daru postrzegania pozazmysłowego – u innych. Mówiła: „Gdybyście mnie zapytali, czy wierzę w jasnowidzów, odpowiedziałabym, że nie – tylko w bardzo niewielu”.

W odróżnieniu od wielu innych detektywów o zdolnościach paranormalnych, Allison nigdy nie brała wynagrodzenia za swoją pomoc, jeśli nie liczyć zwrotu poniesionych wydatków. Kto zatem mógłby stracić na jej pomyłce? Niektórzy zarzucali jej, że marnuje czas policjantów, a w najgorszym wypadku, gdyby jej mylne przewidywania uznano za przekonujące, prawdziwy sprawca mógł zbiec, podczas gdy policja traciłaby czas, sprawdzając jej wymysły.

Pierwsza sprawa, którą Dorothy Allison zwróciła na siebie uwagę, dotyczyła zniknięcia miejscowego chłopca. Allison zadzwoniła na policję i powiedziała, że chłopiec niestety nie żyje i że za sprawą swoich zdolności ujrzała jego ciało w rurze odprowadzającej ścieki. Bardzo wiele pracy włożono w to, aby wydobyć ciało chłopca z miejsca wskazanego przez jasnowidzkę, ale bez rezultatu. Ostatecznie zwłoki odnaleziono, tyle że nie w rurze kanalizacyjnej, lecz w stawie. Sceptycy twierdzą więc, że Allison się myliła, pchnęła dochodzenie na niewłaściwy tor i naraziła miasto na stratę tysięcy dolarów, jaką pociągnął za sobą demontaż rury ściekowej; należy jednak zauważyć, że nie myliła się przynajmniej co do jednego: dziecko utonęło, a przecież mogło stać się ofiarą jakichś innych strasznych wypadków.

Sporo ludzi to przyznawało, a wraz z rosnącą dokładnością wizji Allison zaczęła się cieszyć coraz większym zaufaniem i wkrótce zaczęto ją angażować do rozwikływania niektórych spraw nader głośnych.

W 1974 roku włączono ją w dochodzenie w sprawie uprowadzenia Patty Hearst, która zaginęła w lutym tego samego roku. Allison nie potrafiła wprawdzie powiedzieć rodzinie Hearstów, gdzie dokładnie terroryści z Symbionese Liberation Army (SLA) przetrzymują Patty, była jednak w stanie uprzedzić ich, że porywacze zamierzają zrobić dziewczynie pranie mózgu, tak by wzięła ona udział w napadzie na bank. I rzeczywiście w maju 1974 roku Patty była już całkowicie wciągnięta w działalność SLA, przybrała pseudonim Tania i pomagała grupie w jej akcjach – w tym również w obrabowaniu banku.

Dorothy Allison zaangażowała się również w sprawę morderstw popełnianych przez seryjnego zabójcę Syna Sama. Nie zdołała jednoznacznie podać tożsamości zabójcy, ale domyśliła się, że zostanie on znaleziony dzięki mandatowi za niewłaściwe parkowanie. Wkrótce po tej przepowiedni policja ujęła Davida Berkowitza, vel Syna Sama, dzięki… takiemu właśnie mandatowi.

W miarę jak wizje Dorothy Allison nasilały się, wzrastała liczba spraw, z którymi się do niej zgłaszano. Niektóre okazały się jednak tak makabryczne, że bliska była wycofania się ze współpracy z policją. „W pewnym momencie byłam tak wstrząśnięta tragediami, które widziałam, że nocami nie mogłam zmrużyć oka. Chciałam rzucić to wszystko” – oświadczyła w wywiadzie dla czasopisma „Good Housekeeping”. – Wtedy zadzwoniła do mnie pewna kobieta, błagając, bym pomogła odnaleźć jej córkę. Jak mogłam odmówić? Doszłam do przekonania, że Bóg chce, żebym to robiła”. Nadal więc zmagała się z niewdzięcznymi zadaniami.

Każdy, kto słyszał o morderstwach, do których doszło w Scarborough, na przedmieściu Toronto w Kanadzie, na przełomie lat 80. i 90. XX wieku, bez trudu zrozumie, dlaczego Allison nie chciała oglądać wszystkich tych okropności, jakie jeden człowiek potrafi zgotować innemu, zważywszy nikczemność zbrodni, których Paul Bernardo i Karla Homolka dopuszczali się na swoich ofiarach. Ale wizje wciąż ją nawiedzały, toteż w marcu 1991 roku zaoferowała policji w Scarborough swą pomoc.

Dowiedziała się, że jedną z pierwszych ofiar, Melanie Hall, uznano za zaginioną, poprosiła więc o informacje na jej temat, takie jak data urodzenia i inne dane, żeby znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Wizja okazała się koszmarna: Allison ujrzała poćwiartowane ciało młodej kobiety, kawałek po kawałku zalane w szeregu cementowych bloków – z jedną nogą „wystającą na zewnątrz”.

Po kilku miesiącach zaginęła inna dziewczyna, Lisa Mahaffy, i Allison przepowiedziała, że spotkał ją ten sam los. Parę tygodni później oba ciała odnaleziono i ku przerażeniu Allison oraz zdumieniu osób z nią współpracujących, okazało się, że zwłoki dziewcząt porąbano na kawałki i zalano cementem. Jedna noga Melanie Hall wystawała z cementowej „trumny”.

Policja skontaktowała się z Dorothy Allison po raz kolejny, gdy zaginęła jeszcze jedna dziewczyna. Jasnowidzka oświadczyła detektywom, że ciało wkrótce zostanie odnalezione, tym razem jednak ofiary nie poćwiartowano, lecz ją uduszono. Dwa tygodnie później natrafiono na zwłoki Kristen French. Ustalono, że przyczyną śmierci było uduszenie.

Ostatnią głośną sprawą, w rozwikłaniu której brała udział Dorothy Allison, było zabójstwo JonBenet Ramsey. Allison stanowczo twierdziła, że nie popełnili go rodzice ofiary. Podała nawet policji w Boulder w stanie Colorado dokładny opis sprawcy, a rysownik policyjny sporządził na jego podstawie portret przestępcy. Do dziś jednak tożsamość mordercy pozostaje zagadką i w jej rozwiązaniu Allison już nie pomoże. Mniej więcej rok po podaniu rysopisu zabójcy, w grudniu 1999 roku, jasnowidz-detektyw zmarła na zawał serca.ROSEMARY ALTEA

Medium
(ur. ok. 1940)

Zdumienie i radość, i wiedza, które przychodzą wraz z uznaniem swego duchowego „ja”, prowadzą do tak głębokiej przemiany, że wiele osób obawia się, iż nie zdoła już wrócić do swego dawnego życia (…). To, co płynie z odkrycia, kim się naprawdę jest, oraz z poznawania swego duchowego „ja”, niezależnie od wszelkich zmian, jakie zachodzą, może tylko wzbogacić nasze życie.

Rosemary Altea na jej stronie internetowej

Kiedy w 1995 roku Rosemary Altea opublikowała swoją pierwszą książkę The Eagle and the Rose (Orzeł i róża), znalazła się ona na pierwszym miejscu listy bestsellerów „New York Timesa”. Nie napisała tej książki samodzielnie, lecz wspólnie ze swoim duchowym przewodnikiem, Szarym Orłem, duchem dawno zmarłego Apacza, który przemawiał do niej zza grobu. Mogłoby się wydawać, że we współczesnym, wyrafinowanym naukowo i brutalnie cynicznym świecie książka o życiu z takim duchowym darem – gdy jeden z autorów jest głosem z zaświatów – powinna wywołać niepochlebne spekulacje i drwiny, ale najwyraźniej dzieje się coś wręcz przeciwnego. W rzeczywistości ludzie ciągle nie mają dosyć brytyjskiej medium i jej indiańskiego pomocnika, o czym świadczy fakt, iż wszystkie dzieła będące efektem ich współpracy trafiają na listy bestsellerów.

Swoimi doświadczeniami kontaktu z zaświatami Rosemary zaczęła się dzielić dopiero od połowy lat 70. XX wieku, ale zawsze wiedziała, że ma pewien niezwykły dar.

Urodzona w Leicester, w Anglii, na początku lat 40. XX wieku, Rosemary miała dzieciństwo niezwykle trudne pod wieloma względami i od najmłodszych lat spotykała się z przemocą w rodzinie. Jej ojciec, William Edwards, był surowym wojskowym z królewskich wojsk inżynieryjnych. Nie miał zbyt wiele cierpliwości do córki i podobno znęcał się nad nią fizycznie. Jej matka z kolei „nadrabiała” z nawiązką swój brak agresji fizycznej w sferze emocjonalnej i psychicznej. Lillian Edwards nie należała do kochających, opiekuńczych matek, przypominała raczej królową śniegu o lodowatym sercu, niezbyt wyrozumiałą dla swego dziecka.

Pewne zdolności paranormalne mogła wykazywać babka Rosemary, Eliza, ale ani jej ojciec, ani matka nawet nie dopuszczali do siebie takiej możliwości, o czym Rosemary miała okazję się przekonać w dzieciństwie, gdy rodzice wezwali „ludzi w białych fartuchach”, by siłą zabrali babkę z domu. Eliza miewała bowiem „wizje”, zaś ograniczeni rodzice Rosemary doszli do wniosku, że to jakiś rodzaj starczej demencji.

Rosemary wiedziała, że wizje jej babki nie mogą mieć nic wspólnego z jej wiekiem, ponieważ od kiedy sięgała pamięcią, sama ich również doświadczała. „Od dzieciństwa odwiedzały mnie te istoty ze świata duchów, w nocy widywałam twarze, słyszałam głosy szpecące mi do ucha” – oświadczyła na swoich stronach internetowych. Kiedy wyznała to wszystko matce, usiłując ocalić babkę przed zamknięciem w zakładzie dla chorych umysłowo, „lodowata” Lillian oznajmiła jej, że powinna zachować takie bzdury dla siebie. W obawie, że spotka ją taki sam los, dziewczynka posłuchała tej rady i dorastała w przekonaniu, iż jest obłąkana – lęki te towarzyszyły jej przez znaczną część także dorosłego życia.

W 1965 roku poślubiła właściciela firmy odzieżowej i raz na zawsze wyprowadziła się z Leicester, uciekając od swego ponurego życia. Było jednak coś, od czego nie zdołała się wyzwolić – jej wizje.

W połowie lat 70., kiedy Rosemary miała 34, 35 lat, jej niekryjący się ze swymi romansami mąż porzucił ją, zostawiając na jej utrzymaniu 10-letnią córeczkę Samanthę. Poczuła się zdruzgotana, wydarzenia następnych paru lat pokazały jednak, że nic lepszego nie mogło się jej przytrafić.

Na domiar złego Rosemary była pozbawiona środków do życia. Rozpaczliwie potrzebując pieniędzy, podjęła pracę jako kelnerka. Ponieważ cały czas nawiedzały ją wizje, przyszło jej do głowy, że może nadszedł czas, by jakoś wyzyskać swój dar i dzięki niemu utrzymywać siebie i córkę. Wykonała więc pierwszy krok i przyłączyła się do niewielkiej grupy spirytystów, której członkowie wreszcie pomogli jej rozwinąć i pielęgnować niezwykłe zdolności.

Wtedy też właśnie została formalnie przedstawiona swojemu duchowemu przewodnikowi, który zawsze był u jej boku, a którego teraz była już gotowa poznać i zobaczyć. „Szary Orzeł jest wysoki, bardzo barczysty i przystojny – stwierdziła. Ma wyjątkowe oczy o kształcie migdałów. Promieniuje prawdziwą energią i siłą, zarazem niezwykłą łagodnością”.

Im częściej komunikowała się z Szarym Orłem, tym lepiej rozumiała swój dar i misję. Jak napisała na swojej stronie internetowej: „Z pomocą mojego duchowego przewodnika nauczyłam się porozumiewać ze zmarłymi, odkryłam moc, pomogłam ocalić zagubione dusze”. Od chwili, gdy Rosemary zaakceptowała obecność Szarego Orła w swoim życiu, pozostają nierozłączni.

W 1982 roku uznała, że jest gotowa rozpocząć własną praktykę. Do tego czasu w pełni uświadomiła sobie swoje zdolności i wiedziała, jak je wyzyskać. Nie tylko nie była obłąkana, lecz mogła wykorzystać swój dar do pomagania innym. Uwolniła się ostatecznie od braku pewności siebie i lęków, wynikających z jej wychowania. „Przypominało to wyjście z ciemnego lochu na słońce” – mówiła w wywiadzie dla „People Weekly”.

Każde medium na swój sposób opisuje to, jak komunikuje się ze światem duchów i w jaki sposób jest w stanie odbierać przekazy od ludzi, języka których nawet nie zna. Rosemary wyjaśniała to w następujący sposób: „Myślę, że słowa to tylko dźwięki, które wytwarzamy dzięki energii, jaką nam dano. Wydaje mi się, że moc naszych myśli jest znacznie potężniejsza i zdecydowanie bardziej pozytywna. Przecież musimy mieć jakąś myśl, zanim potrafimy wydać z siebie słowo”. Inaczej mówiąc, Rosemary odczytuje myśli i energię, zanim staną się one słowami i językiem.

Zainspirowana tym, co robi, i pragnąc podzielić się swoimi odkryciami z możliwie największą liczbą osób, opublikowała książkę The Eagle and the Rose. Przedstawia w niej kronikę własnego życia – poruszającą relację o tym, jak przetrwała pozbawione rodzicielskiej miłości dzieciństwo i pełne zdrad małżeństwo, aż wreszcie odkryła swoją misję. Z pomocą Szarego Orła Rosemary opowiada o tym, na czym polegało zrozumienie, a następnie wyzyskanie jej niezwykłych zdolności, oraz jak to jest móc uzdrawiać, odbywać podróże astralne i ocalać dusze. Według Rosemary Altei i Szarego Orła ludzie, którzy umierają w dzieciństwie, w świecie pozagrobowym dorastają, zaś zwierzęta domowe są szczęśliwe i z utęsknieniem wyczekują ponownego spotkania ze swymi właścicielami, o których nie zapominają. Małżonkowie, którzy zmarli wcześniej, opiekują się swymi owdowiałymi partnerami, chronią ich i kierują ich poczynaniami. Rosemary szczegółowo opisuje także 10 własnych szczególnych doświadczeń związanych z życiem pośmiertnym.

Druga książka Rosemary Altei, Proud Spirit (Dumny duch) z 1997 roku, zawiera jeszcze więcej podobnych anegdot i różnych spostrzeżeń, którymi podzielili się z nią ludzie przebywający w świecie duchów. W kolejnej publikacji, You Own the Power (I ty posiadasz moc) z 2000 roku, Rosemary i Szary Orzeł twierdzą, że każdy dysponuje zdolnością komunikowania się z bliskimi w zaświatach. Autorka przedstawia proste, sprawdzone metody pomagające ludziom rozbudzić w sobie ukryte zdolności, pielęgnować je i wykorzystać w pomaganiu bliźnim. Natomiast w książce Give the Gift of Healing (Przekaż dar uzdrawiania) z 1997 roku Rosemary Altea poucza, jak każdy może duchowo uzdrawiać samego siebie, a następnie przekazywać ten dar innym.

Pragnąc stworzyć ludziom możliwość rozwijania ich zdolności uzdrowicielskich, Rosemary i Szary Orzeł założyli w 1981 roku w Anglii organizację charytatywną Rosemary Altea Association of Healers (RAAH). Misja tej organizacji w zasadzie polega na promocji uzdrawiania – jako sztuki i nauki – oraz na zachęcaniu ludzi, by korzystając ze swych naturalnych uzdolnień, sami stawali się uzdrowicielami. W 1986 roku w północnej Anglii otwarto pierwszy ośrodek RAAH. Dziś funkcjonuje już kilka podobnych placówek.

Obecnie Rosemary, która dzieli swój czas pomiędzy Vermont w USA i Anglię, jest zbyt zajęta, by prywatnie przyjmować ludzi. Nie przestaje jednak wykorzystywać swojego daru i pomaga innym – na znacznie większą skalę. Niezależnie od publikowania kolejnych książek występuje w mediach tak często, jak tylko pozwala jej na to czas. Brała udział w Oprah Winfrey Show, Larry King Live i innych popularnych programach telewizyjnych. Wielokrotnie udzielała wywiadów różnym pismom, takim jak: „Vanity Fair”, „Elle”, „Entertainment Weekly”, „People Weekly” czy „New York Times”.

Naturalnie Rosemary ma wielu przeciwników. W jednym z odcinków serialu Bullshit Penn i Teller zastawili na nią pułapkę, umieszczając swojego człowieka na jednym z jej spotkań z ludźmi. Na podstawie nagranego materiału filmowego ogłosili oni, że zdemaskowali rzekomą technikę porozumiewania się Rosemary z duchami, tzw. metodę „cold reading” – medium po prostu zadaje różne pytania i wychwytuje właściwe odpowiedzi na podstawie reakcji danej osoby na to, o co pytała.

Rosemary nie pozwala jednak, aby sceptycy przeszkodzili jej w realizacji misji. Nie tłumaczy się z niczego i wcale nie czuje się do tego zobowiązana. Po prostu kontynuuje swoją pracę, godząc się z tym, że nie wszyscy są skłonni ją zaakceptować. Czerpie pewność siebie i satysfakcję z faktu, że wypełnia swoje przeznaczenie i pomaga wielu innym wypełniać ich własne.GEORGE ANDERSON

Medium
(ur. 1952)

Jestem tylko narzędziem.

George Anderson

George Anderson od dziecka zdawał sobie sprawę z tego, że jest medium, jednak otwarcie zaczął wykorzystywać swój dar dopiero od połowy lat 70. XX w. Należy podkreślić, że Anderson jest medium w ścisłym tego słowa znaczeniu. Nie przepowiada przyszłości i nie potrafi czytać w ludzkich myślach, po prostu przekazuje wiadomości od zmarłych. Skąd wie, że zbliża się chwila kontaktu z duchami? „Czuję w głowie wibracje, takie jakie powstają przy uruchamianiu generatora – oświadczył w wywiadzie dla »People Weekly« w 1999 roku. – Staję się wtedy częścią ożywczych sił elektromagnetycznych, którymi posługują się dusze do przesyłania swoich wiadomości”.

Zgodnie z informacjami ze strony internetowej George’a Andersona wizje zaczęły go nawiedzać po tym, jak przeszedł ospę wietrzną w wieku mniej więcej sześciu lat. Przez całe życie był bardzo religijny, toteż odkrycie swego daru początkowo wytrąciło go z równowagi. W jego systemie wierzeń nie było miejsca na zdolności paranormalne i obawiał się konsekwencji. Nie tylko on sam się bał; przerażeni byli też jego najbliżsi do tego stopnia, że kiedy miał 16 lat omal nie umieścili go w szpitalu dla umysłowo chorych.

Przetrwawszy trudny, „przepełniony halucynacjami” okres dojrzewania, w końcu w wieku dwudziestu paru lat zaczął przyzwyczajać się do obcowania z duchami. Ci, którzy wcześniej wątpili w jego zdrowie psychiczne, wkrótce przekonali się, że „naprawdę” ma dar, gdy dokładność informacji, jakie przekazywał, zaczęła sięgać 85 procent. Około 1975 roku w pełni pogodził się ze swoim przeznaczeniem i zaczął pomagać innym ludziom.

Od tego czasu czyni to nieprzerwanie.

W 1982 roku Anderson stał się pierwszym medium prowadzącym własny program telewizyjny, Psychic Channels. W 1987 roku gospodarz pewnego radiowego talk-show, Joel Martin, który w ciągu ponad 12 lat przeprowadził z nim bardzo wiele wywiadów, zebrał sporo zarejestrowanych na taśmie magnetofonowej wizji i przekazów „nadziei, prawdy, pokoju i nade wszystko miłości”, którymi dzielił się Anderson, i wydał je drukiem. Efektem tego była książka We Don’t Die: George Anderson’s Conversations with the Other Side (Nie umieramy: rozmowy George’a Andersona z zaświatami), która stała się międzynarodowym bestsellerem. Wśród wielu innych rewelacji znajdujemy tam wyjaśnienie Andersona, że brak 100-procentowej dokładności wynika z ludzkich błędów – zarówno jego własnych, jak i tych, którym pomaga. Medium tłumaczy również, że większość informacji, które otrzymuje, nie jest ujęta w słowa, lecz zawarta w obrazach i symbolach, co czyni te przekazy otwartymi na rozmaite interpretacje – także błędne.

Po pierwszej książce pojawiły się kolejne. W Our Children Forever: George Anderson’s Message from Children from the Other Side (Nasze wieczne dzieci: Przesłanie George’a Andersona od dzieci z zaświatów) z 1996 roku Anderson przedstawia swoje doświadczenia związane z komunikowaniem się ze zmarłymi dziećmi i przekazuje rodzicom ich przesłanie miłości i nadziei. W 1999 roku napisał i wydał Lessons from the Light: Extraordinary Messages of Comfort and Hope from the Other Side (Lekcje ze światła: Niezwykłe przesłania pociechy i nadziei z zaświatów). Tutaj opisuje zaświaty nader szczegółowo, opowiada czytelnikom, czego mogą spodziewać się po śmierci, i udziela rad, jak powinni nad sobą pracować w tym życiu, żeby zapewnić sobie pozytywne, satysfakcjonujące przeżycia na tamtym świecie.

Kolejna książka Andersona, wydana w 2001 roku, jest zatytułowana Walking in the Garden of Souls: George Anderson’s Advice from Hereafter for Living in the Here and Now (Spacerując po ogrodzie dusz: Porady George’a Andersona z zaświatów na temat życia tu i teraz). Autor rozwija w niej opis życia pozagrobowego, które okazuje się również życiem poprzedzającym życie doczesne, wyjawiając czytelnikom, że „jest to miejsce, które ujrzymy ponownie tylko wtedy, gdy życiowymi zmaganiami, trudami codzienności i cierpieniem zasłużymy na nagrodę prawdziwego i ostatecznego spokoju”.

W 1991 roku Anderson poddał się niezliczonym doświadczeniom naukowym, by dowieść, że rzeczywiście potrafi komunikować się z duchami zmarłych. Przeszedł te testy znakomicie, po czym w 1993 roku zaczął regularnie występować w ogólnokrajowych programach telewizyjnych, trafiał też stale na łamy gazet i czasopism. W latach 90. osiągnął tak wielki międzynarodowy rozgłos, że został jako jedyne medium zaproszony do Holandii przez rodzinę Anne Frank; w 1995 roku poproszono go, by skontaktował się ze słynną zmarłą.

Anderson uwielbia swoje zajęcie, a największą satysfakcję przynosi mu to, że dzięki porozumiewaniu się ze zmarłymi potrafi nieść radość i ulgę żyjącym. „Widuję twarze pogrążonych w smutku krewnych zmarłego rozjaśniające się tak, jak w pierwszym rumieńcu prawdziwej miłości, i choćby tylko na chwilę miłość przepełnia złamane serce”.

Miłość właśnie Anderson podaje jako główną przyczynę, dla której wypełnia swe powołanie. Zawsze pragnąc „oddać ludziom jak najwięcej”, Anderson w 1997 roku założył Foundation of Hope (Fundację Nadziei), organizację typu non-profit, stanowiącą część większej organizacji: George Anderson Grief Support Systems. Poprzez te organizacje próbuje dotrzeć ze swoimi przesłaniami do jak największej liczby osób, by pomóc im skutecznie radzić sobie z żałobą.

W 2001 roku Anderson znów trafił na ekrany telewizorów ze swoim programem Contact: Talking to the Dead (Kontakt: Rozmowa ze zmarłymi), emitowanym w czasie największej oglądalności. Najbardziej kontrowersyjnym duchem, z którym skontaktował się w tym programie, była niedawno zamordowana Bonny Lee Bakley, żona aktora Roberta Blake’a, przy czym członkowie jej rodziny byli wśród zaproszonych gości. Od 2004 roku George Anderson nie występuje już publicznie w mediach, oddając się całkowicie pracy w swoich organizacjach.

Jeśli jest jakieś jedno zdanie, którym można by podsumować misję George’a Andersona, to brzmi ono: „Wszystko, czego ci potrzeba, to miłość” (All you need is love). Zawsze przyjacielski Anderson stale zachęca ludzi do darzenia się wzajemną miłością i zapewnia ich, że „dusze w zaświatach wciąż powtarzają, że tym, co żyje dłużej niż fizyczne ciało, jest miłość”.

Koniec wersji demonstracyjnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: