Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Namaskaar, we love Bolly! - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 sierpnia 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Namaskaar, we love Bolly! - ebook

Antoine Aron jest architektem i samotnym ojcem. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych podejmuje pracę w Madrasie (obecnie Chennay, Tamilnad w Indiach). Niespełna roczny pobyt w Indiach oraz spotkanie z nauczycielką tańca Bharatnatyam, Prishą Raneshvar, ma wpływ na całe dalsze życie. Pomimo głębokiego uczucia, dwóch tak różnych światów nie udało się połączyć. Po wielu latach ich drogi krzyżują się ponownie…

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8104-755-5
Rozmiar pliku: 634 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Paryski peron stacji metra, pomimo bardzo wczesnej pory, był niemal po brzegi wypełniony oczekującymi na pociąg pasażerami. Słońce świeciło jasnym blaskiem. Mimo, iż pogoda w ten ciepły, majowy dzień dopisywała, Valerie miała wrażenie, że niemal wszyscy otaczający ją tu ludzie są przygnębieni i zaspani. Prawie każdy z nich wpatrzony był w ekran smartfona i miał słuchawki na uszach.

Valerie pomyślała widząc to, że niezależnie od właśnie rozpoczynającego się pogodnego poranka, na dworcu wieje chłodem. Jej usta po chwili rozciągnęły się w psotnym uśmiechu, szturchnęła lekko ramię swojego kolegi, Pierre’a i powiedziała.

— Pierre, spójrz na nich. Są niczym zombie. Słyszałeś, że ludzi ślęczących bez przerwy z głową w smartfononie nazywa się smombie? —

Słysząc to, Pierre roześmiał się. Chłopak lubił poczucie humoru swojej najlepszej przyjaciółki.

Valerie Aron od czterech lat studiowała z Pierre’em Sorel indologię i przez niemal cały ten czas dojeżdżała razem z nim na zajęcia. Pierre i Valerie byli dobrymi przyjaciółmi, których łączyła wspólna pasja i miłość do muzyki i kultury Indii. Razem uczęszczali też na zajęcia z klasycznego tańca indyjskiego.

— Pomyśl, gdyby teraz z głośników popłynęła solidna porcja naszej muzyki od razu by się obudzili. — zażartował Pierre. Oboje roześmiali się cicho na myśl o tym. Nie rozmawiali już więcej, ponieważ do stacji zbliżał się pociąg.

Scenie tej przyglądał się stojący nieopodal Rajkumar. Dwudziestopięcioletni Raj pochodził z New Delhi i studiował w Paryżu prawo. Od ponad pół roku dojeżdżał na swoje zajęcia tym samym pociągiem i od pierwszego dnia, kiedy zobaczył na peronie dziewczynę z niesamowicie długimi włosami, nie mógł oderwać od niej oczu.

Od pierwszego wejrzenia wydawała mu się niezwykła. Bardzo długie, ciemno blond włosy sięgały za pas. Czasem splatała je w ciasny warkocz lub spinała na czubku głowy, ale on uwielbiał ją taką jak teraz, z naturalnie opadającą na plecy kaskadą. Ilekroć ją widział, nie potrafił oderwać oczu od jej jasnej, zawsze uśmiechniętej twarzy. Nie potrafił dostrzec z tej odległości koloru jej oczu, lecz był pewien, że były jasne. Były za to idealnie podkreślone czarną kredką i falą czarnych rzęs oraz zaakcentowane idealnym, czarnym łukiem brwi. Dziewczyna była szczupła i ubierała się zupełnie zwyczajnie jednak to, co przykuwało uwagę, były dodatki jakie dobierała. Nie rozstawała się z szalami i kolorowymi bransoletkami. Gdyby miała ciemniejszą cerę i włosy, Rajkumar byłby przekonany, że dziewczyna też pochodzi z Indii. Mimo, iż podobała mu się od tak dawna, nie miał odwagi podejść do niej i porozmawiać z nią. Tymczasem do stacji podjechał pociąg, on musiał oderwać wzrok od niej i znaleźć miejsce w zatłoczonym wagonie kolei miejskiej. Był bardzo zły na siebie, gdyż nie potrafił przemóc swojej nieśmiałości i po prostu podejść do niej, poznać ją bliżej lub nawet zaprosić gdzieś.

Dzień mijał Valerie szybko. Wraz z Pierre’em siedziała w auli wykładowej. Ostatnie już tego dnia zajęcia z profesor Antonine Barthez, kulturoznawstwo dobiegały końca. Profesor Barthez siedziała za biurkiem na swoim podium, jak zwykle z surową twarzą. Pani profesor, mimo dojrzałego wieku i powierzchownej surowości, była uwielbiana przez studentów. Jej cięty dowcip i interesujące zajęcia cieszyły się powodzeniem na całym kierunku studiów. Tak i teraz pani profesor nie zawiodła swoich studentów. Patrząc na nich z kpiącym uśmiechem na twarzy zadawała zadanie semestralne.

— Jako że w planie dydaktycznym musimy zająć się i tym pasjonującym i inteligentnym tematem … — Studenci słysząc ironiczny ton głosu profesor roześmiali się ale zaraz umilkli, by ta mogła dokończyć.

— Dla państwa zadanie zaliczeniowe: Proszę ukazać popularną, indyjską muzykę filmową w niekomercyjny sposób. — Pani profesor wyrwał się krótki, kpiący śmiech. Zaraz potem odchrząknęła i dodała.

— Tylko proszę was, moi drodzy, oszczędźcie mi tych sucharów o miłości, smutku i rozstaniu. Chcę zobaczyć coś zupełnie nowego. Najlepiej w postaci krótkiego filmu. Wiecie, nie mam już tyle lat co wy i nie mam czasu na czytanie dziewięćdziesięciu sześciu wypracowań na kilka tysięcy słów. —

Po auli ponownie przeniósł się krótki śmiech. Pierre i Valerie spojrzeli zdziwieni na siebie i jak na komendę oboje wzruszyli ramionami, chcąc w ten sposób pokazać sobie wzajemnie brak wszelkich pomysłów. Zaraz potem, Pierre i Valerie mogli opuścić aulę wykładową i udać się w drogę powrotną do domu.RozdziaŁ 1

Valerie zamknęła za sobą cicho drzwi wejściowe mieszkania. Rzuciła torbę z książkami na garderobę po czym zdjęła buty i szal.

Była tak bardzo głodna, że od razu udała się do kuchni. Mijając w przedpokoju wejście do otwartego teraz pokoju dziennego, dostrzegła postać ojca siedzącego na kanapie i czytającego gazetę.

— Hej Papa. — przywitała się krótko, od razu znikając w kuchni.

— Witaj Valerie. Zostawiłem ci kanapki z lunchu. Wiedziałem, że będziesz głodna. — ten odpowiedział jej przerywając swoją lekturę.

Valerie pochwyciła kanapkę w dłoń i przeszła jednocześnie jedząc ją do salonu. Podeszła do kanapy, przysiadła blisko ojca i pozwoliła zamknąć mu się czułych objęciach. Niezaprzeczalnie więź między ojcem a córką była bardzo głęboka i nierozerwalna.

Antoine złożył krótki pocałunek na czole dziewczyny i nie zwalniając uścisku, wsparł się o oparcie kanapy. Bezwiednie powiódł też wzrokiem na przeciwległą ścianę.

Na ścianie wisiał spory obraz przedstawiający uśmiechniętą twarz kobiety. Wygląd postaci z obrazu był tak orientalny, że wyróżniał się na tle wszystkiego, co znajdowało się w pomieszczeniu. Przykuwał sobą całą uwagę każdego, kto tylko znalazł się w salonie. Obraz był niemal wejściem do zupełnie innego świata.

Ciemne oczy kobiety z obrazu zdawały się promieniować wewnętrznym blaskiem oraz ciepłym uśmiechem. Podkreślone grubą, czarną linią wokoło, przypominały kształt idealnego migdała. Łuki jej czarnych brwi oddzielało bordowe bindi w kształcie kropli a nad nim błyszczała bogato zdobiona w złotym odcieniu tikka w kształcie półkola. Nad głową spięta czerń jej włosów, również ozdobiona biżuterią, układała się w koronę. W uszach lśniły duże, złote kolczyki przypominające bogato zdobione dzwoneczki.

Kobieta z obrazu, niczym malownicza nimfa czarowała każdego swoim cudownym uśmiechem doskonale pełnych, obrysowanych szkarłatem warg.

Valerie również odwróciła głowę w stronę obrazu i westchnęła ze smutkiem.

— To się u nas chyba nigdy nie zmieni, prawda papa? Zawsze będziemy za nią tęsknić i kochać ją. — Antoine pokiwał zamyślony w potwierdzeniu głową, lecz nic nie odpowiedział na pytanie zadane przez córkę. Po chwili, by zmienić bieg ich myśli i rozmowy, spojrzał na Valerie i zadał pytanie dotykające bieżących spraw.

— Co u ciebie skarbie? Jak studia? Wszystko dobrze? —

Valerie przełknęła ostatnie kęsy swojej kanapki zastanawiając się jednocześnie co odpowiedzieć.

— Ogólnie raczej dobrze. Mam trudne zadanie. Muszę pomyśleć jak je zrobić. —

Ojciec zachęcił córkę do wyjaśnień jednocześnie kładąc swoją dłoń na jej dłoni.

— Opowiedz, może nie wiem wiele o indologii, ale postaram się pomóc. —

Na te słowa Valerie roześmiała się.

— Och, papa. Wiesz wiele więcej niż ja, tylko się do tego nie przyznajesz. — przerwała po czym poważniejszym tonem zaczęła opowiadać o swoim zadaniu.

— Profesor Barthez zadała nam odnaleźć niekomercyjną rolę współczesnej muzyki indyjskiej. Tylko, że ta muzyka tato sama w sobie jest komercyjna. — Antoine zamyślił się chwilę, po czym na głos powiedział.

— Zgoda, ale jak każda muzyka, jest treścią życia wielu milionów ludzi, kochają przy niej, bawią się, płaczą, cierpią z powodu złamanych serc… — zamyślił się ojciec. Valerie natychmiast mu przerwała.

— Oczywiście, zgoda. Ale profesor zażyczyła sobie czegoś zupełnie nowego. Ja też chciałabym przedstawić tę muzykę w zupełnie inny sposób. — Antoine uśmiechnął się na te słowa i uścisnął jej dłoń w pocieszeniu.

— Jestem pewien, że moja tamilska księżniczka sobie poradzi. Valerie, posłuchaj co podpowiada ci serce. Poradzisz sobie zawsze i wszędzie, jestem tego pewien. —

Córka uścisnęła ojca serdecznie i zaczęła podnosić się z kanapy.

— Muszę się przygotować do wieczornego występu. Lata świętuje zaręczyny i poprosiła, bym dziś wieczór zatańczyła z tej okazji. — zawróciła wiedziona nagłym impulsem, przykucnęła przed Antoine’m i chwyciła go za dłonie.

— Proszę papa, przyjdź też. Chciałabym żebyś mnie dziś wspierał. Proszę! —

Antoine roześmiał się niepewnie.

— Valerie, wiesz jakie to dla mnie trudne. — zaoponował na głos.

— Wiem, za każdym razem gdy chodzimy na podobne imprezy, ty masz nadzieję, że ją tam spotkasz a ona się nie zjawia. Wiem o tym. Znam cię. Ale tym razem przyjdź dla mnie. Proszę, papa. — Antoine nie potrafił nigdy długo opierać się prośbom swojej córki. Widząc ją teraz tak przejętą również i w tej chwili, nie potrafił jej odmówić.

— Dobrze. Przyjdę. — Szcześliwa Valerie spontanicznie objęła ojca i pędząc zaraz potem do swojego pokoju odkrzyknęła.

— Bądź proszę o 19:00 w „Indie française”. — Valerie zniknęła a oczy Antoine’a automatycznie powróciły do obrazu na ścianie, jaki oglądał od ponad osiemnastu lat.

Obraz był powiększoną wersją jedynego zdjęcia, jakie im po niej pozostało.

***

Antoine był cenionym architektem. Przed dwudziestu sześciu laty otrzymał intratne zlecenie w Londynie i w związku z tym na pewien czas musiał przenieść się do stolicy Wielkiej Brytanii.

W firmie, która zleciła mu wykonanie projektu dużego obiektu przemysłowego, poznał atrakcyjną Lisę. Bardzo prędko para nawiązała gorący romans. Antoine sądził, że łączyło ich głębsze uczucie.

To, jak bardzo się w tej kwestii mylił odkrył, gdy okazało się, że Lisa zaszła z nim w ciążę. Dziewczyna chciała za wszelką cenę usunąć owoc ich romansu. Antoine musiał walczyć z Lisą o to, by ta nie dokonywała aborcji i nie zabijała jego dziecka. W końcu ustalili, że Antoine zapłaci Lisie miesięczne odszkodowanie za każdy miesiąc ciąży. Kiedy nareszcie na świat przyszła jego córeczka, zapłacił Lisie za sądowe zrzeczenie się władzy rodzicielskiej nad ich dzieckiem, i ta zniknęła z ich życia na zawsze. Niebawem potem z radością wracał z niemowlęciem do Paryża.

Od dnia narodzin Valerie, Antoine samodzielnie opiekował się nią. Cała ta sytuacja była dla niego nie lada wyzwaniem, bowiem nie miał żadnej wiedzy na temat dzieci, a tym bardziej niemowląt.

Z wdzięcznością przyjmował każdą otrzymanę radę lub wskazówkę. Żałował w tej sytuacji najbardziej, że oboje jego rodzice już nie żyli, a jego córka będzie pozbawiona nie tylko matki, ale również kochających dziadków. Antoine starał się jak tylko mógł, aby jego dziecku niczego nie brakowało. Będąc już w Paryżu zatrudnił do pomocy opiekunki, jednak mimo to z bólem serca obserwował jak jego córeczka rośnie bez kobiecej miłości.

Tuż przed piątymi urodzinami Valerie, Antoine otrzymał zlecenie na wykonanie dużego projektu w Indiach. W tak długą i daleką podróż musiał zabrać swoją córkę ze sobą.

Gdy tylko oboje wysiedli z samolotu, zostali serdecznie przyjęci przez Rajesh’a Tivari, zleceniodawcę Antoine’a. Zarówno ojciec jak i córka od pierwszego spojrzenia byli oczarowani Indiami. Wszystko tu było tak zupełnie inne od tego, co oboje znali z Europy. Valerie od razu zauważyła, że Indie są „kolorowe i muzyczne”. Antoine po dzisiejszy dzień uśmiechał się na wspomnienie tego określenia, wypowiedzianego przez jego wówczas niespełna pięcioletnią córkę. Gratulował sobie też, że od początku uczył dziecka języka angielskiego. Dzięki temu Valerie nie miała żadnej bariery językowej i mogła swobodnie porozumiewać się z niemal każdym.

Rajesh Trivari zapewnił im mieszkanie u zaprzyjaźnionej rodziny, Vaidya.

Antoine i Valerie zostali otoczeni po raz pierwszy ciepłem domowego ogniska. Głową rodziny była seniorka, Grishma mieszkająca pod jednym dachem z dwójką swoich synów i ich rodzinami. Antoine i Valerie byli zdumieni, jak bardzo inne zwyczaje panują w tym domu. Grishma była otoczona niespotykanym szacunkiem swoich obu synów oraz ich żon. Poranki wypełnione były krótką, śpiewaną modlitwą przy domowym ołtarzu, na którym ustawione były figurki Ramy, jego żony Sity i brata Laxmana, wykonane z brązu. Figurki te były co dzień ozdabiane świeżymi girlandami z białych margaretek. Zaraz po porannej modlitwie synowe Grishmy błogosławiły mężów i nakładały im tikę na czoło.

Antoine z rozrzewieniem wspominał wydarzenie, kiedy to on pewnego poranka, z oddali patrzył na poranne rytuały rodziny gospodarzy. Seniorka z surową miną nakazała skinieniem głowy podejść Antoine’owi bliżej. Gdy to uczynił, Grishma nałożyła mu tikę na czoło i powiedziała w języku angielskim.

— Jesteś mądrym i dobrym człowiekiem Antoine, pracuj nad sobą nadal, jak do tej pory. —

Antoine ukłonił się przed Grishmą z wdzięcznością i dotknął jej stopy w geście oddania szacunku. Ta roześmiała się i nakazała mu wstać. Dotknęła jeszcze jego policzka, by okazać mu swą życzliwość. Antoine intuicyjnie czuł, jakie te wszystkie gesty miały znaczenie. Tego dnia stał się kimś więcej, niż tylko gościem dla rodziny Vaidya.

Valerie zaprzyjaźniła się z dwójką nieco starszych od niej wnucząt Grishmy. W domu rodziny Vaidya zawsze panował ciepły rozgardiasz. Głośnie rozmowy lub zabawne przekomarzania toczone były w tamilskimlub przez wzgląd na gości, w angielskim. Po długim dniu pracy rodzina przesiadywała zwykle wspólnie do późnego wieczora. Głównym posiłkiem dnia była obfita kolacja, podawana około godziny dwudziestej. Zarówno Valerie jak i Antoine pokochali te wieczory oraz życzliwą im rodzinę Vaidya.

Pewnego dnia zupełnie przypadkiem, Valerie i Antoine natrafili na Prishę Raneshwar. Spotkanie to miało wpływ na życie całej ich trójki.

Darmowy fragment
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: