Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nasze dusze nocą - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
30 stycznia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Nasze dusze nocą - ebook

Na szczęście nigdy nie jest za późno!

Wzruszająca opowieść o dojrzałej miłości i nadziei zekranizowana przez NETFLIX

Addie i Louis to samotni, owdowiali siedemdziesięciolatkowie, mieszkający w niewielkim miasteczku. On ma córkę, ona syna i wnuka. Ma także dom, a w nim duże łóżko, w którym co noc kładzie się sama. A przecież noce są najgorsze… Pewnego razu postanawiają spędzać je wspólnie. Nie chodzi im o seks, ani nawet romans. Chodzi o doskwierającą samotność. Wieść o tym dziwnym związku szybko rozchodzi się po okolicy. Jak zareagują najbliżsi?

Nasze dusze nocą to przepiękna i wzruszająca historia, która dzięki swej prostocie nabiera niemal symbolicznego wymiaru. Kameralna opowieść o lęku przed samotnością, starością i śmiercią, którą w brawurowy sposób odegrali Jane Fonda oraz Robert Redford w ekranizacji Netflixa.

To porządna, satysfakcjonująca książka, obdarzona bardzo rzadką cechą: istnieje wiele powieści o dążeniu do szczęścia, ale ta jedna po prostu owym szczęściem, obecnością szczęścia, emanuje.

Ursula K. Le Guin

Kent Haruf (1943-2014) - ceniony i nagradzany amerykański pisarz. Zadebiutował w wieku 41 lat. Akcja wszystkich jego powieści toczy się w fikcyjnym miasteczku Holt w północnym Kolorado. Był nominowany do wielu nagród, a w 2009 otrzymał John Dos Passos Prize for Literature. Autor zmarł tuż po ukończeniu Naszych dusz nocą. W pewnym sensie historia opisana w książce dotyczy jego własnego małżeństwa.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-08-06736-9
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

Potem nadszedł dzień, kiedy Addie Moore odwiedziła Louisa Watersa. Było to w majowy wieczór, tuż przed tym, gdy zrobiło się zupełnie ciemno.

Mieszkali w odległości jednej przecznicy przy Cedar Street, w najstarszej części miasteczka z wiązami, wiązowcami oraz samotnym klonem, który wyrósł przy krawężniku, i z zielonymi trawnikami ciągnącymi się od chodnika ku jednopiętrowym domom. W ciągu dnia było ciepło, ale teraz, pod wieczór, pochłodniało. Przeszła chodnikiem pod drzewami i skręciła do Louisa.

Kiedy podszedł do drzwi, zapytała: Mogę wejść i o czymś z tobą pomówić?

Usiedli w salonie. Napijesz się czegoś? Może herbaty?

Nie, dziękuję. Niewykluczone, że nie zostanę na tyle długo, by ją wypić. Rozejrzała się wokół. Masz ładny dom.

Diane zawsze o niego dbała. Też się trochę staram.

Nadal wygląda ładnie, odparła. Nie byłam tu od lat.

Zerknęła przez okno na boczne podwórko, nad którym zapadał zmrok, a potem do kuchni, gdzie światło lśniło na zlewie i blatach. Wszystko wyglądało czysto i porządnie. Przyglądał jej się. Była atrakcyjną kobietą, zawsze tak uważał. W młodości miała ciemne włosy, lecz teraz były białe i krótko ścięte. Pozostała zgrabna, jedynie odrobinę przytyła w talii i w biodrach.

Pewnie się zastanawiasz, co tu robię, zauważyła.

Cóż, chyba nie przyszłaś mi powiedzieć, że mam ładny dom.

Nie. Chcę ci coś zasugerować.

Ach, tak?

Tak. Złożyć pewną propozycję.

Okej.

Nie chodzi o małżeństwo, zapewniła.

Wcale tak nie sądziłem.

Ale w pewnym sensie chodzi o coś podobnego. Tylko nie wiem, czy teraz się odważę. Trochę się boję. Zaśmiała się cichutko. To trochę jak z małżeństwem, prawda?

Co?

Że się boisz.

Możliwe.

Tak. No cóż, po prostu to powiem.

Słucham, odparł.

Zastanawiam się, czy nie zechciałbyś od czasu do czasu przyjść do mnie na noc.

Co? Co masz na myśli?

Mam na myśli to, że oboje jesteśmy sami. Zbyt długo żyliśmy w pojedynkę. Całe lata. Czuję się samotna. Pomyślałam, że może ty też. Zastanawiam się, czy zgodziłbyś się u mnie nocować. I ze mną rozmawiać.

Patrzył uważnie, obserwował ją, zaciekawiony, ostrożny.

Nic nie odpowiadasz. Czyżby odjęło ci mowę?, spytała.

Na to wygląda.

Nie chodzi mi o seks.

Właśnie się zastanawiałem.

Nie, nie o seks. Nie traktuję tego w taki sposób. Chyba straciłam wszelki popęd seksualny dawno temu. Chodzi o przetrwanie nocy. O leżenie w ciepłym łóżku, po przyjacielsku. O to, byśmy kładli się razem spać i żebyś zostawał do rana. Noce są najgorsze. Nie sądzisz?

Owszem. Sądzę.

Zwykle kończy się tak, że łykam pigułki na sen i czytam zbyt długo, a potem następnego dnia jestem nieprzytomna. Ani ja sama, ani nikt inny nie ma ze mnie pożytku.

Też mi się to zdarzało.

Myślę jednak, że potrafiłabym znowu zasypiać, gdyby ktoś leżał obok mnie w łóżku. Ktoś miły. Kiedy myślę o tej bliskości. O rozmowach w nocy, w mroku. Czekała. Jak sądzisz?

Nie wiem. Kiedy chciałabyś zacząć?

Kiedy tylko ty zechcesz. W tym tygodniu, dodała.

Pozwól mi to przemyśleć.

W porządku. Ale chcę, żebyś do mnie zadzwonił, kiedy postanowisz przyjść. Tak abym wiedziała, że mam się ciebie spodziewać.

W porządku.

Będę czekać na wiadomość od ciebie.

A jeśli chrapię?

To będziesz chrapał albo się tego oduczysz.

Roześmiał się. To by było coś nowego.

Podniosła się, a potem wyszła i ruszyła do siebie, a on stał w drzwiach, patrząc w ślad za nią, siedemdziesięcioletnią białowłosą kobietą noszącą rozmiar M, oddalającą się pod drzewami w plamach światła rzucanego przez uliczną lampę na rogu. Raz kozie śmierć, pomyślał. Tylko nie wyobrażaj sobie za wiele.2

Następnego dnia Louis poszedł do fryzjera męskiego na Main Street, gdzie ostrzygł się krótko i schludnie, trochę po wojskowemu, po czym zapytał obsługującego mężczyznę, czy wciąż jeszcze goli klientów, a gdy usłyszał, że tak, polecił się też ogolić. Po powrocie do domu zadzwonił do Addie i oznajmił: Chciałbym przyjść dzisiaj wieczorem, jeśli to nadal aktualne.

Owszem, aktualne, odparła. Cieszę się.

Zjadł lekką kolację, tylko kanapka i szklanka mleka; nie chciał się czuć ociężały i pełny w jej łóżku, a potem wziął długi, gorący prysznic i starannie się wyszorował. Obciął paznokcie u rąk i nóg, o zmroku zaś wyszedł kuchennymi drzwiami i ruszył zaułkiem na tyłach, niosąc papierową torbę z piżamą i szczoteczką do zębów. W zaułku było ciemno, jego stopy szurały po żwirze. W domu naprzeciw paliło się światło; zobaczył z profilu kobietę stojącą przy zlewie w kuchni. Wszedł na tylne podwórko Addie Moore, mijając garaż i ogródek, i zapukał do kuchennych drzwi. Czekał dłuższą chwilę. Ulicą od frontu przejechał samochód z zapalonymi reflektorami. Słyszał dzieciaki z liceum trąbiące na siebie na Main Street. Potem nad jego głową zapaliło się światło na ganku i drzwi się otwarły.

Co robisz tutaj na tyłach?, zdziwiła się Addie.

Pomyślałem, że mniej prawdopodobne, by ktoś mnie tu zobaczył.

Nie dbam o to. I tak się dowiedzą. Ktoś zauważy. Przychodź głównym wejściem, chodnikiem od frontu. Zdecydowałam, że nie będę przywiązywać wagi do tego, co pomyślą ludzie. Robiłam to zbyt długo — całe życie. Nie zamierzam tak dalej żyć. Zaułek sugeruje, że robimy coś złego albo hańbiącego, czego należy się wstydzić.

Zbyt długo byłem nauczycielem w małym miasteczku, odparł. Tak tu już jest. Ale w porządku. Następnym razem przyjdę od frontu. Jeśli będzie następny raz.

Myślisz, że nie?, spytała. Że to tylko numerek na jedną noc?

Nie wiem. Może. Pomijając seks, naturalnie. Nie wiem, czy się uda.

Nie masz ani odrobiny wiary?, zapytała.

W ciebie mam. W ciebie można wierzyć. Tyle już wiem. Tylko nie jestem pewien, czy zdołam ci dorównać.

O co ci chodzi? Pod jakim względem?

Odwagi, wyjaśnił. Gotowości do ryzyka.

No cóż, ale przyszedłeś.

Fakt. Przyszedłem.

Wobec tego lepiej wejdź. Nie musimy tu sterczeć całą noc. Nawet jeśli nie mamy powodów do wstydu.

W ślad za nią przeszedł przez ganek na tyłach do kuchni.

Najpierw się czegoś napijmy, zaproponowała.

Brzmi nieźle.

Pijasz wino?

Czasem.

Ale wolisz piwo?

Tak.

Następnym razem kupię piwo. Jeśli będzie następny raz, obiecała.

Nie wiedział, czy to żart, czy nie. Jeśli będzie, powtórzył.

Wolisz wino białe czy czerwone?

Białe, poproszę.

Wyjęła z lodówki butelkę, nalała im po pół kieliszka i usiedli przy kuchennym stole. Co jest w tej papierowej torbie?, spytała.

Piżama.

Więc to znaczy, że jesteś gotowy spróbować przynajmniej jeden raz.

Tak. Właśnie tak.

Wypili. Masz ochotę na więcej?

Nie, raczej nie. Mogłabyś mnie oprowadzić?

Mam ci pokazać pokoje i rozkład domu.

Po prostu chciałbym wiedzieć coś więcej o miejscu, w którym jestem.

Żebyś w razie potrzeby mógł się wymknąć po ciemku.

Cóż, nie; nie przyszło mi to do głowy.

Wstała, a on ruszył za nią do jadalni i salonu. Potem zaprowadziła go na piętro do trzech sypialni; duży pokój od frontu wychodzący na ulicę należał do niej. Zawsze tu sypialiśmy, wyjaśniła. Gene miał swoją na tyłach, a ostatniej używaliśmy jako gabinetu.

Na końcu korytarza znajdowała się łazienka; druga przylegała do jadalni na parterze. Łóżko w pokoju było podwójne, z cienką bawełnianą narzutą.

I co powiesz?, zapytała.

Dom jest większy, niż myślałem. Ma więcej pokoi.

Wygodnie nam się tutaj żyło. Sprowadziłam się tu czterdzieści cztery lata temu.

Dwa lata po tym, gdy ja wróciłem tu z Diane.

Mnóstwo czasu.3

Chyba skorzystam z łazienki, rzuciła.

Pod jej nieobecność w pokoju obejrzał zdjęcia na komodzie i na ścianach. Rodzinna fotografia z Carlem z dnia ich ślubu, na stopniach kościoła. Ich dwoje w górach nad potokiem. Mały czarno-biały psiak. Znał z widzenia Carla, przyzwoitego mężczyznę, raczej spokojnego; przed dwudziestu laty sprzedawał ubezpieczenia upraw oraz różne inne mieszkańcom całego hrabstwa Holt; na dwie kadencje został wybrany na burmistrza. Louis nigdy nie poznał go bliżej. Teraz się z tego cieszył. Były też zdjęcia ich syna. Gene nie przypominał żadnego z rodziców. Wysoki, chudy chłopak, bardzo poważny. I dwie fotografie córki jako małej dziewczynki.

Po powrocie Addie oznajmił: Chyba ja też tam zajrzę. Wszedł, skorzystał z toalety, dokładnie umył ręce, wycisnął na szczoteczkę niewielki kleks jej pasty i umył zęby, następnie zdjął buty oraz ubranie i przebrał się w piżamę. Złożone rzeczy położył na butach i zostawił w kącie za drzwiami, a potem wrócił do sypialni. Addie przebrała się w koszulę nocną i leżała w łóżku; zapaliła lampkę po swojej stronie, zgasiła górne światło i uchyliła okno na parę cali. Wpadał przez nie lekki, chłodny powiew. Louis stanął przy łóżku. Odrzuciła prześcieradło i koc.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: