Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Nie daj się oszukać - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 lipca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nie daj się oszukać - ebook

Książka przedstawia doświadczenie autora z rynku odszkodowań, w którym uczestnicy kilkaset firm na terenie Polski.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8104-970-2
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział I Moja historia

Cześć!

Nazywam się Bartek Walczyński. Zanim przeczytasz tę książkę, chciałbym opowiedzieć ci, kim jestem i jaka jest moja historia. Łatwiej ci będzie zrozumieć, dlaczego branża odszkodowań z jednej strony jest strasznie przygnębiającą, mocno obciążającą psychicznie dziedziną, z drugiej zaś daje niesamowicie dużo satysfakcji z niesienia pomocy. Wyrazy wdzięczności płynące od zadowolonych klientów, którym pomagam w najcięższych chwilach ich życia, dają ogromną energię do działania, powodują, że docenia się to, co w życiu najważniejsze, czyli rodzinę, dzieci, dobro. Tragedie rodzinne, z którymi stykam się od niemal dekady, spowodowały, że udało mi się wyłuskać, co naprawdę istotne w życiu i jak ważne jest niesienie pomocy ludziom potrzebującym. Dzięki naszemu zaangażowaniu w pomoc dobro wraca i jestem tego żywym przykładem.

Pochodzę z małej 40-tysięcznej miejscowości Nowa Sól. Wychowała mnie mama, z ojcem miałem bardzo dobry kontakt, ale nie mieszkaliśmy razem. Jedną z moich pasji jest sport. Od wczesnych lat uprawiałem piłkę ręczną, grałem ponad 10 lat, a karierę zawodniczą zakończyłem w wieku 20 lat na poziomie trzeciej ligi. Rozpocząłem studia w innej miejscowości i musiałem zdecydować, co jest dla mnie ważniejsze — wybrałem oczywiście edukację, chociaż bardzo mi brakowało piłki ręcznej. Czasy dzieciństwa oraz liceum wspominam bardzo dobrze, choć żyło się znacznie skromniej niż dzisiaj. Mogliśmy tylko pomarzyć o rzeczach, które mają teraz dzieciaki, ale były podwórka, cała masa kolegów i koleżanek, z którymi czas płynął bardzo szybko.

Mieszkaliśmy we dwójkę z mamą, więc nie było nam lekko. Od najmłodszych lat byłem wrażliwą osobą i współczułem mamie, widząc, jak ciężko pracuje, żeby zapewnić nam godziwe warunki życia. Dlatego, kiedy tylko mogłem, imałem się różnych zajęć, żeby odciążyć mamę finansowo, i starałem się zarobić na swoje zachcianki. Pierwszą pracą, za którą otrzymywałem pieniądze, było zbieranie jagód. Miałem wtedy około 10 lat. Jeździliśmy całą ferajną z podwórka autobusem do lasu, by je zbierać. Pamiętam, że w piekarni płacono 3 złote za litr jagód, a dziennie udawało się nazbierać od 4 do 7 litrów. Jak na tamte czasy (25 lat temu) zarobek dzienny rzędu 12—20 złotych to były naprawdę znaczne pieniądze dla dziecka — byłem dumny, że mam własne pieniądze, i nie wydawałem ich na pierdoły, gdyż były ciężko zarobione.

W kolejnych latach, gdy dorastałem, organizowaliśmy pomoc sąsiedzką dla emerytów: wnosiliśmy wiadra węgla, pomagaliśmy w ogródkach działkowych przy cięższych pracach. Bardzo aktywnie spędzałem czas; uprawianie sportu powodowało, że człowiek chciał robić coś więcej i zawsze szukał zajęć.

1. Osiemnaste urodziny

Cały czas starałem się być aktywny, żeby nie obciążać skromnego budżetu domowego, zarobić na własne wydatki, a nawet pomóc finansowo. Moim pierwszym poważniejszym przedsięwzięciem biznesowym, które uważam za sukces i które trwa do dziś (mój przyjaciel z dzieciństwa wciąż się tym z powodzeniem zajmuje), było stworzenie sieci internetowej.

Był rok 2000 i coraz więcej osób kupowało komputery. Ja również, dzięki ojcu, który wspierał mnie w miarę możliwości, stałem się posiadaczem komputera. Była to dla mnie ogromna niespodzianka, byłem przeszczęśliwy, ale z racji tego, że nigdy nie byłem typem gracza, sprzęt trochę mnie nudził… W tamtym czasie założono w liceum sieć ze stałym dostępem do Internetu, była to nowość, która praktycznie zmieniała postrzeganie życia, bo już wtedy można było wyszukać tam wiele informacji, co wydawało mi się niesamowite. Temat mnie zafascynował. Mogliśmy korzystać w szkole z Internetu, ale było dużo ograniczeń czasowych. Jak wcześniej wspomniałem, pasjonował mnie sport — mieliśmy cztery treningi w tygodniu, a w weekend mecz ligowy. Poza tym codziennie po szkole chodziłem do czytelni miejskiej, aby czytać mój przegląd sportowy. Nagle zupełnie zmieniła się perspektywa, gdyż mogłem wszystkie te wiadomości zdobyć również z Internetu.

W dzisiejszych czasach ciężko w to uwierzyć, ale dostęp do Internetu mieli tak naprawdę nieliczni. Istniały modemy, które się podłączało, a następnie płaciło za minuty, stałe łącze dopiero co wchodziło i stać było na to tylko naprawdę zamożnych. Moim marzeniem było mieć takie łącze, żebym mógł bez ograniczeń korzystać z Internetu, zyskać niegraniczony dostęp do wiedzy i kontakt z ludźmi z całego świata. Wydawało się to (i patrząc z perspektywy czasu, było) krokiem milowym w rozwoju cywilizacji. Pomimo zachwytu i marzeń o stałym łączu w domu miałem świadomość, że żyjąc z mamą z jej skromnej pensji, absolutnie nas na to nie stać. Założenie SDI kosztowało wówczas tysiąc złotych (przy pensjach rzędu 500–600 złotych), a utrzymanie łącza — 160 złotych miesięcznie. Przez wiele miesięcy zastanawiałem się, co mógłbym zrobić, żeby posiadać takie łącze. Wieczorami wyobrażałem sobie, jak to by było, gdybym miał stałe łącze w domu i korzystał z niego bez ograniczeń…

Pewnego razu, surfując w szkole po sieci, natrafiłem na amerykańskie strony związane z zarabianiem w Internecie. Było to 17 lat temu. W takim zarabianiu chodziło o to, żeby przeglądać strony WWW. Polegało to na tym, że w dolnej części monitora wyświetlał się pasek (baner) z reklamami, i dzięki temu, że je oglądaliśmy, zbieraliśmy na swoim koncie dolary. W opisach widniała informacja, że można włączyć naraz trzy paski różnych firm, co powodowało, że pół ekranu przysłaniały reklamy, a na drugiej połowie mogliśmy korzystać z Internetu. Pomysł jak dla mnie był genialny. Otworzyła się dla mnie szansa, żeby mieć dostęp do sieci. W sieci pojawiły się skany przekazów pieniężnych dla użytkowników z Polski, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że faktycznie jest to realne. Teraz pozostał tylko jeden zasadniczy problem: skąd pozyskać pieniądze na założenie i utrzymanie stałego łącza? Miałem swoje oszczędności (około 300 złotych), ale nic poza tym. Wszelkie rozmowy z mamą kończyły się podsumowaniem, że lepiej, żebym wziął się za naukę, a z Internetu korzystał w szkole, mam treningi i mecze ligowe i jeszcze będę siedział przed komputerem… Musiałem liczyć tylko na siebie, byłem przekonany, że z tym banerami reklamowymi to świetny pomysł, ale dla mojej mamy była to jakaś abstrakcja i oszustwo. No bo jak to, że ktoś mi niby wyśle pieniądze za to, iż surfuję po Internecie?

Minął miesiąc od pozyskania wiedzy na temat zarabiania w Internecie, leżałem sobie w pokoju, gdy weszła mama i zapytała: „Kogo zapraszamy na twoją osiemnastkę? To już za miesiąc”. I nagle mnie olśniło! Ucieszyłem się w duchu, że dostanę pieniądze i na osiemnastkę będę miał z czego sfinansować zakup stałego łącza. Był to dla mnie bardzo szczęśliwy dzień, od kilku miesięcy zastanawiałem się, co tu zrobić, żeby zrealizować moje marzenie, i w końcu jest pomysł. Oczywiście, to były tylko moje myśli, mamie ani słowem nie wspomniałem o swoich zamiarach, bo chodziłaby zdenerwowana, że chcę wydać tyle pieniędzy na jakąś głupotę. Dlatego postanowiłem jej nie męczyć, ale swój plan miałem. Żeby zebrać jak największą ilość gotówki, musiałem zaprosić jak największą liczbę gości. Mama myślała o najbliższej rodzinie, czyli jej rodzeństwie (było ich czworo), moim ojcu oraz dziadkach ze strony mamy i taty. Nie byłem pewny, czy uda się w tym składzie uzbierać wymagane pieniądze, dlatego też poprosiłem mamę, żebyśmy zaprosili jeszcze starsze kuzynostwo, bo oni też by zawsze coś dorzucili do puli. Mama zgodziła się i zapytała mnie, czy chcę zrobić też imprezę dla znajomych. Odpowiedziałem, że oczywiście, przecież chodzę na osiemnastki do kolegów. Mama powiedziała, że nie ma sprawy, ale w związku z tym, że jest krucho z funduszami, będę musiał dołożyć do imprezy z pieniędzy otrzymanych w prezencie. Nie było to po mojej myśli, choć miałem świadomość, jaka jest nasza sytuacja finansowa. Pragnienie, aby mieć stałe łącze internetowe, było tak silne, że po namyśle powiedziałem, że się rozmyśliłem i nie chcę organizować osiemnastki dla znajomych. Obawiałem się, że te kilkaset złotych, które musiałbym dać mamie, może mi się przydać w ogólnym rozrachunku, gdy na początku trzeba będzie opłacać abonament, zanim przyjdą czeki z Ameryki.

Darmowy fragment
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: