Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nie jesteś taki za*ebisty, jak ci się wydaje. Ale inni też nie są - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
16 stycznia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Nie jesteś taki za*ebisty, jak ci się wydaje. Ale inni też nie są - ebook

Przeczytaj książkę Elana Gale’a, prowokatora mediów społecznościowych, który zgromadził 6 milionów obserwatorów, a teraz daje pstryczka w nos współczesnemu coachingowi.

 

Jeśli:

- nie możesz zjeść omleta bez wrzucenia go na swój profil, by zebrać „lajki”,

- instalujesz w telefonie apkę, która wyśle połowie świata informację, ile przebiegłeś kilometrów,

- wbijasz się w nowe spodnie i pytasz innych, jak leżą,

ta książka jest o tobie i dla ciebie.

 

Ślepo wierzymy w motywacyjny przekaz rozmaitych coachów, nie zdając sobie sprawy, że ich gadanina potężnie miesza nam w głowach. Czy wiesz, że pozytywność w żadnym razie nie pomaga w życiu? Uważaj, tak naprawdę działa uzależniająco, więc nie karm się nią.

Powiedzmy sobie szczerze – za kogo się uważasz? Za cholernego superbohatera? Spójrz w lustro: jesteś jednym z siedmiu miliardów ludzi, którzy wcale nie są tacy zajebiści, jak im się wydaje. Domagasz się uznania za swoją wyjątkowość? Wyobrażasz sobie, że po prostu należy ci się to, co najlepsze? Otwórz oczy! Jeśli cokolwiek ma cię spotkać, to z pewnością będzie to coś najgorszego, bo tym, co nas naprawdę motywuje, jest negatywna energia.

Smutek, strach czy złość są wpisane w ludzkie życie. To one sprawiają, że jesteśmy sobą. Chcesz rady? Doceń złe emocje, bierz się do roboty i miej odwagę mówić, że nie wiesz wszystkiego. Bo przecież inteligentni ludzie wiedzą, że są głupi. A negatywne myślenie jest dla zwycięzców!

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7229-824-9
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pozwól, że opowiem ci twoją historię.

Dawno, dawno temu kobieta i mężczyzna spojrzeli na siebie i stwierdzili: „Niech będzie”. Zakochali się w sobie albo przynajmniej polubili na tyle, by zechcieć rozebrać się w tym samym pomieszczeniu. Pierwszej nocy po poznaniu się albo kilka miesięcy później mężczyzna włożył penis do pochwy kobiety i zaoferował jej wątpliwą trzyminutową przyjemność pochrząkiwania, pocenia się i pchania, po czym zadowolony z siebie przewrócił się na plecy z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, a ona pożałowała, że w ogóle dała mu swój numer telefonu. Gdy tak leżała, zastanawiając się, czemu ten facet nie mógł poprowadzić jej chociaż kawałek w stronę orgazmu, odrobina nasienia leniwie przepełzła w stronę komórki jajowej i znalazła wejście do jej wnętrza.

Tych dwoje ludzi to twoja mama i twój tata. Tak powstałeś. Z dużym prawdopodobieństwem stworzyli cię ludzie, którzy podchodzili do siebie dość obojętnie, ale zdecydowali się nie wkładać lateksu pomiędzy swoje genitalia.

Przez następne dziewięć miesięcy rozwijałeś się w brzuchu mamy, podkradając jej większość składników odżywczych oraz przyprawiając ją o mdłości i zawroty głowy. Musiała odstawić alkohol i fajki, a także zrezygnować z większości rzeczy, na które miała ochotę, bo ty rosłeś w niej, kopiąc ją co jakiś czas bez najmniejszego powodu. Pływałeś w niej sobie i nie dając nic w zamian, wysysałeś witaminy przez słomkę jak jakiś wampir. Rozpocząłeś swoje życie dosłownie jako pijawka.

W końcu, pewnego pięknego dnia, gdy już pozbawiłeś mamę niemal całej radości życia i sił witalnych, zdecydowałeś się pójść naprzód i zrobić swoje wielkie wejście na ten świat. Nastąpiło dziesięć albo i więcej potwornych godzin naznaczonych krzykami i bólem miejsc intymnych. Niezależnie od tego, jak dobrze o sobie myślisz, ważne, żebyś pamiętał, że twoim pierwszym czynem na tym świecie było sprawienie maksimum bólu osobie, która najbardziej cię pokochała. Dobra robota.

Szczerze mówiąc, najbliższa przyszłość nie była wcale lepsza. Następne trzy lata funkcjonowałeś jako jednoosobowa przetwórnia odpadów. Gdy nie wydawałeś nieprzyjemnych dźwięków, wydzielałeś nieznośne odory, srając, sikając i rzygając na wszystko wokół. Zapewniłeś swoim rodzicom bezsenne noce. Zmusiłeś ich, by karmili cię co kilka godzin, co od twojej mamy często wymagało publicznego obnażania się. Wszystkie otrzymane prezenty od razu wkładałeś sobie do ust, po czym rzucałeś na ziemię. Tak naprawdę zrobiłeś wszystko, by utrudnić swoim rodzicom każdą chwilę życia, nie oferując w zamian nic poza obietnicą, że może któregoś dnia staniesz się kimś wartościowym. Tak właśnie traktowałeś ludzi, którzy poświęcali cały swój czas na to, by utrzymać cię przy życiu.

Nie lepszy byłeś dla obcych. Zrujnowałeś obiady niezliczonym rodzinom w niezliczonych restauracjach, a sama twoja obecność sprawiała, że i tak monotonna podróż samolotem stała się jeszcze bardziej nieznośna. Nieprzerwane marudzenie, histerie, wrzaski, jakby cię zarzynano, ciągnęły się przez lata.

Ale spokojnie, niebawem z niemowlęctwa miałeś uciec w dzieciństwo i zmienić się w wartościowego człowieka, prawda? Z dnia na dzień miałeś stać się samodzielny i bezinteresowny, tak?

Cóż, nie do końca. Zamiast tego zmieniłeś się w worek bez dna na pieniądze. Pomoce szkolne, ubrania i prezenty urodzinowe czyściły konta bankowe twoich rodziców. Spotkania i noce spędzane u kolegów, a także nieznośne zebrania rady rodziców kosztowały ich kolejne godziny życia. W dodatku zacząłeś dojrzewać emocjonalnie i domagałeś się ciągłych pochwał, na przykład powtarzania, że jesteś „grzecznym chłopcem” czy „dobrą dziewczynką”, podczas gdy w rzeczywistości zachowywałeś się okropnie. A rodzice, zamiast usadzić cię na twoich małych czterech literach i wytłumaczyć, że powoli ich dobijasz, przyklaskiwali tym popisom egoizmu.

Pierwszy oddech od tego dwudziestoczterogodzinnego koszmaru mogli złapać dopiero, gdy urosłeś na tyle, by rozpocząć edukację. W końcu można było posłać cię do szkoły (co dało im szansę, by znów poczuć, że żyją, i by pieprzyć się bez ciebie w zasięgu słuchu), w której miałeś okazję sobie porysować. „Rysunki” te – jeżeli można je tak nazwać – nie były kiepskie. Były koszmarne. Proszono cię o namalowanie domku i rodziców, a w efekcie na kartce widniały dwa zdeformowane hot dogi przed wielką brązową kostką. Pewnie narysowałeś też w rogu niewydarzone słońce jak baran, który nie ma ani odrobiny wyczucia proporcji i nie wpadnie na to, że gdyby było ono tak blisko, całkiem by nas spaliło.

Wtedy złe przeszło w jeszcze gorsze.

Kiedy wróciłeś ze szkoły z tym okropnym rysunkiem w ręce, rodzice powinni byli od razu spalić tę kartkę, a tobie skleić palce taśmą, żeby nigdy więcej nie przyszło ci do głowy chwytać za kredki. Ale coś podpowiedziało im, żeby tego nie zrobić. Coś kazało im cię okłamać. Dlatego zamiast popatrzeć ci głęboko w oczy i poradzić, żebyś spróbował jeszcze jeden raz i drugi, aż zacznie ci wychodzić coś lepszego niż takie gówno, przyczepili twoje dzieło do drzwi lodówki. Powiedzieli, że są z ciebie dumni, i nazwali swoim „małym artystą”. A ty od razu poczułeś się lepiej.

Właśnie tamtego dnia zmienili cię w samolubnego, przekonanego o własnej wielkości potwora, którym dzisiaj jesteś!

Twoje rozdmuchane ego, od dnia, w którym się narodziło, zaczęło szeptać z wnętrza twojej głowy słodkie kłamstewka. To ten głosik, który mówi ci, że zasługujesz na dobre życie. Że jesteś wyjątkowy. Że jesteś silny, potężny i możesz mieć wszystko, czego zapragniesz. Mówi ci, że jesteś wystarczająco dobry, wystarczająco inteligentny, a nawet że ktoś cię lubi!

Od dnia, w którym przyniosłeś do domu swoje okropne dzieło, aż do wczoraj, gdy znajomi okłamali cię, twierdząc, że dobrze wyglądasz w nowych spodniach, głos rósł i rósł, stawał się coraz donośniejszy, aż stał się jedynym, który słyszysz i któremu ufasz. Z jakiegoś powodu masz poczucie, że zostałeś przeznaczony do wielkich rzeczy. Wierzysz w swoją wyjątkowość. W to, że jesteś ważny.

W ten sposób docieramy do dzisiejszego stanu rzeczy.

To jest twoja historia. Historia twojego życia. Przynajmniej do teraz. Bo dziś ta historia się zmieni.

Byłeś bezradnym, krzykliwym workiem mięsa, zatrważająco często robiącym pod siebie, a teraz – poza tym, że jesteś ciut wyższy, może masz stopień naukowy i „kochasz siebie” – niewiele się zmieniło. Najwyższy czas uciszyć kłamliwy głos w twojej głowie i spojrzeć prawdzie w oczy:

Nie jesteś taki zajebisty.

Kim jesteś?

Skoro czytasz tę książkę, prawdopodobnie nie jest z tobą najgorzej. Książki nie są tanie, więc zapewne masz pracę. Żeby móc się do niej dostać, kupiłeś samochód. Może nie taki, o jakim zawsze marzyłeś, ale pewnie ma fotele i drzwi, więc jest nieźle. Ach, no i skoro czytasz tę książkę, to znaczy, że umiesz czytać, a co za tym idzie, miałeś w życiu dość szczęścia, żeby zdobyć wykształcenie. Jednak twoja zasługa była w tym raczej niewielka, to po prostu łut szczęścia. Prawdę mówiąc, większość z tego, co wymieniliśmy, jest kwestią szczęścia. Urodziłeś się w epoce, gdy „mieć pracę” nie oznacza wznoszenia wypasionego miejsca spoczynku wujkowi jakiegoś Egipcjanina, który tłucze cię batem nieledwie na śmierć. Możesz sobie pozwolić na narzekanie, że twoja latte wystygła, zamiast przymierać głodem jak większość twoich przodków. Masz siłę, by utyskiwać na beznadziejne wi-fi w samolotach, podczas gdy dawni mieszkańcy twojej okolicy umierali na czerwonkę po wypiciu wody ze strumienia, zawożąc list miłosny do kogoś dwa stany dalej. Żyjesz najlepszym życiem, jakie mógłbyś mieć. Świat to twoja ostryga, a ty się spodziewasz, że w każdej muszli, którą otworzysz, znajdziesz perłę.

TO WSZYSTKO NAPRAWDĘ BRZMI FANTASTYCZNIE! WIĘC CO JEST ZE MNĄ NIE TAK?

Słuchaj, nie znam cię osobiście, ale prawdopodobnie całe mnóstwo rzeczy jest nie tak. W każdym razie jest ich na tyle dużo, że nie mamy czasu wszystkich wymieniać. Prawdopodobnie masz problemy z ojcem. Zapewne boisz się odrzucenia. Jesteś zazdrosny, zawistny i zbyt dumny, by się do tego przyznać. Pewnie nie odnosisz takich sukcesów, jak byś chciał, i nie udaje ci się zrobić tyle, ile byś chciał. A teraz czytasz tę książkę, myśląc: „Dlaczego, u licha, czytam tę książkę, skoro tylko mnie obraża?”, ale jednocześnie gdzieś w środku wiesz, że masz te wszystkie problemy. Dlatego, że mamy je WSZYSCY.

A skoro wszyscy je mamy, to chyba nie są takie straszne, co? No cóż, to chyba zależy od tego, czego pragniesz. Jeśli satysfakcjonuje cię posiadanie tego, co mają wszyscy, wtedy tak. Okej. Po prostu działaj tak dalej, przyznaj, że twoim duchowym zwierzęciem jest struś, schowaj głowę w piasek i udawaj, że jest dobrze. Ale gdybyś miał już wszystko, czego chcesz, nie byłoby cię tu ze mną, tylko rozkoszowałbyś się gorącą kąpielą i bez najmniejszych wyrzutów sumienia zajadał tortem czekoladowym. To jak, zaczynamy?

Kim jestem?

Jestem taki jak ty. Brak mi pewności siebie. Obawiam się samotności. Nie mogę się dogadać/porozumieć z ojcem. Zamartwiam się defektami mojego ciała, różne fobie, obsesyjnie boję się zarazków i czasem wpadam w słowotok. Jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów, tkanek i problemów. Jak ty. Ale w przeciwieństwie do niektórych ludzi wiem, że moje problemy są najgorszą i jednocześnie najlepszą częścią mnie. To one sprawiają, że jestem sobą. Jestem swoimi problemami. A ty twoimi…

Nie mówię niczego, czego byś nie wiedział. WIESZ, że masz te wszystkie problemy, i prawdopodobnie trafiło ci się już przynajmniej kilka nocy, kiedy po paru kieliszkach taniego chardonnay dzwoniłeś do przyjaciela, lamentując i rozpaczając: „Co ze mną jest nie tak?”. Przespałeś się z kimś tylko po to, żeby poczuć, że żyjesz. Zamówiłeś kiedyś chińszczyznę dla co najmniej sześciu osób i udając, że nie jesteś sam, krzyczałeś, zasłaniając telefon, „Już idę!” w stronę pustego pokoju, tylko po to, by ukryć głęboki wstyd.

Ale jest coś, z czego nie zdajesz sobie sprawy. I to może cię zabić (nawet szybciej niż dawka sodu z całej tej wieprzowiny lo mein).

Jesteś uzależniony.

A twoim narkotykiem jest POZYTYWNOŚĆ. Słuchasz głosu w swojej głowie, bo podoba ci się to, co mówi. Chcesz być SZCZĘŚLIWY. Chcesz wierzyć, że jesteś WYJĄTKOWY i WAŻNY. POTRZEBUJESZ tego. PRAGNIESZ tego. Jesteś beznadziejnie i bez reszty oddany staraniom, by CZUĆ SIĘ DOBRZE, podczas gdy tak naprawdę powinieneś skupić się na tym, by BYĆ LEPSZYM.

Jednak wciąż towarzyszy ci twój stary, dobry przyjaciel – pozytywność. Wmawiano ci, że ona rozwiąże wszystkie twoje problemy. Wszyscy twierdzili (od dnia, w którym rodzice powiesili twój gówniany rysunek na lodówce), że bez niej nie dasz rady przeżyć. Mówiono ci, że pozytywność to nowa penicylina.

Ale to nie lekarstwo. To choroba.Rozdział drugi. Siła pozytywnego myślenia

Rozdział drugi

Siła pozytywnego myślenia

Terapeutka powiedziała mi kiedyś: „Nie jesteś piękna, jesteś przeciętna. Nie jesteś utalentowana, po prostu masz szczęście”. Stwierdziła, że muszę zaakceptować swoje ograniczenia, żeby przezwyciężyć perfekcjonizm. Ale efekt był odwrotny – postanowiłam UDOWODNIĆ JEJ, ŻE SIĘ MYLI!!! Ta metoda sprawdzała się do dnia, w którym powiedziała mi, że żaden jej pacjent nie popełnił samobójstwa, a moją pierwszą myślą było: „Challenge accepted!”. Ale już do niej nie chodzę.

– Nikki Glaser (komik)
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: