Niedoświadczone widmo - ebook
Niedoświadczone widmo - ebook
Spotkanie towarzyskie mężczyzn z wyższych sfer. Po skończonej rozgrywce golfa grupka przyjaciół udaje się do klubu „Mermaid“, gdzie jeden z nich zatrzymał się na nocleg. W luźnej atmosferze, wśród kłębów cygar opowiada on kompanom o wydarzeniach ubiegłej nocy, gdy w pokoju hotelowym nawiedziło go widmo. Mężczyźni początkowo ironizują, ale wraz z rozwojem opowieści zmienia się ich nastawienie. Opowiadanie grozy w duchu Edgara Allana Poe.
Herbert George Wells (1866-1946) - jeden z prekursorów gatunku science fiction. Z wykształcenia biolog, jednak od najmłodszych lat odznaczał się bujną wyobraźnią i lekkim piórem. Gdy z przyczyn zdrowotnych musiał zrezygnować z zawodu nauczyciela, zaczął utrzymywać się z pisania - początkowo były to materiały dziennikarskie, a z czasem także literatura. Autor powieści "Wojna światów", "Wehikuł czasu" i "Wyspa doktora Moreau".
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-28-36786-5 |
Rozmiar pliku: | 213 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Żywo stoją mi jeszcze przed oczyma okoliczności, w których Clayton opowiedział nam swą ostatnią historję. Siedział wtedy przy kominku, w starym dębowym fotelu, a tuż obok Sanderson palił fajkę, noszącą toż samo, co i on, imię. Był też z nami Evans i najwspanialszy z aktorów człowiek czarującej skromności— Wish.
Owej soboty przyszliśmy wszyscy przed południem do klubu „Mermaid“. Tylko Clayton nocował w klubie—i to dało początek jego historji. Graliśmy w golfa, póki się nie ściemniło, i po obiedzie odpoczywaliśmy w tym spokojnym, pogodnym nastroju, kiedy to chętnie słucha się zwierzeń i opowieści. Kiedy Clayton zaczął mówić, uważaliśmy, oczywiście, że zmyśla. Może i zmyślał—czytelnik będzie mógł wkrótce osądzić narówni ze mną. Zaczął opowiadanie, co prawda, w formie rzeczowej anegdoty, aleśmy to uznali za umiejętny chwyt dobrego opowiadacza.
— Słuchajcie — rzekł, patrząc przeciągle na deszcz iskier, sypiących się z polan drzewnych, gdy Sanderson poprawił ogień na kominku.— Wiecie, żem spędził tutaj noc sam jeden. Prócz mnie, nie było żywej duszy.
— Z wyjątkiem służby—zaznaczył Wish.
— Która śpi w innem skrzydle domu — dodal Clayton.—Tak. Otóż...
Pykał powoli cygaro, jakby zastanawiając się, czy ma mówić dalej. Potem powiedział spokojnie:
— Złapałem upiora!
— Złapał pan upiora?! — rzekł Sanderson. — Gdzież on jest?
A Evans, admirujący ogromnie Claytona, zawołał:
— Złapał pan upiora? Ach, jak to dobrze! Niech nam pan opowie, jak się to stało?
Clayton zgodził się, poprosił tylko, żeby zamknąć drzwi. Spojrzał na mnie, jakby z usprawiedliwieniem:
— Nikt nie podsłuchuje pode drzwiami, to pewne, ale poco straszyć służbę historjami o duchach. Za dużo jest tutaj ciemnych kątów i starych, dębowych buazeryj. A to moje widmo nie było właściwie prawdziwym upiorem. Nie przypuszczam, żeby tu się pojawiło jeszcze kiedykolwiek.
— To znaczy, że pan go nie zatrzymał?—zapytał Sanderson.
— Nie miałem serca—rzekł Clayton.
Sanderson wyraził zdziwienie, myśmy się roześmieli, a Clayton miał twarz zasmuconą.
— Wiem—powiedział, usiłując się uśmiechnąć. — Ale to był _naprawdę_ duch; jestem tego tak pewny, jak tego, że was widzę w tej chwili. Nie żartuję. Wiem, co mówię.
Sanderson zaciągnął się z fajki i utkwiwszy w Claytonie skośne spojrzenie swych czerwonych oczek, zionął cienką smugą dymu, wymowniejszą, niż słowa.
Clayton zignorował ten komentarz.