Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Niespokojny człowiek - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
24 listopada 2010
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Niespokojny człowiek - ebook

Nowa bestsellerowa powieść z komisarzem Wallanderem i jego ostatnie śledztwo! W latach 80. XX wieku w Szwecji miały miejsce incydenty z nieznanymi obiektami pływającymi, pojawiającymi się na Bałtyku. Niespokojny człowiek to kryminał polityczno-szpiegowski oparty na wydarzeniach z czasów schyłku zimnej wojny. Zarazem jest to poruszająca opowieść o starości człowieka, z którym my, czytelnicy, wcale nie chcemy się rozstać. Narrator Mankella tak zamyka Niespokojnego człowieka: „Cień się pogłębił. Kurt Wallander powoli znikał w mroku, by po kilku latach definitywnie pogrążyć się w pustym wszechświecie zwanym chorobą Alzheimera. I to już wszystko. Historia Kurta Wallandera nieodwołalnie dobiega końca. Zostało mu dziesięć lat życia, może dwanaście. Ale one należą wyłącznie do niego, do Lindy i Klary, nikogo więcej". Kurt Wallander kończy 55 lat, przenosi się pod Ystad i sprawia sobie psa, o czym zawsze marzył. Lata płyną, komisarz starzeje się, cierpi na samotność i skłonny jest podsumowywać swoje życie. Pewnego dnia dowiaduje się od córki, że będzie dziadkiem. Ojcem dziecka i przyszłym mężem Lindy jest Hans, syn Håkana von Enkego, emerytowanego kapitana szwedzkiej marynarki wojennej. Na przyjęciu z okazji 75. urodzin Håkana Wallander poznaje historię z 1980 roku, kiedy na szwedzkie wody terytorialne wtargnęła obca łódź podwodna. Okrętu nie udało się wtedy zidentyfikować. Dwa lata później, kiedy sytuacja się powtórzyła i szwedzkie dowództwo podjęło decyzję o ataku, von Enke niespodziewanie otrzymał rozkaz, by pozwolić nieznanej jednostce odpłynąć. Przez resztę życia kapitan usiłował się dowiedzieć, do jakiego państwa należał okręt i co znajdowało się na jego pokładzie. Jest już bliski rozwiązania zagadki, gdy pewnego dnia znika. Kurt Wallander rozpoczyna prywatne śledztwo i stopniowo odkrywa, że ma do czynienia z poważną aferą szpiegowską...

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7747-248-4
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Hen­ning Man­kell (ur. 1948) – je­den z naj­po­pu­lar­niej­szych pi­sa­rzy szwedz­kich, dzien­ni­karz i czło­wiek te­atru; stał się sław­ny dzię­ki kry­mi­na­łom, któ­rych bo­ha­te­rem jest ko­mi­sarz Kurt Wal­lan­der. Cykl miał wie­le ekra­ni­za­cji, w tym 26-od­cin­ko­wy szwedz­ki se­rial te­le­wi­zyj­ny oraz nowy se­rial pro­duk­cji bry­tyj­skiej z udzia­łem Ken­ne­tha Bra­na­gha.

Książ­ki Man­kel­la pu­bli­ko­wa­ne są w trzy­dzie­stu dzie­wię­ciu kra­jach i ro­ze­szły się w mi­lio­nach eg­zem­pla­rzy. Na­kła­dem W.A.B. uka­za­ło się do­tych­czas dzie­sięć jego po­wie­ści dla do­ro­słych, w tym ty­tu­ły spo­za se­rii o Wal­lan­de­rze – Co­média in­fan­til (2008) oraz Chiń­czyk (2009). W przy­go­to­wa­niu sq ko­lej­ne książ­ki kry­mi­nal­ne au­to­ra, a wśród nich Po­wrót na­uczy­cie­la tań­ca.

Pi­sarz zdo­był wie­le wy­róż­nień li­te­rac­kich, mię­dzy in­ny­mi Eu­ro­pej­ską Na­gro­dę Li­te­ra­tu­ry Kry­mi­nal­nej „Rip­per Award” (2008) oraz Erich-Ma­ria-Re­ma­rque Frie­den­spre­is za szcze­gól­ne za­słu­gi w obro­nie praw czło­wie­ka (2009). Man­kell od­no­si też suk­ce­sy jako twór­ca li­te­ra­tu­ry dzie­cię­cej i mło­dzie­żo­wej, za któ­rą zo­stał uho­no­ro­wa­ny Na­gro­dą Astrid Lind­gren (1996). Wy­daw­nic­two W.A.B. opu­bli­ko­wa­ło jego cykl ksią­żek o na­sto­let­nim Jo­elu.

Po­wie­ści z Kur­tem Wal­lan­de­rem:

Mor­der­ca bez twa­rzy 1991 (W.A.B. 2004)

Psy z Rygi 1992 (W.A.B. 2006)

Bia­ła lwi­ca 1993 (W.A.B. 2005)

Męż­czy­zna, któ­ry się uśmie­chał 1994 (W.A.B. 2007)

Fał­szy­wy trop 1995 (W.A.B. 2002)

Pią­ta ko­bie­ta 1996 (W.A.B. 2004)

O krok 1997 (W.A.B. 2006)

Za­po­ra 1998 (W.A.B. 2008)

Nie­spo­koj­ny czło­wiek 2009 (WA.B. 2010)

oraz zbiór opo­wia­dań

Pi­ra­mi­da 2000 (wy­da­nie pol­skie w przy­go­to­wa­niu)Prolog

Hi­sto­ria za­czy­na się na­głym wy­bu­chem wście­kło­ści.

Tuż przed­tem w szwedz­kiej Kan­ce­la­rii Rzą­du, gdzie to się wy­da­rzy­ło, pa­no­wał po­ran­ny spo­kój. Po­wo­dem tych emo­cji był ra­port, któ­ry zło­żo­no po­przed­nie­go wie­czo­ru i z któ­rym – sie­dząc przy ciem­nym biur­ku – za­po­zna­wał się te­raz pre­mier.

Był wcze­sno­wio­sen­ny dzień w Sztok­hol­mie 1983 roku, nad mia­stem wi­sia­ła bez­kształt­na, wil­got­na mgieł­ka, a drze­wa jesz­cze nie za­czę­ły wy­pusz­czać li­ści. W Kan­ce­la­rii Pre­mie­ra roz­ma­wia­no oczy­wi­ście o po­go­dzie rów­nie dużo, co w in­nych miej­scach pra­cy. W spra­wach aury wszy­scy zwra­ca­li się do Åke­go Le­an­de­ra, do­zor­cy naj­święt­szych re­jo­nów Kan­ce­la­rii Rzą­du. Uwa­ża­no po­wszech­nie, że wła­śnie on ma za­wsze naj­pew­niej­sze in­for­ma­cje.

Kil­ka lat wcze­śniej Le­an­der otrzy­mał ty­tuł brzmią­cy bar­dziej no­bli­wie niż po pro­stu „do­zor­ca”. Być może prze­mia­no­wa­no go na „prze­wod­ni­czą­ce­go se­kre­ta­ria­tu” albo ja­koś po­dob­nie. On sam jed­nak uwa­żał się nadal za do­zor­cę i na­wet przez myśl mu nie prze­szło, że po­trzeb­ne jest nowe okre­śle­nie na peł­nio­ną przez nie­go funk­cję.

Åke Le­an­der był tam za­wsze; nie­ustan­nie w po­bli­żu pre­mie­rów i mi­ni­strów, któ­rzy przy­cho­dzi­li i od­cho­dzi­li. Obo­wiąz­ko­wy i dys­kret­ny, sta­no­wił nie­ja­ko część wy­po­sa­że­nia.

Ktoś kie­dyś za­pro­po­no­wał żar­to­bli­wie, żeby po­śmiert­nie uczy­nić go pa­tro­nem Kan­ce­la­rii Rzą­du, ta­kim życz­li­wym du­chem czu­wa­ją­cym nad ich sta­ra­nia­mi, by jak naj­le­piej rzą­dzić kra­jem zwa­nym Szwe­cją.

Swo­ją roz­le­głą wie­dzę na te­mat po­go­dy Le­an­der za­wdzię­czał hob­by, któ­re­mu po­świę­cał się po pra­cy. Nig­dy nie był żo­na­ty, zaj­mo­wał nie­wiel­kie miesz­ka­nie na Kung­shol­men i wła­śnie tam ota­czał się przy­ja­ciół­mi z ca­łe­go świa­ta, z któ­ry­mi skwa­pli­wie na­wią­zy­wał kon­tak­ty za po­mo­cą ko­mu­ni­ka­tów sta­cji krót­ko­fa­lo­wych. Już daw­no temu na­uczył się na pa­mięć więk­szo­ści ko­dów obo­wią­zu­ją­cych w żar­go­nie krót­ko­fa­lar­skim. Wie­dział więc nie tyl­ko, że QRT zna­czy „prze­rwij nada­wa­nie”, a AU­RO­RA tłu­ma­czy za­kłó­ce­nia w łącz­no­ści ra­dio­wej in­ten­syw­ną zo­rzą po­lar­ną. Pra­wie każ­de­go wie­czo­ru sie­dział ze słu­chaw­ka­mi na uszach i wy­sy­łał QRZ: „woła was…”, a za­raz po­tem swo­je imię. Jak gło­si le­gen­da, kie­dyś daw­no, daw­no temu, ów­cze­sny pre­mier z ja­kie­goś bli­żej nie­zna­ne­go po­wo­du chciał się do­wie­dzieć, jaka po­go­da pa­nu­je w paź­dzier­ni­ku i li­sto­pa­dzie na Pit­ca­irn, od­le­głej wy­spie na Oce­anie Spo­koj­nym, gdzie ma­ry­na­rze, któ­rzy zbun­to­wa­li się prze­ciw­ko ka­pi­ta­no­wi Bli­gho­wi do­wo­dzą­ce­mu „Bo­un­ty”, spa­li­li opa­no­wa­ny przez sie­bie okręt i zo­sta­li tam już na za­wsze. Dzień póź­niej Åke Le­an­der prze­ka­zał pre­mie­ro­wi żą­da­ne in­for­ma­cje, na­tu­ral­nie o nic nie py­ta­jąc. Jak już wspo­mnia­no, był bar­dzo dys­kret­ny.

Åke Le­an­der to czło­wiek, z któ­rym na­wet lu­dzie z MSZ-etu nie mogą się mie­rzyć pod wzglę­dem licz­by mię­dzy­na­ro­do­wych kon­tak­tów, mó­wio­no o nim odro­bi­nę zło­śli­wie, gdy po­wol­nym kro­kiem prze­mie­rzał ko­ry­ta­rze.

Ale na­wet on nie po­tra­fił prze­wi­dzieć tego wy­bu­chu wście­kło­ści, któ­ry tak nie­spo­dzie­wa­nie za­kłó­cił pa­nu­ją­cy spo­kój.

Prze­czy­taw­szy ostat­nią stro­nę, pre­mier pod­niósł się i pod­szedł do okna. Za szy­bą krą­ży­ły mewy.

Cho­dzi­ło o okrę­ty pod­wod­ne. Te prze­klę­te okrę­ty pod­wod­ne, któ­re – jak się przyj­mu­je – je­sie­nią 1982 roku prze­kro­czy­ły gra­ni­ce Szwe­cji i zna­la­zły się na jej wo­dach te­ry­to­rial­nych. W ca­łym tym za­mie­sza­niu Szwe­dzi po­szli do wy­bo­rów i Olof Pal­me otrzy­mał od prze­wod­ni­czą­ce­go riks­da­gu mi­sję utwo­rze­nia rzą­du, gdy pra­wi­ca, utra­ciw­szy po­kaź­ną część man­da­tów, zna­la­zła się w par­la­men­tar­nej mniej­szo­ści. Przej­mu­jąc wła­dzę, nowy rząd bez­zwłocz­nie po­wo­łał ko­mi­sję i po­wie­rzył jej wy­ja­śnie­nie spra­wy okrę­tów pod­wod­nych, któ­rych nig­dy nie uda­ło się zmu­sić do wy­pły­nię­cia na po­wierzch­nię. Prze­wod­ni­czą­cym ko­mi­sji zo­stał Sven An­ders­son i wła­śnie te­raz przed­ło­żo­no re­zul­tat jej wy­sił­ków. Olof Pal­me prze­czy­tał ra­port. I nic nie poj­mo­wał. Wnio­ski ra­por­tu były kom­plet­nie nie­zro­zu­mia­łe. Ogar­nę­ła go wście­kłość.

Na­le­ży od­no­to­wać, że Olof Pal­me nie pierw­szy raz roz­zło­ścił się na Sve­na An­ders­so­na. Tak na­praw­dę jego nie­chęć mia­ła swój po­czą­tek pew­ne­go czerw­co­we­go dnia 1963 roku, na krót­ko przed świę­tem prze­si­le­nia let­nie­go, kie­dy na Riks-bron w cen­trum Sztok­hol­mu za­trzy­ma­no si­wo­wło­se­go, ele­ganc­ko ubra­ne­go pięć­dzie­się­cio­sied­mio­let­nie­go męż­czy­znę. Zro­bio­no to tak dys­kret­nie, że żad­na z przy­pad­ko­wo znaj­du­ją­cych się w po­bli­żu osób ni­cze­go nie za­uwa­ży­ła. Za­trzy­ma­ny męż­czy­zna na­zy­wał się Wen­ner­ström, był puł­kow­ni­kiem lot­nic­twa i – od tam­te­go mo­men­tu na mo­ście – rów­nież zde­ma­sko­wa­nym szpie­giem na rzecz Związ­ku Ra­dziec­kie­go.

W tym sa­mym cza­sie ów­cze­sny pre­mier Szwe­cji, Tage Er­lan­der, wra­cał z krót­kie­go urlo­pu spę­dzo­ne­go w Riva del Sole, w ośrod­ku wy­po­czyn­ko­wym na­le­żą­cym do RE­SOR AB¹. Gdy Er­lan­der po wyj­ściu z sa­mo­lo­tu zo­stał za­ata­ko­wa­ny przez dzien­ni­ka­rzy, był nie tyl­ko zu­peł­nie nie­przy­go­to­wa­ny – on po pro­stu o ca­łej tej spra­wie nie miał po­ję­cia. Nie wie­dział nic ani o za­trzy­ma­niu, ani o ja­kimś po­dej­rza­nym puł­kow­ni­ku Wen­ner­strömie. Moż­li­we, że za­rów­no to na­zwi­sko, jak i po­dej­rze­nia za­wi­ro­wa­ły kie­dyś w po­wie­trzu ni­czym sta­ry kurz, gdy mi­ni­ster obro­ny na­ro­do­wej oso­bi­ście przed­sta­wiał mu je­den ze swych nie­re­gu­lar­nie opra­co­wy­wa­nych ra­por­tów. Ale nie było to nic po­waż­ne­go, nic god­ne­go uwa­gi. Z męt­nej wody zim­nej woj­ny za­wsze da­wa­ło się wy­ło­wić ja­kieś po­dej­rze­nia wo­bec ra­dziec­kich szpie­gów. Dla­te­go od­po­wie­dzi Er­lan­de­ra były ta­kie, a nie inne. Męż­czy­zna, któ­ry nie­prze­rwa­nie spra­wo­wał urząd pre­mie­ra od lat, a do­kład­nie li­cząc: od lat sie­dem­na­stu, stał te­raz jak idio­ta i nie wie­dział, jak się za­cho­wać, po­nie­waż ani mi­ni­ster obro­ny na­ro­do­wej An­ders­son, ani nikt inny wta­jem­ni­czo­ny w spra­wę nie po­in­for­mo­wał go, na co się za­no­si. Pod­czas ostat­nie­go eta­pu po­dró­ży, nie­speł­na go­dzin­ne­go lotu z Ko­pen­ha­gi do Sztok­hol­mu, mie­li dość cza­su, by za­po­znać go z tą szo­ku­ją­cą wia­do­mo­ścią, tak aby zdą­żył się przy­go­to­wać do spo­tka­nia z roz­go­rącz­ko­wa­ny­mi dzien­ni­ka­rza­mi. Nikt jed­nak nie cze­kał na nie­go na duń­skim lot­ni­sku Ka­strup i nikt nie to­wa­rzy­szył mu w dro­dze do domu.

Na­wet je­że­li nig­dy nie prze­do­sta­ło się to do wia­do­mo­ści pu­blicz­nej, w cią­gu kil­ku na­stęp­nych dni Er­lan­der był bli­ski re­zy­gna­cji ze sta­no­wi­ska pre­mie­ra i prze­wod­ni­czą­ce­go par­tii so­cjal­de­mo­kra­tycz­nej. Nig­dy wcze­śniej nie za­wiódł się tak bar­dzo na swo­ich współ­pra­cow­ni­kach. A Olof Pal­me,któ­re­go już wte­dy za­czę­to uwa­żać za kan­dy­da­ta Er­lan­de­ra na swo­je­go na­stęp­cę, oczy­wi­ście lo­jal­nie po­dzie­lał gniew z po­wo­du non­sza­lan­cji, któ­ra do­pro­wa­dzi­ła do upo­ko­rze­nia pre­mie­ra. Pal­me czu­wał przy swo­im mi­strzu jak wier­ny pies – tak mó­wio­no w ko­łach zbli­żo­nych do rzą­du. Nikt nie miał w zwy­cza­ju mu się sprze­ci­wiać.

Olof Pal­me nig­dy nie po­tra­fił wy­ba­czyć Sve­no­wi An­ders­so­no­wi tego, na co na­ra­ził Er­lan­de­ra.

Wie­lu za­sta­na­wia­ło się póź­niej, dla­cze­go Pal­me przy­jął jed­nak An­ders­so­na do swo­je­go rzą­du. Wła­ści­wie nie­trud­no to zro­zu­mieć. Gdy­by Pal­me mógł, oczy­wi­ście by tego nie zro­bił. Ale to po pro­stu nie było moż­li­we. Sven An­ders­son dys­po­no­wał ogrom­ną wła­dzą i ogrom­ny­mi wpły­wa­mi w krę­gach par­tyj­nych. Był sy­nem ro­bot­ni­ka, w prze­ci­wień­stwie do Olo­fa Pal­me­go, któ­ry nie dość, że sko­li­ga­co­ny ze sta­rą bał­tyc­ką ary­sto­kra­cją, to jesz­cze miał w swo­im ro­dzie ofi­ce­rów i przede wszyst­kim po­cho­dził z wyż­szej war­stwy szwedz­kie­go spo­łe­czeń­stwa; sam zresz­tą był ofi­ce­rem re­zer­wy. Nie miał na­to­miast ab­so­lut­nie żad­nych związ­ków z ak­ty­wem par­tii. Olof Pal­me ucho­dził za re­ne­ga­ta, któ­ry wpraw­dzie bar­dzo po­waż­nie trak­to­wał swo­je par­tyj­no-po­li­tycz­ne prze­ko­na­nia, ale któ­ry mimo wszyst­ko po­zo­stał tyl­ko po­li­tycz­nie ob­cym piel­grzy­mem przy­by­łym z do­zgon­ną wi­zy­tą.

Åke Le­an­der, któ­ry wła­śnie prze­cho­dził obok ga­bi­ne­tu pre­mie­ra z ostro sfor­mu­ło­wa­nym okól­ni­kiem w ręku, in­for­mu­ją­cym o tym, że urzęd­ni­cy kan­ce­la­rii za­nie­dbu­ją wie­czor­ne­go za­my­ka­nia drzwi, usły­szał wy­buch wście­kło­ści. Za­trzy­mał się na chwi­lę, ale za­raz ru­szył da­lej, jak gdy­by nic się nie sta­ło.

Olof Pal­me nie po­tra­fił dłu­żej po­wstrzy­mać gnie­wu. Od­wró­cił się do Sve­na An­ders­so­na, któ­ry sie­dział sku­lo­ny na sza­rej so­fie w ga­bi­ne­cie pre­mie­ra. Po­czer­wie­niał na twa­rzy, a jego ra­mio­na­mi wstrzą­sa­ły oso­bli­we drgaw­ki, cha­rak­te­ry­stycz­ne dla nie­go w chwi­lach wzbu­rze­nia.

– Prze­cież tu nie ma żad­nych do­wo­dów! – ryk­nął. – Tyl­ko hi­po­te­zy, in­sy­nu­acje, alu­zje nie­lo­jal­nych ofi­ce­rów ma­ry­nar­ki. Ten ra­port ni­cze­go nie wy­ja­śnia. Wręcz prze­ciw­nie – on pro­wa­dzi nas pro­sto w po­li­tycz­ne ba­gno.

Dwa lata wcze­śniej, nocą z 27 na 28 paź­dzier­ni­ka 1981 roku, ra­dziec­ki okręt pod­wod­ny osiadł na mie­liź­nie w za­to­ce Gåse­fjär­den w po­bli­żu Karls­kro­ny. Zna­lazł się nie tyl­ko na szwedz­kich wo­dach te­ry­to­rial­nych, ale rów­nież w stre­fie bazy woj­sko­wej. Do­wód­ca ło­dzi ozna­czo­nej sym­bo­lem U-137, ka­pi­tan Ana­to­lij Mi­chaj­ło­wicz Gusz­czin, twier­dził, że zbo­czył z kur­su wsku­tek nie­zna­nej awa­rii ży­ro­kom­pa­su. Szwedz­cy ofi­ce­ro­wie ma­ry­nar­ki i zwy­kli ry­ba­cy byli świę­cie prze­ko­na­ni, że tyl­ko bar­dzo pi­ja­ny ofi­cer mógł wpły­nąć tak da­le­ko w ar­chi­pe­lag, nie wcho­dząc wcze­śniej na mie­li­znę.

Od­ho­lo­wa­ny 6 li­sto­pa­da na wody mię­dzy­na­ro­do­we okręt U-137 znik­nął tego sa­me­go dnia. Nie ule­ga­ło wąt­pli­wo­ści, że na szwedz­kich wo­dach znaj­do­wa­ła się ra­dziec­ka jed­nost­ka. Nie uda­ło się jed­nak usta­lić, czy cho­dzi­ło o świa­do­me na­ru­sze­nie gra­nic, czy o że­glu­gę w sta­nie nie­trzeź­wym. Po­nie­waż Ro­sja­nie upie­ra­li się przy wa­dli­wym kom­pa­sie, ich wer­sję uzna­no po­wszech­nie za po­twier­dze­nie fak­tu, że ka­pi­tan rze­czy­wi­ście był pi­ja­ny. Oczy­wi­ście, żad­na sza­nu­ją­ca się flo­ta nie przy­zna się nig­dy do tego, że któ­ryś z jej ofi­ce­rów peł­nił służ­bę w sta­nie nie­trzeź­wym.

Wte­dy ist­nia­ły do­wo­dy. Ale gdzie po­dzia­ły się te­raz?

Nikt nie wie, co były mi­ni­ster obro­ny na­ro­do­wej miał na obro­nę swo­ją i ra­por­tu. On sam nie pro­wa­dził żad­nych no­ta­tek, a Olof Pal­me, za­mor­do­wa­ny kil­ka lat póź­niej, też nie po­zo­sta­wił po so­bie świa­dec­twa.

Rów­nież Åke Le­an­der nig­dy nie sko­men­to­wał – ani ust­nie, ani pi­sem­nie – wy­bu­chu wście­kło­ści w biu­rze pre­mie­ra. Na po­cząt­ku 1989 roku prze­szedł na eme­ry­tu­rę i wy­co­fał się do swo­je­go miesz­ka­nia i przy­ja­ciół w ete­rze. Ów­cze­sny pre­mier zło­żył mu ser­decz­ne po­dzię­ko­wa­nia za wie­lo­let­nią służ­bę i nikt nie od­niósł wra­że­nia, że były do­zor­ca po­wró­cił póź­niej jako duch kan­ce­la­rii, gdy je­sie­nią 1998 roku od­szedł w po­ko­ju na za­wsze.

Tak więc od tego wy­bu­chu gnie­wu wszyst­ko się za­czę­ło. Hi­sto­ria o uwa­run­ko­wa­niach po­li­ty­ki, wy­pra­wa na ba­gna, gdzie praw­da i fałsz za­mie­nia­ły się miej­sca­mi i gdzie w koń­cu żad­na spra­wa nie zo­sta­ła wy­ja­śnio­na.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: