Niezwykle ciepła zima w Montrealu - ebook
Niezwykle ciepła zima w Montrealu - ebook
„Położyłam ręce na jego umięśnionej klatce piersiowej i przycisnęłam usta do jego ust. Jego język odnalazł mój, Armand smakował i pachniał jak lato i ciepły piasek. Dokładnie to, czego w tej chwili pragnęłam!”
Zima w Montrealu jest zimna, ciemna, a przede wszystkim długa. Zimno, praca, zimno, sen, jak to mówi Clara. Dlaczego więc jej koleżanki z pracy są w tym roku takie radosne?
W towarzystwie jednej z nich Clara udaje się na happy hour do nowego modnego baru w Montrealu, gdzie odkrywa rajską oazę i poznaje przystojnego Armanda. To opalony biznesmen w szortach i tenisówkach, który potrafi ją rozgrzać, nawet w lutym. Z jednej strony Armand sprawia wrażenie zainteresowanego, z drugiej jednak trzyma dystans. Czy to była tylko iluzja? Czym życie zaskoczy seksowną czterdziestolatkę?
Idealne opowiadanie dla wszystkich poszukujących egzotyki i gorących wrażeń.
Chrystelle LeRoy urodziła się w Montrealu. Jej ojciec pochodził z Bretanii. Rodzina LeRoy prowadziła ogród zoologiczny, skąd wywodzi się pasja autorki do obserwacji zwierząt i przyrody. Chrystelle pracowała jako historyczka w muzeach w Kanadzie i we Francji. Następnie rozpoczęła karierę literacką, specjalizując się w pisaniu tekstów online. Jej dzieła zostały uhonorowane wieloma nagrodami w branży wydawniczej. Jej opowiadania zabarwione są nutą egzotyki, a tło akcji zwykle stanowią autentyczne wydarzenia historyczne.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-26-33168-4 |
Rozmiar pliku: | 264 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Długie zimy tym się wyróżniają, że ciągną się w nieskończoność, zwłaszcza w takim mieście jak Montreal, które leży daleko na północy. Można jeszcze dodać, że jest ciemno i ponuro, ale i tak wiadomo, o co chodzi. Są takie dni, jak na przykład dziś, kiedy marzę o plaży, leżeniu w słońcu, o szumie fal kołyszących moje myśli. Szczerze mówiąc, naprawdę pilnie potrzebuję słońca, ciepłego morza i rajskiej plaży! Ale mój napięty budżet pozwala mi najwyżej na lampę słoneczną. Tak więc do kwietnia jest zimno. Praca, zimno, sen i znów od nowa! A na poprawę humoru mam w biurze masę dokumentów do wypełnienia, i tak całymi dniami. Moje pokłady optymizmu biorą się chyba ze zdolności do improwizowania.
Ostatnio dziewczyny z mojego teamu są jakieś takie wesolutkie. Chyba nie ma to nic wspólnego z popularnymi serialami (i tak wszystkich w nich uśmiercają) ani z sukcesami lokalnej drużyny hokejowej, bo jej fanów w biurze raczej nie ma. Tak czy inaczej, dzieje się coś dziwnego. Muszę dowiedzieć się, o co chodzi. Fascynująca zagadka, choć w skali mikro, ale zważywszy na to, że akurat ten luty trwa z osiem tygodni, małe śledztwo musi mi wystarczyć.
Przerwa na kawę to idealny czas, żeby złapać Marianne, naszą biurową smukłą blondynkę. Jest singielką, jak ja, i to pełną życia, nawet gdy wciąż pada śnieg, co jest nie lada osiągnięciem. Marianne pracuje w dziale komunikacji i ma w sobie dużo empatii, co zamierzam bezwstydnie wykorzystać.
Jako dziewczyna finezyjna i subtelna szybko przechodzę do sedna, choć nie obyło się bez wstępnej gadki o serialach, które dla osoby po czterdziestce (czyli mnie) są źródłem rozrywki. Zagadnięta, dlaczego dziewczyny w biurze są w tak zaskakująco dobrym nastroju, Marianne spojrzała na mnie, po czym zapytała:
‒ Clara, kojarzysz te wszystkie modne bary z happy hour od piątej do siódmej, które otwierają się w dziwnych miejscach?
Czy je kojarzę? To miasto może poszczycić się długą tradycją mniej lub bardziej legalnych barów w najbardziej ekscentrycznych dzielnicach, często w starych albo nawet w czynnych fabrykach, gdzie między dwoma sklepami stoi bar. Otóż tak, jak najbardziej je kojarzę!