Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Noah jest bardziej - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
2 października 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Noah jest bardziej - ebook

Noah i Harry zostali parą. Ale czy Noah naprawdę jest na to gotowy? Dużo zamieszania wprowadza obecność francuskich uczniów z wymiany – włączając w to seksownego Pierre’a, któremu Harry wpadł w oko. Na dodatek przydzielona Noahowi dziewczyna wcale nie jest Francuzką! Ale to nie wszystko.

Noaha śledzi tajemniczy osobnik w czarnym samochodzie!
A powodów może być wiele:
• Sekretny przyrodni brat Noaha ukradł sztuczne diamenty babci.
• Jeden z nauczycieli Noaha dostaje z Rosji tajemnicze przelewy.
• W domu Noaha ukrywa się drag queen.
• Noah dokonał podejrzanego wyboru życiowego, który jest związany z odżywką dla kulturystów.
• Żadna z tych odpowiedzi, a może wszystkie?

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8154-444-3
Rozmiar pliku: 3,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

– Och, och, och, och...

– Dajesz, dajesz... Właśnie tak...

– Och, och, och, och... Och, och, och...

– Mocniej! Mocniej!

– Ach, ach, ach, ach...

– TAK!

– ACH! ACH! ACH! ACH!

– O TAK! O TAK!

– ACH! OCH! ARGHHHHHHH!

– TAAAK!

– AAA!

– O JA CIĘ!

Noah siedział sparaliżowany w recepcji klubu fitness ActiveFit, patrząc z przerażeniem w stronę tej sodomy i gomory na siłowni. Jedyne dźwięki, które łączył z jakąkolwiek aktywnością fizyczną, to te układające się w zdania: „Nie, nie zrobię tego”, „Nie będę tego kopać” i „Nie mogę, zrobiłem sobie coś w ramię”. Ale te dźwięki to co innego. Tak, wyrażały ból. Tyle że połączony z przyjemnością. Prawie jakby... jakby osoba, która krzyczała, chciała przeżywać te straszliwe męki. Jakby się jej to podobało.

Noah pokręcił się na siedzeniu, przysiadł na dłoniach i odwrócił wzrok od dwóch przechodzących obok recepcji kobiet w legginsach, sportowych topach i adidasach. Miały zarumienione policzki, śmiały się głośno i sprawiały wrażenie wysportowanych, zdrowych i szczęśliwych.

Noah i całe jego życie byli przeciwieństwem wszystkiego i wszystkich tutaj.

Powinien iść do domu. Nie może iść do domu.

Musi to przetrwać.

Bo inaczej nie odzobaczy tego, co widział.

Noah żałował, że odwiedzając stronę internetową o gejach, kliknął na tamtejszą listę „25 topowych prezentów świątecznych dla twojego faceta”. Następnie wpadł w tunel czasoprzestrzenny wybitnych sześciopaków, perfekcyjnych klat i naprawdę niepokojących informacji o „męskiej kosmetyce”, która zdawała się usilnie sugerować usunięcie wszystkich włosów łonowych.

Czy tak zachowują się geje? Czy to jest rzeczywistość, którą musi przyjąć? A co ważniejsze: Czy Harry właśnie takiego go chce?

Noah aż za dobrze wiedział, że Harry pod każdym względem był idealny. Jego wzrost i waga miały wzorcowe proporcje, które na pewno można było zaznaczyć w polach „normalne” na wykresach dojrzewania. Wiedział, że Harry nie trenuje ukradkiem, ale jednak jego mięśnie pięknie się zarysowywały. Podczas pełnych napięcia dziesięciu minut, gdy Noah pomagał Harry’emu uwolnić się z przyciasnej koszulki, na własne oczy zobaczył coś w rodzaju zaczątku sześciopaka, tuż nad gumką bokserek. Odruchowo sięgnął w tę stronę, żeby sprawdzić, czy kształty są prawdziwe, ale opamiętał się i odskoczył, jakby dotknął rozgrzanego pieca.

I bardzo dobrze! Gdyby dotknął tam Harry’ego, uruchomiłoby to lawinę wydarzeń, która mogłaby skutkować tym, że Noah też musiałby zdjąć ubranie i POZOSTAĆ NAGIM.

W ciągu dwóch miesięcy, od kiedy Harry stał się „bejbem” Noaha (jak określiłaby to kultura popularna), Noahowi udało się uniknąć tej złowieszczej opcji. Jasne, mieli już za sobą urozmaicone pocałunki, które okazały się bardzo miłe, i nieco pocierania oraz głaskania przez ubranie, przez co pewnego razu Harry wydał z siebie dźwięk całkiem zbieżny z tym, co słyszał właśnie na siłowni, i raz sprawił, że Noah powiedział: „Ha, ha, ha... Och... Wow, to łaskocze, nieee! Stop! Nie, serio, STOP. Tyle wystarczy. Dziękuję bardzo. Och. Ojoj”. No więc było to, ale nic poza tym.

Noah radośnie unikał dalszych obmacywań z powodu... czasu świąt. To pora na rodzinę, dzieci i świeczki, a nie ten-teges, bo co by na to powiedział mały Jezusek.

I próbne egzaminy! Rygor powtórek Noaha zawstydziłby rosyjskich gimnastyków. Poza tym zaplanował to dawno – dawno! – przed zejściem się z Harrym. Miał też bardzo ważną mowę do przygotowania, a to zabiera, no, wieki. Więc oczywiście nie miał czasu na tenteges – tylko na wypad do kina albo może na spacer po parku, żeby nakarmić kaczki i przysiąść chwilę na ławce.

Ale komu on mydlił oczy? Na samą myśl o tym włosy na karku stawały mu dęba, a żołądek wywracał koziołki. Przyjaciele na zawsze, pewnie. Trzymanie się za ręce, całowanie... To było super! Ale inne rzeczy? To TAKIE DZIWNE. A jeśli coś z tym pójdzie nie tak, to wszystko się skończy. „Zostańmy po prostu przyjaciółmi”, mówi się, a potem nikt się do siebie nie odzywa i przechodzi się do innych znajomych. Noah tak naprawdę nie miał innych przyjaciół. W najlepszym wypadku mógł zadzwonić do swojej byłej, Sophie, która mieszkała w bajecznym Milton Keynes, ale ona nie da mu psioczyć na Haza... A także nigdy nie zgodzi się, by mówił o niej „była”. Może i wykonali eksperyment z pocałunkiem i prawie posikał się na jej oczach, ale te dwie akcje raczej nie budowały związku.

Nieważne! Nie potrafił sobie wyobrazić narzekania na Haza. Noah pragnął Harry’ego. Kochał go. Ale co będzie, jeśli już spróbują coś zrobić i okaże się to tak cholernie słabe, że Harry zrozumie, że nie chce być z Noahem? Noah pewnie poradziłby sobie z utratą chłopaka. Na filmach ludzie w takich sytuacjach obżerali się lodami i zwijali w kłębek pod kołdrą – nie ma sprawy, nawet wyglądało to całkiem zachęcająco. Ale stracić przyjaciela?

Harry, niech go Bóg błogosławi, szanował potrzebę Noaha do nauki zgodnie z planem i się nie wtrącał. Ale teraz, pod koniec stycznia, próbne egzaminy należały do przeszłości, wiosna za pasem i... wszystko podniesie się z zimowego snu. Noah nie może tego odwlekać w nieskończoność.

Dlatego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce! Noah Grimes zapisze się do miejscowej siłowni, zacznie ćwiczyć i stanie się chłopakiem, który jest tak pewny siebie, że zrzuci bokserki i powie: „Bierz mnie, tygrysie! GRRR!” (ćwiczył warczenie, wychodziło mu naprawdę dobrze i bardzo seksownie, więc na dobrą sprawę miał to w połowie opanowane).

Był zdeterminowany, żeby rzucić się na główkę w „nowego siebie”. Dlatego Noah zapisał się na darmowy pierwszy trening z trenerem personalnym, tudzież „TP”, jak to się mówi w branży. TP! Dla niego! Zupełnie jak gwiazda Hollywood, ćwiczy z TP jak jakiś...

– Noah! Ziom! Jakim cudem?!

Serce mu zamarło.

Niemożliwe.

Cholera.

Zmrużył oczy na widok umięśnionego adonisa przed sobą, ubranego w koszulkę z napisem „Trener Personalny”.

– Josh – powiedział. – Kto by pomyślał, że cię tu zastanę.

– Pracuję dorywczo na siłce, więc pewnie będziemy się widywać, jeśli tu trenujesz. – Josh chwycił swoją prawą stopę, wyciągając nogę do tyłu i cały czas utrzymując równowagę na lewej nodze jak akrobata z Cirque du Soleil albo ktoś taki.

Noah uznał, że to NIEMOŻLIWE, żeby działo się naprawdę.

– O! Pracujesz jako fizjoterapeuta? – spytał, chociaż wiedział, że nawet jak na standardy Josha to słaba wymówka.

Ale sytuacja była trudna.

– Śmieszne, ziom. – Josh się uśmiechnął. – To siłownia. Myślę, że o tym wiesz.

– Siłownia? – odparł Noah. – Ojej, ale mi głupio. Pomyliłem miejsca. Myślałem, że idę do fizjoterapeuty. Wiesz, wypadł mi dysk od dźwigania podręczników i... – Zamknij się, wstań i wyjdź! – Nieważne, już idę i...

– Zawsze chodzisz do fizjoterapeuty w stroju na WF? – Josh uniósł brwi i skrzyżował napakowane ramiona na rozrośniętej piersi.

– Słuchaj! – syknął Noah. – Przykro mi, nie, nie mam butów Adidasa ani spodenek Nike, ani koszulki Le Coq Sportif, ani bidonu Pumy, ani ręcznika Reeboka, ani...

– Ziom, poćwiczmy po prostu. Sprzęt nie ma znaczenia, a cała reszta... było, minęło, nie?

Noah łypnął na niego. Ta „cała reszta” to zapewne odniesienie Josha do drobiazgu, czyli kilku nieroztropnych tygodni spędzonych na BZYKANIU MAMY NOAHA. Odrażający akt samolubstwa, podłości i zdrady, teraz sprowadzony do jakiegoś tam powiedzenia, choć była to najgorsza rzecz, jaka mogła mu się przydarzyć.

– Josh, nadal usiłuję się podnieść po tych zeszłorocznych wydarzeniach – powiedział Noah. – Zebranie życia do kupy zajęło mi miesiące.

Josh położył ciężką dłoń na jego ramieniu.

– Przykro mi, Noah, okej? Ziom? Naprawdę mi przykro. Nie chciałem ci sprawić przykrości. Jesteś w porządku.

– No – odparł, czując brzemię tej umięśnionej łapy i nawet ciesząc się z bycia uznanym za „w porządku” przez dziewiętnastolatka, który wyglądał świetnie w spodenkach treningowych. – Dziękuję.

– Zwaliłem sprawę, przyznaję – ciągnął Josh, przesuwając rękę po zaczesanych do tyłu włosach. – Ale musisz mi uwierzyć, zmieniłem się. Przez ostatnie miesiące naprawdę dorosłem. Teraz mam Jess i dziecko w drodze. Serio przewartościowałem swoje życie. To, co chcę osiągnąć. Na razie odpuszczam sobie uniwerek i pracuję tutaj. Zarobię trochę i za rok mogę się rozejrzeć za szkołą. Super by było, gdybym zdobył paru klientów więcej – powiedział, patrząc z nadzieją na Noaha.

– Słuchaj, ja naprawdę nie...

– Ziom, przypakujemy cię chwila moment.

– Co? Serio? Myślisz, że... Na pewno?

– Pewka. Trochę kardio, ćwiczeń na ręce, nogi...

– Nie chcę wyglądać jak kulturysta – wyjaśnił Noah. – To byłoby śmieszne. Ale... może jak piłkarz.

– Jasne, jasne, wyrobić sobie ładne ciało. W sam raz na lato. Chłopaki będą się do ciebie pchać drzwiami i oknami!

– Chłopaki... – sarknął Noah. – Do mnie. A ty możesz... Mówisz, że to jest do zrobienia?

– Ziom, to moja praca. Jeśli się uprzesz, to się da. Dla chcącego – Josh stuknął palcami w bok głowy Noaha – nic trudnego. Rozumiesz?

Noah zagryzł wargę.

– Mam opaskę Kangola. Założyć?

– Dajesz.Drżący Noah wybałuszał oczy, podczas gdy Josh prowadził go przez główne pomieszczenie siłowni z przyrządami, stojakami i uchwytami. Gigantyczny kawał chłopa, zbudowany wyłącznie z mięśni, poza nieprawdopodobnie malutkimi dłońmi, stopami i głową wielkości łebka od szpilki, grzmiał i ryczał, unosząc nad sobą ogromne ciężary i rzucając je z donośnym hukiem na podłogę.

– GRRRRAAAWWWGGHHHH! – huknął olbrzym.

Noah wywrócił oczami. Dlaczego ludzie muszą się tak wydzierać przy podnoszeniu ciężarów? Jasne, to nie byle co, ale wiele innych rzeczy też nie. Noah nie ryczał za każdym razem, gdy obliczył kąty równoległoboku.

Dotarli do jakichś mat w odległym zakątku i Josh klepnął Noaha w plecy.

– Dobra, kolego, najpierw trzeba cię rozgrzać i zobaczyć, z czym mamy do czynienia. Porobimy parę krokodylków.

Noah zmarszczył brwi.

– Czy my jesteśmy w zoo?

– Patrz – powiedział Josh, robiąc przysiad. – Zaczynasz w pozycji stojącej, następnie robisz przysiad, wyrzucasz nogi do tyłu jak do deski, trzymając wyciągnięte ramiona, wracasz do pozycji przysiadu i na koniec wstajesz z wyskoku. Łapiesz?

Noah popatrzył na niego z pustką w oczach.

– Noah?

– Co było najpierw?

– Pozycja stojąca. Tak jak stoisz teraz.

– Potem...

– Przysiad – kontynuował Josh, demonstrując ćwiczenie i ukazując przy okazji swoje imponujące mięśnie ud. – I deska.

– Deska – powtórzył Noah, osłuchując się z nowym słowem. – Deska.

– To jest deska – dodał Josh, z łatwością pokazując tę pozycję. – Widzisz?

– Deska.

– Deska. Właśnie.

– I potem wyskok jak w pajacyku? – spytał Noah.

– Nie – odparł cierpliwie Josh. – Z powrotem przysiad, wtedy wyskok do pozycji stojącej, a zakończenie tylko z wyskokiem. Bez pajacyka. I powtarzasz to wszystko.

– Zaraz. O co chodzi?

– To jedno powtórzenie. Zrobisz z dziesięć takich skurczybyków albo więcej, jeśli dasz radę.

– Na pewno jedno wystarczy, tak? – spytał Noah. – Skąd mam mieć siłę na więcej?

– Ziom, jesteś młody, jesteś... Jesteś młody, nie? Na pewno będziesz mieć siłę. W wieku szesnastu lat osiąga się szczytową formę fizyczną!

Noah przełknął ślinę, podczas gdy w żołądku wezbrała mu panika. Cholera. I to już jest to, co może osiągnąć? Po szesnastu latach już tylko spirala w dół reumatyzmu, wózka inwalidzkiego i grobu? Jasna cholera.

Josh znowu klepnął go w plecy.

– Szesnastka to ten wiek, ziom! Szczyt możliwości fizycznych i seksualnych!

Noah otworzył szeroko oczy. No, wspaniale. Czyli był w wieku, gdy powinien mieć najlepszy seks, a potem będzie tylko gorszy i gorszy. Zegar biologiczny mu tykał, a on nawet nie zaczął i wkrótce będzie za późno. Obudzi się w wysuszonym, skarlałym ciele, z obwisłą skórą, a jedyny seks będzie rozczarowujący i nudny, o ile kiedykolwiek uda mu się skombinować coś w tym temacie.

– Dalej – zachęcił go Josh. – Będę ci liczył powtórki. Możesz robić, ile ci się podoba.

Noah zagryzł wargi.

– Josh, chcę się upewnić, zostałeś przeszkolony z pierwszej pomocy?

Trener pokiwał głową.

– Tak, podstawowy poziom.

– Czyli co, naklejanie plastra?

– Mój menedżer zaliczył pełen kurs i jest właśnie w pracy, więc spoko.

Noah skinął głową.

– Okej. A czy w budynku znajduje się defibrylator?

– Nie martw się. – Josh uśmiechnął się krzywo. – Jeśli zasłabniesz, osobiście zrobię ci sztuczne oddychanie.

Noah poczuł, jak twarz mu płonie. Po tych błazeństwach, których w zeszłym roku Josh dopuścił się z jego matką, taka propozycja stanowiła wręcz sugestię kazirodztwa. To by było złe. Okropnie złe...

No ale... przypuszczał, że powinien chociaż spróbować. W końcu, jeśli ma się odważyć, żeby robić z Hazem różne rzeczy, to musi być pewien swojego ciała. Był już w szczytowej formie umysłowej, musiał tylko nadrobić braki w innych dziedzinach. Serio. A potem to już z górki.

Może to zrobić.

– To odliczaj – powiedział Noah, przestępując z nogi na nogę i szykując się do działania.

– Co to znaczy: odliczaj? – Josh zmarszczył czoło.

– No wiesz... trzy, dwa, jeden!

– Nie ćwiczymy choreografii! – Josh spojrzał na pełnego wyczekiwania Noaha i westchnął. Zerknął dokoła i powiedział: – No dobra. Trzy, dwa, jeden!

Noah opadł do przysiadu, po czym wyrzucił nogi do tyłu do deski.

– Co teraz? – pisnął.

– Z powrotem do przysiadu!

Noah wrócił do przysiadu.

– W górę i skok! – warknął Josh jak jakiś PODŁY WOJSKOWY. – Stopy wyżej! Wyciągnij ramiona!

Wątła klatka piersiowa Noaha zacisnęła się, gdy opadł z powrotem do przysiadu. Serce waliło mu mocno, a w uszach dzwoniło. Wyciągnął nogi do tyłu do... deski... nabrał powietrza... teraz przysiad... i... W GÓRĘ... powietrze... potrzebuje powietrza...

– ZNÓW PRZYSIAD! DAJESZ, NOAH! DAJESZ!

Dajesz, też coś! Przecież tylko... robi przysiad... mata się rusza... wiruje... wzrok mu zmętniał, ale okej... dalej... do... nabiera powietrza... potrzebuje tlenu... serce... DUDNI JAK OSZALAŁE... deska... do... d-e-s...

PLASK! Walnął twarzą w matę, drżąc jak ryba w agonii. Miał tylko nadzieję, że osoba odpowiedzialna za defibrylator zaraz go przyniesie. Czy to dźwięk sygnału karetki, czy tylko jemu dzwoni w uszach?

Noah poczuł delikatny ucisk w żołądku, powoli otworzył oczy, widząc, jak trąca go jeden z butów Josha.

– Wstawaj! Wstawaj, Noah! Dalej! Z powrotem na nogi, pokonaj ból, musisz SKOŃCZYĆ SILNY!

Skończyć silny? Co za totalne brednie? Przecież prawie zszedł! Naprawdę!

– Dobra! – powiedział, gramoląc się na nogi i czując, jak oburzenie napełnia go energią. – Koniec! Nie! Mam to gdzieś!

Noah zerwał z siebie opaskę i cisnął ją do najbliższego kosza, a potem ruszył do wyjścia.

Josh chwycił plecak z podłogi i popędził za nim.

– Ziom! Kolego!

– Jestem wyczerpany, Josh! – powiedział Noah, wycierając pot z czoła. – Przesiliłeś mnie i teraz uszkodziłem sobie trochę... nos. Na macie. Bardzo niebezpieczne. Pewnie mogę iść z tym do sądu.

– Ziom, nawet nie zrobiłeś całego powtórzenia!

– Owszem, Josh. Nie zrobiłem, bo było zbyt trudne! Zmusiłeś mnie do wykonania zaawansowanego ćwiczenia dla najbardziej doświadczonych sportowców, a ja zrobiłem sobie krzywdę i wyszedłem na idiotę. Idę. Nie próbuj mnie zatrzymać. Nienawidzę tej siłowni. Jest głupia i pełno tu debili, którym BRAKUJE PIĄTEJ KLEPKI!

Wielki facet z malutką głową wypuścił hantle z dłoni i popatrzył prosto na Noaha.

Ten przełknął ślinę.

– Nie powinienem był tu w ogóle przychodzić. Żegnaj, Josh. Już nigdy się nie zobaczymy.

Noah odwrócił się i poszedł w stronę recepcji.

– Czekaj! – zawołał Josh, podążając za nim. – Nigdy nie myślałem, że Noah Grimes tak łatwo się poddaje! – powiedział to akurat wtedy, gdy Noah dotarł do głównego wyjścia.

Noah zatrzymał się, ale nie odwrócił. Nie poddaje się łatwo. Jest twardzielem tak wytrwałym i pełnym determinacji jak Jessica Fletcher^() przy sprawie morderstwa. Ale Noah uznał, że pani Fletcher nigdy nie musiała robić krokodylka i że i tak dobrze skończyła. Starsi dżentelmeni ciągle zabiegali o jej względy.

– Chodź, ziomuś – zachęcił Josh łagodnie, kierując się w stronę małego stolika. – Chodź, usiądź chociaż na minutę.

Noah rozważał to przez chwilę, po czym odwrócił się i usiadł przy stole. Josh sięgnął do swojego plecaka i wyciągnął z niego duży bidon z czymś, co przypominało napój mleczny.

– Słuchaj, a może potrzebujesz odrobiny wsparcia – powiedział Josh, podsuwając mu bidon.

Noah szeroko otworzył oczy.

– To jakieś narkotyki?! – odparł. – Nie biorę sterydów!

– Shake proteinowy – wyjaśnił Josh. – To tylko fajna, konkretna dawka białka.

– Żeby mięśnie lepiej rosły?

– Właśnie. No a co z twoją dietą? Na przykład co masz dziś na kolację?

Noah zacisnął wargi.

– Hmm, cóż, to zależy, może smażona pierś z kaczki, do tego placek ziemniaczany i sos śliwkowy z porto. – Nadzieja umiera ostatnia.

– Nie. Grillowana pierś z kurczaka i serek wiejski.

– To brzmi trochę... nudno.

– Jedzenie to twoje paliwo. Nie chodzi o to, żeby ci smakowało. Spróbuj tego shake’a.

Noah wskazał dzióbek bidonu.

– Piłeś...

– Nie. – Josh się uśmiechnął. – Jest czyste.

Noah skinął głową, łyknął napoju i się skrzywił.

– Obrzydliwe – mruknął.

– Pij dalej.

– A ile muszę?

– Całą flaszkę. Trzy razy dziennie. Pomoże ci trochę urosnąć. Pasuje ci to?

– Nie wiem. Czy to... Ile to kosztuje?

Josh nachylił się i ściszył głos.

– Właśnie zostałem jednym z handlowców tego shake’a i koszę niezły hajs. Świetny hajs. W tydzień opylam pięćdziesiąt pojemników tego maleństwa i będzie tylko lepiej. Jedno opakowanie mogę ci dać za darmo, Noah. Normalna cena: trzydzieści funciaków.

– Serio?

– Serio. – Josh wzruszył ramionami. – Hajs się zgadza dzięki temu małemu etacikowi. Ale tak naprawdę to żal serce ściska, bo jest tylu chętnych, że nie nadążam z obsługą wszystkich chętnych. Jeśli masz kogoś, kto chce sobie trochę dorobić, to daj mi znać, dobra?

– Ehe. – Noah skinął głową. – Więc, eee, o co tu tak naprawdę chodzi?

Josh przysunął się nieco bliżej.

– Okej, to proste. Sprawa jest taka: rekrutuję dwóch handlowców, którzy biorą towar ode mnie.

– I ci handlowcy chodzą od domu do domu i sprzedają?

– No, mogą. Ale mogą sobie też znaleźć swoich dwóch handlowców. Powiedzmy, na przykład, że to ty, Noah, zostajesz moim handlowcem.

– Okej, tylko na przykład – odparł Noah.

– Więc rekrutujesz swoich dwóch handlowców, którzy biorą towar od ciebie, a ty bierzesz ode mnie. I tak to idzie dalej. Twoi handlowcy znajdują sobie swoich i ten łańcuch rozgałęzia się jak... no, jak piramida.

Noah skinął głową. Nie miał pewności, czy Josh z premedytacją próbował go wrobić (całkiem możliwe), czy był po prostu głupi (też możliwe), ale chodziło z całą pewnością o piramidę finansową. W tym wypadku były tylko dwa zakończenia: (1) interes w końcu runie – jak zawsze, gdy na dnie zabraknie ludzi, żeby obsługiwać tych wyżej; (2) różni członkowie tego układu skończą w więzieniu za oszustwo.

– Znasz kogoś, kto byłby tym zainteresowany? – spytał Josh.

Noah rozsiadł się na krześle, rozciągnął i ziewnął.

– Brzmi to nielegalnie, Josh.

Josh cmoknął.

– O czym ty gadasz?

– Josh, to piramida finansowa. Wpisz w Google! Napisz tylko „piramida finansowa” i sprawdź, czy ci to czegoś nie przypomina.

– Taaa?

Noah przytaknął.

– Taaa, Josh. Lepiej się w to nie pakować.

– No, ziom, wiesz co? – Josh się uśmiechnął. – Już to wyszukałem. A ta firma to wielopoziomowa sieć marketingowa. Jasne, że ma strukturę piramidy, ale wszystko jest jawne i totalnie legalne.

– Dobra – westchnął Noah. – Powodzenia z twoją piramidą.

– Tu nie chodzi o powodzenie czy fart. Chodzi o kontakty i pozytywne myślenie. Ludzi kupujących marzenie. A ty możesz stać się częścią tego marzenia.

Noah wstał.

– Josh, tylko pamiętaj, że niektóre piramidy mają tajemne komnaty. A nad niektórymi z tajemnych komnat wiszą klątwy.

Josh się skrzywił.

– Nie łapię.

Noah oparł dłonie na biodrach.

– Mówię tylko, że... strzeż się. Strzeż się, Josh!

I ruszył żwawo do drzwi, znikając w dramatycznym wirze...

– Eee, drzwi się nie chcą otworzyć.

– Naciśnij zielony przycisk.

– Zielony... przycisk... – powiedział Noah, próbując go znaleźć.

– Z boku! Po lewej!

Noah odnalazł go i nacisnął. Drzwi się rozsunęły.

– Strzeż się! – powiedział Noah, znikając w zapadającym mroku późnego popołudnia.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: