Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Odważna - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
19 września 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Odważna - ebook

Nazywam się Rose McGowan i jestem odważna.

Ty też możesz być


Jako dziecko uciekła z sekty Dzieci Boga. Trafiła jednak do innej, bardziej niebezpiecznej: do Hollywood. Kariera McGowan zaczęła się jak w bajce: na czerwone dywany fabryki snów, jako nowy symbol seksu, trafiła wprost z ulicy. Wtedy bajka zmieniła się w koszmar. Jako początkująca aktorka Rose została zgwałcona przez wpływowego producenta filmowego Harvey’a Weinsteina. Publiczne wyjawienie prawdy zajęło jej 20 lat. „Hollywood działa jak mafia, jeśli chodzi o ochronę swoich ludzi” – tłumaczy wieloletnie milczenie. Rose jest jedną z pierwszych kobiet, które zdecydowały się oskarżyć Weinsteina o gwałt, kolejne to m.in. Angelina Jolie, Gwyneth Paltrow, Heather Graham, Kate Beckinsale i Lea Seydoux.

„Ta książka jest także o mnie. Boleśnie i bardzo dosłownie. Ale nawet jeśli nigdy w życiu nie miałaś/eś nieszczęścia wpaść w łapy wybitnie inteligentnego drapieżnika z najwyższych sfer, ta książka jest też o Tobie. «Odważna» to opowieść o zwyciężaniu. Rose, moja siostro, dziękuję” – Paulina Młynarska

O Autorce:
ROSE MCGOWAN – amerykańska aktora. Urodziła się w 1973 r. we Florencji, jako drugie z szóstki dzieci Francuzki i Irlandczyka. Dzieciństwo spędziła we Włoszech, w sekcie Dzieci Boga. W wieku 9 lat uciekła z ojcem do Oregonu i została dziecięcą modelką. Następnie wyjechała do Kalifornii, gdzie zdobyła rolę w niezależnym filmie „Doom Generation – Stracone pokolenie”, za którą dostała nominację do nagrody Independent Spirit w kategorii najlepszy debiut aktorski. W latach 1998-2001 była zaręczona z ekscentrycznym rockmanem Marylinem Mansonem. Rozstała się z nim , gdyż miała dość życia przepełnionego imprezami i narkotykami. W czerwcu 2001 r. dostała rolę Paige w serialu „Czarodziejki”, gdzie zastąpiła wyrzuconą z obsady Shannen Doherty. Przez kilka lat była związana z Robertem Rodriguezem, w którego filmie „Grindhouse: Planet Terror” zagrała główną rolę. Najlepiej jednak znana jest z roli Tatum w kultowym horrorze „Krzyk”. W 2007 r. magazyn „Maxim” umieścił ją na 44. miejscu notowania stu najgorętszych kobiet.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-268-2177-6
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

CZĘŚĆ PIERWSZA

DZIECKO BOGA

Sekty. Widzę je wszędzie. Jeśli z zaangażowaniem śledzisz życie Kardashianów – jesteś w sekcie. Jeśli oglądasz swój ulubiony program telewizyjny i omawiasz w internecie odcinek po odcinku z innymi fanami – jesteś w sekcie. Jeśli odwiedzasz, przeglądasz i pochłaniasz jeden wybrany internetowy serwis informacyjny, zwłaszcza jeśli uznajesz go za uczciwy i zrównoważony – jesteś w sekcie. Zamiast żyć własnym życiem, żyjesz życiem innych ludzi. Jeśli ślepo głosujesz na kogoś – jesteś w sekcie.

Rozejrzyj się wokół i zobacz, ile różnego rodzaju sekt jest dokoła. Są dosłownie wszędzie tam, gdzie występuje schemat myślenia zbiorowego i grupowa mentalność. Jesteś w sekcie. Jesteś w sekcie. I raz jeszcze: jesteś w sekcie.

Pierwszym krokiem do odzyskania wolności jest uświadomienie sobie, że należysz do jakiejś sekciarskiej grupy. Wiem coś o tym, ponieważ dwa razy w życiu uciekałam z sekt. Przerwałam pranie mózgu na wczesnym etapie życia i opuściłam jedną, by dopadła mnie kolejna – Hollywood. Moim zadaniem było oderwać cię na chwilę od codziennych trosk, abyś odczuł empatię, abyś poczuł cokolwiek. Brałam swoją pracę na serio. Tak jak w większości sekt, jako kobieta byłam postrzegana jako przedmiot, czyjaś własność. Zostałam sprzedana, żeby zapewnić publiczności przyjemność. Mężczyźni (i kobiety) zarabiali pieniądze, sprzedając moje piersi, skórę, włosy, zdrowie, emocje, całą mnie. Nie byłam ani szanowana, ani traktowana poważnie. Nie przez większość społeczeństwa, zdecydowanie nie przez sektę hollywoodzką.

Wyobraź sobie, że twoja wartość dla firmy, w której pracujesz, byłaby mierzona ilością spermy, jaką możesz wycisnąć z mężczyzn. Jeśli obcy facet masturbuje się przy filmach, w których grasz, to jesteś coś warta. Zupełnie jakbyś pracowała w pornobiznesie, co? Nie odbiega to zbyt daleko od rzeczywistości Hollywood.

Wyobraź sobie, że każde słowo, jakie wypowiadałaś w ciągu prawie siedemnastu lat, miesiąc po miesiącu, dzień po dniu, scena po scenie, sylaba po sylabie, zostało napisane przez jakiegoś ograniczonego wąskimi poglądami faceta.

Wiele czasu zabrało mi dostrzeżenie, że jestem w sekcie, ponieważ byłam zbyt zajęta byciem kimś innym, nie sobą. Opowiadając moją historię, odzyskuję swoje życie. Ale zacznijmy od początku...

Przyszłam na świat w prowincjonalnym włoskim miasteczku Certaldo w kamiennej stodole z pomocą ślepej akuszerki. Tak mi w każdym razie opowiadano. Jest takie powiedzenie: „W stodole się urodziłeś? Zamknij drzwi!”. Może dlatego ja nigdy nie zamykam drzwi, jeśli tego nie chcę. Mam taki przywilej. Niektórzy ludzie od urodzenia są naznaczeni jakimś dziwactwem i ja należę właśnie do tego grona.

Stodoła znajdowała się w posiadłości księcia Zoagli, znanego jako Diuk Emanuele, który po przyłączeniu się do ruchu religijnego Dzieci Boga przekazał im cały swój majątek. Jego siostra, Rosa Arianna, także mieszkała na terenie posiadłości, lecz szczerze nienawidziła wszystkich żyjących tam członków sekty Dzieci Boga. Moi rodzice nadali mi imię po niej – Rosa Arianna. Moim zdaniem, żeby zaskarbić sobie jej sympatię. Nie zadziałało.

Wśród wzgórz okalających Florencję było niesamowicie pięknie: ciemnozielone cyprysy i srebrzystozielone gaje oliwne, winnice i sady, no i te olbrzymie stare donice z terakoty, w których rosły przepiękne czerwone pelargonie. Dla kogoś, kto jest zmuszony należeć do sekty, było to miejsce jak każde inne. Ale jednak nie, nawet w młodym wieku potrafiłam dostrzec piękno otaczającego mnie krajobrazu i zdawałam sobie sprawę, jaki jest niezwykły. Uciekałam w to naturalne piękno, aby odciąć się od ludzi, którzy mnie otaczali. Moją uwagę zawsze przykuwały kształty, kolory i gra świateł. Od tamtego czasu włoska prowincja wciąż mnie nawiedza, w dobrym tego słowa znaczeniu.

Wśród moich najwcześniejszych wspomnień jest wiele dotyczących jednego budzącego grozę starego człowieka – Davida Berga, znanego także jako Moses David lub po prostu „Mojżesz”. Był to apodyktyczny lider Dzieci Boga. Wydawał swoje rozkazy w formie kreskówkowych broszurek zatytułowanych Listy Mo. Wszystko, co napisał David „Mojżesz” Berg, było posłusznie wykonywane. Przez listy przemawiał, jakby był władcą wszechświata. Samozwańczy prorok David Berg okazał się również Królem Niegodziwców.

Pamiętam wiele par owłosionych nóg, męskich i damskich. Pamiętam śpiewy, modlitwy, klaskanie i pstrykanie. Tak, pstrykanie. Powiedziano mi, że muszę całymi dniami siedzieć na podłodze i uczyć się pstrykania palcami, w przeciwnym razie Bóg nie nauczy mnie kierowania samochodem, gdy skończę szesnaście lat. Nie rozumiałam, co to właściwie znaczy mieć szesnaście lat i co to jest kierowanie samochodem, ale nawet wtedy wiedziałam, że absurdem jest twierdzenie, iż pstrykanie palcami może być kluczem do czegokolwiek.

Pewnej nocy do mojego pokoju weszła kobieta ubrana w białe szaty. Wyglądała jak duch trzymający w dłoni świecę. Nie było prądu i na dworze szalała burza, pamiętam łomot drewnianych okiennic uderzających o ramę starego okna. Bałam się, że zbije się szyba, ale moja uwaga skupiła się na kobiecie. Usiadła u moich stóp. Podmuchy gwiżdżącego wiatru wdzierały się przez ubytki w kamiennych ścianach i ledwo mogłam zrozumieć, co do mnie mówi.

Patrząc prosto na mnie, zapytała:

– Czy wpuściłaś Boga do swojego serca?

Usiadłam, zastanowiłam się przez moment i pokręciłam głową.

Kobieta uszczypnęła mnie w stopę, wykręcając skórę. Nie rozpłakałam się, bo wiedziałam, że tego właśnie chciała. To była kara za moją odpowiedź. W naszej sekcie stosowano kary cielesne, klapsy i uderzenia, ponieważ „oszczędzając rózgę, psuje się dzieci”. Uszczypnęła mnie mocniej. Zagryzłam wargi, żeby się nie rozpłakać. Odwróciłam głowę w milczącym buncie.

Kobieta powtórzyła pytanie, tym razem po niemiecku:

– Hast du Gott in dein Herz gelassen?

Pomyślałam chwilę i odpowiedziałam:

– Nie. Nie dzisiaj. Spróbuję jutro.

Spoliczkowała mnie. Mocno.

Nawet w tak młodym wieku zdawałam sobie sprawę, że jeśli zaprosiłabym go do swojego serca, to wpuściłabym ich Boga. Nie był to mój Bóg. Ich Bóg był okrutny. Ich nauki nie miały dla mnie sensu, ich działania nie odpowiadały ich słowom. Nie chciałam tak żyć.

Później moja młodsza siostra Daisy nakłaniała mnie, żebym powiedziała „tak”. Tak byłoby dla mnie łatwiej. Ale ja nadal przyjmowałam kary. Byłam, jakoś tak adekwatnie do mojego imienia, najeżona kolcami. Moja siostra ze swoimi złotymi włosami emanowała słodką niewinnością. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że nie widzi tego, co się dzieje. To było przedziwne uczucie dorastać za murami i słuchać, że nie należę do świata zewnętrznego, gdy wiedziałam, że nie należę również do tego zamkniętego świata.

Kiedy ponownie zjawiała się kobieta w bieli albo jakaś inna – obcy ludzie powracali każdej kolejnej nocy – zawsze słyszała tę samą odpowiedź:

– Nie. Nie wpuściłam Boga do mojego serca.

Klaps.

Pewnej nocy usłyszałam kobiece szepty po niemiecku i ciche stąpanie. Wiedziałam, że znów zostanę skrzywdzona.

– Nie.

Klaps.

Kiedy wyszła, zauważyłam, że zostawiła swoją Biblię na mojej macie do spania – wszystkie dzieci spały na cienkim pomarańczowym lub niebieskim kawałku plastiku. Ukryłam Biblię za szafką. Każdego dnia wyrywałam jedną stronę, wkładałam kawałek do ust, przeżuwałam, dodawałam kolejny kawałek i wypluwałam, zamieniając je w małe kulki z papierowej papki. Formowałam z nich malutkie zwierzątka. Chowałam je za szafką i zaglądałam do nich, kiedy tylko udało mi się wykraść wolną chwilę. To były moje zabawki – zrobione z mojej śliny i Jezusa.

Pomyślałam, że jeśli połknę ich Boga, może będę w stanie wykrztusić „tak, wpuściłam Go”. Może wtedy przestaną mnie karać.

Klapsy i popychanki miały konkretny przekaz: nie wolno ci być niedoskonałą. Kiedy miałam około czterech lat, wyrosła mi kurzajka na kciuku. Dreptałam długim korytarzem i nagle otworzyły się jedne z drzwi. Pamiętam snop światła i tańczące w nim drobinki kurzu. Mężczyzna z bujnymi blond włosami podniósł mnie, spojrzał na moją dłoń i powiedział:

– Doskonałość we wszystkim.

Chwycił żyletkę i jednym ruchem przeciął moją rękę. Puścił do mnie oczko i wystawił mnie z powrotem za drzwi.

– Doskonałość we wszystkim – powtórzył, zanim zatrzasnął drzwi.

Nie płakałam. Krew lała mi się z rany i zabrudziłam czerwonymi plamami cały korytarz. Byłam odrętwiała. Wiedziałam, że nie powinnam reagować, ponieważ po pierwsze, właśnie tego ode mnie chcieli, a po drugie, pomyślałam, że może jest „coś” w tym całym mówieniu o perfekcji. Poszłam dalej.

Zdarzenie z korytarza zapoczątkowało narrację, która spieprzyła mój sposób myślenia na wiele kolejnych lat – uznałam perfekcję za samoobronę. Wmówiłam sobie, że jeśli tylko stanę się wystarczająco doskonała, wszystko będzie dobrze. Jeśli tylko stanę się wystarczająco doskonała, wszyscy zostawią mnie w spokoju i nikt mnie nie skrzywdzi.

Od tamtej pory chciałam być tak doskonała, jak to tylko możliwe, ponieważ byłam pewna, że posiadanie jakiejkolwiek niedoskonałości przyniesie mi zgubę. Musiałam zatem na początek określić wszystkie swoje wady. Wykształciłam więc w sobie nawyk bycia dla siebie ekstremalnie surową. Codziennie dokładnie oglądałam dłonie i stopy, aby upewnić się, że nic z nich nie wyrasta.

Nie pamiętam, żeby w pomieszczeniach należących do sekty były jakieś lustra. Kiedy później zjawiłam się w świecie skrajnie skupionym na fizyczności – w Ameryce, a następnie w Hollywood – miałam z tym wielki problem.

W skrajnej sprzeczności do tego, co sekta mówiła o doskonałości, mój ojciec wpajał mnie i mojemu rodzeństwu, żebyśmy nigdy i pod żadnym pozorem nie rozwijali własnego ego. Mieliśmy się koncentrować na rozwoju wewnętrznym, rozwoju naszych dusz i intelektów. Przypuszczam, że oczekiwano od nas doskonałości fizycznej, ale jednocześnie zachowania pokory wobec tej perfekcji. Tak naprawdę nigdy nie wiedziałam. Wiedziałam tylko, że nie powinnam myśleć o sobie dobrze, bo Bóg mnie ukarze za myślenie, że jestem wspaniała.

Kiedy dorastałam, nikt nigdy mi nie powiedział, że jestem inteligentna, mądra czy piękna. Nie wiem, jak to jest. Nigdy nie usłyszałam, że mogę zrobić wszystko, co tylko zechcę, i mogę zostać, kim tylko chcę, jeśli tylko skupię się na wyznaczonych celach. Wmawiano mi natomiast, że w oczach Boga jestem nic niewarta. Że stanę się dziwką, że jestem zbrukana. Choć wiedziałam, że nie mają racji, to te słowa utkwiły gdzieś głęboko we mnie.

Od najmłodszych lat wściekałam się, że nikt mnie nie słuchał, ponieważ byłam tylko dzieckiem. Wydawało mi się to takie niesprawiedliwe. Nie znosiłam być mała i bezsilna. Przyglądałam się innym osobom w gronie Dzieci Boga i myślałam sobie: Wszystkie problemy, o których rozprawiacie, rozwiązałabym w dwóch prostych krokach, gdybyście tylko wy, dorośli, wysłuchali tego, co mam do powiedzenia. Niestety, nikt nie słuchał małej dziewczynki. To wywarło wpływ na całe moje życie. Byłam odstępcą, i to wcale nie dlatego, że z zasady stawiałam się w opozycji do innych. Jeśli potrafisz ujrzeć rzeczy takimi, jakimi naprawdę są, umiesz zidentyfikować przyczynę problemu i znasz jego rozwiązanie, to dlaczego nie miałabyś tego naprawić? Ale nikt mnie nie słuchał. Sadzano mnie tak jak wszystkie inne dzieci przy małym stoliku dla maluchów. Nie inaczej działo się później w Hollywood. W końcu byłam tylko dziewczyną.

Jedynymi moimi przyjaciółmi podczas pobytu w sekcie Dzieci Boga był mój starszy brat Nat, oswojone jagnię Agnello oraz starszy siwowłosy rolnik przezywany Cuchnącym Fernando. Cuchnący Fernando nienawidził się kąpać. Jego zapach był tak gęsty, że można było go dosłownie dotknąć. W jego pobliżu zawsze musiałam oddychać ustami. Pewnego dnia usłyszałam jego wrzaski. Mój ojciec i kilku innych mężczyzn siłą wrzuciło go do rzeki. Ku wielkiemu zdziwieniu Cuchnącego Fernando jego skóra wcale się od tego nie rozpuściła.

Fernando zabierał mnie i mojego brata do starej stodoły, gdzie karmił nas kradzionymi kit-katami i pokazywał nam wyblakłe numery „Playboy’a”. To była dla nas wielka gratka. Kobiety, które oglądaliśmy w tych czasopismach, nie miały owłosionych nóg. To było dziwne. Uwielbiałam też przeterminowane kit-katy. Kochałam słodycze bardziej niż Boga.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: