Odwrotność Raju - ebook
Odwrotność Raju - ebook
Tomik poezji nasycony głęboką oceną postępowania człowieka, roli jaką pełni tu na ziemi, odbierania świata i rzeczywistości. Autor dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami na temat życia, ludzi, miłości i otaczającego go piękna, w sposób liryczny.
Omawia tematy istotne, ukazując lekceważenie wobec otaczającego świata. Wyjaśnia nam to, czego na co dzień nie dostrzegamy, albo robimy to wyjątkowo rzadko – patrzymy, nie dostrzegając istoty sprawy. Słuchamy, nie słysząc. Smakujemy, nie odczuwając smaku. Dezaprobujemy, sądzimy, szukamy winnych. Gonimy za niespełnionym i nieosiągalnym, szukamy ideałów, gdy tymczasem tuż obok nas ludzie żyją w piekle na ziemi, w odwrotności raju.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8119-671-0 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
jawiłaby się taka, jaka jest: nieskończona.
William Blake
Wszyscy leżymy w rynsztoku. Ale niektórzy
z nas sięgają po gwiazdy.
Oscar Wilde
Godzę się na nieustanny bój. Według mnie
zwycięstwo oznacza walkę, nie jej wynik.
Éric-Emmanuel Schmitt
Mędrcy objaśnili, że inny efekt przynosi kultura
wiedzy, a inny kultura niewiedzy.
Śri Iszopaniszad
„…mówiąc słowami z Listu Pawła Apostoła do Hebrajczyków (13,14), »nie mamy tu miasta trwałego«, tj. że miasto nasze właściwe jest gdzie indziej, że nie w pełni do tego świata należymy, że mamy status wygnańców”
Leszek Kołakowski, Czy już w po-chrześcijańskim czasie żyjemy?, „Tygodnik Powszechny” 2000, nr 40 (2673)Odwrotność
Czego oczekiwałeś od potoku?
Że wpadnie sprintem do źródła?
Czego chciałeś od wiosny?
Dzień zakończy w południe?
Czego żądałeś od Nieba
w kolejce po bajki czy wiedzę?
Czemu wierzyłeś w człowieka,
że lepszy od wilka on będzie?
Demony przeszłości wykrzywiają się,
w twarzach ciągle żywych
pewnie znajdziesz je.
Ta podagra, jad, czarna polewka,
dookoła,
nad twą głową jest strach,
zamiast kwitnąć jemioła.
Tak o kulach oddychasz,
wyglądając lepiej,
gdy słyszysz, że inni
nie mają wcale cieplej,
aż zrozumiesz, że Ziemia
jest odwrotnością Raju,
a jedynie świadomi
się stąd wydostaną.Czas przed i po wojnie
Wśród ruin, na zniszczonym pianinie chwil tych pięknych,
złożonych z grafitu, nałożonego na stalowo-blady błękit.
Wśród cegieł, które czerwieńsze nie były
nawet przy zachodzie słońca,
zrozumiał słowa pisane wciąż i wciąż od końca,
że początek świata zaczyna się bólem,
a koniec nie musi,
że czasami widzimy,
ale wówczas jesteśmy głusi.
I jak niewiele zależy od tych podających sobie cegły,
ani od tych, co na pianinie tworzą nastrój,
bo plany, tło oraz mundury szyją hurtem
wojen, zguby i nieszczęścia sprawcy.
Przed kolejnymi spuszczonymi bombami
kazali nienawidzić dzieci innych języków,
matkę i ich ojca, zatruwali serca w sieci gwałtami i mordami,
by nienawidziły innych, nie miały ogrójca.
Wśród ruin zaczynamy wszystko od nowa,
wiedząc, że bardzo szybko zapomnimy
i tuż za rogiem, po wschodzie promieni,
kolejnego winnego dzikusa odnajdziemy,
któremu przypiszemy wszystkie nasze wady,
prawo do bezprawia, niekończące ich nakazy.
I została mu tylko para białych klawiszy
oraz parę smutnych odkopanych pieśni,
a drzewa zdążyły spleśnieć od wisielców,
a wiśnie na nich nie wyrosły więcej.
A nam zostało jeszcze kilka lat,
zanim ponownie spotkamy się na wojnie.
Tylko człowiek woli bagnet niż dłoń,
a zło wybiera bezinteresownie.Dziki Zachód
Na rozstaju mostów,
choć banalnie to zabrzmi,
wymieniamy się sercem,
język gryzie miętę,
umówiliśmy się na szczyt,
nie na podróż piorunów,
widzimy tylko powóz,
zamiast czekać na tęczę.
Tak chcemy w kolejce
stać z dłońmi w kieszeniach,
zamiast zrozumieć, że często
ze zła tworzy się dobro,
a że kolana bolą
w tej zastanej pozycji,
szukamy już wroga –
to wina woźnicy.
I nie widzimy już siebie,
i dłonie rozłączamy,
język pluje ogniem,
serce matowieje,
rozpoczynamy wojnę,
w bagażu zbite lustro.
Wczoraj ukradłem kolację,
dziś Ty jesteś złodziejem.
A ten powóz dojedzie
przez błota, aż do blasku,
woźnica znów ze smutkiem
chwyci za złotą klamkę,
zza której odór gnicia
uniesie się na zewnątrz,
na świeży zapach tęczy
przed kolejną szansą.Bezpańskie psy
Bezpańskie psy
często same wybierają
życzenia wiecznego wagabundy
i kręte motele narzekań.
Szukają domu, który nie istnieje,
pałaców, o jakich czytał im ojciec,
drugiej połowy z piersią matki,
muzyki, jaką wygwiżdże im róż strumyku przed Amen,
wspomnienia, które się ziści,
miękkiej poduszki z paproci i jagód,
drgania świerszczy i rosy,
zanim położą się na trawie w nieznanym.
Bezpańskie psy
rzadko miewają gorsze sny
niż przy otwartych oczach.
Zbierają ostropest zamiast chabrów,
z ochotą celują w każdego,
kto nie śpiewa z nimi refrenów,
walczą ze zmarłymi,
oddają mocz na mogiły,
w niewierze licytują się z Tomaszem,
a w alkoholizmie z Bukowskim.
I tylko czasem,
kiedy zbudzi je chłód zorzy,
czują,
że łzy
mają ten sam smak dla wszystkich,
a ich wyjątkowość polega
na ich końcu.Pamiętnik początku XXI wieku
Wciąż szukam odpowiedzi,
patrząc na zmieniające kolory liście.
Inni przestali już nawet pytać,
a i mi zaczęło wystarczać przeglądanie się w słońcu
i zamknięcie oczu na pustynny cień,
który tak bardzo kłuje rdzeń.
Nasz koncentracyjny obóz
ciągle poddawany jest promieniowaniu,
dzięki któremu, za drobną opłatą,
po zrzuceniu pasiaków włączają nam seriale,
abyśmy jedyne szczęście odnaleźli
w półwytrawnym winie lub rosyjskim szampanie,
po którym nie mamy snów o lagerrzeczywistości.
Starsi jeszcze mają to ziarenko świadomości,
że zatruwają nam jedzenie i picie
i eksperymentują na nas istoty w jasnych fartuchach,
które wbijają w żyły naszych dzieci i wnuków
igły pełne chorób,
a granatowi milicjanci, wraz z czarnymi togami,
dbają o przyrost przestępstw, żeby wziąć większą dotację.
Każdy członek ruchu oporu trafia do karceru
lub staje się bezrobotnym
i musi wyjechać do innego obozu,
gdzie już sam podaje łapę, biegnie za piłką i obgryza kości,
bo się zreedukował.
Poza tym broń mają jedynie strażnicy
i wymyśleni przestępcy,
czyli granatowi, którzy przebierają się, gdy księżyc świeci,
bo gady przewidziały bunt ludzkości
i jedyne, co mamy do obrony,
to te tępe noże.
Historycy z międzywojennej szkoły
opowiadali, to pamiętam, o obozach za kolczastymi drutami.
Potem historyków już nie było.
Wystarczyło, że uwierzyliśmy w nowe płoty pod prądem.
Wystarczyło, że zabrali ze szkół plastykę i muzykę.
Wmówili, że cyferki dadzą nam papierki
i droższy likier wieczorem.
Ale wciąż pamiętam ten czas,
kiedy używałem pióra zamiast klawiszy i
tylko straszyli nas promieniowaniem,
opowiadali o ludzkim popiele.
Teraz pozostało mi zamknąć oczy na wydłużający się cień
i zmartwienie, aby moje dzieci
nigdy nie zaczęły zadawać właściwych pytań.Niewiedza
Zaraz przekroczę próg Piekła,
gdzie niewiedza jest jedyną stałą.
Za złotymi klamkami
kryją się zwolnienia,
nienawiść do tych, co przychodzą bez ratunkowej kamizelki,
oni najczęściej czują sztylet między spojrzeniem.
Zaprowadzenie Raju
pośród kołyszących się ptaków na tęczy buków i brzóz
jest bardzo proste,
ale problemem jest człowiek,
który nie szuka Stwórcy,
aby oddać mu pokłon,
lecz żeby go zabić
i zadeptać ślady na skrzyżowaniach,
z których każda ścieżka
prowadzi Nas do nieśmiertelnych wakacji w Edenie.
Dla większości, niestety, ta droga jest odbiciem Piekła
w lusterku wstecznym.
Tajemnica tego Świata, bowiem, jest ukryta,
i dzięki Bogu,
inaczej człowiek
zrobiłby to,
co zrobił z jego Pięknem – kazał płacić bliźniemu
za jego zwiedzanie.