Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Opowiem ci o wolności - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 października 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
24,00

Opowiem ci o wolności - ebook

Konspiracja, miłość, zdrada

    Gdy we wrześniu 1939 roku nazistowskie Niemcy zaatakowały Polskę, Maria Nachtman i Walentyna Stempkowska były młodymi, naiwnymi, rozmarzonymi dziewczynami. Choć zupełnie sobie obce, podzieliły podobny los – w obliczu wroga wstąpiły do walczącego podziemia, Narodowych Sił Zbrojnych, stając się „Agatą” i „Platerówką”. Podjęły się niebezpiecznej misji, za co jedna trafiła do katowni UB, a druga do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Po powrocie czekało je wspólne ciężkie więzienie dla wrogów władzy ludowej.

    Opowiem ci o wolności to historia „żołnierzy wyklętych”, ale tych rzadziej wspominanych – konspirujących kobiet. To zapis ich pasji, siły woli, miłości, a także bezgranicznej wierności ojczyźnie.

    „Najnowsza powieść Wacława Holewińskiego zapada w pamięć. To po prostu świetnie skrojona narracja, sugestywnie odzwierciedlająca losy dwu bohaterek – konspiratorek Narodowych Sił Zbrojnych, a potem Narodowego Zjednoczenia Wojskowego – formacji do dziś demonizowanych przez mainstream. Napisana z nerwem, znajomością faktów, ale także psychologii i obyczajowości, chwyta czytelnika za serce. Nieczęste to zjawisko w polskiej literaturze współczesnej”.

Tomasz Zbigniew Zapert, „Nasza Polska”

    „Holewiński jest jednym z nielicznych pisarzy, których proza tak mocno osadzona jest w naszej współczesności i historii najnowszej. Predestynuje go do tego życiorys: działalność opozycyjna w PRL, prowadzenie podziemnej oficyny wydawniczej, internowanie w stanie wojennym. Sądzę, że najzwyczajniej – doświadczenie życiowe sprawia, że autor ten ma od swoich młodszych kolegów więcej do powiedzenia. A raczej inaczej: do opowiedzenia”.

Krzysztof Masłoń, „Rzeczpospolita”

    „[...] bez zrozumienia, że w każdym zawiera się jakaś ludzka tajemnica – poznanie jest szczątkowe, a pamięć historyczna ułomna. Holewiński pokazał, jak środkami literackimi można się do tej tajemnicy zbliżyć”.

prof. Andrzej Lam, przewodniczący jury Warszawskiej Premiery Literackiej

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7785-932-2
Rozmiar pliku: 950 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Czy ją znałam? Dobre pytanie. Spotkałam. W przelocie. Była dzielna. Inna niż ja. Ale każda tam była inna. Odsiedziała tyle co ja. Wyszłyśmy w tym samym czasie…

WALA

1.

Najpierw był palec na jego ustach. Dopiero potem twarz. Jerzyk był większy ode mnie. Bo i dwa lata starszy. Miał osiem lat.

— Chodź — złapał mnie za rękę. — Ale cicho. Cicho!

Podniosłam się z podłogi trochę wbrew własnej woli. Często mi dokuczał. Chyba nawet zrobiłam płaczliwą minę.

— Głupia — syknął. — Czego ryczysz?

Ciągnął mnie przez korytarz, potem przez pokój w amfiladzie. Nacisnął klamkę, delikatnie uchylił drzwi do sypialni. Babka klęczała przed Matką Boską. Przez chwilę musiałam się wsłuchać, aby zrozumieć jej szept.

Vater unser,
Der Du bist im Himmel,
Geheiligt werde Dein Name,
Dein Reich komme,
Dein Wille geschehe,
Wie im Himmel
So auch auf Erden.

Wydała mi się strasznie stara, pewnie przekroczyła sześćdziesiątkę. Patrzyłam na jej siwe, spadające na czoło kosmyki włosów.

— Modli się. Po niemiecku! — Jerzyk to „po niemiecku” mruknął z jakimś szczególnym naciskiem.

Niczego nie rozumiałam.

— Po niemiecku? Dlaczego?

Roześmiał się, ale tak, aby babka nie usłyszała. Być może nie znał odpowiedzi na tak postawione pytanie. Wzruszył ramionami.

— Skąd mogę wiedzieć.

W mojej sześcioletniej głowie ulągł się nieprawdopodobny pomysł.

— Może ona jest Niemką? — zapytałam.

— Jak ona, to i ty.

— Ja? Niemką?

Musiał zobaczyć w moich oczach łzy. Ale zamiast się rozryczeć, znów spojrzałam na babkę.

Unser tägliches Brot gib uns heute,
Und vergib uns unsere Schuld,
Wie auch wir
Vergeben unser'n Schuldigern,
Und führe uns nicht in Versuchung,
Sondern erlöse uns von dem Bösen,
Denn Dein ist das Reich
Und die Kraft und die Herrlichkeit
In Ewigkeit.

Nic nie rozumiałam z jej modlitwy. Jednak było coś fascynującego w tych obcych słowach. W tym führe, erlöse czy Herrlichkeit.

Jak to się stało, że nie usłyszeliśmy, jak do pokoju wszedł ojciec? W każdym razie patrzył na nas ze zdziwieniem. Był wysoki, bardzo wysoki. I taki elegancki w tym swoim dwurzędowym garniturze. Uśmiechnął się do nas.

— A wy, szkraby, czego tu szukacie?

Trzeba było szybko znaleźć odpowiedź. Przelatywały mi przez głowę różne pomysły.

— A Jerzyk mówi, że my Niemce — wypaliłam z głupia frant.

Ojciec popatrzył na braciszka i w tej samej sekundzie zrozumiałam, że to nie było zbyt dobre tłumaczenie.

— Niemcy? Dlaczego? — Ojciec odruchowo sprawdził, czy krawat mu się nie rozluźnił.

— Babcia… Ona po niemiecku — jakoś musiałam wytłumaczyć swój donos.

Ojciec zaczął się pukać w czoło. Potem wybuchnął śmiechem.

— To niezbyt grzecznie podsłuchiwać innych przy modlitwie. — Przykląkł przed nami. — Babcia przyjechała z Niemiec, to prawda. — Widziałam, jak stara się dobrać odpowiednie słowa. — Ale… Trudno mi to wam wytłumaczyć. W każ dym razie, nawet jeśli babcia… wy nie jesteście Niemcy. Może nawet wy właśnie bardziej jesteście Polakami niż inni? I chciałbym, abyście oboje to zapamiętali. Bardziej niż inni — powtórzył. — I większy spada na was obowiązek.

Ojciec przygarnął nas do siebie. Pachniał lawendą, uwielbiałam ten zapach.

— I nie będziemy się modlić po niemiecku?

— A po niemiecku to gorzej? — Ojciec roześmiał się, a mnie znów zebrało się na płacz. — Dziecko moje… A gdzieżby po niemiecku. To twój kraj. Jakaś twoja koleżanka, tu, w Mińsku Mazowieckim, czy gdziekolwiek, modli się po niemiecku?

Pokręciłam głową. Tak naprawdę skąd mogłam wiedzieć. Przecież i Tereska, i Hania mogły się modlić do niemieckiego Boga. Kto wie?

Ojciec wstał, pogłaskał nas po głowach.

— Idźcie się bawić.

Jerzyk nie czekał na mnie. Pobiegł, ja za nim, dogoniłam go na podwórku, złapałam za rękę.

— Bzdun. Sam żeś Niemiec! — krzyknęłam.

Szarpnął się, wyrwał dłoń z mojej.

— Słyszałaś tatkę. My jesteśmy bardziej niż inni…

Ciągle nie mogłam poukładać tej szarady.

— A babka?

— Pewnie musi się jeszcze uczyć, jak być Polką. Nie to, co my.

Podbiegł do nas Bolek, syn brygadzisty z fabryki. Pokazał na gołębie. Krążyły nad nami. Leończuk gwizdem przywoływał je i odganiał, przywoływał i odganiał. Nie mogłam zbyt długo patrzeć w niebo. Słońce raziło coraz mocniej.

Bolo z Jerzykiem zaczęli się przekrzykiwać, a mnie wciąż w głowie kołatało to führe, erlöse, führe i erlöse.

Wróciłam do mieszkania, do kuchni. Jadzia gniotła ciasto na kluski.

— A ty, kruszyno, co? Nudzisz się?

Stanęłam obok niej, pociągnęłam za spódnicę. Kobieta była gruba, miała duże dłonie. Wytarła je w fartuch. Wzięła mnie pod ramiona i posadziła na stole. Dała mi do ręki ciasto. Zaczęłam ugniatać jak ona. Śmiała się.

Była z nami od urodzenia. Młodsza od babki, ale starsza od mamy. Pamiętam, jak nas kąpała, wycierała szorstkim ręcznikiem, brała na ręce i wciskała w zimną pościel.

— Jadzia wie, gdzie są Niemce? — zapytałam.

Zbliżyła twarz do mojej twarzy. Miała wielkie, trochę skośne, niebieskie oczy.

— Niemce? A po co one panience? — Nie doczekawszy odpowiedzi, machnęła lekceważąco ręką. — Daleko. Bardzo daleko.Miała wielu mężczyzn, często się tym chwaliła, ale „Magier” to była jej wielka miłość. Pierwsza i tak naprawdę może jedyna. Kiedy zniknął, myślała że zwariuje. Potem okazało się, że wysłali go gdzieś na Podlasie, był ciężko ranny, zdawało się, że nie przeżyje. Wrócił do Warszawy tuż przed Powstaniem. Inaczej niż jej brat nie poszedł do niewoli, jakoś się wymknął, zamelinował w Kielcach. Odnalazł ją pod koniec sierpnia lub na początku wrześniu następnego roku. Znów zaczęli się spotykać.

WALA

21.

Dostępne w wersji pełnejPodziwiała Morawca, zresztą — jak wszyscy jego podwładni. Był dla niej wzorem i oficera, i mężczyzny. Przez kilka miesięcy była jego łączniczką. Ale to było coś więcej. Mogła o nim mówić godzinami, o tym jak był u „Hubala”, o jego sześciu ucieczkach z gestapo, skoku z okna podczas przesłuchania w NKWD w Lublinie, o nieprawdopodobnej odwadze, odpowiedzialności, o tym, jak go zatrzymali i jaki był podczas procesu. I miała wtedy taki błysk w oczach.

WALA

22.

Dostępne w wersji pełnejPewnie, że się tego spodziewała. Jak konspirujesz, masz nadzieję, że cię nigdy nie złapią, sama wiem po sobie. Musisz się z tym liczyć, być przygotowanym. Zawsze twierdziła, że i tak miała dużo szczęścia, że ten rok od zakończenia wojny to był rok darowany jej przez Boga. Że przy tych wszystkich nieszczęściach, aresztowaniach, wpadkach, strzelaninach, czuła się wolna i u siebie. I że tak jak wcześniej, tej wolności nie zabrali jej Niemcy, tak i potem ci, których zainstalowali tu Sowieci, też nie dali rady.

WALA

25.

Dostępne w wersji pełnejTen proces był kpiną z prawa od samego początku. I wiedzieli to wszyscy, od składu sędziowskiego, prokuratora, adwokatów, po oskarżonych i tych, którym pozwolono się przyglądać tej farsie z ław dla publiczności. Nikt nie miał złudzeń, że zapadną najwyższe wyroki. Przerywano im, gdy chcieli coś tłumaczyć, nie dopuszczano dowodów, nawet oczywiste kłamstwa uznawano, gdy było to korzystne dla oskarżenia, za oczywiste. To, co zdumiewało „Agatę” to ten spokój, z jakim wszyscy z Komendy Głównej podchodzili do swego losu. Nie mieli złudzeń, z kim weszli w zwarcie…

WALA

31.

Dostępne w wersji pełnejJak już mówiłam, od samego początku była legendą. Ale poznałyśmy się trzy miesiące po przywiezieniu jej do Fordonu, w lutym czterdziestego ósmego, kiedy przerzucili ją z dużą grupą innych dziewczyn do naszej celi, na pierwszym piętrze. Była już zadomowiona, wiedziała, co i jak. Szybko się do siebie zbliżyłyśmy. W gruncie rzeczy nie musiałyśmy dużo mówić, żeby wiedzieć, jak wiele nas łączy. Była piękną, atrakcyjną dziewczyną. Czasami patrzyłam, jak oglądają się za nią wszyscy strażnicy…

WALA

33.

Dostępne w wersji pełnejJak trafiasz do więzienia, myślisz tak: wszystko już za mną. Teraz tylko odsiedzieć swoje i wyjść z tego piekła, mieć to za sobą, zapomnieć. Dla nas, inaczej niż dla kryminalnych, więzienie często było dopiero wstępem do tych kręgów piekła. Wydawało się, że gorzej być nie może, a ciągle okazywało się, że jednak może. „Agata” często miała wrażenie, że chciano ją upokorzyć, wdeptać w ziemię, zniszczyć to, co dla niej było najcenniejsze: jej godność. I zawsze powtarzała, że da radę, że jest mocniejsza od swoich prześladowców. Może takie myślenie to młodości?

WALA

34.

Dostępne w wersji pełnejCzasami się zastanawiałam, czy miała tam, w więzieniu, jakieś autorytety. Bo że była autorytetem dla innych, to oczywiste. I doszłam do wniosku, że chyba tylko Ruta Czaplińska. Zdarzało się, że słuchałam ich rozmów. Była dla niej jak starsza siostra. Znały się z podziemia, gdzie Ruta kierowała łącznością Komendy Głównej, były sądzone w jednym procesie. Czaplińska dostała znacznie wyższy wyrok. Skupiona, pewna swoich racji, głęboko wierząca, a przy tym, mimo pierdla, jakoś elegancka, kobieca, ciepła. Często wytyczała „Agacie” drogę. Mówiła — zrób to i to i ona to robiła bez słowa. Nie dlatego, że Czaplińska miała wyższy stopień, ta hierarchia w więzieniu nie obowiązywała…

WALA

37.

Dostępne w wersji pełnejWiększość z nas cieszyła się z odwiedzin. Zawsze to jakiś kontakt, przyjazna, kochana twarz, wieści z tamtej strony. Te odwiedziny… Niezbyt przecież częste, raz na kilka miesięcy, niektórym dodawały sił, innym — wręcz odwrotnie. „Agata” ich nie lubiła. Nie chciała tym swoim więzieniem nikogo absorbować. Choć od powrotu do kraju Jurka mniej się martwiła o matkę, to i tak uważała, że ma tu luksusowe warunki, bo nie musi oglądać na własne oczy tego, co komuniści robią z Polską.

WALA

39.

Dostępne w wersji pełnejSny są w więzieniu ważne. Prawie każda przywiązywała do nich wagę. Niektóre się sprawdzały, niektóre nie, ale to był jakiś łącznik ze światem rzeczywistym. Bo jak siedzisz, rok, dwa, trzy, to w którymś momencie zapominasz twarze, zdarzenia, ulatują ci z pamięci zapachy, dzieciństwo, wysychają uczucia, przestajesz kojarzyć fakty. Jesteś trochę jak maszyna, nawet dobrze naoliwiona, funkcjonujesz, wszystko wykonujesz w jakimś rytmie. A sen przywraca ci to, co utraciłaś, marzenia, wyobrażenie o lepszym życiu, tworzy niespodzianki, zaskakuje…

WALA

40.

Dostępne w wersji pełnejCo tu kryć, gdy wiesz, że to już za chwilę, za parę dni, zaczynasz chodzić podminowana. Mnie samą zaczęło wszystko boleć, najbardziej serce. Z „Agatą” też tak było. Niewiele mówiła, widziałam, że zastanawia się, jaki będzie ten pierwszy dzień poza więzieniem, jak odbierze tę nową rzeczywistość, jak zmienili się ludzie. No i co ją czeka. Potem cię wywołują, każą zbierać się z rzeczami i wiesz, że czas się żegnać. Przytuliła mnie, przytuliła jeszcze parę dziewczyn. Powiedziałam jej, żeby — jak wyjdzie — się nie oglądała. Taki przesąd, aby nie wrócić… I żeby poczekała na mnie w dworcowej restauracji.

WALA

41.

Dostępne w wersji pełnejNie wiem, tego nie zdradzała, czy miała potem styczność z podziemiem. To byłoby naturalne, przecież nie mogła się całkiem odciąć od znajomych, od swego środowiska. To raczej tamci pewnie uciekali od takich kontaktów. Bo myśmy były już jednak naznaczone, napiętnowane. Każdy się bał, że mogą za nami chodzić, obserwować, szukać przez nas dojścia do tych, którzy wciąż byli w konspiracji. Musiała to rozumieć. Ale nie zdziwiłabym się, gdyby było inaczej.

WALA

42.

Dostępne w wersji pełnejCały czas przeżywała to, co się działo na uczelni. Te manifestacje, hołdy, Sowiety czynione krajem ponad inne. Nauka była na dalszym planie, kto nie zaliczył Historii WKP(b), wylatywał ze studiów. Nawet ona musiała przez to przejść. Spotkałyśmy się w Warszawie po wiecu w Akademii Medycznej. Powiedziała, że chętnie by się zrzygała. Miałam identyczne odczucia, ale u mnie, w Białymstoku, łatwiej było wypaść z tego kołowrotu. Mówiła, że niedużo już tej Polski w Polsce. Że został Kościół, choć i w nim „Księża patrioci” budzą niesmak, i chłopi. Ale że i do tych ostatnich się dobiorą. Była przekonana, że nie zostaniemy długo na wolności.

WALA

44.

Dostępne w wersji pełnejNigdy nie wyszła za mąż, nie miała dzieci. Dlaczego tak się stało? Niechętnie o tym mówiła. Rozczarowała się swoją pierwszą wielką miłością. Często mówiła o innych mężczyznach, tyle że żaden nie znaczył dla niej tyle co „Magier”. Zawsze tak go nazywała, choć to nie było jego nazwisko, a pseudonim z konspiracji. Przywiązana była do Jerzyka i jego rodziny, ale żyła sama. Później twierdziła, że bardzo jej z tym dobrze, że ceni sobie wolność i nie wyobraża sobie kogoś na stałe w swoim mieszkaniu. Miałam wrażenie, że to tylko część prawdy…

WALA

45.

Dostępne w wersji pełnejCzęsto opowiadała o pierwszej okupacji sowieckiej, zwłaszcza o tym, jak agitowano ludność do głosowania za przyłączeniem do Sowietów. Czasami ją o to wypytywałam, ciekawiło mnie, kto tych Ruskich witał, kto się nimi zachwycał. Mówiła o biedocie żydowskiej, ale i o komunistach, których wcześniej nikt tam nie widział. Przeciwstawiała im Symchę Bruckmana, też niezbyt bogatego sklepikarza, który od pierwszego dnia powtarzał, że ci Ruscy wywiozą ich wszystkich na Sybir.

MARIA

3.

Dostępne w wersji pełnejWybuchu wojny sowiecko-niemieckiej nie przyjęli jako czegoś radosnego. Ot, zamieniali jednego okupanta na drugiego. Może tylko mieli teraz pewność, że nie będą masowo wywozić do Kazachstanu, na Syberię. Przecież jeszcze w maju i czerwcu ładowano całe pociągi. Wala twierdziła, że i oni byli na listach. Czasami zastanawiała się, jak by wtedy potoczyło się ich życie. Może wyszliby z Andersem? Może Gienio by przeżył? A może wszyscy by tam zdechli z głodu…

MARIA

5.

Dostępne w wersji pełnejKażda z nas była zakochana. Jak masz dziewiętnaście, dwadzieścia lat, to naturalne, że jesteś zakochana, że wydaje ci się, że znalazłaś tego jedynego, na całe życie, że bez niego świat się zawali. Ja miałam swojego „Magiera”, ona swojego „Pruta”. Drżałyśmy o nich, bo obaj byli w konspiracji, wiele razy mogli stracić życie. Najśmieszniejsze, że musiała widzieć „Magiera”, bo i on, i ten jej chłopak kończyli podchorążówkę na ich terenie. A ona tym chłopakom dostarczała i materiały, i broń. Ale „Magiera” nie pamiętała.

MARIA

8.

Dostępne w wersji pełnejRobiła różne rzeczy. Gdzieś wyczytałam takie określenie: „zawodowy rewolucjonista”. Czy można powiedzieć: „zawodowy konspirator”? Pasuje do niej jak ulał. Musiała zrezygnować z pracy, nie dałaby rady. Ciągle w podróży, w marszu. Może zresztą to wtedy nadwerężyła zdrowie? Może dlatego później tyle spała, że musiała zregenerować organizm? Kto wie? Czy wiedziała, po co nosi broń? A po co nosi się broń? Ktoś strzela, ktoś ginie. Przecież to nie była zabawa małych chłopców.

MARIA

9.

Dostępne w wersji pełnejTo nie było tak, że trzymano je bez przerwy w tym obozie. Bo nie zabrano ich tam, aby ot, wykończyć i do pieca. Niemcy potrzebowali rąk do pracy. Niewolniczej pracy, w której musisz zrobić swoje, a jak padniesz — trudno, nikt za tobą płakać nie będzie, przywiozą kolejne. Po czterdziestodniowej kwarantannie zaczęli je wozić do zakładów zbrojeniowych. Była w takim komandzie, pracowała na chwałę niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Pierwszy raz w życiu stała przy maszynie. Śmiała się, że jest wykwalifikowanym ślusarzem.

MARIA

15.

Dostępne w wersji pełnejWracała z Ravensbrück do domu szczęśliwa, przekonana, że całe zło związane z wojną jest za nią, że wycierpiała już aż nadto. Że zacznie nowe życie, przyjedzie do domu, ojciec, matka, brat będą na nią czekali, że się wreszcie naje do syta, zapomni o głodzie, o biciu, stałej groźbie utraty życia. Że potem założy rodzinę, będzie miała dom, męża, gromadkę dzieci. No, taka bajka, o której wszystkie żeśmy myślały. Szybko musiała zweryfikować swoje marzenia.

MARIA

19.

Dostępne w wersji pełnejZnała wielu chłopaków z oddziałów. Często bywała u nich na kwaterach. Sama mówiła, że biegała wtedy jak kot z pęcherzem. No, przecież oni nie mieli telefonów, jakoś tę łączność między sobą musieli załatwić. Więc nosiła te meldunki, czasami broń. Nie narzekała, odwrotnie, twierdziła, że to był dobry czas, że ci chłopcy mieli w sobie coś, co jej imponowało. Wiarę, że nie wszystko jest stracone, że przecież musi dojść do kolejnej wojny, że pognają Sowietów z Polski.

MARIA

22.

Dostępne w wersji pełnejJakimś cudem miała kilka zdjęć z tego czasu. Mówiła, że zakopała wszystko w którejś wiosce. Potem, po wyjściu z więzienia, przez kilka lat tam nie jeździła, za duże ryzyko. Pokazała mi te fotografie. Wszyscy byli młodzi, dwadzieścia, dwadzieścia kilka lat. Wskazywała kogoś i mówiła: nie żyje, zabili, aresztowali, odsiedział osiem lat, wywieźli, zniknął. Czasami też zaciskała usta i nie chciała nic mówić. Wiedziałam, że taki musiał pójść na współpracę.

MARIA

25.

Dostępne w wersji pełnejChyba miałam łatwiej. Bo jak spojrzeć w oczy ludziom, których znałaś, ufałaś, a nagle okazuje się, że przez ich zeznania lądujesz w więzieniu? O nas wiedzieli dużo, bardzo dużo, ale nikt się nie załamał. W przypadku Wali było inaczej. Wcale nie ukrywali, że „Lis” gada, że ją obciąża. Całe szczęście, że niewiele wiedział. Spotkała się z nim dwa razy i do tego musiała się przyznać. No i ten „Pilarz”, który opowiadał o tym, co robiła w czasie wojny. Jak to jest, że my, kobiety, potrafiłyśmy być mocniejsze od mężczyzn? Determinacja? Honor? Poczucie obowiązku, odpowiedzialności za innych? Nie potępiała, trudno zresztą kogokolwiek potępiać.

MARIA

31.

Dostępne w wersji pełnejŹle, bardzo źle przeżyła stan wojenny. Miała chyba poczucie, że to kres wszelkich nadziei. Gdzieś się tam wcześniej udzielała, więc znów ją wezwali na przesłuchanie. Nie bała się, niewiele już jej mogli zrobić. A po osiemdziesiątym dziewiątym znów była radosna. Czekała, aż Ruscy wyjdą z tego kraju. Napisała do mnie w dziewięćdziesiątym pierwszym list, który przechowuję. Przysłała też wyniki swoich badań. Była po dwu operacjach. Rokowania nie były dobre. Kazałam jej koniecznie przyjechać do mnie. Byłam przekonana, że niewiele jej życia zostało.

MARIA

43.

Dostępne w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: