- W empik go
Ósmy kontynent. Przez 7 kontynentów w głąb umysłu. Historie prawdziwe - ebook
Ósmy kontynent. Przez 7 kontynentów w głąb umysłu. Historie prawdziwe - ebook
Zapraszamy w niezwykłą podróż biegiem dookoła świata, podczas której autor i jego goście opowiadają o swojej pasji biegania, związanej z nią działalności charytatywnej i filozofii życia. Relacjonują, jak wyglądają maratony w dziesiątkach miejsc na świecie, na wszystkich kontynentach kuli ziemskiej, m.in. na Antarktydzie, Syberii, zamarzniętej tafli Bajkału, Murze Chińskim, Mount Evereście, Saharze czy Wyspach Wielkanocnych. Do udziału w książce autor zaprosił 9 osób ze świata polityki i sportu, które opisują, jak postrzegają sport i jak bieganie kształtuje ich postawę życiową oraz dlaczego warto robić coś dla innych, czyli o „ósmym kontynencie”. Współtworzą ją m.in. prof. Leszek Balcerowicz, opowiadając o swoich sukcesach sportowych, sława polskich maratonów i autor kilku poradników o bieganiu Jerzy Skarżyński, Robert Celiński, Michał Walczewski (maratonypolskie.pl), Marek Śliwka oraz znani biegacze z USA, RPA i Meksyku. Przedmowę do książki napisał Jacek Santorski.
Leszek Balcerowicz – O wyczynowym sporcie często mówi się, że kształtuje charakter. Myślę, że jest odwrotnie. To ludzie wytrwali, ambitni i systematyczni uprawiają sport wyczynowy.
Michael Clinton – Pamiętaj, że najważniejsze jest właśnie żyć w zgodzie ze sobą.
Lara Kruikskamp – Nie pozwól na to, by jakiekolwiek ograniczenia górowały nad twoimi ambicjami!
Michał Walczewski – Prawdziwe szczęście osiąga się wtedy, gdy niewiele jest w stanie ci je odebrać. Nieukończony maraton nie może mnie unieszczęśliwić.
Robert Celiński – Bieganie otworzyło mnie również na świat. Bez moich maratońskich celów pewnie nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że postawię stopę na Antarktydzie, a tym bardziej, że wygram tam maraton.
Joe Findaro – Parę dni po maratonie Boston wyglądał jak strefa wojenna. Pełno telewizyjnych furgonetek, dziennikarze na każdym rogu.
Marek Śliwka – Biegać dzisiaj każdy może, trochę lepiej lub gorzej.
Jerzy Skarzyński – Rachunek prawdopodobieństwa mówi jednoznacznie – łatwiej mi było wygrać samochód w walce, niż wylosować go w loterii na mecie.
Ignacio Bravo – Nigdy nie wiesz, jak bardzo jesteś silny, dopóki nie masz innego wyjścia niż biec.
Spis treści
8 KONTYNENTÓW AUTORA
Przedmowa 9
Wstęp 11
Kontynent 1 Akt zakupu 19
Kontynent 2 Altruizm niekrewniaczy 45
Kontynent 3 Kryzysy polityczne – wojna i pokój 85
Kontynent 4 Nowy świat 121
Kontynent 5 Mądre społeczeństwa 145
Kontynent 6 Antarktyda 165
Kontynent 7 Mikrokosmos 193
8 KONTYNENTÓW BIEGACZY
Leszek Balcerowicz, Polska Sport uczy gospodarowania czasem 221
Ignacio Bravo, Meksyk Najzimniejszy maraton na świecie 226
Robert Celiński, Polska z Warszawy – przez 7 kontynentów – po polskie góry 247
Michael Clinton, USA Czas – zagadka ludzkości 260
Joe Findaro, USA Maraton bostoński 268
Lara Kruiskamp, RPA Bieganie w intencji 275
Jerzy Skarżyński, Polska Razem możemy wszystko! 307
Marek Śliwka, Polska Ekstremalnie przez 7 kontynentów 328
Michał Walczewski, Polska Ostatni kontynent 340
Podziękowania
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-959189-1-9 |
Rozmiar pliku: | 15 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Coraz więcej ludzi w różnym wieku „biega”. Dla wielu z nas to rekreacja, bieg po zdrowie, towarzyskie spotkanie, – i to są dobre motywacje. Ale spotykamy jednocześnie osoby, które biegają regularnie, traktują to jako rodzaj „życiowej praktyki”. Są wśród nich indywidualności, których motywacja zamienia się w determinację. Bieganie staje się „projektem”, który już nie tylko jest „wartością samą w sobie”, lecz ma znaczący cel, „purpose”. Wiele z tych osób to indywidualności, które podobnie podchodzą do swojej pracy, twórczości, duchowej misji. Często łączą „bieganie” i swoją życiową drogę. O takich niezwykłych osobach, ich doświadczeniach i refleksjach przeczytamy w tej niezwykłej książce. Poznamy zarówno ich wewnętrzne doświadczenia, jak i zobaczymy otaczający nas świat ich oczami, z ich perspektywy. Warto w to wejść i podążyć z nimi, by odkryć nowe wymiary rzeczywistości, a może także siebie samych. Ruszajmy.
Jacek Santorski
Akademia Psychologii Przywództwa
WarszawaWstęp
Podróż o długości 1000 mil zaczyna się od pierwszego kroku.
Przysłowie chińskie
Kiedy 26 września 2004 r., oparty o barierkę pod Bramą Brandenburską płakałem jak bóbr, myślałem wtedy, że właśnie osiągnąłem swój sportowy Mount Everest. Nie czułem już bólu rozgrzanych do czerwoności mięśni, nie dokuczały mi odbite u stóp paznokcie, nie parzyły pęcherze na piętach ani nie piekł obtarty naskórek pod pachami. Zawstydzał mnie jedynie odgłos moich łez z impetem spadających na berliński trotuar.
Łzy to przecież oznaka słabości, a ja od czasów filmu „Rio Bravo” z Johnem Wayne’em zawsze bardzo starannie pracowałem nad swoim wizerunkiem kowboja twardziela. Tym razem nie miały jednak one nic wspólnego z rozterkami duszy małego, ciągle we mnie drzemiącego chłopczyka. To mnożące się z zawrotną prędkością endorfiny generowały łzy szczęścia.
Moja przygoda z wielokilometrowymi biegami zaczęła się od szukania wyzwań w związku z 50. urodzinami. Przełomem było spotkanie z Christianem Steinmüllerem z Berlina. To on, jakże proroczo, zmobilizował mnie do mojego pierwszego maratonu, w dodatku w swoim mieście, stolicy sąsiadującego z Polską kraju, który odcisnął piętno na historii naszego narodu i mojej osobistej, rodzinnej również. Kiedy po 4 godzinach 15 minutach i 39 sekundach przekraczałem linię mety pełen bólu mięśni i równocześnie kipiących endorfin, byłem przekonany, że historia moich biegów maratońskich już dobiegła końca. Po pewnym jednak czasie, kiedy mięśnie przestały doskwierać, zgodnie z cytowanym tu chińskim przysłowiem, zaświtała mi w głowie całkiem naturalna myśl. Skoro przebiegłem maraton w Berlinie, muszę pokonać taki sam dystans w rodzinnym Poznaniu! A potem pomyślałem, skoro udało się w Niemczech i w Polsce, to może podobnie będzie w Grecji, kiedy pobiegnę śladami Filippidesa? Czy można przebiec maraton po plaży? Oczywiście, nad Bałtykiem lub w Afryce! W końcu wybór padł na Saharę. Skoro była Sahara, to może też dam radę na przeciwnym biegunie temperatur, czyli Syberii? Gdy 4 sierpnia 2008 r. około północy lądowaliśmy w Omsku, temperatura wynosiła tam 28°C. Plus 28°C! Pomimo upału udało się dobiec.
Kiedy przebiegłem już maratony na trzech kontynentach – Europa, Afryka, Azja – przyszedł czas na kolejny kontynent. Spotkanie z kontynentem Winnetou odbyło się na indiańskiej Wyspie Wielu Wzgórz, czyli na Manhattanie – w Nowym Jorku.
Czy można przebiec maraton do góry nogami? Tak, ale tylko w Australii! W październiku 2012 r. w Melbourne zawsze jest baaardzo gorąco, więc zaczęliśmy bieg o siódmej rano. Z Australii na Antarktydę już niedaleko. Mnie zajęło to kolejne dwa lata. Dokładnie więc dekadę po berlińskim maratońskim debiucie polarnym statkiem wraz z 200 biegaczami z 38 krajów dopłynęliśmy do tego skutego wiecznym lodem kontynentu.
Czy da się „zaliczyć kontynent”, biegnąc pośrodku oceanu, aż 5 tys. kilometrów na zachód od jego brzegu? Oczywiście, że tak! Pod warunkiem że jest to Te Pito o Te Henua – pępek świata, znany również pod nazwą Rapa Nui lub jako Wyspa Wielkanocna. To tutaj w czerwcu 2015 r. skończyła się moja maratońska wyprawa po 7 kontynentach. Biegi maratońskie to jednak zaledwie część wielkiej przygody rozpoczętej 11 lat wcześniej w Berlinie.
Decyzja o bieganiu nie wymaga dużych inwestycji. Na początek wystarczą para butów, spodenki i koszulka. Jeśli jednak chcemy przebiec maraton, sytuacja diametralnie się zmienia. W trakcie pokonywania kolejnych kilometrów pomimo upału bądź deszczu, pomimo bólu mięśni, pęcherzy na stopach i hektolitrów wylewanego potu, poprzez nieustanne pokonywanie siebie nasz wysiłek zaczyna stopniowo przemieniać się w potężny oręż. To dzięki niemu ci sami, którzy mieli do tej pory ograniczone możliwości, nagle zaczynają realizować swoje marzenia, a przy tym pragną poprawić otaczający ich świat. Dzięki determinacji i spalaniu w sobie podczas biegu tego, co negatywne, zaczynamy coraz lepiej radzić sobie z problemami. Rośnie w nas równocześnie chęć dzielenia się tą siłą z otoczeniem. Stopniowo rodzi się w nas „Ósmy kontynent”.
„Sahara 2008” zaowocowała zorganizowaniem 2 lata później ekspedycji polskich lekarzy okulistów (na czele z doktorem Rafałem Nowakiem) i dziesiątkami operacji skrzydlików oraz katarakty wśród Saharawich.
Biegnąc mój pierwszy maraton w Berlinie, w koszulce z nadrukiem w dwóch językach „Polska–Niemcy. Jesteśmy sąsiadami, bądźmy przyjaciółmi”, nigdy nie przypuszczałem, że niespełna 10 lat później przebiegniemy z Danielem Wcisło z Poznania i Ludwigiem Schlerethem z Niemiec 423-kilometrową trasę ze Szczecina do Hamburga na Konwencję Światową Lions Clubs International. Po drodze, gdy spotykaliśmy się na trasie z mieszkańcami Niemiec, to zdanie wielokrotnie odmienialiśmy na różne sposoby.
Potem były kolejne biegi – w 14 już krajach na 3 kontynentach, o łącznej długości prawie 6 tys. kilometrów, które nazwaliśmy Freedom Charity Run (www.freedomcharityrun.org). Jest to nie tylko projekt o charakterze społecznym, mającym na celu budować mosty między krajami i podawać sobie na nich przyjazne dłonie. To także doskonała okazja do zbierania funduszy charytatywnych. Rezultatem jest pomoc dla dzieci w wielu krajach europejskich, budowa hostelu w Nepalu i szkoły w Kibeho (Rwanda) oraz pomoc dla dzieci uciekinierów z Syrii mieszkających w obozach dla uchodźców w Libanie. W sumie coraz bliżej 1 miliona złotych realnej pomocy. Uśmiech dzieci jest największą nagrodą za cały wysiłek zarówno ten organizacyjny, jak i fizyczny
Bieganie to nie tylko praca mięśni, to stan umysłu. Biegnąc, mózg uruchamia pokłady, do których, siedząc w fotelu z pilotem w ręku lub w innych stanach spoczynku, nie mamy dostępu. Gdy biegnie ciało, umysł ma więcej czasu, aby się… zatrzymać i przemyśleć wiele spraw, na które nigdy nie ma czasu, gdy ma się go za dużo.
Nie byłoby biegania, a już w szczególności długodystansowego, gdyby nie nasz umysł, nasz „Ósmy kontynent”. Naturalną potrzebą homo sapiens, poza jedzeniem, seksem, chęcią podniesienia pozycji społecznej, poszerzenia terytorium czy chęcią zdobycia informacji koniecznych do przeżycia, jest lenistwo. Musieliśmy przecież zawsze oszczędzać energię, wszystko co możliwe robić najmniejszym nakładem sił, bo nigdy nie mieliśmy pewności, na jak długo będzie musiała ona nam wystarczyć. Tak było setki tysięcy lat, kiedy nie mieliśmy, tak jak dzisiaj w wielu krajach, pożywienia w bród. Teraz sami zmuszamy się do wysiłku i co najdziwniejsze czerpiemy z tego przyjemność, bo kreujemy nową, nieznaną, lecz jakże wspaniałą rzeczywistość.
Ta książka to historia polskiego 50-latka, który najpierw przebiegł swój pierwszy maraton, a następnie wraz z upływem lat zaczął podejmować kolejne wyzwania zarówno sportowe, jak i życiowe. Opowiadam w niej o moich doświadczeniach w relacjach polsko-niemieckich i polsko-rosyjskich, o tym, jak w ciągu kilku lat mierzyłem się z podbiegami, nierównościami terenu i co działo się z moim ciałem smaganym antarktycznym wichrem pełnym ostrych igiełek lodu, jak zniosłem potoki słonecznego żaru wylewającego się z nieba podczas biegu na rozżarzonych piaskach Sahary, a także o tym, co działo się w moim wnętrzu w trakcie przeżywania osobistych, życiowych wzlotów i bolesnych upadków oraz jak radziłem sobie z porażkami, które pojawiały się akurat wtedy, gdy najmniej się ich spodziewałem.
Zanim jednak, drogi Czytelniku, odwrócisz kolejną kartkę, pragnę Cię uprzedzić. Ta książka dotyczy nie tylko biegania, jest przede wszystkim o naszym „Ósmym kontynencie”. Każdy z nas go ma, nieco podobny i trochę inny.
Czy pojedziesz ze mną także na ten „Ósmy kontynent”? Ten najważniejszy i równocześnie ten najmniej odkryty, ten, który drzemie wewnątrz każdego z nas?
8 kontynentów biegaczy
Pamiętam, kiedy na Antarktydzie tuż przed startem do biegu Michael powiedział o polskiej krwi płynącej w jego żyłach i wymienił nazwisko Nurowski. Jednak to nie tylko polskie korzenie zdecydowały o wzajemnej sympatii. Po prostu nadajemy na tej samej częstotliwości. Chociaż od biegu minęło ponad 6 lat, przez ten cały czas utrzymujemy serdeczny kontakt.
Drogi Czytelniku, masz teraz możliwość poznać „Ósmy kontynent” wielu wybitnych postaci. Wspólnie zapraszamy więc do jakże pasjonującej, pełnej przeżyć duchowych przygody biegowej.
...więcej w pełnej wersji książki
Leszek Balcerowicz, Polska Sport uczy gospodarowania czasem
...więcej w pełnej wersji książki
Ignacio Bravo, Meksyk Najzimniejszy maraton na świecie
...więcej w pełnej wersji książki
Robert Celiński, Polska Z Warszawy – przez 7 kontynentów – po polskie góry
...więcej w pełnej wersji książki
Michael Clinton, USA Czas – zagadka ludzkości
...więcej w pełnej wersji książki
Joe Findaro, USA Maraton bostoński
...więcej w pełnej wersji książki
Lara Kruiskamp, RPA Bieganie w intencji
...więcej w pełnej wersji książki
Jerzy Skarżyński, Polska Razem możemy wszystko!
...więcej w pełnej wersji książki
Marek Śliwka, Polska Ekstremalnie przez 7 kontynentów
...więcej w pełnej wersji książki
Michał Walczewski, Polska Ostatni kontynent
...więcej w pełnej wersji książkiPodziękowania
Każdy, kto choć na chwilę otarł się o „Ósmy kontynent”, natychmiast zauważa, że jest to wspólne dzieło wielu autorów, entuzjastów biegania. Zanim im podziękuję, chciałbym podziękować mojej wspaniałej żonie Elżbiecie, że jest dla mnie krytyczną inspiracją, a także moim córkom i wnukom, że są moją siłą napędową.
Dziękuję Christianowi Steinmüllerowi, że ułatwił mi podjęcie decyzji o pierwszym maratonie, od którego wszystko się zaczęło. Dziękuję Robertowi Celińskiemu za podpowiedzi, jak przygotować się do maratonu na Antarktydzie. Jestem wdzięczny wszystkim współautorom tej książki, za to, że bez chwili wahania zgodzili się na podzielenie się swoimi przemyśleniami biegowymi. Szczególnie jednak dziękuję Michaelowi Clintonowi, bo proponując mi napisanie rozdziału w swojej książce „Tales from the Trails”, zainspirował mnie do zaproszenia moich znajomych maratończyków z kilku krajów i dzięki temu przyczynił się do wspaniałego wzbogacenia „Ósmego kontynentu”.
Dziękuję Danielowi Wcisło i Ludwigowi Schlerethowi, że wsparli ideę biegu Freedom Charity Run i przebiegli ze mną tysiące kilometrów, zbierając fundusze na pomoc dla dzieci w potrzebie.
Dziękuję prezydentowi L. Wałęsie i prof. L. Balcerowiczowi za Polskę, jaką pomimo „apenddałnów” teraz mamy i za wspieranie biegu Freedom Charity Run.
Dziękuję Jurkowi Skarżyńskiemu i Michałowi Walczewskiemu za wspieranie biegu Freedom Charity Run poprzez zamieszczanie o nim informacji.
Dziękuję doktorowi Rafałowi Nowakowi za aktywny udział w programach charytatywnych na Saharze i w Nepalu.
Dziękuję w końcu wspaniałemu japońskiemu pisarzowi Huraki Marakami, kandydatowi do literackiej Nagrody Nobla. Jego książka „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu”, którą dostałem w prezencie od mojej siostry Renaty, była dla mnie inspiracją, aby połączyć to, co dzieje się z moimi nogami, z tym co w moim umyśle i podzielić się z Wami, Czytelnikami „Ósmego kontynentu”.
Dziękuję także tym wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej książki, a których powyżej nie wymieniłem. Biegnijmy razem przez życie, ramię w ramię, w tym samym kierunku, z tą samą prędkością, w tym samym celu. Dzięki.