Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pajęczyna Charlotty - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
21 lipca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Pajęczyna Charlotty - ebook

„Każde dziecko powinno mieć tę książkę”

Daily Mail

Prawie 50 milionów sprzedanych egzemplarzy!

Co łączy tak różne stworzenia jak pajęczyca Charlotta i mały prosiaczek Wiluś? Czy przyjaźń pomiędzy nimi jest możliwa? Okazuje się że tak!

Wiluś przyszedł na świat jako ostatnia i najsłabsza świnka z miotu i gdyby nie ratunek  małej Frani, nie zabawił by na nim zbyt długo. Karmiony butelką przez dziewczynkę rośnie jak na drożdżach i wkrótce zostaje sprzedany. Na szczęście trafia do jej wuja, więc Frania może codziennie  go odwiedzać. Niestety to nie koniec kłopotów Wilusia- gospodarz chce zrobić z niego szynkę. I tu wkracza do akcji Charlotta..

Ta wzruszająca opowieść to jedna z najpiękniejszych książek o przyjaźni, jakie kiedykolwiek napisano. Od lat zachwyca i wzrusza dzieci, ich rodziców i dziadków, pozostaje niedoścignionym wzorem dla pisarzy literatury dziecięcej

W 2000 roku „Publishers Weekly” ogłosił ją najlepszą powieścią dla dzieci wszech czasów! W plebiscycie BBC na najlepsze książki dla dzieci zajęła pierwsze miejsce!

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-08-05880-0
Rozmiar pliku: 5,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. Przed śniadaniem

– Gdzie tatuś idzie z tą siekierą? – spytała mamę Frania, kiedy nakrywały razem do śniadania.

– Do chlewika – odparła pani Arable. – W nocy urodziło się kilka prosiąt.

– Nadal nie rozumiem, po co mu siekiera – drążyła Frania. Dziewczynka miała dopiero osiem lat.

– Widzisz, jedna ze świnek jest cherlawa – wyjaśniła mama. – Jest mniejsza od pozostałych i słabiutka. Nic z niej nie będzie. Tatuś uznał, że lepiej będzie się jej pozbyć.

– P o z b y ć?! – krzyknęła Frania. – To znaczy, że chce ją z a b i ć? Tylko dlatego, że jest mniejsza od reszty?

Pani Arable postawiła na stole dzbanek ze śmietaną.

– Przestań krzyczeć, Franiu! – upomniała córkę. – Tatuś ma rację. Świnka i tak prawdopodobnie nie przeżyje.

Frania odsunęła krzesło zagradzające jej drogę i wybiegła na zewnątrz. Trawa była jeszcze mokra, a ziemia pachniała wiosną. Pantofle Frani przemokły, zanim zdążyła dogonić ojca.

– Proszę cię, nie zabijaj jej! – płakała. – To niesprawiedliwe.

Pan Arable zatrzymał się.

– Franiu – odparł łagodnie. – Musisz zacząć nad sobą panować.

– Panować?! – wrzasnęła Frania. – To jest sprawa życia i śmierci, a ty mi mówisz o p a n o w a n i u nad sobą?

Po policzkach dziewczynki płynęły łzy. Chwyciła za siekierę, usiłując ją wyrwać z rąk ojca.

– Franiu – odezwał się znów tata. – Na temat chowu prosiąt wiem trochę więcej od ciebie. Taki słabeusz to same kłopoty. A teraz zmykaj stąd!

– Ale to jest niesprawiedliwe! – szlochała Frania. – To nie wina świnki, że urodziła się mała, prawda? A gdybym j a się urodziła malutka, też byście się m n i e pozbyli?

Pan Arable uśmiechnął się.

– Oczywiście, że nie – powiedział, patrząc czule na córkę. – Ale to co innego. Mała dziewczyna to nie mała, słaba świnka.

– Nie widzę różnicy. – Frania w dalszym ciągu zaciskała dłonie na trzonku siekiery. – To największa niesprawiedliwość, o jakiej w życiu słyszałam.

Twarz Jana Arable przybrała dziwny wyraz. Przez chwilę wydawało się, że jemu też zbiera się na płacz.

– Dobra – odezwał się po chwili. – Wracaj do domu. Zaraz przyniosę tego prosiaka. Możesz go karmić butelką jak niemowlę. Sama wtedy zobaczysz, ile kłopotu może być z jedną świnką.

Kiedy pół godziny później pan Arable wrócił do domu, pod pachą niósł pudełko. Frania była na górze – poszła przebrać przemoczone buty. Stół kuchenny był już nakryty do śniadania, a w pokoju unosił się zapach kawy, boczku i płonącego w piecu drewna.

– Połóż to na jej krześle! – poleciła pani Arable. Jej mąż posłusznie postawił pudełko na miejscu, które zajmowała Frania, po czym podszedł do zlewu, umył ręce i wytarł je w ręcznik kuchenny.

Frania powoli zeszła na dół. Miała oczy zaczerwienione od płaczu. Kiedy podchodziła do swego krzesła, pudełko zatrzęsło się, a ze środka dobiegł odgłos drapania. Frania spojrzała na ojca, po czym podniosła wieczko. Ze środka patrzyła na nią nowo narodzona świnka. Była cała biała. Promienie porannego słońca prześwitywały przez małe uszka, które teraz wydawały się różowe.

– Proszę, prosiak jest twój – oznajmił pan Arable. – Ocalony od niechybnej śmierci. Mam nadzieję, że dobry Bóg wybaczy mi tę lekkomyślność.

Frania nie mogła oderwać wzroku od malutkiego zwierzątka.

– O rany – szepnęła. – Patrzcie tylko, jaki jest śliczny!

Ostrożnie zamknęła wieczko. Najpierw pocałowała tatę, potem mamę, a następnie znów otwarła pudełko, wyjęła prosiaczka i przytuliła go do policzka. W tej chwili do pokoju wszedł jej dziesięcioletni brat Antoś. Tego ranka był solidnie uzbrojony: w jednej ręce trzymał wiatrówkę, a w drugiej drewniany sztylet.

– Co to ma być? – spytał. – Co ona ma?

– Gościa – wyjaśniła pani Arable. – Umyj ręce i twarz, Antosiu!

– Chcę zobaczyć! – Chłopiec odłożył strzelbę. – To chucherko to ma być świnia? A to ci zacny wieprz – jest nie większy od białego szczura.

– Umyj się i siadaj do stołu! – upomniała go ponownie matka. – Autobus szkolny przyjeżdża za pół godziny.

– Czy ja też mogę dostać prosiaka, tato? – prosił Antoś.

– Nie. Prosiaki rozdaję tylko rannym ptaszkom – odparł pan Arable. – Frania wstała o świcie, chcąc wybawiać świat od niesprawiedliwości. Dlatego teraz ma świnkę. Małą, ale jednak świnkę. Widzisz, co można zyskać, jeśli się człowiekowi rano chce zwlec z łóżka. No dobra, jedzmy!

Frania jednak nie mogła nic przełknąć, dopóki nie nakarmi prosiaczka. Pani Arable znalazła butelkę do karmienia niemowląt i gumowy smoczek. Nalała do butelki ciepłego mleka, założyła smoczek i podała ją Frani.

– Proszę, daj śwince śniadanko!

Minutę później Frania siedziała na podłodze w kącie kuchni, trzymając na kolanach swojego małego podopiecznego, którego uczyła pić z butelki. Choć prosiątko było tycie, apetyt miało niczego sobie i szybko nauczyło się ssać smoczek.

Z ulicy dobiegł dźwięk klaksonu. To autobus szkolny.

– Lećcie już! – ponaglała dzieci pani Arable. Wzięła świnkę z rąk córki, w zamian podając jej pączka. Antoś chwycił strzelbę i drugiego pączka.

Siostra i brat wybiegli na ulicę i po chwili wsiedli do autobusu. Frania nie zwracała uwagi na pozostałe dzieci – zajęła miejsce i wyjrzała przez okno, myśląc, że świat mimo wszystko jest piękny, a ona sama ma mnóstwo szczęścia, mogąc samodzielnie opiekować się świnką. Kiedy autobus dojeżdżał do szkoły, miała już wymyślone imię dla prosiaczka – wybrała najładniejsze z tych, które przychodziły jej do głowy.

– Będzie się nazywał Wiluś – szepnęła do siebie.

Kiedy nauczyciel spytał ją, jaka jest stolica stanu Pensylwania, Frania wciąż jeszcze myślała o śwince.

– Wiluś – odparła rozmarzona. Pozostali uczniowie zaczęli się śmiać. Dziewczynka tylko się zarumieniła.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: