Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pamiętnik do historyi polskiej w ostatnich latach panowania Augusta III i pierwszych Stanisława Poniatowskiego - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pamiętnik do historyi polskiej w ostatnich latach panowania Augusta III i pierwszych Stanisława Poniatowskiego - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 317 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PA­MIĘT­NIK DO HI­STO­RYI POL­SKIEJ W OSTAT­NICH LA­TACH PA­NO­WA­NIA AU­GU­STA III. I PIERW­SZYCH STA­NI­SŁA­WA PO­NIA­TOW­SKIE­GO

przez

Ada­ma Mosz­czyń­skie­go

Po­znań.

Na­kła­dem Księ­gar­ni Jana Kon­stan­te­go Żu­pań­skie­go.

1858.

PA­NO­WA­NIE AU­GU­STA III. I ÓW­CZE­SNE OBY­CZA­JE .

Za pa­no­wa­nia Au­gu­sta III. kraj cały nie wy­trzeź­wiał jesz­cze, roz­po­jo­ny przez Au­gu­sta II.; pi­jań­stwo zro­dzi­ło axio­ma­ta, in vino ve­ri­tas, dru­gie, qui fal­lit in vino, fal­lit in omni. Na fun­da­men­cie pierw­sze­go wszyst­kie naj­waż­niej­sze in­te­re­sa, tak pu­blicz­ne jako i pry­wat­ne, mię­dzy świec­ki­mi jako i du­chow­ny­mi, ro­bi­ły się przy kie­li­chach, dru­gie zmu­sza­ło wszyst­kich nie oszu­ki­wać kom­pa­nii, tak uży­ciem za­far­bo­wa­nej wody za­miast wina, jako też wy­le­wa­niem na stro­nę kie­li­chów.

Nie było tedy balu, uczty tak ma­gna­tów i oby­wa­te­li świec­kie­go sta­nu, jako i du­chow­nych, aby nie wy­pro­wa­dza­no pi­ja­nych, nie mo­gą­cych się utrzy­mać na no­gach, wy­zu­tych zu­peł­nie z przy­tom­no­ści. Je­że­li kto da­wał bal lub obiad, a sam nie mo­gąc pić, ni­ko­go nie zmu­szał do kie­li­chów, choć­by tyle wina do­star­czał, ile­by do za­la­nia gosz­czą­cych wy­star­czyć mo­gło, je­że­li go­spo­darz z sie­bie przy­kła­du nie da­wał, pi­jąc i do pi­cia nie znie­wa­lał; wten­czas go­ście nie pili, a po­wra­ca­jąc, gdy byli za­py­ta­ni, czy uczta była wspa­nia­łą i hoj­ną, z kry­ty­ką od­po­wia­da­li: by­ło­by wszyst­ko do­brze, bo da­wa­no do­stat­kiem wszyst­kie­go, ale cóż po­tem, gdy przy­nu­ki nie było. Każ­dy go­spo­darz uczty nie mo­gą­cy sam pić, pro­sił na miej­scu swo­jem oso­bę zdol­ną speł­nia­nia naj­więk­szych kie­li­chów, za­chę­cać dru­gich. Ta­kim tedy spo­so­bem go­spo­darz uni­kał kry­ty­ki, wszy­scy ocho­czo pili i te­goż za wy­exku­zo­wa­ne­go mie­li.

Nie­tyl­ko pili przy sto­le wiel­kie­mi kie­li­cha­mi, róż­ne ry­so­wa­ne de­wi­zy ma­ją­ce­mi, lecz co­raz wy­my­śla­jąc nowe za­chę­ca­ją­ce do pi­cia zdro­wia, pili dnie i noce do cza­su roz­je­cha­nia się kom­pa­nii.

Tak w mia­stach jako i na pro­win­cyi każ­de­go od­da­ją­ce­go wi­zy­tę przyj­mo­wa­no z kie­li­chem, je­że­li po obie­dzie przy­je­chał; kto więk­sze kie­li­chy zdo­łał wy­pi­jać jed­nym cią­giem, nie od­sta­wia­jąc od ust, ten za­słu­gi­wał na po­pu­lar­ność, i ztąd ro­bił so­bie chlu­bę, gdy garn­co­wy kie­lich sta­re­go wę­grzy­na od razu mógł speł­nić.

Mia­ły domy kie­li­chy uprzy­wi­le­jo­wa­ne, jako to: w domu Sa­pie­hów jest kie­lich, z któ­re­go się upił Piotr Wiel­ki, car ros­syj­ski i Au­gust II., król pol­ski w Wil­nie na An­to­ko­lu zwa­nym, kon­ser­wo­wa­ny do­tąd przez księ­cia Franc. Sa­pie­hę z dy­plo­ma­tem od wspo­mnio­nych oby­dwóch mo­nar­chów temu kie­li­cho­wi nada­nym, że ten kie­lich z szaf­ki, gdzie był kon­ser­wo­wa­nym, do­by­wa­nym i wy­no­szo­nym być nie po­wi­nien, tyl­ko z as­sy­sten­cyą ho­no­ro­wą przy ko­tłach i trą­bach.

Mam i ja kie­lich po­dob­ny, zro­bio­ny na re­stau­ra­cyą or­de­ru orła bia­łe­go przez Au­gu­sta II., ten z łań­cu­cha­mi do nie­go na­le­żą­ce­mi ma ta­ko­wy na­pis: "pro lege, fide et gre­ge. " Tym kie­li­chem król z ka­wa­le­ra­mi or­de­ru w dzień re­stau­ra­cyi po­pi­li się, a na okta­wę, gdy król za­pro­sił się na obiad do Mnisz­cha, mar­szał­ka w. k., po­słał mu kie­lich na ten obiad w po­da­run­ku.

Ten kie­lich sza­no­wa­ny w domu Mnisz­chów, do­stał się do syna Je­rze­go Mnisz­cha, a po­tem z cór­ką, żoną Sta­ni­sła­wa Po­toc­kie­go, wo­je­wo­dy ru­skie­go, do­stał mu się. Po­toc­ki w dzień mo­ich imie­nin, za­pro­siw­szy się do mnie, przy­słał go w pre­zen­cie, lecz nie w celu, aby na­śla­do­wać daw­ne zwy­cza­je, bo nie było ni­ko­go, kto­by tak ogrom­ny kie­lich mógł speł­nić.

Zna­lem jesz­cze oso­by, jako to Ko­ma­rzew­skie­go, je­ne­ra­ła flie­ge­la­dju­tan­ta kró­lew­skie­go, co kosz wina szam­pań­skie­go przez swy­wo­lę i żart wy­pi­jał w go­dzi­nę i nie upi­jał się. Ten­że sam z Swiej­kow­skim, stol­ni­kiem wo­łyń­skim, za­ło­ży­li się z księ­ciem Lu­bo­mir­skim, pod­sto­lim ko­ron­nym, tak­że zdol­nym do­brze pić, że we dwóch sta­re­go wę­gier­skie­go wina becz­kę wy­pi­ją, a to w ten spo­sób, pierw­szy pod­sta­wiw­szy pod dziu­rę wy­ję­te­go goź­dzia z becz­ki, swój kie­lich wiel­ki na­peł­niał, dru­gi wi­dząc do­peł­nia­ją­cy się kie­lich, swój pod­sta­wiał, a tak ko­lej­no czy­niąc, becz­kę wy­próż­ni­li.

Zda­rzy­ło mi się sły­szeć li­to­wa­nie się na­de­mną i nad moim przy­ja­cie­lem, Wi­śniew­skie­go, sta­ro­stę ro­ha­czew­skie­go, głów­ne­go pi­ja­ka i po­de­szłe­go wie­ku czło­wie­ka, gdy ra­nie mło­de­go na­ten­czas z dru­gim ró­wien­ni­kiem moim, zda­le­ka sie­dząc w po­ko­ju, sły­szał ra­dzą­cych się i mó­wią­cych o in­te­re­sach pu­blicz­nych, ode­zwał się do nas: bied­ni wy mło­dzi je­ste­ście, nie do­ka­że­cie tego ro­zu­mem i wia­do­mo­ścia­mi wa­sze­mi, co my daw­niej do­ka­zy­wa­li na­sze­mi gar­dła­mi za pa­no­wa­nia Au­gu­stów. Kto umiał do­brze pić, pew­ny był for­tu­ny, przy­ja­ciół i ho­no­ru.

Au­gust III., ile oj­ciec jego Au­gust II. ko­mum­ni­ko­wał się, pi­jał i uczęsz­czał na obia­dy do ma­gna­tów, tyle był skrom­nym, w żad­nym pry­wat­nym domu na ucztach nie by­wał, rzad­ko z kim ma­wiał, prze­strze­ga­jąc swej kró­lew­skiej do­stoj­no­ści. Był oty­ły, du­że­go wzro­stu, le­ni­wy, nie lu­bią­cy pra­cy i woj­sko­wo­ści, wier­ny żo­nie, lu­bią­cy się ba­wić te­atrem, po­lo­wa­niem, a gdy pora po­lo­wa­nia mi­nę­ła, strze­lał psy na po­nę­tę zbie­ga­ją­ce się przed jego okna­mi. Ty­tu­niu wie­le cią­gnął, na­kła­da­li mu lul­ki bła­zny, któ­rych miał trzech, Wło­cha, Niem­ca i Po­la­ka, któ­rzy dow­ci­pa­mi swe­mi, je­den z dru­gie­go żar­tu­jąc, kró­la ba­wi­li. W in­te­re­sach pu­blicz­nych nic nie chciał przed­się­brać, bo się bał za­mie­sza­nia i za­trud­nie­nia, chciał, by rze­czy pu­blicz­ne w ta­kim zo­sta­wa­ły stop­niu, w ja­kim je za­stał wstą­piw­szy na tron. Ję­zy­ka nie umiał, ani na sej­mie, ani w ra­dzie se­na­tu ni­ko­go nie ro­zu­miał, to tyl­ko było mu wia­do­mem, co jemu mi­ni­ster po­wie­dział.Żona Au­gu­sta była cór­ka Le­opol­da ce­sa­rza, sio­stra stry­jecz­nie ro­dzo­na Ma­ryi Te­re­sy, kró­lo­wy wę­gier­skiej. Pani po­boż­na, świą­to­bli­wa i przy­kład­ne­go ży­cia, nie cier­pia­ła osób oby­cza­je mał­żeństw gor­szą­cych i nie­przy­kład­nie ży­ją­cych, nie­tyl­ko do­mów pu­blicz­nych nie cier­pia­ła, ale i osób o ży­cie wol­ne po­dej­rza­nych. Lecz z dru­giej stro­ny wznio­sły się prze­są­dy, fa­na­tyzm i hi­po­kry­zya, lubo tego po­czą­tek już mia­ła Pol­ska od za­ło­że­nia klasz­to­rów i od­da­nia Je­zu­itom edu­ka­cyi mło­dzie­ży. Ci, któ­rzy chcie­li uzy­skać in­te­re­so­wa­nie się kró­lo­wy do do­sto­jeństw i urzę­dów, uczęsz­cza­li do ko­ścio­łów na na­bo­żeń­stwo, gdzie kró­lo­wa by­wa­ła, tam­że wzdy­cha­niem go­rą­co się mo­dląc, gło­śnem bi­ciem czo­ła o zie­mie i po­licz­ko­wa­niem się, pew­ni byli zwró­ce­nia kró­lo­wy na sie­bie, a ztąd zy­ska­nia jej pro­tek­cyi, bo mia­ła zwy­czaj py­tać się o tych, co taką gra­li rolę: "co to są za jed­ni?"

O roz­wo­dach sły­chać nie było, roz­wód­ki i dzie­ci roz­wó­dek nie były po­wa­ża­ne, cze­go przy­kła­dem jest po­je­dy­nek Tar­ły, wo­je­wo­dy lu­bel­skie­go, z Ka­zi­mie­rzem Po­nia­tow­skim, uro­dzo­nym z księż­nicz­ki Czar­to­ry­skiej.PO­JE­DY­NEK TAR­ŁY Z PO­NIA­TOW­SKIM.

W War­sza­wie pod nie­byt­ność dwo­ru, pod ten czas w Dre­znie re­zy­du­ją­ce­go, za­pro­szo­ną zo­sta­ła Lu­bo­mir­ska, wo­je­wo­dzi­na kra­kow­ska, z cór­ką na bal; ta była żoną miesz­cza­ni­na kra­kow­skie­go, któ­rą ksią­że Lu­bo­mir­ski, wo­je­wo­da kra­kow­ski, roz­wiódł­szy, oże­nił się i spło­dził Ka­spra syna i Annę cór­kę. Tam przy­byw­szy Tar­ło, wo­je­wo­da lu­bel­ski, wziął w ta­niec pol­ski w pier – wszą parę jej cór­kę. Damy par­tyi Czar­to­ry­skich ob­ra­zi­ły się, że Tar­ło cór­kę roz­wód­ki po­wa­żył się wziąść w ta­niec w pierw­szą parę. Przy­ka­za­ły tedy mat­ki swo­im cór­kom, aby się nie wa­ży­ły tań­czyć z Tar­łem. Tar­ło nie wie­dząc o tej prze­ciw­ko so­bie zmo­wie, a bar­dziej jesz­cze prze­ciw­ko wo­je­wo­dzian­ce kra­kow­skiej i jej mat­ce, jako roz­wód­ce, cho­dził po ko­lei, pro­sząc w ta­niec pan­ny; każ­da się wy­ma­wia­ła, że jest za­mó­wio­ną, od in­ne­go ka­wa­le­ra, a sta­nąw­szy przy pan­nie Po­nia­tow­skiej, zro­dzo­nej z księż­nicz­ki Czar­to­ry­skiej, że i ta od­mó­wi­ła z nim tań­czyć, po­strzegł się, że to od­ma­wia­nie pa­nien jest in­spi­ro­wa­ne od ma­tek par­tyi Czar­to­ry­skich, jemu nie­przy­ja­znych, gło­śno tedy na tym balu do wszyst­kich ode­zwał się: "że kto ośmie­li się z tą pan­ną tań­czyć, ze mną bę­dzie miał do czy­nie­nia." Po­tem oświad­cze­niu, gdy ża­den z ka­wa­le­rów nie pro­sił pan­ny Po­nia­tow­skiej w ta­niec, mat­ka jej ka­za­ła tań­czyć Ka­zi­mie­rzo­wi sy­no­wi z sio­strą, któ­ry gdy się opie­rał, po­licz­kiem da­nym mu przez mat­kę na balu, do tań­cze­nia zmu­szo­nym zo­stał.

Ta oko­licz­ność była po­wo­dem owe­go sław­ne­go i nie­szczę­śli­we­go po­je­dyn­ku dla Tar­ła, po­wszech­nie ko­cha­ne­go i lu­bio­ne­go.

Nim po­je­dy­nek na­stą­pił, ze stro­ny Czar­to­ry­skich po­roz­rzu­ca­no pasz­kwi­le na Tar­łę, chcąc osła­bić o nim w pu­blicz­no­ści opi­nią, cze­go jed­nak nie­do­ka­za­no, bo Tar­ło był po­sta­ci pięk­nej, ugrzecz­nio­ny, w woj­sku fran­cu­skiem, gdzie za­słu­żył so­bie ran­gę je­ne­ra­ła, miał ta­len­tów wie­le, był mło­dy, a przy­jem­no­ścią w ob­co­wa­niu wszyst­kich so­bie uj­mo­wał, zgo­ła, była to oso­ba, któ­rej się Czar­to­ry­scy bali.

Plac przez se­kun­dan­tów mię­dzy Wi­la­no­wem, a War­sza­wą ozna­czo­nym zo­stał, i umó­wio­no, by stro­ny na ko­niu po pa­rze pi­sto­le­tów do sie­bie wy­strze­li­ły, a na przy­pa­dek chy­bie­nia, z koni po­zsia­daw­szy, do szpad się wzię­ły.

Po­dług tego uło­że­nia przez se­kun­dan­tów, gdy się po­je­dyn­ku­ją­cy chy­bi­li, po­zsia­daw­szy z koni, do­by­li szpad; Tar­ło do­był z kie­sze­ni pasz­kwi­lów i te ra­zem gdy zło­żył, prze­bił szpa­dą, i na szpa­dzie je zo­sta­wiw­szy, rzekł do Po­nia­tow­skie­go: "te pi­sma nie­go­dzi­we peł­ne fał­szu i czer­ni­dła w gar­dło ci wbi­ję," i za pierw­szem zło­że­niem się, prze­szył Po­nia­tow­skie­go na wy­lot, w sa­mem pchnię­ciu wy­rze­kł­szy: "oto masz. " – Wszy­scy, co byli temu po­je­dyn­ko­wi przy­tom­ni, zgo­dzi­li się na jed­no, a szcze­gól­nie Te­per, ban­kier, czło­wiek sta­ry, nie­in­te­re­so­wa­ny, wia­ry go­dzien, któ­ren gdy mi czy­nił re­la­cyą, po­wie­dział, że o kil­ka­na­ście kro­ków stał na ko­niu od po­je­dyn­ku­ją­cych się, że sły­szał wy­ma­wia­ne sło­wa od Tar­ły, wi­dział prze­bi­cie szpa­dą Po­nia­tow­skie­go i ru­szył ko­niem ku War­sza­wie, chcąc być pierw­szym do­no­si­cie­lem o skut­ku tego po­je­dyn­ku; i wła­śnie gdy opo­wia­dał przy­ja­cio­łom swo­im że Po­nia­tow­ski zgi­nął, przy­by­li póź­niej z pla­cu (z za­dzi­wie­niem Te­pe­ra) mó­wi­li, że Tar­ło zgi­nął, któ­re­go Te­per zdro­we­go na pla­cu zo­sta­wił.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: