Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pamiętniki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2009
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pamiętniki - ebook

Pamiętniki, które Pasek spisywał najprawdopodobniej pod koniec życia (w latach 1690-1695), zostały wydane drukiem w 1836 r. przez Raczyńskiego na podstawie uszkodzonego rękopisu. Stanowią one znakomity dokument szlacheckiej obyczajowości i mentalności w XVII w. Dzielą się na dwie części: lata 1655-1666 – żołnierska służba Rzeczypospolitej, lata 1667-1688 – żywot ziemiański (sprawy domowe i publiczne). Bezpośrednie obserwacje, wspomnienia i przeżycia autora dają odzwierciedlenie jego zachowań i przemyśleń, konfrontując sarmackie myślenie z nieznanymi mu obyczajami i ludźmi. Relacja Paska jest barwna, pełna anegdot i przygód, łączy elementy autobiografii i wspomnień, zbliżając się do formy powieści historyczno-obyczajowej. Nie bez powodu nazywano Pamiętniki epopeją Sarmacji polskiej. Stały się one źródłem pisarskiej inspiracji w XIX w. (np. Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Henryka Sienkiewicza, Zygmunta Krasińskiego, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Henryka Rzewuskiego) i w literaturze XX w., np. w poezji Jerzego Harasymowicza, Ernesta Brylla, w powieści Witolda Gombrowicza Trans-Atlantyk (parodia gawędy szlacheckiej).
Niniejsza edycja oparta jest na wydaniu Zakładu Narodowego im. Ossolińskich z roku 1979 w opracowaniu edytorskim ze wstępem i przypisami Władysława Czaplińskiego. Publikację wzbogaca przedmowa prof. Janusza Tazbira oraz kolekcja XIX-wiecznych rycin autorstwa Jana Nepomucena Lewickiego.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-244-0258-8
Rozmiar pliku: 7,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

I. PA­MIĘT­NI­KI STA­RO­POL­SKIE

Pa­mięt­nik jest jed­nym z cie­kaw­szych i chy­ba naj­po­czyt­niej­szym źró­dłem hi­sto­rycz­nym. War­tość pa­mięt­ni­ków oce­nio­no już w XIX wie­ku; wów­czas też wy­da­no dru­kiem naj­waż­niej­sze pa­mięt­ni­ki sta­ro­pol­skie. Obec­nie prze­ży­wa pa­mięt­nik po­now­ny wzrost za­in­te­re­so­wa­nia. Czy­tel­ni­cy za­po­zna­ją się w pierw­szym rzę­dzie z pa­mięt­ni­ka­mi lu­dzi nie­daw­no zmar­łych, w któ­rych spo­dzie­wa­ją się zna­leźć nie­za­fał­szo­wa­ną praw­dę o nie­daw­no mi­nio­nych cza­sach. W pa­rze z tym ro­śnie też za­in­te­re­so­wa­nie dla pa­mięt­ni­ków daw­niej­szych, w któ­rych czy­tel­ni­cy chcą zna­leźć wie­dzę o lu­dziach i ży­ciu mi­nio­nych wie­ków. To­też w ostat­nich cza­sach wy­da­no po­now­nie i sta­ran­nie róż­ne pa­mięt­ni­ki sta­ro­pol­skie, wy­do­by­to z ar­chi­wów i udo­stęp­nio­no sze­rzej pu­blicz­no­ści inne, do­tąd nie­dru­ko­wa­ne. O po­pu­lar­no­ści pa­mięt­ni­ków świad­czy też za­in­te­re­so­wa­nie, ja­kim po­czy­na­ją da­rzyć ten ro­dzaj twór­czo­ści hi­sto­ry­cy li­te­ra­tu­ry po­świę­ca­ją­cy pa­mięt­ni­kar­stwu co­raz to nowe roz­pra­wy. Hi­sto­ry­cy, któ­rzy daw­no już zwró­ci­li uwa­gę na war­tość pa­mięt­ni­ków jako źró­dła hi­sto­rycz­ne­go, po­słu­gu­ją się nimi chęt­nie, nie­mniej jed­nak zwra­ca­ją uwa­gę i na to, że pa­mięt­nik, cho­ciaż cza­sem nie­za­stą­pio­ne źró­dło hi­sto­rycz­ne, bywa nie­jed­no­krot­nie za­wod­ny za­rów­no ze wzglę­du na ten­den­cję au­to­ra, jak i nie­unik­nio­ne – zwłasz­cza przy pa­mięt­ni­kach spi­sy­wa­nych pod ko­niec ży­cia – uster­ki pa­mię­ci.

Tym nie­mniej, cho­ciaż cza­sem za­wod­ny przy usta­la­niu po­szcze­gól­nych fak­tów, pa­mięt­nik po­zo­sta­je nie­oce­nio­nym źró­dłem do po­zna­nia ży­cia i kul­tu­ry daw­nych wie­ków. Pod tym wzglę­dem pa­mięt­nik daje nie­raz czy­tel­ni­ko­wi wię­cej niż tomy uczo­nych dzieł pi­sa­nych na ten te­mat. To­też słusz­nie pi­sał Go­ethe po prze­czy­ta­niu pa­mięt­ni­ka ślą­skie­go ry­ce­rza, Han­sa Schwe­ini­che­na: „nig­dy nie uświa­do­mi­łem so­bie tak wy­ra­zi­ście, jak wy­glą­da­ło ży­cie w Niem­czech w dru­giej po­ło­wie XVI w., jak po za­po­zna­niu się z lo­sa­mi tego ślą­skie­go ry­ce­rza”.

Mimo to żywe za­in­te­re­so­wa­nie pa­mięt­ni­ka­mi na­po­ty­ka­my na po­waż­ne kło­po­ty w mo­men­cie, gdy chce­my ja­kiś utwór za­sze­re­go­wać do ka­te­go­rii li­te­ra­tu­ry pa­mięt­ni­kar­skiej. Nie­wąt­pli­wie też za­sko­czy nie­jed­ne­go czy­tel­ni­ka wia­do­mość, że Dzie­je w Ko­ro­nie Pol­skiej Łu­ka­sza Gór­nic­kie­go nie­któ­rzy ba­da­cze uwa­ża­ją za pa­mięt­nik, inni zaś trak­tu­ją Pa­mięt­ni­ki Pa­ska jako ro­mans. Dla­te­go też, sko­ro przy­stę­pu­je­my do omó­wie­nia li­te­ra­tu­ry pa­mięt­ni­kar­skiej w okre­sie po­prze­dza­ją­cym Pa­mięt­ni­ki Pa­ska, mu­si­my naj­pierw usta­lić, co bę­dzie­my uwa­ża­li za pa­mięt­nik.

Otóż za pa­mięt­nik bę­dzie­my uwa­ża­li utwór li­te­rac­ki, w któ­rym au­tor pi­sze o prze­szło­ści na pod­sta­wie wła­snych bez­po­śred­nich czy też po­śred­nich wspo­mnień, z wy­raź­nym za­mia­rem pi­sa­nia wspo­mnień, a nie hi­sto­rii tego okre­su⁴⁹. Je­śli więc przyj­mie­my, że pi­szą­cy o prze­szło­ści au­tor, bio­rą­cy za kan­wę opo­wia­da­nia swe wspo­mnie­nia, może rów­no­cze­śnie wy­ko­rzy­sty­wać dla na­kre­śle­nia tła dzie­ła hi­sto­rycz­ne, to bez tru­du zgo­dzi­my się, że Gór­nic­ki, któ­ry za­strze­ga się, iż pi­sze o tym, „co wi­dział, albo cze­go miał wia­do­mość do­sta­tecz­ną”, pi­sze wła­ści­wie pa­mięt­nik, cho­ciaż tu i ów­dzie czer­pie wia­do­mo­ści z Mar­ci­na Biel­skie­go, a swój utwór na­zy­wa Dzie­ja­mi. Trud­niej na­tu­ral­nie przy­jąć, że Pa­mięt­ni­ki Pa­ska, któ­ry po­sta­no­wił opi­sać „bieg ży­cia swe­go”, nie są pa­mięt­ni­kiem, ale ro­man­sem. Rzecz ja­sna, że na­wet przy ta­kim sfor­mu­ło­wa­niu po­ję­cia pa­mięt­ni­ka po­zo­sta­nie jesz­cze tro­chę dzieł, co do któ­rych będą nadal ist­nia­ły roz­bież­ne zda­nia: czy za­kwa­li­fi­ko­wać je jako pa­mięt­nik, czy też dzie­ło hi­sto­rycz­ne.

Tak po­ję­te pa­mięt­ni­ki zja­wia­ją się w Pol­sce na prze­ło­mie XV i XVI w.

Nie za­mie­rza­my tu oma­wiać wszyst­kich utwo­rów pa­mięt­ni­kar­skich XVI wie­ku. Za­ję­ło­by to zbyt wie­le miej­sca, a poza tym, wo­bec nie­prze­ba­da­nia tego za­gad­nie­nia przez uczo­nych, trud­no by­ło­by dać peł­ny ob­raz tej twór­czo­ści w okre­sie re­ne­san­su. Ogra­ni­czy­my się więc do wska­za­nia waż­niej­szych, le­piej zna­nych utwo­rów pa­mięt­ni­kar­skich tego okre­su. Po­cząt­ki były nie­wąt­pli­wie skrom­ne. Tak więc na po­cząt­ku stu­le­cia spo­ty­ka­my się z krót­ką za­pi­ską bio­gra­ficz­ną Bier­na­ta z Lu­bli­na, bę­dą­cą, jak słusz­nie za­uwa­żo­no, ma­łym cur­ri­cu­lum vi­tae pi­sa­rza, rów­no­cze­śnie za­po­wie­dzią ca­łe­go ga­tun­ku li­te­rac­kie­go, pro­zą czy wier­szem pi­sa­nych au­to­bio­gra­fii⁵⁰. Wy­star­czy wska­zać na póź­niej­szą, pi­sa­ną wier­szem bio­gra­fię Kle­men­sa Ja­nic­kie­go O so­bie sa­mym do po­tom­no­ści.

Rów­no­cze­śnie nie­mal po­ja­wia się inny typ utwo­ru pa­mięt­ni­kar­skie­go, mia­no­wi­cie luź­ne za­pi­ski oso­bi­ste umiesz­cza­ne na kar­tach ob­szer­nych, dru­ko­wa­nych na kil­ka lat ka­len­da­rzy ów­cze­snych. Nor­mal­nie w tych za­pi­skach, któ­re na­zy­wa­my rap­tu­la­rza­mi, mie­sza­ją się wia­do­mo­ści oso­bi­ste z pu­blicz­ny­mi. Ilość tych rap­tu­la­rzy jest po­kaź­na i nie­prze­ba­da­na do­tąd na­uko­wo. Dla przy­kła­du wy­mie­ni­my tu rap­tu­larz dok­to­ra Łu­ka­sza No­skow­skie­go, szlach­ci­ca prze­by­wa­ją­ce­go w Kra­ko­wie i pa­ra­ją­ce­go się me­dy­cy­ną. Spo­ty­ka­my się tu z ta­ki­mi za­pi­ska­mi:

19 I 1506. Otrzy­ma­łem ozna­ki dok­to­ra­tu z Bo­lo­nii.

12 XII 1506. Wy­je­cha­łem z Bo­lo­nii.

20/21 II 1510. Mia­łem sen o trzech wiel­kich wę­żach⁵¹.

Bar­dziej oso­bi­stym jest rap­tu­larz dok­to­ra me­dy­cy­ny, szlach­ci­ca z po­cho­dze­nia, Mi­ko­ła­ja So­kol­nic­kie­go. Wpraw­dzie na mar­gi­ne­sie jego ka­len­da­rza spo­ty­ka­my się z wie­lu wia­do­mo­ścia­mi po­li­tycz­ny­mi, ale rów­no­cze­śnie ogni­sty dok­tor no­tu­je in­tym­ne za­pi­ski o swych spo­tka­niach z róż­ny­mi nie­wia­sta­mi pod­wa­wel­skie­go gro­du. To­też po­przez jego za­pi­ski prze­wi­ja­ją się róż­ne Ka­ta­rzy­ny, Mar­ty, Elż­bie­ty, Bar­ba­ry, a cza­sem po­ja­wia­ją się też mniej we­so­łe za­pi­ski o od­da­wa­niu owo­ców tych spo­tkań, dzie­ci, na wy­cho­wa­nie ko­bie­tom ze wsi pod­kra­kow­skich⁵².

Luź­ne za­pi­ski rap­tu­la­rzo­we, z cza­sem co­raz do­kład­niej­sze, po­czy­na­ją przy­po­mi­nać nor­mal­ny dzien­nik. Na po­gra­ni­czu rap­tu­la­rza i dzien­ni­ka stoi na­zwa­ny przez wy­daw­cę dzien­ni­kiem utwór Pio­tra Mysz­kow­skie­go, pod­kanc­le­rze­go, po­tem bi­sku­pa kra­kow­skie­go⁵³. Dia­riu­sze zo­sta­wi­li po so­bie rów­nież Fi­lip Pad­niew­ski, bi­skup kra­kow­ski, Sta­ni­sław Na­ro­piń­ski i inni.

W tym stu­le­ciu spe­cjal­nie czę­ste są dia­riu­sze po­dró­ży, czy­li, jak wów­czas mó­wio­no, „dia­riu­sze pe­re­gry­na­cji”. Do nich na­le­żą Iti­ne­ra­rium­po­dró­ży do Włoch Jana Ocie­skie­go, póź­niej­sze­go pod­kanc­le­rze­go; Dzien­nik po­dró­ży do Włoch Je­rze­go Ra­dzi­wił­ła; Wy­pi­sa­nie dro­gi tu­rec­kiej, przy­pi­sy­wa­ne Era­zmo­wi Otwi­now­skie­mu; Krót­kie wy­pi­sa­nie dro­gi z Pol­ski do Kon­stan­ty­no­po­la, a stam­tąd zaś do Astra­cha­nia, zam­ku mo­skiew­skie­go An­drze­ja Ta­ra­now­skie­go i inne. Wśród nich na pierw­sze miej­sce wy­bi­ja­ją się dia­riu­sze pe­re­gry­na­cji do Zie­mi Świę­tej. Taki dia­riusz pi­sze szlach­cic Jan Go­ryń­ski, przy czym do na­szych cza­sów prze­trwał je­dy­nie ury­wek tego pa­mięt­ni­ka⁵⁴. Naj­bar­dziej zna­nym w tej ka­te­go­rii dia­riu­szy to tzw. Pe­re­gry­na­cja do Zie­mi Świę­tej i Egip­tu Mi­ko­ła­ja Krzysz­to­fa Ra­dzi­wił­ła zwa­ne­go „Sie­rot­ką” w la­tach 1582-1584. Utwór ten opar­ty praw­do­po­dob­nie na za­pi­skach czy­nio­nych w cza­sie po­dró­ży, zre­da­go­wa­ny po­tem przez księ­cia po po­wro­cie do Pol­ski w ję­zy­ku pol­skim, do­cze­kał się na­stęp­nie tłu­ma­cze­nia na ję­zyk ła­ciń­ski przez ks. To­ma­sza Tre­te­ra i wy­da­nia dru­kiem w tej wer­sji. Dzię­ki temu dia­riusz ten, wy­da­ny w r. 1601, cie­szył się dość dużą po­pu­lar­no­ścią nie tyl­ko w Pol­sce. Tekst pol­ski zo­stał wy­da­ny do­pie­ro w r. 1925⁵⁵.

Dia­riusz Ra­dzi­wił­ła sta­no­wi nie­wąt­pli­wie ko­ro­nę współ­cze­snych dia­riu­szy po­dró­ży. Pi­sa­ny przez czło­wie­ka wy­kształ­co­ne­go, w mia­rę kry­tycz­ne­go, spo­strze­gaw­cze­go, wła­da­ją­ce­go do­brze pió­rem sta­no­wi do dnia dzi­siej­sze­go in­te­re­su­ją­cą lek­tu­rę po­zwa­la­ją­cą nam po­znać nie tyl­ko wa­run­ki po­dró­ży w XVI wie­ku, ale rów­nież men­tal­ność i wraż­li­wość ar­ty­stycz­ną czło­wie­ka tego stu­le­cia.

Z in­nych dia­riu­szy po­dró­ży za­słu­gu­ją na uwa­gę Dia­riusz pe­re­gry­na­cji wło­skiej, hisz­pań­skiej, por­tu­gal­skiej z r. 1595, pi­sa­ny przez ja­kie­goś, nie­zna­ne­go bli­żej, szlach­ci­ca⁵⁶, oraz Księ­gi pe­re­gry­nac­kie spi­sa­ne przez Ma­cie­ja Ry­woc­kie­go do­ty­czą­ce od­by­tej przez nie­go po­dró­ży po Niem­czech i Wło­szech w cha­rak­te­rze pre­cep­to­ra sy­nów wo­je­wo­dy ma­zo­wiec­kie­go Sta­ni­sła­wa Kry­skie­go⁵⁷. W pew­nym stop­niu dia­riu­szem po­dró­ży jest rów­nież pi­sa­ny po ła­ci­nie dia­riusz Sta­ni­sła­wa Resz­ki. Resz­ka bo­wiem, se­kre­tarz i po­wier­nik kar­dy­na­ła Ho­zju­sza, opi­sał w swym dia­riu­szu za­rów­no po­dró­że od­by­te do Włoch z sy­now­cem kró­lew­skim An­drze­jem Ba­to­rym, jak i póź­niej­szą po­dróż przed­się­wzię­tą do Rzy­mu w celu za­wia­do­mie­nia pa­pie­ża o elek­cji kró­la Zyg­mun­ta III⁵⁸.

Spe­cjal­nym ro­dza­jem pa­mięt­ni­ka, czy też le­piej po­wie­dziaw­szy – dia­riu­sza, są li­sty pi­sa­ne przez ko­re­spon­den­tów ma­gna­tów, opi­su­ją­ce spo­so­bem dia­riu­szo­wym prze­bieg pew­nych wy­da­rzeń, zwłasz­cza wy­praw wo­jen­nych. Z XVI wie­ku po­sia­da­my taki kla­sycz­ny li­sto­wy dia­riusz pi­sa­ny przez Jana Pio­trow­skie­go, se­kre­ta­rza kró­lew­skie­go, mia­no­wi­cie Dzien­nik wy­pra­wy Ste­fa­na Ba­to­re­go pod Psków w la­tach 1581-1582⁵⁹.

Nie wy­mie­ni­li­śmy wszyst­kich po­zo­sta­łych z XVI wie­ku pa­mięt­ni­ków czy dia­riu­szy, a jed­nak, jak wi­dzi­my, stu­le­cie to roz­bu­do­wa­ło dość po­kaź­nie sztu­kę pa­mięt­ni­kar­ską. Nie bra­ko­wa­ło rów­nież wte­dy i pa­mięt­ni­ków pi­sa­nych ex post, z któ­rych wy­mie­ni­my cie­ka­wy dość pa­mięt­nik Teo­do­ra Jew­ła­szew­skie­go, zna­ny w tłu­ma­cze­niu z ję­zy­ka ru­skie­go na pol­ski, obej­mu­ją­cy dru­gą po­ło­wę XVI w. aż po pierw­sze lata wie­ku XVII⁶⁰.

W stu­le­ciu tym ob­ser­wu­je­my znacz­ną ilość róż­nych od­mian pa­mięt­ni­ków, od luź­nych za­pi­sek rap­tu­la­rzo­wych po­przez dia­riu­sze aż do doj­rza­łych form pa­mięt­ni­kar­skich. Przy ca­łej jed­nak roz­bu­do­wie tej ga­łę­zi li­te­ra­tu­ry do­pie­ro wiek na­stęp­ny, XVII, miał uj­rzeć wiel­ki roz­kwit sztu­ki pa­mięt­ni­kar­skiej.

Przy­czy­na roz­wo­ju pa­mięt­ni­kar­stwa w XVII w. i ro­dza­je utwo­rów pa­mięt­ni­kar­skich. Pi­sząc o wspa­nia­łym roz­kwi­cie pa­mięt­ni­kar­stwa w sie­dem­na­stym stu­le­ciu, ba­da­cze wy­mie­nia­ją za­zwy­czaj dwie przy­czy­ny tego zja­wi­ska. Zwra­ca­ją więc uwa­gę na to, że do­pie­ro wów­czas kul­tu­ra re­ne­san­so­wa prze­nik­nę­ła do sze­ro­kich kół szlach­ty i miesz­czań­stwa, wska­zu­ją da­lej, że burz­li­we dzie­je Pol­ski w tym stu­le­ciu skła­nia­ły nie­jed­ne­go miesz­kań­ca ów­cze­snej Rze­czy­po­spo­li­tej do chwy­ce­nia za pió­ro i spi­sa­nia swych wspo­mnień. Wy­da­je nam się, że ta­kie tłu­ma­cze­nie owe­go za­sta­na­wia­ją­ce­go zja­wi­ska jest słusz­ne. Trze­ba było bo­wiem, po pierw­sze: pew­ne­go cza­su, za­nim po­cząt­ko­wo dość eli­tar­na kul­tu­ra Od­ro­dze­nia ob­ję­ła szer­sze krę­gi spo­łe­czeń­stwa, we­szła nie­ja­ko w krew lu­dzi kształ­cą­cych się, by sztu­ka po­praw­ne­go, cza­sem na­wet pięk­ne­go pi­sa­nia po pol­sku sta­ła się udzia­łem nie tyl­ko wy­bra­nych, ale na­wet sza­ra­ków szla­chec­kich czy też śred­nio­za­moż­nych miesz­czan; po dru­gie: istot­nie trud­no by zna­leźć w po­przed­nich okre­sach dzie­jów pol­skich tyle i tak nie­zwy­kłych wy­pad­ków, jak te, któ­re prze­ży­wa­li lu­dzie tego stu­le­cia.

Prze­cież w tym okre­sie oręż pol­ski się­gał od Renu po Woł­gę, od cie­śnin duń­skich po Du­naj w Mul­ta­nach. Oczy współ­cze­snych pa­trzy­ły na tak nie­zwy­kłe ka­rie­ry, jak Dy­mi­tra Sa­mo­zwań­ca czy też Szal­bie­rza (tak na­zy­wa­no Dy­mi­tra II), pa­sły się wi­do­kiem skar­bów krem­low­skich i barw­no­ścią wy­ro­bów wschod­nich po­zo­sta­wia­nych w obo­zach po­ko­na­nych Tur­ków pod Cho­ci­miem czy też Wied­niem. Wszak prze­ży­wa­no wów­czas trium­fy w ro­dza­ju wy­bo­ru kró­le­wi­cza pol­skie­go na wiel­kie­go księ­cia Mo­skwy i tra­ge­die w po­sta­ci nie­mal zu­peł­nej ka­ta­stro­fy pań­stwa pol­skie­go w r. 1655. Było o czym pi­sać.

To­też nic dziw­ne­go, że nie­je­den uczest­nik tych wy­pad­ków chwy­tał za pió­ro, by upo­rząd­ko­wać, utrwa­lić swe wspo­mnie­nia lub wręcz prze­ka­zać pa­mięć o nich po­tom­nym. Mo­tyw to zna­ny do­brze i dzi­siej­szym pi­sa­rzom, bę­dą­cy nie­jed­no­krot­nie przy­czy­ną po­wsta­nia oso­bi­stych wspo­mnień czy też re­por­ta­ży.

Tak więc Ja­kub Łoś roz­po­czy­na swój pa­mięt­nik od stwier­dze­nia: „Na wiecz­ną po­tom­no­ści pa­miąt­kę zda­ło mi się za­zna­czyć, co się któ­re­go roku w Pol­sce za mej pa­mię­ci dzia­ło i cze­go po wiel­kiej czę­ści sam je­stem oczy­wi­stym świad­kiem”. Jan Wła­dy­sław Po­czo­but Od­la­nic­ki stwier­dza, że pi­sze pa­mięt­nik „dla pa­mię­ci: a nie­chaj bę­dzie Panu Bogu ku chwa­le”. U in­nych pa­mięt­ni­ka­rzy z tą chę­cią prze­ka­za­nia po­tom­nym wia­do­mo­ści o mi­nio­nych dzie­jach łą­czy się i ży­cze­nie po­zo­sta­wie­nia po­tom­stwu do­wo­du prac i za­sług przod­ka. Tak więc Jan Ce­drow­ski stwier­dza, że no­tu­je swe wspo­mnie­nia po to, „żeby dziat­ki moje wie­dzia­ły, ja­kom wo­je­wódz­twu memu i Oj­czyź­nie mi­łej słu­żył”. Jan Flo­rian Dro­bysz Tu­szyń­ski spi­su­je swe wspo­mnie­nia „dziat­kom dla in­for­ma­cji przy­szłe­go wie­ku”, a więc, jak wi­dzi­my, chciał­by, aby wspo­mnie­nia jego i wy­po­wie­dzia­ne w nich uwa­gi słu­ży­ły jako wska­zów­ka po­tom­stwu. Wy­raź­niej i pięk­niej sfor­mu­ło­wał ten mo­tyw Je­rzy Osso­liń­ski, któ­ry we wstę­pie do swe­go pa­mięt­ni­ka pi­sze:

„Na­le­ży wie­le po­rząd­nej rze­czy­po­spo­li­tej do za­trzy­ma­nia w sta­ro­żyt­nych do­mach wro­dzo­nej cno­ty i do roz­ża­rze­nia tym go­ręt­szej prze­ciw­ko Oj­czyź­nie mi­ło­ści, aby po­tom­kom spra­wy i dzie­je przod­ków ich po­ka­za­ne i przed oczy wy­sta­wio­ne były. Imie się bo­wiem tym chęt­niej szla­chec­kie ser­ce na­gro­dzo­nej i po­chwa­lo­nej w przod­kach swo­ich cno­ty, wzgar­dzi i strzec się bę­dzie na­ga­nio­nych i po­ka­ra­nych wy­stęp­ków. Ta jed­na przy­czy­na i mnie wzbu­dzi­ła, żem umy­ślił wszy­stek bieg ży­wo­ta mego po­rząd­nie opi­sać , że­bym domu swe­go po­tom­kom w so­bie sa­mym wy­sta­wéł wi­ze­ru­nek obo­jej for­tu­ny”⁶¹.

Nie­jed­no­krot­nie do wspo­mnia­ne­go wy­żej mo­ty­wu do­łą­czał się wzgląd prak­tycz­ny. W Pol­sce, jak i w in­nych spo­łe­czeń­stwach feu­dal­nych, udział w służ­bie pań­stwo­wej, ko­rzy­sta­nie z przy­wi­le­jów szla­chec­kich było zwią­za­ne z przy­na­leż­no­ścią do tego sta­nu. Rów­no­cze­śnie nie ist­niał w Rze­czy­po­spo­li­tej ża­den urząd re­je­stru­ją­cy szla­chet­nie uro­dzo­nych, usta­la­ją­cy ich ge­ne­alo­gię, do któ­re­go moż­na by­ło­by się udać w wy­pad­ku po­da­nia w wąt­pli­wość szla­chec­kie­go po­cho­dze­nia tego czy in­ne­go czło­wie­ka. Stąd też było waż­ną rze­czą wie­dzieć, kto kogo ro­dzi, na ja­kie­go krew­nia­ka moż­na się w ra­zie po­trze­by po­wo­łać, by przed zgro­ma­dze­niem sej­mi­ko­wym stwier­dzić, iż po­zwa­ny istot­nie wy­wo­dzi się ze sta­nu szla­chec­kie­go. To­też nie­je­den pa­mięt­ni­karz pi­sał o swych krew­nych i przod­kach, a przy oka­zji spi­sy­wał swe wspo­mnie­nia, aby jego po­tom­ko­wie wie­dzie­li,

i któ­re­go domu i z kogo oj­co­wie ich i mat­ki po­cho­dzą, albo po­szli i kto kogo spło­dził, a tym spo­so­bem aby sam mógł się o krew­nych do­py­tać⁶².

Cza­sem przy­czy­ną po­wsta­nia pa­mięt­ni­ka, naj­czę­ściej dia­riu­sza, było za­mó­wie­nie. Pi­sa­no bo­wiem na za­mó­wie­nie po­szcze­gól­nych ma­gna­tów czy też na­wet ob­cych wład­ców dia­riu­sze wy­praw wo­jen­nych, elek­cji i tym po­dob­nych wy­da­rzeń. Wie­my, że Eliasz Ar­ci­szew­ski młod­szy pi­sał dia­riusz wy­pra­wy smo­leń­skiej dla kró­la duń­skie­go Chri­stia­na IV. Je­rzy Osso­liń­ski pi­sał dia­riusz wy­pra­wy kró­le­wi­cza Wła­dy­sła­wa na Mo­skwę dla elek­to­ra ba­war­skie­go. Cie­ka­we są wy­pad­ki, kie­dy przy­czy­ną po­wsta­nia ob­szer­niej­sze­go dia­riu­sza sta­wał się na­wyk na­by­ty przy spi­sy­wa­niu dia­riu­sza ja­kie­goś okre­ślo­ne­go zda­rze­nia. Tak więc śmierć po­boż­ne­go, czczo­ne­go przez au­to­ra kró­la Zyg­mun­ta III skło­ni­ła Al­brych­ta Sta­ni­sła­wa Ra­dzi­wił­ła, kanc­le­rza li­tew­skie­go, do skre­śle­nia w for­mie dia­riu­sza ostat­nich chwil tego wład­cy, a po­tem wy­bo­ru no­we­go kró­la, Wła­dy­sła­wa IV Nie­ocze­ki­wa­nie jed­nak au­tor za­sma­ko­wał w spi­sy­wa­niu ta­kie­go dia­riu­sza i no­tu­je w pew­nym mo­men­cie: „I oto ko­niec dia­riu­sza elek­cji, od­tąd będę krót­ko jak przed­tem spi­sy­wał pa­mięt­nik rze­czy, któ­re się dzia­ły za mego ży­cia”. Bez tru­du też prze­ko­nu­je­my się, że spi­sy­wa­nie dzien­ni­ka sta­ło się dla au­to­ra we­wnętrz­ną po­trze­bą, że trak­to­wał kar­ty swe­go pa­mięt­ni­ka jako miej­sce, w któ­rym mógł swo­bod­nie wy­ża­lić się, po­skar­żyć się na lu­dzi i losy.

Je­śli u Ra­dzi­wił­ła na­wyk spi­sy­wa­nia wspo­mnień stał się przy­czy­ną po­wsta­nia ogrom­ne­go dia­riu­sza, to np. u Ja­ku­ba So­bie­skie­go ob­ser­wu­je­my inne zja­wi­sko. Mia­no­wi­cie oj­ciec póź­niej­sze­go kró­la Jana, spi­saw­szy wspo­mnie­nia swej po­dró­ży od­by­tej w la­tach mło­do­ści, po­tem jesz­cze parę razy chwy­tał za pió­ro, pi­sząc dia­riu­sze dal­szych po­dró­ży czy ob­rad sej­mo­wych.

Spo­ty­ka­my się wresz­cie w tym stu­le­ciu z wy­pad­ka­mi, kie­dy wzglę­dy po­li­tycz­ne skło­ni­ły da­ne­go au­to­ra do na­pi­sa­nia pa­mięt­ni­ka. Tak np. Sta­ni­sław Żół­kiew­ski chwy­cił za pió­ro w du­żej mie­rze dla­te­go, by przed­sta­wić mo­ty­wy, któ­re nim kie­ro­wa­ły, i prze­bieg wy­da­rzeń, w któ­rych był naj­po­waż­niej­szym ak­to­rem w roku 1610. Tak po­wstał pa­mięt­nik zna­ny pod na­zwą Po­czą­tek i pro­gres woj­ny mo­skiew­skiej. W pew­nej też mie­rze chęć uspra­wie­dli­wie­nia sie­bie po­dyk­to­wa­ła Bo­gu­sła­wo­wi Ra­dzi­wił­ło­wi kar­ty jego krót­kiej au­to­bio­gra­fii.

Szpe­ra­jąc po róż­nych pa­mięt­ni­kach tego stu­le­cia, moż­na by na pew­no zna­leźć jesz­cze wię­cej przy­czyn skła­nia­ją­cych au­to­rów do pi­sa­nia swych wspo­mnień. Są­dzę jed­nak, że po­wy­żej wy­mie­ni­li­śmy naj­po­waż­niej­sze i na tym mo­że­my za­mknąć dal­sze roz­wa­ża­nia na ten te­mat.

Chcąc na­stęp­nie omó­wić naj­waż­niej­sze pa­mięt­ni­ki XVII wie­ku, na­le­ży z ko­lei za­sta­no­wić się nad głów­ny­mi ro­dza­ja­mi tych utwo­rów. Kla­sy­fi­ka­cja pa­mięt­ni­ków bę­dzie na­tu­ral­nie za­le­ża­ła od za­sa­dy po­dzia­łu, jaką przyj­mie­my. Ta zaś może być róż­na. Są­dzę, że naj­wy­god­niej­szą pod­sta­wą kla­sy­fi­ka­cji bę­dzie przy­ję­cie sto­so­wa­nych nie­jed­no­krot­nie za­sad for­my i tre­ści pa­mięt­ni­ka. Pierw­szą za­sto­su­je­my przy ogól­niej­szym po­dzia­le, dru­gą oma­wia­jąc po­dział w ra­mach już okre­ślo­nych ro­dza­jów⁶³.

Wy­cho­dząc z tych za­ło­żeń i pa­mię­ta­jąc da­lej, że prze­pro­wa­dza­na tu kla­sy­fi­ka­cja ma mieć przede wszyst­kim zna­cze­nie prak­tycz­ne, po­dzie­li­my, po­dob­nie jak to czy­nił nie­gdyś Wik­tor Czer­mak, utwo­ry pa­mięt­ni­kar­skie na dia­riu­sze, czy­li dzien­ni­ki, oraz na wła­ści­we pa­mięt­ni­ki pi­sa­ne w po­sta­ci wspo­mnień po upły­wie paru czy pa­rę­dzie­się­ciu lat.

Chcąc prze­pro­wa­dzić po­dział w ra­mach tych dwu dzia­łów, mu­si­my brać pod uwa­gę ra­czej ich treść i roz­mia­ry. Tak więc roz­róż­ni­my tu dia­riu­sze po­szcze­gól­nych wy­da­rzeń, a więc dia­riu­sze po­dró­ży, wo­jen­nych wy­praw, sej­mów czy też elek­cji, po­dró­ży po­sel­skich, na dru­gim zaś krań­cu po­sta­wi­my dia­riu­sze ob­szer­niej­sze, obej­mu­ją­ce więk­szy szmat ży­cia, jak np. dia­riusz Ra­dzi­wił­ła. Do ka­te­go­rii dia­riu­szy na­le­ża­ło­by jesz­cze za­li­czyć dwa ro­dza­je, mia­no­wi­cie wspo­mnia­ny wy­żej rap­tu­larz i dzien­nik li­sto­wy. Obie for­my prze­trwa­ły jesz­cze do XVII wie­ku. Rap­tu­larz przy­bie­ra for­mę za­pi­sek za­miesz­cza­nych albo w ka­len­da­rzach, albo w zbio­rach ko­pii do­ku­men­tów, cie­szą­cych się dużą po­pu­lar­no­ścią wśród szlach­ty, zwa­nych si­lva re­rum, albo wresz­cie, np. u kup­ców, na mar­gi­ne­sie za­pi­sek han­dlo­wych i ra­chun­ków. Dzien­nik li­sto­wy nie uległ zmia­nie, a przy­kła­dem tej for­my mogą być za­pi­ski nie­ja­kie­go Ka­zi­mie­rza Sar­nec­kie­go.

W ra­mach każ­de­go z tych po­dzia­łów moż­na by prze­pro­wa­dzić inny jesz­cze po­dział, bio­rąc pod uwa­gę spo­sób pi­sa­nia au­to­ra. Cho­dzi­ło­by w tym wy­pad­ku o to, czy au­tor pi­sze obiek­tyw­nie, usu­wa­jąc w cień swą oso­bę, za­cho­wu­jąc for­mę su­chej re­la­cji, czy też pi­sze swe wspo­mnie­nia bar­dziej oso­bi­ście, nie ukry­wa­jąc swych po­glą­dów ani swej oso­by oraz udzia­łu w opi­sy­wa­nych wy­da­rze­niach. Ten jed­nak do­kład­niej­szy po­dział nie przed­sta­wia dla nas po­waż­niej­sze­go zna­cze­nia i może już in­te­re­so­wać spe­cja­li­stów, pi­szą­cych szcze­gó­ło­we roz­pra­wy na ten te­mat.

Gdy z ko­lei cho­dzi o po­dział wła­ści­wych pa­mięt­ni­ków, to wy­da­je mi się, że moż­na je po­dzie­lić na pa­mięt­ni­ki mniej czy wię­cej oso­bi­ste, a więc na utwo­ry, w któ­rych au­tor opi­su­je przede wszyst­kim swo­je ży­cie, i pa­mięt­ni­ki, w któ­rych au­tor głów­ną uwa­gę po­świę­ca opi­sa­niu wy­pad­ków pu­blicz­nych, po­mi­ja­jąc spra­wy pry­wat­ne. Te ostat­nie pa­mięt­ni­ki moż­na by z pew­ną słusz­no­ścią na­zwać pa­mięt­ni­ka­mi-kro­ni­ka­mi. Do tego ro­dza­ju za­li­czy­li­by­śmy Pa­mięt­nik Mi­ko­ła­ja Je­mio­łow­skie­go, Ło­sia i in­nych. Do ka­te­go­rii pa­mięt­ni­ków oso­bi­stych na­le­ży w pierw­szym rzę­dzie pa­mięt­nik Je­rze­go Osso­liń­skie­go, któ­ry otwar­cie stwier­dza: „wszyst­kie pu­bli­ca, że tu nie na­le­żą, opusz­czam”⁶⁴. Istot­nie też, opi­su­jąc swój udział w wy­pra­wie mo­skiew­skiej kró­le­wi­cza Wła­dy­sła­wa, zaj­mu­je się nie­mal wy­łącz­nie spra­wą swe­go za­tar­gu z Ka­za­now­ski­mi, o prze­bie­gu wy­pra­wy wspo­mi­na nie­ja­ko pół­gęb­kiem. Nie­któ­re pa­mięt­ni­ki sto­ją po­środ­ku, al­bo­wiem ich au­to­rzy, cho­ciaż za­mie­rza­ją pi­sać przede wszyst­kim o so­bie, dają dość dużo wia­do­mo­ści o spra­wach pu­blicz­nych. Do ta­kich pa­mięt­ni­ków za­li­czył­bym pa­mięt­nik Pa­ska, któ­ry wpraw­dzie za­strze­ga się, że za­mie­rza opi­sać cur­sum vi­tae meae (bieg mego ży­cia), jed­nak mimo to pi­sze dużo i cza­sem dość szcze­gó­ło­wo o spra­wach pu­blicz­nych.

Spe­cjal­nym ro­dza­jem pa­mięt­ni­ka by­ła­by wy­raź­na au­to­bio­gra­fia, a więc utwór, w któ­rym au­tor dał­by istot­nie pod ko­niec ży­cia wy­łącz­nie jego opis. Ten typ utwo­ru pa­mięt­ni­kar­skie­go może jed­nak przy­bie­rać po­stać za­rów­no pa­mięt­ni­ka, jak i dia­riu­sza. Po­dob­nie róż­ne for­my może przy­bie­rać inny, dość spe­cjal­ny ro­dzaj pa­mięt­ni­ka, mia­no­wi­cie pa­mięt­nik spi­sa­ny o ży­ciu ma­gna­ta, pa­tro­na da­ne­go au­to­ra. Do tego ro­dza­ju na­le­ży pa­mięt­nik o To­ma­szu Za­moy­skim Sta­ni­sła­wa Żur­kow­skie­go czy też pa­mięt­nik o Al­brech­cie Sta­ni­sła­wie Ra­dzi­wil­le pi­sa­ny przez jego dwo­rza­ni­na Sta­ni­sła­wa To­kar­skie­go.

Rzecz ja­sna, że wszyst­kie pa­mięt­ni­ki moż­na by jesz­cze po­dzie­lić we­dług ich au­to­rów na pa­mięt­ni­ki ma­gnac­kie, szla­chec­kie, wresz­cie pa­mięt­ni­ki miesz­czań­skie.

Waż­niej­sze pa­mięt­ni­ki pol­skie XVII wie­ku. Sko­ro usta­li­li­śmy naj­waż­niej­sze ro­dza­je pa­mięt­ni­ków tych cza­sów, moż­na by, przy­stę­pu­jąc do omó­wie­nia pa­mięt­ni­ków tego stu­le­cia, usze­re­go­wać je we­dług po­przed­nio omó­wio­nych ro­dza­jów. Są­dzę jed­nak, że dla uła­twie­nia orien­ta­cji w tym dość ob­szer­nym ma­te­ria­le, jak i dla zro­zu­mie­nia pew­nej pra­wi­dło­wo­ści wy­stę­po­wa­nia pa­mięt­ni­ków, le­piej bę­dzie przed­sta­wić je w po­rząd­ku mniej wię­cej chro­no­lo­gicz­nym.

Jest rze­czą ude­rza­ją­cą, iż pierw­szą wiel­ką falę pa­mięt­ni­ków wy­wo­ła­ły nie dra­ma­tycz­ne dzie­je we­wnętrz­ne, ro­kosz Ze­brzy­dow­skie­go i woj­na do­mo­wa, ale cza­sy zbroj­nej in­ter­wen­cji w sto­sun­ki ro­syj­skie w okre­sie Sa­mo­zwań­ców. Wśród licz­nych pa­mięt­ni­ków tego okre­su wy­bi­ja­ją się na plan pierw­szy trzy: Sta­ni­sła­wa Żół­kiew­skie­go Po­czą­tek i pro­gres woj­ny mo­skiew­skiej⁶⁵, Sa­mu­ela Ma­skie­wi­cza Dy­ja­ry­jusz⁶⁶, wresz­cie Sta­ni­sła­wa Nie­mo­jew­skie­go Pa­mięt­nik-dia­riusz⁶⁷.

Pierw­szy z nich po­świę­co­ny jest woj­nie pol­sko-ro­syj­skiej w la­tach 1609-1611. Au­tor, wów­czas het­man po­lny ko­ron­ny, któ­ry po­pro­wa­dził woj­sko pol­skie na Mo­skwę i prze­pro­wa­dził elek­cję kró­le­wi­cza Wła­dy­sła­wa na cara, opo­wia­da w nim o tych wy­da­rze­niach w spo­sób pro­sty, pięk­nym sta­ro­pol­skim ję­zy­kiem na­śla­du­jąc spo­sób opo­wia­da­nia Ce­za­ra.

Dzieł­ko to, nie­wiel­kie roz­mia­ra­mi, ma po­dwój­ną war­tość. Naj­pierw jako wia­ry­god­ny do­ku­ment prze­szło­ści. Wpraw­dzie tu i ów­dzie mo­że­my wy­ka­zać, że pa­mięć za­wio­dła au­to­ra, to jed­nak w więk­szo­ści wy­pad­ków Żół­kiew­ski opie­ra­ją­cy się na świe­żych wspo­mnie­niach, ko­rzy­sta­ją­cy z no­ta­tek i do­ku­men­tów daje wier­ny opis wy­pad­ków. Poza tym ta pro­sta i może chwi­la­mi tro­chę za spo­koj­na dla nie­jed­ne­go re­la­cja sta­no­wi „wzór zna­ko­mi­tej pol­sz­czy­zny” i, jak słusz­nie pod­kre­śla Ja­ro­sław Iwasz­kie­wicz, może sta­no­wić kla­sycz­ną lek­tu­rę szkol­ną.

Pa­mięt­nik Sa­mu­ela Ma­skie­wi­cza sta­no­wi jak­by cał­ko­wi­te prze­ci­wień­stwo po­przed­nio omó­wio­ne­go. Umie­ści­li­śmy go w rzę­dzie pa­mięt­ni­ków zwią­za­nych z woj­na­mi mo­skiew­ski­mi, bo jak­kol­wiek Ma­skie­wicz opi­su­je wy­da­rze­nia za­war­te mię­dzy la­ta­mi 1594 a 1621, to jed­nak opis woj­ny z Ro­sją zaj­mu­je u nie­go prze­szło po­ło­wę pa­mięt­ni­ka. Są­dząc też po tym, że ustę­py po­świę­co­ne opi­so­wi woj­ny mo­skiew­skiej i sa­mej Mo­skwie są pi­sa­ne naj­le­piej, mo­że­my przy­pusz­czać, że wła­śnie prze­ży­cia tej woj­ny sta­ły się przy­czy­ną spi­sa­nia wspo­mnień w pa­rę­na­ście lat po jej za­koń­cze­niu. Wi­dać to i po tym, że po­przed­nie za­pi­ski pa­mięt­ni­kar­skie są la­ko­nicz­ne, chwi­la­mi nie­po­rad­ne, pod­czas gdy ustę­py, po­świę­co­ne woj­nie mo­skiew­skiej, au­tor pi­sze z roz­ma­chem i barw­nie. Przy tym wszyst­kim jed­nak na ogół cha­rak­te­ry­zu­je pa­mięt­ni­ka­rza styl krót­ki, zwię­zły, po­wie­dzie­li­by­śmy woj­sko­wy. W paru sło­wach uj­mu­je to, na co inny spo­żyt­ko­wał­by parę stron. Przy­kła­dem może być za­pis z 21 III 1615 r.

„Dnia 21 p Fi­lon So­poc­ko umarł w Dzię­cio­ło­wi­cach; pra­co­wa­łem siła, ni­mem cia­ło ubrał omyw­szy: w wiel­kiej ła­sce u sa­mej , a po­tem tro­chę, co dia­beł każe”⁶⁸.

Kie­dy in­dziej au­tor, pi­sząc o za­cho­wa­niu się żoł­nie­rzy, de­pu­ta­tów woj­sko­wych na sej­mie 1614, na­pi­sze: „Mie­li­śmy wiel­ką wol­ność na tym sej­mie; w nocy, o pół­no­cy zbro­ić co, po­siec, za­bić wol­no; ża­den nie śmiał sło­wa rzec”Ibi­dem, s. 194.. Gdy po­tem przed­sta­wi skar­gi miesz­czan lwow­skich na żoł­nie­rzy i po­wo­ły­wa­nie się lwo­wian na przy­wi­le­je, skon­sta­tu­je krót­ko: „ale u nas pra­wo na­ten­czas u boku”, my­śląc w tym wy­pad­ku o sza­bli, któ­ra za­stę­po­wa­ła żoł­nie­rzom pra­wo.

Ma­skie­wicz cza­sem opi­su­je te same wy­da­rze­nia, co i Żół­kiew­ski, przy czym w ca­łej peł­ni wy­stę­pu­je róż­ni­ca w spo­so­bie pi­sa­nia. Tak np., kie­dy Żół­kiew­ski bi­twę pod Kłu­szy­nem opi­su­je ze sta­no­wi­ska wo­dza, po­da­jąc jej prze­bieg i tak­ty­kę obu wojsk, to Ma­skie­wicz, pi­sząc o tej ba­ta­lii, za­uwa­ża la­pi­dar­nie: „Tym zle­cam do­wod­niej i o tym , kto pa­trzył jeno, ale mnie trud­no było, bom też swo­ją gębę oga­niał”⁶⁹.

Cho­ciaż lwia część pa­mięt­ni­ka po­świę­co­na jest woj­nom, zwłasz­cza woj­nie z Ro­sją, to jed­nak nie brak w nim rów­nież i cie­ka­wych wia­do­mo­ści z ży­cia po­ko­jo­we­go, z wa­run­ków służ­by szlach­ci­ca u moż­nych pa­nów. W su­mie moż­na po­wie­dzieć, że ten pa­mięt­nik hu­sa­rza przy­po­mi­na w pew­nym stop­niu póź­niej­szy pa­mięt­nik Pa­ska.

Trze­ci z wy­mie­nio­nych to rów­nież pa­mięt­nik cie­ka­wy. Au­tor, wy­kształ­co­ny szlach­cic, zna­lazł się przy­pad­ko­wo w Mo­skwie w przeded­niu ka­ta­stro­fy Sa­mo­zwań­ca pierw­sze­go, prze­żył roz­ru­chy i po­grom Po­la­ków w sto­li­cy, po­tem zna­lazł się w obo­zie je­niec­kim, bli­sko pół ty­sią­ca km na pół­noc od Mo­skwy, nad Je­zio­rem Bia­łym, gdzie spę­dził pra­wie dwa lata. Pa­mięt­nik ten, pi­sa­ny do­brą pol­sz­czy­zną, acz­kol­wiek wy­stę­pu­ją w nim licz­ne wtrę­ty z ję­zy­ka ro­syj­skie­go, uży­te przez au­to­ra dla od­da­nia bar­wy oto­cze­nia, w któ­rym prze­by­wał, jest cie­ka­wy po pierw­sze ze wzglę­du na przed­sta­wie­nie sto­sun­ków pa­nu­ją­cych na dwo­rze Sa­mo­zwań­ca i opis prze­wro­tu, po­tem ze wzglę­du na do­kład­ny i cie­ka­wy opis Ro­sji, wresz­cie jako pierw­szy chy­ba w pa­mięt­ni­kar­stwie pol­skim opis ży­cia w obo­zie je­niec­ko-wię­zien­nym. Opis sto­sun­ków w obo­zie zaj­mu­je pra­wie po­ło­wę pa­mięt­ni­ka i acz­kol­wiek nu­żą­ce nie­co są od­pi­sy licz­nych pism wy­sy­ła­nych przez uwię­zio­nych do cara i licz­nych ro­ko­wań z przed­sta­wi­cie­la­mi władz ro­syj­skich, to jed­nak przej­mu­ją­cy jest opis sto­sun­ków pa­nu­ją­cych wśród więź­niów. Kie­dy to w co­raz trud­niej­szych wa­run­kach roz­przę­ga­ły się nor­mal­ne wię­zy mię­dzy­ludz­kich sto­sun­ków, zda­rza­ły się bój­ki, aż do za­bójstw, spo­ry, gry ha­zar­do­we, przede wszyst­kim pi­jań­stwo, a nie­licz­ni pró­bo­wa­li opa­no­wać to roz­przę­że­nie po­przez zwięk­sze­nie i po­głę­bie­nie prak­tyk re­li­gij­nych. W su­mie opo­wieść au­to­ra jest smut­na, je­dy­nie od cza­su do cza­su bły­śnie od­wiecz­ny, wów­czas nie­co ru­basz­ny, hu­mor pol­ski. Oto w mar cu 1607 r. przy­szło pi­smo od cara Wa­sy­la Szuj­skie­go i dla wy­słu­cha­nia jego tre­ści zwo­ła­no wszyst­kich Po­la­ków na plac. Star­si dwaj przy­sta­wo­wie zdję­li czap­ki i upo­mnie­li Po­la­ków, aby „na ty­tuł Wiel­kie­go Knia­zia, sa­mo­dzierż­ce wsie­ha Rusi, czap­ki zdję­li”. Na co Po­la­cy od­po­wie­dzie­li: „Byle co po­ciesz­ne­go usły­szeć do od­pusz­cze­nia nas , nie tyl­ko czap­kę zdej­miem, ale i niż­sze odzie­nie opu­ścim”⁷⁰.

Za­ję­li­śmy się je­dy­nie trze­ma naj­cie­kaw­szy­mi, na­szym zda­niem, pa­mięt­ni­ka­mi tych cza­sów, jest ich jed­nak o wie­le wię­cej. Spo­śród nich wy­mień­my dia­riusz Abra­ha­ma Roż­nia­tow­skie­go⁷¹, Hi­sto­rię woj­ny mo­skiew­skiej Mi­ko­ła­ja Ści­bo­ra Mar­choc­kie­go⁷², Pa­mięt­nik Jó­ze­fa Bu­dzi­ły⁷³, Cara mo­skiew­skie­go wy­pra­wa na­on­czas do Mo­skwy Sta­ni­sła­wa Bor­szy⁷⁴.

Wy­mie­nio­ne wy­żej pa­mięt­ni­ki od­no­szą się do wo­jen mo­skiew­skich, nie brak jed­nak w pierw­szej po­ło­wie XVII wie­ku jesz­cze in­nych dia­riu­szy po­świę­co­nych roz­pra­wom oręż­nym. Dwa z nich sto­ją na po­gra­ni­czu pa­mięt­ni­ków i roz­praw hi­sto­rycz­nych. Są to Ja­ku­ba So­bie­skie­go Com­men­ta­rio­rum Cho­ti­nen­sis bel­li li­bri tres (prze­tłu­ma­czo­ne na ję­zyk pol­ski i wy­da­ne pt. Pa­mięt­nik woj­ny cho­cim­skiej) oraz Dia­riusz trans­ak­cy­jej wo­jen­nej mię­dzy woj­skiem ko­ron­nym i za­po­ro­skim w r. 1637 Szy­mo­na Okol­skie­go⁷⁵.

Nie zni­ka­ją na­tu­ral­nie i dia­riu­sze po­dró­ży. Tak więc in­te­li­gent­ny i wy­kształ­co­ny Ja­kub So­bie­ski po­zo­sta­wił po so­bie opis po­dró­ży po kra­jach za­chod­nich, w któ­rym spo­żyt­ko­wał wi­docz­nie pro­wa­dzo­ne w cza­sie po­dró­ży no­tat­ki⁷⁶. Ste­fan Pac to­wa­rzy­szą­cy w la­tach 1624 i 1625 kró­le­wi­czo­wi Wła­dy­sła­wo­wi w po­dró­ży po Eu­ro­pie opi­sał tę pe­re­gry­na­cję, zwra­ca­jąc zresz­tą uwa­gę głów­nie na kró­le­wi­cza⁷⁷. Je­rzy Osso­liń­ski na­pi­sał cie­ka­wy Dia­riusz le­ga­cji⁷⁸. W pew­nym też stop­niu dia­riu­szem po­dró­ży jest ob­szer­ny Dia­riusz Sta­ni­sła­wa Oświę­ci­ma obej­mu­ją­cy z prze­rwa­mi lata 1637-1651⁷⁹, któ­ry za­słu­gu­je na uwa­gę cho­ciaż­by jako waż­ne źró­dło hi­sto­rycz­ne. Au­tor, dwo­rza­nin Sta­ni­sła­wa Ko­niec­pol­skie­go, prze­mie­rza­jąc ra­zem ze swym pa­tro­nem Pol­skę wszerz i wzdłuż, no­to­wał skru­pu­lat­nie wia­do­mo­ści otrzy­my­wa­ne przez het­ma­na ko­ron­ne­go. W r. 1645 wy­ru­szył z mło­dy­mi Ko­niec­pol­ski­mi na Za­chód, ra­zem z po­sel­stwem uda­ją­cym się do Fran­cji po kró­lo­wą Lu­dwi­kę Ma­rię i nie omiesz­kał spi­sy­wać swych wra­żeń z po­dró­ży. Po śmier­ci Ko­niec­pol­skie­go prze­szedł w służ­bę u Lu­bo­mir­skich i w r. 1650 wy­ru­szył z mło­dym Alek­san­drem Lu­bo­mir­skim do Włoch, skąd po­wró­cił do­pie­ro w r. 1651, by wziąć udział w wy­pra­wie be­re­stec­kiej.

Wra­że­nia swe i wia­do­mo­ści opi­su­je Oświę­cim sty­lem pro­stym, ja­snym, uni­ka­jąc chwa­leb­nie zbyt­nich ma­ka­ro­ni­zmów. Dia­riusz jego po­sia­da i z tego wzglę­du wiel­ką war­tość, że au­tor za­mie­ścił w nim sze­reg wia­do­mo­ści bra­nych z awi­zów, li­stów róż­nych, re­la­cji pi­sa­nych przez in­nych lu­dzi.

Gdy je­ste­śmy przy dia­riu­szach po­dró­ży, war­to jesz­cze wspo­mnieć o cie­ka­wym dzien­ni­ku po­dró­ży pi­sa­nym przez Se­ba­stia­na Ga­wa­rec­kie­go w cza­sie jego po­dró­ży z So­bie­ski­mi, Mar­kiem i Ja­nem, póź­niej­szym kró­lem pol­skim, po za­chod­niej Eu­ro­pie⁸⁰. Dzien­nik jest nie­wąt­pli­wie dość su­chy i za­wie­ra kro­ni­kar­skie za­pi­ski z rze­czy zwie­dza­nych. Tym nie­mniej sta­no­wi cie­ka­we źró­dło dla dzie­jów kul­tu­ry. Z jed­nej stro­ny bo­wiem po­ka­zu­je nam, co z licz­nych dzieł sztu­ki na Za­cho­dzie in­te­re­so­wa­ło Po­la­ka i jak się do tych dzieł od­no­sił, po dru­gie sta­no­wi cen­ny do­ku­ment ilu­stru­ją­cy żywą jesz­cze wów­czas pa­sję Po­la­ków do zwie­dza­nia ob­cych kra­jów. Oka­zu­je się bo­wiem, że po­dró­żu­jąc po Za­cho­dzie, So­bie­scy na­tra­fia­ją na Po­la­ków nie tyl­ko w Pa­ry­żu i w Ni­der­lan­dach, ale rów­nież w An­gers, Or­le­anie, Sau­mur. Wśród na­po­ty­ka­nych tam Po­la­ków nie brak i „ku­piec­kie­go syna z Kra­ko­wa, któ­ry tam (w An­gers) miesz­kał na­ten­czas dla ję­zy­ka”. Dzię­ki też temu pa­mięt­ni­ko­wi, opi­su­ją­ce­mu licz­ne po­dró­że So­bie­skie­go wszerz i wzdłuż Fran­cji, zro­zu­mie­my le­piej, dla­cze­go na­stęp­nie Jan So­bie­ski tak ła­two zna­lazł wspól­ny ję­zyk z Ma­rią d’Arqu­ien.

Nie zni­ka rów­nież w tym stu­le­ciu typ rap­tu­la­rza. Taki jest rap­tu­larz pi­sa­ny przez parę po­ko­leń ro­dzi­ny Ko­ry­ciń­skich na wy­da­nym w r. 1559 ka­len­da­rzu ła­ciń­skim. Pierw­szy wła­ści­ciel ka­len­da­rza przy­stą­pił do spi­sy­wa­nia no­ta­tek ro­dzin­nych być może za­chę­co­ny przez au­to­ra ka­len­da­rza, któ­ry wzy­wał wła­ści­cie­li tej książ­ki do no­to­wa­nia za­pi­sek ro­dzin­nych i me­mo­ra­bi­liów. Za­pi­ski te za­czy­na­ją się w po­ło­wie XVI i się­ga­ją do po­ło­wy XVII wie­ku. Acz­kol­wiek luź­ne i nie­zbyt czę­ste, rzu­ca­ją one cie­ka­wie świa­tło na ka­rie­rę śred­nio­za­moż­nych ro­dzin szla­chec­kich. Oto cha­rak­te­ry­stycz­na no­tat­ka za­pi­sa­na przez Ste­fa­na Ko­ry­ciń­skie­go:

„1639 die 19 Fe­bru­arii oże­ni­łem się z pan­ną Anną Pe­tro­ne­lą Gem­bic­ką, cór­ką JPa­na Ste­fa­na Gem­bic­kie­go wo­je­wo­dy łę­czyc­kie­go a sy­no­wi­cą ro­dzo­ną ks. Pio­tra Gem­bic­kie­go, bi­sku­pa prze­my­skie­go, kanc­le­rza ko­ron­ne­go, tak­że JMci X. An­drze­ja Gem­bic­kie­go, bi­sku­pa łuc­kie­go”⁸¹.

W r. 1643 za­no­to­wał ten­że sam Ko­ry­ciń­ski, że otrzy­mał stol­ni­ko­stwo kra­kow­skie i za­zna­czył otwar­cie: „co przez JMKs. Pio­tra Gem­bic­kie­go sta­ło się”. Oto po­czą­tek dro­gi, któ­ra na­stęp­nie za­pro­wa­dzi­ła Ste­fa­na Ko­ry­ciń­skie­go, tym sa­mym to­rem, do pie­czę­ci wiel­kiej ko­ron­nej.

Z za­pi­sków rap­tu­la­rzo­wych po­wstał też chy­ba z cza­sem Pa­mięt­nik Zbi­gnie­wa Osso­liń­skie­go, póź­niej­sze­go wo­je­wo­dy san­do­mier­skie­go⁸². Tu ob­ser­wu­je­my ko­lej­ne roz­pi­sy­wa­nie się au­to­ra. Po krót­kich za­pi­skach do­ty­czą­cych wcze­snych lat au­to­ra, mniej wię­cej od ro­ko­szu Ze­brzy­dow­skie­go, prze­cho­dzi au­tor do do­kład­niej­szych za­pi­sów i pro­wa­dzi je do r. 1620. Po­cząt­ko­wo re­ga­li­sta, z cza­sem przy­brał Osso­liń­ski bar­wę re­pu­bli­ka­ni­na, stąd w jego pa­mięt­ni­ku poza dość do­kład­ny­mi wia­do­mo­ścia­mi do­ty­czą­cy­mi spraw ma­jąt­ko­wych znaj­du­je­my sze­reg zło­śli­wych uwag o kró­lu, dwo­rze, z któ­re­go, zda­niem au­to­ra, „za­wsze wszyst­ko złe i pla­gi na oj­czy­znę na­szą wy­cho­dzi­ły”, o „wie­leb­nym het­ma­nie”, jak z prze­ką­sem na­zy­wa Żół­kiew­skie­go, któ­re­go po­ma­wia o pry­wa­tę i nie­do­łę­stwo.

Wśród pa­mięt­ni­ków pierw­szej po­ło­wy XVII wie­ku wy­bi­ja się pięk­ny i cie­ka­wy pa­mięt­nik-au­to­bio­gra­fia Je­rze­go Osso­liń­skie­go⁸³. Roz­pa­da się on wy­raź­nie na trzy czę­ści. Pierw­sza w spo­sób tro­chę kro­ni­kar­ski oma­wia stu­dia au­to­ra, acz­kol­wiek i tu nie brak ustę­pów ży­wych, do­ty­czą­cych jego prze­żyć. Dru­ga, naj­cie­kaw­sza, to część opi­su­ją­ca po­byt au­to­ra na dwo­rze kró­le­wi­cza Wła­dy­sła­wa w cza­sie jego wy­pra­wy na Mo­skwę w la­tach 1617-1618. Trze­cia wresz­cie oma­wia prze­bieg po­sel­stwa Osso­liń­skie­go do An­glii, po czym pa­mięt­nik ury­wa się na roku 1621. Od dal­sze­go pi­sa­nia od­wo­ła­ły au­to­ra, zda­je się, za­ję­cia po­li­tycz­ne, tak że pa­mięt­nik po­zo­stał dzie­łem nie­skoń­czo­nym, pew­ne­go ro­dza­ju tor­sem, nie­mniej jed­nak na­le­ży do pięk­niej­szych pa­mięt­ni­ków tego stu­le­cia. Już sam wstęp po­zwa­la prze­ko­nać się, że au­tor dbał o pięk­ną, me­lo­dyj­ną fra­zę swej pro­zy. Ustę­py też po­świę­co­ne po­by­to­wi Osso­liń­skie­go na dwo­rze kró­le­wi­cza two­rzą same w so­bie opo­wia­da­nie o nie­mal po­wie­ścio­wym za­cię­ciu. Osso­liń­ski bo­wiem, acz­kol­wiek trzy­ma się na ogół sty­lu nar­ra­cyj­ne­go, to jed­nak cza­sa­mi po­tra­fi przy­to­czyć do­słow­nie prze­mó­wie­nia po­szcze­gól­nych osób. Sły­szy­my więc, jak kró­le­wicz, do­wie­dziaw­szy się o za­cho­wa­niu Try­zny wo­bec Osso­liń­skie­go, od­zy­wa się do au­to­ra:

„Upew­niam cię, mój wo­je­wo­dzicz­ku, że ten łotr twa­rzy mo­jej już wię­cej nie oba­czy i z po­ko­ju za­raz wy­rzu­co­ny bę­dzie; po­ka­żę ja, jako mię ten po­stę­pek ob­cho­dzi, a żeś so­bie w tym żalu cier­pli­wie po­czął, dzię­ku­ję i pa­mię­tać będę”⁸⁴.

Kie­dy in­dziej po­tra­fi Osso­liń­ski żywo przed­sta­wiać gwał­tow­ne sce­ny. Oto Ka­za­now­ski w cza­sie wy­mar­szu wojsk spod Krze­mień­ska za­jął w po­cho­dzie inne miej­sce, niż mu het­man na­ka­zał:

„gdy het­man nie oba­czył kil­ku na­zna­czo­nych cho­rą­gwi, z gnie­wem po­czął się o nie py­tać. Po­wie­dzą, że p. Mar­cin Ka­za­now­ski nie do­pu­ścieł im z swe­go puł­ku . Sko­czył ku nie­mu z okrut­ną za­pal­czy­wo­ścią het­man z buz­dy­ga­nem, któ­rym nań ci­snąw­szy, po czap­ce go za­jął i wiel­kim krzy­kiem mu od mat­ki ła­jąc, da­lej go go­nieł, aż mu mię­dzy cho­rą­gwia­mi znik­nął; cho­rą­gwie zaś one, o któ­re się fra­so­wał, już da­lej nie cze­ka­jąc roz­ka­za­nia, ja­ko­by ich pio­run wy­trzasł, z puł­ku do puł­ku przy­pa­dły. Pa­trzał na tę tra­ge­dy­ją kró­le­wic tak str­wo­żo­ny, żeby się w nim le­d­wo mógł był krwi do­rze­zac”⁸⁵.

Przy­to­czo­ne frag­men­ty po­zwa­la­ją prze­ko­nać się, że Osso­liń­ski pi­sze pięk­ną pol­sz­czy­zną, nie­ska­żo­ną ła­ci­ną.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: