Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pani Nela z Saskiej Kępy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
5 lipca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
19,90

Pani Nela z Saskiej Kępy - ebook

„Pani Nela z Saskiej Kępy” to poruszająca, fabularyzowana opowieść, która pozwoli nam poznać Anielę Bińkowską, która w roku 1928 przyjechała z Łodzi do Warszawy, by rozpocząć nowe życie. Historia opisana w książce oparta została na prawdziwym życiorysie, dlatego przejdzie nam poznać skrawki z dawnego życia w większości autentycznych bohaterów.
Aniela Bińkowska przyjeżdża do Warszawy w wieku 17 lat, by spróbować rozpocząć nowe, lepsze od poprzedniego życie, choć oczywiście nie jest w stanie przewidzieć co ją czeka. Za sprawą Flory – pisarki i poetki, przyszłej żony Władysława, brata Neli, który był znanym socjalistą, działaczem politycznym i pełniącym funkcję ministra oświaty w rządzie Gomułki, bohaterka otrze się o świat przedwojennych, warszawskich literatów. Poeta Lucjan Szenwald będzie zabiegać o jej rękę, choć Nela ostatecznie ofiaruje swe serce warszawskiemu inżynierowi Stanisławowi. Małżeństwo oraz zamieszkanie na Saskiej Kępie mogłoby stać się spełnieniem marzeń, niestety Stanisław okaże się lekkoduchem, kobieciarzem i hazardzistą. „Pani Nela z Saskiej Kępy” pozwoli nam bardzo szybko zaprzyjaźnić się z tytułową bohaterką i przeżyć z nią wiele niezwykłych chwil. W tle opowieści zarysowuje się dawna Warszawa: od czasów przedwojennych, poprzez okres okupacji i lata powojenne ze szczególnym uwzględnieniem jej peryferyjnej wówczas dzielnicy - Saskiej Kępy.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7900-583-3
Rozmiar pliku: 2,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Czerwiec 1928, Łódź

Nela stała oparta plecami o ścianę. Miała przymknięte oczy i z trudem próbowała wyrównać oddech. – Nienawidzę tego miejsca… nienawidzę – powtarzała w myślach. Od dwóch miesięcy pracowała w małym sklepiku z firanami, guzikami, rajstopami i drobną pasmanterią. Sklep był duszny, ciemny i mały. Wchodziło się do niego przez ponure podwórze, zacienioną klatkę i jeszcze cztery schodki w dół poniżej parteru. W centrum Łodzi było mnóstwo takich sklepików, a tu – kierując się bezpośrednio od ul. Wschodniej, można było trafić do wielu takich miejsc. Marynarki, spodnie, odzież, futra, skóry, fartuchy. Zakłady krawieckie i szewskie. Wszystkie małe, ciasne i ciemne. Czasem tak małe, że oprócz towaru ledwo mieściło się lustro do oglądania przymierzanych strojów.

Ale teraz Nela nie myślała o sprzedawaniu. Czuła wokół siebie smród przetrawionej wódki, taniego tytoniu wymieszanego z potem. Miała na sobie jeszcze spocone ręce przewoźnika, który przycisnął ją swym ciężarem do sterty materiałów ułożonych równo blisko wejścia. Nela była drobna i szczupła. Często czuła się głodna, bo przez cały dzień, gdy była w sklepie, nic nie jadła. Dopiero po powrocie do domu – jeśli coś dla niej zostało. Nie miała więc siły odeprzeć dużego, otyłego mężczyzny, który brutalnie chciał wziąć sobie coś z jej kobiecości.

Na szczęście do sklepu wszedł sąsiad – stary Żyd, Schmechel. Obrzydliwy typ musiał zrezygnować ze swych zamiarów i udał, że niechcący zatoczył się na ścianę, przy której stała Nela. W tym momencie udało jej się wybiec na podwórze, gdzie poczuła się bezpieczniej.

Wcześniej pracowała przy ul. Północnej, w sklepie z rybami, ale ich zapach był tak intensywny – szczególnie w cieplejsze dni, że powodował u niej mdłości i wymioty. Musiała odejść i poszukać innego zajęcia. O chodzeniu do szkoły nie było mowy. Skończyła obowiązkowe 7 oddziałów i ojciec uznał, że nie musi uczyć się dalej. Ma zarabiać na chleb.

– Nela jest ładna i nie musi się uczyć. Po co jej szkoła. Wyjdzie za mąż i już. A do tego czasu musi zarabiać – nieraz słyszała te zdania z ust ojca. Nie miała wyboru, musiała iść do pracy. Pracy nie było, więc nie mogła wybrzydzać, gdy brat ojca polecił ją w składzie rybnym. Potem stryj wyszukał to miejsce w zagłębiu krawieckim. Ale teraz obiecała sobie, że stąd wyjedzie. Nie może tu zostać. Nie może więcej przychodzić do tego okropnego miejsca. Postanowiła, że za wszelką cenę wyjedzie z Łodzi do Warszawy. Do swojego brata – Władka. Musi jej pomóc. Musi.

Nela była najmłodsza z dziewięciorga rodzeństwa. Gdy pojawiła się na świecie, rodzice byli już w dojrzałym wieku, jej najstarszy brat był już dorosły. Nie mieli siły i tak naprawdę ochoty długo się nią zajmować. Miała 17 lat i nadszedł najwyższy czas, żeby się usamodzielniła.

Urodziła się w maju 1911. Była zodiakalnym Bykiem, co tłumaczyło jej upór i siłę wewnętrzną. Miała w sobie niezwykłą pogodę ducha. Wbrew przeciwnościom i życiu pełnemu wyzwań.

Później, jeszcze przez wiele lat po wyjeździe ze swego rodzinnego miasta, z fabrycznej dzielnicy, mawiała: – Nie ma gorszej pracy jak w handlu!

Był sierpień 1928, kiedy z niedużą, tekturową walizką wyszła z domu. Do stacji Łódź Kaliska miała spory kawałek, ale bagaż nie był ciężki: trzy sukienki, kilka sztuk bielizny i parę drobiazgów. Na bilet tramwajowy szkoda jej było pieniędzy. Miała ich naprawdę niewiele. Tylko tyle, ile ojciec pozwolił jej zatrzymać z ostatniej zapłaty za pracę w sklepie. Wystarczyło na bilet na pociąg i skromny obiad. Ale to nie było ważne. Cała aż się wyrywała do nowego świata. Mogłaby biec, żeby tylko szybciej zacząć nowe życie.

Żadnych płaczliwych pożegnań nie było. Gdy wyszła z domu jeszcze obejrzała się za siebie raz czy dwa i tyle. Nikt nie machał.

Rodzice stali przed wejściem do budynku i patrzyli. I tak ich zapamiętała.

W mieście tego lata było tak gorąco, że codzienność stawała się nie do zniesienia. Mury były już mocno nagrzane, wejście do domu nie dawało wytchnienia. Wszędzie kłębiły się roje much, które oblepiały okna, stragany. Oprócz much panoszyło się wszelkie robactwo. Część padała od upału, więc wymiatano je szczotką na ulicę. Nad nimi zbierały się muchy, tworząc czarne bzyczące punkty na bruku. Panował smród. Nie taki, że powodował mdłości, ale śmierdziała ulica, śmierdzieli ludzie, śmierdziało w ich mieszkaniach i przy straganach, gdzie zalegała nadpsuta żywność. Chciało się stąd uciekać bardziej niż zwykle.

Gdy Nela zbliżała się do dworca, przyspieszyła. Chciała już siedzieć w pociągu, już jechać i już być na miejscu. Od zawsze wszystko chciała już, natychmiast. Niecierpliwiła się, bo chciała, żeby wszystko działo się błyskawicznie.

Podróż minęła jej nawet dość szybko. Patrzyła przez okno, na ludzi, i myślała. Była tak zmęczona od ciągłego napięcia na myśl o wyjeździe, że nie wiedziała, kiedy przysnęła. Obudził ją gwizd pociągu wjeżdżającego na stację Warszawa Główna. W jednej chwili poderwała się z miejsca, wzięła walizkę i ruszyła z nią do wyjścia.

Wysiadła, ale wśród ludzi na peronie nie mogła dojrzeć brata. Miał czekać. Miał odebrać ją z dworca i wziąć do siebie. Rozglądała się bezradnie, gdy tłum powoli malał. Podeszła do wyjścia i usiadła obok na walizce. Nie wiedziała, dokąd ma iść.

Nagle na stację wbiegła młoda kobieta. Na pierwszy rzut oka była trochę starsza od Neli. Ciemne, faliste, niezbyt długie włosy. Cera jasna, świetlista, cała jakby roześmiana. Ubrana w zieloną sukienkę, na nogach brązowe pantofle. Szybko odszukała Nelę wzrokiem i podbiegła w jej kierunku.

– Nela? – zapytała. – Jestem od Władka. Nie mógł przyjść. Jak zwykle. Nie martw się, zabieram cię stąd. Wszystko będzie dobrze – wyciągnęła dłoń na powitanie i mocno ją uścisnęła. – Mam na imię Flora. Jestem znajomą twojego brata, razem działamy w Kole Literackim na Uniwersytecie. Jedziemy teraz do mnie. Zamieszkasz ze mną w moim pokoju. Bardzo się cieszę, że wreszcie jesteś. Już nie mogłam się ciebie doczekać. Będziemy mieszkały razem jak siostry, wiesz? – słowa płynęły z niej strumieniem. Oszołomiona Nela nie miała szans, by cokolwiek odpowiedzieć. Wstała, wzięła walizkę i z niepewnym uśmiechem przytaknęła. Od razu poczuła sympatię do tej żywiołowej dziewczyny. Miała w sobie tyle radości, energii i entuzjazmu, że już w duchu cieszyła się na to, co je razem czeka.

Flora i pokój przy ul. Kamionkowskiej

Od chwili, gdy wyszły z budynku dworca, Nela nie przestawała rozglądać się wokół. Warszawa wydawała jej się taka… elegancka! To było miasto zupełnie inne niż Łódź. Patrzyła z zachwytem na ludzi, na budynki, nawet na przejeżdżające tramwaje. Wszyscy tak ładnie ubrani! Miasto tętniło życiem, było czysto na ulicach. Słoneczny dzień sprawiał, że Warszawa wydawała się radosna, świeża i taka przyjazna. Mijały grupki ludzi. Jak tu było gwarnie, tłoczno, ale chciało się tu być. Iść ulicą, patrzeć i chłonąć.

Dworzec Główny znajdował się przy Alejach Jerozolimskich. Do stancji, gdzie Flora podnajmowała pokój, musiały dojechać. Wsiadły do tramwaju nr 24, który przejechał Aleje Jerozolimskie, most i aleja Poniatowskiego, skręcił w Zieleniecką, później w Grochowską. Dojechały na Kamionek. Nela trzymała w zaciśniętej dłoni bilet. Niby nic niezwykłego, czasem jeździła po Łodzi tramwajem, ale to był bilet z jej pierwszej podróży po Warszawie!

– Chodź, Nelu, głowa do góry – powiedziała Flora, gdy szły już w kierunku ich budynku. – Musisz rozpakować swoje rzeczy i pójdziemy coś zjeść. W domu dla nauczycieli, niedaleko stąd, dostaniemy dobry obiad. Wyglądasz, jakbyś potrzebowała nie jednego a dwóch obiadów na początek! – roześmiała się. Tak było w rzeczywistości. Nela była słaba. Nie wiedziała, czy bardziej z emocji, czy z głodu. Do ciągłego ssania w żołądku była przyzwyczajona, do podekscytowania, ale i obawy przed nieznanym musiała dopiero przywyknąć. Wchodząc na górę po schodach, powoli zaczynało do niej docierać, że to teraz tutaj będzie jej dom. Do miejsca, z którego wyjechała dziś rano, już nie wróci.

Pokój był dość duży i jasny. Stało w nim tylko kilka mebli: stolik, trzy krzesła, szafa i łóżko. Ściany były pokryte materiałem w kolorowe, bladoróżowe kwiaty. Na jednej z nich, niedaleko okna, wisiało podłużne lustro w cienkiej, drewnianej ramie. Nela pomyślała, że to najpiękniejszy pokój, w jakim była. – Będziemy spały razem – powiedziała Flora. – Jest tylko jedno łóżko, ale się pomieścimy. W szafie masz wolną półkę na ubrania. Rozgość się.

Kiedy Nela nieśmiało usiadła na jednym z krzeseł, Flora otworzyła jej walizkę i zaczęła mówić o Władku. – Wiesz, tak naprawdę to nie znamy się z Koła Literackiego, jak ci powiedziałam na dworcu, tylko z organizacji młodzieżowej. Nazywa się „Życie”. Władek wolał, żebyś na początek wiedziała tylko tyle, ile potrzeba, ale przecież jesteś jego najbliższą rodziną, więc co tu ukrywać? Poznaliśmy się na Uniwersytecie. Mam tam wielu przyjaciół. Wiem, że ty też chciałabyś studiować. Tylko do tego musisz mieć maturę. Zadbamy o to, wszystko po kolei. No, a teraz chodźmy już na obiad! Pewnie umierasz z głodu!

Szły ulicą, a Flora nadal mówiła. Gestykulowała przy tym, nie przejmując się wcale, że może aż taka żywiołowość nie spotka się z aprobatą przechodniów. – Tak naprawdę nazywam się Florentyna, ale co to za pomysł, żeby mówić tak do mnie w co drugim zdaniu. Nazywali mnie tak wyłącznie rodzice, gdy mieszkałam jeszcze z nimi w Mogielnicy. Teraz dla wszystkich jestem Flora. Wolę ten skrót. Kojarzy mi się z gimnazjum, do którego chodziłam. To było Gimnazjum im. Królowej Jadwigi. Wyobrażałam sobie, że mogłaby się tak nazywać zaufana dama dworu dziedziczki Polski… – roześmiała się na to wspomnienie i równocześnie chwyciła brzegi swojej sukienki i dygnęła w miejscu jak Flora z krakowskiego zamku. – A ciebie, Nelu, jak nazywano w domu? Bo Władek mówił o tobie wyłącznie: „Nela to”, „Nela tamto”, a najczęściej, że „Nela nic nie chciała jeść, tylko kiełbasę”. A kiełbasy wasza mama przeważnie nie miała, tylko kaszę albo ziemniaki… Oj, Nelu, pewnie dziś masz ochotę na coś zupełnie innego. O, właśnie dotarłyśmy na miejsce – Flora zatrzymała się przed wejściem do okazałego budynku.

Był to Dom dla nauczycieli szkół powszechnych przy ul. Otwockiej. Na dole znajdowała się jadłodajnia dla pracowników.

Jak się okazało, Flora pracowała jako nauczycielka literatury w miejskiej szkole powszechnej i mogła się tu stołować. Nela spojrzała na nią z podziwem. Wyglądała na niewiele starszą od niej, a ukończyła już szkołę wyższą i pracowała jako nauczycielka. Poczuła, że też tak chce: chce się uczyć, a później uczyć innych. W Łodzi nie mogła nawet o tym pomarzyć. A tutaj, już pierwszego dnia pomyślała, że może robić coś więcej, niż pracować jak dotychczas w dusznym sklepie. Poczuła, że jest głodna nie tylko fizycznie, ale głodna nowych doświadczeń i nowego życia, które właśnie się rozpoczyna.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: