Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pani Śmierci - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
18 sierpnia 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Pani Śmierci - ebook

Pierwszy tom nowego cyklu „Kroniki Nicci” pióra Goodkinda!

Terry Goodkind swoim świetnie znanym i mającym wielu fanów cyklem „Miecz Prawdy” stworzył całkowicie nową jakość w literaturze fantasy. Teraz w doskonałym stylu wraca do tamtego intrygującego świata i jego bohaterów. Nowy cykl „Kroniki Nicci” opowiada właśnie o jednej z jego ulubionych postaci w „Mieczu Prawdy”.

Niegdyś przyboczna złego imperatora Jaganga, znana jako Pani Śmierci, Nicci przeszła na stronę Richarda Rahla i obecnie służy jemu i Kahlan.

Jako ich emisariuszka wyrusza w podróż u boku prostodusznego proroka Nathana, który stracił swój dar. Będą musieli zmierzyć się z rozmaitymi niebezpieczeństwami i wziąć udział w groźnym magicznym starciu. A wszystko za sprawą tajemniczych zapisów w księdze życia podarowanej im przez wiedźmę i pragnienia Nathana, by odzyskać magiczny dar.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8062-839-7
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Pod butem Nicci zachrzęściła kolejna czaszka, ale czarodziejka się nie zatrzymała. W tym gęstym lesie nie mogła ominąć wszystkich leżących pod stopami kości ani wiszących tuż nad głową szponiastych gałęzi. Szlak byłby niebezpieczny nawet w blasku dnia, ciemną nocą Mrocznych Ziem zaś był niemal nie do przebycia.

Lecz Nicci, mając misję do wykonania, nigdy się nie przejmowała tym, czy coś jest możliwe czy nie.

W lesie pełno było ludzkich szczątków pokrytych mchem. Żółtawe kości kontrastowały z ciemnością, oświetlane księżycową poświatą przesączającą się przez oplecione lianami konary. Kiedy Nicci przedostała się za zmurszały pień zwalonego dębu zagradzający ścieżkę, zgniotła obcasem kolejną czaszkę, wykruszając zęby z rozdziawionych szczęk – jakby ci od dawna umarli chcieli ją ukąsić, podobnie jak półludzie-kanibale, którzy niedawno wyroili się z Mrocznych Ziem.

Nicci nie bała się czaszek. To były tylko szczątki, a ona sama przyczyniła się do powstania wielu szkieletów. Przystanęła, żeby się przyjrzeć stercie kości ułożonej przy omszałym dębie. Ostrzeżenie? Znak? Czy tylko ozdoba?

Wiedźma Red miała dziwaczne poczucie humoru. Nicci nie mogła pojąć, czemu Nathan tak się upierał przy spotkaniu z nią, on zaś nie chciał zdradzić swoich zamiarów.

Nathan Rahl, przedzierający się z trzaskiem przez splątane wierzby, zawołał do niej:

– Dalej jest rozległa łąka, czarodziejko! Szybciej nam się będzie szło!

Nicci nie przyspieszyła, żeby się z nim zrównać. Niecierpliwość Nathana często wiodła go do pochopnych decyzji. Odparła chłodno:

– Stracilibyśmy mniej czasu, gdybyśmy nie podróżowali ciemną nocą przez gęsty las.

Długie, jasne włosy Nicci opadały na ramiona; kark miała spocony, chociaż było zimno. Strzepnęła z czarnej podróżnej sukni sosnowe igły i pajęczyny.

Nathan zatrzymał się na skraju rozległej łąki i uniósł brew. Jego długie siwe włosy zdawały się w mroku zbyt jasne.

– Sądząc po tych wszystkich szkieletach, musimy być blisko celu. Nie mogę się doczekać, kiedy tam dotrzemy. A ty?

– To twój cel, nie mój. Towarzyszę ci, bo tak zdecydowałam, dla Richarda.

Obydwoje od wielu dni maszerowali leśnymi bezdrożami.

– Naprawdę? A myślałem, że miałaś mieć na mnie oko.

– O tak, z pewnością tak myślałeś. A może tylko chciałam uchronić cię od kłopotów.

Znowu znacząco uniósł brew.

– Myślę, że jak dotąd ci się to udawało.

– To się okaże. Jeszcze nie znaleźliśmy wiedźmy.

Nathan Rahl, czarodziej i prorok, miał smukłą i muskularną sylwetkę, lazurowe oczy i przystojną twarz. Chociaż jego i Richarda dzieliło wiele pokoleń, to wyraziste rysy Nathana i jego jastrzębi wzrok ciągle przypominały Nicci Richarda Rahla – lorda Rahla, przywódcę wielkiego imperium D’Hary, a teraz całego znanego świata.

Widoczna pod kamizelą czarodzieja biała koszula była zbyt elegancka jak na strój podróżny, ale on się tym nie przejmował. Zarzucił na ramiona błękitną pelerynę. Nosił czarne, przylegające, lecz wygodne spodnie oraz eleganckie skórzane buty z czerwonym sznurowaniem – dla barwnego akcentu.

Kiedy Nicci się z nim zrównała, położył dłoń na rękojeści ozdobnego miecza i patrzył na zalaną blaskiem księżyca łąkę.

– Owszem, podróżowanie nocą jest uciążliwe, ale przynajmniej stale posuwamy się naprzód. Tyle stuleci spędziłem w jednym miejscu, zamknięty w Pałacu Proroków. Wybacz, że jestem trochę niecierpliwy.

– Wybaczę, czarodzieju. – Nicci zgodziła się zaprowadzić go do wiedźmy, ale jeszcze nie postanowiła, jak najlepiej przysłuży się potem Richardowi i imperium D’Hary. Na razie ona też była niespokojna. Lubiła mieć jasno określony cel.

Uśmiechnął się, słysząc jej szorstki ton.

– Powiadają, że proroctwa zniknęły ze świata! A Richard przepowiedział, że moje towarzystwo może cię irytować.

– Chyba użył słowa „nieprzyjemne”.

– Jestem przekonany, że wcale tak nie powiedział. – Przecięli zroszoną łąkę, idąc ledwie widoczną ścieżką wiodącą ku drzewom po drugiej stronie. – Pomimo to jestem rad, że chroni mnie tak potężna czarodziejka. To licuje z moim statusem podróżującego ambasadora D’Hary. Dodajmy do tego moje talenty czarodzieja i proroka, a będziemy niemal niepokonani.

– Już nie jesteś prorokiem – przypomniała mu Nicci. – Nikt nie jest.

– To, że ktoś traci oścień, nie oznacza, że przestał być rybakiem. Choć straciłem dar prorokowania, to jakoś sobie poradzę. Mogę czerpać z mojego ogromnego doświadczenia.

– Więc może powinnam pozwolić, żebyś sam odszukał wiedźmę.

– Nie, do tego potrzebuję twojej pomocy. Już się spotkałaś z Red. – Wskazał przed siebie. – Sądzę, że cię lubi.

– Tak, spotkałam się z Red i przeżyłam. – Nicci przystanęła i popatrzyła na sięgającą kolan piramidę krągłych czaszek, ostro kontrastującą ze spokojną, oświetloną blaskiem gwiazd łąką. – Lecz jestem wyjątkiem. Wiedźma nikogo nie lubi.

Nathana to nie onieśmieliło – i Nicci wcale tego nie oczekiwała.

– No to roztoczę swój urok. Jeśli pomożesz mi ją odnaleźć.

Nicci zatrzymała się pod otwartym nocnym niebem, spojrzała w jego bezmiar i to, co tam zobaczyła, przeraziło ją bardziej niż kruszejące szkielety. Miriady gwiazd, rozsiane w pustce migotliwe światełka, wyglądały zupełnie inaczej. Wywołane przez Richarda przesunięcie gwiazdy przegrupowało znane Nicci od ponad dwustu lat konstelacje.

Kiedy była małą dziewczynką, ojciec zabierał ją nocą na dwór i palcem rysował na niebie obrazy, snując opowieści o widniejących tam postaciach. Ledwie dwa tygodnie temu te odwieczne wzory się zmieniły; szokująca magiczna rekonfiguracja odmieniła kosmos. A kiedy lord Rahl zmienił układ gwiazd, proroctwa zostały usunięte ze świata żywych i odesłane przez zasłonę do zaświatów. Kataklizm ten w nieznany sposób odmienił kosmos i skutki tego ciągle jeszcze należało poznać i zrozumieć.

Nicci nadal była czarodziejką, a Nathan pozostał czarodziejem, lecz stracił dar prorokowania. Utracił cząstkę swojej istoty.

Lecz zamiast boleć nad utratą tego talentu, wydawał się osobliwie podekscytowany nieoczekiwaną nową sytuacją. Zawsze uważał prorokowanie za coś uciążliwego. Na tysiąc lat uwięziony w Pałacu Proroków, uważany za zagrożenie dla świata, nie mógł żyć wedle własnej woli. Teraz, kiedy proroctwa zniknęły i nieumarły imperator Sulachan został odesłany w zaświaty, Nathan czuł się bardziej wolny i swobodny niż kiedykolwiek przedtem.

Był zachwycony, kiedy Richard Rahl wysłał go z misją jako ambasadora powiększonego imperium D’Hary, żeby sprawdził, jak mógłby pomóc mieszkańcom Mrocznych Ziem – był to mało zawoalowany pretekst, żeby Nathan udał się tam, dokąd chciał się wybrać, robiąc przy okazji coś pożytecznego. Czarodziej aż się palił, żeby zobaczyć nieznane ziemie. Wymawiał te słowa tak, że brzmiało to jak nazwa krainy: „Nieznane Ziemie”.

Nicci, znając jego zamiary, nie mogła puścić go samego. To byłoby niebezpieczne dla niego i najprawdopodobniej groźne dla świata. Poturbowana d’harańska armia wróciła z krwawych bojów, wciąż liczono straty i opłakiwano poległych, Nicci zaś przystała na tę ważną misję. Dla Richarda.

Każdy od Westlandu po Midlandy, od D’Hary po Mroczne Ziemie, a także na dalekim południu w Starym Świecie, powinien wiedzieć, że lord Rahl jest nowym przywódcą wolnego świata. Richard ogłosił, że nie będzie tolerował tyranii, niewolnictwa i niesprawiedliwości. Każda kraina pozostanie niezależna, dopóki jej mieszkańcy będą postępować wedle powszechnie uznanych praw i obyczajów.

Lecz większość świata nawet nie wiedziała, że została wyzwolona, i z całą pewnością istnieli pomniejsi watażkowie i tyrani, którzy nie zaakceptowali nowych reguł. Richard musiał poznać rozmiary swojego imperium, w sporej części wciąż jeszcze niezbadanego – i to było zadanie dla Nicci: zebranie informacji w trakcie podróży z Nathanem.

Całym sercem wierzyła w swoją misję. To był początek złotego wieku. W Starym Świecie na pozostałości po Imperialnym Ładzie oraz imperatorze Jagangu i jego poprzednikach składała się teraz zbieranina lokalnych wodzów – tak pragmatycznych i światłych, jak samolubnych i agresywnych. Gdyby jakiś przywódca sprawiał kłopoty, Nicci miała rozwiązać ten problem. Chociaż wiedziała, że Richard wsparłby ją swoją militarną potęgą, to nie zamierzała wciągać w takie utarczki całej d’harańskiej armii, no, chyba że okaże się to absolutnie konieczne.

Nicci zadba jednak, żeby tak się nie stało.

A co do osobistych spraw, to chociaż kochała Richarda jak nigdy nikogo innego, to wiedziała, że on należy do Kahlan, i źle by się czuła, będąc blisko nich. To nie było jej miejsce.

Wędrując z Nathanem na Nieznane Ziemie, przysłuży się Richardowi oraz zyska nową wolność. Będzie miała własne życie.

– Słyszałem, co potrafi wiedźma. – Nathan z przesadnym entuzjazmem maszerował w rozjaśniającym się poranku. Zamaszystym gestem zarzucił na ramię błękitną pelerynę. – Muszę ją o coś poprosić i nie mam powodu sądzić, że odmówi. W końcu w pewnym sensie jesteśmy kompanami.

Przeciskali się przez gęstwę smukłych brzózek, odpychając białokore drzewka, idąc śladem kopczyków kości. Nathan wciągnął powietrze.

– Jesteś pewna, że to dobra droga?

– Znajdziemy Red, jeśli sama tego zechce. – Nicci spojrzała w oczodoły wypełnione mchem. – Wiele osób żałuje, że ją znalazło.

– A tak: uważaj, czego sobie życzysz – zaśmiał się. – To powinno być kolejnym Prawem Magii.

Granitowe głazy wokół nich stały się większe, ocieniały je bujne klony i królewskie dęby. Nicci poczuła mrowienie karku i podniosła wzrok – zobaczyła stworzenie przypominające kota, przyglądające się im ze sporej zaokrąglonej skalnej wychodni. Dziwne zwierzę miało zielone ślepia i ciemno nakrapianą sierść. Na ich widok wydało ni to pomruk, ni to warczenie.

Nicci, nie czując lęku, oparła się o brzozę.

– Cóż to za zwierzak? Nigdy takiego nie widziałem.

– Większość życia spędziłeś zamknięty w wieży, czarodzieju. Na świecie żyje wiele istot, których nie widziałeś.

– Ale miałem mnóstwo czasu na czytanie ksiąg przyrodniczych.

Nicci od razu rozpoznała zwierza.

– Matka Spowiedniczka nazwała go Łowcą. To towarzysz Red.

Wielki kot nadstawił uszu.

Nathan się rozpromienił.

– To oznacza, że musimy być blisko.

Łowca niespiesznie zeskoczył z wychodni i potruchtał pomiędzy brzozami, wskazując drogę Nathanowi i Nicci.

Szli szybko za nim przez las smukłych brzózek i splątane podszycie. Łowca co jakiś czas przystawał i oglądał się, upewniając się, że wciąż za nim idą.

Wreszcie po południu znaleźli się nad spokojną górską kotliną. Rozłożyste konary gigantycznego, porośniętego mchem dębu rozpościerały się ponad całą ukrytą kotliną niczym olbrzymi dach. Cierpki zapach dymu dolatywał z ogniska płonącego w kamiennym kręgu w pobliżu chatki pod przeciwległym stokiem.

Na kamiennej ławie przed chatką siedziała – jakby na nich czekając – szczupła kobieta, obserwowała ich przenikliwymi błękitnymi jak niebo oczami. Ubrana była w przylegającą szarą suknię, jej twarz okalały bujne rude loki. Umalowane na czarno usta sprawiały, że jej uśmiech nie był miły, lecz złowieszczy. Siedzący na ramieniu wiedźmy kruk wydawał się bardziej zaciekawiony niż ona.

Nicci, doskonale wiedząc, jak groźna może być Red, w milczeniu spojrzała jej w oczy. Nathan – chociaż widział wokół niezliczone czaszki – zignorował niebezpieczeństwo i podszedł, unosząc rękę na powitanie.

– Z pewnością jesteś ową wiedźmą. Ja zaś jestem Nathan Rahl, Nathan prorok.

– Czarodziej, nie prorok – poprawiła Red. – Teraz wszystko się zmieniło. – Czarne usta znowu się uśmiechnęły, bez odrobiny serdeczności. – Jesteś Nathan Rahl, krewny Richarda Rahla. Nazywano mnie wyrocznią i jasnowidzącą, ale miałam już tyle wizji, że na jakiś czas mi wystarczy. Przewidziałam, że do mnie przyjdziesz.

Cętkowane zwierzę siedziało obok niej, mrugając zielonymi ślepiami i wpatrując się w gości. Red utkwiła wzrok w Nicci.

– No i Nicci czarodziejka. Miło znowu cię widzieć.

– Spotkanie ze mną nigdy nie było ci miłe – powiedziała Nicci. Jakaś jej część pragnęła przywołać magię, uwolnić strumień tak addytywnej, jak i subtraktywnej magii, który w razie potrzeby spopieliłby wiedźmę. – Prawdę mówiąc, kazałaś Matce Spowiedniczce mnie zabić.

Red się roześmiała.

– Bo zobaczyłam, że zabijesz Richarda. – Z pewnością dostrzegała gniew Nicci, ale nie okazała strachu. – Na pewno pojmujesz, że miałam jak najlepsze intencje. To nie było nic osobistego.

– I zabiłam Richarda, jak przepowiedziałaś – rzekła Nicci, wspominając, jak ciężko to przeżyła. – Zatrzymałam jego serce, żeby mógł pójść w zaświaty i uratować Kahlan.

– No widzisz? Czyli wszystko dobrze się skończyło. – Kruk na ramieniu Red pochylił się w przód, jakby potakiwał. – Czemu tu przyszliście?

Nathan wyprostował się dumnie.

– Szukaliśmy cię wiele dni. Mam prośbę.

Czarny uśmiech stał się szerszy i Red wskazała czaszki zaścielające kotlinę.

– Otrzymuję wiele próśb. Chętnie wysłucham twojej.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: