Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Patrycyat i mieszczaństwo lwowskie w XVI i XVII wieku - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Patrycyat i mieszczaństwo lwowskie w XVI i XVII wieku - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 490 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PA­TRY­CY­AT I MIESZ­CZAŃ­STWO LWOW­SKIE W XVI I XVII WIE­KU

przez

Wła­dy­sław Ło­ziń­ski

Z 73 ry­ci­na­mi w tek­ście.

We Lwo­wie

Gu­bry­no­wicz i Schmidt.

1890.

Z dru­kar­ni Wła­dy­sła­wa Ło­ziń­skie­go. – Za­rząd­ca W. J. We­ber.

Rzecz ni­niej­sza opar­ta jest wy­łącz­nie na źró­dłach rę­ko­pi­śmien­nych a mia­no­wi­cie na ak­tach lwow­skie­go ar­chi­wum miej­skie­go. Po­szu­ki­wa­nia w tem bo­ga­tem, do­tych­czas na­wet ani w czę­ści nie­zba­da­nem ar­chi­wum nie mo­gły być tak roz­le­głe i grun­tow­ne, jak­by tego pod­ję­ta przez nas pra­ca wy­ma­ga­ła i jak­by­śmy byli tego sami pra­gnę­li, a to z po­wo­du, że ar­chi­wum to, któ­re sta­no­wi­ło­by chlu­bę każ­de­go mia­sta, do­tych­czas nie jest upo­rząd­ko­wa­ne a na do­miar trud­no­ści w tak szczu­płem,i nie­do­god­nem kry­je się po­miesz­cze­niu, że jest nie­mal zu­peł­nie nie­przy­stęp­ne dla ba­da­czy. Ja­koż tyl­ko ła­ska­wej uprzej­mo­ści pre­zy­den­ta mia­sta p. Ed­mun­da Moch­nac­kie­go i rad­cy Ma­gi­stra­tu, zna­ne­go li­te­ra­ta i pu­bli­cy­sty p. Ka­ro­la Wid­ma­na, któ­re­go pie­czy po­wie­rzo­ne jest ar­chi­wum lwow­skie, za­wdzię­cza­my, że ko­rzy­stać mo­gli­śmy z ma­te­ry­ałów ar­chi­wal­nych swo­bod­niej i w szer­szej mie­rze, niż­by na to sto­sun­ki po­zwa­la­ły.

Wo­bec ta­kie­go sta­nu rze­czy, któ­ry, jak mamy uza­sad­nio­ną na­dzie­ję, ustą­pi wkrót­ce sto­sun­kom god­niej­szym sto­li­cy kra­ju i wy­so­kie­go zna­cze­nia sa­me­goż ar­chi­wum, tem mniej może po­trze­bu­je­my się uspra­wie­dli­wiać, że nie po­zna­li­śmy i nie zba­da­li ca­łe­go ma­te­ry­ału, co na­wet i bez ze­wnętrz­nych trud­no­ści prze­cho­dzi­ło­by było nie­tyl­ko nasz za­miar, uję­ty w pew­ne ści­ślej­sze gra­ni­ce, ale za­pew­ne i na­sze siły. Po­zna­li­śmy i wy­zy­ska­li w mia­rę moż­no­ści akta ra­dziec­kie od naj­star­szych aż do koń­ca XVII wie­ku, źró­dło nie­tyl­ko naj­bo­gat­sze może do lo­kal­nej hi­sto­ryi sztu­ki i oby­cza­jów, któ­re nas przedew­szyst­kiem a na­wet nie­mal wy­łącz­nie zaj­mo­wa­ły, ale i tem po­nęt­niej­sze dla ba­da­cza, że nie ko­rzy­stał zeń pra­wie wca­le Żu­brzyc­ki w swo­jej Kro­ni­ce mia­sta Lwo­wa. Oprócz ak­tów ra­dziec­kich słu­ży­ły nam za źró­dło tak­że t… zw. pro­to­ko­ły ju­ris fi­de­lium, księ­gi te­sta­men­tar­ne, nie­ste­ty już tyl­ko w szcząt­kach za­cho­wa­ne, księ­gi ra­chun­ko­we, za­pi­ski i exor­bi­tan­cye re­gen­tów miej­skich itp. Z ksiąg ław­ni­czych i ak­tów kry­mi­nal­nych, jak nie­mniej z wie­lu in­nych dzia­łów ar­chi­wum, np. z t… zw. fa­scy­ku­łów, obej­mu­ją­cych ma­te­ry­ały mie­sza­nej tre­ści, prze­wer­to­wa­nych zresz­tą przez Zu­brzyc­kie­go, nie ko­rzy­sta­li­śmy w ni­niej­szej pra­cy. Uzu­peł­nić ją zato usi­ło­wa­li­śmy źró­dła­mi rę­ko­pi­śmien­ne­mi, ist­nie­ją­ce­mi po za ar­chi­wum miej­skiem, a mia­no­wi­cie ma­nu­skryp­ta­mi Bi­blio­te­ki Osso­liń­skich, z któ­rych kil­ka sta­no­wi cen­ne źró­dło do hi­sto­ryi oby­cza­jo­wej Lwo­wa, jak np. rę­ko­pi­sy Sa­mu­ela Ku­sze­wi­cza, ks. Pi­raw­skie­go, Wilcz­ków, Ku­nasz­cza­ka i t… p.

Do rę­ko­pi­śmien­nych tak­że źró­deł śmia­ło za­li­czyć mo­że­my kro­ni­ki Zi­mo­ro­wi­cza i Jó­ze­fo­wi­cza, jak­kol­wiek obie ogło­szo­ne zo­sta­ły już daw­no dru­kiem w pol­skim prze­kła­dzie Mar­ci­na Pi­woc­kie­go, pierw­sza w 1833, dru­ga w 1854 r. Wy­da­nia te jed­nak tak są nie­do­sta­tecz­ne, tak błęd­ne i nie­kry­tycz­ne, że po­słu­gi­wać się nie­mi nie­po­dob­na. Kro­ni­ka Zi­mo­ro­wi­cza, już sama przez się dość mgli­sta, bo przez au­to­ra uję­ta w na­pu­szy­stą, nie­mal al­le­go­rycz­ną for­mę, sta­je się w prze­kła­dzie Pi­woc­kie­go jesz­cze męt­niej­szą a miej­sca­mi wprost za­gad­ko­wą – rę­ko­pis zaś ks. Jó­ze­fo­wi­cza, pierw­szo­rzęd­ne nie­wąt­pli­wie źró­dło do hi­sto­ryi Lwo­wa, wy­da­ny zo­stał przez te­goż tłu­ma­cza nie­tyl­ko w prze­kła­dzie nie­po­praw­nym ale nad­to nie­zu­peł­nym. Pod­czas gdy ory­gi­nal­ny rę­ko­pis Jó­ze­fo­wi­cza za­czy­na się z r. 1614 a za­my­ka na r. 1700, prze­kład pol­ski Pi­woc­kie­go obej­mu­je tyl­ko lata od 1634 do 1690, a więc opusz­cza ca­łych lat 30, a nad­to i w tak już uszczu­plo­nym tek­ście skra­ca lub zu­peł­nie po­mi­ja całe ustę­py. W pra­cy też na­szej ko­rzy­sta­li­śmy z Zi­mo­ro­wi­cza i Jó­ze­fo­wi­cza we­dług ko­de­xów, za­cho­wa­nych w Bi­blio­te­ce Osso­liń­skich, i dla­te­go oba te źró­dła za­li­cza­my tak­że do rę­ko­pi­śmien­nych.

Sta­ra­li­śmy się wre­ście wy­zy­skać ile moż­no­ści spół­cze­sną epo­ce, któ­ra nas zaj­mo­wa­ła, li­te­ra­tu­rę lo­kal­ną. Mó­wi­my: ile moż­no­ści, bo wszyst­kie te sta­re dru­ki, w prze­waż­nej czę­ści przy­god­nie i ulot­ne, na­le­żą dziś do rzad­ko­ści, a jak nie­któ­re z nich w ogó­le zna­ne są bi­blio­gra­fom tyl­ko z ty­tu­łów, tak zno­wu in­nych nie po­wio­dło nam się od­szu­kać w bi­blio­te­kach lwow­skich. Nie­wąt­pli­wie licz­ba zna­nych nam dru­ków lo­kal­nej tre­ści z XVI i XVII wie­ku da­ła­by się była znacz­nie po­mno­żyć przez uda­wa­nie się do róż­nych zbio­rów pol­skich po­zal­wow­skich, ale kto wie, czy spo­dzie­wa­ny ztąd po­ży­tek opła­cił­by był czas i trud na to pod­ję­ty, zwłasz­cza wo­bec za­pa­su pierw­szo­rzęd­nych ma­te­ry­ałów ar­chi­wal­nych, jaki mie­li­śmy pod ręką.

Nie po­trze­bu­je­my w koń­cu pra­wie do­da­wać, że sta­ra­li­śmy się po­znać wszyst­kie opra­co­wa­nia, wcho­dzą­ce w za­kres na­sze­go te­ma­tu, jak­kol­wiek ko­rzy­stać z nich tyl­ko wy­jąt­ko­wo mie­li­śmy spo­sob­ność lub po­trze­bę.

We Lwo­wie, 1890 r.

Au­tor.II.

LWÓW PRZED ZDO­BY­CIEM KON­STAN­TY­NO­PO­LA. PRZE­ŁOM I RU­INA. LWÓW XVI WIE­KU. DAW­NE RODY MIESZ­CZAŃ­SKIE. SZOL­CO­WIE: WOL­FO­WI­CZE I STANC­LO­WI­CZE. KAM­PIA­NO­WIE: PA­WEŁ I MAR­CIN.

O Lwo­wie i jego miesz­czań­stwie aż do po­ło­wy XV wie­ku, to jest do wiel­kie­go prze­ło­mu, jaki spra­wi­ły po­stę­py i zdo­by­cze tu­rec­kie­go orę­ża w ca­łym ob­ro­cie han­dlo­wym mię­dzy Wscho­dem a Za­cho­dem, mamy zbyt ską­pe szcze­gó­ły, aby się z nich dał zło­żyć ja­ki­kol­wiek ob­raz sto­sun­ków spo­łecz­nych. Aż do tej kry­tycz­nej pory Lwów – Lol­leo Ge­nu­eń­czy­ków – był nie­wąt­pli­wie jed­nym z naj­waż­niej­szych punk­tów na eu­ro­pej­skim kon­ty­nen­cie, praw­dzi­wem em­po­ry­um Wscho­du, a jako eta­pa prze­wo­zo­wa mu­siał mieć nie­mal świa­to­we zna­cze­nie. Dla Ge­nu­eń­czy­ków był on waż­ną sta­cyą na wiel­kim szla­ku lą­do­wym, wio­dą­cym z Kaf­fy – z upad­kiem Kaf­fy i in­nych osad ge­nu­eń­skich i we­nec­kich na pół­noc­nem wy­brze­żu Pon­tyj­skiem, upadł do resz­ty Lwów i na dłu­go stra­cił swo­je han­dlo­we ko­rzy­ści. Śla­dy sto­sun­ków Lwo­wa z ów­cze­snym han­dlem Ge­nuy i z Ge­nu­eń­czy­ka­mi Kaf­fy do­cho­wa­ły się w do­sta­tecz­nym stop­niu, aby z nich osą­dzić moż­na, jak cięż­ką klę­ską mu­sia­ło być dla miesz­czan lwow­skich zdo­by­cie Kaf­fy przez Tur­ków. Na Lwów pro­wa­dzi­ła głów­na lą­do­wa dro­ga han­dlo­wa, tem bar­dziej waż­na i oży­wio­na, że sta­no­wi­ła od­wód w zbyt czę­stych prze­rwach ko­mu­ni­ka­cyi że­glar­skiej, nie­pew­nej i co chwi­la za­gro­żo­nej; per viam de Lol­leo, jak się wy­ra­ża­ją ge­nu­eń­skie źró­dła XIV w., utrzy­my­wał się naj­bez­piecz­niej­szy zwią­zek me­tro­po­li z czar­no­mor­skie­mi ko­lo­nia­mi, a na t… zw. ka­ta­loń­skiej ma­pie, ry­so­wa­nej oko­ło r. 1375, Lwi­gród, ciu­tat de Leo, ozna­czo­ny jest jako sta­cya han­dlo­wa wschod­nich kup­ców. Był czas, kie­dy na Lwów Wschód za­opa­try­wał roz­ma­ite kra­je eu­ro­pej­skie swe­mi pro­duk­ta­mi; wspo­mnia­na mapa ka­ta­loń­ska daje wy­raź­ną wzmian­kę, że ze Lwo­wa szedł to­war ory­en­tal­ny na mo­rze nie­miec­kie do Flan­dryi. Niem­cy przez dłu­gi czas na­by­wa­li tu wszyst­ko, cze­go im po­trze­ba było z da­le­kie­go Wscho­du, bo han­ze­atyc­ka agen­cya w No­wo­gro­dzie nie utrzy­my­wa­ła skła­du; no­rym­ber­scy kup­cy mie­li ze Lwo­wem żywe re­la­cyę, jak to wy­pły­wa z han­dlo­wych za­pi­sków XIV w. i z ob­li­czeń wag, mię­dzy któ­re­mi fi­gu­ru­je osob­no waga lwow­ska (zu der Leyn­burk (1) – a by­wa­ły na­wet chwi­le, kie­dy Wło­chy ogra­ni­czo­ne były do prze­wo­zo­we­go szla­ku, któ­ry na Lwów pro­wa­dził (2). Przed gwał­tow­nym wy­wro­tem, spo­wo­do­wa­nym roz­le­wa­ją­cą się na­gle po­wo­dzią ot­to­mań­ską, ry­nek lwow­ski mu­siał być dziw­nie roj­nem i róż­no­barw­nem tar­go­wi­skiem kup­ców wszel­kiej na­ro­do­wo­ści, pierw­szym wiel­kim ba­za­rem naj­dal­sze­go Wscho­du dla Eu­ro­py, ba­za­rem… na któ­rym nie bra­kło ni­cze­go, co mógł tyl­ko dać ta­jem­ni­czy jesz­cze wów­czas świat wscho­dzą­ce­go słoń­ca, nie wyj­mu­jąc na­wet nie­wol­nic i nie­wol­ni­ków.

Co się tyl­ko gro­ma­dzi­ło na cy­pryj­skiem tar­go­wi­sku, wino, ba­weł­na, bal­sa­my, ko­rze­nie, ka­dzi­dła, dro­go­cen­ne zło­te i je­dwab­ne tka­ni­ny, co tyl­ko szło na Tra­pe­zunt z pro­duk­tów naj­dal­sze­go Wscho­du, z Per­syi, In­dyj, Chin, jak ma­te­rye kosz­tow­ne dla ko­ścio­łów i do­mów mo­nar­szych, je­dwab, dro­gie ka­mie­nie, per­ły, ko­ra­le, kość sło­nio­wa, ko­bier­ce itp. znaj­do­wa­ło się na skła­dzie w em­po­ry­um lwow­skiem. Na­wet ha­nieb­na stro­na ge­nu­eń­skie­go han­dlu, ów export nie­wol­ni­ków do han­dlo­wych re­pu­blik wło­skich, któ­ry dłu­go sta­le był pro­wa­dzo­ny (3), opie­rał się nie­kie­dy o Lwów, jak tego po­zo­sta­ły śla­dy w naj­star­szych ak­tach miej­skich. Król Ka­zi­mierz Ja­giel­loń­czyk na­da­jąc w r. 1466 miesz­czań­stwu Kaf­fy (con­su­les, pro­vi­so­res et – (1) Dr. Wil­helm Heyd, Ge­schich­te des Le­van­te­han­dels im Mit­te­lal­ter, Stut­t­gart 1879 II str. 719.

(2) Ron­ci­not­to Alo­igi. Viag­gi alla Tana str. 107 w cyt. Hey­da:…. al tem­po an­ti­co tut­te le spe­zie non an­da­va­no nel mar ros­so; era­no con­dot­te a Ci­tra­can cit­ta po­sta nel marę Ca­spio e di li ve­ni­va­no in Po­lo­nia e poi in Ale­ma­gna e a ąu­el­li tem­pi l'Ita­lia co­nve­ni­va a for­nir­si per via di ter­ra.

(3) Heyd, 1. c. II str. 180 i 648, ci­ves de Kaf­fa) swo­bo­dę do­wo­zu i prze­wo­zu to­wa­rów i uwol­nie­nie od cła, wyj­mu­je z pod tego uwol­nie­nia je­den tyl­ko ro­dzaj to­wa­ru – nie­wol­ni­ków, za któ­rych Kaf­feń­czy­cy mają pła­cić po jed­nym zło­tym cła od gło­wy (1), w r. 1472 miesz­cza­nin lwow­ski Łu­kasz Lind­ner kwi­tu­je Wło­cha z Ber­ga­mo na­zwi­skiem Rus­se­to i jego spól­ni­ka Fran­cisz­ka de Pa­pia z 100 zło­tych wę­gier­skich, wy­po­ży­czo­nych im na utrzy­ma­nie nie­wol­nic we Lwo­wie (2), a akta ra­dziec­kie z r. 1473 prze­cho­wa­ły nam wiel­ce cie­ka­wą ugo­dę za­war­tą przed urzę­dem kon­su­lar­nym mię­dzy Ge­nu­eń­czy­kiem Lo­mel­li­no a owe­mi wła­śnie nie­wol­ni­ca­mi, przy­wie­zio­ne­mi do Lwo­wa przez Rus­se­ta (3).

Świet­no­ści han­dlo­wej Lwo­wa i do­bro­by­tu jego miesz­czań­stwa z tej epo­ki mo­że­my chy­ba do­my­ślać się z wiel­ko­ści upad­ku, z na­gło­ści, z jaką naj­bo­gat­sze ro­dzi­ny od razu uj­rza­ły się w nie­do­stat­ku a pra­wie w nę­dzy. Prze­si­le­nie za­czę­ło się od zdo­by­cia Kon­stan­ty­no­po­la, od znisz­cze­nia ca­łej or­ga­ni­za­cyi do­tych­cza­so­wej le­wan­tyń­skie­go han­dlu, i jesz­cze przed osta­tecz­nym cio­sem, t… j… przed za­ję­ciem Kaf­fy, Kil­ji i Bia­ło­gro­du, po­wa­li­ło han­del i do­bro­byt Lwo­wa. Nie­tyl­ko ustał ruch ku­piec­ki w sa­mem mie­ście, ale nad­to miesz­cza­nie lwow­scy po­stra­da­li to­wa­ry swo­je ol­brzy­miej nie­kie­dy war­to­ści, – (1) Acta Con­sul. z roku 1466 pag. 127. 128: Ul­tra­que a qu­oli­bet ca­pi­te ho­mi­nis ob­no­xii, quem se­cum de­du­xe­rint, no­bis p… flo­re­num dum­ta­xat dare et in Ci­vi­ta­te Le­opo­liens. in ma­nus no­stro­rurn the­lo­ne­ato­rum re­po­ne­re et con­si­gna­re de­be­ant et te­ne­bun­tur.

(2) Acta Con­sul. z r. 1472 pag. 247. Zi­mo­ro­wicz wspo­mi­na­jąc o Wło­chu z Ber­ga­mu na­zwi­skiem Cu­sel­lus (wi­docz­nie błąd ko­pi­sty za­miast Rus­se­tus) utrzy­mu­je, że za­ło­żył dom nie­rzą­du we Lwo­wie; udział ato­li w tej spra­wie pa­try­cy­usza i kon­su­la Lind­ne­ra i Ge­nu­eń­czy­ka z tak zna­ko­mi­tem na­zwi­skiem jak Lo­mel­li­no, prze­ma­wiać by się zda­wał prze­ciw temu. Cf. Zu­brzyc­ki 1. c… str. 120 – 121.

(3) Było ich pięć: Agniesz­ka z Aba­ga­zyi, Lu­cya z cór­ką tak­że z Aba­ga­zyi, obie chrze­ścian­ki grec­kie­go wy­zna­nia, Mar­ta ka­to­licz­ka, ge­ne­re ge­thi­ca… z sy­nem swo­im Je­rzym, zno­wu Mar­ta ka­to­licz­ka i Ma­rya dziew­czy­na min­grel­ska, chrze­ścian­ka grec­kie­go wy­zna­nia. Lo­mel­li­no przed urzę­dem ra­dziec­kim za­pew­nia im wol­ność pod wa­run­kiem, że w Ge­nui dwa­na­ście lat od­słu­gi­wać będą pie­nią­dze prze­zeń wy­ło­żo­ne (pe­cu­nia in se ha­bi­ta); gdy­by jed­nak w dro­dze ucie­kły, uwol­nie­nie to (li­ber­ta­tio­nis pro­min­cio) tra­ci wagę. Dzie­ci, t… j… cór­ka Lu­cyi i syn Mar­ty, da­ro­wa­ne są wol­no­ścią zu­peł­ną. W ukła­dzie ko­bie­ty na­zwa­ne są: ob­no­xiae siue sclau­ae. Acta Con­sul. I z r. 1474 pag. 267. Rzecz god­na uwa­gi, że w sta­rem pra­wie Or­mian lwow­skich znaj­du­ją się usta­no­wie­nia trak­tu­ją­ce o nie­wol­ni­kach i nie­wol­ni­cach: Ca­pi­tu­lum XVII de mu­lie­ri­bus emp­tis chri­stia­nis, Cap. XVIII de Fa­ga­nis ser­tris emp­tis. Ob. Dr. Fer­di­nad Bi­schoff: Bas alte Secht der Ar­me­nier in Lem­berg, Wien 1862 str. 15 i 16.

któ­re albo były w dro­dze na zwy­cięz­kim szla­ku pół­księ­ży­ca albo le­ża­ły na skła­dach w któ­rejś z miej­sco­wo­ści, za­ję­tych przez Tur­ków. W sa­mej Kaf­fie skon­fi­sko­wa­no ob­cym kup­com, mię­dzy któ­ry­mi źró­dła spół­cze­sne wy­mie­nia­ją wy­raź­nie Po­la­ków i Ru­si­nów, za 250. 000 du­ka­tów to­wa­ru (1), ogrom war­to­ści na owe cza­sy, a pra­wie wąt­pić nie moż­na, że ci Po­la­cy i Ru­si­ni to w prze­waż­nej czę­ści miesz­cza­nie i kup­cy lwow­scy. Już przed­tem po­za­bie­ra­li Tur­cy skła­dy kosz­tow­nych to­wa­rów, na­le­żą­cych do lwow­skich kup­ców, w Ga­la­cie i na in­nych waż­nych sta­cy­ach han­dlo­we­go szla­ku – pa­dał więc cios za cio­sem na miesz­czań­stwo tak bo­ga­te­go przed­tem gro­du. Ru­inę kup­ców lwow­skich kre­ślą nam wy­mow­nie li­sty ar­cy­bi­sku­pa lwow­skie­go, Grze­go­rza z Sa­no­ka, któ­ry z wiel­kiem współ­czu­ciem pa­trzy na to na­głe zu­bo­że­nie i go­rą­co wsta­wia się za mia­stem u kró­la. W li­stach z r. 1472 do kró­la Ka­zi­mie­rza Ja­giel­loń­czy­ka, do Zbi­gnie­wa Ole­śnic­kie­go i do ja­kie­goś nie­zna­jo­me­go Lwo­wia­ni­na, wi­docz­nie miesz­czań­skie­go syna, któ­ry do­bił się wy­so­kie­go sta­no­wi­ska, któ­re­go ad­op­to­wa­ła te­raz inna wiel­ce do­stoj­na ma­cierz, alia no­bi­lis­si­ma, di­tis­si­ma et uber­tis­si­ma – a nie mamy żad­nej wska­zów­ki, kto by to był taki – ar­cy­bi­skup mówi o opła­ka­nem po­ło­że­niu znędz­nia­łe­go mia­sta Lwo­wa (hu­ius pau­per­ri­me ci­vi­ta­tis mi­se­ran­da con­di­cio), o na­głym od dwóch lat jego upad­ku. Miesz­cza­nin z bo­ga­cza stał się nie­mal że­bra­kiem, po­zba­wio­nym zo­stał na­gle ob­fi­te­go mie­nia (bo­nis uber­tis­si­mis spo­lia­ti); naj­zna­ko­mit­si pa­try­cy­usze po­stra­da­li to­wa­ry gra­vis­si­mi pon­de­ris atque pre­di, prze­no­szą­ce war­to­ścią swo­ją sumę 30. 000 zł., na Wo­łosz­czyź­nie i w Ga­la­cie, jak n… p. Czorn­berg, Zyn­drych, Abrek, Mi­klasz i inni. Lu­dzie wczo­raj jesz­cze bo­ga­ci, dziś wy­cią­ga­ją dłoń za chle­bem lub w szpi­ta­lach cze­ka­ją z upra­gnie­niem śmier­ci (2). Opie­ka nad mia­sta­mi była wów­czas jesz­cze tro­skliw­sza i Lwów w tym sa­mym roku, kie­dy Grze­gorz z Sa­no­ka tak po­nu­re­mi bar­wa­mi od­ma­lo­wał jego upa­dek, otrzy­mał przy­wi­lej na dwa jar­mar­ki co­rocz­ne, na­stęp­nie w r. 1476 uwol­nie­nie od po­dat­ku na lat ośm, a znacz­nie póź­niej, bo już w r. 1497 król Jan Ol­bracht prze­ka­zał mu na wła­sność do­cho­dy z wagi kró­lew­skiej aż do cza­su, do­pó­ki Kaf­fa, Ki­lia i Bia­ło­gród nie po­wró­cą w po­sia­da­nie Chrze­ścian (3).

–- (1) Heyd l… c. II str. 403.

(2) Akta grodz­kie i ziem­skie. Tom IX. Lwów 1883 nr. LXXVI do VIII 105-109.

(3) Ibid. Tom IX pag. 152.

Było to jed­nak prze­si­le­nie fa­tal­ne, za­mknę­ło się ono ru­iną ca­łe­go jed­ne­go po­ko­le­nia, któ­re­go naj­wy­bit­niej­sze rody, jak Ste­che­ry, Cze­dli­ce, Som­mer­ste­iny, Gold­ber­gi, Eisen­hi­tle, Klep­pe­ry, Czorn­ber­gi, Was­ser­bro­ty itp. żyły dłu­go w tra­dy­cyi miesz­czań­stwa lwow­skie­go, jak o tem świad­czą pi­sma Alem­be­ka i Zi­mo­ro­wi­cza, a na­wet echem da­le­kiem swo­ich na­zwisk się­ga­ją i w na­sze cza­sy, za­cho­waw­szy się w na­zwach wsi po­de­lwow­skich: Za­mar­sty­nów, Kle­pa­rów i Kul­par­ków. Alem­bek wspo­mi­na o nich z czcią, Zi­mo­ro­wicz przy­pi­su­je im po­czą­tek wszyst­kiej cno­ty i wszyst­kiej za­cno­ści lwow­skiej: oni to we­dług słów jego ugła­ska­li dzi­kie­go, bar­ba­rzyń­skie­go lwa ru­skie­go – e si­lve­stri urba­num, e Ro­xa­no Ro­ma­num fa­cien­tes (1) oni to za­szcze­pi­li usza­no­wa­nie dla wła­dzy, ule­głość dla kró­lów, mi­łość dla pod­wład­nych, go­ścin­ność dla ob­cych (2). Przej­ście z pięt­na­ste­go stu­le­cia w szes­na­ste było naj­kry­tycz­niej­szą porą nie już dla lo­sów ale dla bytu mia­sta – zda­wa­ło się, że to ko­niec Lwo­wa. Prze­trwa­ło jed­nak mia­sto te naj­cięż­sze cza­sy, a jak­by na to, aby zro­bić miej­sce cał­kiem no­we­mu Lwo­wo­wi, pali się w r. 1527 Lwów sta­ry, pali się do­szczęt­nie, cały, w naj­strasz­liw­szem zna­cze­niu tego sło­wa, tak da­le­ce, że nie­ja­ki Jan Bro­da prze­cho­dzi do po­tom­no­ści, bo je­dy­ny jego do­mek po­zo­sta­je nie­spa­lo­ny z ca­łe­go Lwo­wa (3), tak da­le­ce, że miesz­kań­cy za­sta­na­wia­ją się, czy nie opu­ścić na za­wsze po­go­rze­li­ska! Przy­wią­za­nie do miej­sca prze­ma­ga; po­go­rzel­cy po­czy­na­ją się od­bu­do­wy­wać i Lwów jak fe­nix ura­sta z po­pio­łów i znisz­cze­nia, nie­ste­ty, aby ist­na We­ne­ra ru­ska, na za­wsze tra­wić się mię­dzy Mar­sem a Wul­ka­nem, mię­dzy woj­ną a po­ża­rem, jak się wy­ra­ża jego hi­sto­ry­ograf.

Z dru­gą ćwier­cią XVI w. wcho­dzi­my w porę, z któ­rej po­zo­sta­ło nam już dość dat i szcze­gó­łów, aby w głów­niej­szych przy­najm­niej ry­sach na­kre­ślić ob­raz miesz­czań­stwa lwow­skie­go, od­two­rzyć kil­ka z naj­cel­niej­szych jego po­sta­ci i dać po­znać kil­ka naj­zna­ko­mit­szych ro­dzin. Nie bę­dzie w tym ob­ra­zie dużo jed­no­li­to­ści i ca­ło­ści, bę­dzie się on mu­siał skła­dać z drob­nych ry­sów i przy­po­mi­nać znisz­czo­ną mo­zai­kę, w któ­rej albo zo­stał tyl­ko sam kon­tur, któ­ry nie daje szcze­gó­łów, albo same tyl­ko róż­no­barw­ne szcze­gó­ły, któ­re nie dają kon­tu­ru. Wina to może głów­nie ma­te­ry­ału, ale w pew­nej – (1) B. Zi­mo­ro­wicz. Viri Il­lu­stres etc.

(2) Ten­że. Co­dex Ar­chi­va­lis u… s. pag. 27.

(3) Me­mo­ria­le con­fla­gra­tio­nis w Ak­tach Ra­dziec­kich z roku 1527 pag. 76 – 78.

czę­ści za­pew­ne i sta­no­wi­ska, za­ję­te­go przez au­to­ra tej pra­cy, któ­ra, jak to już sam ty­tuł świad­czy, do­rzu­cić ma tyl­ko kil­ka kar­tek do hi­sto­ryi oby­cza­jów i sztu­ki, nie do­ty­ka­jąc in­nych stron ży­cia, wcho­dzą­cych w za­kres wła­ści­we­go hi­sto­ry­ka, praw­ni­ka lub eko­no­mi­sty.

Z tych sta­rych ro­dów pa­try­cy­uszow­skich Lwo­wa, z któ­rych na­zwi­ska­mi spo­ty­ka­my się jesz­cze w XIV i XV w., mało już tyl­ko prze­cho­dzi w wiek XVI; z znacz­niej­szych po­zo­sta­li jesz­cze Tycz­ko­wie, Abre­ko­wie, Mi­kuł­ko­wie. Koch­no­wie, Wilcz­ko­wie, Gie­blo­wie, a i te ro­dzi­ny, z wy­jąt­kiem Wilcz­ków, kwit­ną­cych po sam ko­niec ze­szłe­go stu­le­cia, wy­ga­sły w pierw­szej po­ło­wie XVI wie­ku. Moż­ny, pa­try­cy­usz Ma­ciej Mi­kuł­ka, teść szlach­ci­ca An­drze­ja Peł­ki, po któ­re­go śmier­ci w r. 1530 od­by­wa się dział ma­jąt­ko­wy za po­śred­nic­twem Jana Tar­now­skie­go i ka­no­ni­ka Mi­ko­ła­ja Za­moy­skie­go (1), był ostat­nim zda­je się swe­go rodu. Z wiel­ce bo­ga­tej i sta­rej ro­dzi­ny Koch­nów, ostat­nia, zda­je się, Anna, za­męż­na za Je­rzym Gla­czem, umie­ra bez­dziet­nie w r. 1541, a jus ca­du­cum na jej ru­cho­my i nie­ru­cho­my ma­ją­tek da­ro­wu­je król słyn­ne­mu bi­sku­po­wi Sa­mu­elo­wi Ma­cie­jow­skie­mu. Cho­dzi­ło tu za­pew­ne o tak zw. ter­tia sors uxo­ria­lis we­dług wil­ki­rza lwow­skie­go, któ­ra była oso­bi­stą wła­sno­ścią żony, a któ­rej nie chcia­no przy­znać or­miań­skim krew­nym Koch­no­wej, jako aka­to­li­kom. Bi­skup Ma­cie­jow­ski od­stą­pił to jus ca­du­cum swo­je­mu bra­tu, Ber­na­to­wi, dwo­rza­ni­no­wi kró­lew­skie­mu, któ­ry wszedł­szy w do­bro­wol­ną ugo­dę z mę­żem zmar­łej, wziął ze spad­ku wieś Zie­lów w po­wie­cie lwow­skim i dom t… zw. Kli­men­cow­ski przy bra­mie ha­lic­kiej. Z klej­no­tów wy­brał so­bie p. Ber­nat na­ra­mien­nik (to­rqu­em bra­chia­lem) o wa­dze 60 czer­wo­nych zło­tych i kil­ka in­nych drob­niej­szych kosz­tow­no­ści (2).

Z ro­dzin, któ­re osiadł­szy we Lwo­wie już w XVI wie­ku, szyb­ko się wznio­sły i dłu­go zaj­mo­wa­ły sta­no­wi­sko prze­moż­ne w mie­ście, na­le­ży się pierw­sze miej­sce Szol­com-Wol­fo­wi­czom. Nie była to tyl­ko naj­zna­ko­mit­sza we Lwo­wie ro­dzi­na, ale i naj­licz­niej­sza, i był czas, że kto­kol­wiek coś zna­czył w mie­ście, był albo sam Szol­cem­Wol­fo­wi­czem, albo z Szol­ca­mi się po­swa­tał. Po­wi­no­wac­two z Wol­fo­wi­cza­mi było tak ce­nio­ne, że n… p. Jan Do­ma­ga­licz, uro­dzo­ny z Szol­ców­nej, czło­wiek ro­zum­ny, któ­ry od­był stu­dya w Pa­ry­żu i wró­cił do Lwo­wa jako bac­ca­law­reus, pi­sze się "Jan Do­ma­ga­licz a Wol­fo­wicz". "Ro­dzi­na Wol­fo­wi­czów Szlą­za­ków – mówi w swo­jej – (1) Acta Con­sul. z r. 1530 pag. 964. Cf. Zu­brzyc­ki 1. c… str. 131.

(2) Acta Con­sul. z r. 1541 p. 1337 – 1341.

t… zw. to­po­gra­fii Lwo­wa Jan Alem­bek – od stu lat tak się roz­ro­sła, że wszyst­kie inne ro­dzi­ny spły­wa­ją się w niej jak­by stru­mie­nie w mo­rzu – qu­asi rivi ad hoc unum mare – i trud­no zna­leźć miesz­cza­ni­na lwow­skie­go, któ­ry­by nie był spo­wi­no­wa­co­ny z tą fa­mi­lią" (1). Bar­tło­miej Zi­mo­ro­wicz po­świę­ca pro­to­pla­scie tego rodu, Wol­fgan­go­wi Szol­co­wi, ob­szer­niej­szy ustęp, opo­wia­da­jąc ze zwy­kłą so­bie na­pu­szy­stą swa­dą, jak Wol­fgan­ga za­trzy­ma­ły we Lwo­wie wy­go­dy han­dlo­we, "go­ścin­ność" miesz­czan, ru­ska swo­bo­da i dzie­wic słod­ka uprzej­mość grec­ka (pu­el­la­rum gre­ca co­mi­tas). Wol­fgang Szolc po­cho­dził z Wro­cła­wia i przy­był do Lwo­wa w r. 1525. Jak wszyst­kich in­nych Niem­ców, tak i jego za­trzy­ma­ły we Lwo­wie nie­ty­le za­pew­ne owe wszyst­kie czy­sto-sym­pa­tycz­ne po­bud­ki, co ra­czej chleb pol­ski i ła­twość, z jaką się go zdo­by­wa­ło tu­taj w ob­fi­to­ści – jak to zresz­tą na in­nem miej­scu o Niem­cach po­wia­da ten­że sam Zi­mo­ro­wicz:

Uxo­res et co­piam pa­nis

Ha­mos fu­is­se Ger­ma­nis.

Wol­fgang Szolc oże­nił się we Lwo­wie z cór­kę pa­try­cy­usza Haza, praw­do­po­dob­nie Mel­chio­ra, któ­re­go ro­dzi­na już wów­czas na­le­ża­ła do naj­za­moż­niej­szych w mie­ście. Ha­zo­wie pro­wa­dzi­li han­del znacz­ny z Le­wan­tą, do­kąd sprze­da­wa­li wy­ro­by nie­miec­kie na­by­wa­jąc w za­mian to­wa­ry wschod­nie. W ak­tach ra­dziec­kich z r. 1559 spo­ty­ka­my jed­ną z ta­kich trans­ak­cyj mię­dzy Era­zmem Ha­zem, za­pew­ne sy­nem Mel­chio­ra, a kup­cem tu­rec­kim Mu­sta­fą, któ­ry w li­ście po pol­sku pi­sa­nym do urzę­du ra­dziec­kie­go na­zy­wa sie­bie "naj­wyż­szym kup­cem Jego Mo­ści Ce­sa­rza tu­rec­kie­go", trans­ak­cyę god­ną po­wtó­rze­nia tak dla swo­jej tre­ści jak i dla­te­go, że na­le­ży do naj­star­szych tego ro­dza­ju za­pi­sków pol­skich w ar­chi­wum miej­skiem. "Ja Era­zmus Haz, Raj­ca i miesz­cza­nin lwow­ski – tak opie­wa ten do­ku­ment – wy­zna­wa­ni tym to li­stem, swo­ją ręką pi­sa­nym, za się i za swo­je po­tom­ki, iżem ku­pił od uro­dzo­ne­go pana Mu­sta­fa Cze­li­bi, dwo­rza­ni­na i spraw­cy Jego Mo­ści Ce­sa­rza Tu­rec­kie­go, naj­przód 300 lytr je­dwa­biu bur­skie­go za 1600 ta­chrów becz­kich, któ­re zo­wią czwa­lin­ki. Item ku­pi­łem 11 kyp czam­le­tu i in­sze to­wa­ry, cze­go suma czy­ni trzy ty­sią­ce dwie­ście i pięć­dzie­siąt pięć zł… i pół zło­te­go, za któ­rą sumę mam Jego Mo­ści dać, gdy szczę­śli­wie z Mo­skwy do Lwo­wa przy­je­dzie, noże cze­skie i noże – (1) Rę­ko­pis Arch… miej­skie­go III nr. 224 p. 13.

becz­kie. Cze­skie noże mam dać 1000 po zł. 20, a becz­kie noże ga­tun­ko­we mam dać po 42 zł., aże do zu­peł­nej za­pła­ty sumy wy­żej opi­sa­nej, t… j. 3255 i pół zł". (1).

Oże­nie­nie się Wol­fgan­ga Szol­ca, któ­re­go po­krót­ce na­zy­wa­no Wolf (wilk), z cór­ką Haza, któ­re­go na­zwi­sko ozna­cza­ło tyle co Hase, za­jąc, dało Zi­mo­ro­wi­czo­wi spo­sob­ność do po­pi­sa­nia się dow­ci­pem w na­stę­pu­ją­cym dwu­wier­szu ła­ciń­skim:

Wol­phius Ha­zo­niae dum cap­tat in ore le­po­res

Cap­tus ab Ha­so­niae est ipse le­po­re lu­pus.

Mał­żeń­stwo to było bar­dzo płod­ne; pro­to­pla­sta ro­dzi­ny lwow­skich Szol­ców miał mieć dwu­na­stu sy­nów i dwa­na­ście có­rek, nie dziw tedy, że stał się oj­cem i dzia­dem po­ło­wy Lwo­wa, ist­nym pa­try­ar­chą i gło­wą wiel­kiej rze­szy ro­dzin­nej, któ­ra sie­cią dal­sze­go po­wi­no­wac­twa opla­ta­ła nie­tyl­ko cały pa­try­cy­at mia­sta, ale w ogó­le nie­mal że nie całą jego lud­ność. Nie mamy żad­nych bliż­szych szcze­gó­łów o oso­bie tego wiel­kie­go Wol­fgan­ga, ale nie mó­wiąc już – (1) Acta Con­sul, z r. 1559 p. 1326. Kipa i litr ozna­cza wagę; je­dwab bur­ski tyle co brus­ski: z Brus­sy, ta­cher tyle co tu­zin.

nic o tra­dy­cyj­nej czci… jaką po­zo­sta­wił po so­bie w ro­dzie i mie­ście, mu­sia­ła to być rze­czy­wi­ście po­stać wy­so­ce sza­now­na i po­waż­na, sko­ro znaj­du­je­my śla­dy sto­sun­ków jego z ta­ki­mi mę­ża­mi jak Sta­ni­sław Ho­zy­usz, wów­czas jesz­cze ka­no­nik kra­kow­ski, i Ju­stus De­cius, któ­rzy jako eg­ze­ku­to­ro­wie te­sta­men­tu miesz­cza­ni­na kra­kow­skie­go Sta­ni­sła­wa Krup­ki z nim się zno­szą i jego usta­na­wia­ją swo­im peł­no­moc­ni­kiem (1). Po­tom­ko­wie Szol­cow­scy od imie­nia swe­go pro­to­pla­sty Wol­fgan­ga czy­li w skró­ce­niu Wol­fa na­zwa­li się Szolc-Wol­fo­wi­cza­mi, nie­tyl­ko dla pew­nej dumy ro­do­wej ale i dla od­róż­nie­nia się od in­nych ro­dzin te­goż na­zwi­ska, a było ich dużo we Lwo­wie, bo za­raz w dwa lata po Wol­fgan­gu, osie­dlił się we Lwo­wie brat jego Ha­nusz, a w nie­speł­na 20 lat póź­niej Stan­cel (Sta­ni­sław) Szolc… któ­ry był zno­wu za­ło­ży­cie­lem zna­ko­mi­tej ro­dzi­ny Szol­ców-Stanc­lo­wi­czów. W XVII wie­ku po­tom­ko­wie Wol­fgan­ga pi­szą się nie­raz już tyl­ko Wol­fo­wi­cza­mi, jak n… p. Jan, dok­tor fi­lo­zo­fii, zmar­ły w r. 1653. Szol­co­wie-Wol­fo­wi­cze do­ro­bi­li się nie­tyl­ko wiel­kiej for­tu­ny i czci w swo­im ro­dzin­nem mie­ście, spo­tkał ich tak­że za­szczyt no­bi­li­ta­cyi ce­sar­skiej. Jak ks. Jó­ze­fo­wicz za­pi­su­je, ce­sarz Ru­dolf II dy­plo­mem z dnia 14 paź­dzier­ni­ka 1595 mia­no­wał ich ba­ro­na­mi de Wol­fo­wicz (2) a po­twier­dza to in­wen­tarz rze­czy po Mel­chio­rze Wol­fo­wi­czu, ob­la­to­wa­ny w ak­tach ra­dziec­kich z r. 1633, któ­ry mię­dzy in­ne­mi wy­mie­nia do­ku­ment no­bi­li­ta­cyj­ny a wła­ści­wie "trans­krypt" Sa­crae Ce­sa­re­ae Ma­ie­sta­tis Ru­dol­pi­ti II A. D. 1595 su­per no­bi­li­ta­tem (3). Ro­dzi­na Szol­ców-Wol­fo­wi­czów bar­dzo szyb­ko się spo­lsz­czy­ła; pod ko­niec XVI wie­ku wy­pły­wa ze wszyst­kie­go, że człon­ko­wie jej byli już Po­la­ka­mi. Jed­nym z naj­zna­ko­mit­szych re­pre­zen­tan­tów tego pa­try­cy­uszow­skie­go rodu lwow­skie­go, tak ro­zu­mem jak for­tu­ną, był nie­wąt­pli­wie Jan Szolc-Wol­fo­wicz, po któ­rym prze­cho­wa­ły nam akta ra­dziec­kie te­sta­ment, rzu­ca­ją­cy pięk­ne świa­tło na in­tel­li­gen­cyę, rząd­ność i do­bro­byt mie­szań­stwa lwow­skie­go, do­ku­ment praw­dzi­wie nie­osza­co­wa­ny, o któ­rym już spół­cze­sny Lwo­wia­nin, dr. Pa­weł Do­mi­nik Hep­ner, mówi z wszel­ką słusz­no­ścią, że jest lec­tu et ad­mi­ra­tio­ne di­gnus. Te­sta­ment ten da­to­wa­ny z dnia 25 czerw­ca 1605 r. roz­po­czy­na się, jak wszyst­kie zresz­tą tego ro­dza­ju or­dy­na­cye z owych cza­sów, go­rą­cem wy­zna­niem wia­ry, chrze­ściań­skiem wy­nie­sie­niem my­śli po nad spra­wy świa­ta. Te­sta­tor z po­ko­rą po­wia­da – (1) Acta Con­sul. z r. 1544 p. 225 i 307, i z roku 1545 p. 334

(2) Jó­ze­fo­wicz 1. c… pod r. 1663.

(3) Acta Con­sul. z r. 1633 p. 513.

o so­bie: ex ster­co­re ere­dus sum, i dzie­ciom o tem pa­mię­tać, a za spa­dek Panu Bogu tyl­ko a nie so­bie dzię­ko­wać na­ka­zu­je. Pierw­sza tro­ska te­sta­to­ra po­świę­co­na jest dzie­łom po­boż­no­ści; pra­gnie, aby go one prze­trwa­ły i taką mia­ły opie­kę od dzie­ci, jaką on je za ży­cia swo­je­go ota­czał. Po­le­ca im też go­rą­co swo­ją fun­da­cyę, ka­pli­cę św. Krzy­ża w ka­te­drze i do­mek do niej na­le­żą­cy; ze­sta­wia do­cho­dy na jej utrzy­ma­nie prze­zna­czo­ne, prze­pi­su­je szcze­gó­ło­wo spo­sób utrzy­ma­nia po­rząd­ku w tej ka­pli­cy, kon­ser­wa­cyi jej sprzę­tów, oświe­tle­nia i czysz­cze­nia. "Zo­sta­wiam w skrzy­ni ka­plicz­nej w pusz­ce trzy her­bi­ki srebr­ne lane, dla­te­go, gdy dali Pan Bóg, któ­re­go Bóg da­rem swym na­tchnie, da co srebr­ne­go spra­wić na oł­tarz, żeby temi her­bi­ka­mi dał zna­czyć". Nie­ru­cho­me swo­je do­bra czy­li jak się wy­ra­ża, "sto­ją­ce mie­nie", tak sza­cu­je: "Dom, gdzie miesz­kam, kła­dę go za 6000 zł.; Gar­cza­ry wio­ska kup­na za 6000 zł., Ol­sza­ni­ca, Do­brow­la­ny… wio­ski dwie pra­wem wy­gra­ne, na któ­rych i prze­zy­ski dwo­je i do­ży­wo­cie mam z sumy głów­nej 6170 zł., a dwie­ma cy­ro­gra­fa­mi wy­zna­ne­go 349 zł., suma czy­ni 6519 zł.; ogród Rze­szow­ski na­zwa­ny acz wię­cej kosz­tu­je, kła­dę go w dzia­le za 1600 zł., ogród za furt­ką kła­dę do dzia­łu 400 zł., ogród na wa­ła­skim mo­ście 300 zł". Ru­cho­me ma­jęt­no­ści wy­li­cza, jak na­stę­pu­je: "Suk­na w skle­pie 2624 zł., za miód pew­nych dłu­gów 1116 zł., wo­sku su­ro­we­go 300 zł., Ja­no­wi do Gdań­ska za lew­ko­we ta­la­ry 1000 zł., u Se­ba­sty­ana Ny­cza 1000 zł., u An­to­nie­go i Jana de Mas­sa­ri 200 zł., w ka­sie po­li­czy­łem go­to­wych 1459 zł., wina ośm pół­kuf po 60 zł., czy­ni 480 zł".

Osza­co­waw­szy tak ru­cho­my i nie­ru­cho­my ma­ją­tek, ob­li­cza z naj­więk­szą ści­sło­ścią i nie­mal z dro­bia­zgo­wym pe­dan­ty­zmem aż do ułam­ków gro­szo­wych, ile któ­re dziec­ko już otrzy­ma­ło, a ile mu się jesz­cze na­le­ży do spad­ku. Jed­na cór­ka Do­ro­ta, wy­da­na za An­to­nie­go Mas­sa­ri, wzię­ła ra­zem 2913 zł., dru­ga Ka­ta­rzy­na za Ja­nem Sza­łap­skim 2409 zł., trze­cia Sa­bi­na za Gry­grem Do­broc­kim 2469 zł., czwar­ta Anna za Se­ba­sty­anem Ny­czem 2876 zł., pią­ta Mar­ta za Ja­nem Mas­sa­ri 2770 zł., Jan syn je­dy­nak wziął do­pie­ro 240 zł… – suma tedy wszyst­kie­go, co dał dzie­ciom za ży­cia, wy­no­si 13. 680 zł. Re­ka­pi­tu­lu­jąc cały swój spa­dek i do­da­jąc doń po­wyż­szą sumę już wy­pła­co­ną cór­kom ty­tu­łem wy­pra­wy, ob­li­cza całą spu­ści­znę na 42. 430 zł… i 5 gro­szy. "A tak to na sześć czę­ści dzie­liw­szy – pi­sze – przy­cho­dzi na każ­dą oso­bę 7071 zł. 21 gro­szy". Aby tedy żad­ne dziec­ko nie po­nio­sło krzyw­dy, każe dać Do­ro­cie 2943 zł… i 14 gro­szy, Ka­ta­rzy­nie a wła­ści­wie jej po­tom­kom, bo już nie żyła,

4652 zł. 12 gr., Sa­bi­nie 4592 zł. 6 gr., An­nie 4189 zł. 27 gr., Mar­cie 4290 zł. 29 gro­szy. Tym spo­so­bem każ­da cór­ka otrzy­ma po 7071 zł.

Sy­no­wi Ja­no­wi, któ­ry wziął tyl­ko na wy­pra­wę klej­no­ta­mi 240 zł. 12 gr., po­świę­ca osob­ny ustęp w te­sta­men­cie, a jako je­dy­ne­go spad­ko­bier­cę imie­nia od­szcze­gól­nia go wśród resz­ty swe­go po­tom­stwa. "Przyj­dzie mu od­dać 6831 zł… i 9 gro­szy. Daję mu ten dom wszy­stek, gdzie miesz­kam, z ar­ma­tą, do tego na­le­żą­cą na trzy pa­choł­ki pie­sze i tak­że na trzy jezd­ne, t… j… trzy zbro­je, trzy pan­ce­rze, za­rę­ka­wi­ce i szor­ce, mie­cze, ha­la­bar­dy, tak­że trzy pan­ce­rze z przy­łbi­ca­mi, pół­ha­ka­mi, sza­bla­mi, sie­kier­ki i wszy­stek rynsz­tu­nek, co do tego na­le­ży, tak jako się zwy­kło za­wsze z domu tego wy­pra­wiać; tak­że rynsz­tu­nek na trzy jezd­ne, któ­re so­bie obie­rze, raj­tar­ski, hu­sar­ski albo ko­zac­ki; osta­tek, co ar­ma­ty zo­sta­nie, to na pięć czę­ści dzie­lić, okrom Jana. W iz­deb­ce mo­jej i w al­ma­ry­ach w tej izbie wiel­kiej pod­le skle­pi­ku, sprzęt wszy­stek skrzy­nia­ny Ja­no­wi sy­no­wi. Sza­ty, ko­szu­le, po­ściel, zbro­je, pan­cerz, sza­ble, bu­ła­wę sre­brem opraw­ną, tak­że sa­haj­dak i rząd ko­zac­ki sre­brem opraw­ny i z buń­czu­kiem pod gar­dło ko­nio­wi, któ­ry w skrzy­ni leży, gdzie za­staw­ne rze­czy – owo wszy­stek sprzęt, co jed­no w iz­deb­ce tej jest, i sy­gnet mój wiel­ki zło­ty pier­ścień. I ta bla­sza­na skrzyn­ka z her­bem klej­no­tu mego (ob… fig. 13), księ­gi re­ge­stro­we wszyst­kie, okrom in­ne­go zło­ta, sre­bra, klej­no­tów, pe­reł, pie­nię­dzy i za­staw­nych rze­czy, to do dzia­łu wspól­ne­go na­le­żeć bę­dzie; tyl­ko to przed dzia­łem wspól­nym Ja­no­wi ma być dane, jako jest wy­żej na­pi­sa­no, wzglę­dem tego, że on póź­niej uży­wać i po­ży­wie­nia tem szu­kać bę­dzie, ni­że­li któ­ra z was, i domu, pó­kim ja żyw, uży­wać nie bę­dzie. Mam za to, że się tem nie ob­ra­zi­cie. Mam to ufa­nie o was jako o cno­tli­wych, bacz­nych po­tom­kach mo­ich, że ma­jąc je­dy­ne­go szwa­gra syna mego Jana, któ­ry na so­bie nosi imię moje i in­sy­gnia domu Szól­cow­skie­go, sta­rać się o to bę­dzie­cie radą i po­mo­cą swą, jako by ubo­gi dom mój nie znisz­czał i nie był po­śmie­wi­skiem nie­przy­ja­ciel­skiem. A iż się mał­żon­kom wa­szym we­se­la spra­wo­wa­ły, któ­re wam nie są ra­cho­wa­ne, a jemu jesz­cze nie, pro­szę, je­śli­by go Pan Bóg za radą i po­mo­cą wa­szą przy­ja­cie­lem (1) ob­da­rzyć ra­czył, we­dług słusz­no­ści pro­szę, po­każ­cie no­we­mu przy­ja­ciel­stwu chę­ci swe, na co mu le­gu­ję pół­ku­fek wina i na inne po­trze­by do uczty na­le­żą­ce – (1) To jest żoną. Jest to zwy­czaj­ny spo­sób wy­ra­ża­nia się we. Lwo­wie.

100 zł.; żeby mu dano, pro­szę, je­śli­by się to za ży­wo­ta mego nie sta­ło".

Pro­si i za­kli­na dzie­ci, aby o spa­dek, któ­ry im tak spra­wie­dli­wie wy­mie­rzył, nie pod­no­si­ły spo­rów, a na nie­po­słusz­nych tej woli na­kła­da z góry do­tkli­wą karę: "to mieć chcę, aby ta­ko­we­mu z jego oj­czy­stej czę­ści od­ję­to było tak w sto­ją­cych jak w ru­cho­mych do­brach 1000 zł., a tym zgod­nym to po­dzie­lo­ne było… Ja też na owym świe­cie z miłą mat­ką wa­szą nie prze­po­mnę w mo­dli­twach swych, pro­sząc wam od Pana Boga mi­ło­ści spól­nej i zgo­dy". Gdy­by kto co chciał sprze­dać ze spad­ku, "tedy ni­ko­mu nie ma przedać i nie bę­dzie mógł, jeno po­tom­ko­wi memu za tęż sumę, jako mu się w dzia­le do­sta­ło, chy­ba gdy­by ża­den z po­tom­ków ku­pić nie chciał". Oprócz ma­jąt­ku w go­tów­ce i w "pew­nych dłu­gach", już wli­czo­nych do ma­jąt­ku, po­zo­sta­wia Szolc jesz­cze wie­rzy­tel­no­ści, któ­rych ścią­gnię­ciem za­jąć się mają spad­ko­bier­cy. Nie­któ­re po­zy­cye sam uwa­ża "za pra­wie już stra­co­ne"; w na­ci­ska­niu o ich za­pła­tę każe się spad­ko­bier­com swo­im kie­ro­wać ludz­ko­ścią i wy­ro­zu­mie­niem. "Re­je­stra pil­nie prze­pa­trzyw­szy, znaj­dą się ta­kie ubo­gie lu­dzie upa­dłe, żeby nie mie­li czem pła­cić, tym kon­do­nuj­cie, niech za mnie Pana Boga pro­szą. Dłu­gi wszyst­kie, któ­re się na schuld­ce­tlu znaj­dą, wy­po­mi­naj­cie u moż­niej­szych a nie­do­stat­nim kon­do­nuj­cie". Wie­rzy­tel­no­ści tych wy­ka­zu­je ra­zem 5456 zł., a w spi­sie dłuż­ni­ków fi­gu­ru­ją tak­że Po­toc­ki, sta­ro­sta ka­mie­niec­ki, 550 zł., An­drzej Po­toc­ki, pod­cza­szy ka­mie­niec­ki, 179 zł., Ja­kób Po­toc­ki, sta­ro­sta bia­ło­ka­mień­ski 380 zł., Sło­twiń­ski 656 zł., Sta­ni­sław Ka­mie­niec­ki 125 zł., Wolf Szolc, brat nie­bosz­czyk, 797 zł., Sta­ni­sław Szolc, brat nie­bosz­czyk, 1106 zł., Mel­chior Szolc, brat, 1174 zł., Jó­zef Szolc, brat, 416 zł.

Tak dro­bia­zgo­wo i z tak pe­dan­tycz­nym zmy­słem rząd­no­ści my­śli o wszyst­kiem, że po­dzie­liw­szy już cały ma­ją­tek, nie za­po­mi­na o moź­dzie­rzu, któ­ry ma zo­stać przy Ja­nie, a "ten go wszyst­kim do po­trzeb po­ży­czać bę­dzie obo­wią­za­ny". Jak­by w czu­ło­ści swo­jej oj­cow­skiej pra­gnął przed po­że­gna­niem się na wie­ki z dzieć­mi zo­sta­wić każ­de­mu nie­ja­ko cie­płą ręką jesz­cze upo­mi­nek, za­wi­ja sześć por­tu­ga­łów, każ­dy w osob­ny pa­pie­rek, i każ­dy opa­trzo­ny imie­niem dziec­ka, któ­re­mu na­le­ży: "to ma być każ­de­mu dziec­ku do­rę­czo­no na od­chod­nem mo­jem z tego mi­zer­ne­go świa­ta*. Za­le­ciw­szy jesz­cze zię­ciom, aby cór­kom jego do­cho­wa­li wier­no­ści i mi­ło­ści, koń­czy swo­ją or­dy­na­cyę sło­wa­mi: "Z tym was Panu Bogu do jego św. stra­ży i obro­ny po­ru­czam! Pro­szę was, nie prze­po­mi­naj­cie w jał­muż­nach i mo­dli­twach du­szy mo­jej i mi­łej mat­ki wa­szej! Wam mi­łe­mu po­tom­stwu memu od Pana Boga bło­go­sła­wień­stwa żą­da­ją­cy oj­ciec życz­li­wy. Do­bra noc świe­cie! Czo­łem z bie­sia­dy!"

Te­sta­ment Szol­cow­ski (1), da­to­wa­ny z dnia 25 czerw­ca 1605 roku, daje nam nie­tyl­ko uj­mu­ją­cy ob­raz rząd­no­ści, ro­zu­mu i po­czci­wych sto­sun­ków ro­dzin­nych, ale do­star­cza tak­że mia­ry do – (1) Acta Con­sul. z r. 1610 XXIII p. 758 – 774.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: