Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Paweł z Tarsu. Archeolodzy tropem Apostoła Narodów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 października 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Paweł z Tarsu. Archeolodzy tropem Apostoła Narodów - ebook

Apostoł Narodów, który na wezwanie Boga stał się z prześladowcy chrześcijan zagorzałym świadkiem Jezusa Chrystusa, należy do najbardziej poruszających postaci chrześcijaństwa. Papież Benedykt XVI zalecił jako ukoronowanie ogłoszonego przez siebie Roku św. Pawła otwarcie grobu apostoła w bazylice św. Pawła za Murami w Rzymie. Michael Hesemann opisuje fascynującą historię miejsca pochówku, które po wieluset latach zapomnienia odkryto na nowo. Opowiada o stanie sensacyjnych badań archeologicznych i zabiera czytelnika w daleką, pełną przygód podróż śladami Apostoła Narodów, zaczynając od miejsca, gdzie zginął, od Rzymu, by potem wrócić do początków – do Tarsu, a dalej do Jerozolimy, Grecji, Turcji, Syrii, Izraela, na Cypr i Maltę.

To, co pozostaje po odrzuceniu wszelkich nadużyć, pomówień i błędnych interpretacji, to jedna z najbardziej fascynujących indywidualności w historii świata. Apostoł Narodów był najlepszym „specem od PR”, jakiego do szerzenia Dobrej Nowiny mógłby sobie zażyczyć sam Chrystus.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7033-985-2
Rozmiar pliku: 20 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Papież Benedykt XVI Homilia z okazji ogłoszenia Roku św. Pawła 2008/2009

Księża Kardynałowie, czcigodni Bracia w biskupstwie i kapłaństwie, drodzy Bracia i Siostry!

Podczas tych I Nieszporów uroczystości Świętych Piotra i Pawła z wdzięcznością wspominamy dwóch apostołów, których krew, podobnie jak wielu innych świadków Ewangelii, użyźniła glebę rzymskiego Kościoła. Ta bazylika, w której miały miejsce wydarzenia o głębokim znaczeniu ekumenicznym, przypomina nam, jak ważna jest wspólna modlitwa o dar jedności, tej jedności, za którą Święci Piotr i Paweł oddali swe życie i za którą złożyli najwyższą ofiarę z własnej krwi.

Według bardzo starej tradycji, sięgającej czasów apostolskich, nieopodal tego miejsca doszło do ich ostatniego przed męczeńską śmiercią spotkania; uścisnęli się i jeden drugiego pobłogosławił. Na głównym portalu tej bazyliki są przedstawieni razem w scenach ukazujących ich męczeństwo. A zatem od samego początku w tradycji chrześcijańskiej Piotr i Paweł byli uważani za nierozdzielnych, choć każdy z nich miał do spełnienia inną misję: Piotr jako pierwszy wyznał wiarę w Chrystusa, a Pawłowi dane było zgłębić jej bogactwo. Piotr założył pierwszą wspólnotę chrześcijan pochodzących z narodu wybranego, Paweł stał się apostołem pogan. Obdarzeni różnymi charyzmatami, służyli tej samej sprawie: budowie Kościoła Chrystusowego. W Godzinie Czytań liturgia proponuje nam do medytacji znany tekst św. Augustyna: „W jednym i tym samym dniu czcimy męczeństwo dwóch Apostołów. Oni także stanowili jedno. Chociaż cierpieli w różnych dniach, stanowili jedno. Piotr wyruszył pierwszy. Za nim podążył Paweł. Obchodzimy dziś uroczystość Apostołów uświęconą ich własną krwią” (Disc., 295, 7.8). Natomiast w komentarzu św. Leona Wielkiego czytamy: „Nie powinniśmy sądzić, że ich zasługi i cnoty, większe niżby się wydawało, mogły ich przeciwstawić czy podzielić. Wybór bowiem ich zrównał, trud upodobnił, a koniec ich sprawił, że stali się tacy sami” (In natali apostol., 69, 6–7).

W Rzymie owa więź, która połączyła w misji Piotra i Pawła, od pierwszych stuleci nabrała bardzo szczególnego znaczenia. Jak mitycznym braciom Romulusowi i Remusowi przypisywano założenie Rzymu, tak Piotra i Pawła uważano za założycieli Kościoła w Rzymie. Tak mówi św. Leon Wielki, zwracając się do Miasta : „Oni są twymi świętymi ojcami, twymi prawdziwymi pasterzami, którzy, abyś stało się godne królestwa niebieskiego, budowali o wiele lepiej i z większym powodzeniem niż ci, którzy starali się położyć pierwsze fundamenty pod twoje mury” (Homilie, 82, 7). Choć jako ludzie różnili się, a stosunki między nimi nie były wolne od napięć, Piotr i Paweł jawią się jako założyciele nowego miasta, jako konkretny przykład nowych i prawdziwych relacji braterskich, które stały się możliwe dzięki Ewangelii Jezusa Chrystusa. Z tego względu można by powiedzieć, że Kościół w Rzymie świętuje dziś dzień swych narodzin, bo obaj Apostołowie położyli jego fundamenty. Ponadto dziś Rzym pełniej zdaje sobie sprawę, jaka jest jego misja i na czym polega jego wielkość. Święty Jan Chryzostom napisał, że „nawet niebo rozpromienione słońcem nie jest tak wspaniałe jak miasto Rzym, z którego na cały świat rozchodzi się blask tych rozpalonych pochodni (Piotra i Pawła) Dlatego właśnie kochamy to miasto ze względu na te dwa filary Kościoła” (Komentarz do Listu do Rzymian, 32).

Apostoła Piotra będziemy wspominać w sposób szczególny jutro, sprawując Najświętszą Ofiarę w Bazylice Watykańskiej, zbudowanej na miejscu jego męczeńskiej śmierci. Dziś wieczór kierujemy wzrok na św. Pawła, którego relikwie są przechowywane z wielką czcią w tej bazylice. Na początku Listu do Rzymian, jak usłyszeliśmy przed chwilą, Paweł pozdrawia rzymską wspólnotę, przedstawiając się jako „sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł” (1,1). Używa tu słowa „sługa”, po grecku doulos, które wyraża relację całkowitej i bezwarunkowej przynależności do Jezusa, Pana, a zarazem jest odpowiednikiem hebrajskiego słowa ebed, przez co nawiązuje do postaci wielkich sług, których Bóg wybrał i powołał do pełnienia ważnej i szczególnej misji. Paweł zdaje sobie sprawę z tego, że jest „apostołem z powołania”, czyli nie z własnej inicjatywy czy polecenia ludzkiego, lecz jedynie na mocy Bożego powołania i wybrania. W swych listach Apostoł Narodów wiele razy stwierdza, że w jego życiu wszystko jest owocem bezinteresownej i miłosiernej inicjatywy Boga (por. 1 Kor 15,9–10; 2 Kor 4,1; Ga 1,15). Został on wybrany „do głoszenia Ewangelii Bożej” (Rz 1,1), do szerzenia orędzia łaski Bożej, która w Chrystusie jedna człowieka z Bogiem, z samym sobą i z innymi.

Dowiadujemy się z jego listów, że Paweł wcale nie był dobrym mówcą; wręcz przeciwnie, podobnie jak Mojżesz i Jeremiasz nie miał daru przemawiania. „Gdy się zjawia osobiście, jest słaby, a jego mowa nic nie znaczy” (2 Kor 10,10) – mówili o nim jego przeciwnicy. Jego niezwykłych osiągnięć apostolskich nie można zatem przypisywać efektownej retoryce czy wyszukanym strategiom apologetycznym bądź misyjnym. Powodzenie jego apostolatu wynikało przede wszystkim z osobistego zaangażowania w głoszenie Ewangelii z całkowitym oddaniem się Chrystusowi, tak że nie obawiał się niebezpieczeństw, trudności czy prześladowań: „Ani śmierć, ani życie – pisał w Liście do Rzymian – ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysoko, ani co głęboko, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (8,38–39). Możemy stąd wyciągnąć bardzo ważną naukę dla każdego chrześcijanina. Działalność Kościoła jest wiarygodna i skuteczna tylko w takiej mierze, w jakiej ci, którzy do niego należą, są gotowi w każdej sytuacji osobiście ponieść konsekwencje swej wierności Chrystusowi. Tam, gdzie nie ma takiej gotowości, brak też decydującego dla istnienia Kościoła argumentu prawdy.

Drodzy Bracia i Siostry, jak w początkach, tak i dziś Chrystus potrzebuje apostołów gotowych poświęcić samych siebie. Potrzebuje takich świadków i męczenników jak św. Paweł – niegdyś zawzięty prześladowca chrześcijan; kiedy na drodze do Damaszku upadł na ziemię, oślepiony Bożym światłem, bez wahania przeszedł na stronę Ukrzyżowanego i konsekwentnie poszedł za Nim. Żył i pracował dla Chrystusa; dla Niego cierpiał i umarł. Jakże aktualny jest dzisiaj jego przykład!

I właśnie dlatego z radością pragnę oficjalnie ogłosić, że Apostołowi Pawłowi poświęcony zostanie specjalny rok jubileuszowy, który będzie trwał od 28 czerwca 2008 roku do 29 czerwca 2009 roku, z okazji dwutysięcznej rocznicy jego narodzin, które historycy sytuują między 7 a 10 rokiem po Chr. Ów Rok św. Pawła będzie w sposób szczególny obchodzony w Rzymie, gdzie od dwudziestu stuleci przechowywany jest pod ołtarzem papieskim w tej bazylice sarkofag, w którym, według zgodnej opinii ekspertów i niekwestionowanej tradycji, przechowywane są szczątki Apostoła Pawła. Ta bazylika papieska oraz przylegające do niej opactwo benedyktyńskie będą miejscem licznych wydarzeń liturgicznych, kulturalnych i ekumenicznych, a także różnych inicjatyw duszpasterskich i społecznych, inspirowanych duchowością Pawłową. Ponadto należy poświęcić szczególną uwagę pielgrzymkom, które będą przybywać do grobu Apostoła z różnych stron w duchu pokuty, by znaleźć umocnienie duchowe. Przewidziane są także kongresy naukowe i specjalne publikacje o tekstach Pawłowych, aby pomóc w lepszym poznaniu ogromnego bogactwa nauczania, które jest w nich zawarte i które stanowi prawdziwe dziedzictwo ludzkości odkupionej przez Chrystusa. Podobne inicjatywy będą mogły być podejmowane również w diecezjach, sanktuariach i miejscach kultu na całym świecie przez instytucje zakonne, naukowe czy charytatywne, które noszą imię św. Pawła bądź też czerpią inspirację z jego życia i nauczania. Na jeden zwłaszcza aspekt trzeba będzie zwrócić szczególną uwagę podczas obchodów dwutysiąclecia narodzin św. Pawła, a mianowicie na wymiar ekumeniczny. Apostoł Narodów, który ze szczególną gorliwością głosił Dobrą Nowinę wszystkim narodom, ze wszystkich sił zabiegał o jedność i zgodę wszystkich chrześcijan. Niech on nas prowadzi i strzeże podczas obchodów tego dwutysiąclecia, pomagając nam nadal dążyć z pokorą i szczerze do pełnej jedności wszystkich członków mistycznego Ciała Chrystusa. Amen!1

Bazylika św. Pawła za Murami

Rzym, 28 czerwca 2007 rokuWprowadzenie

Na temat Pawła spierają się liczne umysły. Dla jednych jest największym spośród wszystkich apostołów, dla innych tym, który wypaczył naukę Chrystusa. Kontrowersji nie budzi jedynie jego wielkie historyczne osiągnięcie. Porównuje się je do „wyprawy Aleksandra Wielkiego w odwrotnym kierunku”. O ile bowiem wojsko wielkiego Macedończyka zaniosło kulturę grecką aż po Indus, o tyle skutkiem działalności Pawła światło Chrystusa przywędrowało ze Wschodu aż do Rzymu, może nawet do Hiszpanii. Paweł rozpoczął od misji wśród pogan. Dzięki niemu wierzenia jakiejś żydowskiej sekty przeistoczyły się w największą religię świata. Jest zatem całkiem uprawnione uznawanie go za drugiego założyciela chrześcijaństwa. Aby tego dokonać, apostoł działał niestrudzenie. Przemierzył ponad trzydzieści tysięcy kilometrów – niekiedy lądem, korzystając z dobrze rozwiniętej sieci rzymskich traktów, innym razem drogą morską, wsiadając na chybotliwe pokłady antycznych statków, co było wielce ryzykowną alternatywą. Statki te bowiem często rozbijały się o skały, o czym wiemy między innymi z listów Pawła i z Dziejów Apostolskich. Nic jednak nie mogło go powstrzymać od głoszenia Ewangelii – ani liczne uwięzienia czy szykany, ani ciągłe prześladowania, ani nawet jedna próba ukamienowania, z której to opresji udało mu się ujść cało. Nie przeszkodziła mu również choroba, najpewniej malaria. Tak to życie człowieka z Tarsu jest cudem determinacji, hartu ducha i niezłomnej wiary.

Sam Paweł przedstawiał się w Liście do Rzymian jako „sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej” (Rz 1,1)2. Jednak czy Ewangelia śmierci i zmartwychwstania Syna Bożego Jezusa, którą głosił, była rzeczywiście autentyczną nauką Nazarejczyka? O to spiera się od prawie dwóch tysiącleci całe chrześcijaństwo.

Dla judeochrześcijańskich ebionitów był on wszak prawie antychrystem, ponieważ głosił Ewangelię wśród pogan, a potem jeszcze zrezygnował z rytuału obrzezania. Heretyk Marcion z Sinope (85–160) odrzucał natomiast wszelkie żydowskie elementy wiary i za wiążącą uważał tylko Ewangelię Łukaszową, pozostałe trzy negując, z listów apostolskich zaś uznawał tylko te autorstwa św. Pawła, oczywiście w wersji przez niego przyjętej, to znaczy pozbawionej przezeń odniesień do judaizmu. Święty Augustyn (354–430) nawrócił się dopiero po przeczytaniu spuścizny Pawła, podczas gdy Marcin Luter (1483–1546) powoływał się na List do Rzymian, rozpoczynając rewoltę skierowaną przeciwko Kościołowi. Dziś teolodzy zarzucają Lutrowi anachronizm w myśleniu i opaczne rozumienie Apostoła Narodów. Gdy bowiem Paweł pisał, że sama wiara prowadzi do zbawienia, wyrażał sprzeciw wobec ścisłego przestrzegania przepisów czystości rytualnej Prawa Mojżeszowego, nie zaś wobec dobrych uczynków i starań o uświęcenie dnia codziennego, jak naucza Kościół katolicki. Filozofowi Fryderykowi Nietzschemu (1844–1900) Paweł posłużył za cel antysemickiej i antychrześcijańskiej polemiki. Nazwał on głosiciela miłości Bożej „geniuszem nienawiści”. W jego osobie żydostwo miało mścić się na Rzymianach, podporządkowując antyczną cywilizację „moralności niewolników”. Adolf Hitler, uważający Jezusa za „Aryjczyka”, a wczesne chrześcijaństwo za „wyraz protestu wobec judaizmu”, zgadzał się z nim z całego serca. Dziś natomiast karierę robi insynuowanie Pawłowi, że był agentem Rzymian, który kreować miał Jezusa – żydowskiego rewolucjonistę – na „boskiego syna na wzór helleński”, by załagodzić skutki wybuchowego ruchu mesjańskiego. W każdym razie tak wynika z populistycznych bestsellerów, takich jak dzieła brytyjskich fałszerzy historii Michaela Baigenta i Richarda Leigha (Zwoje znad Morza Martwego), amerykańskiego buntownika kumrańskiego Roberta Eisenmana (Jakub, brat Jezusa) i jego nie mniej awanturniczego krajana Jamesa Tabora (Dynastia Jezusa), który utrzymuje, że odkrył nagrobek ojca Jezusa, rzymskiego legionisty w Bingen nad Renem.

W rzeczywistości Paweł nie był nikim takim. Gdyby pierwsi chrześcijanie byli aktywni politycznie, z pewnością nie uciekliby z Jerozolimy w momencie, kiedy wybuchło tam powstanie żydowskie. Gdyby Paweł wypaczał naukę Jezusa, nie znalazłby najpewniej poparcia wśród uczniów Nazarejczyka. W rzeczywistości to właśnie członkowie wczesnej jerozolimskiej gminy chrześcijańskiej towarzyszyli mu podczas pierwszych podróży misyjnych, kiedy to mogli kontrolować głoszoną przez niego naukę. Od czasu odkrycia kumrańskich zwojów znad Morza Martwego wiemy, że paulińska chrystologia korzeniami sięga głęboko do pierwotnych mesjańskich wyobrażeń judaizmu (które zresztą nie były absolutnie spójne). W każdym razie czwarta Ewangelia, przedstawiająca Boże synostwo Jezusa najbardziej wyraziście, powstała chronologicznie już po listach Pawłowych. Za jej autora uważa się Jana, umiłowanego ucznia i najbardziej zaufanego towarzysza Jezusa, który po odejściu Pawła przewodził chrześcijańskiej gminie w Efezie. Jednego z najważniejszych ośrodków wczesnego Kościoła – Aleksandrii – Paweł nie ujrzał nigdy, a mimo to także tam nie powstała jakaś całkiem od niego niezależna teologia – nazwijmy ją „mainstreamowa”, czyli głównego nurtu. Gdyby Paweł faktycznie był na usługach Rzymu, wówczas zapewne nie przesiedziałby na mocy zarządzeń rzymskich urzędników czterech lat w więzieniach, by ostatecznie na rozkaz cesarza zostać straconym.

To, co pozostaje po odrzuceniu wszelkich nadużyć, pomówień i błędnych interpretacji, to jedna z najbardziej fascynujących indywidualności w historii świata. Apostoł Narodów był najlepszym „specem od PR”, jakiego do szerzenia Dobrej Nowiny mógłby sobie zażyczyć sam Chrystus. Człowiek, który niczego nie robił połowicznie, który jeszcze i dziś imponuje konsekwencją działania, bezkompromisowością i bezwarunkowym poświęceniem się temu, w co wierzył. Nie był zwyczajnym człowiekiem swoich czasów, wyróżniał się nie tylko na tle Żydów i Rzymian, lecz nawet na tle chrześcijańskich współbraci, którym nie szczędził ostrych słów napomnienia. Całe życie trwał pod urokiem Zmartwychwstałego, który ukazał się mu w drodze do Damaszku. Wtedy wszystko, co było dla niego wcześniej pewnikiem, rozpadło się jak rażone piorunem, a objawiło się coś innego, wspaniałego – wizja Boga Nowego Przymierza z ludźmi.

By to urzeczywistnić, konieczne było zerwanie wszystkich więzów – narodowych i wyznaniowych. Historyczny Jezus objawił się przecież tylko Żydom, zatem to Paweł musiał zrobić następny krok i pokazać Go innym narodom. Ponad wszelkimi etnicznymi i społecznymi podziałami zespolił je ze sobą, nawołując, by byli „kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3,28). Bóg przyjmie wszystkich! „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety”, wszystkim przysługują te same prawa! Przesłanie Pawła z Tarsu było najtrwalej oddziałującą rewolucją społeczną w historii.

Podobnie jak Jezusowy obraz Boga, tak i ten autorstwa Pawła naznaczyła bezwarunkowa miłość. Miłość Boga nie ogranicza się już tylko do narodu wybranego, nawet nie do tych, którzy przestrzegają i żyją wedle prawa, lecz ogarnia też niewierzących i grzeszników. Paweł jako pierwszy pojął uniwersalizm Ewangelii i prawdziwy wymiar Bożej miłości, i uczynił z nich miarę swej działalności i swego nauczania. Dlatego Daniel Marguerat mógł powiedzieć: „Etyka miłości dowodzi, że duch Jezusa przeniknął do Pawła. Jego teologia syci się ogniem, który w nim rozpaliło odkrycie Jezusa”.

Uniwersalizm miłości Boga wymaga uniwersalnego głoszenia Ewangelii. Paweł odpowiadał za globalizację chrześcijaństwa. Był kosmopolitą wśród apostołów, citoyen par excellence, obywatelem świata. Był także elokwentnym, otwartym na otoczenie i wykształconym znawcą judaizmu oraz antycznego, grecko-rzymskiego świata ducha, myśli i kultury. Pawłowe przesłanie przetrwało prawie dwa tysiąclecia, jakie upłynęły od czasu jego działalności. Pozostając nadal niewiarygodnie nowoczesną nauką, prowadzi nas jednocześnie na powrót do początków chrześcijaństwa, do źródeł naszej cywilizacji.

Można powiedzieć, że wraz z Pawłem chrześcijaństwo wkroczyło w historię świata. Dzięki temu o samym Apostole Narodów wiemy więcej niż o jakiejkolwiek innej postaci wczesnego chrześcijaństwa, włączając w to również samego Jezusa z Nazaretu. Nie zachowały się tak precyzyjne dane biograficzne i tak obfite świadectwa osobiste żadnej innej postaci biblijnej, żaden inny apostoł nie pozostawił po sobie tak wielu śladów w miejscach historycznych.

Ten, kto chce zrozumieć Pawła, musi pójść jego śladami, wniknąć w jego świat, podążyć drogami, którymi chodził. O takie poszukiwanie chodzi w tej książce. Prawie od dwustu lat archeolodzy zajmują się odkrywaniem widowni wydarzeń nowotestamentowych. Prace wykopaliskowe w miejscach opisanych w Biblii są przedmiotem szczególnego zainteresowania badaczy. Dzięki ich działalności objawia się nam nie tylko świat apostołów, lecz także możliwość stawiania krytycznych pytań dotyczących wydarzeń opisanych w ewangeliach i w Dziejach Apostolskich. W ten sposób możliwe staje się zakończenie dyskusji trwającej od XIX wieku, a dotyczącej kwestii, czy pisma nowotestamentowe są świadectwami czystej wiary, czy też autentycznymi źródłami historycznymi. Wśród wielu współczesnych egzegetów przeważa jeszcze sceptycyzm. Datują oni ewangelie i Dzieje Apostolskie na dziesięciolecia po śmierci apostołów, przyznając w najlepszym razie, że autorzy mogli sięgać do współczesnej im żywej tradycji. Z trzynastu listów Pawłowych jedynie sześć miałoby faktycznie wyjść spod pióra apostoła.

Dopiero w ostatnich dziesięcioleciach karta się wyraźnie odwróciła. Spektakularne odkrycia papirusów dowodzą, że ewangelie są jednak o wiele starsze, niż do tej pory przyjmowano. Rośnie liczba ekspertów, którzy odważyli się nawet na to, by zaakceptować chrześcijańską tradycję, według której teksty te faktycznie pochodzą „z czasów naocznych świadków”. A Dzieje Apostolskie przypisywane Łukaszowi? Czyż ostatecznie liczne obfitujące w opis detali pasaże z narracją „my” nie świadczą właśnie o tym, że ich autor był w samym środku wydarzeń? Czyż nie oddychał on faktycznie duchem czasu i lokalnym kolorytem, skoro tkwią one tak mocno w sposobie myślenia i życia ludzi z I wieku po Chr.? Skoro tak jest, musiały powstać właśnie wtedy, i dokładnie to chcę ukazać w tej książce. Możliwe, że druga księga Łukaszowa służyła nawet jako zbiór dokumentów dowodowych podczas rehabilitacji św. Pawła po procesie w Rzymie. Tylko tym tłumaczyć można fakt, dlaczego kończy się tak niespodziewanie. Inaczej niżby należało oczekiwać po pośmiertnej biografii. Nie kończy się z chwilą śmierci apostoła męczennika, lecz na dobre dwa lata wcześniej. Ma to sens tylko wtedy, jeśli Dzieje Apostolskie faktycznie powstałyby jeszcze za jego życia. Z tej przyczyny też postanowiłem w książce przyjąć ich chronologię, nawet jeśli stało się popularne wśród wielu biografów Pawła, by właśnie porządek czasowy tu i ówdzie korygować. Tylko w ten sposób powstaną ciekawe paralele do historycznych punktów odniesienia, których brak w większości rewizji.

Twierdzę, że odpowiedzi na kwestię powstania pism nowotestamentowych szukać trzeba nie w metodzie historyczno-krytycznej, lecz w archeologii. Wykopaliska udowodniły już tak często słuszność chrześcijańskiej tradycji, że staje się na wskroś uprawnione rozstrzygać in dubio pro traditio – w wypadkach wątpliwych na korzyść tradycji.

Osiem lat podążałem tropem Apostoła Narodów, podróżowałem do Grecji i Turcji, do Izraela i na Cypr, do Hiszpanii, na Maltę, do południowych Włoch i ciągle na nowo do Rzymu, aż do teraz – dokładnie do Roku św. Pawła3 – kiedy mogła powstać ta książka. Podczas gdy piszę te słowa, planuje się w Rzymie otwarcie jego sarkofagu, odkrytego ponownie przed kilkoma dopiero laty w miejscu, gdzie zgodnie z tradycją czczono jego grób. Jeśli faktycznie znajdują się w nim szczątki Pawła, wtedy czekają nas lata, może dziesiątki lat obfitujących w naukowe sensacje. Czasami medycyna sądowa pozwala przemówić zmarłym. Możemy z niecierpliwością oczekiwać, co odkryje, jeśli zajmie się relikwiami ciała apostoła. Do tego momentu pozostaje nam podsumować to wszystko, co wiemy na temat człowieka z Tarsu, który spoczywa tam, czekając – być może z większym przekonaniem niż wszyscy inni – na zmartwychwstanie.

Michael Hesemann

Düsseldorf, 25 stycznia 2008 roku

Święto Nawrócenia św. PawłaI

Rzym – sarkofag Apostoła Narodów

Historia najważniejszego odkrycia archeologicznego XXI wieku rozpoczęła się od katastrofy, która nastąpiła prawie dwieście lat wcześniej.

Noc z 15 na 16 lipca 1823 roku była jedną z najtragiczniejszych w i tak już dramatycznej historii rzymskiego kościoła S. Paulo fuori le mura (św. Pawła za Murami), jednej z czterech największych i najważniejszych bazylik Wiecznego Miasta. To, co oparło się przez tysiąc czterysta lat naporowi barbarzyńców i zawieruchom licznych wojen, klejnot z czasów panowania rzymskich cesarzy, padło w ciągu kilku godzin łupem płomieni. Nieuważny dekarz wywołał piekło, przekazując wiadro z rozżarzonym węglem drzewnym swojemu koledze, który złapał je w ostatniej chwili, zaprószając ogień. Około drugiej nad ranem mnich z pobliskiego klasztoru benedyktynów zbudził się na dźwięk spadającej na posadzkę płonącej belki. Z okna zobaczył, jak potężne płomienie uderzały w nocne niebo z wnętrza bazyliki. Natychmiast wezwał straż ogniową, lecz niestety było już za późno, by powstrzymać zniszczenie. „Jak straszliwy wulkan zionął ogromnym ogniem budynek skazany już na zagładę, żar buchał z jego wnętrza, tak że z odległości większej niż piętnaście mil można było obserwować to wielkie nieszczęście, które przeszywało każdą pierś świętym przerażeniem jak rozżarzonym sztyletem” – tak opisywał rzymianin C. Pietrangeli trawiący kościół pożar. Jak słoma paliło się liczące sobie tysiąc czterysta lat drewno cedrowe i piniowe, a marmurowe kolumny kruszyły się w żarze niczym wapno. Następnego dnia przybyły na miejsce tragedii tysiące ludzi. Jeden z przybyszów, francuski pisarz Stendhal, utrwalił swoje wrażenia w Przechadzkach po Rzymie:

Byłem u Świętego Pawła nazajutrz po pożarze. Znalazłem w nim surowe piękno i takie piętno nieszczęścia, jakie w sztukach pięknych przypomina jedynie muzyka Mozarta. Wszystko wokoło przedstawiało grozę i zamęt nieszczęśliwego wydarzenia; w kościele leżały stosy czarnych, dymiących, na pół spalonych belek; duże odłamki popękanych od góry do dołu kolumn groziły runięciem za najlżejszym wstrząsem. Rzymianie, którzy zapełniali kościół, byli przybici. To był jeden z najpiękniejszych widoków, jakie kiedykolwiek oglądałem; już sam ten obraz wart był podróży do Rzymu w roku 1823 i wynagradzał wszystkie zuchwalstwa urzędników4.

Tylko papież miał się już nigdy nie dowiedzieć o tragedii. Wtedy bowiem, kiedy wybuchł pożar, Pius VII (1800–1823) leżał na łożu śmierci. Kardynał Consalvi, sekretarz stanu, nie odważył się przekazać mu tej nieszczęsnej wiadomości i zabronił wyraźnie wszystkim współpracownikom z najbliższego otoczenia papieża informowania go o tym wydarzeniu. Wiedział, że przerażenie i smutek, jakie wywołają w nim wieści o tak wielkiej, tragicznej stracie, będą dla papieża zabójcze. Ten syn hrabiego Scipiona wycierpiał już wiele podczas długiego pontyfikatu z powodu burzliwych wydarzeń pełnych wzlotów i upadków. Zawarcie konkordatu wymagało od niego najpierw zgody na koronację Napoleona na cesarza, potem jednak konieczne było ekskomunikowanie Korsykanina, ponieważ ten nie dotrzymał danego słowa. W odpowiedzi papieża pojmano i przewieziono do Francji. Dopiero Kongres Wiedeński z 1815 roku przywrócił do życia kościelne państwo i zwrócił papieżowi władzę świecką, której pozbawił go cesarz Francuzów. W ostatniej fazie sprawowania przez niego urzędu przystąpiono do realizacji śmiałego programu upiększenia Rzymu: z okazji Roku Świętego 1825 Wieczne Miasto miało odzyskać dawny blask, utracony po zawirowaniach ery napoleońskiej. Pożar kościoła, w którym znajdował się rzymski grób drugiego apostoła, musiał zatem objawić się jako zły omen. Ostatecznie Pius VII traktował bazylikę św. Pawła jako swoją duchową ojczyznę. Tu rozpoczęła się jego kapłańska droga, tu w roku 1758 jako szesnastolatek wstąpił do klasztoru benedyktynów.

I tak zmarł papież pięć tygodni po tym wydarzeniu jako chyba jedyny rzymianin, który nic nie wiedział o katastrofie.

Jego następcy Leonowi XII (1823–1829) przypadło w udziale trudne zadanie odbudowy bazyliki. Miał się temu poświęcić z największym oddaniem. Najpierw należało podjąć fundamentalną decyzję. Czy odbudować bazylikę in pristinum – w pierwotnej formie, zachowując bądź rekonstruując jej dawną strukturę i stary styl? Czy też poważyć się na całkowicie nowy początek, realizując współczesny projekt? Zrazu wydawało się, że architektowi Giuseppe Valadieremu uda się przeforsować radykalny pomysł wzniesienia całkowicie nowego założenia. Jednak ostatecznie specjalna komisja papieska zleciła architektowi Belliemu odbudowanie bazyliki św. Pawła w formie najbardziej wiernej oryginałowi. Fragmenty budowli, które w znacznym stopniu przetrwały pożogę, jak apsyda ze wspaniałymi mozaikami i cyborium autorstwa Arnolfa di Cambiosy z XIII wieku – kamienny baldachim nad ołtarzem papieskim, łuk tryumfalny ozdobiony mozaikami, prawa nawa boczna i fasada miały zostać zachowane tak dalece jak to było możliwe i włączone w nową budowlę.

Aby pokryć olbrzymie koszty, które pochłonie najokazalsze papieskie przedsięwzięcie budowlane XIX wieku, papież Leon XII wezwał w encyklice Ad plurimas easque gravissimas z 25 stycznia 1825 roku biskupów i wiernych całego świata do największej od czasu budowy bazyliki św. Piotra zbiórki funduszy na rzecz odbudowy. Kiedy jego następca Grzegorz XVI (1834–1846) powtórzył kolektę, Rzym miał już ponad czterysta tysięcy scudo zebranych na ten cel. Oprócz datków pieniężnych napłynęły także darowizny w naturze, i to nie tylko z krajów katolickich. Car rosyjski na przykład ufundował kosztowne bloki z malachitu, a muzułmański kedyw (wicekról) Egiptu przysłał cztery wspaniałe kolumny z alabastru.

Mimo to Belli nie był w stanie zadowalająco rozwiązać postawionego mu zadania. Ponosi odpowiedzialność za zniszczenie wielu średniowiecznych fragmentów budowli, które w sposób oczywisty można było uratować. Ostatecznie Grzegorz XVI pozbawił go stanowiska i zatrudnił na jego miejsce Luigiego Polettiego i trzech jego asystentów: Bosia, Camporesego i Virginio Vespignaniego. Dopiero jednak za pontyfikatu Piusa IX (1846–1878), 10 grudnia 1854 roku podczas wręcz pompatycznej uroczystości nastąpiło poświęcenie nowego założenia bazyliki św. Pawła. Dwa dni wcześniej papież ogłosił w bazylice św. Piotra dogmat o niepokalanym poczęciu Najświętszej Marii Panny. Udziałem Kościoła powszechnego stało się trzydniowe święto, jakiego nigdy wcześniej nie było.

Mimo że kilka pomysłów zespołu architektów uznać można za dość kontrowersyjne – choćby zupełnie nieudana dzwonnica, stojąca obecnie na tyłach kościoła, gdzie przynajmniej jest mało widoczna – inne rozwiązania niewątpliwie dodają budowli blasku i splendoru. Jest takim z pewnością nowa fasada z wysuniętym perystylem, czworobocznym dziedzińcem, otoczonym krużgankiem. W jego centrum znajduje się marmurowy posąg kolosalnych rozmiarów, przedstawiający Księcia Apostołów, dzieło Giuseppe Obiciego, wykonane wedle najlepszych wzorów rzymskiej rzeźby antycznej. Tu spotykają się cztery drogi przecinające ogród, którego śródziemnomorską atmosferę tworzą cztery wielkie palmy. Górną połowę fasady i sam szczyt bazyliki zdobią złote mozaiki, które w ciepłym popołudniowym świetle zachodzącego słońca wyglądają szczególnie okazale. Ukazują one w charakterystycznym stylu nazareńczyków z Bractwa św. Łukasza czterech biblijnych proroków: Izajasza, Jeremiasza, Ezechiela i Daniela, powyżej baranka Bożego przed antycznym Jeruzalem i w końcu Chrystusa na tronie, w otoczeniu św. Piotra i św. Pawła. Marmurowa ściana westybulu, przedsionka z czterema głównymi bramami (w jednej z nich całkiem po prawej stronie znajdują się Święte Drzwi, otwierane zwykle raz na dwadzieścia pięć lat z okazji Roku Świętego), przypomina wnętrze bazyliki św. Piotra. Przed nimi stoją posągi Księcia Apostołów i Apostoła Narodów.

We wnętrzu bazyliki na ścianach wzdłuż bocznych naw i transeptu umieszczono portrety wszystkich dwustu sześćdziesięciu pięciu papieży, od Piotra do Benedykta XVI. Nowy portret pojawia się na początku każdego kolejnego pontyfikatu. Ściany zdobią sceny z życia św. Pawła. Poza tym na nowo urządzono konfesję św. Pawła – podziemny przedsionek grobu św. Pawła poniżej ołtarza papieskiego. Wprawdzie otwarte podziemne pomieszczenie konfesji znajdowało się pierwotnie za ołtarzem papieskim, lecz teraz – wzorem bazyliki św. Piotra – zostało umieszczone przed nim. W tym celu dotychczasową posadzkę bazyliki trzeba było zdjąć i rozkopać.

Prace, które podjęto właśnie w miejscu, gdzie według tradycji znajdował się grób apostoła, powierzono Virginio Vespignaniemu w roku 1838. Architekt wiedział, że konieczne w tym wypadku rozkopy dają wyjątkową okazję ku temu, by dodatkowo przebadać także grób św. Pawła. Jednak Watykan odmówił mu pozwolenia na wykonanie badań archeologicznych przy okazji prowadzenia czynności budowlanych. Pomimo zakazu robił w małym notatniku szkice wszystkiego, na co natrafił. Choć są to najczęściej luźne notatki nakreślone mimochodem podczas innych prac, to jednak dają nam cenne wskazówki pomocne przy rekonstrukcji burzliwej historii bazyliki św. Pawła.

Pierwszą wzmiankę dotyczącą oddawania czci szczątkom św. Pawła zawdzięczamy rzymskiemu kapłanowi z końca II wieku po Chr. Gaiusem nazywano człowieka, który za pontyfikatu papieża Zefiryna (199–217) korespondował z przywódcą sekty montanistów, Proklosem z Azji Mniejszej, i próbował przekonać go o słuszności prymatu Kościoła rzymskiego. Także w jego ojczyźnie, donosił Proklos, mieli działać apostołowie, o czym świadczą znajdujące się tam ich groby, na przykład grób Filipa w Hierapolis, dzisiejszym Pamukkale w zachodniej Turcji, znanym z wapiennych tarasów. Jednak kimże był Filip wobec Piotra i Pawła, odpowiadał Gaius, a ci właśnie „książęta apostołów”, jak miał ich później nazywać Kościół, działali przecież w Rzymie.

„Mogę Ci pokazać grobowce apostołów” – pisał, nie pozostawiając najmniejszej wątpliwości co do wiarygodności twierdzenia – „bo jeśli chcesz przyjechać do Watykanu albo udać się drogą do Ostii, wtedy natkniesz się na grobowce tych, którzy założyli rzymski Kościół”. Gaius pisał po grecku, więc mówiąc o grobowcach, używał słowa tropaia, co znaczy dosłownie znaki zwycięstwa. Wskazuje to na to, że ostatnią bitwę stoczyli jako męczennicy w Chrystusie i dla Chrystusa. Jeszcze na początku IV wieku, zatem przed wzniesieniem obu bazylik nad grobami św. Piotra i św. Pawła, historyk Kościoła Euzebiusz z Cezarei podkreślał:

Dzieje opowiadają, że w Rzymie za jego panowania Paweł został ścięty, a Piotr przybity do krzyża. Wiadomość tę potwierdza nazwa cmentarzy rzymskich, które istnieją pod Piotra i Pawła wezwaniem5.1 Tekst dostępny w Internecie: http://www.m.deon.pl/religia/serwis-papieski/benedykt-xvi/homilie-benedyktaxvi/art,76,piotra-i-pawla-uwazano-za-zalozycieli-kosciola-w-rzymie.html.

2 Wszystkie cytaty biblijne pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wyd. 3 popr.: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, w przekładzie z języków oryginalnych, Poznań – Warszawa 1980.

3 Aktualne informacje na temat Roku św. Pawła 2008/2009 znaleźć można na stronie autora www.paulusjahr.info.

4 Stendhal (Henri Beyle), Przechadzki po Rzymie, w: Wybór z pism różnych, przeł. F. Śniatecka-Wowerowa, Warszawa 1965, s. 451–452.

5 Euzebjusz z Cezarei, Historja kościelna, o męczennikach palestyńskich, z greckiego przeł., zaopatrzył wstępem, objaśnieniami, skorowidzami ks. A. Lisiecki, Poznań 1924, ks. II, 25, 5, s. 88.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: