Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pedofilia. Geneza i mechanizm zaburzenia - ebook

Data wydania:
Styczeń 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Pedofilia. Geneza i mechanizm zaburzenia - ebook

Książka ta stanowi przede wszystkim owoc badań naukowych nad etiologią niezwykle złożonego zjawiska pedofilii. Z otrzymanych wyników – wpisanych w kontekst zarówno własnej społeczno-rozwojowej koncepcji rozwoju zaburzenia, jak i licznych teorii i ustaleń wypracowanych w ostatnich latach przez specjalistów na całym świecie – wyłaniają się dwa nowe modele, przydatne zwłaszcza w pracy terapeutycznej: wyjaśniają one etiologię pedofilii rodzinnej i pozarodzinnej będącej skutkiem współdziałania szeregu czynników biologicznych, psychologicznych i środowiskowych, które występują w wielu różnych konfiguracjach.

Ponadto niniejsza książka stanowi ważny głos w debacie społecznej o pedofilii – jest wyrazem sprzeciwu wobec tolerowania patologii, przez którą cierpią wszyscy, zwłaszcza zaś ofiara i sprawca, oraz wobec promowania niedobrej, choć nierzadko „atrakcyjnej”, wizji ludzkiej seksualności w dobie zmian, które dotyczą pozycji kobiet, mężczyzn i dzieci we współczesnym świecie.

Kategoria: Socjologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7489-458-6
Rozmiar pliku: 5,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Słowa, któ­re kie­ru­ję do Czy­tel­ni­ka we Wstę­pie, sta­no­wią re­flek­sję oso­bi­stą, skon­stru­owa­ną na od­ręb­nych za­sa­dach niż tekst na­uko­wy. Są bo­wiem oka­zją do przed­sta­wie­nia źró­deł in­spi­ra­cji i przy­czyn po­wsta­nia ni­niej­szej książ­ki, za­sad jej kon­struk­cji oraz spo­so­bu jej ewen­tu­al­ne­go wy­ko­rzy­sta­nia.

De­cy­zja o po­świę­ce­niu kil­ku lat pra­cy zja­wi­sku na­le­żą­ce­mu do krę­gu pa­to­lo­gii spo­łecz­nej wy­ni­kła z chę­ci wzię­cia udzia­łu w spo­łecz­nym dys­kur­sie na te­mat jego źró­deł, roz­po­wszech­nie­nia i skut­ków oraz z chę­ci prze­ciw­sta­wie­nia się nie­do­brej wi­zji ludz­kiej sek­su­al­no­ści, ja­ką­kol­wiek atrak­cyj­ną po­stać by przy­bra­ła. Zdro­wie sek­su­al­ne trak­tu­ję jako waż­ną war­tość oso­bi­stą i spo­łecz­ną, dla któ­rej ochro­ny po­trzeb­ne są sca­lo­ne, trwa­łe i po­zba­wio­ne po­pu­li­stycz­nych po­su­nięć wy­sił­ki. Pe­do­fi­lia jest zja­wi­skiem nie­no­wym, róż­nie na prze­strze­ni cza­su wa­lo­ry­zo­wa­nym, o fa­lo­wym roz­po­wszech­nie­niu i na­ra­żo­nym na nie­spój­ną spo­łecz­ną re­ak­cję. Trud­no pod­da­je się ba­da­niom, po­nie­waż mo­ty­wa­cję do ukry­wa­nia praw­dzi­wych roz­mia­rów prze­ja­wia­ją wszy­scy: prze­stęp­cy, któ­rzy za­in­te­re­so­wa­ni są jej mar­gi­na­li­zo­wa­niem, oraz ci, któ­rzy – ogar­nię­ci ob­se­sją wal­ki z de­mo­nem sek­su­al­no­ści – sto­su­ją sza­cun­ki nad­mia­ro­we. Na prze­szko­dzie wy­wa­żo­ne­mu dys­kur­so­wi stoi po­nad­to roz­bież­ność mię­dzy wie­dzą pro­fe­sjo­nal­ną a po­tocz­ną oraz mię­dzy ochro­ną waż­nych za­sad a zy­skiem li­czo­nym w pie­nią­dzu, wskaź­ni­ku oglą­dal­no­ści czy po­czyt­no­ści.

O tych kil­ku za­gad­nie­niach za­mie­rzam wspo­mnieć we Wstę­pie.

Pe­do­fi­lia wy­wo­łu­je dys­ku­sje i po­la­ry­zu­je po­sta­wy spo­łecz­ne. W sy­tu­acjach pu­blicz­nych po­zor­nie wszy­scy są prze­ciw pe­do­fi­lom i wy­ra­ża­ją obu­rze­nie przy oka­zji wy­wo­ły­wa­nia te­ma­tu. Fak­tycz­nie spo­łe­czeń­stwo – nie wy­łą­cza­jąc pro­fe­sjo­na­li­stów – dzie­li się, jak już wspo­mnia­łam, dość wy­raź­nie na dwie róż­no­rod­ne gru­py. Czy wo­bec tego ist­nie­je moż­li­wość po­szu­ki­wa­nia sta­no­wi­ska wy­wa­żo­ne­go, któ­re po­zwa­la pre­cy­zyj­nie – wy­łą­cza­jąc lęki i uprze­dze­nia – zdia­gno­zo­wać, czym pe­do­fi­lia jest, a za co jej uznać nie moż­na? Wy­sił­ki te po­dej­mu­ją z do­brym skut­kiem or­ga­ni­za­cje na­uko­we i spo­łecz­ne, usta­wo daw­cy, oso­by po­wszech­nie uzna­ne za au­to­ry­te­ty. Stąd też wy­ni­ka pierw­sza na­czel­na za­sa­da trak­to­wa­nia pe­do­fi­lii, jaką przy­ję­łam w tej książ­ce – pe­do­fi­lia na­le­ży do pa­to­lo­gii sek­su­al­nej. Jest zja­wi­skiem oce­nia­nym ne­ga­tyw­nie, po­nie­waż szko­dzi zdro­wiu i na­ru­sza do­bro­stan osób – wszyst­kich uczest­ni­ków kon­tak­tu sek­su­al­ne­go. Pod­kre­ślam to wy­raź­nie: szko­dzi wszyst­kim, czy­li i dziec­ku – co oczy­wi­ste – i do­ro­słe­mu – co oczy­wi­ste rów­nież, choć dla nie­któ­rych pe­do­fi­lów trud­ne do za­ak­cep­to­wa­nia i uzna­nia. Na­czel­ną war­to­ścią, któ­ra słu­ży jed­no­cze­śnie jako kry­te­rium oce­ny kon­tak­tu sek­su­al­ne­go, jest rów­ność obu part­ne­rów spra­wia­ją­ca, że in­te­rak­cja ta jest po­zba­wio­na (a przy­najm­niej ma na to szan­sę) eks­plo­ata­cji i prze­mo­cy. Je­śli po­zy­cja jed­nej ze stron – jak­kol­wiek wy­ko­rzy­sta­na – daje jej prze­wa­gę in­te­lek­tu­al­ną, emo­cjo­nal­ną czy fi­zycz­ną, kon­takt tra­ci ce­chy kon­tak­tu rów­nych. Do­ro­słe­go uczy trak­to­wać dziec­ko jak obiekt słu­żą­cy za­spo­ko­je­niu po­trze­by sek­su­al­nej oso­by do­ro­słej, bez zwra­ca­nia uwa­gi na to, że sta­dium roz­wo­ju sek­su­al­ne­go dziec­ka znacz­nie róż­ni się od mo­men­tu, któ­ry w roz­wo­ju osią­gnął do­ro­sły. Ta roz­bież­ność, ta róż­ni­ca – poza nie­bez­pie­czeń­stwem ma­ni­pu­la­cji – unie­moż­li­wia dziec­ku re­ali­zo­wa­nie po­trze­by sek­su­al­nej zgod­nie z ryt­mem roz­wo­jo­wym. Opi­sa­ny sku­tek – ist­nie­ją­cy nie­za­leż­nie od in­nych kon­se­kwen­cji kon­tak­tu z do­ro­słym – sta­no­wi o ne­ga­tyw­nej na­tu­rze kon­tak­tów sek­su­al­nych dziec­ko – do­ro­sły. Wkro­cze­nie do­ro­słe­go z wszyst­ki­mi atry­bu­ta­mi, któ­re nie­sie do­ro­słość, w li­nię roz­wo­ju sek­su­al­ne­go dziec­ka sta­no­wi o jej za­kłó­ce­niu. Go­to­wość roz­wo­jo­wa dziec­ka na re­ali­za­cję sek­su­al­ną zgod­ną z jego wie­kiem obej­mu­je, obok od­po­wied­nie­go dla wie­ku re­per­tu­aru za­cho­wań, rów­nież od­po­wied­ni, czy­li zbli­żo­ny wie­ko­wo, obiekt. Daje to szan­sę na rze­czy­wi­ste za­spo­ko­je­nie po­trzeb obu uczest­ni­ków tej in­te­rak­cji – za­spo­ko­je­nie, któ­re zgod­ne jest z eta­pem roz­wo­ju oboj­ga dzie­ci czy do­ra­sta­ją­cych. Stąd kon­stru­ując nor­my roz­wo­jo­we po­zwa­la­ją­ce oce­nić na­tu­rę za­cho­wań sek­su­al­nych dziec­ka, zwra­ca się uwa­gę na zbli­żo­ny wiek ich uczest­ni­ków jako na waż­ny wskaź­nik zgod­no­ści z nor­mą. Ce­lo­wo abs­tra­hu­ję tu­taj od oma­wia­nia moż­li­wych bli­skich i da­le­kich ne­ga­tyw­nych skut­ków kon­tak­tu sek­su­al­ne­go dziec­ka z do­ro­słym. Kon­se­kwen­cje te bo­wiem mogą, ale nie mu­szą, wy­stą­pić. Dla ar­gu­men­to­wa­nia szko­dli­wo­ści tego kon­tak­tu ich po­ja­wie­nie się ma je­dy­nie sta­tus ar­gu­men­tu uzu­peł­nia­ją­ce­go, pod­kre­śla­ją­ce­go do­dat­ko­wą szko­dli­wość za­cho­wań pe­do­fil­nych. Dys­ku­sja zwią­za­na z na­tu­rą, ro­dza­jem i wa­run­ka­mi wy­stą­pie­nia tych kon­se­kwen­cji od­wo­łu­je się je­dy­nie do ce­chy pod­sta­wo­wej, de­cy­du­ją­cej o sa­mej ne­ga­tyw­nej na­tu­rze pe­do­fi­lii, czy­li do za­kłó­ce­nia li­nii roz­wo­ju sek­su­al­ne­go dziec­ka przez obec­ność do­ro­słe­go.

Z po­dob­ną uwa­gą trak­tu­ję szko­dli­wość kon­tak­tów pe­do­fil­nych dla osób do­ro­słych. Tak­że im, po­dob­nie jak dzie­ciom, kon­tak­ty te nie po­zwa­la­ją doj­rzeć. Po­dej­mu­jąc ak­tyw­ność z kimś z de­fi­ni­cji słab­szym, do­ro­sły – poza tym, że ex def­mi­tio­ne czy­ni krzyw­dę dziec­ku – nie po­zwa­la so­bie na kon­takt opar­ty na wza­jem­no­ści. Kon­takt, w któ­rym wy­ma­ga­nia obu stron dają oka­zję do by­cia za­spo­ko­jo­nym i do za­spo­ka­ja­nia w kon­fron­ta­cji z wy­ma­ga­nia­mi ko­goś rów­ne­go so­bie. Te dwa ele­men­ty – krzyw­da czy­nio­na słab­sze­mu i szko­da czy­nio­na so­bie – de­cy­du­ją o nie­moż­no­ści za­li­cze­nia pe­do­fi­lii do nor­my. Bu­do­wa­nie wła­sne­go za­spo­ko­je­nia sek­su­al­ne­go na od­bie­ra­niu ta­kiej moż­li­wo­ści part­ne­ro­wi nie może być uzna­ne za osią­ga­nie do­bro­sta­nu i zdro­wia w sze­ro­kim tego sło­wa zna­cze­niu. Za­gad­nie­nia szcze­gó­ło­we, de­fi­ni­cyj­ne, wska­zu­ją­ce na róż­ni­cę mię­dzy prze­ży­wa­ny­mi przez pe­do­fi­lów sta­na­mi i ich za­cho­wa­nia­mi omó­wi­łam w roz­dzia­le 1, po­świę­co­nym im w ca­ło­ści. W tym miej­scu je­dy­nie sy­gna­li­zu­ję jed­no­znacz­nie, na ja­kiej za­sa­dzie na­czel­nej opar­łam swo­je opra­co­wa­nie, gdyż jej przy­ję­cie de­ter­mi­nu­je spo­sób two­rze­nia pro­jek­tu ba­daw­cze­go i opra­co­wy­wa­nie da­nych.

Dru­gą istot­ną kwe­stię, któ­ra nur­tu­je spo­łe­czeń­stwo w związ­ku z pe­do­fi­lią, sta­no­wi po­szu­ki­wa­nie od­po­wie­dzi na py­ta­nie o przy­czy­ny jej po­wsta­nia. Wie­lość opcji oscy­lu­ją­cych mię­dzy esen­cja­li­zmem bio­lo­gicz­nym a kon­struk­ty­wi­zmem spo­łecz­nym pro­wa­dzi je­dy­nie do wnio­sku o nie­jed­no­rod­nej na­tu­rze zja­wi­ska i bra­ku pro­stych roz­strzy­gnięć. Tym­cza­sem ani py­ta­nie nie jest bła­he, ani od­po­wiedź nie jest po­zba­wio­na kon­se­kwen­cji. Je­śli bo­wiem ist­nie­je do­sta­tecz­na licz­ba do­wo­dów na wro­dzo­ny cha­rak­ter za­bu­rzeń pre­fe­ren­cji sek­su­al­nych (do któ­rych na­le­ży pe­do­fi­lia), to od­po­wie­dzi do­ty­czą­cych spo­so­bu trak­to­wa­nia osób nią do­tknię­tych i ich le­cze­nia na­le­ży szu­kać w ob­sza­rze nauk me­dycz­nych. Je­śli jed­nak się oka­zu­je, że za po­wsta­nie i roz­wój pe­do­fi­lii od­po­wia­da sze­ro­ko uję­ta so­cja­li­za­cja, to pro­ces oce­ny zja­wi­ska i jego trak­to­wa­nie po­zo­sta­je do­me­ną nauk spo­łecz­nych. Z bra­ku wy­star­cza­ją­cych do­wo­dów na wyż­szość któ­rej­kol­wiek z opcji więk­szość ba­da­czy przyj­mu­je za punkt wyj­ścia po­dej­ście mie­sza­ne. Za­kła­da ono, że pe­do­fi­lia jest zja­wi­skiem o na­tu­rze zło­żo­nej, nie­jed­no­li­tej, a wie­lość moż­li­wych me­cha­ni­zmów jej po­wsta­nia ra­czej czy­ni bez­owoc­ny­mi wy­sił­ki wy­ja­śnia­nia jej za po­mo­cą teo­rii jed­no­czyn­ni­ko­wych – tym bar­dziej że ko­lej­ne py­ta­nie do­ty­czą­ce pe­do­fi­lii, wią­żą­ce się z jej wy­stę­po­wa­niem i roz­po­wszech­nie­niem, nie do­star­cza da­nych roz­strzy­ga­ją­cych, a ra­czej od­po­wiedź kom­pli­ku­je.

W pu­blicz­nych dys­ku­sjach pod­no­szo­na jest czę­sto spra­wa tak zwa­nej me­dial­nej na­tu­ry pe­do­fi­lii. W prost­szym wy­da­niu kwe­stia spro­wa­dza się do py­ta­nia o to, czy pe­do­fi­lia ist­nia­ła za­wsze i czy to­wa­rzy­szą­ce jej na prze­ło­mie wie­ku XX i XXI za­in­te­re­so­wa­nie jest spo­wo­do­wa­ne na­głym jej wzro­stem, czy też sta­no­wi efekt mody, a w tym wy­pad­ku ten­den­cji do bez­kry­tycz­nej ame­ry­ka­ni­za­cji ży­cia spo­łecz­ne­go w Pol­sce. Czę­stość po­dej­mo­wa­nia te­ma­tu pe­do­fi­lii ma swo­je po­wo­dy, a czę­stość jej wy­stę­po­wa­nia – swo­je. Do tych ostat­nich na­le­żą: zmia­na po­zy­cji ko­biet i męż­czyzn we współ­cze­snym świe­cie, przy­zna­nie dziec­ku praw do spe­cjal­nej ochro­ny oraz brak spój­no­ści po­li­ty­ki spo­łecz­nej.

Ra­dy­kal­na zmia­na po­zy­cji męż­czy­zny w Eu­ro­pie Za­chod­niej u schył­ku XX wie­ku spo­wo­do­wa­ła ko­niecz­ność no­we­go jej okre­śla­nia w prze­strze­ni pu­blicz­nej i w prze­strze­ni in­tym­nej. Sam fakt przy­na­leż­no­ści do płci mę­skiej nie sta­no­wi już ele­men­tu prze­wa­gi i nie jest po­wo­dem do zaj­mo­wa­nia uprzy­wi­le­jo­wa­nej po­zy­cji. Zmu­sza tym sa­mym do jej po­szu­ki­wa­nia. Li­nia ży­cia męż­czy­zny i li­nia ży­cia ko­bie­ty za­czy­na­ją się opie­rać na au­to­kre­acji w wyż­szym stop­niu niż w tra­dy­cyj­nych spo­łecz­no­ściach pa­triar­chal­nych, w któ­rych były wy­zna­cza­ne przez płeć bio­lo­gicz­ną. Zmia­na ta wy­wo­łu­je rów­nież ewo­lu­cję w spo­so­bie uj­mo­wa­nia sek­su­al­no­ści ko­bie­ty i męż­czy­zny, pod­kre­śla­jąc ich od­ręb­ność i rów­no­waż­ność. Odej­ście od an­dro­cen­try­zmu skut­ku­je py­ta­niem o to, kto znaj­du­je się w cen­trum za­in­te­re­so­wa­nia spo­łe­czeń­stwa, lub in­a­czej: gdzie, sko­ro nie w cen­trum uwa­gi, znaj­du­je się męż­czy­zna. Z oso­by o nie­pod­wa­żal­nej prze­wa­dze, też do­świad­cza­nej w trak­cie kon­tak­tu sek­su­al­ne­go, męż­czy­zna ma szan­sę stać się part­ne­rem w re­la­cji sek­su­al­nej i po­za­sek­su­al­nej, z ca­łym do­bro­dziej­stwem i cię­ża­rem tego ukła­du. Part­ner­stwo ozna­cza kon­fron­ta­cję z po­trze­bą sek­su­al­ną ko­bie­ty oraz utra­tę po­zy­cji de­cy­den­ta. Ozna­cza też moż­li­wość by­cia za­spo­ko­jo­nym, uzy­ska­nia za­in­te­re­so­wa­nia i wspar­cia, dzie­le­nia od­po­wie­dzial­no­ści za ja­kość współ­ży­cia. Zmia­na nie jest ła­twa ani dla ko­biet, ani dla męż­czyzn. Stąd nie­chęć, nie­moż­ność lub opór przed jej do­ko­na­niem może skut­ko­wać po­szu­ki­wa­niem kon­tak­tów sek­su­al­nych z oso­ba­mi, któ­rych po­zy­cja jest po­rów­ny­wal­na z pod­po­rząd­ko­wa­ną do­tych­czas po­zy­cją ko­bie­ty – czy­li z oso­ba­mi ule­gły­mi, za­leż­ny­mi, nie­świa­do­my­mi swo­ich po­trzeb, nie­dy­spo­nu­ją­cy­mi pra­wem do obro­ny. W ten spo­sób wy­zwa­nia współ­cze­sno­ści w po­łą­cze­niu z nie­moż­no­ścią po­rzu­ce­nia po­glą­du o związ­ku płci mę­skiej z uprzy­wi­le­jo­wa­niem mogą pro­wa­dzić męż­czy­znę do włą­cza­nia się w ak­tyw­ność sek­su­al­ną z dziec­kiem.

Czyn­ni­kiem prze­ciw­dzia­ła­ją­cym z ko­lei opi­sa­nym wy­żej tren­dom jest zmia­na po­zy­cji dziec­ka. Kie­dy pe­da­go­gi­ka wie­ku XX za­czę­ła spo­strze­gać dziec­ko jako peł­no­praw­ną jed­nost­kę, jego pra­wa, inne niż pra­wa czło­wie­ka do­ro­słe­go, za­czę­ły pod­le­gać spe­cy­ficz­nej ochro­nie. Z osób bli­skich – naj­czę­ściej ro­dzi­ców – obo­wią­zek dba­nia o do­bro dziec­ka roz­sze­rzo­no na wszyst­kich do­ro­słych, a na­wet na spe­cjal­nie po­wo­ła­ne w tym celu in­sty­tu­cje. Wie­dza o roz­wo­ju sek­su­al­nym czło­wie­ka, przy­zna­jąc dziec­ku pra­wo do od­ręb­ne­go niż u do­ro­słe­go do­świad­cza­nia i prze­ja­wia­nia sek­su­al­no­ści, od­kry­ła rów­nież jego pra­wo do roz­wo­ju nie­za­kłó­co­ne­go nie­wła­ści­wą in­ge­ren­cją do­ro­słych. Więk­sza chęć ochra­nia­nia dzie­ci wy­ni­kła tak­że ze zna­jo­mo­ści zna­cze­nia dzie­ciń­stwa i jego wpły­wu na przy­szłe ży­cie czło­wie­ka. Wszyst­kie te czyn­ni­ki łącz­nie spo­wo­do­wa­ły, że zda­rze­nia krzyw­dzą­ce dziec­ko – a za ta­kie uzna­je się ak­tyw­ność sek­su­al­ną z do­ro­słym – spo­ty­ka­ją się obec­nie w więk­szo­ści wy­pad­ków z ne­ga­tyw­ną oce­ną oraz po­wo­du­ją sku­tecz­ną in­ter­wen­cję. Pod­no­si ona i licz­bę ujaw­nio­nych przy­pad­ków wy­ko­rzy­sty­wa­nia sek­su­al­ne­go dzie­ci, i licz­bę ujaw­nio­nych przy­pad­ków pe­do­fi­lii.

Trud­no okre­ślić pro­por­cję, z jaką wy­mie­nio­ne tu czyn­ni­ki od­po­wia­daj ą za ro sną­cy wskaź­nik za­cho­wań pe­do­fil­nych. Trud­no – tym bar­dziej że w grę wcho­dzi po­wód ko­lej­ny, a mia­no­wi­cie: nie­spój­ność po­li­ty­ki spo­łecz­nej upra­wia­nej w sto­sun­ku do pe­do­fi­lii, a wła­ści­wie w sto­sun­ku do wszyst­kich człon­ków spo­łe­czeń­stwa. Jest to czyn­nik istot­ny, po­nie­waż stwa­rza gra­ni­ce dla oby­wa­te­li, któ­rzy mu­szą kon­tro­lo­wać swo­je za­cho­wa­nia sek­su­al­ne i pod­da­wać je re­stryk­cyj­nym ogra­ni­cze­niom. Z punk­tu wi­dze­nia in­sty­tu­cji spo­łecz­nych waż­ny ele­ment od­po­wie­dzial­ny za sku­tecz­ność norm sta­no­wi spój­ność two­rzą­cych ich pod­sta­wę za­sad i war­to­ści. W sy­tu­acji wy­sy­ła­nia ko­mu­ni­ka­tów sprzecz­nych (jed­no­cze­snej za­chę­ty do ochro­ny i na­ru­sza­nia tych sa­mych war­to­ści) nie moż­na ocze­ki­wać, że oso­by, do któ­rych te ko­mu­ni­ka­ty są skie­ro­wa­ne, sprzecz­ność za­uwa­żą, zin­ter­pre­tu­ją i po­dej­mą dzia­ła­nia zgod­ne z jed­nym ty­pem ko­mu­ni­ka­tów, igno­ru­jąc dru­gi. A taką ten­den­cję do pro­mo­wa­nia nie­spój­no­ści roz­po­zna­ję we współ­cze­snej po­li­ty­ce spo­łecz­nej w Pol­sce. Z jed­nej stro­ny spo­łe­czeń­stwo dzię­ki uczo­nym, dzien­ni­ka­rzom, a w koń­cu usta­wo­daw­cy do­wia­du­je się, że ist­nie­ją pew­ne po­wszech­nie ce­nio­ne war­to­ści, w któ­rych ochro­nę an­ga­żu­ją się in­sty­tu­cje i jed­nost­ki. Na­le­żą do nich pra­wo do roz­wo­ju wol­ne­go od de­pra­wa­cji i de­mo­ra­li­za­cji, oby­cza­jo­wość płcio­wa, oby­czaj­ność spo­łecz­na, do­bro mo­ral­ne dziec­ka, jego wol­ność, w tym wol­ność sek­su­al­na. Na ich stra­ży stoi sys­tem praw­ny ra­zem ze środ­ka­mi przy­mu­su. Z dru­giej stro­ny me­dia, pro­pa­gu­jąc re­spek­to­wa­nie wy­mie­nio­nych tu war­to­ści, do­pusz­cza­ją się zja­wi­ska okre­śla­ne­go mia­nem sek­su­ali­za­cji ży­cia spo­łecz­ne­go, a w oma­wia­nym ob­sza­rze – sek­su­ali­za­cji oso­by dziec­ka. Ame­ri­can Psy­cho­lo­gi­cal As­so­cia­tion (2010) opra­co­wa­ło wskaź­ni­ki sek­su­ali­za­cji jed­nost­ki, do któ­rych na­le­żą: uza­leż­nia­nie war­to­ści jed­nost­ki od tego, na ile jej oso­ba sta­no­wi bo­dziec sek­su­al­ny, utoż­sa­mia­nie atrak­cyj­no­ści fi­zycz­nej z atrak­cyj­no­ścią sek­su­al­ną, in­stru­men­ta­li­za­cja (spo­strze­ga­nie oso­by wy­łącz­nie jako na­rzę­dzia za­spo­ka­ja­nia po­trzeb sek­su­al­nych), na­rzu­ca­nie sek­su­al­no­ści oraz – co istot­ne w przy­pad­ku dziec­ka – przy­pi­sy­wa­nie mu cech sek­su­al­nych wła­ści­wych dla osób na wyż­szym po­zio­mie roz­wo­ju sek­su­al­ne­go. Wy­mie­nio­ne wskaź­ni­ki sek­su­ali­za­cji oso­by dziec­ka wi­docz­ne są w jego me­dial­nych wi­ze­run­kach, co we­dług nie­któ­rych ba­da­czy (Bar­tlett, 2008) może pro­wa­dzić do nie­świa­do­me­go spo­strze­ga­nia go jako obiek­tu sek­su­al­ne­go. Do­dat­ko­we nie­bez­pie­czeń­stwo wy­ni­ka z ko­mer­cyj­ne­go pod­ło­ża tego pro­ce­su. Wi­ze­run­ki sek­su­ali­zo­wa­nych dzie­ci są do­star­cza­ne spo­łe­czeń­stwu w pierw­szej ko­lej­no­ści przez re­kla­my okre­ślo­nych pro­duk­tów skie­ro­wa­ne do wy­bra­nych grup wie­ko­wych. W związ­ku z ko­mer­cyj­nym cha­rak­te­rem tego pro­ce­su część ba­da­czy (Egan i Haw­kes, 2008) okre­śla go mia­nem pe­do­fi­lii kor­po­ra­cyj­nej.

Od­czy­ty­wa­nie po­dwój­nych i sprzecz­nych sy­gna­łów pły­ną­cych z me­diów stwa­rza sy­tu­ację nie­bez­piecz­ną. Ist­nie­je bo­wiem nie­bez­pie­czeń­stwo ak­cen­to­wa­nia tyl­ko jed­nej gru­py da­nych i ry­zy­ko in­ter­pre­to­wa­nia ich w ka­te­go­riach przy­zwo­le­nia na uzna­nie dziec­ka za obiekt za­spo­ka­ja­nia po­trze­by sek­su­al­nej do­ro­słych. Ko­li­zja dwóch ty­pów war­to­ści (ochro­na zdro­wia i pod­nie­sie­nie zy­sku) wy­ni­ka wy­raź­nie z bra­ku spój­no­ści w po­li­ty­ce spo­łecz­nej. Czyn­nik ten – mimo że nie po­tra­fię przy­to­czyć pol­skich wy­ni­ków ba­dań nad wpły­wem sek­su­ali­za­cji wi­ze­run­ku dziec­ka na wzrost za­cho­wań pe­do­fil­nych, a dys­po­nu­ję je­dy­nie in­for­ma­cja­mi kli­nicz­ny­mi – waży w sy­tu­acji ni­skiej kon­tro­li we­wnętrz­nej czy w sy­tu­acji prze­ży­wa­nia sprzecz­nych mo­ty­wów przez po­ten­cjal­ne­go spraw­cę. Uwa­żam, że na­le­ży brać go po­waż­nie pod uwa­gę przy ana­li­zie czyn­ni­ków ry­zy­ka pe­do­fi­lii.

Moż­na więc pod­su­mo­wać, że prze­mia­ny w po­sta­wach wo­bec sek­su­al­no­ści czło­wie­ka i ukry­te w nich ry­zy­ko pa­to­lo­gii sta­no­wi­ły moje źró­dło in­spi­ra­cji. Głów­nie jed­nak prze­pro­wa­dzi­łam ba­da­nia po to, by wy­ra­zić nie­zgo­dę na to­le­ro­wa­nie pa­to­lo­gii i wziąć udział w pro­ce­sie zmia­ny. Nie uwa­żam, że wy­ko­rzy­sty­wa­nie pe­do­fi­lii dla ce­lów me­dial­nych czy po­li­tycz­nych zmniej­szy cier­pie­nie ofiar i spraw­ców. Naj­le­piej obu stro­nom słu­ży zwy­kła, rze­tel­na wie­dza, na któ­rej moż­na bu­do­wać pro­gra­my le­cze­nia.

Kon­struk­cję książ­ki opar­łam na dwóch pro­stych za­sa­dach: uży­tecz­no­ści i zro­zu­mia­ło­ści. Po­dzie­li­łam jej treść na osiem roz­dzia­łów, któ­re czy­ta­ne ko­lej­no po­win­ny do­pro­wa­dzić do uzy­ska­nia od­po­wie­dzi na py­ta­nie o me­cha­nizm po­wsta­nia i roz­wo­ju pe­do­fi­lii – zja­wi­ska zło­żo­ne­go, spo­wo­do­wa­ne­go licz­ny­mi uwa­run­ko­wa­nia­mi. Dla­te­go dwa pierw­sze roz­dzia­ły ogól­ne i roz­dział ostat­ni – pod­su­mo­wu­ją­cy – sta­no­wią swo­istą ramę teo­re­tycz­ną dla roz­dzia­łów szcze­gó­ło­wych. Poza tym każ­dy sta­no­wi za­mknię­tą i od­ręb­ną ca­łość, skon­cen­tro­wa­ną na uzy­ska­niu od­po­wie­dzi na kon­kret­ne py­ta­nie, głów­nie na py­ta­nie o zwią­zek mię­dzy wy­bra­nym ty­pem uwa­run­ko­wań a pe­do­fi­lią. Ilu­stru­je to krót­ki prze­gląd za­war­to­ści tre­ścio­wej.

Roz­dział i za­wie­ra usta­le­nia de­fi­ni­cyj­ne: wska­zu­je na ist­nie­nie róż­nic mię­dzy od­mien­ny­mi spo­so­ba­mi (kli­nicz­ny­mi, praw­ni­czy­mi, spo­łecz­ny­mi) de­fi­nio­wa­nia pe­do­fi­lii oraz przed­sta­wia wy­ja­śnie­nie, skąd róż­ni­ce te po­cho­dzą i do cze­go pro­wa­dzą. Ten­den­cja do po­sze­rza­nia de­fi­ni­cji pe­do­fi­lii – głów­ny kie­ru­nek dzia­łań usta­wo­daw­cy i kli­ni­cy­stów – po­wo­du­je pe­na­li­za­cję co­raz więk­szej gru­py za­cho­wań, zwięk­sza­jąc jed­no­cze­śnie ochro­nę osób do­tknię­tych skut­ka­mi pa­to­lo­gii.

Roz­dział 2 zbie­ra w je­den upo­rząd­ko­wa­ny sys­tem teo­rie wy­ja­śnia­ją­ce ge­ne­zę pe­do­fi­lii: opie­ra się na for­mal­nej trój­po­zio­mo­wej kla­sy­fi­ka­cji teo­rii, dzie­lą­cej spo­so­by wy­ja­śnia­nia zja­wi­ska na wie­lo­czyn­ni­ko­we (po­ziom I), jed­no­czyn­ni­ko­we (po­ziom II) i szcze­gó­ło­we (po­ziom III), a tak­że za­wie­ra do­kład­ne omó­wie­nie naj­waż­niej­szych czte­rech teo­rii zin­te­gro­wa­nych oraz wie­lu teo­rii jed­no­czyn­ni­ko­wych, przy­dat­nych jako uzu­peł­nie­nie i kon­kre­ty­za­cja tych pierw­szych. Pod­kre­śla mno­gość ist­nie­ją­cych wy­ja­śnień oraz zwra­ca uwa­gę na róż­ną ich przy­dat­ność w pro ce sie ba da­nia przy­czyn pe­do­fi­lii i w pro­ce­sie opra­co­wy­wa­nia sku­tecz­nej te­ra­pii.

Roz­dział 3 przed­sta­wia za­ło­że­nia pro­jek­tu ba­dań nad etio­lo­gią pe­do­fi­lii. Otwie­ra go krót­ki opis wła­snej, spo­łecz­no-roz­wo­jo­wej kon­cep­cji po­wsta­nia pe­do­fi­lii, sta­no­wią­cej pod­sta­wę for­mu­ło­wa­nia hi­po­tez ba­daw­czych. Znaj­du­je się w nim tak­że cha­rak­te­ry­sty­ka gru­py ba­daw­czej, zło­żo­nej z 248 męż­czyzn osa­dzo­nych w za­kła­dach kar­nych za prze­stęp­stwa z art. 200 ko­dek­su kar­ne­go oraz/lub z in­nych ar­ty­ku­łów, głów­nie art. 197 oraz art. 201, wraz z opi­sem pro­ce­du­ry ba­daw­czej i li­stą za­sto­so­wa­nych w ba­da­niach wła­snych na­rzę­dzi.

Roz­dział 4, za­li­cza­ny – wraz z trze­ma na­stęp­ny­mi – do roz­dzia­łów szcze­gó­ło­wych, po­świę­co­ny jest wro­dzo­nym uwa­run­ko­wa­niom pe­do­fi­lii, ma­ją­cym źró­dło w teo­riach bio­lo­gicz­nych. Zgro­ma­dzo­no tam in­for­ma­cje o wy­ni­kach ba­dań nad neu­ro­hor­mo­nal­ny­mi ko­re­la­ta­mi za­bu­rzeń sek­su­al­nych, któ­re sta­ły się pod­sta­wą do for­mu­ło­wa­nia hi­po­tez na te­mat związ­ków ak­tyw­no­ści sek­su­al­nej spraw­ców z funk­cjo­no­wa­niem ich ukła­du do­pa­mi­ner­gicz­ne­go, se­ro­to­ni­ner­gicz­ne­go i no­ra­dre­ner­gicz­ne­go. Omó­wio­no w nim i zin­ter­pre­to­wa­no re­la­cje mię­dzy wy­bra­ny­mi ce­cha­mi tem­pe­ra­men­tu i cha­rak­te­ru spraw­ców a ich za­cho­wa­nia­mi sek­su­al­ny­mi, ze szcze­gól­nym pod­kre­śle­niem zna­cze­nia do­pa­mi­ny dla ich prze­bie­gu.

Roz­dział 5 pre­zen­tu­je tre­ści zwią­za­ne z wpły­wem so­cja­li­za­cji do­ko­nu­ją­cej się w ro­dzi­nie na kształ­to­wa­nie się sek­su­al­no­ści czło­wie­ka. Przed­sta­wio­ne tam tezy wy­wo­dzą się z teo­rii roz­wo­jo­wych (przy­wią­za­nia) i spo­łecz­ne­go ucze­nia, pod­kre­śla­ją­cych zna­cze­nie śro­do­wi­ska w po­wsta­niu pe­do­fi­lii. Omo­wio­no tak­że do­wo­dy em­pi­rycz­ne po­pie­ra­ją­ce za­pre­zen­to­wa­ne tezy oraz wy­ni­ki ba­dań wła­snych nad zna­cze­niem przy­wią­za­nia i po­staw ro­dzi­ciel­skich w etio­lo­gii pe­do­fi­lii. Oka­za­ło się, że wcze­sne re­la­cje z opie­ku­nem roz­wi­ja­ne po­przez póź­niej­sze jego po­sta­wy wią­żą się z ty­pem re­la­cji sek­su­al­nych po­dej­mo­wa­nych przez dziec­ko w do­ro­sło­ści.

Roz­dział 6 zaj­mu­je się wpły­wem kom­pe­ten­cji spo­łecz­nych na kształ­to­wa­nie się za­bu­rzo­nych wzor­ców za­cho­wań sek­su­al­nych. Pod­sta­wą sta­ły się tu­taj twier­dze­nia teo­rii ucze­nia i teo­rii stre­su, za­kła­da­ją­ce, że ak­tyw­ność sek­su­al­na do­ro­słe­go z dziec­kiem jest efek­tem de­fi­cy­tu waż­nych kom­pe­ten­cji spo­łecz­nych – de­fi­cy­tu ma­ją­ce­go pier­wot­ne źró­dło w za­bu­rzo­nych re­la­cjach ro­dzin­nych (omó­wio­nych w roz­dzia­le po­przed­nim). Roz­dział 6 za­wie­ra wy­ni­ki ba­dań nad ni­skim po­zio­mem umie­jęt­no­ści spo­łecz­nych spraw­ców, ta­kich jak em­pa­tia, aser­tyw­ność, in­tym­ność, sty­le ra­dze­nia so­bie ze stre­sem, i nad zna­cze­niem tych umie­jęt­no­ści w po­wsta­niu pe­do­fi­lii.

Roz­dział 7 opi­su­je prze­bieg roz­wo­ju sek­su­al­ne­go męż­czyzn po­dej­mu­ją­cych za­cho­wa­nia sek­su­al­ne z dziec­kiem. Jego tre­ścią jest pró­ba od­po­wie­dzi na py­ta­nie, czy męż­czyź­ni ci roz­wi­ja­ją się in­a­czej, a w szcze­gól­no­ści: czy krzyw­dzą in­nych, po­nie­waż sami kie­dyś byli krzyw­dze­ni. Wy­ni­ki ba­dań wła­snych, skon­cen­tro­wa­nych naj­pierw na we­ry­fi­ka­cji hi­po­te­zy abu­sed abu­ser, do­wio­dły, że 48% ska­za­nych było wy­ko­rzy­sty­wa­nych sek­su­al­nie w dzie­ciń­stwie, lecz nie do­star­czy­ły jed­no­cze­śnie prze­ko­nu­ją­ce­go wy­ja­śnie­nia związ­ku tego fak­tu z obec­nym spraw­stwem. Wy­ni­ki dal­sze jed­nak wska­za­ły, że wcze­sny roz­wój sek­su­al­ny spraw­ców miał za­bu­rzo­ny cha­rak­ter i że za­bu­rze­nia te wią­żą się z ak­tyw­no­ścią sek­su­al­ną spraw­ców w ży­ciu do­ro­słym.

Roz­dział 8 sta­no­wi pod­su­mo­wa­nie ba­dań: opi­su­je ogól­ne me­cha­ni­zmy po­wsta­nia pe­do­fi­lii oraz zbie­ra in­for­ma­cje przy­dat­ne dla two­rze­nia me­tod le­cze­nia pe­do­fi­lów. Prze­pro­wa­dzo­ne ba­da­nia wy­ka­za­ły bo­wiem, że tra­dy­cyj­ne pro­gra­my, zwłasz­cza wy­wo­dzą­ce się z pa­ra­dyg­ma­tu be­ha­wio­ral­no-po­znaw­cze­go, mogą w spo­sób nie­prze­wi­dzia­ny uczyć kom­pe­ten­cji spo­łecz­nych, któ­re zwrot­nie pod­no­szą nie­bez­pie­czeń­stwo za­sto­so­wa­nia przez ska­za­nych prze­mo­cy sek­su­al­nej w przy­szło­ści. Roz­dział 8 za­my­ka książ­kę wnio­skiem o nie­jed­no­rod­nej na­tu­rze pe­do­fi­lii i o ko­niecz­no­ści trak­to­wa­nia jej jako zja­wi­ska roz­wi­ja­ją­ce­go się we­dług sche­ma­tu róż­nych ście­żek. Po­zwa­la to zro­zu­mieć, że w gru­pie pe­do­fi­lów miesz­czą się oso­by o róż­nych ce­chach oso­bo­wo­ści, róż­nym spo­so­bie dzia­ła­nia i róż­nej zdol­no­ści ste­ro­wa­nia swo­ją sek­su­al­no­ścią.

Książ­ka ta jest wy­ni­kiem zjed­no­czo­ne­go wy­sił­ku wie­lu osób. W za­kła­dach kar­nych ba­da­nia prze­pro­wa­dza­li na­stę­pu­ją­cy stu­den­ci In­sty­tu­tu Psy­cho­lo­gii Uni­wer­sy­te­tu Ada­ma Mic­kie­wi­cza w Po­zna­niu – uczest­ni­cy mo­je­go se­mi­na­rium ma­gi­ster­skie­go w la­tach 2008-2010: Agniesz­ka Ba­siń­ska, Mar­ta Bla­dosz, Mar­ta Bła­chut, Ka­ta­rzy­na Bo­gu­sie­wicz, Anna Droś, Blan­dy­na Gał­ła, Anna Gra­biń­ska, Mar­ty­na Ja­nic­ka, Han­na Ka­spe­rek, Aga­ta Kaź­mier­ska, Ar­tur Król, Mar­ta La­soc­ka, Mag­da­le­na Le­śnie­row­ska, Ju­sty­na Lit­ke, Ma­ria Mał­kie­wicz, Ju­sty­na Mi­ter, Ju­dy­ta Mły­nar­czyk, Pau­li­na Mu­sie­lak, Alek­san­dra No­sek, Ka­ta­rzy­na Pe­ichert, Aga­ta Pe­trych, Mał­go­rza­ta Ra­taj­czyk, Iga Smek­ta­ła, Ju­sty­na Stra­szew­ska, Fi­lip Szum­ski, Da­ria To­ma­szew­ska, Łu­kasz Wań­ski, Alek­san­dra Wen­ne, Mar­ce­li­na We­st­phall, Okta­wia Weyd­mann, Ad­ria­na Wit, Anna Za­wi­stow­ska, El­wi­ra Żur­kie­wicz. Więk­szość z nich pra­co­wa­ła z ogrom­nym za­pa­łem, nie tyl­ko wy­peł­nia­jąc obo­wiąz­ki stu­den­ta, ale an­ga­żu­jąc się po stro­nie tych, któ­rzy chcą zro­zu­mieć i zmie­nić świat. Dzię­ku­ję im tą dro­gą raz jesz­cze.

Moją wdzięcz­ność i uzna­nie wy­ra­żam przede wszyst­kim ko­le­gom i współ­pra­cow­ni­kom psy­cho­lo­gom, któ­rzy żad­nych for­mal­nych zo­bo­wią­zań wzglę­dem ba­da­nych ani wzglę­dem mnie nie mie­li. Ich nie­oce­nio­na po­moc i chęć uczest­ni­cze­nia w cie­ka­wym za­da­niu po­zwo­li­ła zre­ali­zo­wać ten pro­jekt przy bar­dzo skrom­nych fun­du­szach. Do gru­py tej na­le­że­li: Ka­ro­li­na Ha­lem­ba, Ali­cja Ka­pa­ła, Jo­an­na Kemp­ka, Mag­da­le­na Ko­by­łec­ka, Edy­ta Laur­man-Ja­rzą­bek, Prze­my­sław Mar­ci­nek, Ma­ri­ka No­wic­ka, Anna Ro­szyk, Ra­fał Rut­kow­ski, Syl­wia Saw­czuk-Sła­biń­ska, Woj­ciech Sro­ka i Krzysz­tof Tryk­sza.

Dzię­ku­ję rów­nież za po­moc wszyst­kim pra­cow­ni­kom za­kła­dów kar­nych wy­mie­nio­nych w roz­dzia­le 3, a Cen­tral­ne­mu Za­rzą­do­wi Służ­by Wię­zien­nej – za ze­zwo­le­nie na prze­pro­wa­dze­nie ba­dań i udział w spo­rzą­dza­niu ewi­den­cji ska­za­nych.

Licz­ne trud­no­ści me­ry­to­rycz­ne i or­ga­ni­za­cyj­ne zmo­głam dzię­ki, naj­pierw moim stu­den­tom, a te­raz nie­oce­nio­nym dok­to­ran­tom, An­nie Ro­szyk i Fi­li­po­wi Szum­skie­mu – współ­pra­cow­ni­kom mło­dym, zdol­nym i cier­pli­wym, któ­rzy słu­ży­li mi fa­cho­wą po­mo­cą za­wsze, gdy była taka po­trze­ba. Ich – nie wa­ham się po­wie­dzieć – rze­tel­na wie­dza i za­an­ga­żo­wa­nie znacz­nie pod­nio­sły ja­kość tej pra­cy. Dla­te­go chcę swo­jej wdzięcz­no­ści nadać pi­sem­ny kształt. Dr Ma­rze­nie Za­krzew­skiej wy­ra­żam nie­ustan­ny po­dziw za za­an­ga­żo­wa­nie w po­szu­ki­wa­nie no­wych roz­wią­zań sta­rych me­to­do­lo­gicz­nych pro­ble­mów i cią­głą go­to­wość do me­to­do­lo­gicz­nych kon­sul­ta­cji. Tra­dy­cyj­nie do­dam, że udział wszyst­kich wy­mie­nio­nych osób w po­wsta­niu książ­ki nie obej­mu­je za­war­tych w niej błę­dów, ogra­ni­czeń i uchy­bień, za któ­re za­wsze od­po­wia­dam sama.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: