Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Piekielnie twarda sztuka - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
18 maja 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Piekielnie twarda sztuka - ebook

MIĘDZYNARODOWY BESTSELLER

„Pewnego dnia poznałam żołnierza Marines, a on pokazał mi nagranie, na którym jakieś dziewczyny podciągały się na drążku, robiły przysiady i zarzucały sobie sztangi na barki. Były wspaniale zbudowane, wyrzeźbione i niebywale silne. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Chciałam mieć takie ciało jak one. Chciałam mieć taki tyłek jak one. Chciałam ćwiczyć tak jak one. To były zawodniczki CrossFit. Zapragnęłam być jedną z nich. I w końcu się nią stałam — a nawet kimś znacznie więcej”.

Utytułowana zawodniczka i trenerka CrossFit® Christmas Abbott przedstawia autorską metodę na zdobycie wymarzonej sylwetki. Jej dieta i plan treningowy nadadzą twojemu ciału idealne kształty.

Przez wiele lat Christmas borykała się z problemami odżywiania i słabością do używek, nie akceptowała swojego wyglądu. Jej przygoda z CrossFitem® rozpoczęła się w Iraku, gdzie pracowała w służbach cywilnych – to żołnierze pokazali jej, czym są ćwiczenia i zdrowy tryb życia.

W Piekielnie twardej sztuce Christmas kruszy mit zdrowej figury typu „gruszka”,  tłumaczy, jak szybko spalić tłuszcz dzięki odpowiedniemu planowi żywieniowemu, przedstawia prosty plan treningowy kształtujący pośladki, które są kluczem do wypracowania pięknej sylwetki. W przeciwieństwie do większości twórców „uniwersalnych” diet i podręczników treningowych Abbott, w oparciu o doświadczenia z setkami klientek w siłowniach CrossFit®, rozróżnia cztery rodzaje osób odchudzających się. Dostosowuje swój program do potrzeb kobiet, wskazując cele pozwalające zmaksymalizować efekty diety i treningu.

Pośladki to twoja najsilniejsza partia mięśni – a także jedna z najpiękniejszych.

Ta książka pokazuje, jak wspaniale ujędrnić pupę, a także:
• jak świadomie wybierać „jedzenie dla kształtów”, czyli odpowiednie białka, węglowodany i tłuszcze,
• jak wykonywać wszechstronny trening oparty na łatwych, energicznych ćwiczeniach,
• jak poprawić wygląd sylwetki, sprawność i ogólny stan zdrowia,
• jak zlikwidować cellulit za pomocą diety, treningu i innych metod.

***

Dla mnie sukces to bycie codziennie lepszą w tym, co kocham. Podziwiam Christmas Abbott za jej determinację i poświęcenie. Ta książka to wspaniałe zwieńczenie jej wiedzy, umiejętności i pasji.
Gabrysia Migała, zawodniczka CrossFit®, pierwsza Polka w CrossFit® Games

Oto kompletny przewodnik po świecie diety i treningu. Dowiesz się dzięki niemu, w jaki sposób układać codzienne menu oraz co jeść – nie tylko po to, aby dobrze wyglądać, ale przede wszystkim, by dobrze się czuć, a do tego trenować efektywnie. To książka dla osób, które chcą wziąć sprawy w swoje ręce. Christmas to nie kobieta z sali fitness, ale z toru wyścigowego NASCAR oraz boxu CrossFit, czyli miejsc, gdzie nie ma miejsca na słabości. Pozbądź się swoich i dołącz do Christmas.
Grzegorz Piekarczyk, trener CrossFit®, project manager blogcrossfit.pl

BIOGRAM

Christmas Abbott
Zawodniczka CrossFit®, w przeszłości należała do zespołu mechaników NASCAR. Sportową pasję odkryła w sobie, pracując w Iraku. Po powrocie została trenerką i dwa razy z rzędu doprowadziła swoją drużynę do udziału w Reebok CrossFit® Games. Pojawiała się na łamach m.in. „New York Timesa”, „Glamour” i „Maxima”. Podróżuje po całym świecie, uczestnicząc w zawodach CrossFit® i prowadząc cieszące się wielką popularnością seminaria na temat odżywiania. Mieszka w Raleigh, gdzie kieruje własną siłownią CrossFit® Invoke.

Maggie Greenwood-Robinson
Współautorka książek notowanych na liście bestsellerów „New York Timesa”. Specjalizuje się w tematyce zdrowia i fitnessu. Mieszka w Dallas.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7924-461-4
Rozmiar pliku: 6,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp Piękne ciało

Nieustannie zwracają się do mnie kobiety pragnące mieć ładne i krągłe pośladki, które wyglądałyby dobrze w ubraniu i bez niego, ale nie wiedzą, jak to osiągnąć. Wiele z nich korzysta z wariackich i szybkich rozwiązań, takich jak usztywniane spodnie czy majtki z silikonowymi wkładkami, które podnoszą pośladki na tej samej zasadzie, na jakiej stanik push-up podnosi biust. Niektóre decydują się nawet na operacje plastyczne.

Czy jesteś jedną z tych kobiet? Nie musisz wychodzić z szeregu ani podnosić ręki, ale czy masz obsesję na punkcie dolnej połowy swojego ciała? Czy masz ochotę rozerwać na kawałki stare dżinsy, w które nie możesz się wcisnąć? Czy ukrywasz swoje ciało pod długimi czarnymi spódnicami? Czy twoja kolejna wyprawa do sklepu z ciuchami zakończyła się frustracją i złością, bo nic na ciebie nie pasuje?

Wiesz, o czym mówię? Ja wiem! Rozumiem twoją frustrację. My, kobiety, mamy w okolicach pośladków więcej tłuszczu niż mężczyźni. Ten dodatkowy wałek przydaje się oczywiście do rodzenia dzieci, ale w stroju kąpielowym wygląda fatalnie – trudno też zwrócić nim uwagę kogoś, z kim później chciałoby się mieć te dzieci. Odczuwamy przemożną potrzebę zmiany kształtu naszych bioder, pośladków i w ogóle całego ciała. Tak naprawdę mamy na tym punkcie obsesję.

Otóż możemy popracować nad naszą pupą w prosty i naturalny sposób, nieźle się przy tym BAWIĄC.

Zbyt długo eksperci powtarzali nam, że duża pupa i miękkie ciało są u kobiet czymś naturalnym. To wcale nie jest prawda! Zamierzam po raz pierwszy w formie książkowej skruszyć ten mit i udowodnić, że jędrne pośladki zapewnią ci nie tylko seksowne ciało, ale również silniejsze serce i lepszą mobilność, oraz przynoszą wiele innych korzyści, o których nikt do tej pory nie mówił. Przeanalizowałam kobiecą anatomię i znalazłam sposób na pozbycie się opornego tłuszczu z naszych pośladków przy równoczesnym zyskaniu siły i seksownych krągłości od stóp do głów. Czy wspomniałam też o pewności siebie?

W żadnej książce na temat fitnessu nie znajdziemy rzetelnych porad dotyczących obwisłych, płaskich czy zwiotczałych pośladków – dlatego w swojej pierwszej publikacji chciałam poruszyć właśnie tę zaniedbaną kwestię. Od wielu już lat odnoszę wrażenie, że świat fitnessu nadmiernie skupia się na brzuchu. Istnieje całe morze książek o tym, co jeść i jak ćwiczyć, żeby był płaski. Mam już dość słuchania o programach „płaskiego brzucha”. Zamiast silnych, dobrze zbudowanych ciał propagują one chude, a jednocześnie otłuszczone sylwetki. Jeśli skupiasz się na swoim tyłeczku, wierz mi, reszta ciała – w tym brzuch – również staje się szczupła i wysportowana.

Ach, oprócz fiksacji na punkcie brzucha jest też kwestia piersi. Piersi są wszędzie! Dzięki gazetom, teledyskom i obcisłym bluzkom faceci tak często widują dziś piersi, że straciły one swój wyjątkowy urok. Za to pośladki…ech, tyłeczek jest znacznie bardziej seksowny. I wiecie co? W starożytnych czasach to właśnie on stanowił seksualny bodziec, na długo zanim funkcję tę zaczęły pełnić również piersi. Antropolodzy – naukowcy, którzy badają stare kości – powiedzą ci, że jaskiniowcy dobierali sobie partnerki seksualne w taki sam sposób, w jaki do dziś robią to inne ssaki, czyli oceniali je, patrząc na nie od tyłu. Zgadza się: w tamtych czasach najbardziej seksownymi dziewczynami były te o najładniejszych tyłeczkach.

Dziś zatoczyliśmy pełne koło: wzrok mężczyzn znowu przyciąga „poprzednik” piersi, czyli właśnie pośladki. Badacze z University of Texas zrobili tomografię mózgu u kilku mężczyzn i stwierdzili, że obszary odpowiadające za przyjemność uaktywniały się u nich na widok zdjęć kobiecej pupy.

Pośladki to nowe piersi. Tyłeczek to najseksowniejsza część ciała wszech czasów.

Kilka lat temu zaczęłam pozować do sesji fotograficznych dla czasopism. Było to mniej więcej w tym samym czasie, kiedy moja własna pupa zaczęła przyciągać sporo uwagi. Muszę nieskromnie przyznać, że jest jędrna i stercząca. Gdybym weszła tyłem do jakiegoś pomieszczenia, ludzie prawdopodobnie spoglądaliby na nią z uśmiechem. O atrakcyjności mojego ciała decyduje właśnie tyłek. To nic złego, naprawdę. Włosy mają swoje dobre i złe dni. Za to tyłek zawsze jest w dobrej formie, niezależnie od tego, jak reszta wygląda albo się czuje: pozostałe części mojego ciała to tylko dodatki do tyłeczka. Kobiety chcą znać sekret tak wyrzeźbionej i kształtnej pupy. Odkrywam go właśnie tutaj!

Być może nie zdajesz sobie sprawy, że pośladki są jedną z tych części ciała, które najłatwiej odmienić. To bardzo proste równanie: odpowiednia dieta + ćwiczenia, które kopią dupsko (wybaczcie grę słów) = seksowna pupa, która dumnie wyróżnia się w każdym stroju. Aby zdobyć powabne ciało, nie potrzeba wypychanych dżinsów ani bielizny!

Jeśli zastanawiasz się, jak w ogóle powstała ta książka, pozwól, że szybko ci to wyjaśnię. Przez ostatnie dziesięć lat rozwijałam swoją karierę w przemyśle fitness, prowadząc własną siłownię i trenując matki, sportowców w różnym wieku, babcie, celebrytów, olimpijczyków oraz inne osoby. Na całym świecie prowadzę seminaria dotyczące odżywiania, uczestniczę również w zawodach fitness i w olimpijskim podnoszeniu ciężarów. Zostałam też pierwszą pełnoprawną członkinią załogi mechaników NASCAR na najwyższym poziomie Cup Series, gdzie musiałam możliwie jak najszybciej zmieniać superciężkie opony w samochodach wyścigowych.

Kiedy odwiesiłam swój kombinezon NASCAR i odłożyłam klucz do zmieniania opon, postanowiłam poświęcić życie pomaganiu ludziom w zdobywaniu formy i realizowaniu marzeń o idealnym ciele.

Muszę jednak zaznaczyć, że moja pupa, moje ciało – i całe moje życie – nie zawsze były w tak świetnym stanie. Moim podstawowym problemem był brak wiary we własne możliwości. Jako dziecko miałam niskie poczucie własnej wartości. Byłam zła, nieszczęśliwa i wydawało mi się, że nie zasługuję na miłość. Nie wierzyłam we własne siły, a jedyne, co w życiu dostrzegałam, to przeszkody. Niszczyłam swoje ciało alkoholem, narkotykami i papierosami.

Nie zawsze byłam tą Christmas Abbott, którą widzicie dzisiaj.

Dzięki pewnym niezwykłym doświadczeniom przestałam się jednak zachowywać jak mały i nic nieznaczący człowiek. Nabrałam pewności siebie i pozytywnie odmieniłam nie tylko swoje ciało, ale też całe swoje życie.

Pozwól, że podzielę się z tobą swoją historią. Mam nadzieję, że zainspiruje cię ona do kształtowania własnego ciała i dążenia do życiowego spełnienia.

KIM JESTEM?

Byłam świątecznym dzieckiem, ponieważ urodziłam się 20 grudnia.

Kiedy moja mama była ze mną w ciąży, musiała przez kilka miesięcy leżeć w łóżku, ponieważ istniało ryzyko poronienia. Na szczęście urodziłam się cała i zdrowa. Z wdzięczności mama nazwała mnie Christmas Joye. Z powodu tego imienia często mi dokuczano i śmiano się ze mnie, dlatego starałam się trzymać je w tajemnicy. Byłam cichą, ale szczęśliwą dziewczynką.

Wychowywałam się głównie w miejscowości Lynchburg w stanie Wirginia, jako drugie dziecko w pięcioosobowej rodzinie. Mieszkaliśmy w różnych domach, zwykle w biedniejszych dzielnicach, i ze względu na pracę taty często się przeprowadzaliśmy. Mój brat sypiał na korytarzu, a ja w pewnym momencie dzieliłam łóżko z siostrą, ale przynajmniej miałyśmy własny pokój. Od samego początku prowadziłam koczowniczy tryb życia, otoczona motocyklistami i hipisami.

Już jako dziecko byłam pełna sprzeczności. Uwielbiałam nosić sukienki, a jednocześnie kochałam wspinać się na drzewa. W wieku dziewięciu lat wolałam grać w baseball niż w dziewczęcy softball – nie chodziło o żadną deklarację przynależności płciowej, tylko o to, że piłka baseballowa lepiej pasowała do mojej małej dłoni. Szefowie ligi, do której próbowałam się dostać, powiedzieli mi, że nie mogę grać. Dopiero kiedy moja mama zagroziła im, że opowie o całej sprawie w mediach, dopuścili mnie do gry i zostałam jedyną dziewczyną w zespole. Jednocześnie byłam cheerleaderką. Potem jednak moja kariera się zakończyła i w wieku kilkunastu lat przestałam uprawiać sport.

W okresie dorastania do niczego zbytnio mnie nie zmuszano, choć wychowywałam się w kochającej rodzinie. Myślę, że nikt nie wiązał ze mną większych nadziei, a już na pewno nie ja sama. Uważałam, że do niczego nie dojdę i że nie zrobię w życiu nic ważnego czy choćby imponującego. W rezultacie wszystko, do czego się zabierałam, kończyło się klęską. Nie uprawiałam więc sportu, nie uczyłam się i nie robiłam nic produktywnego. Nie było ani jednej rzeczy, w której bym się wyróżniała albo która dawałaby mi poczucie pewności siebie. Byłam trudnym dzieckiem i czułam, że czeka mnie beztroskie życie. Stałam się dzika.

W wieku 13 lat uczestniczyłam w strasznym wypadku samochodowym. Wyszłam z niego z zaledwie blizną na ręce, ale moja siostra Kole znajdowała się w stanie śpiączki i omal nie umarła. Lekarze stwierdzili, że nie przeżyje nocy. Ale przeżyła. Potem powiedzieli, że się nie wybudzi. Ale się wybudziła. Później utrzymywali, że nigdy już nie będzie chodzić. Ona jednak stanęła na nogi.

Dzięki Bogu, Kole wyzdrowiała – to dowód twardości, z której znane są kobiety w mojej rodzinie. Mimo to byłam zła z powodu tego, co stało się mojej siostrze, i czułam się za to odpowiedzialna. Musiałam przejść terapię. W pewnym stopniu mi to pomogło, ale w mojej psychice pozostały pewne blizny.

Jako nastolatka zaczęłam palić i pić. Imprezowałam, kiedy tylko miałam po temu okazję, czyli bardzo często. Niektórzy ludzie, z którymi się wtedy zadawałam, eksperymentowali z twardymi narkotykami, a ja dotrzymywałam im kroku. Coraz głębiej zapadałam się w otchłani rozpaczy.

Znalazłam się na równi pochyłej – miałam depresję i zmierzałam prosto ku uzależnieniu.

Przez jakiś rok próbowałam studiować, żywiąc się zupkami chińskimi, ale czesne było zbyt wysokie, żebym mogła opłacić je z góry. Nie miałam pieniędzy na studia, a nie chciałam się zadłużać.

Wtedy też moja mama wyjechała do Iraku, gdzie pracowała w służbach cywilnych, i przekonała mnie, żebym też poszukała tam pracy. Dostałam ją. W wieku 22 lat udałam się więc za mamą do Bagdadu i zostałam zatrudniona w strefie międzynarodowej, w której niegdyś mieściły się ministerstwa i pałace Saddama Husajna. Wciąż paliłam, piłam i byłam w fatalnej kondycji; wiodłam wtedy bardzo niebezpieczne życie.

Pracowałam w pralni obsługującej amerykańskie wojsko. Żołnierze przynosili mi swoje ubrania. Sortowałam je, oznaczałam i oddawałam im, kiedy zostały już wyprane. Robiłam to po 12 godzin dziennie, każdego dnia, w opustoszałej strefie wojennej.

Był to przerażający okres – wokół mnie nieustannie rozlegały się odgłosy wystrzałów z moździerzy i potężnych eksplozji, jakby niebo zderzało się właśnie z ziemią. Nad naszymi głowami czerniły się wtedy wstęgi dymu, pył wciskał się do oczu i wszyscy szukaliśmy schronienia. Za każdym razem czułam, że serce chce wyskoczyć mi z piersi.

Zrozumiałam, że jeśli coś się stanie, będą tylko dwie możliwości: żołnierze zabiorą mnie ze sobą albo zostawią. Prawdopodobieństwo, że ktoś zaniósłby mnie w jakieś bezpieczne miejsce, było niewielkie, bliskie zeru. Gdyby coś złego się zdarzyło, zostałabym więc sama, ponieważ byłam zbyt słaba, żeby uciekać o własnych siłach.

Ryzyko śmierci było wszechobecne. Dopiero podczas ataku moździerzowego zdałam sobie sprawę, gdzie właściwie się znajduję – nie geograficznie, ale w moim życiu. Zbyt długo lekkomyślnie igrałam ze swoim zdrowiem i wiedziałam, że jeśli nie będę ostrożna, doprowadzę w ten sposób do swojej śmierci. Jednym słowem, zabijałam się własnymi złymi nawykami. Podczas jednego z tych objawień w stylu „życie jest zbyt krótkie” uderzyło mnie, że przecież mam wybór. Pomyślałam: „Czy stać mnie na coś więcej? Nie muszę żyć w ten sposób i nie chcę umierać”.

Postanowiłam zmienić swoje nawyki i sposób, w jaki żyłam. Zmodyfikowałam dietę, usuwając z niej alkohol, smażone i tłuste fast foody i zastępując je zdrowszą żywnością. Z dnia na dzień przestałam też palić. Była to najtrudniejsza rzecz, jaką zrobiłam w całym swoim życiu, ale dzięki niej zrozumiałam, że jeśli skupię się na czymś pozytywnym, mogę się czuć dobrze i czerpać z tego korzyści.

Kilka miesięcy po tym jak rzuciłam palenie, spróbowałam przebiec milę, ale moje przesycone substancjami smolistymi płuca nie dały rady. Bieganie bolało i nienawidziłam tego. Chciałam zrezygnować, ale przyjaciel mi na to nie pozwolił. „To tylko jedna mila!”, powtarzał. Spróbowałam więc znowu, tym razem raczej w tempie spaceru niż prawdziwego biegu. Po tamtej mili dochodziłam do siebie prawie tydzień. Bieganie zdecydowanie nie było dla mnie.

Wiele miesięcy później kolega z pracy przekonał mnie, żebym spróbowała z nim lekkiego treningu na siłowni. Sądziłam, że to przekracza moje możliwości – byłam słabeuszem – ale jednak podjęłam wyzwanie. Zaczęłam bardzo spokojnie. Z początku czułam się dziwnie i byłam zażenowana. W tamtym dzikim miejscu trenujące dziewczyny stanowiły rzadki widok. Kręciłam się głównie przy maszynach. Kolega zachęcał mnie, żebym nie przestawała ćwiczyć, i zorientowałam się, że moje ciało reaguje na trening zdumiewająco szybko. Pojawiły się rezultaty! Po raz pierwszy w życiu widziałam pozytywne zmiany w swoim ciele. Naprawdę się w to wkręciłam i w końcu zaczęłam czerpać przyjemność z ćwiczeń. Dowiedziałam się więcej na temat treningu z ciężarami i nauczyłam się zmuszać swoje ciało do wysiłku. Odkrywając fitness, poświęciłam się pracy nad samą sobą.

Wtedy też zaczęłam ćwiczyć z grupą żołnierzy ze służb specjalnych, którzy dosłownie próbowali mnie złamać. Wyobraźcie to sobie: ja, 157 centymetrów wzrostu i zalewie 42, może 45 kilogramów, czyli praktycznie anorektyczka. Moje kości były widoczne jak na szkielecie. I oto ćwiczyłam tam razem z tymi wielkimi, silnymi macho-żołnierzami! Zmuszali mnie do strasznego wysiłku; stali nade mną, upewniając się, że wykonuję wszystkie ćwiczenia i zmuszając mnie do ukończenia treningu. To, co oni robili w 15 minut, mnie zajmowało od 30 do 45. Z trudem nadążałam, byłam więc zawstydzona i zawsze kończyłam jako ostatnia.

Po kilku takich wyczerpujących treningach ci goście byli przekonani, że więcej już tam nie przyjdę. Codziennie pojawiałam się jednak z powrotem, wiedząc, że czeka na mnie piekielna przeprawa.

Swoją wytrwałością i determinacją zyskałam ich szacunek. Nauczyłam się też od nich bardzo ważnej rzeczy: „Nie poddawaj się, niezależnie od wszystkiego”. To zdanie utkwiło gdzieś we mnie i stało się fundamentem mojego życiowego sukcesu.

Dzięki rygorystycznemu treningowi z ciężarami i porządnemu odżywianiu odkryłam też, że potrafię być silna – zarówno na zewnątrz, jak i w środku – ponieważ opuściłam wreszcie swoją strefę komfortu i stawiłam czoła wyzwaniom. Wciąż bałam się podejmować ryzyko, ale nie pozwalałam, żeby strach mnie przed tym powstrzymywał, i nie bałam się już porażki.

Pewnego dnia poznałam żołnierza Marines, a on pokazał mi nagranie, na którym jakieś dziewczyny podciągały się na drążku, robiły przysiady i zarzucały sobie sztangi na barki. Były wspaniale zbudowane, wyrzeźbione i niebywale silne. Miały jędrne pupy i płaskie brzuchy. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Chciałam mieć takie ciało jak one. Chciałam mieć taki tyłek jak one. Chciałam ćwiczyć tak jak one. To były zawodniczki CrossFit. Zapragnęłam być jedną z nich.

I w końcu się nią stałam – a nawet kimś znacznie więcej.

WYZWANIE CROSSFIT

Jestem osobą, która lubi się bawić, a CrossFit wydawał mi się czymś w rodzaju placu zabaw dla dorosłych. Były tam piłki do rzucania, sanki do ciągania, worki do noszenia, drewniane skrzynie, na które można wskakiwać, i oczywiście sztangi, hantle, kettlebelle oraz całe mnóstwo innych rzeczy. CrossFit to siłowo-kondycyjny program treningowy, który stosuje wielu policjantów, żołnierzy oraz czołowych sportowców i który odmienia twoje ciało na wielu poziomach. Dzięki niemu możesz nieustannie, nawet z dnia na dzień, zmieniać wykonywane ćwiczenia. Przygodę z CrossFitem zaczęłam w 2006 roku i cieszyłam się każdą bolesną minutą, którą poświęciłam mu od tamtej pory.

CrossFit obudził też we mnie świadomość konieczności właściwego odżywiania – wyboru odpowiednich protein, węglowodanów i tłuszczów – po to, by cieszyć się większą energią, ładniejszym ciałem i lepszymi wynikami. Zmieniłam nawyki żywieniowe: definitywnie rozstałam się z fast foodami, przypadkowym jedzeniem i bezmyślną dietą. Aby osiągnąć poziom, który sobie założyłam, zaczęłam traktować jedzenie jak paliwo dla mięśni, czyli coś, co miało mi pomóc zmienić skład mojego ciała – zbudować lepszą muskulaturę i spalić tłuszcz – a także zapewnić mi więcej niezbędnej do treningów energii. Wprowadziłam rygorystyczną dietę i podeszłam do tego bardzo poważnie. Zdobyte wtedy wiedza i praktyka doprowadziły do stworzenia planu żywieniowego, o którym przeczytacie w tej książce.

Tak bardzo wciągnęłam się w subkulturę CrossFitu, że w 2010 roku otworzyłam w Raleigh własną siłownię pod nazwą CrossFit Invoke. Zdecydowałam się nawet wziąć udział w zawodach CrossFit Games. W turnieju tym indywidualni zawodnicy oraz drużyny uczestniczą w różnych konkurencjach sportowych, do których należą między innymi olimpijskie podnoszenie ciężarów, gimnastyka, biegi, trójbój siłowy, wiosłowanie, wspinanie się po linie, pływanie, wymachy kettlebellami, pokonywanie torów z przeszkodami i wiele innych.

W 2010 roku wystartowałam w CrossFit Games Open oraz Regionals. Moim celem było po prostu ukończenie każdej z konkurencji i zajęcie miejsca w pierwszej połowie zawodniczek. Spośród 63 kobiet biorących udział w zawodach etap Sectionals zakończyłam na piątym miejscu, a Regionals na 20. Byłam z tego dumna.

Od tamtej pory każdego roku uczestniczyłam w CrossFit Games Open – czterokrotnie występowałam w Regionals, dwukrotnie w Games i bardzo wiele razy w mniejszych turniejach. Zawsze cieszę się na to doświadczenie i świetnie spędzam czas wraz z innymi członkami społeczności CrossFit. Wygrałam tak wiele zawodów, że wkrótce znalazłam się w krajowej klasyfikacji, zarówno w CrossFicie, jak i w olimpijskim podnoszeniu ciężarów, gdzie startuję w kategorii do 53 kilogramów. Nie uwierzylibyście w to, gdybyście mnie zobaczyli, ale w martwym ciągu potrafię podnieść 121 kilo. Stałam się tak silna dzięki treningowi CrossFit.

Olimpijskie podnoszenie ciężarów jest konkurencją bardzo wyczerpującą i wymaga olbrzymiej siły oraz znajomości techniki. Składa się z rwania i podrzutu. Podczas rwania jednym płynnym ruchem dźwigasz sztangę z podłogi nad głowę. Następnie wsuwasz się całym ciałem pod ciężar, aby trzymać go w górze z zablokowanymi łokciami, po czym wstajesz z przysiadu.

Podrzut to dwa ruchy wykonywane jeden po drugim. Najpierw zarzucasz sztangę na barki. Następnie wypychasz ciężar nad głowę i kończysz sekwencję z wyprostowaną sylwetką.

Są to bardzo wymagające ćwiczenia, ale wykonywanie ich przyniosło w moim przypadku rezultaty, których nie dawały mi inne programy treningowe – podnoszenie ciężarów zmieniło też moje życie. Dzięki CrossFitowi stałam się sportowcem.

Startuję w zawodach do dziś i stało się to jednym z moich wielu zajęć. Uwielbiam same turnieje, ale też przygotowania i wszystko, co z nimi związane. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłabym robić coś innego. Wygrywanie jest wspaniałe, ale największą satysfakcję daje mi inspirowanie innych do realizowania marzeń i dążenia do celu.

NASCAR WZYWA

W 2012 roku przyjaciel, którego poznałam dzięki CrossFitowi, zapytał, czy nie chciałabym wziąć udziału w tak zwanym NASCAR Day. Jasne, czemu nie? Kolejne nowe doświadczenie – coś w sam raz dla mnie.

Pojawiłam się więc na miejscu w swoim ślicznym stroju treningowym, gotowa na prowadzenie samochodu. Ups! Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że mam pracować w załodze mechaników, a nie siedzieć za kierownicą. Gdybym o tym wiedziała, nie poszłabym tam.

Zmienianie kół naprawdę niezbyt mnie interesowało – do momentu, kiedy usłyszałam odgłos wkrętarki pneumatycznej i po raz pierwszy odkręciłam śrubę przy kole. Natychmiast złapałam bakcyla. Podobnie jak w zawodach CrossFit wykonywaliśmy tam zadania na czas: trzeba było podnieść samochód, wymienić opony i dokręcić śruby. Podniosłam auto, ale nie poszło mi z tym zbyt dobrze. Dajcie spokój – to waży prawie dwie tony! Podczas zmieniania opon wykazałam się jednak dużą dokładnością, a dokręcanie śrub sprawiło mi największą frajdę. Pozamiatałam konkurencję. Byłam tam jedyną dziewczyną i pokonałam wszystkich facetów, dokręcając pięć śrub w czasie 1,7 sekundy. Szybkość ręki w NASCAR Cup wynosi 1,2 sekundy. Tak więc już pierwszego dnia dokręcałam śruby niemal tak szybko jak członkowie profesjonalnego zespołu mechaników. Wszyscy widzieli, jak to robiłam, ale i tak byli w szoku. Nie mogli uwierzyć, że taki wynik osiągnęła dziewczyna mierząca 157 centymetrów i ważąca 53 kilogramy.

Zespoły mechaników są niezbędnym elementem wszystkich wyścigów. Tworzą je pozostający w cieniu i niedoceniani zazwyczaj ludzie, którzy odgrywają bardzo istotną rolę w sukcesie kierowców. Czas stracony na torze musi nadrobić właśnie ekipa mechaników. Sprawna obsługa samochodu w boksie to doskonale skoordynowany wyczyn sportowy. Sześciu mężczyzn (było tak, zanim pojawiłam się ja) musi wymienić cztery opony i dolać paliwa, a czasami też dokonać regulacji sprężyn, w niecałe 15 sekund. Jedna źle dokręcona śruba może doprowadzić do katastrofy.

Mechaników do takich zespołów wybiera się ze względu na sylwetkę, zwinność, dokładność i siłę. Mężczyźni, którzy się tym zajmują, to byli sportowcy albo studenci kierunków sportowych; wszyscy oni znają się na rzeczy. Ja nie spełniałam żadnego z tych kryteriów.

Praca w boksach początkowo nie była przeznaczona dla kobiet, ale ja nie jestem zwyczajną kobietą. Pragnę nowych wyzwań. Jestem osobą, która ciągle szuka kolejnych doświadczeń, a jednocześnie, jak już wspomniałam, składam się ze sprzeczności. Kocham szminki, szpilki i… tatuaże. Na biodrze wytatuowany mam pistolet, który przypomina mi o czasie spędzonym w Iraku i wejściu na właściwą sportową ścieżkę. Jestem maksymalnie dziewczęca, ze wszystkimi tymi sukienkami i błyskotkami, a jednocześnie diabelnie bezwzględna w dążeniu do celu i zwycięstwa.

Niedługo później dostałam telefon z Turner Motorsport. Zapytano mnie, czy jestem zainteresowana pracą przy wyścigach na poważnie. Ze śmiechem odparłam, że tamten próbny dzień był fajny, ale nie miałam pojęcia, jak wyczerpująca fizycznie jest ta praca. A potem usłyszałam, jak z moich ust padają słowa: „Uwielbiam zmieniać opony”.

Tak czy inaczej miałam już wtedy napięty grafik. Zarządzałam własną siłownią, gdzie prowadziłam większość zajęć, organizowałam obozy treningowe oparte na ćwiczeniach bez przyrządów, prawie co weekend wygłaszałam seminaria na temat fitnessu i przygotowywałam się do zawodów CrossFit. Byłam już wtedy modelką i sławną osobą w świecie fitnessu, a w moim życiu działo się bardzo dużo. Tak więc ofertę odrzuciłam.

Ciągle jednak o tym myślałam. Zaczęłam czytać o załogach mechaników i dowiadywałam się coraz więcej o tym fascynującym, nowym dla mnie świecie. Obsesyjnie szukałam nowych informacji na ten temat. Od czasu odkrycia CrossFitu nic mnie tak nie zafascynowało. Myślałam tylko o wyścigach.

Wiedziałam, że byłoby trudno. CrossFit pozwolił mi wejść na wyższy poziom sprawności fizycznej. NASCAR mógł umożliwić mi dalszy rozwój. Ta myśl mną zawładnęła. W końcu powiedziałam sobie: „A niech to, spróbuję”.

Dołączyłam do zespołu Michaela Waltripa, zostając pierwszą i jedyną pełnoprawną członkinią ekipy mechaników NASCAR w najbardziej prestiżowych rozgrywkach tego sportu. Przez cały tydzień wykonywałam poszczególne zadania, żeby wypracować sobie technikę i zbudować pamięć mięśniową. Ćwiczyliśmy na sucho, żebym podczas dnia wyścigu była maksymalnie szybka, silna i skupiona. Oglądaliśmy nagrania naszych poprzednich dokonań. Każdy pobyt auta w boksie jest nagrywany, żeby ekipy mogły później analizować czas jego obsługi i wykonane zadania. Była to bardzo techniczna praca, niewybaczająca najmniejszych błędów, i pokochałam ją całym sercem.

Podczas wyścigów stałam przy ścianie na palcach, czekając na odpowiedni ułamek sekundy podczas wjazdu samochodu do boksu. Kiedy zwalniał, zbliżając się w moją stronę, ruszałam biegiem, wybijając się z prawej nogi, żeby jak najszybciej dotrzeć do jego dalszego boku.

Obserwowałam przednią oponę i czekałam, aż samochód się zatrzyma. Dzięki temu mogłam paść na ziemię w pozycji umożliwiającej odkręcenie pierwszej śruby. Poruszając dłońmi tak szybko i dokładnie, jak tylko to możliwe, przykładałam wkrętarkę pneumatyczną do wszystkich śrub przy przednim kole, a potem zdejmowałam je i z pełną konsekwencją oraz precyzją przykręcałam pięć nowych śrub przy nowym kole. Wszystko to zajmowało mi równo 14 sekund. W sporcie, gdzie ułamek sekundy znaczy tak wiele, zwinność i sprawność fizyczna mechaników często ma wpływ na to, kto zwycięży, a kto przegra.

Praca ta jest też niebezpieczna. Musisz kucać w tym maleńkim boksie. Jakiś inny kierowca – albo nawet twój kierowca – może cię potrącić. To ekstremalna zabawa w tchórza, ale nikt tam nie pęka ani się nie wycofuje.

Żyłam NASCAR-em. Gdybyście przyszli wtedy do mnie do domu, zastalibyście garaż pełen sprzętu treningowego oraz blat kuchenny zarzucony śrubami, zniszczonymi rękawicami i kawałkami taśmy klejącej do nagolenników; wszędzie widać też było plamy po oleju. Zachowałam pierwszą śrubę, którą odkręciłam z samochodu Daytona 500 podczas mojego pierwszego wyścigu. Jest różowa i przechowuję ją jak skarb.

Praca w zespole mechaników NASCAR-u była dla mnie całym życiem, ale przede wszystkim czułam się wtedy jak wzór do naśladowania. Pokazywałam młodym kobietom, że wszystko jest możliwe i że każdego dnia mogą zmienić swoje życie. W tym sporcie jest dużo miejsca dla kobiet.

Większość ludzi przez całą dorosłość boryka się z negatywnymi stronami swojego dzieciństwa. Na szczęście mnie to nie dotyczy. Poczucie niedoskonałości wzbudzało we mnie zapał do próbowania nowych rzeczy, porzucania schematów i trzymania się wytyczonego celu. Robiłam rzeczy, o których ludzie mówili mi, że im nie podołam. Mój sukces sprowadza się do brania spraw we własne ręce.

To właśnie lubię – działać. Za pomocą tej książki zamierzam pobudzić osoby, które zbyt długo zaniedbywały swoją kondycję i ciało. Jeśli ja potrafiłam z pozbawionej formy i kondycji dziewczyny – nazywam takie osoby nieukształtowanymi – zmienić się w Miss Fitnessu, to ty też możesz to zrobić. Jestem tu po to, żeby ci pomóc.

Uwielbiam pokazywać, że jako kobieta mogę panować nad swoim ciałem i decydować o jego wyglądzie. Jeśli też tego chcesz, możesz to osiągnąć, ale tak wielkiej nagrody nie zdobywa się bez wysiłku. Jeśli zamierzasz siedzieć na kanapie i tylko myśleć o robieniu brzuszków, sięgnij po jakąś inną książkę i ciesz się ciałem, które masz. Możesz też rozpocząć razem ze mną ten świetny, krótki, intensywny i kreatywny program, który zdumiewająco szybko zapewni ci znakomitą formę.

Masz możliwość każdego dnia zmieniać swoje życie i swoje ciało. Wymaga to jednak pracy: codziennie musisz kontrolować swój organizm i dbać o niego, aby móc podążać do przodu z prawdziwą pewnością siebie. Zależy to tylko i wyłącznie od ciebie.

Aby zastosować mój program, nie musisz mieć żadnego doświadczenia w fitnessie ani w sporcie. Ja też go nie miałam. Wystarczy spróbować i dać z siebie wszystko! Równocześnie wyobrażaj sobie, jak seksownie będziesz wyglądała w tych opinających pośladki dżinsach, w stroju kąpielowym czy w krótkich spodenkach – oraz jak seksowna i pewna siebie będziesz się czuć, patrząc w lustro.

Jesteś gotowa? W takim razie za mną.Znajdź swój crossfitowy box

CrossFit 72 D

CrossFit 72D to pierwszy licencjonowany box w Krakowie i jeden z pierwszych w Polsce. Stworzony w 2013 roku, zatrudniający najlepszą możliwą kadrę, posiada bardzo szeroką ofertę. Oferuje m.in. licencjonowane zajęcia CrossFit Kids, Weightlifiting oraz systemy szkoleń to tylko część oferty. Ponad 1000 m2 z terenem zielonym przystosowanym do ćwiczeń powoduje, że czuć tu ducha CrossFitu. W boxie trenuje Gabrysia Migała, pierwsza w historii Polka zakwalifikowana do CrossFit Games.

ul. Zakopiańska 72d, 30-418 Kraków

tel. 696 423 365

[email protected]

CrossFit 86300

CrossFit 86300 to klub sportowy o powierzchni 650 m2 położony w centrum Grudziądza. Osiągniesz w nim swoje cele przez intensywny i stale zmienny trening funkcjonalny. Tworzy go wspólnota ludzi pozytywnie nastawionych do sportu. Oferuje treningi grupowe oraz personalne jeden na jednego.

ul. Waryńskiego 32-24, 86-300 Grudziądz

tel. 600 722 655

[email protected]

CrossFit Gliwice

CrossFit Gliwice to pierwszy box na Śląsku i jeden z pierwszych w Polsce. Otworzyło go małżeństwo Niedzielskich w 2013 roku. Oferuje zajęcia prowadzone przez certyfikowanych trenerów CrossFit lvl 1 oraz lvl 2, treningi CrossFit Endurance, Weightlifting, Mobility oraz inne zajęcia ruchowe takie jak fitness, sztuki walki dla dzieci i dorosłych. Misją Crossfit Gliwice jest podwyższanie sprawności i świadomości oraz promocja sportu jako niezbędnego w życiu każdego człowieka.

ul. Robotnicza 2, 44-100 Gliwice

tel. 725 725 779

[email protected]

CrossFit Percepcja

Jedyny licencjonowany CrossFit na Podhalu. Idealna przestrzeń do treningu stworzona w przemysłowej dzielnicy miasta, utrzymana w prostym surowym klimacie, która pozwala zapomnieć o otaczającym świecie i skupić się na poprawie własnej sprawności pod okiem profesjonalnych trenerów, zgodnie z przemyślanym programem treningowym. Dobra atmosfera i wspaniała społeczność tworzona przez ludzi z pasją.

ul. Ludźmierska 29, 34-400 Nowy Targ

tel. 575 310 148

[email protected]

CrossFit Toruń

CrossFit Toruń to jedyny afiliowany box w tym mieście. Od 2013 roku zrzesza osoby o różnym stopniu zaawansowania. Prowadzone są także zajęcia dla dzieci i młodzieży (CrossFit Kids), mobility, a treningi weightlifting przygotowują wielokrotni międzynarodowi mistrzowie. Ponad 50 godzin zajęć w tygodniu, 3 wygodne sale (razem 250 m2) to dużo przestrzeni dla realizacji celów sportowych. Klub jest gospodarzem zawodów Toughness Test Toruń, które odbywają się zwykle w ostatnią sobotę lipca.

ul. Polna 134–136, 87-100 Toruń

tel: 721 444 970 oraz 664 046 509

email: [email protected]

CrossFit Trójmiasto

CrossFit Trójmiasto jest otwarty na wszystkich – amatorów, pasjonatów i zawodowców. Oferuje gimnastykę, lekkoatletykę, ciężary olimpijskie oraz trening funkcjonalny i kondycyjny. Dzięki bogatemu asortymentowi niespotykanego sprzętu na pewno nikt nie będzie się tutaj nudzić. Zaletą treningów w tym klubie jest ich przystępność i bezpieczeństwo dla uczestników. Klub gwarantuje maksymalną efektywność oraz świetną zabawę.

ul. 3 Maja 69C, 81-850 Sopot

telefon: 790 730 300

email: [email protected]
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: