Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pierwsze damy antycznego Rzymu - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
23 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Pierwsze damy antycznego Rzymu - ebook

Pierwsze damy antycznego Rzymu. Kobiety, które stały za plecami cesarzy. Autorka prezentuje życiorysy jednych z najbardziej intrygujących kobiet w historii.

Podobnie jak ich współczesne odpowiedniczki, „pierwsze damy” starożytnego Rzymu były specjalnie kształtowane w taki sposób, aby mogły sprostać politycznym wymogom swoich cesarzy, czy to ojców, czy mężów, braci lub kochanków. Kobiety te jednak równie często okazywały się ciężarem i kłopotem –córkę Augusta, Julię, oskarżano o romanse z przynajmniej pięcioma mężczyznami; żona Klaudiusza, Messalina, była morderczą prowokatorką, która przyprawiła rogi i upokorzyła swojego podstarzałego męża, Fausta zaś próbowała uwieść własnego pasierba i zaplanowała jego egzekucję, zanim straciła życie, ugotowana na śmierć.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-12689-3
Rozmiar pliku: 3,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wprowadzenie Ja, Klaudia…

Żona Cezara musi być wolna nawet od cienia podejrzeń.

Plutarch, Cezar 10
Pani Landingham, serial Prezydencki poker

Zwiedzającym Muzeum Archeologii Antycznej na Uniwersytecie Cambridge może się wydawać, że wkroczyli na prywatny teren kolekcjonera dzieł sztuki antyku. Gdy się bowiem wejdzie do tej długiej galerii, zwieńczonej wysokim szklanym dachem, rozbrzmiewającej skrzypieniem ołówków artystów szkicujących swoje dzieła, staje się w obliczu ponad czterystu najsłynniejszych przedmiotów związanych ze światem klasycznym. Są tam fryzy i frontony zabrane przez lorda Elgina z Partenonu, jest Apollo Belwederski, niegdyś czczony jako najpiękniejszy zachowany posąg świata antycznego, jest wstrząsająca rzeźba z Watykanu przedstawiająca tragicznego Laokoona i jego synów padających ofiarą węży morskich nieopodal murów Troi.

W ostatniej części muzeum zwiedzających wita rzymski panteon: pozbawione korpusów głowy mężów, którzy rządzili Rzymem. Są tu marmurowe oblicza większości najważniejszych postaci owych czasów: tłusta, młodzieńcza twarz Nerona, zasuszona upartego Wespazjana, szlachetna, brodata twarz Hadriana i skurczona grymasem niezadowolenia Kommoda. Pośród tych wybitnych przedstawicieli rzymskich patrycjuszy dość osobliwie wygląda, wciśnięta w tylnym rzędzie, blada twarz kobiety. Jej imię wypisano na karcie leżącej obok: Faustyna Młodsza – ni mniej, ni więcej. To wyretuszowana, anemiczna maska, nieczytelna i pozbawiona wyrazu, w której spod włosów, starannie ułożonych w fale, spoglądają ślepo gdzieś w dal migdałowe oczy.

Kim była niegdyś ta kobieta, co po niej pozostało do naszych czasów? Czy tylko to kredowobiałe echo? Bo to jest echo, nie tylko dlatego, że jest to martwa rzeźba, ale też dlatego, że jak większość eksponatów w tym muzeum jest to kopia, gipsowy odlew oryginału zrobiony ponad sto lat temu, kiedy gromadzenie tego rodzaju kolekcji i studiowanie sztuki starożytnej stało się nadzwyczaj modne. W dodatku, w obliczu trudności z identyfikowaniem twarzy ze świata starożytnego, nie jest nawet pewne, czy to naprawdę Faustyna Młodsza – jej imię nie wywołuje błysku zainteresowania, choć była przecież żoną powszechnie podziwianego szesnastego cesarza imperium rzymskiego, Marka Aureliusza. Od czego zacząć odkrywanie losów kobiety kryjącej się za tą gipsową maską, spoglądającej na świat znad ramienia swojego męża, skoro zachowało się o niej tak niewiele informacji?

Pokusa, by zabawić się w Pigmaliona i ożywić Faustynę, a także inne wielkie kobiety cesarskiego Rzymu zgodnie z naszym o nich wyobrażeniem, jest niezwykle silna – wielu artystów i pisarzy nie zdołało się jej oprzeć. Być może dziełem o największym wpływie na odbiorców jest powieść napisana przez brytyjskiego autora, Roberta Gravesa. W sierpniu 1933 roku, będąc na wygnaniu w sennej wiosce Deya na Majorce, wysłał on do wydawcy w Londynie swój najnowszy rękopis. Żywił cichą nadzieję, że opublikowanie powieści pozwoli mu spłacić kredyt na dom w wysokości czterech tysięcy funtów. Książka zatytułowana Ja, Klaudiusz była opowieścią o pierwszej cesarskiej dynastii imperium rzymskiego, przedstawioną z perspektywy jąkającego się Klaudiusza, czwartego cesarza Rzymu. Graves odnosił się do swojego dzieła z pogardą, nazywając je „literacką sztuczką magiczną”, ale zarówno ta powieść, jak i jej następna część Klaudiusz i Messalina nie tylko odniosły ogromny komercyjny sukces, lecz spotkały się też z uznaniem krytyków. Obie zostały przeniesione na ekran w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych w 1976 roku. Saga w trzynastu odcinkach, reklamowana hasłem: „Rodzina, której zajęciem było rządzić światem”, święciła triumfy na miarę Rodziny Soprano, podnosząc słupki oglądalności i zyskując uznanie za doskonałą obsadę. Pewną zmianą w stosunku do oryginalnej narracji Gravesa było to, że prawdziwymi gwiazdami – tymi, które zdominowały większość scen, przyciągając największą uwagę widza, i których twarze promowały serial – były kobiety w życiu Klaudiusza, w szczególności jego babka Liwia, żona pierwszego cesarza imperium, Augusta, oraz trzecia i czwarta żona Klaudiusza, Messalina i Agryppina. Te właśnie kobiety tworzyły niebezpieczne trio: Liwia – Makiawel w spódnicy, z zimną krwią eliminująca wszystkich rywali jej syna Tyberiusza; Messalina – morderczyni i prowokatorka, która przyprawiała rogi i upokarzała swojego podstarzałego męża; i Agryppina – czarna wdowa, która przyłożyła rękę do śmierci Klaudiusza.

Długi cień, rzucony przez powieść Gravesa i serial Ja, Klaudiusz, doskonale kontynuuje niedawny popularny serial HBO, zatytułowany Rzym, w którym najczarniejszą i najbardziej zapadającą w pamięć bohaterką jest siostrzenica Juliusza Cezara, Atia zwana Starszą. Choć nie zachowały się żadne świadectwa źródłowe dotyczące życia Atii, poza sugestią, że była niezwykle oddaną i moralnie prawą matką Oktawiana, tu przedstawiona jest jako podstępna, niemoralna kusicielka, co świadczy o wyraźnym wpływie telewizyjnego serialu z lat siedemdziesiątych. Jednak niepochlebne portrety najważniejszych kobiet starożytnego Rzymu, odmalowane przez Gravesa, nie są wyłącznie owocem jego wyobraźni. Szczycił się bowiem, że w znacznej mierze wykorzystał opisy dam przedstawione przez najbardziej szanowanych i znanych starożytnych autorów. „Nigdzie nie poszedłem wbrew historii”, napisał w obronie swoich książek. Cytował też Tacyta i Swetoniusza, historyków starożytnego Rzymu, jako źródła pomocne w konstruowaniu opisów kobiet pierwszej cesarskiej dynastii imperium rzymskiego.

Lektura starożytnych dzieł, które zainspirowały Gravesa, przekonuje, że na pozór stworzone przez niego postaci mają cechy charakteru zgodne z opisami zawartymi w źródłach. Oprócz Liwii, Messaliny i Agryppiny, schematyczne biografie kobiet epoki imperium wzbogaciły się o postać dowcipnej córki, która zhańbiła ojca, upijając się na Forum Romanum i uprawiając seks z obcymi na podium dla mówcy; próżnej i pięknej metresy, której udało się przekonać cesarza do zgładzenia własnej matki, aby mógł ją poślubić; żony, która popełniła cudzołóstwo z aktorem, a potem knuła zabójstwo męża; oraz macochy próbującej uwieść pasierba, zaś później obmyślającej jego śmierć, zanim sama za karę nie została ugotowana. Julia, Poppea, Domicja i Fausta – to tylko kilka spośród kobiet, których reputacja odpowiada za głównie wrogą postawę autorów wobec rzymskich kobiet. Zostały tak spotwarzone i zniesławione, że ich imiona przez całe stulecia przywoływane były jako usprawiedliwienie odmowy kobietom udziału w polityce, a rysy ich twarzy traktowane są – niekiedy całkiem dosłownie – jako złośliwe i uniwersalne widma przestępstw, rozwiązłości i zbrodni.

Graves nie był pierwszym, który ekshumował antyczne kobiety z dzieł Tacyta i jemu współczesnych. Wizerunek kobiet z rodów cesarskich starożytnego Rzymu przez stulecia narażony był na krytykę zawartą w zachodnich dramatach, powieściach, operach, filmach, wierszach, utworach pornograficznych, na obrazach, rycinach, w rzeźbach, średniowiecznych iluminacjach, a nawet na kartach do gry i innych rozmaitych kolekcjonerskich rarytasach. Od XIV wieku, kiedy zaczęły się ukazywać pierwsze biografie cieszących się złą sławą kobiet, poczynając od De claris mulieribus (O słynnych kobietach) Giovanniego Boccaccia z 1374 roku, antyczne Rzymianki systematycznie pojawiały się na ich kartach, w kilku zaledwie przypadkach stawiane za wzór kobiecego stoicyzmu i patriotyzmu. Znacznie częściej bowiem ich losy, przedstawiane krytycznie, służyły jako przestroga dla skłonnych do buntu młodych dam. W swoich czasach dzieła takie cieszyły się ogromną popularnością, na przykład opublikowane w 1766 roku przez szkockiego duchownego Jamesa Fordyce’a Kazania dla młodych kobiet. W historii i literaturze ich imiona służyły jako pseudonimy dla innych sławnych – i kontrowersyjnych – kobiet: Katarzyny Wielkiej, Anny Boleyn, Marii Stuart, Lukrecji Borgii, Katarzyny Medycejskiej, Eleonory Akwitańskiej, Marii Antoniny i Józefiny, by wymienić tylko kilka. Wszystkie w jakiejś chwili przyrównywano do ich poprzedniczek z czasów imperium rzymskiego. Na poziomie bardziej lokalnym była nawet „Messalina z Ilford”, dwudziestodziewięcioletnia Edith Thompson, która w styczniu 1923 roku jako pierwsza od piętnastu lat kobieta w Wielkiej Brytanii została powieszona za swój domniemany udział w zamordowaniu męża. Wprawdzie od tamtej pory wyrok jest kwestionowany, ale w ówczesnej prasie nie wahano się przytaczać wyjątków z erotycznych listów Thompson do jej kochanka i współoskarżonego, Fredericka Bywatersa, jako usprawiedliwienia przydomka nadanego jej po trzeciej żonie Klaudiusza, nimfomance i zbrodniarce.

Jednak nie wszystkie opinie o kobietach związanych z rzymskimi rodami cesarskimi były negatywne. Kilka z nich cieszyło się dobrą sławą zarówno w antycznych źródłach literackich, jak i pośmiertnych legendach, na przykład Agryppina Starsza, matka niesławnej rodzicielki cesarza Nerona Agryppiny Młodszej. Owdowiała w 19 roku n.e. wskutek śmierci w podejrzanych okolicznościach swojego sławnego męża Germanika, Agryppina Starsza zogniskowała powszechną sympatię wszystkich, którzy podejrzewali cesarza Tyberiusza i jego matkę Liwię o udział w śmierci Germanika. Caenis i Berenika, kochanki Wespazjana i jego syna Tytusa, stały się bohaterkami popularnych sztuk i powieści, podczas gdy Helena, matka pierwszego chrześcijańskiego cesarza rzymskiego Konstantyna, została nawet przyjęta w poczet świętych. Niewątpliwie jednak to te niesławne, rozpustne i despotyczne cesarzowe – za sprawą fabularyzacji ich życiorysów – zdominowały powszechne wyobrażenie o życiu kobiet cesarskiego Rzymu, i przy nich nawet te święte wyglądają jak postaci dwuwymiarowe, jak femboty, starożytne „żony ze Stepford”.

Tą książką ponownie otwieram sprawę Liwii i jej następczyń, „pierwszych dam” Rzymu, pragnąc dowiedzieć się o nich czegoś więcej, niż pozwalają na to ich statyczne, niemal karykaturalne portrety. Jednak kwestia, jak będziemy w ich imieniu przemawiać i o nich mówić, niesie ze sobą wiele problemów. Antyczny Rzym był światem mężczyzn, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Rzymska tożsamość definiowana była wyłącznie poprzez osiągnięcia w męskich dziedzinach działalności: wojny i polityki, do których kobiety nie miały dostępu. Nawet słowo virtus, oznaczające „męstwo” czy „dzielność”, wywodzi się od rzeczownika vir – mężczyzna. Nigdy w dziejach Rzymu kobiety nie mogły zajmować politycznych stanowisk. Nie mogły dowodzić wojskami ani brać udziału w wyborach. Miały mniej praw niż ich mężowie, bracia, ojcowie i synowie, i odgrywały ograniczoną i ściśle określoną rolę w życiu publicznym starożytnego Rzymu. Mimo nielicznych dowodów na kobiecy bunt przeciwko niepopularnym prawom, a także na debatę prawników i filozofów o przywilejach, jakie mogłyby zostać przyznane Rzymiankom w zakresie edukacji czy praw dziedzicznych, z pewnością w rzymskim świecie antycznym nie było niczego, co przypominałoby walkę o prawa kobiet. Większość (choć nie wszystkie) spośród przedstawionych tu rzymskich pierwszych dam nigdy nie przeszłaby do historii, gdyby nie były żonami swoich mężów czy matkami swoich synów, a ich życie zwykle przebiegało w cieniu i było odbiciem biografii męskich członków rodziny.

Problemem, przed jakim staje współczesny badacz kobiet antycznego Rzymu, jest przede wszystkim to, że nie zachowały się żadne teksty pisane przez kobiety, a zwłaszcza przez członkinie cesarskiego domu, z wyjątkiem niewielkich fragmentów utworów poetyckich, listów i graffiti. Dziś żony polityków mogą udzielać wywiadów czy pisać pamiętniki, w których mają szansę sprostować wszystkie przeinaczenia swoich życiorysów. Tymczasem jedyna znana autobiografia kobiety antycznej, spisana przez matkę Nerona Agryppinę Młodszą, padła w którymś momencie dziejów ofiarą cenzorskich działań. Być może stało się tak również z innymi pisanymi przez kobiety tekstami, które – być może – niegdyś istniały. Podobnie jak kobiety, także mężczyźni czasów starożytnych stawali się ofiarami takich wypadków czy może sabotażu, na przykład nie przetrwały pisma Klaudiusza, które mogłyby zapewne zmienić powszechnie panującą opinię o czwartym cesarzu rzymskim jako władcy nieskutecznym i postaci wręcz komicznej. Jednak systematyczne zagłuszanie głosów starożytnych kobiet stanowi odzwierciedlenie nie tylko ogólnych uprzedzeń wobec przedstawicielek tej płci, ale przede wszystkim niedoceniania ich wartości czy braku chęci ich wysłuchania. W rezultacie na kobiety świata antycznego patrzymy wyłącznie oczami tych, którzy pisali niekiedy dziesięciolecia, a nawet stulecia po ich śmierci i nie interesowali się nimi jako osobami pierwszoplanowymi, ale stanowiły tylko tło w narracji koncentrującej się na życiu mężczyzn.

Być może jednak największy dylemat wiąże się z obraniem drogi wiodącej przez najeżony niebezpieczeństwami literacki dorobek, z którego pochodzi większość naszych poglądów o kobietach cesarskiego dworu starożytnego Rzymu. Jak mamy bowiem dokonać wyboru między tak różnymi portretami Liwii, która przez wielkiego rzymskiego historyka i zajadłego krytyka dynastii julijsko-klaudyjskiej Tacyta przedstawiana była w niepochlebnym świetle jako rozhukana despotka, przez poetę Owidiusza sprytnie chwalona jako cnotliwa matrona obdarzona urodą Wenus, a w oczach filozofa Seneki znalazła uznanie z powodu stoickiego hartu ducha w obliczu żałoby. Źródła antyczne często stanowią kłopotliwy i frustrujący węzeł gordyjski, spleciony ze sprzeczności, plotek, insynuacji i fałszywych tropów. Ponadto nie koncentrują się na tych wątkach biograficznych, które dotyczą rozwoju charakterów i psychologii bohaterek, jak czynimy to obecnie. Wręcz przeciwnie, antyczni autorzy mają skłonność do malowania portretów niewiast grubym pędzlem, powierzchownie, podstawowymi barwami, przypisując je do określonych „typów” moralnych, na przykład spiskujące macochy (do tej kategorii należą Liwia, Agryppina Młodsza i do pewnego stopnia żona Trajana Plotyna) czy skrzywdzone żony (siostra Augusta Oktawia bądź pierwsza żona Nerona Klaudia Oktawia).

W obliczu takich dylematów istnieje silna pokusa, aby wskazać te części narracji dotyczącej starożytnych kobiet, które wydają się najbardziej prawdopodobne – zazwyczaj opierając się na kryterium informacji najmniej drastycznych czy sensacyjnych – a potem za pomocą psychoanalizy i intuicji wypełnić luki. Jednak podjęcie decyzji o tym, które z elementów tych niewyszukanych szkiców charakterologicznych są prawdziwe, a które nie, jest – w większości wypadków – zadaniem beznadziejnym. Żaden historyk nie jest wyposażony w specjalną antenę nakierowaną na przeszłość i byłoby niewłaściwe twierdzić, że możemy przemawiać głosem tych kobiet, kiedy one same milczą, a o ich życiu brak wiadomości. Tutaj tego nie robimy, książka nie jest też biografią w tradycyjnym sensie, nie wchodzimy do głów naszych bohaterek, nie przedstawiamy ich życiorysów od A do Z.

Potrzebne jest więc nieortodoksyjne podejście do owego zbioru narracyjnych modeli i wzorców pierwszej damy starożytnego Rzymu, w którego obliczu stajemy. Próby odsłonięcia prawdziwej twarzy antycznej Rzymianki, skrytej za przedstawiającymi ją w starożytności rozmaitymi maskami i karykaturami, dają poczucie walki z fałszywym obrazem jej wielorakiej osobowości i stanowią klucz do zrozumienia przez nas miejsca kobiet w rzymskim społeczeństwie. Twierdzę, że osobowości pierwszych dam Rzymu dlatego wydają się tak płynne, sprzeczne i kontrowersyjne, że podyktowane były względami strategii politycznej i reputacji cesarza małżonka lub krewnego, jak również krytyczną reakcją na jego rządy. Cesarze dążyli do tego, aby wizerunek przedstawiał ich jako silne głowy rodziny, a ich krewniaczki czy żony miały być prezentowane jako ambasadorki dobrej woli i wzory cnót rodzinnych. Oczywiście przeciwnicy cesarza bądź reprezentanci kolejnej dynastii pragnącej odciąć się od poprzedników przedstawiali jak najgorszy obraz żony poprzedniego cesarza.

To dlatego użyty przeze mnie termin „pierwsza dama”, zarówno w tytule książki, jak i w jej tekście, wydaje się trafny. Jest to po części nawiązanie do określenia, jakim w tekstach starożytnych kilkakrotnie została obdarzona Liwia – femina princeps – będącego żeńskim odpowiednikiem tytułu jej męża Augusta. Princeps oznacza „tego, który zajmuje pierwsze miejsce, pierwszego”, co można dość swobodnie przetłumaczyć właśnie jako „pierwsza dama”. Ale też zwraca ono uwagę na niezaprzeczalne, a niekiedy niepokojące podobieństwa między rolami tych kobiet starożytnego Rzymu a rolami ich współczesnych politycznych odpowiedniczek. Zadaniem pierwszych dam było i jest „sprzedawanie” obrazu swoich mężów – gdyż wciąż częściej są to mężowie niż żony – jako osób rodzinnych, a także wspieranie ich politycznych planów. Twierdzę bowiem, że Liwia i jej następczynie jako pierwsze damy starożytnego Rzymu to właśnie robiły.

Zobaczymy zatem, jak niektóre żony cesarzy rzymskich były chwalone na przykład za przyjazną postawę wobec poddanych, za poświęcenie strojów i należących do nich przedmiotów na potrzeby sfinansowania wojska czy za prowadzenie skromnego życia – a wszystko po to, by wesprzeć publiczny wizerunek panującego cesarza. Jeśli w tym kontekście przywołamy kilka kobiet, na których określenie termin „pierwsza dama” został pierwotnie utworzony, dostrzeżemy takie modelowe działania pobrzmiewające przez stulecia z dokładnie tym samym celem. Na przykład żona pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych Martha Washington zapoczątkowała powielaną po wielekroć tradycję otwarcia oficjalnej rezydencji prezydenckiej dla wszystkich petentów w określone dni tygodnia – w geście doskonale pasującym do żony jednego z republikańskich Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych; Edith Wilson wystawiła na aukcji wełnę owiec rasy Shropshire i zebrane pieniądze podarowała na potrzeby finansowania wojska podczas pierwszej wojny światowej za prezydentury jej męża Woodrowa; a Michelle Obama poszła w ślady córki Andrew Johnsona, Marthy Johnson Patterson, oraz żony Rutherforda B. Hayesa Lucy – z których pierwsza doiła krowy na trawniku przed Białym Domem, a druga zachowywała dla kontroli paragony za kupowane przez siebie ubrania – i utworzyła przy Białym Domu ogród warzywny, co świadczy o politycznym zmyśle w proekologicznych, ekonomicznie niepewnych czasach, w jakich jej mąż obejmował prezydenturę.

I przeciwnie, tak samo jak niektóre rzymskie cesarzowe były ganione jako rozrzutnice lub oskarżane przez przeciwników ich mężów o wtrącanie się w sprawy polityki, tak podobna krytyka spadała na wiele współczesnych pierwszych dam. Mary Lincoln i Nancy Reagan napytały sobie biedy swoją rozrzutnością – pierwsza niezapłaconymi rachunkami za ubrania w czasach, kiedy wielu Amerykanów opłakiwało swoich synów poległych w czasie wojny secesyjnej; druga, kiedy na początku pierwszej kadencji jej męża podano do publicznej wiadomości zakup nowej porcelany do Białego Domu o wartości 200 000 dolarów, i to w przeddzień ogłoszenia przez administrację jej męża planów obniżenia wartości odżywczej posiłków wydawanych w szkołach. W ramach ilustracji, jak pozytywne i negatywne stereotypy mogą odnosić się do jednej i tej samej pierwszej damy, przypomnę, że Michelle Obama jest tylko jedną z ostatnich na długiej liście prezydenckich żon, które rozsierdzają wielu, wygłaszając ostre opinie polityczne. W przypadku Michelle Obamy doprowadziło to do podjęcia złagodzonej nieco roli „Mom-in-Chief” – naczelnej mamy – w obawie przed zantagonizowaniem konserwatywnych wyborców. Nawet jeśli światy starożytny i współczesny znajdują się na przeciwległych biegunach pod względem politycznych i społecznych możliwości stojących przed pierwszą damą, to zachowane przez te wszystkie stulecia wzory kobiecości pozostały pod wieloma względami niezmienione.

Książka ta zaczyna się wraz z narodzinami cesarstwa, tuż przed tym, zanim mąż Liwii August został pierwszym cesarzem, a ona pierwszą cesarzową, po czym podąża śladem wybranych następczyń Liwii przez cały I wiek aż do V stulecia, zamykając się wraz ze śmiercią jednej z ostatnich cesarzowych imperium zachodniorzymskiego, Galli Placydii. Ponieważ nie było możliwe uwzględnienie każdej cesarzowej tego długiego okresu dziejowego, skupiłam się na tych, które mają najbogatszą tradycję i których losy były najważniejsze dla narracji dziejów cesarstwa rzymskiego. Większość rozdziałów zogniskowana jest wokół żon cesarzy, ale w wielu przypadkach równie ważną rolę odgrywają córki, siostry, matki i inne krewne i powinowate – podobnie jak w historii pierwszych dam Ameryki, szczególnie w XIX stuleciu, gdy często zdarzało się, że rolę pierwszej damy powierzano prezydenckim siostrzenicom, siostrom czy synowym, by zastępowały małżonkę prezydenta i były gospodyniami Białego Domu, gdy nie chciała tego czynić własna żona prezydenta.

Patrzenie wstecz często przypomina spoglądanie przez zamrożoną szybę, za którą rozmyte kształty i niewyraźne kolory przesuwają się jakby w zwolnionym tempie. Takie właśnie wrażenie dawały próby wejrzenia w świat antycznych cesarzowych. Od czasu do czasu jednak obrazy i kształty zbliżają się do szyby, wyostrzają się, przez co mrużymy oczy, starając się przyjrzeć im dokładniej. Wszyscy mamy jakieś tęsknoty w tym względzie, pewną potrzebę nawiązania kontaktu z przeszłością, znalezienia się w miejscu, w którym kiedyś stał ktoś inny, dotknięcia tego, co ona lub on. Nigdy nie będziemy wiedzieć na pewno, kim były „prawdziwa” Liwia, Messalina, Agryppina i pozostałe cesarzowe, co myślały, co czuły, czy były tak złe bądź tak święte, jak je przedstawiano. To jednak nie może powstrzymać dreszczy emocji odczuwanych w chwili, gdy dokonujemy odkrycia zdającego się przybliżać nas o krok do celu: skremowanych prochów niektórych z niewolników niegdyś składających ubrania Liwii czy nalewających jej kielich ulubionego wina; bogato dekorowanego domu, w którym kiedyś mieszkała zhańbiona córka Augusta Liwia; lalki z kości słoniowej będącej być może zabawką dziewczynki dorastającej w cesarskim domu; bądź listu napisanego przez młodego rzymskiego cesarza, wspominającego o długich rozmowach prowadzonych z matką, która miała zwyczaj siadać na brzegu jego łóżka.

To właśnie takie chwile, w połączeniu z narastającym pragnieniem zastanowienia się nad ważną rolą odgrywaną przez kobiety na wielkiej scenie Rzymu, sprawiają, że owe białe, patrzące na nas ślepymi oczodołami wizerunki kobiet z muzeum zaczynają wracać do życia.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

------------------------------------------------------------------------

1 Plutarch, Cezar 10; sekretarka prezydenta, pani Landingham, serial Prezydencki poker, sezon 2, odcinek 18.

2 Sposób odczytywania wizerunków cesarzy omawia Vout (2009), s. 262. To popiersie Faustyny Młodszej jest kopią oryginalnej rzeźby przechowywanej w Watykanie, Braccio Nuovo, nr 2195. Muzeum Archeologii Klasycznej, Wydział Klasyczny, Cambridge, nr 601.

3 Na temat powstawania powieści Ja, Klaudiusz zob. Spivey (1999), s. vii; oraz Seymour-Smith (1995), s. 227–233. Odbiór serialu telewizyjnego analizuje Joshel (2001), passim; przedstawienie Liwii: s. 159, przyp. 35. Zarówno w powieści, jak i serialu siostra Nerona nazwana została Agryppinillą, dla odróżnienia od jej matki Agryppiny Starszej.

4 Jonathan Stamp, główny konsultant historyczny serialu Rzym, powiedział wprawdzie, że inspiracją dla postaci Atii była rzymska matrona Klodia Metelli, ale spuścizna po serialu Ja, Klaudiusz wydaje się tu bardzo wyraźna; zob. także Ragalie (2007), s. 5–7. O czerpaniu przez Gravesa z pism starożytnych historyków pisze Spivey (1999), s. ix.

5 Opublikowana w 1893 roku praca na temat fizjonomii i patologii zbrodniarek pióra włoskiego lekarza Cesare Lombroso i historyka Guglielmo Ferrero (ten ostatni 18 lat później napisał historię rzymskich cesarzowych zatytułowaną Kobiety Cezarów) na pierwszej stronie poprzedzona była ilustracją przedstawiającą popiersie żony Klaudiusza Messaliny, której proporcje twarzy miały ponoć idealnie odpowiadać typom dziewiętnastowiecznych prostytutek; zob. Wyke (2002), s. 328–330. Wydany w 1895 roku polski przekład książki Lombroso i Ferrero, pióra dr. J. Szenhaka, nosi znamienny tytuł: Kobieta jako zbrodniarka i prostytutka. Studja antropologiczne, poprzedzone biologją i psychologją kobiety normalnej.

6 O literackiej tradycji tego wątku i jego korzeniach w historii starożytnego Rzymu zob. Winterer (2007), s. 41 n.; Hicks (2005a) i (2005b); McLeod (1991). O współczesnej recepcji historii Messaliny zob. rozdziały 9 i 10 w: Wyke (2002), gdzie znajduje się pełny i fascynujący przegląd.

7 Fembot, znany od niedawna również pod nazwą „gynoid”, to odmiana robota humanoidalnego przypominającego wyglądem dojrzałą fizycznie kobietę (wszystkie przypisy opatrzone gwiazdką pochodzą od tłumacza).

8 Żony ze Stepford to tytuł powieści amerykańskiego pisarza Iry Levina z 1972 roku, dwukrotnie ekranizowana (1975 i 2004); w idyllicznym miasteczku Stepford idealne pod każdym względem żony mieszkańców są fembotami.

9 Zob. rewizje interpretacji postaci Nerona, np. Elsner, Masters (1994).

10 Zob. Elsner, Masters (1994), s. 2, na temat problemów z historią Nerona; też Edwards (2000), s. XVI; D’Ambra (2007), s. 160.

11 O przedmiocie zainteresowania biografii jako gatunku literackiego zob. Lee (2009) i (2005).

12 Termin princeps femina w odniesieniu do Liwii znaleźć można u Owidiusza (Epistulae ex Ponto III, 1, 125; Tristia I, 6, 25) oraz anonimowym Consolatio ad Liviam (303), a także u Makrobiusza (Saturnalia II, 5, 6) – Liwia i Julia. Zob. też Purcell (1986), 78–79 o tym terminie; oraz Barrett (2002) o określeniu „pierwsza dama” w odniesieniu do Liwii.

13 O nawykach amerykańskich pierwszych dam zob.: Caroli (1995), s. 5–7 (Martha Washington); s. 148 (Edith Wilson); s. 56 (Martha Johnson Patterson); s. 90 (Lucy Hayes); s. 71–72 (Mary Lincoln); i s. 275–276 (Nancy Reagan).

14 Zob. Caroli (1995), s. 35.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: