Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pinokio. Literatura klasyczna - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
18 sierpnia 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Pinokio. Literatura klasyczna - ebook

Jedna z najpopularniejszych opowieści o przygodach drewnianego pajacyka Pinokia.

Seria „Literatura Klasyczna” to zbiór najpiękniejszych dzieł światowej literatury dla dzieci i młodzieży. Piękne, nowoczesne wydanie sprawia, że czytelnicy w każdym wieku z przyjemnością sięgną po lekturę, a piękne ilustracje umilą czytanie i pomogą wyobraźni przenieść się do świata fascynujących historii

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8073-606-1
Rozmiar pliku: 2,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

O tym, jak mistrz stolarski Wisienka znalazł kawałek drewna, który płakał i śmiał się jak dziecko

Był sobie raz...

– Król! – wykrzykną bez namysłu moi mali czytelnicy.

– Nie, dzieci, mylicie się. Był sobie raz kawałek drewna.

Nie było to żadne szlachetne drewno, lecz zwykłe polano jak te, które układa się w stosy, a zimą wrzuca do pieca albo do kominka, aby rozpalić ogień i ogrzać pokój.

Nie wiem, jak to dokładnie było, ale pewnego dnia tenże właśnie kawałek drewna znalazł się w stolarni leciwego majstra imieniem Antonio, na którego wszyscy wołali majster Wisienka, a to ze względu na czubek jego nosa, który był zawsze błyszczący i purpurowy niczym dojrzała wiśnia.

Kiedy tylko majster Wisienka zobaczył owo polano, cały się rozpromienił i zacierając ręce z zadowolenia, wymamrotał pod nosem:

– W porę trafił mi się ten kawałek drewna. Zrobię z niego użytek. Zostanie nogą od stołu.

Nie zwlekając, chwycił naostrzoną siekierę, by odłupać z polana korę i obciosać je, ale kiedy się zamachnął, ręka zawisła mu w powietrzu, bo usłyszał cieniutki głosik, który pisnął:

– Tylko nie uderz mnie zbyt mocno!

Wyobraźcie sobie zdziwienie starego, poczciwego majstra Wisienki!

Przestraszonym wzrokiem powiódł po pomieszczeniu, szukając źródła tego głosiku, ale nikogo nie dostrzegł! Zajrzał pod stół – pusto, zajrzał do zamkniętej na cztery spusty szafy – pusto, zajrzał do kosza na trociny i ścinki – pusto, otworzył drzwi stolarni, aby wyjrzeć na ulicę – pusto. Czyżby...

– A to dobre – rzekł, śmiejąc się i drapiąc po peruce. – Widać sam wymyśliłem sobie ten głosik. Wracajmy do pracy.

I wziąwszy siekierę w dłoń, zadał kawałkowi drewna porządny cios.

– Au! To bolało! – krzyknął z żalem ten sam głosik.

Tym razem majster Wisienka zdębiał. Ze strachu wytrzeszczył oczy i rozdziawił usta, a język wylazł mu na wierzch i zwisał tak nisko na brodę, że majster przypominał maszkarona rodem z fontanny.

Gdy tylko odzyskał mowę, trzęsąc się z przerażenia, wyjąkał:

– Skąd wziął się ten głosik, który pisnął „au”? Przecież tu nie ma żywej duszy. Czy to ten kawałek drewna nauczył się łkać i kwilić jak dziecko? To niemożliwe. To jest polano, takie samo jak inne, które wrzuca się do ognia, by zagotować wodę i przyrządzić fasolę. Czyżby... ktoś się schował w środku? Jeśli ktoś się tam schował, tym gorzej dla niego. Już ja go urządzę!

To powiedziawszy, złapał obiema rękami biedny kawałek drewna i począł nim tłuc bezlitośnie o ściany.

Następnie nadstawił uszu, aby przekonać się, czy znów usłyszy płacz. Odczekał dwie minuty – cisza, pięć minut – cisza, dziesięć minut – cisza!

– A to dobre – rzekł, siląc się na uśmiech i mierzwiąc perukę. – Widać sam wymyśliłem sobie ten głosik, który powiedział „au”. Wracajmy do pracy.

A ponieważ naszedł go wielki strach, zaczął podśpiewywać, by dodać sobie otuchy.

Następnie odłożył siekierę i złapał za hebel, żeby oczyścić i wygładzić polano, lecz kiedy tak heblował w tę i z powrotem, usłyszał ten sam głosik, który śmiejąc się, powiedział:

– Przestań! To łaskocze!

Tym razem biedny majster Wisienka padł jak rażony gromem. Kiedy się ocknął, zobaczył, że siedzi na ziemi. Jego twarz wydawała się odmieniona, a czubek nosa, który prawie zawsze był purpurowy, z przerażenia przybrał kolor sinoniebieski.Rozdział 2

Majster Wisienka wręcza kawałek drewna swojemu przyjacielowi imieniem Geppetto. Pragnie on wystrugać sobie cudownego pajacyka, który potrafiłby tańczyć, władać szablą i wykonywać karkołomne salta

W tym momencie zapukano do drzwi.

– Wejdźcie – powiedział stolarz, który nie miał siły stanąć na nogach.

Do warsztatu wszedł żwawy staruszek imieniem Geppetto, którego okoliczne dzieci, ilekroć chciały doprowadzić go do szewskiej pasji, przezywały Mamałygą, a to z powodu jego żółtej peruki, która bardzo przypominała ciasto z mąki kukurydzianej.

Geppetto bardzo łatwo unosił się gniewem. Biada temu, kto nazwał go Mamałygą! W mgnieniu oka dostawał białej gorączki i nie było zmiłuj.

– Dzień dobry, majstrze Antonio – przywitał się Geppetto. – Co robicie na ziemi?

– Uczę mrówki rachunków.

– Życzę powodzenia.

– Co was do mnie sprowadza, kumie Geppetto?

– Nogi. Wiecie, majstrze Antonio, przyszedłem was prosić o przysługę.

– Służę pomocą – odrzekł stolarz, podnosząc się na kolana.

– Dziś rano wpadł mi do głowy pewien pomysł.

– Jakiż to pomysł?

– Pomyślałem, że wystrugam sobie z drewna pięknego pajacyka, ale takiego cudownego pajacyka, który potrafiłby tańczyć, władać szablą i wykonywać karkołomne salta. Z tym pajacykiem chcę objechać świat, aby zarobić na pajdę chleba i kieliszek wina. Co o tym sądzicie?

– Brawo, Mamałyga! – krzyknął nie wiadomo skąd znajomy głosik.

Gdy Geppetto usłyszał, że nazwano go Mamałygą, cały aż poczerwieniał ze złości i odwracając się w stronę stolarza, powiedział rozwścieczony:

– Dlaczego mnie przezywacie?

– Kto was przezywa?

– Nazwaliście mnie Mamałygą!

– To nie ja.

– Czyli niby ja sam to powiedziałem? To przecież wy.

– Nie!

– Tak!

– Nie!

– Tak!

I coraz bardziej się rozsierdzając, przeszli od słów do czynów, a w ruch poszły paznokcie, zęby i pięści. Szamotanina trwała w najlepsze.

Po skończonej bójce majster Antonio trzymał w rękach żółtą perukę Geppetta, a Geppetto spostrzegł, że ma w zębach siwą perukę stolarza.

– Oddaj mi moją perukę! – krzyknął majster Antonio.

– A ty oddaj mi moją i zawrzyjmy pokój.

I dwaj staruszkowie, odzyskawszy swoje peruki, uścisnęli sobie dłonie i przysięgli dozgonną przyjaźń.

– A więc, kumie Geppetto – powiedział stolarz na znak zawartego pokoju – o jaką przysługę chcieliście mnie prosić?

– Chciałbym kawałek drewna, aby móc wystrugać sobie pajacyka. Dacie mi go?

Majster Antonio, cały w skowronkach, szybko podszedł do stołu, by wziąć ów kawałek drewna, który napędził mu takiego stracha. Gdy miał go już wręczyć przyjacielowi, polano mocno się wzdrygnęło i nieoczekiwanie wyślizgując mu się z rąk, z całej siły uderzyło biednego Geppetta w wychudłe piszczele.

– Acha! A więc to z takim wdziękiem wręczacie podarunki, majstrze Antonio? Przez was o mały włos nie zostałem kulawy!

– Przysięgam, że to nie ja!

– A więc może to ja!

– To wina tego drewna!

– Wiem, że to wina drewna, ale to wy ugodziliście nim w moje nogi!

– Ja was nie ugodziłem!

– Kłamca!

– Geppetto, nie obrażajcie mnie, bo w przeciwnym razie nazwę was Mamałygą!

– Osioł!

– Mamałyga!

– Bałwan!

– Mamałyga!

– Paskudny małpiszon!

– Mamałyga!

Gdy Geppetto po raz trzeci usłyszał przezwisko Mamałyga, jego oczy pociemniały. Rzucił się na stolarza i znów doszło do rękoczynów. Po skończonej walce majster Antonio miał na nosie dwa nowe zadrapania, a Geppetto o dwa guziki w kaftanie mniej. Gdy w ten sposób wyrównali swoje rachunki, uścisnęli sobie dłonie i przysięgli dozgonną przyjaźń. Geppetto wziął swój kawałek drewna, podziękował stolarzowi i kulejąc, wrócił do domu.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: