Piszą mnie wiersze - ebook
Piszą mnie wiersze - ebook
„Piszą mnie wiersze” Danuty Pasieki to poezja.
Wiersze traktują o Bogu i ludzkich zaniedbaniach, o godnym, godziwym życiu, o rodzinie, miejscach w przestrzeni, w których dostrzegamy siebie, nazywamy nasze uczynki po imieniu, o wyborach, podejmowanych każdego dnia, o pracy i o poezji... Autorka mówi nam jak powinniśmy żyć, ale nie robi tego wprost, nie daje gotowych rad, nie przepisuje recept na doskonałość. To pozostawiam nam, bo wierzy w mądrość czytelników, w ich nieograniczone możliwości interpretacyjne. Poetka analizuje pewne stany, które wpływają na percepcję świata i dlatego godne są utrwalenia.
Liryka czasu przeszłego – to określenie zdaje się najbardziej oddawać egzystencjalną problematykę utworów Danuty Pasieki. Piszą mnie wiersze to książka wyjątkowo mądra i przemyślana. Poetka stara się zwrócić uwagę na te aspekty ludzkiej egzystencji, które pozwalają nam na chwilę refleksji.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7900-616-8 |
Rozmiar pliku: | 829 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie ma recepty na dobrą książkę poetycką, ale myślę, że trzeba jej szukać. W ogóle należałoby się zastanowić, czy to są dobre czasy dla książek poetyckich? Dzisiaj ludzie najczęściej oczekują gotowych odpowiedzi na stawiane pytania o sens życia. Poczucie niepewności w wielu dziedzinach sprawia, że szukają oparcia, poszukują dla siebie azylu, wewnętrznego spokoju.
Taki spokój próbuje wprowadzić w swojej nowej książce poetyckiej Piszą mnie wiersze Danuta Pasieka. Autorka Czasu zapomnienia mówi nam jak powinniśmy żyć, ale nie robi tego wprost, nie daje gotowych rad, nie przepisuje recept na doskonałość. To pozostawiam nam, bo wierzy w mądrość czytelników, w ich nieograniczone możliwości interpretacyjne.
Bo o czym traktują te wiersze? O Bogu i ludzkich zaniedbaniach, o godnym, godziwym życiu, o rodzinie, miejscach w przestrzeni, w których dostrzegamy siebie, nazywamy nasze uczynki po imieniu, o wyborach, podejmowanych każdego dnia, o pracy i o poezji...
Niepoślednie miejsce w tomiku zajmują teksty nieodnoszące się do tradycji czy kultury, lecz traktujące o prawach postrzegania. Poetka analizuje pewne stany, które wpływają na percepcję świata i dlatego godne są utrwalenia. Informuje o zaburzeniu w odwzorowaniu przeszłości. Według niej to, co się wydarzyło, pamiętamy w obrazach i dźwiękach. Okazuje się, że oko i ucho pracują inaczej w chwili, gdy zaczynamy rozprawiać o przeszłości. Artykułowanie słów, czyli opowiadanie, wprowadza zakłócenia do jednorodnego do tej pory świata przeszłego. Dawny wymiar czasu dla Danuty Pasieki rozmywa się, ale jest na tyle ważny, że poetka nie ucieka od niego, ale stara się go obłaskawić. Dlatego między innymi widać w tych wierszach wyraźnie, jak ważny jest dla niej nurt snucia autorefleksji – a to znaczy uważność, czułość, spoglądanie na jakiś fakt z wielu perspektyw, nieupieranie się przy jednej racji, ale snucie domysłów na temat tego, co jeszcze mogłoby się zdarzyć, jak zachowałby się w danej chwili dany człowiek...
Te tropy wskazują, że autorka mówi o sprawach fundamentalnych. Kiedy bohater tych wyznań znajduje się w środku czy też w drugiej połowie życia, kiedy przyrasta mu doświadczeń, zna, jak każdy z nas, mniej więcej swoje możliwości, widzi obraz dni, które nieuchronnie wzbogaciły naszą rosnącą, ogromniejącą przeszłość.
Liryka czasu przeszłego – to określenie zdaje się najbardziej oddawać egzystencjalną problematykę utworów Danuty Pasieki.
Piszą mnie wiersze to książka wyjątkowo mądra i przemyślana. Poetka stara się zwrócić uwagę na te aspekty ludzkiej egzystencji, które pozwalają nam na chwilę refleksji.
Andrzej Dębkowski* * *
piszą mnie wiersze
może niedoskonale
ale nie są przecież szymborskie
ani lipskie
jak mnie widzą tak piszą
* * *
skarżysz się
że psy cię obszczekały
ptaki potraktowały jeszcze gorzej
a kałuża udawała płytszą
niż była naprawdę
zderzyłeś się ze światem
a on cię nie rozpoznał
co w tym dziwnego
skoro od lat
żyłeś na innej planecie
* * *
coraz odważniej sięgam
po to co moje
należne przywileje starości
dziecinnieję powoli
i coraz więcej mi wolno
bredzę bezkarnie
strącam z piedestałów
rozbawiając wszystkich do łez
głupoty nie ukrywam
bo mądrze mi radzi
hasam z nią
jak w dzieciństwie
znów jesteśmy blisko
co dzień bardziej wolne
od wszelkich trosk
inspiracja - Erazm z Rotterdamu
„Pochwała głupoty”
* * *
pewność
była pewna
że go zhakowała
pełne ufności kody i zabezpieczenia
rozpływały się jak mgła
trojan
spokojnie wysyłał dane
i nagle ten włos jasno-blond
na jego ubraniu
błyszczący w świetle dnia
jak kpina
* * *
pętla nonszalancko zaciśnięta
kołysze się jak od niechcenia
i wystawia język
nic już dla nas nie ma
prócz kawałka sznura na szczęście
był sobie świat
coś się kończy
coś się zaczyna
im dłużej patrzę
tym większa mgła
* * *
schodzę po schodach
lewa ręka na poręczy
prawa w stanie czuwania
ech bywały zawroty głowy
wzlatywaliśmy spadali
popędzali diabelski młyn
został ten ersatz
powoli ruchem posuwistym
docieram do kanapy
kot
(zawsze był złośliwy)
zrobił podwójne salto
i zgrabnie spadł na fotel
pies tylko patrzy
* * *
przybiegły z samego rana
tłoczą się w przedpokoju
słowa pełne złości
myśli pełne żalu
każde niecierpliwe
chce poza kolejnością
a pani dziś nie przyjmuje
* * *
z trudem
odzyskałam święty spokój
ale jest jakiś inny
zdecydowanie mniej święty
udaje stoika
mówi o sobie anielski
a przecież widać
że przed burzą
oboje nie mamy złudzeń
* * *
okazja jest sobą tylko w locie
jeśli jej nie złapiesz znika
może ktoś wie
dokąd umykają okazje
i czy da się tam żyć
* * *
droga przede mną
zaprasza obiecuje
że nigdy nie zejdzie się z inną
że zawsze obok
bezkolizyjnie
bez ryzyka
jeszcze nie wie
co tak naprawdę kocham
* * *
nie było mnie jakiś czas
pomagałam
chwili sprzed lat
wciąż jest w potrzebie
i ma tylko mnie
powoli staje na nogi
na moje szczęście
* * *
był chaos
ale trwał bardzo krótko
materia otrząsnęła się
po wielkim wybuchu
i zaczęła porządkować
nastał ład i harmonia
z tego ładu
wyłamują się uparcie
nasze myśli
nieujarzmione
jakby z innego wszechświata
wciąż tworzą z upodobaniem
kosmiczny bałagan
* * *
mówię do swojego ciała*
uśmiechnij się
spróbuj trochę poudawać
buntuje się
nie słucha rad
mówi nie
i pokazuje język
a ja swoje
rozluźnij się
spójrz im w oczy
udawaj że wierzysz
zawstydza mnie jego uczciwość
jakby nie z tego świata
* ”Mówię do swojego ciała” – A. Świrszczyńska19
* * *
nigdy nie słodzą
lubią gorzkie
wysączają gorycz
do ostatniej kropli
usta mają wąskie
od cierpkich słów
koneserzy wytrawnych emocji
ale gdy nadchodzi noc
pachnąca jak japoński grujecznik
gdy sen się tuli
zanurzają się w jej oceanie
i płyną
płyną
* * *
ktoś ubrał szczęście
w papuzie kolory
świat ma duszę papugi
bez zwłoki przyklasnął
a to rzecz umowna
dla mnie ból ma kolor tęczy
a czerń to cisza
ukojenie spokój
a biel
* * *
nic nie wstrząsało jego życiem
trzymał się priorytetów
żył normalnie
był normalny
nigdy go zbyt nie lubiłam
* * *
za pazuchą resztki wiary (w siebie)
w kieszeni okruszki wspomnień
rzuca je ptakom
dziobią bez zachwytu
chce tylko bezpiecznie
przejść na drugą stronę
po pasach
na zielonym
jeszcze kawałek prosto
alejką w prawo
i koniec
* * *
usiadłam do stołu
z ludożercami
spojrzeliśmy sobie w oczy
wyzierał z nich głód
wtedy zauważyłam
że mój był największy
pomyślałam
zjem ich po kolei
ale nagle wszyscy
zaczytali się w menu
zjedliśmy ostatecznie pierogi z mięsem
niewiadomego pochodzenia
wypili kawę
i pożegnaliśmy się
jak normalni zjadacze chleba
Koniec Wersji Demonstracyjnej
Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.
Wydawnictwo Psychoskok