Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Po prostu zrób to! - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
13 maja 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Po prostu zrób to! - ebook

Żyjemy w czasach, w których ludzie lubią marudzić i żalić się na swoją sytuację. Wszyscy narzekają na wszystko. Ale zamiast coś zmienić, wierzą, że inni wezmą na siebie odpowiedzialność za ich życie. Ilja Grzeskowitz postawił sobie za cel walkę z tą pasywną postawą „patrz i czekaj”.

W swojej książce „Po prostu zrób to!” pokazuje interesujące i zabawne sposoby, dzięki którym nawet bez posiadanych tytułów naukowych, pieniędzy lub pomocy innych ludzi można zmienić swoje życie. Odkryj ekscytujące historie, dzięki którym odkryjesz:

Dlaczego strach jest Twoim najlepszym sprzymierzeńcem.

Które dwa słowa mają taki potencjał, żeby zmienić Twoje życie.

Która cecha osobowości jest najważniejsza, żeby pozwolić sobie na wprowadzenie zmian w swoim życiu zawodowym oraz rodzinnym.

Cokolwiek chciałbyś zmienić w swoim życiu, nie wahaj się, użyj motta tej książki: „Po prostu zrób to!”. Bo jeśli Ty tego nie zrobisz, to nikt inny tego nie zrobi.

CZYTELNICY O KSIĄŻCE „PO PROSTU ZRÓB TO!”:

„Po prostu zrób to” Ilja Grzeskowitza jest wspaniale opowiedzianą i łatwą w czytaniu książką dla wszystkich tych, którzy nie mają odwagi wyrwać się z trudnej sytuacji, w której się znaleźli. Ta książka stanowi wielką zachętę do podjęcia takiej próby.
–Managementbuch.de

Przeczytaj tę ekscytującą książkę. Pozwól się zmotywować dzięki doskonałym radom w niej zawartym. Żyj własnym życiem i realizuj swoje marzenia, zanim będzie za późno!
–projektoffice.blogspot.de

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-957574-1-9
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

SPIS TREŚCI

PRO­LOG

Co by było, gdy­by…?

PRZE­STAŃ CZE­KAĆ

Dla­cze­go wła­ści­wy mo­ment ni­g­dy nie na­dej­dzie

ROZ­BU­DZE­NIE W SO­BIE MO­TY­WA­CJI DO ZMIAN

Dla­cze­go okrzyk „czak­ka, czak­ka” już daw­no jest nie­mod­ny

DRO­GA CHAN­GE­MA­KE­RA

Dla­cze­go naj­więk­sze speł­nie­nie ma swo­je źró­dło w dzia­ła­niu

NIE BÓJ SIĘ ZMIAN

Dla­cze­go na­sza naj­słab­sza stro­na jest jed­no­cze­śnie na­szą naj­moc­niej­szą stro­ną

WY­JĄT­KO­WY, NIE INNY

Dla­cze­go opła­ca się być wy­jąt­ko­wym, a nie in­nym

ZA­MIA­RY ZA­MIE­NIĆ W RE­ZUL­TA­TY

Dla­cze­go dwa sło­wa po­sia­da­ją tak duży po­ten­cjał, że mogą zmie­nić Two­je ży­cie

SEN­SEM ŻY­CIA JEST ŻY­CIE

Dla­cze­go Nowy Jork leży nie­raz tuż za ro­giem

EPI­LOG

PO­DZIĘ­KO­WA­NIA

O AU­TO­RZE

PO­LE­CA­NEPROLOG

Co by było, gdy­by…?

To był zwy­czaj­ny wto­rek je­sie­nią 1994 roku. Cho­ciaż tego dnia nic szcze­gól­ne­go nie wy­da­rzy­ło się na zie­mi, chy­ba ni­g­dy go nie za­po­mnę. Bo w jed­nej chwi­li mój świat miał się wy­wró­cić do góry no­ga­mi. Wów­czas wła­śnie od­by­wa­łem swo­ją osiem­na­sto­mie­sięcz­ną służ­bę za­stęp­czą w in­te­gra­cyj­nym ośrod­ku przy kli­ni­ce uni­wer­sy­tec­kiej w han­ze­atyc­kim mie­ście Lu­be­ka. Przez cały dzień opie­ko­wa­li­śmy się nie tyl­ko dzieć­mi w am­bu­la­to­rium, ma­ją­cy­mi pro­ble­my roz­wo­jo­we i w na­uce, lecz rów­nież pa­cjen­ta­mi z róż­nych od­dzia­łów, aby im tro­chę uroz­ma­icić po­byt w szpi­ta­lu. Jed­no z dzie­ci po­lu­bi­łem szcze­gól­nie. Tom­my, bo o nim mowa, był dzie­wię­cio­let­nim chłop­cem, któ­ry miał guza mó­zgu i le­żał na dzie­cię­cym od­dzia­le on­ko­lo­gicz­nym. Był już po kil­ku ope­ra­cjach i nie miał wło­sów na gło­wie. Je­dy­nie dwie ogrom­ne bli­zny po­kry­wa­ły jego łysą czasz­kę. Były to ze­wnętrz­ne śla­dy roz­pacz­li­wej wal­ki le­ka­rzy z tą pod­stęp­ną cho­ro­bą. Lecz rak był już tak da­le­ko roz­wi­nię­ty, że Tom­my nie mógł wy­grać tej wal­ki. Jed­na rzecz była jed­nak w tym wszyst­kim za­ska­ku­ją­ca. Ten dziel­ny chło­piec był, mimo tra­gicz­nej dia­gno­zy, naj­we­sel­szym dziec­kiem w ca­łym ośrod­ku. Z za­raź­li­wą pa­sją stru­gał małe fi­gur­ki w warsz­ta­cie, go­dzi­na­mi ukła­dał puz­zle albo ćwi­czył na gi­ta­rze utwo­ry Her­ber­ta Gröne­mey­era. A gdy był już zbyt zmę­czo­ny, uwiel­biał, gdy czy­ta­łem mu jed­ną z przy­gód Aste­rik­sa i Obe­lik­sa.

Fa­scy­no­wa­ła mnie nie­po­ha­mo­wa­na ra­dość ży­cia Tom­my’ego. Miał wszel­kie pod­sta­wy, aby być przy­gnę­bio­ny. A jed­nak nie był. Za­miast tego dużo się śmiał, miał za­wsze do­bry hu­mor i swo­ją od­wa­gą za­ra­żał inne dzie­ci. Jed­no­cze­śnie jego stan fi­zycz­ny po­gar­szał się bły­ska­wicz­nie, tak że były dni, kie­dy w ogó­le się z nim nie wi­dzia­łem. Ale we wspo­mnia­ny wto­rek sie­dział znów na mo­ich ko­la­nach i ra­zem czy­ta­li­śmy Aste­rik­sa w Hisz­pa­nii. Wła­ści­wie wszyst­ko było jak za­wsze, ale gdy do­szli­śmy do jego ulu­bio­ne­go miej­sca (dla wta­jem­ni­czo­nych: do mo­men­tu, kie­dy to mały Pepe wstrzy­mu­je po­wie­trze, bo nie chce zjeść ryby), Tom­my po­wie­dział do mnie mi­mo­cho­dem zda­nie, któ­re­go ni­g­dy nie za­po­mnę: „Ilja, wiem, że nie­dłu­go umrę. Ale się nie boję, po­nie­waż Pan Bóg czu­wa nade mną. Poza tym to su­per, że mi za­wsze tyle czy­tasz. Sa­ni­ta­riu­sze ni­g­dy na to nie mają ocho­ty. W po­dzię­ko­wa­niu wy­stru­gam ci ju­tro ta­li­zman w warsz­ta­cie”. Mimo że w tym mo­men­cie mu­sia­łem moc­no po­wstrzy­my­wać się od pła­czu, zmu­si­łem się, aby nie moż­na było ni­cze­go po mnie po­znać. Po­wie­dzia­łem za to: „Eks­tra, bar­dzo się z tego cie­szę”. Na­stęp­nie – jak gdy­by ni­g­dy nic – czy­ta­łem da­lej, za­nim, jak zwy­kle, po­że­gna­li­śmy się przy­bi­ciem piąt­ki. Ta­li­zma­nu ni­g­dy nie do­sta­łem, po­nie­waż dwa dni póź­niej Tom­my zmarł.

Ma­jąc wte­dy dzie­więt­na­ście lat, dłu­go prze­ży­wa­łem to do­świad­cze­nie. Ale in­stynk­tow­nie zro­zu­mia­łem, że mimo tra­gicz­nej sy­tu­acji otrzy­ma­łem od tego ma­łe­go, dziel­ne­go brzdą­ca szcze­gól­ny pre­zent. Ta zna­jo­mość na­uczy­ła mnie wię­cej o mo­ty­wa­cji niż wszyst­kie książ­ki, se­mi­na­ria i wy­kła­dy z póź­niej­szych lat ra­zem wzię­te. Przez swo­je na­sta­wie­nie i nie­po­ha­mo­wa­ną od­wa­gę ży­cio­wą Tom­my po­ka­zał mi mia­no­wi­cie, że po­je­dyn­czy czło­wiek może czy­nić ol­brzy­mią róż­ni­cę, na­wet je­śli wszel­kie oko­licz­no­ści wy­da­ją się być mu prze­ciw­ne. Ten mały chło­piec był dla mnie przy­kła­dem tego, jak ru­szyć świat z po­sad i trwa­le go zmie­nić. Wła­śnie dzię­ki świa­do­mo­ści, że już nie bę­dzie dłu­go żyć, roz­ko­szo­wał się każ­dą po­je­dyn­czą chwi­lą i za­ra­żał wszyst­kie dzie­ci oraz do­ro­słych swo­im in­ten­syw­nym sty­lem ży­cia.

Choć Tom­my zmarł oczy­wi­ście o wie­le za wcze­śnie, je­stem mu do dzi­siaj wdzięcz­ny za to, że dzię­ki nie­mu mo­głem się na­uczyć bar­dzo waż­nej lek­cji. W ja­kimś ro­dza­ju na­iw­ne­go ry­tu­ału przy­sią­głem so­bie wte­dy, że w peł­ni będę się de­lek­to­wać swo­im ży­ciem. Po­sta­no­wi­łem od­nieść suk­ces, zro­bić ka­rie­rę i prze­żyć wszyst­ko to, cze­go Tom­my zo­stał po­zba­wio­ny. Co praw­da nie mia­łem żad­ne­go wy­obra­że­nia, co po­wi­nie­nem w tym kie­run­ku zro­bić, ale z per­spek­ty­wy cza­su wiem, że to był je­den z tych punk­tów zwrot­nych, któ­ry oka­zał się być de­cy­du­ją­cym dla prze­bie­gu mo­je­go dal­sze­go ży­cia. Do dziś ko­rzy­stam z tego spo­tka­nia. Bo za każ­dym ra­zem, kie­dy znów za­mie­rzam się zde­ner­wo­wać z po­wo­du ja­kiejś drob­nost­ki, przy­po­mi­nam so­bie, jacy wdzięcz­ni po­win­ni­śmy być za to, że je­ste­śmy zdro­wi i że ko­lej­ne­go dnia mamy oka­zję po­zo­sta­wić świat lep­szym, niż go za­sta­li­śmy.

W tym miej­scu chciał­bym Cię bar­dzo ser­decz­nie przy­wi­tać, Dro­ga Czy­tel­nicz­ko lub Dro­gi Czy­tel­ni­ku. Bar­dzo się cie­szę, że mi za­ufa­łeś. Po­nie­waż wiem, że naj­bar­dziej ogra­ni­czo­nym za­so­bem jest Twój czas, ma on dla mnie bar­dzo duże zna­cze­nie. Dłu­go się za­sta­na­wia­łem nad tym, czy książ­kę, któ­ra ma mó­wić o wła­ści­wej mo­ty­wa­cji do zmian, roz­po­cząć hi­sto­rią o śmier­ci. W koń­cu jed­nym z mo­ich wiel­kich ce­lów jest da­wa­nie Ci na Two­jej oso­bi­stej dro­dze opty­mi­stycz­nych, in­spi­ru­ją­cych i ukie­run­ko­wa­nych na roz­wią­za­nie im­pul­sów. Dla­te­go wie­lo­krot­nie cho­wa­łem swo­je wspo­mnie­nia o Tom­mym do wir­tu­al­nej szu­fla­dy i pró­bo­wa­łem in­ne­go po­cząt­ku. Ale jak to bywa z upar­ty­mi po­my­sła­mi, po­ja­wia­ją się wciąż od nowa i do­ma­ga­ją się re­ali­za­cji. A czy nie jest nie­rzad­ko tak, że do­pie­ro do­strze­że­nie wła­snej śmier­tel­no­ści zmu­sza nas do prze­my­śle­nia wła­snej mo­ty­wa­cji i wpro­wa­dze­nia ra­dy­kal­nej zmia­ny kie­run­ku w swo­im ży­ciu?

Wola zmia­ny jest zwią­za­na z na­szą śmier­tel­no­ścią i wie­dzą, że ży­cie jest da­rem.

Ile znasz osób, któ­re tak bar­dzo boją się ko­niecz­nych zmian, że pod­po­rząd­ko­wa­ły swo­je wła­sne wy­obra­że­nia o ży­ciu ocze­ki­wa­niom swo­je­go oto­cze­nia i wła­ści­wie ra­czej funk­cjo­nu­ją, niż żyją? Osób, któ­re o wie­le za dłu­go pod­da­wa­ły się naj­mniej­sze­mu wspól­ne­mu mia­now­ni­ko­wi da­ją­ce­mu ilu­zo­rycz­ne po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa, za­miast wy­ko­rzy­sty­wać każ­dy dzień do tego, by zmie­niać świat. Osób, któ­re tak dłu­go cze­ka­ły na wła­ści­wy mo­ment, aż wresz­cie prze­peł­nio­ne ża­lem stwier­dzi­ły, że ich ma­rze­nia ci­chut­ko umar­ły. Osób, któ­rych je­dy­na mo­ty­wa­cja czę­sto po­le­ga na tym, aby „skon­su­mo­wać” wie­czor­ny pro­gram te­le­wi­zyj­ny. I czę­sto ja­kiś kry­zys, cios od ży­cia albo wła­śnie kon­fron­ta­cja ze śmier­cią spra­wia­ją, że ża­łu­je­my, iż cze­goś nie zro­bi­li­śmy, nie do­zna­li­śmy ani nie prze­ży­li­śmy. Im dłu­żej się nad tym za­sta­na­wia­łem, tym bar­dziej so­bie uświa­da­mia­łem, że nie ma lep­sze­go po­cząt­ku dla tej książ­ki niż opo­wieść, któ­ra uzmy­sła­wia nam na­szą wła­sną śmier­tel­ność i dar, ja­kim jest ży­cie.

Dla­te­go od razu na po­cząt­ku chcę Ci przy­po­mnieć, abyś wciąż miał świa­do­mość jed­nej rze­czy: nasz czas na zie­mi jest ogra­ni­czo­ny i koń­czy się nie­raz, nie­ste­ty, szyb­ciej, niż są­dzi­my. Dla­te­go po­win­ni­śmy roz­ko­szo­wać się nim tak in­ten­syw­nie, jak tyl­ko mo­że­my, i czer­pać mak­si­mum ze wszyst­kich ob­sza­rów ży­cia. Po­win­ni­śmy pra­co­wać, ko­chać i żyć tak, jak­by w każ­dej se­kun­dzie nie było nic waż­niej­sze­go. Co jed­nak czy­ni więk­szość lu­dzi? Po­zwa­la­ją swo­im wy­ma­ga­niom zgnić w ja­kiejś szu­fla­dzie, mają pra­cę, któ­ra im się nie po­do­ba, i żyją w związ­kach, któ­re ich nie uszczę­śli­wia­ją. Oczy­wi­ście kie­dyś chcia­ło­by się to jesz­cze zmie­nić, ale te­raz nie ma na to miej­sca w wy­peł­nio­nym do gra­nic ter­mi­na­rzu. I tak cze­ka się na wła­ści­wy mo­ment. Dni. Mie­sią­ce. Nie­raz całe lata. Tym­cza­sem na­dzie­ja na ewen­tu­al­ne kie­dyś jest nie­ste­ty bar­dzo złud­na, po­nie­waż czę­sto za­mie­nia się w ni­g­dy.

Gdy pew­ne­go dnia spoj­rzy­my wstecz na na­sze ży­cie, po­ża­łu­je­my na­gle, że nie pod­ję­li­śmy więk­sze­go ry­zy­ka oraz że za­prze­pa­ści­li­śmy tyle pięk­nych rze­czy i nie od­wa­ży­li­śmy się prze­żyć wła­snych ma­rzeń. Z głę­bo­kim smut­kiem po­pa­trzy­my wstecz na to, że nie do­strze­gli­śmy tak wie­lu szans, nie zdo­by­li­śmy się na to, by po­ko­nać strach, i tylu ce­lów nie osią­gnę­li­śmy. Czyż nie jest tak, że czę­sto do­ce­nia­my pew­ne rze­czy do­pie­ro w mo­men­cie, kie­dy za­czy­na­my je tra­cić? Do­kład­nie pa­mię­tam wra­że­nie, ja­kie od­nio­słem, kie­dy któ­re­goś razu przez sześć ty­go­dni mia­łem pra­wą rękę w gip­sie, po­nie­waż zła­ma­łem nad­gar­stek. Wła­ści­wie była to drob­nost­ka, ale z dnia na dzień co­raz trud­niej było mi wy­ko­ny­wać co­dzien­ne, ru­ty­no­we czyn­no­ści. A gdy gips zo­stał już zdję­ty, po­czu­łem do­tych­czas nie­zna­ną mi wdzięcz­ność za to, że znów je­stem w sta­nie nor­mal­nie jeść, za­wią­zać buty lub pro­wa­dzić sa­mo­chód. Jim Rohn ujął to kie­dyś bar­dzo traf­nie: „Ist­nie­ją dwa ro­dza­je bólu. Wy­wo­dzą­cy się z dys­cy­pli­ny i wy­wo­dzą­cy się z żalu”. Chciał­bym do­dać, że mo­że­my unik­nąć za­wsze tyl­ko jed­ne­go z nich. I tego wy­bo­ru mu­si­my do­ko­ny­wać co­dzien­nie od nowa.

Czy nie uwa­żasz, że za dużo oko­licz­no­ści przyj­mu­je­my po pro­stu jako oczy­wi­ste, mimo że ta­kie wca­le nie są? Pra­ca, któ­rą wol­no nam wy­ko­ny­wać, lu­dzie w na­szym ży­ciu i przede wszyst­kim na­sze zdro­wie są wspa­nia­ły­mi tego przy­kła­da­mi. Za wszyst­kie te rze­czy po­win­ni­śmy być wdzięcz­ni do­pó­ty, do­pó­ki do­sta­je­my je w pre­zen­cie. A po­tem po­win­ni­śmy pod­jąć de­cy­zję, że ni­g­dy nie za­do­wo­li­my się sta­tus quo, lecz we wszyst­kich ob­sza­rach ży­cia bę­dzie­my dą­żyć do osią­gnię­cia nie­sa­mo­wi­tych re­zul­ta­tów. Nie po­zwo­li­my umrzeć na­szym ma­rze­niom w ci­szy, lecz co­dzien­nie bę­dzie­my czy­nić wszyst­ko, aby zo­sta­ły zre­ali­zo­wa­ne. I nie kie­dyś w przy­szło­ści, tyl­ko dzi­siaj. Zrób te­raz to, co jest co praw­da ry­zy­ko­wa­ne, ale prze­peł­nia Cię tę­sk­no­tą i nie daje w nocy spać. Za­łóż wła­sną dzia­łal­ność, zrób ka­rie­rę, po­de­rwij swo­je­go wy­ma­rzo­ne­go part­ne­ra, wy­rusz w po­dróż do­oko­ła świa­ta, za­an­ga­żuj się w dzia­łal­ność cha­ry­ta­tyw­ną, na­pisz książ­kę, po­wiedz swo­im dzie­ciom, jak bar­dzo je ko­chasz, zmień swój spo­sób ży­wie­nia, ciesz się nie­za­po­mnia­ny­mi za­cho­da­mi słoń­ca i rób jak naj­wię­cej rze­czy, dzię­ki któ­rym po­czu­jesz się speł­nio­ny. Sta­re przy­sło­wie mówi: „Naj­lep­szy mo­ment na po­sa­dze­nie drze­wa był dwa­dzie­ścia lat temu. Dru­gi naj­lep­szy mo­ment jest dzi­siaj”. To samo do­ty­czy Two­ich ce­lów i ma­rzeń. Je­śli dzi­siaj wy­ko­nasz pierw­szy krok, to za dwa­na­ście mie­się­cy bę­dziesz bar­dzo wdzięcz­ny, że to zro­bi­łeś.

Żyj swo­im ży­ciem te­raz. Nie ma lep­sze­go mo­men­tu na zmia­ny niż wła­śnie ta chwi­la.

Od­waż się ogło­sić kształ­to­wa­nie swo­je­go ży­cia prio­ry­te­tem. Sta­tek za­ko­twi­czo­ny w por­cie jest cał­ko­wi­cie bez­piecz­ny. Zo­stał on jed­nak zbu­do­wa­ny, aby prze­pły­nąć przez sza­leń­cze bu­rze i po­ko­nać wy­so­kie fale na wzbu­rzo­nym mo­rzu. Do­kład­nie to samo do­ty­czy Two­je­go we­wnętrz­ne­go na­pę­du. Je­steś na tym świe­cie po to, aby zro­bić róż­ni­cę. Oczy­wi­ście mo­żesz omi­jać każ­de ry­zy­ko, w rze­ko­mo bez­piecz­nym por­cie za­rzą­dzać sta­tus quo i od cza­su do cza­su spo­glą­dać z tę­sk­no­tą w stro­nę ho­ry­zon­tu. Albo wcią­gnąć ko­twi­cę, po­sta­wić ża­gle i roz­po­cząć po­dróż w przy­szłość, pod­czas któ­rej prze­ży­jesz swo­je ma­rze­nia w stu pro­cen­tach. Oczy­wi­ście za­wsze ist­nie­je moż­li­wość, że Twój okręt roz­bi­je się o ja­kieś ska­ły. Ale rze­ko­ma po­raż­ka wca­le nie jest ni­czym złym, lecz wspa­nia­łą oka­zją do dal­sze­go roz­wo­ju. Za to nie­sły­cha­nie bę­dzie Ci do­skwie­rać uczu­cie za­wo­du, je­śli zbyt dłu­go bę­dziesz cze­kać, aż wresz­cie się oka­że, że jest już za póź­no. Za­cho­wa­nie dys­cy­pli­ny jest cięż­kie ni­czym no­sze­nie do­dat­ko­wych ki­lo­gra­mów. Ża­ło­wa­nie póź­niej cze­goś cią­ży nam ni­czym kil­ku­to­no­wy cię­żar.

Im czę­ściej je­steś świa­do­my tego fak­tu, tym in­ten­syw­niej mo­żesz żyć i wy­ko­rzy­sty­wać każ­dy dzień po to, aby zo­stać naj­lep­szą wer­sją sa­me­go sie­bie. Do tego mu­sisz ko­niecz­nie sam po­kie­ro­wać swo­im lo­sem, nie­za­leż­nie od tego, na ja­kim szcze­blu dra­bi­ny ży­cia aku­rat się znaj­du­jesz. Mu­sisz ode­rwać się od ty­tu­łów, pie­nię­dzy lub po­zwo­leń in­nych lu­dzi i obu­dzić w so­bie wła­ści­wą mo­ty­wa­cję do zmian. A to ozna­cza, że mu­sisz stać się chan­ge­ma­ke­rem. Tego po­ję­cia będę bar­dzo czę­sto uży­wać, za­tem chcę Ci wy­ja­śnić już w tym miej­scu, co przez nie ro­zu­miem. Dla mnie chan­ge­ma­ke­rem jest ktoś, kto trak­tu­je małe i duże zmia­ny w swo­im co­dzien­nym ży­ciu jak wiel­ki dar od te­goż ży­cia i łą­czy to na­sta­wie­nie z wy­so­ką kom­pe­ten­cją re­ali­za­cji. Jest to ktoś, kto szu­ka szans i moż­li­wo­ści, ak­tyw­nie kształ­tu­jąc swo­ją przy­szłość, za­miast tyl­ko za­rzą­dzać sta­tus quo. To ktoś, kto woli, aby prze­mó­wi­ły czy­ny, i nie ogra­ni­cza się do wiel­kich za­po­wie­dzi. To ktoś, kto wy­ka­zu­je się do­bro­cią, gdy za­cho­dzi taka po­trze­ba, i wy­róż­nia się, bę­dąc wzo­rem dla swo­ich współ­pra­cow­ni­ków, klien­tów i ko­le­gów z pra­cy.

Chan­ge­ma­ker nie po­trze­bu­je ani ty­tu­łów, ani pie­nię­dzy, ani po­zwo­le­nia od in­nych, aby wy­ko­rzy­sty­wać każ­dą nada­rza­ją­cą się szan­sę na prze­pro­wa­dze­nie zmia­ny.

Krót­ko mó­wiąc: chan­ge­ma­ker to ktoś, kto pod­jął de­cy­zję o tym, że jego ka­rie­ra, związ­ki i ogól­na ja­kość ży­cia nie będą wy­ni­ka­ły z przy­pad­ku, i wy­ko­rzy­sta każ­dą se­kun­dę tak in­ten­syw­nie, jak to tyl­ko moż­li­we.

Czy od­na­la­złeś sie­bie w tej cha­rak­te­ry­sty­ce chan­ge­ma­ke­ra, czy mu­sisz jesz­cze po­pra­co­wać w nie­któ­rych aspek­tach? Aby wes­przeć Cię pod­czas ana­li­zy, chciał­bym Cię za­pro­sić do wzię­cia udzia­łu w krót­kim eks­pe­ry­men­cie my­ślo­wym, dzię­ki któ­re­mu bę­dziesz mógł się do­wie­dzieć, w ja­kim stop­niu już je­steś chan­ge­ma­ke­rem. Pro­szę, wy­obraź so­bie, że jako sta­ry i (oby) mą­dry czło­wiek sie­dzisz pod ko­niec swo­je­go ży­cia w wy­god­nym bu­ja­nym fo­te­lu na we­ran­dzie. Spo­glą­da­jąc na cie­płe wie­czor­ne słoń­ce, w du­chu przy­glą­dasz się każ­de­mu ro­ko­wi swo­je­go ży­cia. Je­śli te­raz spoj­rzał­byś na swo­ją ka­rie­rę za­wo­do­wą, na sy­tu­ację ro­dzin­ną i re­ali­za­cję wła­sne­go po­ten­cja­łu, to czy był­byś z tego wszyst­kie­go dum­ny, bo­wiem pro­wa­dzi­łeś sa­tys­fak­cjo­nu­ją­ce ży­cie peł­ne chwil szczę­ścia? Czy Two­je my­śli by­ły­by ra­czej zdo­mi­no­wa­ne przez pe­wien ro­dzaj smut­ku, po­nie­waż nie osią­gną­łeś zbyt wie­lu ce­lów, tak wie­le razy nie za­ry­zy­ko­wa­łeś i tak wie­lu ma­rzeń nie prze­ży­łeś?

Czy w tym wy­obra­żo­nym prze­glą­dzie wła­sne­go ży­cia oka­za­ło się, że ak­tyw­nie zmie­ni­łeś świat we­dług wła­snych wy­obra­żeń, czy że by­łeś bier­ny: cze­ka­łeś i pod­da­wa­łeś się przy­pad­kom, de­cy­zjom in­nych i czyn­ni­kom ze­wnętrz­nym? Czy po­ru­sza­łeś świa­tem, czy za­rzą­dza­łeś sta­gna­cją? Jak­kol­wiek brzmi Two­ja od­po­wiedź na to fik­cyj­ne py­ta­nie, chciał­bym Cię za­in­spi­ro­wać tą książ­ką do wej­ścia na dro­gę chan­ge­ma­ke­ra, któ­ry ak­tyw­nie kształ­tu­je swo­je ży­cie i jest wzo­rem dla in­nych lu­dzi. Chciał­bym Cię zmo­ty­wo­wać, abyś wy­do­był mak­si­mum ze swo­jej ka­rie­ry, swo­ich związ­ków i stał się oso­bą za­do­wo­lo­ną z ży­cia. Abyś czer­pał z ca­łe­go swo­je­go po­ten­cja­łu i do­ko­ny­wał zmian. Je­śli je­steś już na do­brej dro­dze, to chciał­bym Cię ośmie­lić, abyś jesz­cze bar­dziej się przy­ło­żył i po­sta­wił pierw­szy krok na ścież­ce wio­dą­cej od sta­nu do­bre­go do wspa­nia­łe­go. I je­śli w chwi­li za­du­my po­czu­łeś, że to jesz­cze nie wszyst­ko, spra­wi mi ra­dość, je­śli ta książ­ka sta­nie się Two­ją oso­bi­stą po­bud­ką.

Nie­waż­ne, z ja­kie­go punk­tu wyj­ścia star­tu­jesz, bo dzi­siaj jest naj­lep­szy mo­ment na to, aby nadać kie­ru­nek swo­jej przy­szło­ści. Od­tąd to Ty bę­dziesz moc­no trzy­mać wo­dze. To Ty bę­dziesz de­cy­do­wać za­rów­no o kie­run­ku, jak i tem­pie jaz­dy ko­lej­ką gór­ską zwa­ną ży­ciem i bę­dziesz czer­pać z tego ra­dość. W tym cza­sie bę­dziesz się zmie­niać, po­dą­żysz na cze­le jako wzo­rzec dla in­nych i wpły­niesz na świat swo­imi czy­na­mi. W tej jeź­dzie bę­dzie Ci to­wa­rzy­szyć mo­ty­wa­cja do zmian, tak że od­ci­śniesz pięt­no na tym świe­cie. Być może po­wiesz te­raz: „Ilja, je­stem prze­cież tyl­ko zwy­kłym czło­wie­kiem, co ja tam mogę wiel­ce zmie­nić?”.

Już Ci od­po­wia­dam: Na­wet się nie do­my­ślasz, ile sił w To­bie tkwi. Dla­cze­go mia­ło­by Ci się nie udać to, co tylu oso­bom uda­ło się już wcze­śniej? Waż­ne, abyś roz­po­czął z tego miej­sca, w któ­rym się znaj­du­jesz, i naj­pierw za­dbał o wła­sną mo­ty­wa­cję. Nie­raz zda­rza­ją się rze­czy, o któ­rych nie śni­łeś na­wet w naj­śmiel­szych snach. Bo gdy we­wnętrz­ny ogień pło­nie ja­snym pło­mie­niem, szyb­ko zmie­nia się w po­żar obej­mu­ją­cy duże prze­strze­nie. W krót­kim cza­sie do­strze­żesz za­tem, jak zmie­nia­ją się rów­nież lu­dzie w Two­im oto­cze­niu. Twier­dzę na­wet, że im mniej bę­dziesz się sta­rać do­ko­ny­wać zmian w wiel­kim świe­cie, lecz bar­dziej bę­dziesz dą­żyć do wpro­wa­dze­nia zmian w naj­bliż­szym oto­cze­niu, tym więk­sze praw­do­po­do­bień­stwo, że w kon­se­kwen­cji zmia­ny na­stą­pią wła­śnie na bar­dziej ogól­nym po­zio­mie.

Już sły­szę ko­lej­ną wąt­pli­wość: „Ależ Ilja, praw­dzi­wy wpływ mogą mieć prze­cież tyl­ko lu­dzie, któ­rzy już od­nie­śli suk­ces. Czy do wpro­wa­dze­nia zmian nie są po­trzeb­ne ty­tu­ły, pie­nią­dze i od­po­wied­nie kon­tak­ty?”. Moja ja­sna i jed­no­znacz­na od­po­wiedź brzmi: Nie, wręcz prze­ciw­nie. Czy Ste­ve Jobs po­trze­bo­wał ja­kie­goś ty­tu­łu, aby wraz ze swo­imi kum­pla­mi w ga­ra­żu w Los Al­tos utwo­rzyć im­pe­rium Ap­ple? Czy Mar­tin Lu­ther King po­trze­bo­wał pie­nię­dzy, aby swo­im snem po­dzie­lić się z mi­lio­na­mi lu­dzi? Czy Jeff Bez­os po­trze­bo­wał po­zwo­le­nia od in­nych osób, aby po­wo­łać do ży­cia przy­szłe­go gi­gan­ta in­ter­ne­to­we­go Ama­zon? Nie, te przy­kła­dy po­ka­zu­ją, ja­kie mogą być efek­ty, je­śli za­cznie się od ma­łych kro­ków i bę­dzie się mia­ło od­wa­gę wy­ko­rzy­stać wła­sny po­ten­cjał do tego, aby stać się naj­lep­szą wer­sją sa­me­go sie­bie.

Tym sa­mym zna­leź­li­śmy się już przy mo­ty­wie prze­wod­nim, głów­nym te­ma­cie tej książ­ki. Ty też nie po­trze­bu­jesz żad­nych ty­tu­łów, pie­nię­dzy ani po­zwo­le­nia, aby pro­wa­dzić ży­cie peł­ne suk­ce­sów. Nie trze­ba ty­tu­łów, aby stać się przy­kła­dem i wzbu­dzać en­tu­zjazm u osób ze swo­je­go oto­cze­nia. Nie są po­trzeb­ne pie­nią­dze do tego, by dzia­łać na wyż­szych ob­ro­tach, wy­ko­ny­wać swo­ją pra­cę z peł­ną pa­sją i zro­bić dla swo­ich klien­tów do­dat­ko­wy krok do przo­du. Nie po­trze­bu­jesz ni­ko­go, kto miał­by Ci udzie­lić po­zwo­le­nia na po­dej­mo­wa­nie od­waż­nych de­cy­zji i da­wa­nie z sie­bie za­wsze tro­chę wię­cej, niż się tego od Cie­bie ocze­ku­je. To wszyst­ko bę­dzie się dzia­ło samo z sie­bie, je­śli prze­zwy­cię­żysz strach przed zmia­na­mi i za­miast tego bę­dziesz mieć od­waż­ne po­my­sły, bę­dziesz po­dej­mo­wać ja­sne de­cy­zje i śmia­łe dzia­ła­nia. Sta­nie się tak, je­śli ty­tuł tej książ­ki bę­dzie Two­ją co­dzien­ną man­trą: „Po pro­stu zrób to!”.

Sta­waj się naj­lep­szą wer­sją sa­me­go sie­bie. Wte­dy zmie­nią się rów­nież lu­dzie w Two­im oto­cze­niu.

Bez wzglę­du na to, jaki za­wód dzi­siaj wy­ko­nu­jesz, chcę Ci przed­sta­wić na­stę­pu­ją­cą myśl: „Pra­ca bę­dzie za­wsze tyl­ko wte­dy zwy­kłą pra­cą, je­śli zde­cy­du­je­my się ją spo­strze­gać jak coś zwy­czaj­ne­go”. Nie­waż­ne, czy je­steś sta­ży­stą, pra­cow­ni­kiem, urzęd­ni­kiem, kie­row­ni­kiem dzia­łu, czy pre­ze­sem za­rzą­du – każ­da czyn­ność wy­ko­ny­wa­na na tym świe­cie jest do­sko­na­łą oka­zją do tego, aby w peł­ni wy­ko­rzy­stać swój po­ten­cjał i swo­ją oso­bo­wo­ścią ukształ­to­wać naj­bliż­sze oto­cze­nie. Pro­szę za­tem, po­że­gnaj się z my­ślą o tym, że Twój oso­bi­sty suk­ces jest uza­leż­nio­ny od czyn­ni­ków ze­wnętrz­nych. Wszyst­ko to, cze­go po­trze­bu­jesz, aby za­ini­cjo­wać małe i duże zmia­ny w ży­ciu co­dzien­nym, tkwi już w To­bie sa­mym. Twój ogrom­ny po­ten­cjał tyl­ko cze­ka na to, abyś go roz­wi­nął i roz­bu­do­wał.

Je­śli jest to ta­kie pro­ste, to dla­cze­go tak mało lu­dzi ma od­wa­gę po­ru­szyć świa­tem? Bo teo­ria jest co praw­da zro­zu­mia­ła, ale jej za­sto­so­wa­nie w prak­ty­ce to już zu­peł­nie inna spra­wa. W mo­jej co­dzien­nej pra­cy tre­ne­ra mo­ty­wa­cyj­ne­go wciąż za­uwa­żam zmia­ny, wciąż wi­dzę to, jak bar­dzo sta­li­śmy się spo­łe­czeń­stwem na­rze­ka­ją­cym, bia­do­lą­cym i wy­mą­drza­ją­cym się. Nikt już nie jest za­do­wo­lo­ny. Nikt nie do­strze­ga szans, ja­kie nio­są ze sobą obec­ne, eks­cy­tu­ją­ce cza­sy. Za­wsze, we­dług nas, po­win­ni się zmie­nić inni, tak by­śmy sami mo­gli po­zo­stać tacy, jacy je­ste­śmy. Ale je­śli wszy­scy tak my­ślą, to ni­g­dy nic się nie zmie­ni. Je­śli ocze­ku­jesz, że Twój szef, Twoi współ­pra­cow­ni­cy lub part­ne­rzy ży­cio­wi po­dej­mą wła­ści­we dla Cie­bie de­cy­zje, to znaj­du­jesz się na pro­stej dro­dze ku prze­cięt­no­ści. A tym sa­mym na dro­dze do nie­za­do­wo­le­nia. Nie do­puść do tego i zde­cy­duj się do­ko­nać zmia­ny od za­raz. Sam idź do przo­du. Miej od­wa­gę, Two­ją oso­bo­wo­ścią od­bij pie­cząt­kę na swo­im ży­ciu. Dzia­łaj w zgo­dzie z wła­sny­mi war­to­ścia­mi i wy­obra­że­nia­mi. Po­dej­muj sa­mo­dziel­nie de­cy­zje. Nie po­zwól swo­im ma­rze­niom umrzeć po ci­chu, tyl­ko wy­krzycz z sie­bie, jak bar­dzo ko­chasz ży­cie. Je­śli bę­dziesz kon­se­kwent­nie sto­so­wać tę fi­lo­zo­fię, Two­ja co­dzien­ność sta­nie się o wie­le bar­dziej ko­lo­ro­wa, Two­ja fir­ma od­nie­sie wię­cej suk­ce­sów, Two­ja ka­rie­ra za­wo­do­wa ule­gnie roz­wo­jo­wi i zwięk­szy się Two­je ogól­ne za­do­wo­le­nie.

Brzmi na po­cząt­ku cał­kiem do­brze, praw­da? Ale by­naj­mniej nie jest to ta­kie pro­ste. O wie­le ła­twiej po­le­gać na in­nych, scho­wać się wśród sza­rej masy i stać się owcą do­brze do­pa­so­wa­ną do resz­ty sta­da. Iść na prze­dzie, sta­no­wiąc przy­kład dla in­nych, i prze­jąć od­po­wie­dzial­ność, ozna­cza wy­brać dro­gę cięż­ką, wy­bo­istą i ry­zy­kow­ną. Je­śli od­wa­żysz się nadać wła­snej mo­ty­wa­cji sta­tus prio­ry­te­to­wy, to wcie­lisz się w rolę pio­nie­ra. Wkro­czysz na szla­ki, któ­rych nikt wcze­śniej nie prze­mie­rzał. Bę­dziesz po­dej­mo­wać de­cy­zje, nie wie­dząc, czy są one wła­ści­we. I bę­dziesz po­peł­niać błę­dy. Dużo błę­dów. Po­waż­ne błę­dy. Ale to wła­śnie owe błę­dy po­zwo­lą Ci się uczyć i roz­wi­jać. To jest de­cy­du­ją­cy punkt. Tyl­ko je­śli sam bę­dziesz na­pę­dza­ny przez głę­bo­ką i roz­sąd­ną mo­ty­wa­cję, bę­dziesz mógł rów­nież mo­ty­wo­wać in­nych. Tyl­ko je­śli sta­niesz się lep­szym czło­wie­kiem, bę­dziesz mógł się stać lep­szym sze­fem lub ko­le­gą. Tyl­ko je­śli Two­ja oso­bo­wość bę­dzie wzra­sta­ła, będą mo­gły rów­nież wzra­stać Two­je za­wo­do­we wy­ni­ki.

Co­dzien­nie wspie­ram przed­się­bior­ców, ka­drę kie­row­ni­czą i me­ne­dże­rów, aby jak naj­le­piej wdra­ża­li ów pro­ces wzro­stu. Dro­ga Czy­tel­nicz­ko lub Dro­gi Czy­tel­ni­ku, z przy­jem­no­ścią chcę Cię za­chę­cić do tego, aby wła­snej mo­ty­wa­cji nie uza­leż­niać od ze­wnętrz­nych czyn­ni­ków albo in­nych osób, lecz dać ak­tyw­ny im­puls do za­ini­cjo­wa­nia ko­niecz­nych zmian w swo­jej fir­mie, ży­ciu ro­dzin­nym i naj­róż­niej­szych sy­tu­acjach w ży­ciu co­dzien­nym. Za­wsze pa­mię­taj: je­śli Ty tego nie zro­bisz, to nie zro­bi tego nikt inny. Dla­te­go bar­dzo bym chciał, aby ta książ­ka sta­ła się Two­im wier­nym to­wa­rzy­szem i sta­łym źró­dłem in­spi­ra­cji.

Je­stem przy tym da­le­ki od tego, aby Ci na­ka­zy­wać, jak masz pro­wa­dzić swo­je ży­cie. Osta­tecz­nie sam po­trze­bo­wa­łem po­nad trzy­dzie­stu lat na to, aby zdo­być się na od­wa­gę ode­rwa­nia się od ty­tu­łów, pie­nię­dzy i wszel­kich po­zwo­leń ze stro­ny mo­je­go oto­cze­nia, i na to, by po­trak­to­wać ak­tyw­ne kształ­to­wa­nie wła­sne­go ży­cia jako prio­ry­tet. Uwierz mi, za­nim w koń­cu tak się sta­ło, mu­sia­łem wal­czyć z tymi sa­my­mi de­mo­na­mi co każ­dy inny. Wąt­pi­łem, ba­łem się i re­zy­gno­wa­łem wię­cej niż raz. Trze­ba naj­pierw przejść przez od­po­wied­nią do­li­nę, za­nim zdo­bę­dzie się ko­lej­ny szczyt.

Mimo tego wciąż sły­szę te same kontr­ar­gu­men­ty: „Okay, Ilja, u cie­bie może i było to ta­kie pro­ste, ale moja sy­tu­acja jest o wie­le bar­dziej skom­pli­ko­wa­na. W żad­nym ra­zie nie był­bym w sta­nie osią­gnąć tego sa­me­go, co ty”. Dla­te­go po­zwól mi wy­ja­śnić dwie waż­ne spra­wy. Przede wszyst­kim nie po­wi­nie­neś po­rów­ny­wać się ani ze mną, ani z ni­kim in­nym. Zbyt bar­dzo się wszy­scy róż­ni­my. Nie mu­sisz tak jak ja re­zy­gno­wać z peł­nej suk­ce­sów pra­cy, przejść na sa­mo­dziel­ną dzia­łal­ność i za­czy­nać raz jesz­cze wszyst­ko od po­cząt­ku. To jest moja bar­dzo oso­bi­sta dro­ga, któ­rą tyl­ko ja mogę iść. Ty mu­sisz zna­leźć swo­ją wła­sną i na­pę­dzać się wła­sny­mi war­to­ścia­mi i wi­zja­mi. Tak może się stać, gdy je­steś przed­się­bior­cą, człon­kiem ka­dry kie­row­ni­czej lub me­ne­dże­rem. Ale rów­nież wte­dy, gdy je­steś pra­cow­ni­kiem, go­spo­dy­nią do­mo­wą lub stu­den­tem mo­żesz pro­wa­dzić ży­cie jako chan­ge­ma­ker, świe­cić przy­kła­dem i za­ra­żać in­nych swo­ją mo­ty­wa­cją.

Ustal, że prio­ry­te­tem jest ak­tyw­ne kształ­to­wa­nie swo­je­go ży­cia i wzię­cie spraw w swo­je ręce.

Dru­gi punkt jest dla mnie na­wet jesz­cze waż­niej­szy. Nie po­sia­dam ani szcze­gól­nych uzdol­nień, ani nad­zwy­czaj­nych umie­jęt­no­ści. Ra­czej jest tak jak w przy­pad­ku Tho­ma­sa Got­t­schal­ka, któ­ry kie­dyś po­wie­dział: „Nic nie ro­bię tak na­praw­dę do­brze oprócz mó­wie­nia i za­ba­wia­nia lu­dzi”. W moim przy­pad­ku jest na­wet ra­czej tak, że więk­szość rze­czy ro­bię wła­ści­wie dość nie­do­brze. Ale w od­róż­nie­niu od tego, co było w prze­szło­ści, już mnie to nie fru­stru­je i te­raz kon­cen­tru­ję się na tym, co po­tra­fię ro­bić. A w moim przy­pad­ku jest to mó­wie­nie, pi­sa­nie i umie­jęt­ność do­strze­ga­nia po­ten­cja­łu w lu­dziach i roz­wi­ja­nie go w ca­ło­ści. Nie, nie je­stem kimś szcze­gól­nym ani ja­kimś guru, któ­ry od­na­lazł je­dy­ną wła­ści­wą dro­gę. Je­stem zwy­kłym czło­wie­kiem, któ­ry zdo­był ta­kie same do­świad­cze­nia, wal­czył z ta­ki­mi sa­my­mi pro­ble­ma­mi i prze­żył ta­kie same kry­zy­sy jak Ty. Ja rów­nież znaj­do­wa­łem się w sy­tu­acjach, w któ­rych by­łem jak­by ste­ro­wa­ny przez ko­goś z ze­wnątrz, i po­le­ga­łem na tym, że inni już o to za­dba­ją, że­bym był zmo­ty­wo­wa­ny i wy­ko­nał swo­ją pra­cę. W sy­tu­acjach, w któ­rych nie wy­ka­zy­wa­łem się żad­ną wła­sną ini­cja­ty­wą, bo wmó­wi­łem so­bie, że po­trzeb­ne są mi do tego ty­tu­ły, pie­nią­dze i po­zwo­le­nie od in­nych. Ja rów­nież spra­wi­łem, że moje ma­rze­nia bar­dzo dłu­go gni­ły w szu­fla­dzie, i wmó­wi­łem so­bie, że kie­dyś tam na­dej­dzie ten wła­ści­wy mo­ment. Ale uda­ło mi się wy­cią­gnąć o wła­snych si­łach z ba­gna tego bier­ne­go ży­cia i spra­wić, żeby za­sa­dy przed­sta­wio­ne w tej książ­ce sta­ły się wy­znacz­ni­kiem mo­jej fi­lo­zo­fii ży­cio­wej. Od­wa­ży­łem się. Zde­cy­do­wa­łem się pójść trud­nym, wy­bo­istym i ry­zy­kow­nym szla­kiem. Oczy­wi­ście po­peł­nia­łem przy tym błę­dy. Ale szyb­ko się uczy­łem i ro­słem wraz z wy­zwa­nia­mi. Im wię­cej się roz­wi­ja­łem we­wnętrz­nie, tym bar­dziej wi­docz­ne na ze­wnątrz sta­wa­ły się moje suk­ce­sy.

Jed­nak bez wspar­cia wie­lu wspa­nia­łych lu­dzi nie dał­bym rady. Po­nie­waż ni­g­dy tego nie za­po­mnę, moją wiel­ką mi­sją jest dzi­siaj prze­ka­zy­wa­nie swo­ich do­świad­czeń in­nym – na wy­kła­dach, se­mi­na­riach, a szcze­gól­nie w mo­ich książ­kach. Po­zwól, że po­dzie­lę się z Tobą swo­im fun­da­men­tal­nym prze­ko­na­niem. Wie­rzę głę­bo­ko i moc­no, że każ­dy czło­wiek ma swo­je za­da­nie do wy­ko­na­nia, jest do cze­goś prze­zna­czo­ny lub ma po­wo­ła­nie w ży­ciu. Ty rów­nież po­sia­dasz wy­jąt­ko­we ta­len­ty i umie­jęt­no­ści, któ­re trze­ba w ży­ciu od­na­leźć i roz­wi­nąć. A to uda się tyl­ko wte­dy, gdy bę­dziesz go­to­wy prze­jąć od­po­wie­dzial­ność, my­śleć sa­mo­dziel­nie i prze­wo­dzić in­nym po­przez da­wa­nie do­bre­go przy­kła­du. Je­śli wy­ła­miesz się ze stre­fy kom­for­tu, jaką daje obo­jęt­ność, i od­wa­żysz się stać naj­lep­szą wer­sją sa­me­go sie­bie. Je­śli za­czniesz zmie­niać swój wła­sny świat i za­ini­cju­jesz falę zmian, któ­ra bę­dzie się roz­prze­strze­niać.

Je­śli je­steś go­to­wy pójść ra­zem ze mną tą fa­scy­nu­ją­cą dro­gą, to cie­szę się na na­szą wspól­ną po­dróż. Chcę się przy tym zdo­być na od­wa­gę i wy­ko­nać mały eks­pe­ry­ment. To jest bar­dzo oso­bi­sta książ­ka i za jej po­śred­nic­twem po­zwo­lę Ci wej­rzeć w moje wnę­trze. Aby móc dzie­lić się z Tobą swo­imi emo­cja­mi na róż­nych płasz­czy­znach, każ­dy roz­dział będę roz­po­czy­nał pio­sen­ką, któ­ra szcze­gól­nie za­in­spi­ro­wa­ła mnie pod­czas pi­sa­nia. W ten spo­sób tej książ­ce to­wa­rzy­szy nie­ja­ko ścież­ka dźwię­ko­wa. Mam na­dzie­ję, że po­łą­cze­nie mu­zy­ki, tek­stów pio­se­nek i mo­ich po­my­słów za­dzia­ła rów­nież na Cie­bie w szcze­gól­ny spo­sób.

Od­ci­śnij na swo­im oto­cze­niu wła­sne pięt­no. Roz­pal we­wnętrz­ny ogień swo­jej mo­ty­wa­cji i po­zwól, aby iskra prze­sko­czy­ła da­lej.

A te­raz wy­cią­gnij swo­je ma­rze­nia z szu­fla­dy i za­cznij pro­wa­dzić ży­cie kształ­to­wa­ne nie przez ogra­ni­cze­nia, lecz przez moż­li­wo­ści. Spró­buj już dzi­siaj być lep­szym sze­fem, ko­le­gą lub part­ne­rem, niż by­łeś wczo­raj. Przejdź przez głę­bo­kie do­li­ny i wspi­naj się na wy­so­kie wierz­choł­ki. Za­mień obo­jęt­ność i jed­no­li­tą bre­ję na sta­now­czość i wspa­nia­łość. Po­staw oso­bi­stą od­po­wie­dzial­ność po­nad po­sta­no­wie­nia po­wzię­te przez in­nych. I nie cze­kaj, aż uzy­skasz ja­kiś ty­tuł, bę­dziesz miał wy­star­cza­ją­co dużo pie­nię­dzy lub aż inni lu­dzie Ci na to po­zwo­lą. Wszyst­ko za­le­ży od Cie­bie. I wszyst­ko leży w To­bie. Stań się naj­lep­szą wer­sją sa­me­go sie­bie i od­ci­śnij na świe­cie swo­je pięt­no. Roz­pal we­wnętrz­ny ogień swo­jej mo­ty­wa­cji i po­zwól, aby iskra prze­sko­czy­ła da­lej. Ra­zem zmień­my świat – w ma­łym ob­sza­rze, a może na­wet i w du­żym. W tej książ­ce będę Two­im prze­wod­ni­kiem. Bę­dzie dla mnie wiel­kim za­szczy­tem, je­śli po­dą­żysz za mną.

Ser­decz­nie po­zdra­wiam,

Twój Ilja Grze­sko­witzPOLECANE

ZA­SA­DY ZWY­CIĘZ­CÓW – Bodo Schäfer

wy­daw­nic­two: Ak­ty­wa

rok: 2018

stron: 332

opra­wa: mięk­ka

wy­da­nie II

za­mó­wie­nia: www.wy­daw­nic­two­ak­ty­wa.pl

Co po­wstrzy­mu­je wie­lu lu­dzi przed tym, aby wie­dli ży­cie, któ­re­go pra­gną? Po pro­stu nie zna­ją za­sad, we­dług któ­rych żyją wszy­scy zwy­cięz­cy.

W ni­niej­szej książ­ce Bodo Schäfer opi­su­je trzy­dzie­ści za­sad, któ­rych na­uczył się, aby w wie­ku trzy­dzie­stu lat stać się mi­lio­ne­rem.

Ty rów­nież sko­rzy­staj z tej spraw­dzo­nej wie­dzy, a w cią­gu mie­sią­ca za­czniesz wieść ży­cie, któ­re­go pra­gniesz – i na któ­re za­słu­gu­jesz.

Każ­de­go dnia prze­czy­taj po pro­stu jed­ną za­sa­dę – i patrz, jak Two­je ma­rze­nia sta­ją się rze­czy­wi­sto­ścią.

KA­WIAR­NIA NA KOŃ­CU ŚWIA­TA – John Stre­lec­ky

wy­daw­nic­two: Ak­ty­wa

rok: 2018

stron: 140

opra­wa: mięk­ka

wy­da­nie II

za­mó­wie­nia: www.wy­daw­nic­two­ak­ty­wa.pl

W ma­łej ka­wiar­ni, w miej­scu tak od­le­głym, że w za­sa­dzie trud­no doń tra­fić, John – czło­wiek ży­ją­cy w cią­głym po­śpie­chu – tra­fia na ży­cio­we roz­dro­że. Za­mie­rza­jąc je­dy­nie zjeść i za­tan­ko­wać pa­li­wo, przed wy­ru­sze­niem w dal­szą po­dróż, znaj­du­je tu stra­wę zu­peł­nie in­ne­go ro­dza­ju. Oprócz spe­cja­łów dnia, menu ka­wiar­ni ofe­ru­je bo­wiem trzy py­ta­nia, do któ­rych roz­wa­że­nia za­chę­ca­ni są wszy­scy go­ście:

• Dla­cze­go tu je­steś?

• Czy bo­isz się śmier­ci?

• Czy czu­jesz się speł­nio­ny?

Pod prze­wod­nic­twem trzech osób, któ­re spo­ty­ka w ka­wiar­ni, John wy­ru­sza w po­dróż ma­ją­cą na celu od­kry­cie sa­me­go sie­bie, po­dróż, któ­ra za­bie­ra go wprost z apar­ta­men­tów ka­dry kie­row­ni­czej świa­ta re­kla­my, do sur­fo­wa­nia u wy­brze­ży Ha­wa­jów. Po dro­dze męż­czy­zna od­kry­wa nowy spo­sób spo­glą­da­nia na ży­cie, na sie­bie sa­me­go i na to, co go ota­cza oraz jak wie­le może się na­uczyć od zie­lo­ne­go żół­wia mor­skie­go.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: