Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Policjanci i gangsterzy. Kulisy śledztw i tajemnice CBŚ - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
15 maja 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Policjanci i gangsterzy. Kulisy śledztw i tajemnice CBŚ - ebook

Pieniądze, miłość i śmierć - książka Policjanci i gangsterzy jak w soczewce skupia brutalne poczynania półświatka przełomu wieków, brzemienne w skutki romanse i płynne przenikanie się struktur mafii i policji.

„Willy”, polski Al Capone, bezwzględny morderca i autor „skoku stulecia” na konwój pocztowy w Gdańsku w 1999 roku. Czy operacje plastyczne pomogły mu zmienić tożsamość i uniknąć odpowiedzialności?

Porwanie nastolatki w Gdyni w 2002 roku po mistrzowsku zaplanował policjant. Czy kret w CBŚ pomagający porywaczom mógł prowadzić śledztwo we własnej sprawie?

Dlaczego w 2000 roku zginął król narkobiznesu na Pomorzu? Jak „Pruszków” przejmował Sopot i legalne interesy trójmiejskich biznesmenów?

Jak pracowało się w CBŚ na początku jego działalności i jak sami funkcjonariusze rozwijali ten skrót?

To tylko niektóre wątki najnowszej książki Krzysztofa Wójcika opisującej kulisy śledztw CBŚ i codzienną pracę tajniaków.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8062-697-3
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Bohaterowie opowieści

Gang „Willy’ego”

„Willy” – szef bandy, w 1998 roku skończył trzydzieści dwa lata. Swoją prawdziwą tożsamość ukrywał nawet przed najbliższymi wspólnikami, z którymi dopuszczał się napadów i morderstw. Przez wiele lat pobytu w Polsce budował fałszywą legendę, niczym tajny agent, by zatrzeć ślady przeszłości. Kim naprawdę był i z jakiego kraju pochodził?

Olga – Olga Srugowa, w 1998 roku dwudziestoośmioletnia drobna brunetka. Białorusinka. Kochanka „Willy’ego” i główna księgowa bandy. Z zawodu pediatra. Śledczy nie mogli uwierzyć, gdy słuchali wyjaśnień innych członków gangu, że ta niepozorna dziewczyna odpowiadająca za najpoważniejsze zbrodnie była lekarzem.

„Pyton” – Siergiej Siegonow, dwudziestosześcioletni Łotysz. Człowiek od mokrej roboty. Ci, co go znali, mówili, że to urodzony morderca o twarzy dziecka. Dla wspólników niezwykle miły i uczynny. Przy pierwszym kontakcie aż trudno uwierzyć, że „Pyton” zamordował co najmniej siedem osób. Przezwisko nieprzypadkowe.

„Kierownik” lub „Riczka” – Ričardas Bucatis, dwudziestoośmioletni Litwin. Prawa ręka „Willy’ego” i jego osobisty kierowca. Trudno powiedzieć, dlaczego właśnie do niego szef miał tak wielkie zaufanie.

„Aleks” – Igor Sawośko, dwudziestopięcioletni Ukrainiec. Podczas napadów zwykle siadał za kierownicą.

„Kościej” vel „Długi” – pochodzący spod Słupska Marek Szweda, były żołnierz Legii Cudzoziemskiej, który musiał uciekać z Francji po śmiertelnym pobiciu żołnierza z byłej Jugosławii. Po latach przyznał, że dobrze, iż w końcu trafił za kratki. Dzięki temu przeżył…

„Bazar” – Mariusz Zarębski, pulchny czterdziestopięciolatek. Kolejny Polak w bandzie, gdańszczanin mieszkający na Starym Mieście. Utrzymywał się z paserki i handlu podróbkami markowych rzeczy. Bandzie nadawał skoki. Tajny informator policji.

„Oko” – dwudziestojednoletni narkoman ze Słupska. Do bandy wciągnął go „Kościej”. Obiecał zarobek. Podczas napadów był kierowcą.

„Ruda” – Maria Szymala, dwudziestoletnia studentka ekonomii spod Krakowa. „Willy” imponował jej nieprzebraną kasą i swoim marzeniem o ucieczce do Ameryki. Mieszkance małopolskich Rzeszotar pokazał wielki świat. „Ruda” była jego drugą kochanką.

„Lucky”, Igor i inni – gangsterzy, którzy pracowali dla „Willy’ego”, ale w pewnej chwili wiedzieli za dużo. Stali się balastem dla szefa.

Gang porywaczy

„Klapa” – Thomas Klemens, bezwzględny bandyta. Rocznik 1963. Przestępczą karierę zaczynał w połowie lat dziewięćdziesiątych w gangu haraczowników zwanym „Parszywą dwunastką”. Wówczas przestępcy wymuszali haracze od trójmiejskich burdeli. Po wyjściu z więzienia stworzył jeszcze ostrzejszą ekipę. Porywali głównie ludzi z półświatka, bo byli pewni, że tacy nie pójdą na współpracę z policją.

„Cielak” – barczysty blondyn. Uczestnik porwań. Podobnie jak szef słynął z bezwzględności. Nie miał problemu z wyrywaniem paznokci, żeby zmusić porwanego do wyjawienia, gdzie przechowuje gotówkę.

„Mario” – Tomasz Romanow, rocznik 1962. Związany z grupą haraczowników, a potem gangiem „Klapy”. Zniknął pod koniec 2000 roku. Prawdopodobnie nie żyje.

„Terminator” – Waldemar Milski, w połowie lat dziewięćdziesiątych paker na sterydach. Porywczy, bo często działał pod wpływem amfetaminy lub kokainy. Po zatrzymaniu pierwszy zaczął sypać. W więzieniu zmienił się nie do poznania. Schudł kilkanaście kilogramów i musiał zostać umieszczony w specjalnej celi.

„Fąfel” – kumpel „Cielaka”. Charakterny do momentu zatrzymania. Po aresztowaniu podobnie jak inni bandyci zaczął sypać.

„Johnny” vel „Rynna” – czterdziestolatek, zatwardziały kryminalista. Członek gangu „Klapy”. Tak jak koledzy słynął z brutalności. Podczas porwań bili ofiary metalowymi rurkami czy pałkami. Jednej złamali nawet nogę. Po zatrzymaniu „Rynna” wiedział, że może dostać wieloletni wyrok, i zdecydował się na współpracę z prokuraturą.

Z bandą współpracowało kilku innych gangsterów.

Gang policjantów

„Mądrzej” – Robert Mądry, trzydziestoletni komisarz wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Gdyni. Prawie dziesięć lat był policjantem. Zwykle funkcjonariuszem operacyjnym. Jego gang zaczynał od napadów, ale wkrótce przerzucił się na porwania, bo to był bardziej dochodowy biznes. „Mądrzej” miał opinię kobieciarza i to była jedna z przyczyn jego wpadki. Niekwestionowany przywódca gangu i główny pomysłodawca operacji przestępczych.

„Jabol” – Karol Jabczyński, sierżant z wydziału prewencji. Z „Mądrzejem” poznali się podczas pracy w komisariacie w Gdyni Orłowie. Ksywka nie oznaczała młodzieńczego zamiłowania do tanich win, po prostu kojarzyła się z nazwiskiem.

„Czucz” – Tomasz Timoszuk, sierżant Centralnego Biura Śledczego. Rocznik 1971. Wtyczka gangu w policji. Przekazywał kluczowe informacje ze śledztw w sprawach porwań dzieci. Niewiele brakowało, żeby prowadził śledztwo we własnej sprawie. Podobnie jak „Mądrzej”, miłośnik pozamałżeńskich atrakcji. Wpadł właśnie przez podejrzenia o zdradę małżeńską.

„Kwiatek” – Tomasz Kwieciński, rocznik 1971. Przystojny brunet, niezbyt bystry. Był dumny z równoczesnego spotykania się z kilkoma dziewczynami. Kumplom przechwalał się również, że kobiety go utrzymują. Po zatrzymaniu przez policję mógłby dawać lekcje pod tytułem „płacz i rozpacz podejrzanego”, ale mimo niezłych aktorskich zdolności nikt nie nabrał się na jego kolejne fantazje. Został gangsterem, bo nie miał innego pomysłu na zdobycie gotówki, a do zwykłej roboty nie chciał iść.

„Franz” – Maciej Franiewski, rówieśnik „Kwiatka”. Poznali się wcześniej, gdy „Kwiatek” chodził z siostrą „Franza”. Byli pod dużym wpływem „Mądrzeja”. Obydwaj grywali w piłkę halową z policjantami z gdyńskich komisariatów i komendy miejskiej.

Z gangiem współpracowali paserzy.

Gang jednorękich bandytów

„Masa” – okrzyknięty świadkiem koronnym nr 1, choć część jego opowieści to konfabulacje, bo chciał zmarginalizować swoją rolę w działalności gangu pruszkowskiego. Tu opisywał, jak Pruszków wszedł na rynek firm działających w branży hazardowej i powoli przejmował spółki i bary w całej Polsce, w których działały automaty do gier.

„Jodkins” – Piotr Jadczak, rocznik 1963. Wierny kibic Arki Gdynia, podobnie jak duża część działającej w połowie lat dziewięćdziesiątych zorganizowanej przestępczości w Gdyni. To wśród kiboli Arki i Lechii rodził się narybek do trójmiejskich gangów. „Jodkins” był uważany za rezydenta gangu pruszkowskiego na Pomorzu. Na Wybrzeżu znany policji od początku lat osiemdziesiątych. Pierwszy raz siedział jeszcze w stanie wojennym. Od połowy lat dziewięćdziesiątych wydawał się nietykalny.

„Franki” – rocznik 1971. Członek gangu pruszkowskiego. Odpowiadał za ściąganie haraczy od właścicieli automatów do gier hazardowych.

„Ludwik” – również członek gangu pruszkowskiego. Rocznik 1963. Działał na terenie całej Polski właśnie w branży hazardowej. „Ludwik”, „Drakula”, „Franki” i „Jodkins” uczestniczyli w wymuszaniu haraczy od posiadaczy maszyn liczbowych.

„Andrzej” – rocznik 1950. Przyjaciel „Pershinga”, bossa gangu pruszkowskiego zastrzelonego w Zakopanem zimą 1999 roku. Po jego śmierci współpracował z tak zwanymi „starymi pruszkowskimi”. Poważany przez innych gangsterów, bo dobrze się znał ze słynnym bokserem Andrzejem Gołotą. Zresztą gangsterzy z Pruszkowa tłumnie jeździli na walki Gołoty do USA.À la pitawal

Wiele lat temu wpadła mi w ręce niewielka książka Miłość, pieniądze i śmierć Ryszarda Dzieszyńskiego opowiadająca o losach przedwojennych przestępców działających na południu II Rzeczpospolitej, między innymi w okolicach Rzeszowa, Przemyśla i Lwowa. Pitawal opisujący policjantów i kryminalistów, którzy później przewijali się w piosenkach więziennej grypsery. Moja babcia Anna pochodząca spod Łańcuta pamiętała z dzieciństwa pseudonimy najsłynniejszych bandziorów: „Panicza”, „Byka” czy „Maczugi”. Czasami wspominała o strachu zwykłych ludzi przed tymi owianymi złą sławą postaciami. Mieszkańcy miasteczek i wiosek, gdzie działali przestępcy, rzeczywiście bali się „Panicza”, „Byka” i „Maczugi”.

Te trzy pseudonimy mnie też zostały w pamięci. Wtedy także zakiełkował pomysł stworzenia podobnej opowieści, ale przedstawiającej nieco nowsze dzieje Polski. Nie chodziło mi bynajmniej o gloryfikację przestępców, lecz o opisanie pewnego etapu historii III RP.

Przełom wieków był wyjątkowy pod wieloma względami. Końcówka lat dziewięćdziesiątych to spektakularne zabójstwa szefa mafii na Wybrzeżu „Nikosia” (1998), bossa gangu pruszkowskiego „Pershinga” (1999) oraz seria morderstw w obrębie nie tylko konkurujących ze sobą Pruszkowa i Wołomina, ale i innych band w całej Polsce.

To czas, kiedy regularnie wybuchały bomby, a porwania i zabójstwa wśród rywalizujących gangów były na porządku dziennym. Raczkująca po upadku PRL-u zorganizowana przestępczość wtedy przeżywała intensywny rozkwit.

W 2000 roku powstało Centralne Biuro Śledcze wzorowane na Federal Bureau of Investigation i często też nazywane „polskim FBI” (choć do amerykańskiego wzorca było bardzo daleko, bo szkielet tej organizacji tworzyli byli esbecy, nie wspominając o uposażeniach, śmiesznych w porównaniu do gotówki, jaką obracały gangi). Jednak pozytywnie zadziałało odklejenie policyjnych struktur od lokalnych władz, budowanych przez jedenaście lat układów i sitw oplatających organy ścigania, wymiar sprawiedliwości i samorządy.

Skąd taki wybór bohaterów tej książki? Historia bandy „Willy’ego” vel Rusłana Hadżajewa to nie tylko „skok stulecia” na konwój Poczty Polskiej w Gdańsku, ale też obraz przestępców zza wschodniej granicy, którzy na początku lat dziewięćdziesiątych tłumnie zaczęli działać w Polsce. Międzynarodowa banda, którą skrzyknął pod swoimi skrzydłami „Willy”, pokazywała stosunki panujące w tego typu grupach. Spektakularny rabunek niemal miliona złotych z furgonetki pocztowej, choć okrzyknięty przed laty „skokiem stulecia”, nie był świetnie przygotowaną akcją. Jak po latach opowiadał mi jeden z uczestników, rabusie mogli ukraść nawet jedenaście milionów złotych, ale nie byli przygotowani, że w furgonetce będzie tyle gotówki. Mogli zabrać jedynie dwa worki. Więcej po prostu nie byli w stanie unieść.

Na pewno nietuzinkowa jest też postać samego „Willy’ego”, bezwzględnego mordercy i szefa gangu, o którym jeszcze przed jego zatrzymaniem na Florydzie opowiadał mi oficer Centralnego Biura Śledczego. Policjant mimo wieloletniego doświadczenia nie potrafił wyjść z podziwu dla operacji plastycznych bandyty i jego długoletniego ukrywania prawdziwej tożsamości nawet przed najbliższymi wspólnikami. Wtedy za punkt honoru stawiał sobie zatrzymanie przestępcy. Co prawda po latach okazało się, że operacje plastyczne wcale nie zmieniły „Willy’ego” nie do poznania, ale trzeba przyznać, że miał fantazję. Inną sprawą była jego chora osobowość.

Spotykając się z nim w więzieniu, miałem świadomość, że to człowiek lubujący się w manipulowaniu innymi. Traktujący większość ludzi instrumentalnie. Ktoś nawet stwierdził, że to wcielone zło. Bestia. W taki sposób podchodził także do rozmowy ze mną.

Dobrze się stanie, że „Willy” prawdopodobnie nigdy nie wyjdzie na wolność, bo o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać, dopiero gdy będzie miał (jeśli dożyje) siedemdziesiąt siedem lat. Oczywiście wówczas to sąd zdecyduje, czy „Willy” będzie mógł wyjść zza krat.

„Pyton”, cyngiel bandy, może ubiegać się o zwolnienie pięć lat wcześniej, ale jego kumpel mówił mi, że lepiej, żeby nigdy nie wyszedł z więzienia. Na wolności mógłby znowu zrobić komuś krzywdę, a ma na koncie siedem zabójstw.

Najważniejszym motorem ich działania były pieniądze, chęć szybkiego wzbogacenia się. Podobne pobudki rządziły innymi bandami.

Historia gangu „Klapy” i porwań w półświatku pokazuje bezwzględność bandytów z końca lat dziewięćdziesiątych. Obrazuje smutny koniec porwanego gangstera: „Turysta” sam (choć nigdy nie udowodniono mu uprowadzeń dla okupu) mówił swojemu znajomemu, że jak się kogoś porwie, to „trzeba gościa tak oklepać, żeby potem nawet myśl o zemście bolała”. W jego przypadku porwanie skończyło się śmiercią po strasznych torturach. Ciała do dziś nie odnaleziono. W dziwnych okolicznościach ginęli także świadkowie uprowadzenia. Nieprzypadkowo wybrałem grupy dokonujące uprowadzeń. Przed laty właśnie kidnaping był najszybszym sposobem zarabiania gotówki. Dodatkowo, porywając osoby z półświatka, można było liczyć na bezkarność, bo ofiary rzadko zgłaszały się na policję. Wszystko odbywało się w zamkniętym kręgu.

Działający na Pomorzu w latach 1998–2003 gang policjantów-porywaczy to ewenement na skalę krajową: w grupie było aż sześciu funkcjonariuszy policji, na ich czele stał były komisarz z komendy miejskiej w Gdyni. Oficer operacyjny świetnie znał metody śledczych, a wpadkę zawdzięczał jedynie błędom „cywilów”.

Bandyci w mundurach porywali tylko dzieci. Tym różnili się od gangsterów uprowadzających konkurentów. Porwanie, jak i najtrudniejszy jego moment, czyli odebranie okupu, świetnie przygotowywali. W jednym przypadku tajniacy, którzy obserwowali kobietę przekazującą gotówkę, nawet się nie zorientowali, kiedy została ona odebrana.

Gdy rozmawiałem na ten temat z oficerem CBŚ, był wręcz zafascynowany pomysłowością kidnaperów. Podobna operacja w Polsce nigdy wcześniej nie została przeprowadzona. Niebagatelną rolę w rozwikłaniu sprawy odegrały też romanse nawiązywane przez członków bandy, którzy mieli wtyczkę nawet w Centralnym Biurze Śledczym. Małżeńska zdrada skończyła się wpadką oficera operacyjnego CBŚ, który donosił porywaczom o postępach śledztwa. Miłość i spór o kochankę były również przyczyną rozłamu w bandzie. Kobiety, które występowały jedynie w tle tego męskiego świata, pośrednio doprowadziły do zatrzymań przestępców.

Ostatnia gangsterska historia pokazuje macki gangu pruszkowskiego na Wybrzeżu i nie tylko. Tu pojawił się też „Masa”, świadek koronny nr 1.

Przed śmiercią szef Pruszkowa „Pershing” zainwestował gotówkę w legalny biznes – wytwórnię kaset, która miała zalać Polskę muzyką disco polo. Fabryka powstała na obrzeżach Trójmiasta. Gangsterzy legalizowali lewą kasę poprzez nabywanie nieruchomości i knajp nad morzem. „Opodatkowali” też firmy wstawiające do lokali automaty do gier, czyli tak zwanych jednorękich bandytów. Za „ochronę” kazali sobie płacić po sto tysięcy złotych miesięcznie. Interes szedł świetnie do momentu, gdy właściciel jednej spółki się zbuntował i poszedł na policję.

Kulisy śledztw i działalności Centralnego Biura Śledczego opisałem w oparciu o kilkaset tomów akt, inne dokumenty oraz kilkadziesiąt rozmów z oficerami tej formacji i przestępcami, których ścigali. Dane funkcjonariuszy i niektóre szczegóły mogące ich zidentyfikować zostały zmienione, podobnie nazwiska przestępców.

Opisując gangi, wybrałem tylko niektóre przestępstwa, by nie zanudzać czytelników swoistą powtarzalnością…

Z pewnością solidny ciężar gatunkowy miała historia korupcji w pomorskim wymiarze sprawiedliwości z 2005 roku, w której przewijało się kilkudziesięciu prawników z romansami i łapówkami w tle, jak również umorzenie przez prokuratorów śledztw dotyczących szeroko pojętego świata prawniczego czy ochrony przez organa ścigania kilku znanych gangsterów. Jednak w tej opowieści chciałem się skupić na sprawach typowo kryminalnych, które rozgrywały się w początkach Centralnego Biura Śledczego.

Podobnie jak w pitawalu sprzed lat opisującym zbrodnie w Galicji, w tej książce nie zabraknie miłości, pieniędzy i śmierci.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: