Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Polska aż do pierwszej połowy XVII wieku pod względem obyczajów i zwyczajów w czterech częściach opisana. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Polska aż do pierwszej połowy XVII wieku pod względem obyczajów i zwyczajów w czterech częściach opisana. Tom 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 401 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przed­mo­wa.

Mnie­ma­jąc że znaj­dę wie­le za, so­bów do zro­zu­mie­nia praw­nych wy­ra­zów pol­skich w pi­sa­rzach oy­czy­stych XV. XVI. wie­ku, za­czą­łem się roz­czy­ty­wać w nay­daw­niey­szych za­byt­kach pi­śmien­nic­twa na­sze­go dru­kiem ogło­szo­nych, do rę­ko­pi­sów dla wiel­kie­go ich ogro­mu mało za­glą­da­jąc. Nie­zna­la­złem w nich cze­gom szu­kał na­to­miast wy­czy­ta­łem wie­le co do­mo­we ży­cie Pol­ski ob­ja­śnić i świa­tło nie­ja­kie rzu­cić może na we­wnętrz­ne dzie­je in­szych sło­wiań­skich lu­dów. Stąd po­wsta­ło dzie­ło, któ­re obec­nie na wi­dok pu­blicz­ny wy­cho­dzi. Gdy­by, cze­go z du­szy pra­gnę, ucze­ni po­bra­tym­czych na­ro­dów chcie­li mnie na­śla­do­wać w tey mie­rze, i wzię­li się do po­dob­nych­że opi­sów wła­sney zie­mi, świat oglą­dał­by z cza­sem we­wnętrz­ne dzie­je Sło­wian, skre­ślo­ne do­kład­niey i praw­dzi­wiey, ani­że­li ie opo­wie­dzia­no w dzie­le po­dob­nej że tre­ści, świe­żo przez ied­ne­go z nie­miec­kich uczo­nych (1) wy­da­nem. Je­że­li głos móy – (1)Wach­smuth Eu­ro­päi­sche Sit­ten­ge­schich­te, wy­szło to dzie­ło w Lip­sku 1831 r. i lat na­stęp… w pię­ciu to­mach.

bę­dzie wo­ła­ją­ce­go na pusz­czy, je­że­li się nikt nie znay­dzie któ­ry­by chciał po­dzie­lić ze­mną tę pra­ce a Bóg uży­czy zdro­wia i cza­su do przed­się­wzięć za­mie­rzo­nych, nie omiesz­kam w dal­szym cią­gu osob­no skre­ślić do­mo­we ży­cie Rusi, wy­czer­pu­jąc do tego za­so­by zrzó­deł wła­snych iey dzie­jów. Do­tąd na­der mało mo­głem po­wie­dzieć w tey mie­rze, gdy całą uwa­gę na­le­ża­ło zwró­cić na Pol­skę, aże­by wy­ka­zać w iaki spo­sób ta sty­ka­ła się z Ru­sią aż do wie­ku XVII. O Rusi więc (po­wta­rzam) tyle tyl­ko go­dzi­ło się te­raz po­wie­dzieć, ile w tey mie­rze po­da­ły zrzó­dła pol­skie. Do­pie­ro gdy Pol­ska do­kład­nie opi­sa­ną zo­sta­niej moż­na bę­dzie osob­no za­jąć się sar­ną tyl­ko Ru­sią, a po­ka­zaw­szy iak oświa­ta za­chod­niey Eu­ro­py róż­nie w ró­znych wpły­wa­ła na nią cza­sach, wy­łusz­czyć we­wnętrz­ne dzie­je ru­skie­go na­ro­du.

Hi­sto­rya pra­wo­dawstw slo­wiań­skich, jako głów­ne ogni­sko w któ­rem się sku­pia­ją pro­mie­nie prac mo­ich, po­wo­łu­jąc mnie do ob­szer­niey­sze­go roz­wi­ja­nia my­śli rzu­co­ney w Pa­mięt­ni­kach o dzie­jach pi­śmien­nic­twie i pra­wo­daw­stwie Sło­wian, wska­za­ła po­trze­bę wglą­da­nia głę­biey w dzie­je we­wnętrz­ne lu­dów sło­wiań­skie­go szcze­pu. Cho­ciaż przez to spóź­ni się na czas dłu­gi ogło­sze­nie dru­kiem no­we­go wy­da­nia dzie­jów pra­wo­daw­stwa może na­wet nie wy­idzie ono za mego ży­cia na pu­blicz­ny wi­dok,) wsze­la­ko zysz­cze na tej zwło­ce wy­kład rze­czy. Al­bo­wiem pra­cu­ją­ce­mu nad dal­sze­mi czę­ścia­mi dzie­jów wiel­kie­go Sło­wian ludu, co raz to ja­śniej przed­sta­wia­ją się upły­nio­ne wie­ki, nowe rzu­ca­jąc świa­tło na przed­miot ciem­no­ścią nocy po­kry­ty.

Za­bie­ra­jąc się do prze­bie­że­nia na nowo od­by­tej już dro­gi, wzią­łem jesz­cze raz pod roz­wa­gę zrzó­dła oj­czy­stych dzie­jów aż do wie­ku XIV. Na nowo od­czy­ta­łem kro­ni­ki, a mia­no­wi­cie: Mar­ci­na Ga­lia (z umiesz­czo­nem obok ży­ciem ś. Sta­ni­sła­wa we wie­ku XIII. na­pi­sa­nem) Ma­te­usza her­bu Cho­le­wa i Ka­dłub­ka, (po­dług wy­dań I. W. Bandt­kie­go i Hip­po­li­ta Kow­nac­kie­go), Bo­ga­cih­wa­łę, Basz­ka, Jana Ar­chi­dy­ako­na gnie­znień­skie­go (w dru­gim to­mie zbio­ru Som­mers­ber­ga), kro­ni­kę wę­gier­ską i cze­ską (1) i zrzo­dła dzie­jów szlą­skich, jako to: Chro­ni­ca Po­lo­no­rurn, Chro­ni­ca prin­ci­pum Po­lo­no­rum, Ca­ta­lo­gus ab­ba­turn Sa­ga­nen­sium, vita s. He­dvi­gis, vita An­nae du­cis­sae i in­sze;(2) " tu­dzież Dłu­go­sza ksiąg dwa­na­ście po­dług wy­da­nia lip­skie­go. (3) Na ko­niec czy­ta­łem nie­któ­re – (1) Wy­da­no je w War­sza­wie 1823.

(2) po­dług wy­da­nia P. Gust. Adol­fa

Sten­ze), scrip­to­res re­rum si­le­si­ne­arum Vra­ti­sla­viae 1835 – 1839. we dwóch­to­mach.

(3) gdy te we dwóch czę­ściach osob­ne – zrzó­dła naj­dą w nie jsze pra­wo­daw­stwa pol­skie­go.

W ła­ciń­skiej mo­wie, jak wia­do­mo, na­pi­sa­ne są owe zrzó­dła, dla tego też nie wie­le wy­czerp­nąć się z nich dało. Nikt temu nie za­prze­czy że kro­ni­ka­rze któ­rey w ob­cej mo­wie we­wnętrz­ne dzie­je swoj­skie­go opi­su­ją ludu, du­cha ich nie obej­mu­ją tak do­kład­nie, iak ci któ­rzy w oj­czy­stym opo­wia­da­ją je ję­zy­ku. Bo n… p… jed­no sło­wo, je­den na po­zór nic nie­zna­czą­cy wy­raz, w pol­skim ję­zy­ku – mi stro­ni­ca­mi opa­trzo­nych obię­te są, prze­to część dru­gą ozna­czy­łem lit. B.

od­da­ny, głę­biej daje wglą­dać w pol­skie ser­ce, ani­że­li ob­szer­ne ła­ciń­skie ro­spra­wy. Nie po­znasz a nich du­cha na­ro­du, rów­nież jak praw­dzi­we­go sma­ku owo­cu nie wy­ssiesz ze sko­ru­py lub łu­pi­ny. Cie­szy­łem się prze­to wiel­ce gdym po­że­gnać mógł ła­cin­ni­ków, i był w sta­nie ob­co­wać z sa­my­mi tyl­ko ro­da­ka­mi. Wy­li­czy­łem ich i oce­ni­łem: miło zna­czą­cych pi­sa­rzów i tło­ma­czy w ustę­pie osob­nym ni­żej przy­wie­dzio­nym, zna­ko­mi­tych z imie­nia i ory­gi­nal­nych pi­sa­rzy, w in­szem roz­bio­rę pi­śmie.

Ża­łu­ję że mi się nie­do­sta­ło w ręce wię­cej pe­reł do mi­ster­niej­sze­go uło­że­nia wąt­ku dzie­ła, i moc­no ubo­le­wam nad tem, że wię­cej nie zna­la­złem na śmie­ciach kley­no­tów, gdzie je po­rzu­ci­li war­tość ta­kie­go skar­bu mało ce­nią­cy po­przed­ni­cy moi. Ro­zu­miem przez to sta­re bro­szu­ry, któ­re przy od­grze­by­wa­niu tych dzie­jów na­der mnie wspar­ły, do­star­cza­jąc za­so­bów, któ­rych byś na próż­no szu­kał w po­waż­niej­szych dzie­łach. Ża­łu­ję też żem do­tąd za­le­d­wie tra­fił na ślad, za któ­rym idąc moż­na­by w po­mni­kach hi­sto­rycz­nych wy­szu­kać klu­cza du odo­mknie­nia ukry­tych skar­bów, moc­no za­mknię­tych w pie­śniach gmin­nych i klech­dach. Wszak­że do­syć mi na­tem żem wska­zał dru­gim spo­sób do od­zy­ska­nia tego co za­gi­nę­ło: ktoś szczę­śliw­szy odom­nie gdy po­da­nym so­bie klu­czem ode­mknie dro­gie te za­byt­ki, po­się­dzie ie i obia­wi świa­tu, da spo­sob­ność wiesz­czym du­chem ob­da­rzo­ne­mu pi­sa­rzo­wi wcie­lić swą myśl w dzie­je, i na tle praw­dzi­wie hi­sto­rycz­nem bo z owcze­sney tkan­ki usnu­tym, wy­ra­zi­sto przed­sta­wić twa­rze ta­mo­cze­snych osób; tak ie do­kład­nie od­ma­lo­waw­szy, że z ry­sów ze­wnętrz­nych ła­two wy­czy­ta każ­dy co się, dzia­ło we­wnątrz ser­ca lu­dzi wy­wie­dzio­nych na wid­nię. Wte­dy ma­larz oby­cza­jów i zwy­cza­jów na­ro­do­wych, zro­biw­szy da­ny­mi tu ko­lo­ra­mi świa­tło i cie­nie, po­tra­fi nie iuż, iak to by­wa­ło do­tąd, upraw­do­po­dob­nić ob­raz upły­nio­nych lat, ale z na­tu­ry zdję­ty prze­nieść z od­le­głych wie­ków w na­szę cza­sy, a na­wza­jem wi­dza i po­dzi­wi­cie­la ta­kie­go ob­ra­zu prze­pro­wa­dzić cia­łem i du­szą w wie­ki za­pa­dłej sta­ro­żyt­no­ści. Ku temu nie mo­gły do­wieść na­szych po­wie­ścia­rzy dzie­je oby­cza­jów, któ­re w sys­te­ma­tycz­nie lub ułam­ko­wo do­tąd kre­ślo­no.

P. Łu­kasz Go­łę­biow­ski wy­dał czte­ry dzie­ła, ma­ją­ce na celu wy sta­wić ży­cie do­mo­we Pol­ski i Rusi, po­cząw­szy od nay­daw­niey­szych, aż do dzi­siey­szych cza­sów.(1) Wiel- – (1) Lud pol­ski i iego za­bo­bo­ny, ubio­ry w Pol­sz­cze, domy i dwo­ry, wy­szły te trzy dzie­ła w War­sza­wie 1330. Dzie­ło czwar – ki ma za­kres iego pra­ca, i dla tego sa­me­go że wie­le za­mie­rza nie za­spa­ka­ja. Kwa­pił się au­lor aże­by wiel­ką prze­strzeń przed­się­wzię­tey dro­gi co prę­dzey ubiegł, ale po­dróż szła mu nie spo­ro: a kie­dy wresz­cie sta­nął u kre­su swo­ich ży­czeń, po­ka­za­ło się że chy­bił celu. Wy­bie­ra­jąc się w da­le­ką dro­gę, opa­trzył się wiel­kie­mi za­pa­sy, i bez po­trze­by ob­cią­żył ru­pie­cia­mi wie­lo­ma; dla tego nie mo­gąc swo­bod­nie dłu­giey od­by­wać po­dró­ży, uty­kał co chwi­la pod ogro­mem na bar­ki wzię- – te ma­ją­ce na­pis gry i za­ba­wy wy­szło tam­że 1831.

tego cię­ża­ru i z trud­no­ścią przy­szedł tam gdzie so­bie za­mie­rzył; a gdy przy­szedł, i to co z sobą przy­niósł roz­ło­żył na wi­dok pu­blicz­ny, po­ka­za­ło się, że wła­śnie za­po­mniał tego, po co istot­nie wy­brał się w dro­gę, a na­zno­sił wie­le co się na nie wie­le przy­dać mo­gło. Nie obe­znaw­szy się z kra­jow­ca­mi (z Mi­ko­ła­jem Re­jem, Ja­nem Ko­cha­now­skim i Kac­prem Mia­skow­skirn po­znał się nie­co) wziął za prze­wod­ni­ków po­dró­ży swo­jej cu­dzo­ziem­ców któ­rzy o Pol­sce pi­sa­li, ocza­mi ich pa­trzył na rzecz wca­le im obcą; za­rów­no z ła­ciń­skich jak i z pol­skich czer­pał zrzó­deł, prze­to na po­zór wie­le, a w rze­czy sa­mej mało do za­mie­rzo­nej pra­cy ze­brał po­trzeb­ne­go wąt­ku. Rys oby­cza­jów za pa­no­wa­nia Zyg­mun­ta III. w Pol­sce przez bez­i­mien­ne­go ( po­dob­no przez Ks. Fran­cisz­ka Siar­czyń­skie­go) wczwar­tym to­mie Kwar­tal­ni­ka na­uko­we­go skre­ślo­ny, w dru­gim miej­scu kła­dę. Mały za­kres któ­ry tu na­zna­czył swo­je­mu pi­smu li­czo­ny mą… z, do­zwa­lał mu swo­bod­nie myśl roz­wi­nąć, lecz brak czyst­szych zrzó­deł ( i on bo­wiem pol­skie i ła­ciń­skie brał na­prze­mian), nie­po­ję­cie celu tego lub owe­go pi­sma z któ­re­go czer­pać się dało, tu­dzież nie­wol­ni­cze utkwie­nie my­śli w za­kre­sie ob­ra­ne­go cza­su, spra­wi­ły, że licz­ne uster­ki hi­sto­ry… czne po­peł­nił, tu­dzież nie traf­ne a gdzie­nieg­dzie na­wet myl­ne zro­bił wnio­ski o wy­pad­kach dzie­jo­wi Na przód i wstecz my­ślą się­gać musi, kto chce ja­koś­kol­wiek obec­ne­go cza­su od­gad­nąć du­cha. Oby­cza­jów za cza­su Zyg­mun­ta III. nie poj­mie, kto nie się­gnie na przód na wa przy­najm­niej wie­ki, albo się­gnie uryw­ko­wo, a nie prze­bie­ży ca­łej prze­strze­ni cza­su.

Nie­do­kład­ne te ob­ra­zy żyi ia do­mo­we­go przod­ków na­szych szko­dli­wie wpły­nę­ły na pol­skie po­wie­ściar­stwo: gdyż pi­sa­rze nasi po­le­ga­jąc na myl­nie po­da­nym im.

wąt­ku, za­miast po­dob­ne ma­lo­wać kre­śli­li brzyd­sze lub pięk­niej­sze twa­rze, aniel­ski uśmiech na sza­tan­skiem miesz­cząc licu, a wzrok czar­tow­ski na po­god­nem ob­li­czu kła­dąc. Tło ob­ra­zu nie sto­sow­nym uro­biw­szy oni ko­lo­ry­tem, ma­za­li na nim rysy cu­dzo­ziem­skich fi­gur, bio­rąc je w in­szej po­sta­ci, ani­że­li je ów­cze­sny wiek wy­ba­wiał so­bie. Nie wszy­scy wszak­że tak ( że tu dwa tyl­ko świe­żo w Ty­go­dni­ku li­te­rac­kim z r. 1838. przy­wie­dzio­ne przy­kła­dy przy­to­czę po­krót­ce) uczy­ni­li. Na za­sa­dzie tego co o za­kon­nym stro­ju na­szych nie­wiast za­wcze­śnie, bo przed na­sta­niem do Pol­ski Je­zu­itów po.

wie­dział P. Le­le­wel (1), utwo­rzo­no myl­ny ob­raz sta­ro­żyt­nych Po­lek, sze­ro­ce roz­wo­dząc się nad tem, jak one, sko­ro bli­żej mę­żów swo­ich sta­nę­ły ( ci pan­cerz i ko­nia wy­żej nad bia­łą glo­wę mie­li ce­nić nie­gdyś) wnet prze­wo­dzi­ły iin; a Po­la­cy, cho­ciaż im wte­dy ani ku­fel nie za­lał jesz­cze gło­wy, ani uczo­ny Al­war nie za­gwoź­dził mó­zgow­ni­cy, po­tul­nie zno­si­li bab­skie fo­chy. Prze­ciw­nie wy­sta­wił tam­że P. Kra­szew­ski ob­raz śmia­łe­go Al­ber­tu­sa, któ­ry, jak uwa­ża ge­nial­ny ten pi- – (1) w dzie­jach Pol­ski, w War­sza­wie r. 1829. stron. 118.

sarz, po­wszech­nie słu­żył na­ro­do­wi pol­skie­mu za cel żar­tów i dow­ci­pów, prze­kę­sów i szy­der­stwa. I w rze­czy sa­mej fi­gu­ra Kle­chy staw­szy się po­spo­li­tą, jak oso­ba Czar­no­księż­ni­ka Twar­dow­skie­go, za przed­miot żar­tów i wy­drzeź­nia­nia ogól­nie uży­wa­ną pod ów czas była; jako po­wszech­nie u nas zna­na, i obie­ra­na na to przez pol­skich hu­mo­ry­stów XVI. wie­ku, aże­by pod jej po­sta­cią wy­śmiać na­sze po­spo­li­te ru­sze­nie. Nie ma­jąc tyle na­uki i wiesz­cze­go w so­bie du­cha co P. Kra­szew­ski, ro­zu­mie­li i ro­zu­mie­ją… nasi ukła­da­cze po­wie­ści i ma­la­rze ob­ra­zów hi­sto­rycz­nych, iż byle kil­ko­ma płat­ka­mi z dzie­jów wy – kro­jo­ne­mi na­strzę­pi­li usnu­ty po­wie­ści wą­tek, śmia­łym lubo nie po­dob­nym ry­sem skre­śli­li wi­ze­ru­nek ob­ra­ne­go przed­mio­tu, i ta­ko­wy ja­skra­wym na­pać­ka­li ko­lo­ry­tem, nie po­trze­bu­ją tro­sczyć się o tło wie­ku, i sta­rać się… o to, iak­by uczy­nić za­do­syć wa­run­kom wy­ma­ga­nym po ma­lo­wi­dle ma­ją­cem się wy­ko­nać sztucz­nie: Wy­ją­tek po­nie­kąd czy­nią Pano. Wój­cic­ki i Ma­gnu­szew­ski. Po­nie­kąd mó­wie; bo pierw­sze­go ga­wę­dy (Sta­re ga­wę­dy i ob­ra­zy, wy­szły w War­sza­wie 1840. we czte­rech to­mach. Za­ry­sy do­mo­we, wy­szły tam­że 1842. w ty­luż to­mach), są, do­sko­na­łym prze­ry – sem ży­wych wzo­rów: dru­gie­go po wieść(Ze­msta pan­ny Ur­szu­li) jest pięk­nem ma­lo­wi­dłem Pol­ski z po­cząt­ku XVII. wie­ku. Któ­re wszak­że zdu­mie­wa­jąc razi oraz dla tego, że mało za­le­ca­jąc się ko­lo­ry­tem wie­ku ma za nad­to wie­le upięk­nień, na tle hi­sto­ryi nie roz­po­star­tych a sze­ro­ce roz­ło­żo­nych po dzie­le ma­łej obię­to­ści, mno­go­ścią swą a więc prze­sa­dą ( bo i w do­brem prze­sa­dzić moż­na) ra­żą­cych. P. Mi­chał Gra­bow­ski, w trze­cim to­mie dzie­ła swe­go o li­te­ra­tu­rze i kry­ty­ce, mało obu­dwóch oce­nił. Od­mó­wił on wszel­kiej ar­ty­stycz­nej zdol­no­ści au­to­ro­wi ga­węd. Lecz za­rzut ten (ro­zu­miem) uczy­nić je – dy­nie moż­na temu dzie­łu o ilo ono prze­szłe wie­ki a nie­obec­na lub obec­nym bli­skie wy­sta­wia. Bo wła­śnie tok i spo­sób opo­wia­da­nia, dc naj­wyż­sze­go stop­nia ułu­dy szla­chec­kie i gmin­ne twa­rze pol­skie, a się­ga­ją­ce wie­ku któ­ry jesz­cze pa­mię­ta­my, jak naj­pla­stycz­niej wy­sta­wia­ją­cy, każą po­dzi­wiać w P. Woj­cic­kim nie po­śled­nie­go ar­ty­stę. Do­syć jest przy­pa­trzyć się sta­rych Po­lo­nu­sów twa­rzom, tu i owdzie po­ka­zu­ją­cym się jesz­cze na na­szej zie­mi, aże­by się o rze­czy­wi­sto­ści jego sztu­ki prze­ko­nać.

Kto mnie­ma że ła­two jest utwo­rzyć pism tego ro­dza­ju kro­cie, nie­chaj choć z jed­nem wy­stą­pi, a zo­ba­czy­my czy się nie po­łknie w mo­wie, kto­ra sta­ła sie wła­ści­wą, i nie­mal przy­ro­dzo­ną sa­me­mu tyl­ko au­to­ro­wi ga­węd. Z rów­nież trud­ną do na­śla­do­wa­nia pi­sar­ską sztu­ką przed­sta­wit P. Ma­gnu­szew­ski ob­raz wie­ku pa­mięt­ne­go dla nas pod wsze­la­kim wzglę­dem, na­ło­żyw­szy go moc­no praw­dzi­wie pol­skim, lubo nie sta­ro­świec­kim ko­lo­ry­tem. Dla lep­sze­go złu­dze­nia opra­wił go w ram­ki daw­ne a, w czem wła­śnie chy­bił, da­jąc prze­ma­wiać po daw­ne­mu wy­ra­zi­sto wy­ma­lo­wa­nym tu twa­rzom, ka­zał im krzą­tać się i plą­sać po no­we­mu. Stąd uro­sła w P. Gra­bow­skim oba­wa, aże­by au­tor po­wie­ści o Ze­mście pan­ny Ur­szu­li, zna­la­zł­szy na­śla­dow­ców, nie zo­stał po­wo­dem do wskrze­sze­nia i prze­nie­sie­nia w te­raź­niej­szość wy­pło­wia­łey a naw et wiel­ce iuż wy­sza­rza­ney sta­ro­świec­czy­zny pol­skie­go ję­zy­ka: coby nam mo­gło być przy­czy­ną; do wy­rze­cze­nia się isto­ty w iaką nas wcie­lił wiek XIX., a może i cof­nie­nia się w cza­sy re­li­gij­ney za­go­rza­ło­ści fa­na­tycz­ne­go Zyg­mun­ta III. Po­dzie­lam to zda­nie, i są­dzę że pi­sać tak, iest to sa­mo­wol­nie wy­da­wać się na ka­tu­sze, i osła­biać siły, któ­re owszem sku­piać­by i ści­śle ied­no­czyć na­le­ża­ło, aże­by wmy­śleć się i za­miesz­kać moż­na bez­piecz­nie w wie­kach upły­nio­nych, czuć, no­sić się i dzia­łać na spo­sób ta­mo­cze­snych lu­dzi. Wszak­że, wy­jąw­szy spo­sób pi­sa­nia i ko­lo­ryt wie­ku, z wiel­ką sztu­ką wy­ko­nał resz­tę dzie­ła ten pe­łen na­dziei po­wie­scio-pi­sarz, pu­ściw­szy się na ob­sza­ry ów­cze­snej fa­na­tycz­nej Pol­ski, któ­ra go­to­wa­ła się na dłu­gą, cho­ro­bę, a jesz­cze dłuż­sze cier­pie­nia.

Za­mknę w kil­ku sło­wach przed­sło­wie moje, aże­by zwró­cić uwa­gę czy­tel­ni­ka na myśl o wal­ler­sko­ty­za­cyi i wąt­ku hi­sto­rycz­nej po­wie­ści, wy­łusz­czyć się ma­ją­cą na pierw­szey stro­ni­cy dzie­ła.

Po­wie­dział P. Wa­cław z Ole – ska (1), że hi­sto­rya na­sza jest tyl­ko pa­to­lo­gia ludu lub ra­czej pa­to­lo­gia gło­wy jego, że o fi­zio­lo­gii, o zdro­wem ży­ciu na­ro­du le­d­wie mar­ny wy­obra­że­nie. Zga­dzam się na to, a chcąc do zro­bie­nia tak waż­ne­go dzie­ła przy­czy­nić się po­dług moż­no­ści, wy­da­ję na pu­blicz­ny wi­dok ze­bra­ne na ten cel za­so­by, aże­by wiesz­czym du­chem ob­da­rze­ni pi­sa­rze, po­jąw­szy w głów­nych za­ry­sach do­mo­we ży­cie Po­la­ków aż do pierw­szej po­ło­wy XVII. wie­ku, wpro­wa­dzić nas mo­gli w świat daw­ny, przez roz­bu- – (1) w przed­mo­wie do pie­śni ludu ga­li­cyj­skie­go przez sie­bie wy­da­nych.

dzo­ną grę dra­ma­tu, tu­dzież przez na­tu­ral­ne ma­lo­wi­dło lu­dzi i rze­czy, aże­by zręcz­nie uda­wem zda­rze­niem a wy­ra­zi­sto na tle wie­ku od­bi­tym ry­sem prze­no­si­li nas w upły­nio­ne cza­sy za­pa­dłej sta­ro­żyt­no­ści.

Pi­sa­łem w War­sza­wie w Mie­sią­cu Maju 1842. R.Spis Rze­czy I.

OBEJ­MU­JE TREŚĆ DZIE­ŁA PO­DŁUG NA­PI­SOW DZIA­ŁOW, OD­DZIA­ŁO­WI ROZ­DZIA­ŁOW.

O wal­ter­sko­ty­za­cyi i wąt­ku hi­sto­rycz­ney po­wie­ści (za­miast wstę­pu)… stro­ni­ca. 1.

CZĘŚĆ I .

POL­SKA ZA PIA­STOW.

NA­RÓD POL­SKU JEGO SĄ­SIE­DZI… 20

RYSY DO KRA­JO­BRA­ZU.

I. Po­stać zie­mi, iey dzi­wy… 70

II. Mia­sta i po­rząd­ki… 75

RYSY DO OB­RA­ZU LU­DZI.

I. Męz­czy­zni i nie­wia­sty… 79

II. Po­wiast­ki o męz­czy­znach… 81.

III Po­wiast­ki o nie­wia­stach… 84

DOMY I ZA­TRUD­NIE­NIA.

I. Dom pań­ski. 1. Miesz­ka­nie i ogród… 86

2. Dwór i iego oka­za­łość. Szczy­ty i her­by… 93.

3. Za­trud­nie­nia pań­skie… 107

II. Dom chłop­ski.

1. Miesz­ka­nie i ogród… 110

2. Po­win­no­ści i za­trud­nie­nia… 112

ZA­TRUD­NIE­NIA ZA DO­MEM,

I. Prze­myśl i han­del… 113

II. Lasy i łowy… 115

III. Woy­na.

1. We­zwa­nie na woy­nę… 118

2. Si­ła­zbroy­na… 119

3. Po­rząd­ki wo­jen­ne… 121

4. wy­pra­wa na nie­przy­ja­cie­la… 123.

SCE­NY DO­MO­WE­GO ŻY­CIA.

I. Wy­cho­wa­nie mło­dzie­ży… 125.

II. Mał­żon­ko­wie… 128.

III. Za­ba­wa z go­ściem w domu i za do­mem.

1. Ob­cho­dy… 132

2. Za­ba­wy w domu, u pa­nów i szlach­ty… 134.

3. Za­ba­wy gmi­nu… 146.

PO­RZĄD­KI DOMU, WY­GO­DY ŻY­CIA.

I. Po­jaz­dy, ko­nie, łaź­nie… str. 148.

II. Ubio­ry… 150.

III. Po­tra­wy, na­po­je… 157,

SŁA­BO­ŚCI CIA­ŁA,

I. Cho­ro­by i le­ka­rze… 163.

II. Po­grze­by… 166

ZA­LE­TY I WADY.

I. Po­boż­ność… 169

II. Po­boż­nych spra­wy… 172.

III. Woy­ny krzy­żo­we… 180.

IV Po­gań­stwa za­byt­ki, dzi­wy i za­bo­bo­ny… 184.

V. Zwy­cza­je są­do­we oso­bliw­sze… 206..

VI. Sro­gość, roz­boy­ni­cy… 214

Do­da­tek 1. obej­mu­je spis zrzó­deł abe­ca­dło­wy … 214.CZĘŚĆ II.

POL­SKU RUSI ZA JA­GIEL­LO­NO­WI WA­ZOW, POD WZGLĘ­DEM OPI­SU ZIE­MI, LU­DZI ICH MIESZ­KA­NIA I ZA­TRUD­NIEŃ SKRE­ŚLO­NEY.

NA­RÓD POL­SKI I JEGO SĄ­SIE­DZI… 1.

RYSY DO KRA­JO­BRA­ZU.

I Zie­mie:

1. Kra­kow­ska ( ry­nek kra­kow­ski w XVI. wie­ku)… 4.

2 Wiel­ko­pol­ska i Pru­sy ( Po­znań, Gdańsk, Kró­le­wiec.)… 16.

3. Ma­zow­sze (War­sza­wa)……19.

4. Lu­bel­ska i san­do­mier­ska zie­mia (Lu­blin)… 20.

5. Li­twa ( Wil­no)… 21.

6. Żmudź… 23

7. Ru­skie zie­mie (Lnów i Ki­jow) a mia­no­wi­cie: Pod­gó­rze, Wo­łyń, Po­do­le, Ukra­ina… 25.

II. Po­rzą­dek w kra­ju… 31.

Ob­raz lu­dzi skre­ślo­ny.

1. Po­dług rodu i skłon­no­ści:

1. Po­la­cy… 34

2. Ma­zu­ro­wie….54

3. Li­twi­ni… 66.

4. Ru­si­ni…. 68..

5. Ko­za­cy… 95

6. Or­mia­nie… 124

7. Niem­cy… 128

8. Ta­ta­rzy… 133.

0. Ży­dzi… 139

10. Cy­ga­ny… 155

II. Pu­dług ich sta­nu i praw: 1. słu­dzy oł­ta­rzu du­chów ni i świec­cy… 157.

a. Ksiądz Bi­skup… 160

6. Ksiądz Ple­ban…. 167

c. Swiasz­cze­nik.:… 169

d. Mnich… 171.

e. Ry­bałt… 173

f. Kle­cha i Wi­try­kus. 178

g. Dziad… 185

h. Baba… 186

2. szlach­ta i gmin… 188

a… pa­no­wie i szlach­ta… 190

b… miesz­cza­nie… 197

c… chło­pi… 202.

III Po­dług; pici i wie­ku:

1. męż­czy­zna.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: