Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Porządki miłości - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
5 lipca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Porządki miłości - ebook

Podstawowe dzieło Berta Hellingera. Książka o ludzkich losach i o tym, jak można odwrócić je na lepsze. Warsztaty terapeutyczne zostały tutaj przedstawione bez skrótów - czytelnik bierze udział w poszukiwaniu rozwiązania tak, jak gdyby sam był na nich obecny. Bert Hellinger obszernie przedstawia swój sposób postępowania terapeutycznego, czyli technikę ustawień rodzinnych. Zabiera czytelnika w podróż, która prowadzi do odkrycia opisanych tutaj porządków. Na zakończenie w obszernym wywiadzie wyjaśnia podstawowe zasady swojej terapii. Polskie wydanie zostało poszerzone o protokół ustawienia z warsztatów w Warszawie, które Bert Hellinger prowadził we wrześniu 2003 roku: "Polacy i Ukraińcy - drogi pojednania". Ukazują one sugestywnie, jak złożone i trudne są to problemy, i którędy wiedzie droga do prawdziwego pojednania.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8015-862-7
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO

Zawsze, gdy myślę o historii powstania Porządków miłości, ogarnia mnie zdziwienie. Jakże inaczej się wszystko potoczyło! Osiągnąwszy wiek emerytalny, postanowiłem się wycofać, właściwie zakończyłem działalność terapeutyczną. Zgodziłem się poprowadzić ostatni warsztat dla około 35 osób na międzynarodowym sympozjum „Medycyna a religia”. Ale nagle całe sympozjum, kilkaset osób, przyszło do mnie na zajęcia. I to był początek. Zacząłem pisać książkę. Tak powstały Porządki miłości, przetłumaczone na kilkanaście języków, a w Niemczech wydawane wielokrotnie w łącznym nakładzie kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy. Do dziś opublikowałem prawie 40 książek, wiele dokumentacji wideo i poprowadziłem niezliczone seminaria na całym świecie.

Zdaję sobie sprawę z tego, że słowo porządek, zwłaszcza po niemiecku: Ordnung, mimo łacińskiego korzenia (ordo = porządek, kolejność), może brzmieć dla polskiego czytelnika dość groźnie i kojarzyć mu się raczej z Ordnung muss sein. Lepiej pasowałoby tu greckie słowo kosmos, które może mieć trzy znaczenia: porządek, ozdoba i świat. Język polski ma piękne słowo ład, od którego ładny pochodzi. Obydwa słowa, ład i porządek, występują w Panu Tadeuszu:

(…) nikt tam nie rozprawiał
O porządku, nikt mężczyzn i dam nie ustawiał,
A każdy mimowolnie porządku pilnował.
Bo Sędzia w domu dawne obyczaje chował
I nigdy nie dozwalał, by chybiano względu
Dla wieku, urodzenia, rozumu, urzędu;
»Tym ładem, mawiał, domy i narody słyną,
Z jego upadkiem domy i narody giną«.

Niech mi będzie wolno zacytować w tym kontekście fragment z Pieśni o dzwonie Fryderyka Schillera:

Ład prześwięty, to wybrane
Dziecię niebios, co jednakie
Rzeczy wolnym łączy związkiem,
Co wspomaga miast budowę,
Co wezwało do wspólnoty
Dzikich ludzi niezrzeszonych,
Co wstąpiło w ludzkie chaty,
Łagodziło obyczaje
I najdroższą z więzi silnych
Przędło, miłość do ojczyzny!

(tłum. Andrzej Lam)

Porządki – dziwi również liczba mnoga. Właściwie przyzwyczailiśmy się do tego, że albo porządek jest, albo go nie ma. A więc, że jest jeden. Zresztą gdy jest, to go nie widać. Widać tak naprawdę dopiero wtedy, gdy go nie ma albo gdy jest nienaturalny. Okazuje się jednak, że porządków jest więcej. Tak uczy doświadczenie. A co ważniejsze, nie zostały wymyślone, lecz są dane czy też zastane. My ich nie ustanawiamy, natomiast możemy je odkryć.

Dziwi wreszcie zestawienie porządku z miłością. Mamy wyobrażenie romantycznej miłości z jednej strony, a bezdusznego porządku z drugiej. Porządek oznacza to, wedle czego coś się rozwija. Na przykład drzewo. Rozwija się według pewnego porządku. Inaczej nie byłoby drzewem. Ten porządek został mu dany. A jednak każde drzewo jest inne, bo porządek nie jest czymś statycznym, jest żywą zasadą. Z kolei miłość oznacza stosunki między ludźmi. One też udają się lub nie udają według pewnych porządków. Jeśli znamy te porządki, wtedy miłość udaje się lepiej.

O dziwo, ta książka, która powstała jako wprowadzenie do ustawień rodzinnych i nadal z powodzeniem tę funkcję pełni, czytana jest dzisiaj często jak powieść, jak opowieść o ludzkich losach, prawdziwa historia o życiu i miłości. Nie ukrywam, że taka lektura jest mi obecnie nie tylko miła, nie tylko zależy mi na niej najbardziej, ale wydaje mi się ona bliższa samej natury rzeczy i w tym sensie właściwa. Dlatego cieszę się, że Porządki miłości ukazują się w Wydawnictwie J. Santorski, którego zawołanie brzmi: „Książki, które pomagają żyć”.

Chciałbym szczególnie podziękować Zenonowi Mazurczakowi, tłumaczowi moich książek, za pomysł Biblioteki Hellingerowskiej oraz za prowadzenie mojej strony internetowej www.hellinger.pl, najlepszej, jaką znam. Przy pracy nad tłumaczeniem podziwiałem jego dociekliwość, dbałość o szczegóły i wytrwałość w poszukiwaniu rozwiązania, ale przede wszystkim wyczucie ducha i stylu.

Czytam dziś wiersz Czesława Miłosza Dar zaczynający się od słów: Dzień taki szczęśliwy. Myślę o Polsce, Polskich Czytelnikach, o tym wszystkim, co mi się w Polsce przydarzyło – z wdzięcznością.

Bert Hellinger
11.12.2004
Konstancin „Willa Edith”WPROWADZENIE

Jest to książka o porządkach obowiązujących w miłości między ludźmi. Miłość udaje się tylko wtedy, gdy znamy jej porządki. Ślepa, bezwiedna miłość nie zna tych porządków i często prowadzi na manowce. Ale jeśli miłość zna te porządki i je respektuje, sprowadza to, za czym tak tęsknimy. Ma wtedy zarówno dla nas, jak i dla ludzi z naszego otoczenia dobroczynne i uzdrawiające działanie.

W tej książce przedstawiam nieco skrócone zapisy trzech warsztatów terapeutycznych.

Pierwszy warsztat Uwikłania i ich rozwiązywanie był warsztatem szkoleniowym i prezentuję go tutaj w całości.

Stanowi wprowadzenie do metody ustawień rodzinnych i wydobywa za ich pomocą na jaw to, co w rodzinie i w rodzie wikła nas w losy innych członków, i to, co do uwikłań prowadzi. Przede wszystkim zaś wydobywa na jaw to, kiedy, jak i wedle jakich praw udaje się uwolnić z uwikłania.

Okazuje się, że istniejąca w rodzinach i rodach wspólna wszystkim potrzeba więzi i wyrównania nie toleruje wykluczenia nikogo z członków. Jeżeli dojdzie do wykluczenia jakiejś osoby, jej los zostanie przejęty przez tych, którzy przyjdą po niej, i będzie nieświadomie przez nich dźwigany. Tak rozumiem uwikłanie.

Kiedy potomni oddadzą cześć wykluczonym jako przynależącym do systemu, wtedy miłość i szacunek wyrównują wyrządzoną krzywdę. Nie ma wówczas konieczności powtarzania ich losu. Tak rozumiem rozwiązanie.

Uwikłanie kieruje się porządkiem, według którego zło musi zostać odkupione złem, a niewinni „mali” muszą ręczyć i pokutować za winnych „dużych”. Rozwiązanie natomiast kieruje się porządkiem, który zaspokaja potrzebę więzi i wyrównania w uzdrawiający sposób. Obydwa porządki, pierwszy zgubny, a drugi zbawienny, są porządkami miłości.

Drugi warsztat Porządki przynależności był przeznaczony dla terapeutów rodzinnych. Wybrałem z niego fragmenty pokazujące, gdzie jest miejsce dzieci, które mają tylko jednego rodzica lub rodziców nie mają. A także pokazujące, jakie skutki ma oddanie dziecka do adopcji lub adoptowanie dziecka bez potrzeby.

Trzeci warsztat Miłość, która sprowadza chorobę, i miłość, która uzdrawia był warsztatem dla chorych, terapeutów i lekarzy. Na nim chorzy mogli ustawiać swoje rodziny pochodzenia i rodziny aktualne w obecności kilkuset obserwatorów. Zarówno dla chorych, jak i dla obserwatorów stało się jasne, co w rodzinnej i rodowej wspólnocie losu prowadzi do ciężkich chorób, wypadków lub samobójstw, i co takie losy odwraca.

Ta książka ma kilka wymiarów:

Po pierwsze prezentuje wybrane warsztaty terapeutyczne. Dzięki temu czytelnik może brać udział w walce o rozwiązanie, jak gdyby był przy tym obecny. Być może, dzięki temu znajdzie dla siebie drogi wyjścia z kryzysu i uzdrowienie w chorobach uwarunkowanych psychosomatycznie.

Po drugie przedstawia i wyjaśnia ważne procedury terapeutyczne. Odnosi się to przede wszystkim do ustawień rodzinnych, które w dość prosty sposób ujawniają uwikłania i pokazują rozwiązanie. Odnosi się to także do dokończenia przerwanego ruchu miłości dziecka do matki lub ojca. Dzięki temu lęki i szkody, które powstają z powodu straty lub przedwczesnego rozstania, zostają uleczone lub złagodzone.

Po trzecie ten, kto pyta o drogę poznania, która prowadzi do uchwycenia opisanych tutaj porządków, może w czasie lektury doświadczyć na sobie, że wgląd przynoszący rozwiązanie i uzdrowienie przychodzi nagle jak błyskawica z ciemności wyłącznie dzięki skupionemu patrzeniu (psychoterapia fenomenologiczna).

Imiona uczestników zostały zmienione, a informacje umożliwiające rozpoznanie osób usunięte.

Przebieg ustawień pozwalają śledzić schematy, pokazujące ich kolejne fazy. Komentarze wyjaśniają sposób postępowania i opisują ujawniające się wzorce, a niekiedy przynoszą opowieści i zbierają to, co rozproszone. Wywiad na końcu książki – Pytania do przyjaciela – służy lepszemu zrozumieniu zaprezentowanych tu działań. Pokazuje etapy mojego terapeutycznego rozwoju, przybliża wglądy i zamiary kryjące się pod stosowanymi przeze mnie metodami. Umieszczony, co prawda, na końcu, osobom mniej obeznanym z tematem służyć może również jako wprowadzenie.

Życzę Państwu zadowolenia z lektury, zrozumienia porządków miłości i wiary w to, że dzięki wiedzy o porządkach uda się Państwu ta miłość.

Bert HellingerPODZIĘKOWANIA

Chciałbym podziękować wielu przyjaciołom za wskazówki i za pomoc.

Dr Gunthard Weber oraz dr Norbert Linz towarzyszyli mi we wszystkich fazach pisania tej książki i nie ustąpili dopóty, dopóki nie uporządkowałem i nie przedstawiłem przejrzyście całego materiału.

Przy zbieraniu materiałów pomagali mi prof. dr Michael Angermaier i Heinrich Breuer. Przygotowali pierwszy z opisanych w tej książce warsztatów i nakręcili go na wideo. Drugi warsztat nagrał Friedrich Fehlinger. Trzeci zarejestrowała Verena Nitschke.

Korekty czytali, a także uzupełnili i ulepszyli tekst licznymi propozycjami: prof. dr Michael Angermaier, Felizitas Betz, Heinrich Breuer, dr Otto Brink, dr Marianne Krüll, Jakob Schneider i dr Gunthard Weber.

O ostateczną redakcję zatroszczył się dr Norbert Linz. On też przeprowadził ze mną obszerny wywiad zatytułowany Pytania do przyjaciela.

Wszystkim składam serdeczne podziękowania.

Szczególnie chciałbym podziękować mojej żonie Hercie. Ona stworzyła mi przestrzeń, jakiej wymagała taka praca. Towarzyszyła mi cierpliwie i mądrze.

Bert HellingerNa początek opowieść.

POZNANIE

Pewien człowiek chce w końcu wiedzieć. Wskakuje na rower, wyjeżdża na otwartą przestrzeń i z dala od tego, do czego przywykł, znajduje nieznaną ścieżkę.

Nie ma tu żadnych znaków i dlatego zdaje się na to, co widzi na własne oczy i co może przemierzyć swoimi krokami. Rozpiera go radość odkrywcy, a dotychczasowe przeczucie staje się pewnością.

Ale oto ścieżka urywa się nad szeroką rzeką, a on zsiada z roweru. Wie, że jeśli chce iść dalej, musi zostawić na brzegu wszystko, co ma przy sobie. Wie, że straci grunt pod nogami i porwie go siła, która jest potężniejsza od niego i której będzie się musiał powierzyć. Dlatego się waha i wycofuje.

Wracając do domu, zdaje sobie sprawę, że niewiele wie o tym, co pomaga, i że nie umie tego przekazać innym. Zbyt często bywało z nim tak, jak z owym człowiekiem, który rusza za rowerzystą, ponieważ tamtemu telepie się błotnik. Woła do niego: „Hej, ty, błotnik ci się telepie!”. „Co?”. „Błotnik ci się telepie!”. „Nie rozumiem – odpowiada mu tamten – bo mi się błotnik telepie!”.

„Coś tu się nie zgadza” – myśli. Dlatego hamuje i zawraca.

Nieco później spotyka starego nauczyciela. Pyta: „Jak pomagasz innym? Często przychodzą do ciebie ludzie i proszą o radę w sprawach, o których wiesz niewiele. Jednak potem mają się lepiej”.

Nauczyciel odpowiedział: „Nie wiedza to sprawia, że się ktoś zatrzymuje w drodze i nie chce iść dalej. Albowiem szuka bezpieczeństwa tam, gdzie wymagana jest odwaga, a wolności tam, gdzie prawda nie pozostawia mu już wyboru. I dlatego kręci się w kółko.

Nauczyciel jednak nie ulega pozorom ani złudzeniom. Szuka centrum i w skupieniu czeka – jak ktoś, kto rozpina żagle na wiatr – czy dosięgnie go może słowo, które działa. Gdy przyjdzie do niego drugi człowiek, znajdzie go tam, dokąd sam się musi udać, a odpowiedź jest dla obu. Obaj są słuchaczami”.

I dodał: „W centrum masz poczucie lekkości”.

NAUKOWA I FENOMENOLOGICZNA DROGA POZNANIA

Dwie drogi prowadzą do poznania. Na pierwszej wybiegamy do przodu i chcemy uchwycić to, co dotąd nieznane, żeby to posiąść i tym dysponować. To droga poszukiwań naukowych. Wiemy, jak bardzo przeobraziła, umocniła i wzbogaciła nasz świat i nasze życie.

Na drugiej drodze zatrzymujemy się, pragnąc uchwycić nieznane, a spojrzenie kierujemy nie na coś określonego i uchwytnego, lecz na całość. Wzrok jest więc gotowy przyjąć jednocześnie wielość rozciągającą się przed nim. Gdy wejdziemy na tę drogę, mając przed sobą na przykład krajobraz, zadanie lub problem, zauważamy, że nasz wzrok jednocześnie napełnia się i opróżnia. Ponieważ otworzyć się na pełnię i wytrzymać ją można tylko wtedy, gdy się zrazu pominie to, co jednostkowe. Zatrzymujemy się i cofamy trochę, czekamy, aż osiągniemy pustkę, która może sprostać pełni i wielości.

Tę drugą drogę nazywam drogą fenomenologiczną. Prowadzi do innych wglądów niż droga poznania naukowego. Jednakże obie się uzupełniają. Dzieje się tak dlatego, że wybiegając do przodu na drodze naukowego poznania, musimy niekiedy zatrzymać się i przenieść wzrok z wąskiego na rozległe i z bliskiego na dalekie. A wgląd uzyskany fenomenologicznie wymaga sprawdzenia na tym, co jednostkowe i najbliższe.

PROCEDURA POSTĘPOWANIA

Na drodze poznania fenomenologicznego otwieram się – w obrębie pewnego horyzontu – na wielość zjawisk, nie wybierając ich ani nie wartościując. Ta droga poznawcza wymaga pozbycia się dotychczasowych wyobrażeń i wewnętrznych impulsów: emocjonalnych, wolitywnych, aksjologicznych. Uwaga jest przy tym ukierunkowana i jednocześnie nieukierunkowana, skupiona i zarazem pusta.

Postawa fenomenologiczna wymaga pełnej gotowości działania, jednak bez spełnienia. Dzięki temu napięciu osiągamy najwyższą zdolność i gotowość percepcji. Kto wytrzyma to napięcie, doświadczy po chwili tego, że wielość w obrębie horyzontu ułoży się wokół pewnego centrum, i zobaczy nagle zależność, a może porządek, prawdę czy kolejny krok. Ten wgląd przychodzi niejako z zewnątrz, doświadczamy go jako daru i jest on – z reguły – ograniczony.

WYRZECZENIE

Pierwszym warunkiem uzyskania wglądu doświadczanego w taki sposób jest brak jakichkolwiek zamiarów. Kto ma zamiary, narzuca coś własnego rzeczywistości, chce ją, być może, zmienić według własnego gotowego obrazu. Chce, być może, wedle tego obrazu wywrzeć na innych wpływ i ich przekonać. Jednak wtedy zachowuje się tak, jakby miał przewagę nad rzeczywistością, jakby ona była przedmiotem dla jego podmiotu, a nie odwrotnie – on był przedmiotem rzeczywistości. Tu widać wyraźnie, jakiego potrzeba wyrzeczenia z naszej strony, gdy rezygnujemy z zamiarów, nawet tych najlepszych. Również mądrość wymaga takiego wyrzeczenia, ponieważ – jak pokazuje doświadczenie – to, co czynimy w dobrych lub nawet najlepszych zamiarach, często się nie udaje. Zamiar nie zastąpi wglądu.

ODWAGA

Drugim warunkiem uzyskania takiego wglądu jest nieustraszoność. Kto się boi tego, co pokaże rzeczywistość, zakłada sobie klapki na oczy. A kto się boi tego, co pomyślą lub zrobią inni ludzie, gdy powie to, co wie, ten zamyka się na dalsze wglądy. Klient boi się terapeuty, który nie ma odwagi zmierzyć się z jego rzeczywistością, na przykład z faktem, że pozostało mu tylko niewiele czasu. Widzi bowiem, że terapeuta nie dorósł do rzeczywistości.

HARMONIA

Brak zamiarów i nieustraszoność umożliwiają osiągnięcie harmonii z rzeczywistością taką, jaka ona jest, również z jej przerażającą, przygniatającą i straszną stroną. Dlatego terapeuta pozostaje w harmonii ze szczęściem i nieszczęściem, niewinnością i winą, zdrowiem i chorobą, życiem i śmiercią. Ale właśnie dzięki tej harmonii zyskuje wgląd, zyskuje siłę zmierzenia się z trudnościami, a czasami też siłę dokonania zwrotu w harmonii z tą rzeczywistością. O tym mówi kolejna opowieść.

WOLNOŚĆ

Uczeń zwrócił się do mistrza: „Powiedz mi, co to jest wolność”.

„Jaka wolność?” – zapytał go mistrz.

„Pierwsza wolność to głupota. Podobna jest do rumaka, który rżąc, zrzuca jeźdźca. Ale potem tym mocniej czuje jego rękę.

Druga wolność to żal. Podobna jest do sternika, który po rozbiciu się statku tonie wraz z nim, zamiast wsiąść do łodzi ratunkowej.

Trzecia wolność to wgląd. Przychodzi po głupocie i po żalu. Jest podobna do źdźbła, które kołysze się na wietrze, a jednak stoi, ponieważ ulega tam, gdzie jest słabe”.

Uczeń spytał: „Czy to wszystko?”.

Na to mistrz: „Niektórzy myślą, że sami szukają prawdy duszy. Jednak to wielka dusza myśli i szuka poprzez nich. Wielka dusza, jak przyroda, może sobie pozwolić na bardzo wiele błędów, bo z łatwością kiepskich graczy stale zastępuje nowymi. Temu jednak, który pozwoli jej myśleć, udziela czasem trochę swobody i niesie go do brzegu, niczym rzeka pływaka, który poddaje się nurtowi”.

FENOMENOLOGIA FILOZOFICZNA

W fenomenologii filozoficznej chodzi o to, żeby czerpiąc z pełni zjawisk, poznać ich istotę, otwierając się na nie całym swoim jestestwem. Istota wyłania się nagle z ukrycia jak błyskawica, i zawsze wychodzi daleko poza to, co mogę sobie wymyślić, wywnioskować logicznie z założeń lub pojęć. Jednakże istota nigdy nie jest pełna. Otoczona jest przez skrytość, tak jak każdy byt otoczony jest przez nie-byt.

Dzięki postawie fenomenologicznej uchwyciłem istotne aspekty sumienia. Na przykład to, że sumienie działa jak systemowy zmysł równowagi, dzięki któremu wiem natychmiast, czy znajduję się w harmonii z systemem czy nie. Czy to, co robię, pomaga mi zachować przynależność, czy też mojej przynależności zagraża lub ją niweczy. „Mam czyste sumienie” w tym kontekście znaczy tylko: Jestem pewny, że jeszcze przynależę. A „mam nieczyste sumienie” oznacza: Obawiam się, że już nie mogę przynależeć. Dlatego sumienie ma niewiele wspólnego z ogólnie obowiązującymi prawami i prawdami, lecz jest względne i zmienia się w zależności od grupy.

Podobnie odkryłem również to, że sumienie reaguje inaczej, gdy nie chodzi o prawo przynależności (co właśnie opisałem), lecz o wyrównanie w dawaniu i braniu, a jeszcze inaczej, gdy czuwa nad porządkami współżycia z innymi ludźmi. Każda z tych funkcji sumienia jest kierowana i wypełniana przez różne poczucia niewinności i winy.

Ale największa różnica zachodzi między sumieniem odczuwanym a sumieniem ukrytym. Okazało się mianowicie, że podążając za sumieniem odczuwanym, czasem wykraczamy przeciwko ukrytemu sumieniu i chociaż czujemy się niewinni wedle sumienia odczuwanego, sumienie ukryte ściga ten czyn jak winę. Przeciwieństwo między sumieniem odczuwanym a sumieniem ukrytym jest podstawą wszystkich tragedii, zwłaszcza tragedii rodzinnych. Jest powodem tragicznych uwikłań prowadzących w rodzinach do ciężkich chorób, wypadków i samobójstw. Przeciwieństwo to jest też odpowiedzialne za wiele tragedii w związkach. Sprawia, że związek między mężczyzną i kobietą rozpada się nieraz mimo wielkiej wzajemnej miłości.

FENOMENOLOGIA PSYCHOTERAPEUTYCZNA

Zdobyłem te wglądy nie tylko dzięki percepcji filozoficznej i filozoficznemu zastosowaniu drogi fenomenologicznego poznania. Trzeba było jeszcze wiedzy innego rodzaju, którą nazywam wiedzą zdobytą poprzez partycypację. Taką wiedzę czerpiemy z ustawień rodzinnych, jeśli odbywają się w sposób fenomenologiczny.

W ustawieniu rodzinnym klient wybiera spośród uczestników przedstawicieli dla siebie i innych ważnych członków swojej rodziny, na przykład ojca, matki i rodzeństwa. Potem w skupieniu ustawia ich w przestrzeni. Dzięki temu nagle wychodzi na jaw coś, co jego samego zaskakuje. To znaczy, że w procesie ustawiania klient wchodzi w kontakt z wiedzą, która była poprzednio dla niego niedostępna. Niedawno jeden z kolegów opowiadał mi, jak w czasie ustawienia okazało się, że klientka musi reprezentować przyjaciółkę ojca. Pytała ojca i krewnych, ale wszyscy ją zapewniali, że on nie miał przyjaciółki. Kilka miesięcy później ojciec otrzymał list z Białorusi. Kobieta, która podczas wojny była jego wielką miłością, długo szukała jego adresu i dopiero teraz go odnalazła.

Tak to wygląda z perspektywy klienta. Z kolei reprezentanci, gdy zostaną ustawieni, czują jak osoby, które reprezentują. Mają niekiedy też ich symptomy cielesne. Pamiętam nawet przypadki, że słyszeli wewnętrznie imię reprezentowanej osoby. Wszystko to jest odczuwane, mimo że reprezentant nie wie o rodzinie klienta prawie nic. Wie tylko, kogo reprezentuje. W ustawieniach rodzinnych widać, że między klientem a członkami jego systemu działa wiedzące pole sił, które umożliwia zdobycie wiedzy bez zewnętrznego przekazu, lecz wyłącznie poprzez partycypację. Co więcej, również przedstawiciele, którzy przecież z tą rodziną poza tym nie mają nic wspólnego, mogą zostać podłączeni do jej rzeczywistości.

To samo odnosi się oczywiście w szczególny sposób do terapeuty. Pod warunkiem jednak że terapeuta, klient i reprezentanci są gotowi, bez żadnego zamiaru i bez lęku, nie bacząc na wcześniejsze teorie czy doświadczenia, stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością dążącą do ujawnienia się i przyjąć ją taką, jaka ona jest. To postawa fenomenologiczna zastosowana w psychoterapii. Także tutaj wgląd uzyskuje się dzięki wyrzeczeniu, rezygnacji z zamiarów, odrzuceniu lęku i zgodzie na taką rzeczywistość, jaka się wyłania. Zgoda polega na tym, że się nie wyolbrzymia, nie osłabia i nie interpretuje tego, co się pokazało. Bez postawy fenomenologicznej, a więc bez zgody na to, co się pokazuje, ustawienia rodzinne są powierzchowne, wprowadzają w błąd i mają mało siły.

DUSZA

Jeszcze bardziej niż przekazywanie wiedzy poprzez partycypację zdumiewa to, że wiedzące pole albo – lepiej jeszcze – wiedząca dusza, przekraczająca jednostkę i kierująca nią, szuka rozwiązania i znajduje takie, które wychodzi daleko poza to, co możemy sobie wymyślić, i które ma skutki idące dużo dalej niż nasze planowe działanie. Najwyraźniej widać to w ustawieniach, w których terapeuta, powodowany szczególną powściągliwością, ustawia ważne osoby, a potem bez żadnych wytycznych pozostawia je temu, co je porywa jak nieodparta moc z zewnątrz i co prowadzi do wglądów i doświadczeń, których zdobycie w inny sposób byłoby niemożliwe.

Kiedyś w Szwajcarii pewien mężczyzna po ustawieniu aktualnej rodziny powiedział, że jest Żydem. Ustawiłem wtedy siedmiu przedstawicieli ofiar holocaustu obok siebie. Następnie ustawiłem za nimi siedmiu przedstawicieli morderców i poleciłem ofiarom odwrócić się. Mniej więcej przez kwadrans w całkowitej ciszy zachodził między nimi niewiarygodny proces. Pokazał, że istnieje coś takiego jak niedokończone i dokończone umieranie i że dla ofiar oraz dla sprawców umieranie się dopełnia, gdy w śmierci odnajdą drogę do siebie. I ofiary, i sprawcy poczuli się kierowani przez jakąś potęgę działającą ponad nimi. Na koniec w niej znaleźli schronienie.

FENOMENOLOGIA RELIGIJNA

Tutaj płaszczyzny filozofii i psychoterapii zostają zastąpione przez inną, pojemniejszą, na której doświadczamy, że jesteśmy na łasce większej całości. Można nazwać tę płaszczyznę religijną lub duchową. Tutaj też zachowuję postawę fenomenologiczną, bez zamiaru, bez lęku, bez wytycznych. Tylko to, co się pokazuje. Co to znaczy dla wglądu religijnego i religijnego aktu, opisuję w trzeciej opowieści.

METANOIA

Człowiek rodzi się w swojej rodzinie, ojczyźnie, kulturze i już od dziecka słyszy, kto ma być dla niego wzorem, nauczycielem, mistrzem, i czuje głęboką tęsknotę, żeby stać się taki jak on.

Przyłącza się do pokrewnych sobie duchem, przez wiele lat wprawia się w dyscyplinie i podąża za swoim wielkim wzorem, żeby stać się taki jak on. Myśli, mówi, czuje i chce jak on.

Uważa jednak, że jeszcze czegoś mu brakuje. Dlatego wyrusza w daleką drogę, by w najodleglejszej samotności przekroczyć, być może, również ostatnią granicę. Mija dawno opuszczone stare ogrody; tylko dzikie róże jeszcze w nich kwitną, a wysokie drzewa wydają co roku owoce, które jednak niezauważone spadają na ziemię, ponieważ nie ma nikogo, kto by je chciał. Dalej zaczyna się pustynia.

Już wkrótce otacza go nieznana pustka. Wydaje mu się, że tutaj każdy kierunek jest taki sam, a obrazy, które czasami widzi przed sobą, okazują się puste. Wędruje przed siebie na oślep i gdy przestaje już ufać swoim zmysłom, widzi źródło. Bije ono z ziemi i wsiąka w nią szybko. Tam jednak, gdzie dosięga woda, pustynia zmienia się w raj.

Wędrowiec rozgląda się wokół siebie, widzi, że nadchodzi dwóch obcych. Oni zrobili dokładnie tak samo jak on. Podążali za swoim wzorem, aż się z nim zrównali. Wyruszyli, jak on, w daleką drogę, by w samotności pustyni przekroczyć, być może, również ostatnią granicę. I jak on, znaleźli źródło. Wspólnie się pochylają, piją tę samą wodę i wierzą, że są już prawie u celu. Wtedy wymieniają swoje imiona: „Ja nazywam się Gautama, Budda”. „Ja nazywam się Jezus, Chrystus”. „Ja nazywam się Mahomet, Prorok”.

Potem przychodzi noc, a nad nimi świecą gwiazdy, jak od prawieków, cicho i nieosiągalnie daleko. Wszyscy trzej milkną. Jeden czuje się tak blisko wielkiego wzoru, jak nigdy przedtem. Przez chwilę wydaje mu się, że potrafi przeczuć, jak by mu było, gdy zaznał niemocy, daremności, pokory. I jak musiałoby mu być, gdyby przyszło mu poznać winę.

Następnego ranka wędrowiec zawraca i uchodzi z pustyni. Raz jeszcze jego droga prowadzi obok opuszczonych ogrodów. Wreszcie dociera do ogrodu, który do niego samego należy. Przed wejściem stoi stary mężczyzna, jak gdyby na niego czekał. Powiada: „Kto powrócił z tak daleka jak ty, kocha wilgotną ziemię. Wie, że wszystko, jeśli rośnie, umiera, i jeśli przestaje rosnąć, karmi”. „Tak – odrzekł wędrowiec – zgadzam się z prawem ziemi”. I zaczyna ją uprawiać.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Interwencja ta może się wydawać ostra, ale reagowałem na pozawerbalne sygnały widoczne w zachowaniu Karla, a jego późniejsza reakcja potwierdziła moją intuicję (por. str. 99). To dobry przykład tego, że znajomość porządków miłości pomaga terapeucie zrozumieć złożoność komunikatu klienta.

2. Holding (ang. hold – trzymać): terapeutyczna metoda budowania lub przywracania więzi emocjonalnej pomiędzy matką a dzieckiem poprzez wymuszanie bliskiego kontaktu fizycznego. Jedną z najbardziej znanych przedstawicielek tej metody jest Jirina Prekop. Bert Hellinger z Jiriną Prekop opublikował książkę pt. Hättest du mich festgehalten. Grundlagen und Anwendungen der Festhalte-Therapie, Kösel 1989. Po polsku ukazały się m.in.: Jirina Prekop, Mały tyran, tłum. Natasza Szymańska, Wydawnictwo J. Santorski 2004; Jirina Prekop, Christel Schweizer, Niespokojne dzieci. Poradnik dla zaniepokojonych rodziców, Media Rodzina 1997; Jirina Prekop, Dzieci są gośćmi, którzy pytają o drogę, Jedność 2001; Jirina Prekop, Wczuwanie się, czyli inteligencja serca, Media Rodzina 2003.

3. Na grafikach mężczyzn zaznaczono kwadratami, a kobiety kółkami:

Symbole osób, które ustawiają lub w których imieniu robione jest ustawienie, są ciemniejsze. Wcięcie pokazuje kierunek patrzenia. Pytania zadawane w czasie ustawienia, jeśli nie zaznaczono inaczej, są kierowane do przedstawicieli, a oni zawsze wypowiadają się w imieniu osób, które reprezentują.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: