Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Przebudzona - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 stycznia 2020
Ebook
29,90 zł
Audiobook
29,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Przebudzona - ebook

Podróż pełna pożądania właśnie się rozpoczęła.


Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Lilianna i Honorata przekonały się o tym wielokrotnie. Tym razem jednak los wystawi je na próbę, na którą nie są gotowe.
Spokojna i poukładana Lilka nie przypuszcza, że całe jej dotychczasowe życie stanie na głowie za sprawą narzeczonego siostry. Chwila zapomnienia w ramionach przystojnego Anglika rozbudzi uśpione dotąd namiętności. Od tej pory nawet wyrzuty sumienia nie powstrzymają jej przed spełnianiem najgłębiej skrywanych fantazji.
Jak wiele jest w stanie zaryzykować Lilianna, aby poczuć smak spełnienia? Czy siostrzana miłość ma szansę przetrwać największą burzę? I jaką rolę odegra w życiu dziewczyn odnaleziony po latach ojciec?

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66431-88-1
Rozmiar pliku: 547 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

To, że nie żyjesz, nie czyni z ciebie dobrego człowieka. Nawet jeśli nie żyje tylko twoja dusza.

Było wczesne popołudnie, gdy dojechała do mieszkania Honoraty. Stanęła w bramie, zaciskając palce na uchwycie nowej torebki. Cztery złote litery układające się w nazwę marki zadźwięczały jej w głowie. Wiało, chmury wisiały nisko nad dachami. Będzie deszcz, pomyślała. Z impetem weszła w podwórze. Za jej plecami ktoś wybiegł, trzasnęły drzwi, kroki oddalały się szybko. Lilianna kątem oka zobaczyła brązowe mokasyny.Londyn

Droga Mamo!

Miało być tak pięknie, wyszło jak zwykle. Tak mawiasz, prawda? Żyję wygodnie, ale za dużo pracuję. Pani Ewa załatwiła mi pracę, jak obiecała, w barze kanapkowym. Nie jest to szczyt marzeń, ale sobie radzę. Mieszkam w domu, który okupują prawie sami Polacy. Pokoje są małe i tanie, na tutejsze ceny prawie darmo. Niby jest tu administrator, zbiera opłaty, ale mam wrażenie, że to wszystko wielka ściema. Nie wydaje mi się, żeby to był legalny interes. Pewnie będę musiała rozejrzeć się za czymś innym. Od czegoś jednak musiałam zacząć.

Wyobrażasz sobie, że nie wszyscy mówią po angielsku? Niektóre dziewczyny pracują jako sprzątaczki w domach Polonii. Twierdzą, że nie są dobrze traktowane. Garkotłuki! Ja mam lepiej, od czasu do czasu ktoś chociaż zostawi resztę. Wydaje mi się, że zahaczę się tu na dłużej, zresztą najważniejsze, że mam stałą pracę. A poza tym koleżankom podobają się moje stroje. Może nawet którejś coś uszyję.

Wiesz, Mamo, śmiesznie tu na mnie mówią: Miss Honor lub Missys Honor, a piszą Honour. Wiesz, to znaczy honor. Zabawne, prawda?

Trzymaj się, Mamo, i proszę Cię, żebyś na razie nie przysyłała mi Lilki. Nie miałabym teraz gdzie jej podziać. Powiedz jej, że ciągle kombinuję, jak ją tu ściągnąć.

Ściskam Cię mocno

HonorataLondyn

Jadę do Anglii! – Lilianna cieszyła się jak dziecko. Zapakowała do niewielkiej walizki dwie pary spodni, jedną spódnicę i trzy bluzki. Żadne inne ubrania, jej zdaniem, nie były godne zabrania w podróż życia. Dorzuciła kilka par majtek i jeden biustonosz. Wypiorę sobie, rozmyślała, wybierając z łazienkowej szafki szczoteczkę do zębów, pastę, mydło oraz szampon. Nie miała innych kosmetyków. Nie przypuszczała, że mogą być potrzebne.

Na lotnisko przyjechały półtorej godziny za wcześnie. Siedziały z matką w wielkim barze, wysupłały drobne na herbatę i przyglądały się podróżnym. Zgadywały, dokąd lecą, a po stopniu zniszczenia walizek próbowały rozpoznać, jak wiele podróżują. Nie wyobrażały sobie, że nonszalancja bagażowych mogła spowodować zupełne zniszczenie całkiem nowej walizki. Wystarczała czasem jedna podróż.

Matka dała Liliannie zwitek funtów, wcześniej w tym celu wypłacając pieniądze z konta, a nawet opróżniając częściowo bieliźniarkę. Pieniądze dawały poczucie światowości.

– Masz, dziecko, masz. Pooglądaj świat – mówiła. Nie miała pojęcia, że w Londynie ta kwota wystarczy na metro i autobusy. Zresztą zza szyby autobusu też przecież można oglądać świat.

Razem nadały bagaż. Bogusława czuła zaniepokojenie. A jak zginie? Jak Lilka poradzi sobie bez szczoteczki do zębów? Obserwowały odpływającą na taśmie walizę, Bogusława zmartwiona, Lilianna nie. Ważna była przygoda, nie torba. Ściskała kurczowo pasek torebki – musiała się czegoś trzymać.

Matka Lilki była przysadzista i korpulentna. Jej stopy zniekształcały haluksy. Brązowe włosy regularnie przypalała tanią trwałą, a powieki malowała intensywnie niebieskim cieniem. Pachniała duszoną na maśle cebulą oraz potem. Zwyczajowo nosiła każdą bluzkę przez dwa dni, oszczędzając na praniu. Teraz sierpniowy skwar spowodował, że pod pachami pojawiły się ciemne plamy, przytulonej w pożegnalnym geście Liliannie dokuczał zapach.

Za kontrolą bezpieczeństwa Lilka poczuła samotność. Pierwszy raz za granicę, i od razu sama.

Przeszła się po butikach, wszystko było za drogie. Pachniało inaczej niż w znanych warszawskich sklepach. Luksusowo. Opakowania błyszczały bardziej, a butelki perfum – jak jej się zdawało – miały więcej złoceń. Do sklepów z ubraniami Lilianna nie wchodziła, odstraszały ją eleganckie sprzedawczynie. Uśmiechały się, pokazując wybielone zęby, a rękoma z długimi czerwonymi paznokciami wykonywały gesty: „Czegokolwiek tu szukasz, nie stać cię na to”. Lilka oglądała wystawy, niemal przyklejając nos do szyb i brudząc palcami wypolerowane tafle. Uwielbiała ubrania, w tanich sklepach dla nastolatek mogła spędzić cały dzień. Luksusowe butiki onieśmielały, równocześnie przyciągając. Nie mogła odejść.

Wychudzone manekiny ubrano w równie mizerne stroje. Ledwie przykrywały plastikowe ciała – półprzeźroczysta bluzka w paski i krótkie szorty, spod których wystawały syntetyczne patykowate nogi. Liliannę zachwyciły pantofle, szczególnie jedne – zamszowe, w kolorze intensywnego szmaragdu, na bardzo wysokich obcasach, podwyższonych jeszcze platformą. Z podziwem oglądała wydłużone czubki szpilek. Można w tym chodzić? – zastanawiała się. Jakby należały do kota w butach.

Lilka spojrzała na swoje buty. Wygodne mokasyny, neutralnie jasnoszare, musiały służyć jej przez prawie całe lato. Na zmianę miała tylko sandały z grubych pasków, bez obcasa, które przekształcały stopy w kopyta. Przesunęła wzrok na drugi manekin. Sukienka była czarna, krótka, na szerokich ramiączkach, cekinowe obszycie wokół dekoltu nadawało jej wieczorowego szyku. Boki sukienki były ażurowe – poplątane paski czarnej taśmy błyszczały. Obok stała para sandałków – składały się z koloru i obcasa. Były złote i miały tylko trzy cienkie jak nitka paski. Jak to się może trzymać na stopie?

Przestała się nad tym zastanawiać, kiedy dostrzegła rząd drobnych cyfr. Niestaranna sprzedawczyni niedokładnie schowała metkę pod podeszwę. Lilka odwróciła się zażenowana. Buty kosztowały więcej, niż jej matka zarabiała w miesiąc. Nie podeszła już do żadnej wystawy. Czekała na plastikowym krześle naprzeciw wielkiej tablicy, wyprostowana, ze ściągniętymi ustami, aż wyświetli się „Open” przy numerze wyjścia na jej samolot.

Rozglądała się, schodząc do autobusu. Drżała, wchodząc po metalowych schodach przystawionych do kadłuba i szukając swojego miejsca. Zestresowała się bardzo, gdy stewardesa sięgnęła po jej torebkę. Nie chciała jej nigdzie odkładać, jednak młoda kobieta, wymalowana jak lalka, pokręciła głową.

– Bagaż podręczny musi zostać umieszczony w schowku – powiedziała z uśmiechem.

Lilka nie bała się podczas startu. A jednak po piętnastu minutach lotu poczuła kołatanie serca. Nigdy do tej pory jej się to nie zdarzyło.



Na Luton czekała Honorata. Przywitały się sztywnym uściskiem, mało serdecznym, chociaż nie widziały się prawie dwa lata. Siostra poprowadziła Liliannę na przystanek autobusowy. Nie miały kłopotu z małym bagażem.

– Będziemy musiały się przesiąść do metra – powiedziała Honorata. – Pamiętaj, jedziemy na stację Ealing Common, żebyś się nie zgubiła.

Lilianna zawsze lubiła się uczyć. Wbrew siostrze, a czasami nawet wbrew matce. Bogusława uważała, że młoda dziewczyna powinna wychodzić, poznawać innych młodych, bawić się. A Lilka nie bardzo chciała. Wolała posiedzieć w ciszy, czytać, uczyć się. Grać. Bogusława krytykowała młodszą córkę w domu, chociaż poza nim chwaliła się jej osiągnięciami. Jakie by nie były. W pierwszych latach dziewczyny miały podobne zajęcia, Honorata, jako starsza, górowała nad siostrą. Język, szkoła muzyczna, piątki w szkole. Potem oceny jej się pogorszyły, zrezygnowała ze szkoły muzycznej, nauka sprawiała jej coraz większy problem. Nie chciała się do tego przyznać, robiła wszystko, aby wciąż być tą najlepszą, ukochaną córeczką mamusi. Bogusława szła jej na rękę, pozwalała na niemal wszystko, tylko przy angielskim się upierała. Honorata więc uczyła się języka, chociaż z trudem. Lilka w tym samym czasie opanowała znacznie więcej.

Tak więc Honorata, im była starsza, tym bardziej starała się ustawić w opozycji do Lilki. Młodsza się nie maluje? To Honorata kładła mocny makijaż. Nie wychodzi? To wychodziła. Uczy się? To demonstracyjnie szkoda czasu na naukę. Jedynym wyjątkiem był ten angielski. Ponieważ ze względu na upór matki nie mogła z niego zrezygnować, Honorata wymarzyła sobie, że wyjedzie na Wyspy i zostanie tam żoną kogoś bogatego, przystojnego i dobrze urodzonego. Do tego język był potrzebny. Dlatego też, wyjeżdżając do Londynu, potrafiła się jako tako porozumieć w języku Szekspira, a potem szybko przyswajała nieznane słówka i idiomy, a nawet – jak wierzyła – pozbyła się akcentu.

– Przecież będziesz ze mną?

– Dzisiaj tak, ale nie zawsze. Muszę chodzić do pracy. – Siostra już zaczynała wkurzać Honoratę.

– Napisałaś mi nazwę i adres mieszkania w mailu. Myślisz, że nie jestem w stanie zapamiętać?

– Nie bądź taka mądrala.

Aż do przesiadki milczały.

Milczały także w metrze. Honorata wzięła dzień wolny na przyjazd siostry. Zamierzała spędzić go przyjemnie. Zaplanowała wizytę u fryzjera i spotkanie z dawno niewidzianą koleżanką. Lilka miała się rozpakować i odpocząć po podróży w nieabsorbujący starszej siostry sposób.

Lilianna nigdy nie była w Londynie. Chłonęła jego koloryt, ruch po niewłaściwej stronie ulicy, zapach metra, kolorowe ubrania londyńczyków. Chciała od razu się nasycić – jakby z obawy, że nie zdąży. Ale czy można odnaleźć ducha miasta w jedno popołudnie? Metro próbowała porównać ze znanym jej, warszawskim, wciąż coś ją jednak rozpraszało. Murzyn ufarbowany na blond w pomarańczowych pumpach, dziewczyna z niebieskim kolczykiem w nosie, starsza pani w ciężkim płaszczu pomimo lata. Kalejdoskop barw i korowód postaci.

– Wysiadamy. – Honorata trąciła ją łokciem.

Szły pięć minut. Mieszkanie było nieznacznie większe od chatki krasnoludka. Pokój i kuchenna wnęka, odgrodzona gipsowo-kartonową ścianą, a właściwie jej połową. Niewielka łazienka po lewej stronie od wejścia, z zasłonką prysznicową, która nie chroniła pomieszczenia przed zalaniem podczas mycia. Zakamieniony sedes, niewielka, lekko obtłuczona umywalka i dobrze oświetlone lustro, które zaraz po wprowadzeniu Honorata wymieniła na nowe i znacznie większe od pierwotnego. Przy starym niewygodnie było się malować. W salonie na umeblowanie składała się wytarta wersalka, rozkładany kwadratowy stół i nieduży telewizor. Wyposażenia dopełniały trzy półki – zamiast szafy. Jedną z nich Honorata niechętnie oddała Liliannie.

– Gdzie będę spała? – Młodsza siostra rozglądała się z uwagą.

Honorata machnęła głową w stronę drzwi. Leżał tam granatowy kłębek.

– Tylko sobie napompuj. I uważaj, żeby go nie przebić. Jest pożyczony – rzuciła, wychodząc do kuchni.

Lilka zacisnęła zęby. Nie przyjechałam tu, żeby się kłócić. Nie widziała nigdzie żadnej pompki. Poszukam potem, pomyślała.

– Co będziemy robić? – zapytała Honoratę, gdy już rozłożyła swój bagaż na półce.

– Ty musisz odpocząć po podróży – zarządziła Honorata. – Ja idę do fryzjera.

– Odpocząć? Lot trwał półtorej godziny…

– Wychodzę za pół godziny. – Honorata nie dała sobie przerwać.

– W porządku. – Lilianna się zirytowała. – Szkoda, że nie zapytałaś, jak mama i co w…

– Rozmawiałam z mamą wczoraj przez telefon, wszystko wiem.

– Świetnie. Daj mi klucze, pojadę do miasta.

– Tylko się nie zgub.

– Przyklej mi do pleców wielką kartkę z adresem.

Honorata nie odpowiedziała. Podała klucze i wyszła. Przeczekam u fryzjera, nie będzie mnie ta mała wkurzać, myślała.

Zaprosiła siostrę na wyraźne życzenie matki. Wcale za nią nie tęskniła. Lilka, rodząc się, sprawiła starszej siostrze dużą przykrość. Honorata zawsze uważała, że Lilka ma łatwiej, wygodniej i lepiej. Ubrania ładniejsze, chociaż donaszane po starszej siostrze, flamastry w żywszych kolorach, chociaż obydwie miały najtańsze, i kolegów w klasie przystojniejszych, chociaż przecież smarkacze jej nie interesowali. Tylko w kwestii urody żywiła przekonanie, że młodsza siostra nie dorasta jej do pięt. Jej zdaniem Lilka nie umiała się ani ubrać, ani uczesać, ani umalować.

Lilianna została sama. Nie wiedziała jeszcze, co chce w Londynie obejrzeć, postanowiła więc po prostu pojechać do centrum. Wsiadła w metro linii District i przejechała jedenaście stacji, by popatrzeć na Tower. Znała jej legendę. Chodziła po ulicach bez specjalnego celu, to był tylko spacer. Wolałaby wprawdzie włóczyć się w towarzystwie, chociażby siostry, z konieczności jednak zadowoliła się własnym.

Gdy wracała, w wejściu na klatkę schodową uśmiechnęła się do sympatycznie wyglądającego chłopaka. Wszyscy się tam znali, nowa twarz zwracała uwagę, więc zagadał do Lilki. Był Pakistańczykiem, który tak samo jak wielu Polaków przyjechał do Londynu w poszukiwaniu lepszego życia. Z „lepszym” wychodziło różnie, ale nie miało to wpływu na jego życzliwość. Serdecznie zareagował na wieść, że ma przed sobą siostrę Honoraty, a już po kilku minutach stał przed drzwiami Lilki z nożną pompką w rękach. Na zmianę wypełniali powietrzem kolejne komory materaca. Gdy wróciła Honorata, siedzieli razem na kanapie, popijając herbatę i zagryzając drożdżówkami, które Lilka kupiła w polskim sklepie. Honorata uśmiechnęła się i przywitała grzecznie sąsiada.

Lilianna patrzyła na nią trochę przerażona. Starsza z sióstr miała na głowie poskręcane loki à la mama. Trwała z lat osiemdziesiątych na tlenionych włosach. Różowa szminka, bluzka z cekinowym napisem i falbanami na rękawach, pumpy z gumkami w połowie łydek. Lilianna przełknęła ślinę.

– Idziesz jutro do pracy? – zapytała nieśmiało. – Bo jeśli nie…

– To co? – warknęła Honorata.

– To może pojechałybyśmy do Hyde Parku obejrzeć fontannę?

– Mówisz o fontannie Diany?

Lilianna kiwnęła głową. Honorata się zamyśliła.

– To nie byłoby głupie. – Spojrzała na siostrę. – Będzie jakiś pożytek z twojej wizyty.

Lilianna i Honorata miały jedną, tylko jedną, wspólnie wielbioną postać, chociaż adorowały ją z różnych powodów. Lady Di.

– Słyszałem, że fontanna już działa – powiedział sąsiad Pakistańczyk już niemal w wyjściu.

Honorata znów kiwnęła głową. Tego wieczora niewiele więcej rozmawiały.

Podczas szykowania śniadania Honorata była rozkojarzona.

To będzie dobre, naprawdę dobre, myślała. Nigdy nie miałam czasu na włóczenie się po mieście!

Mieszkała w Londynie dwa lata, ale go nie zwiedzała. Albo była zmęczona, albo spędzała czas w pracy, albo miała inne plany.

W metrze siostry milczały. Lilka rozglądała się z zaciekawieniem, Honorata patrzyła znudzona w jeden punkt, chociaż wewnętrznie trzęsła się z podniecenia. Fontanna! Właściwie dlaczego jeszcze jej nie widziałam?

Princess Diana Memorial Fountain siostrom by się spodobała, nawet gdyby była najbrzydsza na świecie. Ale nie była. Owalnie rozłożony strumień w łożysku z granitu robił wrażenie. Spacerowały wzdłuż, przechodziły przez mostki, podziwiały misternie wycięte romby wodospadu, aż w końcu – zmęczone – przysiadły na kamiennym rancie.

– To dobry pomnik dla Diany – powiedziała Honorata.

Lilianna kiwnęła głową.

– Tak efektowny jak ona sama.

– Te wszystkie bąbelki, wycięcia, jak jej boskie ubrania. Jakby falbanki i bufy, cała ona! – Honorata się zachwycała.

Lilka wywróciła oczami.

– Przestań. Diana miała dobry gust, to widać w jej ostatnich ubraniach. Bufki i marszczenia to lata osiemdziesiąte, szybko wyrosła z tej tandety.

– Jakiej tandety! – Starsza siostra się żachnęła. – Była śliczna, dobra i mądra, i ubierała się wspaniale!

– Była piękna. – Lilianna się zgodziła. – Nieszczęśliwa i niezbyt mądra, a w każdym razie niewykształcona. Za to miała wspaniałe serce.

– Jak to niewykształcona? Była bardzo mądra!

– Była dobra, Honorata, to nie to samo.

– Ty i to twoje wykształcenie! Co ono niby warte?

Lilce nie chciało się dyskutować. Wystawiła twarz na słońce. Honorata przez chwilę mruczała do siebie, potem umilkły. Ale rozmowa była zaledwie przerwana, nie zakończona.

– A ta jej ślubna suknia… – Honorata westchnęła.

– Studium kiczu i bezguścia. – Lilianna znów musiała zaprzeczyć. – Diana była wtedy Shy Di, pamiętasz? Potrzebowała czegoś, co doda jej odwagi. Wizerunek księżniczki z bajki stworzyła po to, żeby zająć wszystkich ciuchem, nie sobą.

– Ty to w ogóle nie wiesz, w czym kobiecie jest dobrze. – Honorata wzruszyła ramionami.

– Pamiętasz ten wielki płaszcz Escady, żółty w ogromną kratę? Bodajże z tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego siódmego roku? Okropieństwo. Diana wyglądała jak ogromny, ciężki kanarek.

Honorata milczała z zaciśniętymi ustami.

– Albo ten zielony, szmaragdowy właściwie, też w kratkę. Chyba z osiemdziesiątego piątego. Wielki wykładany kołnierz i do tego kapelusz, spod którego nie było jej widać. I jeszcze te monochromatyczne zestawienia: niebieska bluzka, niebieska spódnica, niebieski płaszcz, niebieski kapelusz, niebieskie buty, a do tego szmaragdy w uszach. Wyrobiła się potem i nauczyła wykorzystywać te rzeczy oddzielnie. Każda z nich była piękna, ale osobno. Razem były jarmarczne.

Honorata była coraz bardziej poirytowana.

– Co ty wiesz. Do czerwonej spódnicy najlepiej pasują czerwone rajstopy!

– Mhm. Czerwony żakiet i czerwony kapelusz. Weź wyluzuj! Taka moda straszyła w latach osiemdziesiątych i na szczęście minęła. Mam czasem wrażenie, że chciałabyś się tak ubierać. – Lilka spojrzała na siostrę z politowaniem.

– Owszem, to bardzo kobiece. – Honorata uniosła twarz w górę. – I lekkie poduszki też nie zaszkodzą.

Lilianna westchnęła.

– Dobra, nie kłóćmy się. I tak wiemy, że najpiękniejsza torebka to Lady Dior.

– I buty od Jimmy’ego Choo.

– I ostatnie kreacje, takie proste, krótkie sukienki z odsłoniętymi ramionami. – Lilianna się rozmarzyła.

– A pamiętasz tę suknię, w której tańczyła z Travoltą? – Honorata się uśmiechnęła.

– Pewnie. Bez kokardy byłoby wprawdzie le… – Widząc minę Honoraty, Lilka przerwała. – Była piękna.

Siostry opalały się, siedząc na brzegu owalnej fontanny, wsłuchane w szum wody. Potem ruszyły spokojnie aleją wzdłuż trawnika, w końcu przysiadły w cieniu, na ławce. Młodsza zaczęła się wiercić.

– Cholera! – zaklęła wreszcie.

Honorata podniosła głowę, ale o nic nie zapytała.

– Zostawiłam okulary przeciwsłoneczne gdzieś na obmurowaniu fontanny. Nie mam pojęcia, w którym miejscu.

– Co za fujara. Pójdę z tobą poszukać, inaczej mnie też zgubisz.

Ruszyły wzdłuż strumienia. Lilianna rozglądała się coraz niespokojniej.

– Czy coś się stało? – Usłyszały miękki baryton. Ani Honorata, ani Lilka nie przypuszczały, że mówi do nich, więc nie zareagowały. – Czy mogę w czymś pomóc? – Odwróciły się, gdy głos zabrzmiał bliżej.

Pan brązowy, pomyślała Lilka.

Brązowe włosy, lekko falujące. Orzechowe oczy. Idealnie w typie Lilianny. Honorata wolałaby ciemniejsze, prawie czarne, ale całość postrzegała jako niezłą. Sztruksowy garnitur, brązowy. Brązowe buty. Uśmiechał się z kurtuazją, lekko pochylając ramiona w stronę dziewczyn.

Brąz jest ciepły, pomyślała Lilianna. Ale nudny.

To musi być dobry człowiek, pomyślała Honorata. Ciepły – jak kolory, które lubi. Skoro nosi, to na pewno lubi. Cały jest taki… brązowy.

– Zostawiłam gdzieś okulary – powiedziała Lilka. – Muszę je szybko znaleźć, od słońca puchną mi oczy. Za chwilę wracam – dodała, już właściwie odchodząc.

Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów Honorata pomyślała pochlebnie o siostrze. Ostatnio… ostatnio myślała tak w czasach licealnych, gdy smarkula pomagała jej odrabiać matmę.

– Jestem Philip.

– Witaj. Jestem Honorata.

– Honorata? Honour?

Kiwnęła głową.

– Piękne imię – powiedział Philip.

Przez chwilę patrzył jej w oczy, Honoratę rozpuszczało słońce i jego wzrok.

On ocenił ją jednoznacznie. Głupia Polka, z paskudnym akcentem, która nie umie się uczesać ani ubrać. Ale ta druga…

Podobno pierwsze wrażenie możemy zrobić tylko raz. Philip, wychowany w konserwatywnej angielskiej rodzinie, nigdy nie przyznawał się do silnych instynktownych emocji, które wzbudzali w nim ludzie. Nie wypadało o tym mówić, nie wypadało okazywać, jednak od dzieciństwa miał wyklarowany obraz nowo poznanych osób. Nie zdarzało mu się zmieniać opinii, wolał zerwać kontakt z człowiekiem niż uznać, że się pomylił. W przypadku Honoraty wystarczył mu jeden rzut oka, tak przynajmniej uważał – dłużej za to, i z uznaniem, przyglądał się Lilce.

– Napijemy się kawy?

– Nie wiem… – Honorata się zaczerwieniła. – Jestem z siostrą… Tak.

– Świetnie. Kiedy wróci twoja siostra, podejdźmy tam. – Philip wskazał na budynek nad brzegiem jeziora Serpentine. – Oczywiście ja zapraszam.

Honorata kiwnęła głową. Zwykle wygadana, teraz nie wiedziała, co powiedzieć. Philip patrzył na nią, nienachalnie, ale jednak. Chciała zabłysnąć, ale bała się otworzyć usta. Patrzyła tylko na niego, a mężczyzna po chwili po prostu rozpoczął konwersację o pogodzie. Lilianna wróciła po trzech minutach z okularami w ręku. Ciemne szkła były zapaćkane, idąc, szukała w plecaku chusteczki. Na propozycję wypicia kawy roześmiała się.

– Przecież angielska kawa jest ohydna!

Philip też się roześmiał.

– Zakład?

– Nie chciałam cię urazić. I tak musimy coś zjeść. Jeden warunek – uśmiechnęła się – że będę mogła wybrać inny napój.

– Jasne. Kawa to tylko hasło. W tym miejscu podają dobre jedzenie.

Honorata była wściekła na siostrę za przejęcie inicjatywy. Lilianna na szczęście szybko zamilkła i skupiła się na widokach. Usiedli na plecionych krzesłach na tarasie Lido Cafe.

– Poproszę cheeseburger and chips, z serem gruyere. Bardzo po angielsku, szczególnie ten ser. – Lilianna się roześmiała.

– A ja kalmary głęboko smażone z pikantnym majonezem. – Honorata szybko się zdecydowała.

– Dla mnie jagnięcina. – Philip zakończył zamówienie. Kiedy poszedł do łazienki, Lilka zwróciła się do siostry:

– Przecież ty nie lubisz smażonego?

– Philip mówił, że kalmary są tu wyjątkowo dobre.

Obiad mijał w rytmie zalotnych chichotów Honoraty. Philip uwodził, Lilianna obserwowała uważnie.

Nie byłoby nas stać na jedzenie w tym miejscu. Wystawnie, ale niesmacznie. I strasznie drogo, oceniła w myślach Lilka, przeglądając kartę po raz kolejny. Ale facet jest naprawdę przystojny.

– Drogie panie, może jeszcze marchewkowe ciasto? – Philip umiał czarować.

Lilka pokręciła głową, Honorata się skusiła. Nie wiadomo, kiedy będę mogła znowu zjeść w takim drogim miejscu, pomyślała.

Philipowi coraz bardziej podobała się niepokorna siostra, która nie chciała kawy ani ciastka, nie dawała się też łatwo zabawić.

– Drogie panie, skoro tak lubicie księżną Dianę, to może wybierzemy się któregoś dnia na Memorial Walk? Pomiędzy Kensington Gardens, Green Park, Hyde Park, aż po St. James Park.

– To byłby długi spacer. – Honorata się zawahała.

– Możemy przerwać w dowolnej chwili. – Patrzył pytająco.

– Chciałabym zobaczyć różę Princess of Wales. Jest podobno niesamowita. Ma kremowe pączki, a potem śnieżne kwiaty. Niewielkie, ale ponoć na krzaku jest ich zatrzęsienie. – Honorata się rozmarzyła.

– Szkoda, że róże nie kwitną w sierpniu – trzeźwo skomentowała Lilianna. Starsza siostra nie kryła niezadowolenia.

– Niektóre kwitną. I zawsze możemy powtórzyć wycieczkę w maju. – Philip nie przestawał kusić.

– Z przyjemnością – odpowiedziała Honorata szybko, żeby nie dać Lilce szansy. – To może za trzy dni? Ten Memorial Walk?

– Za trzy dni będzie świetnie. – Philip klepał się po kieszeniach. – Odprowadzę was, oczywiście… – powiedział, rozglądając się. Pomacał kieszenie, jakby czegoś szukał.

Lilka była zmęczona tym towarzystwem. Sięgnęła po torebkę, gdy Philip powiedział:

– Nie wiem, gdzie zostawiłem telefon. Mogę? – Nie czekając na odpowiedź, chwycił telefon Lilianny, leżący jeszcze na stoliku. Wstukał swój numer, zanim zdążyła zareagować. Sygnał odezwał się z kieszeni jego marynarki.

– Dziękuję. – Westchnął z ulgą, oddając Lilce telefon. – Dasz mi swój numer? – zapytał, spoglądając w oczy Honoracie.

Zapisała go na serwetce. Uważała, że tak jest romantycznie. Wstukanie do telefonu podyktowanego ciągu cyfr uznała za trywialne. Philip odwdzięczył się drugą serwetką.

– Byłoby mi miło, gdybyśmy mogli się kiedyś jeszcze spotkać – dodał.

– Wiesz, chciałyśmy się jeszcze przejść… – Lilianna zawiesiła głos, a Philip pospiesznie odpowiedział:

– Oczywiście, oczywiście. Nie będę przeszkadzał. Do zobaczenia, do następnego razu.

Oddalił się szybkim krokiem w stronę wyjścia z parku.

Fantastyczna ta mała, pomyślał. Rzadko odczuwał takie emocje. Przywykł do tego, że może cieszyć się każdą napotkaną kobietą. Żadna się nigdy nie skarżyła, głównie dlatego, że nie wypadało. W towarzystwie dobrze urodzonego mężczyzny czas powinien upływać spokojnie, kulturalnie i miło. Jeśli było inaczej, nikt tego nie przyznawał.

Siostry powoli zmierzały do wyjścia, śladem Philipa. Nie rozmawiały. Lilka się rozglądała, obserwowała zachowanie ludzi, ich stroje, podsłuchiwała brzmienie języka. Honorata szła obok z zaciśniętymi wargami. Odezwała się dopiero w bramie parku.

– Jak mogłaś! Taki miły człowiek!

Za bramą miasto hałasowało, zmuszając siostry do podniesienia głosu.

– Masz jego telefon, możesz zadzwonić. Jak na pierwszy raz wystarczy. Miły nie miły, ja chcę zrobić jeszcze zakupy i poczytać trochę o Londynie. I jestem zmęczona.

– Jesteś za młoda na zmęczenie. – Honorata nie ukrywała już złości.

A ty za stara na romanse z przypadku, pomyślała Lilka, ale nic nie powiedziała.

Ciąg dalszy w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: