Pułapka na ktosia - ebook
Pułapka na ktosia - ebook
Hania i Artur spędzają wakacje ze swoim tatą w letniskowym domku nad jeziorem. Sielankowy spokój przerywa seria niespodziewanych i dziwnych wydarzeń. Znikają obrane ziemniaki, jabłka, kotlety, słomkowy kapelusz Hani, a w końcu… slipki taty. Hania i Artur podejrzewają, że w okolicy grasuje tajemniczy wszystkożerny stwór. Postanawiają zastawić na potwora pułapkę. Czytam sobie to trzypoziomowy program wspierania nauki czytania dla dzieci w wieku 5-7 lat. Bo radość czytania to bakcyl, którym naprawdę warto się zarazić!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-281-2466-0 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Była sobota. Hania i Artur jechali z tatą na wakacje. Tata miał dość zgiełku wielkiego miasta. Chciał wypocząć w głuszy*, więc specjalnie wybrał domek nad jeziorem w samym sercu Borów Tucholskich.
Gdy dojechali na miejsce, wszyscy troje wyskoczyli z samochodu.
Domek był drewniany i ładny.
– Mam przeczucie, że będziemy tu mieli ciszę i spokój – powiedział tata.
Najpierw tata rozejrzał się po okolicy, a potem zaczął rozpakowywać walizki. Jednak Hani i Arturowi szkoda było na to czasu.
Pobiegli obejrzeć gospodarstwo rolnika, który wynajmował domki. Zagroda miała tak wysoki płot, jakby ktoś trzymał za nim co najmniej żyrafy. Jednak żyraf tam nie było. Był za to koń. I całe stado kóz. Gospodarz właśnie dawał kozom trawę. Zwierzęta pchały się, by zjeść jak najwięcej smakowitej trawki. Były niezwykle urocze, jednak żadna z kóz do dzieci nie podeszła. Trochę rozczarowani Hania i Artur udali się nad jezioro. Artur chciał zbudować zamek z piasku, ale Hania miała lepszy pomysł: zbudują tajemny szałas, o którym nikt nie będzie wiedział. Będą tam spędzać całe dnie, a jeśli tata im pozwoli, może nawet noce. Zaczęli ustalać, gdzie dokładnie powinien powstać, gdy usłyszeli głos taty:
– Haniu, Artku! Obiad!
W podskokach pognali do wynajętego domku. Szałas szałasem, a jeść trzeba.
Po obiedzie tata zapytał, co będą robić.
Artur bąknął, że pograją w piłkę. Nie mógł przecież zdradzić, jakie mają plany.
Brat i siostra błyskawicznie zmyli naczynia i pognali nad jezioro.
– Tylko nikomu ani słowa. Podnieś do góry prawą rękę i powtarzaj za mną: „Przysięgam, że nawet gdyby mnie obdzierano ze skóry, nie zdradzę miejsca budowy naszego szałasu”. – Hania ustaliła zasady.
Chcieli zacząć pracę, ale było na to zbyt późno. Umówili się, że następnego dnia od rana zabiorą się do budowy szałasu.
Na kolację tata usmażył naleśniki z jagodami i po raz kolejny powiedział, że tu jest cudownie jak w raju.