Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rampa w pamięci Żydów deportowanych do Auschwitz - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt chwilowo niedostępny

Rampa w pamięci Żydów deportowanych do Auschwitz - ebook

Głos świadków historii, którzy doświadczyli piekła Auschwitz-Birkenau.

Tym razem tragiczne przeżycia dotyczą pierwszego kontaktu z obozem zagłady – miejscem, gdzie skazani na Zagładę wysiadali z pociągów po wielodniowej wyczerpującej podróży. To była rampa. Złudne wrażenie przybycia do celu i związanej z nim ulgi, a także wizja odpoczynku i znalezienia schronienia, szybko zmieniały się w przerażenie i bezradność. Tylko zdrowi, młodzi i silni mogli przetrwać. Członkowie ich rodzin – żony z małymi dziećmi, rodzice, dziadkowie – jako niezdolni do pracy – byli wysyłani na śmierć.

Publikacja zawiera fragmenty relacji byłych więźniów, opisujące dramatyczne wydarzenia w trakcie deportacji do obozu oraz bezpośrednio po przybyciu na tzw. rampę w Birkenau. Rampa ta dla wielu deportowanych Żydów stała się symbolicznym przekroczeniem wrót piekła, miejscem, gdzie na zawsze stracili z oczu swoich najbliższych. Głosy świadków zostały umieszczone w pięciu rozdziałach ukazujących wstrząsające doświadczenie Zagłady: Pociąg, Przyjazd, Na rampie, Selekcja, Straszna prawda.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-7704-315-8
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Jesienią 1941 roku, w okresie największych sukcesów wojennych Trzeciej Rzeszy, zapada w Berlinie ostateczna decyzja o całkowitym wyniszczeniu europejskiej ludności żydowskiej. W ciągu kolejnych trzech lat z całej okupowanej przez Niemcy Europy, a także z państw będących koalicjantami Niemiec, setki pociągów wywożą Żydów całymi rodzinami do specjalnie utworzonych w tym celu ośrodków Zagłady. W odosobnionych tych miejscach specjalne jednostki SS, przy pomocy spalin lub gazu, mordują ponad dwa i pół miliona osób, czyli prawie połowę wszystkich żydowskich ofiar Zagłady¹. Najdłużej funkcjonującym i najbardziej śmiercionośnym z tych ośrodków staje się Auschwitz, a dokładniej jego kompleks obozowy w Birkenau.

Deportacje, na ogół w zamkniętych wagonach towarowych, wyrywają ludzi z ich dotychczasowego miejsca zamieszkania – czy to z rodzinnych miast, czy to z obozów przejściowych, czy to ze specjalnie utworzonych i etapami likwidowanych gett. Zgodnie z ustaleniami wynikającymi z konferencji w Wansee organizacja tych transportów musi uwzględniać rozkłady jazdy licznych, regularnie kursujących pociągów oraz dodatkowe składy kolejowe podtrzymujące zaopatrzenie frontów i inne transporty wojskowe. Podróż zatem trwa długo – od kilkudziesięciu godzin do kilku dni. Zdarzało się jednak, na przykład w przypadku deportowanych z odległej Grecji, że droga ta trwała nawet i około tygodnia.

Warunki transportów były z reguły drastycznie złe. Stłoczenie w wagonach nie pozwalało przybrać ludziom żadnej pozycji zezwalającej na odpoczynek, w wielu przypadkach – w tych zamkniętych wagonach – utrudniało wręcz swobodne oddychanie. Brak jedzenia, a jeszcze bardziej wody, doprowadzał ludzi do skrajnego wycieńczenia. Za jakiekolwiek instalacje sanitarne służyło wiadro, które jednak szybko okazywało się dalece niewystarczające. Wielu ludzi – chorzy, starcy, niemowlęta – umierało po drodze. Rzadko kiedy eskortujący esesmani pozwalali na wyniesienie ciał zmarłych z wagonów i najczęściej zmarli dojeżdżali do miejsca przeznaczenia wraz z jeszcze żywymi.

Ludzi męczyła także niepewność celu tej drogi. Co prawda, przed wyjazdem byli zapewniani, jakoby chodziło jedynie o przesiedlenie oraz pozyskanie lepszych warunków bytowych od tych, które znali z getta, co prawda także zachęcano ich do zabierania ze sobą najbardziej potrzebnych bagaży celem rzekomego odtworzenia swojego życia w miejscu przesiedlenia, jednakże, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej, już w 1943 roku do gett docierały coraz liczniejsze pogłoski o prawdziwych okolicznościach tych przesiedleń, a więc o komorach gazowych i krematoriach. W szczególności świadkowie z Kulmhof oraz uciekinierzy z buntów Treblinki i Sobiboru dostarczali naocznych świadectw w poszczególnych gettach. Niejednokrotnie nie chciano jednak im wierzyć, kurczowo trzymając się nawet najmniej przekonujących sygnałów budzących nadzieję. Niemcy ową nadzieję podtrzymywali bardzo świadomie.

Tymczasem, po długiej i często potwornej podróży przyjazd na miejsce, do Auschwitz, nie dawał z początku jednoznacznej odpowiedzi na temat losu, jaki Trzecia Rzesza przeznaczyła Żydom. Brutalne i bezwzględne wyrzucenie ludzi z pociągu miało na celu doprowadzenie do bezproblemowego porzucenia przez nich swojego ostatniego dobytku, pozostawienia najbliższych zmarłych oraz pod wpływem terroru pogodzenia się z rozdzieleniem całego transportu na kilka podstawowych grup: potencjalnie przydatnych do pracy, z wydzielonymi od mężczyzn kobietami i dziećmi, oraz osób starszych, chorych, zniedołężniałych. Tych ostatnich, uznanych za całkowicie zbędnych, esesmani zabierali z rampy bezpośrednio ciężarówkami opatrzonymi znakiem Czerwonego Krzyża. Pierwsi przechodzili przez selekcję prowadzoną przez niemieckiego lekarza.

Selekcja po przybyciu transportu była wydarzeniem typowym wyłącznie dla Auschwitz. W innych ośrodkach zagłady zdarzały się sytuacje, w których esesmani wybierali pojedyncze osoby dla uzupełnienia niewielkiego kontyngentu więźniów obsługujących instalacje śmierci lub sortujących zwożony przez Żydów dobytek. W przeciwieństwie do Kulmhof, Treblinki, Sobiboru i Bełżca, od początku ostatniej fazy ludobójstwa na europejskich Żydach Auschwitz pełnił jednocześnie dwie role – ośrodka zagłady i obozu koncentracyjnego. Na potrzebę tej drugiej funkcji instytucja selekcji sprawiała, że Niemcy pozyskiwali najbardziej zdatnych do niewolniczej pracy ludzi i kierowali ich do zmodyfikowanej na potrzeby Auschwitz koncepcji odroczonej chwilowo zagłady: „Vernichtung durch Arbeit”².

Rampa – i związane z nią wydarzenia – była ostatnim wspólnym doświadczeniem rodzin żydowskich deportowanych do Auschwitz. Rozdzielenie rodzin było tak szybkie, że najczęściej nie dochodziło do pożegnania między ich członkami. Ludzie, którzy przeszli przez lata szykan i wyniszczeń w gettach, przetrwali razem i żyli już niemalże wyłącznie dla siebie nawzajem, w chwili ostatecznej nie mogli nawet się pożegnać. Gdy docierało do świadomości tych kilkunastu procent wyselekcjonowanych i skazanych na niewolniczą pracę, co stało się z ich małżonkami, dziećmi, rodzicami, rodzeństwem, było już za późno na jakiekolwiek pożegnania. Ten brak pożegnania pozostał po wojnie, w duszy ocalałych, niezwykle traumatycznym wspomnieniem i ogromnym żalem lub nawet niezasłużonym, lecz niezwykle żywym wyrzutem sumienia.

To na tejże rampie, pod wpływem bicia i zastraszania, pozostawiali swoich zmarłych w wagonach, tamże tracili całe resztki swojego dorobku, lecz przede wszystkim to na tejże rampie widzieli się często po raz ostatni, nie wiedząc jeszcze, jaki los jest przypisywany poszczególnym grupom, na które byli dzieleni. Tam, w popłochu, wśród bicia, wrzasków i szczekania owczarków niemieckich, widzieli po raz ostatni strach w oczach swych dzieci, rezygnację na obliczach starych rodziców, dezorientację u rodzeństwa. W ten sposób, już natychmiast po przyjeździe, rozdział rodzin był przypieczętowany. To było największe, ostateczne, masowe okrucieństwo rampy. Brak pożegnania przed śmiercią.

Pierwotna rampa Birkenau znajdowała się wzdłuż głównej linii kolejowej niewiele ponad kilometr na południe od dworca w Oświęcimiu. Tam trafiały transporty w 1942, 1943 i na początku 1944 roku. Stamtąd, po selekcji, poszczególne grupy ofiar musiały przejść jeszcze kilkaset metrów do Birkenau. Dla usprawnienia tego procesu w przygotowaniu Sonderaktion „Ungarn”³ wybudowano w pierwszej połowie 1944 roku nową rampę wewnątrz obozu, doprowadzającą tory kolejowe niemalże do progu największych komór gazowych i krematoriów Trzeciej Rzeszy. To na niej esesmani zrobili w końcu maja 1944 roku słynne zdjęcia Albumu Auschwitz ukazujące wszystkie fazy przyjmowania transportów, selekcji i jej konsekwencji dla poszczególnych grup węgierskich Żydów.

Książka ta ma na celu ukazanie bardzo specyficznego doświadczenia Auschwitz, które z jednej strony było jedynie doświadczeniem transportów żydowskich, a z drugiej strony doświadczeniem niemalże dziewięćdziesięciu procent ofiar tego obozu i ośrodka zagłady. Jest to doświadczenie kilku zaledwie kwadransów, gdzie ulga końca podróży miesza się z nadzieją i narastającym lękiem, z rozdarciem w obliczu utraty najdroższych, z loteryjną i nie do końca zrozumiałą istotą selekcji oraz wejściem w niezrozumiały świat obozowy. W książce tej przemówią – rzecz jasna – jedynie Ci, którzy zostali jednym skinięciem palca przesunięci przez lekarza SS w kierunku obozu. A potem, którzy przeżyli piekło obozowe i mogli świadczyć po wojnie. Ci skierowani w przeciwną stronę najczęściej już niewiele w swym życiu wypowiedzieć zdołali.

To też jest specyfiką Auschwitz. Z racji owych dwóch funkcji – ośrodka Zagłady i obozu koncentracyjnego – powstało na kanwie przeżyć ludzkich wielokrotnie więcej opisów owych ostatnich chwil, niż pochodzących z wszystkich pozostałych głównych ośrodków Zagłady razem wziętych. Obóz koncentracyjny był świadkiem ośrodka Zagłady. Ci, którzy z owego obozu wyszli, swoje świadectwo niejednokrotnie ujawnili.

Im zatem oddajmy głos.POCIĄG

Mąż został wywieziony do Oświęcimia nieco wcześniej ode mnie. Ja wyjechałam z Terezina⁴ 6 października 1944 roku. Tuż przed odjazdem, gdy już zostałam oznaczona numerem na szyi⁵, otrzymałam kartkę od męża⁶, w której pisał, że mieszka w doskonałych warunkach, wszystko jest czyste, wyżywienie jest świetne, wszystko zostało wysprzątane. Według naszej umowy oznaczało to, że jest dokładnie odwrotnie. Jako adres zwrotny podano Auschwitz-Birkenau, Zigeunerlager⁷.

Eliška Rösslerova (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 89, s. 43.

Pociąg ruszył. (…) Po raz pierwszy pociąg zatrzymał się w Bielefeld, dzisiaj nie mogę tego Panu dokładniej przedstawić, w każdym razie mogliśmy to już w Bielefeld stwierdzić, że oba wagony, w których był nasz większy bagaż⁸, już nie były doczepione do pociągu. Widocznie wagony te pozostawiono już w Dortmundzie. Gdy powiedzieliśmy o tym naszemu ojcu, dał nam taką odpowiedź: „Tam, dokąd teraz jedziemy, nie będziemy przecież potrzebowali bagażu”.

Hans Frankenthal (104920), Relacja w: Oświadczenia, t. 118, s. 108.

Przejazd trwał dwie lub trzy doby⁹ – dokładnie nie pamiętam.

Ilona Stružinska (A-26028), Relacja w: Oświadczenia, t. 80, s. 166.

Nie mam pojęcia, jak długo trwała podróż. Było to kilka dni. W drodze dawano bowiem pierwszeństwo dla pociągów wojskowych. Wielokrotnie zatrzymywano nas na długie postoje.

Lala Lubelska (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 144, s. 242.

To był zamknięty wagon przeznaczony do transportu bydła.

Abraham Dragon (83360), „…płakaliśmy bez łez…”, Warszawa-Oświęcim 2010, s. 111.

Wagony były przeładowane, ale nie potrafię powiedzieć, po ile osób jechało w naszym wagonie.

Ilona Stružinska (A-26028), Relacja w: Oświadczenia, t. 80, s. 166.

Jechaliśmy w przepełnionych wagonach, w każdym po 60-70 osób oraz bagaże.

Miroslav Karny (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 83, s. 126.

Połowę wagonu zajmował bagaż, a resztę ludzie siedzący w kucki.

Imréné Kun (n.n.), Relacja w: Oświadczenia, t. 75, s. 110.

Próbowaliśmy spać na tym niewielkim dobytku, jaki nam pozostał.

Philip L. Gans (139755), Relacja w: Wspomnienia, t. 262, s. 143.

Ludzie siedzieli na podłodze obok swoich bagaży i panował wielki ścisk. Jeśli ktoś zasnął, to przeszkadzał sąsiadowi, który skarżył się, że inny zajmował tyle miejsca. Na to mój kuzyn próbował wprowadzić nieco porządku w tym ścisku, wzywając młodych ludzi, aby odstąpili starszym lepsze miejsca przy ścianie.

Tzippora Hager (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 105, s. 63.

Byliśmy ciasno stłoczeni. Nie było miejsca, żeby usiąść albo się położyć. Prawie nie mogliśmy się poruszać – to było straszne.

Abraham Dragon (83360), „…płakaliśmy…”, 2010, s. 111.

Podróż do Oświęcimia zapamiętałam jako straszną. Poszczególne wagony były maksymalnie przepełnione, dręczyło nas pragnienie.

Saba Arbus (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 124, s. 137.

Było potwornie duszno, w szczególności podczas dnia. Przecież był to sierpień.

Lala Lubelska (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 144, s. 242.

Transport składał się z całych rodzin. Byli w nim ludzie starzy i młodzi, chorzy i zdrowi a także i dzieci.

Aron Piernat (74324), Relacja w: Oświadczenia, t. 3, s. 401.

W potwornym ścisku jechały z nami również kobiety ciężarne.

Ajzyk Szwarc (92811), Relacja w: Oświadczenia, t. 33, s. 101.

Maleńkie dzieci, kobiety ciężarne, mężczyźni, chorzy, starzy…

Zako Poliker (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 118, s. 78.

Nie widzę żadnej twarzy. Giną wszystkie w ciemności. Wokół mnie widzę tylko cienie.

Riva Minska (55082), The cage, New York 1997, s. 143.

W transporcie tym ja byłem jedynym profesorem uniwersytetu.

Berthold Epstein (79104), Protokół zeznań, proces Hössa, t. 5, s. 24.

Byliśmy tak stłoczeni, że połowa z nas nie miała gdzie usiąść. Ściśnieni jedni przy drugich, mój mąż, mój starszy syn i ja pozostawaliśmy na stojąco, aby wygospodarować trochę miejsca dla mojego ojca. Niedawno przeszedł poważną operację i musiał bezwzględnie odpoczywać.

Olga Lengyel (n.n.), Hitler’s Ovens, New York 1947, s. 12.

Musieliśmy załatwiać potrzeby naturalne, korzystając z jakiegoś kubła. Było to straszne.

Rachela Grynfeld (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 134, s. 99.

Dla mnie, młodej wówczas dziewczyny, poniżający był fakt, że w obecności innych, także mężczyzn, trzeba było załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. Wiadro zapełnione po brzegi nieczystościami stało pośrodku wagonu.

Saba Arbus (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 124, s. 137.

Jedyny pojemnik do załatwiania potrzeb naturalnych wypełnił się bardzo szybko i wkrótce nurzaliśmy się w moczu i ledwie mogliśmy znieść odrzucający smród od beczki stojącej na środku wagonu.

Paul Grastain (55268), Relacja w: Jawischowitz. Podobóz Auschwitz, Brzeszcze 2009, s. 194.

Życie w wagonie szybko stało się nie do zniesienia. Wiadro z wodą było od dawna puste; beczka była pełna i przelewała się; chorzy i dzieci krzyczeli i płakali; starcy umierali z pragnienia i zmęczenia.

Adolphe Garfinkel (61690), Relacja w: Jawischowitz…, s. 173.

W pociągu rozgrywały się straszne sceny, krzyk, płacz, jęki, ludzie umierali, nie było toalety, leżało się we własnym kale.

Olga Zwicker (bez numeru), Relacja w: Wspomnienia, t. 249, s. 192.

Ze stojącego w kącie wagonu wiadra przeznaczonego do załatwiania potrzeb fizjologicznych rozchodził się odurzający nas zapach. Przypuszczam, że niemało moich współtowarzyszek podróży zginęło w drodze z głodu, pragnienia i przemęczenia, część z nich po prostu zadusiła się.

Erna Birnbach (A-20713), Relacja w: Oświadczenia, t. 132, s. 221.

Wiele starszych osób zmarło w drodze, jednak nie można było usunąć ich zwłok.

Imréné Kun (n.n.), Relacja w: Oświadczenia, t. 75, s. 110.

Żywi i martwi byli wymieszani, stojąc obok siebie, gdyż nawet trupy nie mogły upaść.

Zwi Blumenfrucht (108009), Relacja w: Jawischowitz..., s. 147.

Z powodu panującej ciasnoty, uniemożliwiającej poruszanie się z miejsca, nie mogliśmy nawet dostać się do swoich paczek z żywnością.

Imréné Kun (n.n.), Relacja w: Oświadczenia, t. 75, s. 110.

Do granicy węgierskiej eskortowali nas strażnicy węgierscy i niemieccy. Od granicy tylko Niemcy.

Ágnes Havas (A-9747), Relacja w: Oświadczenia, t. 88, s. 188.

Transport konwojowali esesmani, którzy obchodzili się z nami nieludzko, bijąc i wyzywając ludzi proszących o wodę.

Kozma Géza (n.n.), Relacja w: Oświadczenia, t. 84, s. 96.

Pomimo sierpniowego upału byłyśmy zupełnie pozbawione możliwości zaspokojenia pragnienia.

Erna Birnbach (A-20713), Relacja w: Oświadczenia, t. 132, s. 221.

Na pierwszych stacjach, na których zatrzymywał się pociąg, ludzie podchodzili do wagonów. Kilku z nas prosiło przez okna o trochę wody, żeby chociaż można było zwilżyć wargi. Niektórzy nawet chcieli nam dać wody, ale Niemcy nie pozwalali im zbliżać się do wagonu. Tylko niewielu udało się podać spragnionym trochę wody.

Eliezer Eisenschmidt (80764), „…płakaliśmy…”, s. 174.

Małe dzieci kwilą z głodu i pragnienia. Matki płaczą i błagają choć trochę wody, bo dzieci umrą.

Rachela Brandt (24667), Relacja w: Wspomnienia, t. 189, s. 66.

Pragnienie paliło – byliśmy stłoczeni bardziej niż śledzie w beczce. Dziecko wołało do mnie: „Wody! Wody!”. Wyciągało wysuszony języczek i błagało, błagało o wodę. Na próżno. Nie było wody! W Bułgarii pociąg zatrzymał się, żeby zmienić lokomotywę. Bułgarzy chcieli nam podać wodę, ale Niemcy, którzy pilnowali nas, nie dopuścili do tego. Strzelali do każdego, kto odważył się zbliżyć do pociągu, aby nam pomóc.

Zako Poliker (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 118, s. 78.

Jeśli ktoś z cywilnej ludności usiłował podać nam śnieg lub wodę, wówczas esesmani strzelali do niego.

Jakub Gordon (92627), Protokół zeznań, proces Hössa, t. 1, s. 162.

Pociąg poruszał się powoli, często się zatrzymywał, ale tylko raz otworzono wagony, aby podać wodę, której nam dotkliwie brakowało.

Kozma Géza (n.n.), Relacja w: Oświadczenia, t. 84, s. 96.

Podczas tego postoju wyciągnięto też z wagonów wszystkie zwłoki.

Jaacov Gabai (182569), „…płakaliśmy…”, s. 339.

W drodze zmarło wiele osób, ponieważ nie było powietrza, nie było też toalet, musieliśmy siedzieć na podłodze.

Esther Loewy (41948), Relacja w: Oświadczenia, t. 129, s. 241.

Od czasu do czasu dawano nam tylko wodę i można było opróżnić wiadro na odchody.

Imréné Kun (n.n.), Relacja w: Oświadczenia, t. 75, s. 110.

Kubły wypróżnia się przez okno.

Paul Halter (151610), Relacja w: Oświadczenia, t. 54, s. 30.

Używaliśmy do tego szmat, które potem wyrzucaliśmy przez okno.

Eliezer Eisenschmidt (80764), „…płakaliśmy…”, s. 174.

Nasza jazda trwała kilkanaście dni. Wielu udusiło się i zmarło w wagonach podczas tej piekielnej podróży.

Zako Poliker (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 118, s. 78.

Transportowano nas w nieznanym kierunku.

Kozma Géza (n.n.), Relacja w: Oświadczenia, t. 84, s. 96.

Przez małe zadrutowane okienka ludzie stojący przy okienkach obserwowali, przez jakie przejeżdżamy miejscowości.

Artur Dimant (139948), Relacja w: Oświadczenia, t. 109, s. 141.

Podczas jazdy wyglądaliśmy przez dziury w ścianach wagonu i mogliśmy odczytać nazwy miejscowości, przez które przejeżdżaliśmy, ale nie widzieliśmy, że jedziemy do Auschwitz.

Szlama Dragon (83359), „…płakaliśmy…”, s. 111.

W rzeczywistości nie wierzę, żeby ktokolwiek z nas kiedykolwiek słyszał o Auschwitz. Zawsze myśleliśmy, że jesteśmy przenoszeni do Niemiec, aby tam pracować dla niemieckiej sprawy.

Philip L. Gans (139755), Relacja w: Wspomnienia, t. 262, s. 143.

Niczego nie wiedzieliśmy. Powiedzieli nam, że jedziemy do obozu pracy. Nikt o niczym nie wiedział, nikt nas o niczym nie informował.

Josef Sackar (182739), „…płakaliśmy…”, s. 245.

Pamiętam, że kiedy przejeżdżaliśmy koło Białegostoku, mój ojciec powiedział coś takiego: „Widzicie, na pewno przeżyjemy. Jeśli pociąg nie skręcił w lewo, to znaczy, że nie jedziemy do Treblinki”. Mój ojciec słyszał o Treblince¹⁰, w obozie w Kiełbasinie, od Żydów, którzy przyjechali z Grodna. Żydzi z tamtych okolic wiedzieli więcej.

Eliezer Eisenschmidt (80764), „…płakaliśmy…”, s. 173.

Ktoś mówi o Śląsku. Moje wiadomości z geografii Europy Środkowej są słabe. Zwracam się do brata: „Gdzie znajduje się Śląsk?” Odpowiada mi, że są tam kopalnie węgla. Pociąg zatrzymuje się często na kilka godzin.

Maurice Cling (A-5151), Wy, co wchodzicie tutaj…, Oświęcim 2008, s. 75.

Jeden z więźniów wyjął kompas. Okazało się, że jedziemy na wschód. Wiedzieliśmy wtedy¹¹, że jest źle, ponieważ jedziemy do Oświęcimia.

Miroslav Karny (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 83, s. 126.

Kiedy przejeżdżaliśmy przez Katowice, po raz pierwszy wymieniono nazwę Auschwitz. Ciągle nie mogliśmy się domyślić, że mieliśmy znaleźć się w obozie koncentracyjnym.

Günther Rosenthal (107332), Relacja w: Wspomnienia, t. 236, s. 236.

O Auschwitz wiedzieliśmy jednak wcześniej, ponieważ stale nam nim grożono. Zawsze, jak coś było w obozie pracy, to SS nas straszyła: – Jeśli nie będziecie się zachowywać przyzwoicie, to pojedziecie do Auschwitz. A Auschwitz jest bardzo ciężkim i okropnym obozem koncentracyjnym.

Esther Loewy (41948), Relacja w: Oświadczenia, t. 129, s. 241.

Przenikały do nas ponure wieści o tym, co się działo w Treblince i innych lagrach, skąd niektórym naszym chłopcom udało się zbiec i przekazać nam wiadomości. Opowiadali o masowym uśmiercaniu, o paleniu zwłok, o biciu. Ostrzegali nas przed wywiezieniem, namawiali do ucieczki. O Auschwitz, jeśli dobrze pamiętam, raczej nie słyszeliśmy. Trzeba pamiętać, że więziono nas w gettach znajdujących się daleko od Oświęcimia, w północno-wschodnich rejonach okupowanej Polski. Przekazywane nam wiadomości były zbyt przerażające, aby można było dawać im wiarę. Sądzono, że przecież coś takiego nie mogłoby się zdarzyć w XX wieku, że są to przesadzone informacje.

Cyla Cybulska (29558), Relacja w: Oświadczenia, t. 104, s. 102.

Są ludzie, którzy dopiero po wojnie dowiedzieli się o całej prawdzie, twierdzą jednak, że znali ją już w trakcie wywózek. Takie jest moje zdanie w tej kwestii. Moi rodzice byli na tyle inteligentni i rozumni, że na pewno nie pozwoliliby wywieźć siebie wraz z dziećmi na zagładę. Nie byli jeszcze tacy starzy. Byli na tyle zaradni, że z pewnością daliby sobie radę w wyjściu z trudnej sytuacji. Mieliśmy przecież w naszym mieszkaniu różne komórki – skrytki. Mówili nam natomiast: „jedziemy do pracy, cała nasza rodzina”.

Rachela Grynfeld (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 134, s. 99.

Kiedy w Seredzie sformowano pociąg, według trasy przejazdu orientowałem się, dokąd nas wiozą. Trasa w kierunku zachodnim – do Austrii – oznaczała możliwość przeżycia deportacji. Wiedzieliśmy bowiem, że w tym czasie, czyli jesienią 1944 roku, część Żydów z Węgier deportowano w kierunku zachodu, do Austrii. Niestety już na trasie, gdy wiozący nas pociąg zmienił kierunek na północny, przypuszczaliśmy, że wiezieni jesteśmy do Auschwitz.

Leopold Fisher (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 108, s. 113.

Ludzie słyszeli, że jest tam jakieś miejsce masowej zagłady, ale nie chcieli w to wierzyć. Uważali to za niemożliwe. Dopiero w wagonach (w wagonie, w którym się znajdowałem, było sześćdziesiąt kilka osób), już blisko Auschwitz, uznaliśmy, że sytuacja nasza jest faktycznie niedobra, że jest bardzo źle. Stojący na peronach stacyjnych Polacy pokazywali nam palcami niebo. Nie mieliśmy jednak możliwości powrotu.

Jehuda Widawski (bez numeru), Relacja w: Oświadczenia, t. 131, s. 148.

Najpierw przez otwory zobaczyliśmy stację Pabianice, a potem była Częstochowa.

Wilhelm König (B-6656), Relacja w: Oświadczenia, t. 113, s. 196.

Pamiętam, że wieziono nas przez Częstochowę. Wiedzieliśmy już, że wiozą nas do Oświęcimia. Kolejarze bowiem krzyczeli na nas, żebyśmy uciekali, bo jedziemy na śmierć.

Ajzyk Szwarc (92811), Relacja w: Oświadczenia, t. 33, s. 101.

Wobec tego, że ja już niestety wiedziałem, co to jest Oświęcim, jeszcze udało mi się to, co większości ludziom się nie udało, a było to pożegnanie z moją rodziną, które nastąpiło w wagonie, pół godziny zanim nas „wyładowali”, to znaczy wypędzili z pociągu.

Zeew Factor (B-7594), Relacja w: Oświadczenia, t. 134, s. 164.

Po drodze przeżyliśmy bombardowanie – cała ta droga była okropna.

Imréné Kun (n.n.), Relacja w: Oświadczenia, t. 75, s. 110.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: