Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 października 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,06

Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona - ebook

Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona Piotra Gursztyna to książka, która wywołuje silne emocje. Autor przedstawia kulisy masakry, jaka wydarzyła się w dniach 5-7 sierpnia 1944 roku. Masowa eksterminacja mieszkańców warszawskiej dzielnicy Wola w pierwszych dniach powstania warszawskiego, dokonana przez oddziały SS i policji niemieckiej, stanowiła bezpośrednią realizację rozkazu Adolfa Hitlera, nakazującego zburzenie Warszawy i wymordowanie wszystkich jej mieszkańców.

 

Z punktu widzenia Polaka najbardziej przerażająca jest liczba zabitych rodaków. W ciągu trzech dni życie straciło od 30 do 60 tysięcy polskich mężczyzn, kobiet i dzieci. W większości byli to ludzie biedni, prości i niewykształceni. Obok Holocaustu jest to największa zbrodnia wojenna dokonana na ziemiach polskich. Najbardziej zdumiewające jest to, że sprawcy tego mordu do dziś pozostają bezkarni.

 

W książce możemy również przeczytać o tym, jak przed II wojną wyglądała warszawska Wola, o pierwszych dniach Powstania Warszawskiego. Znajdziemy w niej również dokładne opisy trzech dni Rzezi Woli, a także informacje o ofiarach i oprawcach. Ponadto książka Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona, jest opatrzona interesującymi fotografiami z tamtego okresu. I chociaż nie jest to książka naukowa, to cechuje ją dbałość o wskazanie źródeł na potwierdzenie przytaczających faktów oraz przystępny język, jakim została napisana.

 

Po przeczytaniu Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona z pewnością wiele osób zada sobie pytanie, dlaczego tak niewielu Polaków zdaje sobie sprawę z tragedii, jaka wydarzyła się na warszawskiej Woli 70 lat temu.

O autorze: Piotr Gursztyn (ur. w 1970) – dziennikarz, publicysta, z wykształcenia historyk. Pracował w dzienniku „Życie Warszawy”, „Życie”, tygodniku „Nowe Państwo”, „Słowie-Dzienniku Katolickim”, Radiu Plus, Telewizji Puls, TV4, Polsat, „Dzienniku-Polska-Europa-Świat”, dzienniku „Rzeczpospolita”, tygodniku „Uważam Rze”. Obecnie jest dziennikarzem i publicystą tygodnika „Do Rzeczy”. Współpracuje z Polskim Radiem RDC i telewizją „Superstacja”.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7427-937-6
Rozmiar pliku: 3,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

1 sierpnia 1944 roku na wieść o wybuchu Powstania Warszawskiego Adolf Hitler wydał rozkaz zniszczenia Warszawy i wymordowania jej ludności. Heinrich Himmler przekazał ten rozkaz siłom niemieckim w Warszawie: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.

Tak rozpoczęła się Rzeź Woli, jedna z największych niemieckich zbrodni popełnionych w czasie II wojny światowej. Rzeź Woli to początek planowej eksterminacji całej ludności Warszawy – zanim akcję przerwano, w przeciągu kilku dni, wymordowano kilkadziesiąt tysięcy kobiet, mężczyzn i dzieci.

Rzeź Woli jest zbrodnią tym bardziej wstrząsającą, że nigdy nie ukarano winnych, a powojenne losy SS-Gruppenführera Heinza Reinefartha – kata Woli – urastają do jednego z największych skandali zeszłego stulecia.

Zbrodniarz mający na rękach krew dziesiątków tysięcy ludzi przez kilkanaście lat był burmistrzem kurortu Westerland na wyspie Sylt w Szlezwiku-Holsztynie, posłem do lokalnego Landtagu, a do końca życia cenionym prawnikiem. Jego bezkarność obciąża nie tylko powojenne Niemcy, ale też władze PRL oraz zachodnich aliantów. W tym kontekście na specjalną uwagę zasługuje przyjazd do Warszawy – na obchody 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego – delegacji władz samorządowych z wyspy Sylt, która przeprosiła za zbrodnie popełnione przez Reinefertha oraz za to, że był on przez tyle lat burmistrzem Westerland .

Ludobójstwo na Woli to zbrodnia po dziś dzień właściwie nieprzebadana i nieopisana – do tej pory nie ukazała się żadna syntetyczna monografia. Przytłaczająca większość ofiar pozostała po dziś dzień bezimienna.

Dopiero w ostatnich latach podjęto na nowo działania mające na celu upamiętnienie ofiar Woli. Rozpoczęto prace przy renowacji Cmentarza Powstańców Warszawy na Woli, zainicjowana została akcja zbierania nazwisk oraz świadectw przez niezmordowaną panią Wandę Traczyk-Stawską.

Praca Piotra Gursztyna jest pierwszą syntetyczną próbą opisu niemieckiej zbrodni na Woli. Autor skrupulatnie zebrał rozproszone relacje i ułożył w jednolitą opowieść o przerażającej niemieckiej zbrodni. Książka Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona usuwa jedną z białych plam z obszarów badań historii Polski, ale mam nadzieję, że nie jest publikacją ostatnią.

Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania WarszawskiegoWSTĘP

„Warszawa winna być zrównana z ziemią, powstanie winno być stłumione bezlitośnie” – rozkaz Adolfa Hitlera wydany po wiadomości o wybuchu Powstania w Warszawie.

„Myśmy wszystko zapomnieli”

Stanisław Wyspiański, Wesele

„Z karabinu maszynowego Niemcy otworzyli ogień do naszej stłoczonej grupy. Po pierwszej salwie ze stłoczonego tłumu zaczęli podnosić się ranni, a wówczas Niemcy rzucili w tłum granaty ręczne. Widziałam, jak z kobiety ciężarnej, rannej w brzuch, wypłynęło dziecko i jak Niemiec podszedł, wziął żyjące dziecko, położył na jakimś żelazie i kłuł drutami. Ja znalazłam się pod ścianą ubikacji razem z mymi dziećmi. Synek mój został ciężko ranny po pierwszej salwie w tył głowy. Ja zostałam raniona granatem w obie nogi i brzuch. Od granatu została raniona w nogi, czaszkę, brzuch i piersi moja córka. Gdy wszyscy z grupy padli, Niemcy stojąc poza naszą grupą, strzelali do rannych, którzy się podnosili lub poruszali. Aż do zmroku podchodzili do leżących Niemcy, celując do poruszających się równocześnie z żartami i śmiechami, zwłaszcza gdy ranny został trafiony”1 – to fragment relacji z wydarzeń, które miały miejsce zaledwie 70 lat temu w milionowym europejskim mieście. Zachowało się więcej świadectw z równie drastycznymi opisami. Mimo to masakra, o której tu mowa – Rzeź Woli, jest prawie całkowicie zapomniana i mało komu znana.

W ostatnich latach ukazały się w Polsce interesujące i potrzebne książki o wstrząsających okrucieństwach, popełnianych w poprzednim stuleciu w różnych częściach świata. Ukazało się wiele prac o Holocauście oraz innych zbrodniach nazistowskich Niemiec czy reżimów komunistycznych, w wielu wydaniach tych zbrodniczych ideologii. Opisano też zbrodnie mniej znane, lecz równie odrażające. Na język polski przetłumaczona została pozycja o ludobójstwie, którego ofiarą padła rdzenna ludność Konga, stanowiącego prywatną kolonię króla Belgów Leopolda; opublikowano pracę na temat eksterminacji dokonanej przez kolonizatorów niemieckich na terenie obecnej Namibii, a także o ludobójstwie narodu ormiańskiego. Wreszcie pojawiła się książka o rzezi Nankinu, gdzie w 1937 r. japońska armia wymordowała setki tysięcy mieszkańców tego wielkiego chińskiego miasta.

Zwłaszcza ukazanie się tej ostatniej pracy dobitnie mi uzmysłowiło, że polski czytelnik nie znajdzie monograficznego, choćby utrzymanego w formie popularnej, opisu podobnej przecież zbrodni, jaką było wymordowanie dziesiątków tysięcy mieszkańców warszawskiej dzielnicy Wola. Do tej pory nie powstała książka o tym, że w środku Europy, w jednej z jej metropolii bestialsko uśmiercono tysiące kobiet, dzieci i bezbronnych cywilów.

Obok Holocaustu jest to największa zbrodnia wojenna, o wszelkich cechach ludobójstwa, dokonana na ziemiach polskich. Według różnych szacunków na małym obszarze jednej tylko dzielnicy w ciągu zaledwie kilku dni zostało zamordowanych od 30 do 60 tysięcy całkowicie bezbronnych ludzi. Pod względem liczby ofiar tę hekatombę – Rzeź Woli – „przewyższa” tylko Rzeź Wołyńska. Uwzględniwszy jednak czynnik czasu i miejsca, nie było drugiego takiego wydarzenia w dziejach Polski. I to nie tylko podczas II wojny światowej – to największa znana jednorazowa masakra, która dotknęła Polaków w całych ich zapisanych dziejach, a rozpatrując jej wymiar w czasie II wojny światowej na terenie Europy, należy ją uznać za największą popełnioną zbrodnię tego rodzaju. Najbardziej jednak zaskakuje i zdumiewa fakt, że ta zbrodnia pozostała do dziś nieukarana i niezadośćuczyniona.

Co gorsza, wiedza o Rzezi Woli nie jest powszechna nawet w Polsce i samej Warszawie. Wprawdzie w ostatniej dekadzie coraz więcej osób dowiedziało się o tragedii warszawskiej Woli, co zapewne należy przypisać powołaniu Muzeum Powstania Warszawskiego i jego spektakularnej popularności, ale daleko jeszcze do satysfakcjonującego poziomu wiedzy o tej tragedii w Polsce i na świecie. Gazety drukowały już wstrząsające opisy Rzezi w rocznice – najczęściej okrągłe – Powstania Warszawskiego. Świadomość ogranicza się jednak do środowisk, które można nazwać elitarnymi. Skala uczczenia ofiar jest uwłaczająca ich pamięci. Ogranicza się do stosunkowo wąskiej grupy społeczników, członków rodzin ofiar, garści samorządowców. Przed skromnym pomniczkiem upamiętniającym pomordowanych w tej monstrualnej masakrze nie klęczał ani nie przepraszał żaden polityk z Niemiec, a można być niemal pewnym, że nawet nie słyszał o tej zbrodni.

Skoro Polska nie wie i nie pamięta o najstraszniejszej zbrodni, której doświadczyła, dlaczego miałby wiedzieć o niej świat?

Historia mordowanych mieszkańców Woli – ludzi najczęściej biednych, prostych i niewykształconych – jest poruszającą lekcją. To historia ludzi, którzy w obliczu śmierci potrafili zachować godność i ludzkie uczucia. Narażali własne życie, trwając przy swoich najbliższych, sąsiadach, przyjaciołach, a często pomagali – też ryzykując życiem – zupełnie obcym osobom. Nie chcieli umierać. Nie byli żołnierzami, byli przeciętni, zwykli, ale ich postawa i walka o przeżycie, z reguły zakończona śmiercią, były pod każdym względem heroiczne. Bardzo wielu z nich – trzeba to koniecznie podkreślić – było bohaterami.

To również historia ludzi, którzy przeżyli piekło, a później potrafili się podnieść i odbudować życie. I to mimo tego, że nie mogli liczyć na zorganizowaną i zinstytucjonalizowaną pomoc. Sami musieli uporać się ze swoim cierpieniem. Podołali.

Chciałbym wyrazić swoją wdzięczność wielu osobom, które pomocą i życzliwością wsparły mnie w jej pisaniu. Szczególne podziękowania należą się Janowi Ołdakowskiemu – dyrektorowi wspaniałej instytucji, jaką jest Muzeum Powstania Warszawskiego. Od lat zaszczyca mnie swoją życzliwością. Trudno sobie wyobrazić, aby ta książka w ogóle mogła powstać bez jego udziału. Dziękuję mu za wszechstronną pomoc i inspirujące rozmowy. Za współpracę i cenne uwagi podziękowania chciałbym złożyć jego współpracownikom z Muzeum: Dariuszowi Gawinowi, Pawłowi Ukielskiemu, Tymoteuszowi Pruchnikowi, Zbigniewowi Osińskiemu oraz innym osobom, które wynajdowały dokumenty i zdjęcia w zbiorach MPW. Moim kolegom z redakcji tygodnika „Do Rzeczy” – Kamili Baranowskiej, Piotrowi Semce i Maciejowi Rosalakowi – dziękuję za rzeczowe uwagi i słowa zachęty, podobnie Rafałowi Jankowskiemu, koledze z czasów studiów w Instytucie Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Jestem wielce zobowiązany za okazaną pomoc i życzliwość dyrektor Hannie Radziejowskiej i jej współpracownikom z Muzeum Woli. Kierownictwu tygodnika „Do Rzeczy” – Pawłowi Lisickiemu i Piotrowi Gabryelowi – dziękuję za życzliwe przymykanie oka na to, że zbyt wiele czasu przeznaczałem na pracę nad książką kosztem moich obowiązków redakcyjnych. Wreszcie – last but not least – dziękuję szefom i pracownikom wydawnictwa Demart za miłą, sprawną i szybką współpracę.

Książkę dedykuję małej mieszkance dzisiejszej Woli – 11-letniej Magdzie, mojej córce – aby Ona i Jej rówieśnicy zawsze pamiętali.

1 Sz. Datner, K. Leszczyński (oprac.), Zbrodnie okupanta hitlerowskiego na ludności cywilnej w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku (w dokumentach), Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1962.ROZDZIAŁ 1

WOLA PRZEDWOJENNA

„PRZECIEŻ MY NIE MIELIŚMY BUTÓW”

„Na zachód od Warszawy wzdłuż szosy poznańskiej ciągnie się robotnicze przedmieście Wola niecieszące się dobrą opinią Warszawian”2 – tak fragment poświęcony Woli rozpoczął dr Mieczysław Orłowicz w swoim, wydanym w dwudziestoleciu międzywojennym, przewodniku po Warszawie. Nestor polskiej turystyki uznał, że osoby zwiedzające stolicę nie mają po co jechać na Wolę – znalazła się ona w jednym rozdziale z kilkoma innymi peryferyjnymi dzielnicami. Autor poświęcił jej tam zaledwie parę zdań.

Wola zawsze żyła w cieniu Warszawy, a gdy stała się jej częścią, pozostała w cieniu lepszych dzielnic. Jej początki sięgają średniowiecza, kiedy powstała osada o nazwie, którą noszą setki wsi w Polsce. Najjaśniejszym punktem w jej wczesnych dziejach było to, że za czasów I Rzeczypospolitej na wolskich polach zbierała się szlachta, aby wybrać króla. To tutaj dokonano elekcji aż 10 królów, w tym tak wybitnego, jak Stefan Batory. Dla rozwoju samej Woli nie miało to żadnego znaczenia. Jedyną pamiątką tych wydarzeń jest nazwa osiedla – Koło – wywodząca się od koła rycerskiego, czyli zgromadzenia szlachty. Zresztą dopiero niedawno stanął skromny pomniczek wskazujący miejsce elekcji monarszych.

Wraz z rozrastaniem się Warszawy Wola zaczęła być wchłaniana w jej granice. Dwukrotnie – w czasie insurekcji kościuszkowskiej i powstania listopadowego – została wraz z całą Warszawą otoczona szańcami. Za pierwszym razem oblężenie zakończyło się sukcesem obrońców miasta. Za drugim – w 1831 r. – Polacy nie zdołali obronić stolicy przed Rosjanami. Główny szturm miał miejsce na Woli. Niedaleko znajdowała się słynna reduta Ordona, w której poległ bohaterski generał-inwalida Józef Sowiński. Sąsiadowała z wolskim kościołem parafialnym pw. św. Wawrzyńca, który stoi do dziś. Otaczają go dobrze zachowane wały, świadkowie tamtej walki.

W wiekach XIX i XX Wola została włączona w granice Warszawy. Stała się jej przemysłowym przedmieściem. Powstała tu zachowana do dziś gazownia, przędzalnia, elektrownia tramwajowa – (dzisiaj siedziba Muzeum Powstania Warszawskiego). Także elewatory zbożowe, garbarnie, zakłady chemiczne „Dobrolin”, fabryka „Ursus”, wytwórnia żarówek „Philips”, zakłady farmaceutyczne „Klawe”, wielkie zakłady mechaniczne „Lilpop, Rau i Loewenstein” – przed wojną największy w Polsce producent samochodów. Stąd wyjeżdżały chevrolety, budowane na amerykańskiej licencji, najpopularniejsze w przedwojennej Polsce auta. Tu produkowano także tabor kolejowy. Obok stała państwowa fabryka karabinów, a nieco dalej dwie inne firmy motoryzacyjne: licencyjna montownia samochodów koncernu „General Motors” i wytwórnia karoserii samochodowych braci Ordowskich. Oprócz tego Wola była usiana setkami mniejszych fabryczek i zakładów rzemieślniczych oraz masą gospodarstw ogrodniczych. Podmiejscy „badylarze” – jak ich nazywano w warszawskiej gwarze – zaopatrywali miasto w warzywa.

W czasie wojny, a zwłaszcza podczas Powstania Warszawskiego, pomidory z ich ogrodów niejednego uratowały od śmierci głodowej. Właśnie pomidory przewijają się w dziesiątkach wspomnień z najgorszych dni w dziejach Woli. Najczęściej jako dobrodziejstwo, dzięki któremu można było zaspokoić i głód, i pragnienie. Czasem, niestety, jako śmiertelna pokusa. Podczas wypędzania z Warszawy wiele osób przypłaciło życiem chęć pokrzepienia się rosnącymi przy drodze pomidorami. Wystarczyło odbiec na parę kroków od kolumny wygnańców i już niemieccy konwojenci strzelali bez litości, nie zważając na wiek i płeć.

Wola kojarzyła się z przemysłem, ale też z biedą i bezrobociem. Z drewnianymi domami, powykrzywianymi ze starości, niepodłączonymi do kanalizacji ani sieci gazowniczej. Ze śmierdzącymi rynsztokami, ciągnącymi się wzdłuż źle wybrukowanych wyboistych ulic.

O tym, jak myślano o Woli i jak myśleli o niej niektórzy jej mieszkańcy, można wyczytać w wierszach Edwarda Szymańskiego – lewicowego poety i dziennikarza, wywodzącego się z tej dzielnicy, zamordowanego w 1943 r. w obozie Auschwitz.

„Odkąd sięgnę pamięcią, co rano,

gdy na Woli zabrzmią syren ryki –

ojciec wstaje, idzie do fabryki

kuć żelazo dłonią spracowaną.

(…)

Kiedy krzywd się ocean zapieni,

wstanie burza od brzegu do brzegu –

w szarym tłumie ramię przy ramieniu

syn i ojciec staniemy w szeregu”3.

Stanęli, ale nie w tym szeregu, o którym myślał lewicowy poeta. Rewolucyjne wizje Szymańskiego, który przede wszystkim był działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej, zupełnie się nie spełniły. „Czerwona Wola” okazała się być Wolą „biało-czerwoną”. Szymański i jego towarzysze też się przebarwili pod brzemieniem okupacji niemieckiej. Kilka miesięcy po jego śmierci w Auschwitz żołnierze z Oddziałów Wojskowych Pogotowia Powstańczego Socjalistów wykrwawiali się tak samo, jak żołnierze dowodzeni przez sympatyzującego z endecją kapitana „Hala”. A wszyscy zgodnie służyli pod rozkazami sanacyjnego oficera i ziemianina, pułkownika „Waligóry”.

Faktem jest, że większość przedwojennych mieszkańców Woli żyła skromnie, a wielu wręcz w nędzy. Dom przy ul. Gostyńskiej, gdzie mieszkał jako mały chłopiec Czesław Adamusik – jeden z tych, którzy cudem przeżyli Rzeź Woli – liczył 81 mieszkań. Wszystkie były jednopokojowe. Całe mieszkanie Adamusików liczyło około 20 metrów kwadratowych i musiało pomieścić cztery osoby. Mieszkali w nim rodzice – Stanisław i Ludwika, mały Czesław i starsza od niego o siedem lat siostra: „Kuchnia była węglowa i też w tym mieszkaniu tylko była zasłonka powieszona, żeby nie było widać, jak się tam gotuje”4. Ani jedno mieszkanie domu, gdzie mieszkali Adamusikowie, nie miało jakichkolwiek „wygód”: „Po wodę wychodziło się na podwórko i tam był kran w ścianie. (…) Ubikacja również była, wchodziło się od podwórka i to przypominało ubikacje na dworcach kolejowych”5. Rodzice Adamusika żyli z handlu na wolskich bazarach. Najczęściej na Kercelaku – miejscu, którego nie wolno pominąć w opisie Woli. Było to największe i najsłynniejsze targowisko ówczesnej Warszawy. Handlowano tam wszystkim i wszystko ponoć można było kupić. Łącznie z najmniej legalnymi towarami – co sprawiało, że było to jedno z ulubionych miejsc warszawskiego półświatka.

Syn robotnika Waldemar Niezabitowski, rocznik 1929, tak wspominał przedwojenne życie na Woli: „Widziałem takie sytuacje, że na przykład fekalia wypływały spod domu na ulicę i płynęły rynsztokiem i dozorca wrzucał, skraplał to jakoś wapnem i potem polewał wodą. I tak dalej. Widziałem bardzo dużą ilość biednych dzieciaków, bo to była robotnicza Wola”6. Mieszkania w jego okolicy były jednoizbowe, a nieraz zdarzało się, że mieszkało w nich po dziesięć osób.

„Wodę przynosiło się z ulicy, a brudną wylewało się do rynsztoka płynącego przed domem” – wspominała Weronika Tajak, rocznik 1932, wówczas mieszkanka domu „drewniaka” stojącego przy pryncypalnej ul. Wolskiej. Było to już całkiem blisko Śródmieścia – bo na rogu z ul. Skierniewicką7. Rodzina 11-letniego Wiesława Kępińskiego – kolejnego mieszkańca Woli, którego cudem nie uśmierciły niemieckie kule – gnieździła się w suterenie przy ul. Wolskiej 143, czyli na zachodnich peryferiach stolicy. Mieszkanie składało się z jednej piwnicznej izby, gdzie za ubikację służyło wiadro. Ojciec Kępińskiego był murarzem, żył z dorywczych prac. Najczęściej stawiał obudowy nagrobków na cmentarzu prawosławnym – vis-à-vis miejsca zamieszkania. Matka zajmowała się domem i licznym potomstwem. Wojenne zimy dzieci spędzały w czterech ścianach, bo nie miały butów. Latem „śmigały” po okolicy na bosaka. Po latach Kępiński opowiadał o swoim wspomnieniu z dzieciństwa – pobycie na ślizgawce, gdzie jeździł bez łyżew, ale na podeszwach butów. Wspomnienie – urojone, jak się okazało – rozwiał jego starszy brat: „Wiesiu, przecież my nie mieliśmy butów”8.

Cywilizacyjne zmiany na lepsze miały miejsce na Woli w ostatnich latach przed wojną. Ich śladem są licznie do dziś zachowane domy, o typowym dla tego okresu funkcjonalistycznym, prostym sznycie. W czasie wojny spłonęły wolskie „drewniaki” – w wielu przypadkach spalone przez okupanta jeszcze przed Powstaniem Warszawskim wyłącznie w celu poszerzenia ulic, bez oglądania się na prawa własności i brak mieszkań dla wykwaterowanych lokatorów. Zniknęły też prawie wszystkie starsze kamienice, więc dziś można mieć wrażenie, że przed wojną Wola była zabudowana bardzo porządnymi i nowoczesnymi domami.

Tak nie było, ale zmiany następowały. Rozszerzała się sieć kanalizacyjna, wydłużały się linie tramwajowe, a magistrat zbudował szereg okazałych kompleksów szkolnych, które i dziś z powodzeniem służą edukacji. Na Woli ulokowało się kilka nowoczesnych szpitali. Krótko przed wojną główna arteria, czyli ul. Wolska, uzyskała nowoczesną nawierzchnię i zamieniła się w wygodną trasę wylotową. W 1936 r. na miejscu dawnych glinianek został założony park nazwany imieniem generała-inwalidy, który w 1831 r. kierował obroną Woli przed Rosjanami i poległ śmiercią bohatera. W parku Józefa Sowińskiego stanął też pomnik jednonogiego generała. Monument szczęśliwie przetrwał wojnę i dotrwał do naszych czasów9.

Mimo biedy i nędzy, w relacjach przedwojennych mieszkańców Woli przeważają ciepłe wspomnienia. W części to zrozumiała idealizacja dzieciństwa i nostalgia za latami młodości. Ale nie tylko. We wszystkich wspomnieniach przewija się obraz miejsca, gdzie „wszyscy się znają”. Autorzy jednych relacji wymieniają autorów innych wspomnień jako sąsiadów, znajomych, kolegów i koleżanki z dzieciństwa. Ich wspomnienia przeplatają się nawzajem – co historykowi daje szansę na ich weryfikowanie.

Bohaterowie tej historii bardzo często byli ze sobą spokrewnieni lub spowinowaceni. Ludność Woli była zasiedziała, powiązana licznymi koligacjami. Wolska rodzina składała się nie tylko z rodziców i dzieci, lecz także dziadków, stryjów, ciotek, bliższych i dalszych kuzynów. To dawało poczucie bezpieczeństwa, swojskości i pomagało przezwyciężać trudy biednego życia. Katastrofa z sierpnia 1944 r. to nie tylko trauma wynikająca ze straty najbliższych, ran i strachu o życie, ale też koniec prawie całego własnego świata. Na szczęście wolskie rodziny były na tyle liczne i zżyte, że wiele osieroconych dzieci zostało odnalezionych na tułaczce, przygarniętych i wychowanych przez babcie, wujków i ciotki, którym udało się przeżyć. Osoby, które wygrzebały się spod trupów swoich bliskich, zawdzięczają tym silnym więzom rodzinnym i sąsiedzkim to, że później mogły zacząć w miarę normalne życie. Normalne tylko do pewnego stopnia – bo skali ich psychicznego okaleczenia nie sposób oszacować. Jednak wzajemna pomoc pozwoliła złagodzić ból i wspomnienie koszmarnych przeżyć.

Siła tych więzów i wzajemna solidarność mogą zaskakiwać, gdy wspomnimy przekrój społeczny Woli. W spokojniejszych czasach te same rodziny – plebejskie czy niekiedy wręcz lumpenproletariackie – nie zawsze bywały wzorem dobrych relacji. Niestroniący od wypitki ojcowie, matki, kłótliwe wolskie przekupki i wychowujące się na ulicy dzieci. To częsty obraz tamtej Woli. Ale w godzinie próby szeroko pojęte więzy rodzinne okazały się wartością bezcenną. Tak samo, gdy trzeba było odbudować życie po katastrofie. Mieszkańcom Woli nikt później nie pomagał – jeśli chodzi o pomoc instytucjonalną. Musieli liczyć tylko na siebie nawzajem. Na wielokroć sprawdzoną pomoc rodziny, krewnych i sąsiadów.

2 M. Orłowicz, Przewodnik po Warszawie i okolicy, Wydawnictwo Ministerstwa Komunikacji, Warszawa 1932.

3 E. Szymański, Ojciec i syn.

4 Relacja Cz. Adamusika, ahm.1944.pl.

5 Ibidem.

6 Relacja W. Niezabitowskiego, ahm.1944.pl.

7 J. Zuzga, Wola. Ludzie i historie, Urząd Dzielnicy Wola, Wydawnictwo Naukowe Semper, Warszawa 2013, s. 14.

8 Relacja W. Kępińskiego, www.banwar1944.eu.

9 J. S. Majewski, T. Urzykowski, Przewodnik po powstańczej Warszawie, Muzeum Powstania Warszawskiego, Warszawa 2007, s. 293.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: