Scooby-Doo i Przebojowy duch - ebook
Scooby-Doo i Przebojowy duch - ebook
Od lat melomani delektują się koncertami w Starym Pałacu. Ale oto atmosfera wytwornego foyer i pięknej sali koncertowej przyprawia wszystkich o dreszcze. O zgrozo! Mekkę melomanów nawiedzają duchy! Popatrzcie na scenę, ten gitarzysta-wirtuoz jest zjawą! Przerażoną publiczność ogarnęła panika. Jeżeli Tajemnicza Spółka nie położy kresu upiornym występom, nikt tu więcej nie postawi nogi i teatr zostanie zamknięty. Scooby, w tobie cała nadzieja wielbicieli muzy!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66620-31-5 |
Rozmiar pliku: | 17 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Jesteśmy na miejscu! – oznajmił Fred, zatrzymując Wehikuł Tajemnic na parkingu naprzeciwko teatru w Starym Pałacu. – To tutaj ma się odbyć koncert.
– Nareszcie! Najwyższy czas! – zaczął gderać Kudłaty.
– Kudłaty, odkąd to jesteś takim wielbicielem muzyki poważnej? – zdziwiła się Daphne. – Tak bardzo ci zależy, żeby nie spóźnić się na koncert fortepianowy?
– Nie, ale nie mam zamiaru spóźnić się na poczęstunek – odparł Kudłaty. – Umieram z głodu!
– Ja też! – wtrącił się Scooby, robiąc żałosną minę.
Fred spojrzał na trzymane w ręku zaproszenia.
– Na zaproszeniach, które wygraliśmy w konkursie radiowym, jest rzeczywiście napisane, że przed koncertem odbędzie się powitalny poczęstunek – powiedział.
– No właśnie. Napisali, kiedy ma się zacząć ten bankiet? – niecierpliwił się Kudłaty.
Fred zerknął jeszcze raz na zaproszenia, a potem na zegarek.
– Właśnie się zaczyna – stwierdził.
– Hej, to na co czekamy? – obruszył się Kudłaty. – Pospieszcie się, bo nie załapiemy się ze Scoobym na wyżerkę.
Członkowie Tajemniczej Spółki wysiedli z samochodu i przeszli na drugą stronę ulicy. Przed teatrem stała grupa nastolatków trzymających transparent z napisem: RATUJMY STARY PAŁAC.
– Ciekawe, co się tu dzieje – zastanawiała się Velma.
Nie zdążyła jednak zwrócić się z tym pytaniem do młodych ludzi, ponieważ przed wejściem do teatru zatrzymała się elegancka limuzyna. Wysiadł z niej szczupły mężczyzna ubrany w czarny smoking. Na jego widok zgromadzeni zaczęli gwizdać i tupać nogami. Mężczyzna przepchał się przez tłum i zdecydowanym krokiem wszedł do teatru.
– O kurczę, ciekawa jestem, co takiego zrobił ten człowiek, że tak go nie lubią – powiedziała Daphne.
– To chyba musiało być jakieś niezłe świństwo – stwierdziła Velma.
– Przepraszam – zwrócił się Fred do jednego z nastolatków – dlaczego wygwizdaliście tego faceta?
– To totalny palant – odparł nastolatek. – Zdradził nas i swoją muzykę dla szmalu.
– Hej, nic z tego nie rozumiem – powiedział Kudłaty.
Dziewczyna stojąca obok włączyła się do rozmowy:
– Czekaj, Todd, ja im to wytłumaczę.
Po czym zwróciła się do Kudłatego i jego przyjaciół:
– Mam na imię Lisa. Przyszliśmy tu, by uratować Stary Pałac. To zabytek. Nie powinni go burzyć.
– No właśnie – wtrącił się Todd. – Ten zdrajca, który teraz wozi się limuzyną, nazywa się Stuart Banyon.
– Stuart Banyon? – zdziwiła się Daphne. – Nigdy nie słyszałam o takim muzyku.
– A słyszeliście o Sloopie? – zapytała Lisa.
– Masz na myśli Sloopa Banyona, gwiazdę rocka? – zapytał Kudłaty. – To był on? Rety! No to przynajmniej nie umrzemy z nudów na tym koncercie – ucieszył się.
– Czekajcie – odezwała się Velma. – Myślałam, że Sloop Banyon przestał występować kilka lat temu.
– To prawda – powiedziała Lisa. – Gdy stał się wielką gwiazdą i zarobił sporo kasy, zaczął inwestować w nieruchomości. Zbił na tym niezłą fortunę i przestał grać rocka.
– No to co on tu dziś robi? – zapytał Fred.
– Wykupuje stare teatry i sale koncertowe, burzy je i na ich miejscu buduje ogromne multipleksy, w których mieści się mnóstwo nowoczesnych sal kinowych i gdzie pokazują tylko komercyjne filmy – wyjaśniła Lisa. – Słyszeliśmy, że chce teraz zburzyć Stary Pałac.
– O rety! W takim razie chyba rzeczywiście zupełnie mu odbiło – przyznała Velma.
– Tak, szczególnie że właśnie w sali widowiskowej Starego Pałacu po raz pierwszy zabłysnął jako gwiazda rock and rolla – dodała Lisa. – To właśnie dlatego razem z przyjaciółmi postanowiliśmy zaprotestować przeciwko zburzeniu tego teatru.
– Wybaczcie, kochani – wtrącił Kudłaty – ale nadal czegoś nie rozumiem. Jeśli Sloop Banyon już nie występuje, to kto dzisiaj będzie tu grał?
– Jakiś goguś we fraku, który bębni w klawisze fortepianu w eleganckich salach koncertowych – odparł pogardliwie Todd.
– To przecież Hugo Frescanini!– oburzyła się Velma. – Światowej sławy pianista!
– Nudy na pudy – skwitował Kudłaty. – Na szczęście Scooby i ja możemy jeść przy każdym rodzaju muzyki, prawda, piesku?
– Taak, prawda! – zgodził się Scooby, radośnie merdając ogonem.
– No to idziemy! – zarządził Kudłaty. – Poczęstunek czeka!
– Taak, mniam, poczęstunek – zawtórował mu Scooby.