Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Seks to za mało - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
Maj 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Seks to za mało - ebook

Mia spędziła wyjątkowego sylwestra w towarzystwie atrakcyjnego cudzoziemca. Ich znajomość była namiętna, ale krótka. Było jasne, że nigdy więcej się nie zobaczą, bo nawet bardzo dobry seks to za mało, by zostać parą. Tymczasem spotykają się trzy lata później. Czy i tym razem też połączy ich tylko namiętność?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-3011-7
Rozmiar pliku: 644 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Czekając na prywatnej przystani jachtowej u wybrzeży jeziora Whakatipu, Mia Parker po raz enty wygładziła kostium. Była ciekawa nowego gościa, który wkrótce miał przypłynąć, by spędzić miesiąc w jej luksusowym ośrodku wypoczynkowym.

– Jak myślisz, jaki on będzie? – spytała czekająca wraz z nią matka.

– Nie wiem, ale płaci nam dostatecznie dużo, żeby nie okazywać mu zbytniego zainteresowania – odparła nieco zdenerwowana Mia.

Po raz kolejny powiedziała sobie, że jej niepokój nie ma żadnego uzasadnienia. Bogaty i ustosunkowany Benedict del Castillo szukał odludnego miejsca, w którym mógłby odzyskać zdrowie po ciężkim wypadku samochodowym. Interesujące było jedynie to, że wynajął cały hotelik i ośrodek spa na miesiąc na wyłączność, i to za całkiem sporą sumę.

Skoro był tak bogaty, to po co jechał aż na drugą półkulę? Czy w Europie nie ma równie luksusowych, zapewniających anonimowość ośrodków, położonych przecież znacznie bliżej jego zamku na Morzu Śródziemnym? Co sprawiło, że Benedict del Castillo zapragnął wyruszyć w tak daleką podróż?

– Spodziewam się, że będzie wysoki i przystojny, a do tego kawaler – oznajmiła matka z przekonaniem.

– Nie wiedziałam, że szukasz męża, mamo – zakpiła Mia dobrodusznie, dobrze wiedząc, że Elsa Parker nadal tęskni za zmarłym przed trzema laty małżonkiem.

– Nie próbuj zmieniać tematu, przecież wiesz, że chodzi mi o ciebie – żachnęła się matka. – Najwyższa pora, żebyś przestała się wreszcie ukrywać na tym odludziu.

– Nie ukrywam się, tylko próbuję rozwinąć firmę. A ten gość zapewni nam bezpieczeństwo finansowe, co jest dla mnie ważniejsze od romansów. – Skoro za to płacił, była gotowa zapewnić mu tyle dyskrecji, ile sobie życzył.

W oddali ujrzała imponującą sylwetę luksusowej łodzi motorowej, wiozącej na pokładzie tajemniczego gościa. Jak to dobrze, że zlekceważyła podszepty kierownika banku, który po samobójczej śmierci ojca i ujawnieniu prawdziwego stanu finansów rodziny radził jej korzystnie sprzedać łódź.

Motorówka zbliżyła się już na tyle, że Mia mogła rozróżnić stojące na dziobie trzy postaci. Po prawej stał Don, kapitan jednostki i człowiek do wszystkiego, jednym słowem podpora ośrodka. Obok niego dwaj mężczyźni, zapewne gość i jego osobisty trener, bo stary ojciec Dona, który samorzutnie mianował się majtkiem, czekał już na głównym pokładzie z cumą w ręce.

Zdenerwowanie Mii wzrosło. Tak wiele zależy od zadowolenia ekskluzywnego gościa. Cały personel ośrodka miał być na jego usługi.

– Wszystko gotowe, prawda? – Mia zwróciła się do matki w nagłym ataku paniki.

– Uspokój się, Mia, zapięte na ostatni guzik. Pan del Castillo będzie w apartamencie na piętrze, a jego trener w jednym z bungalowów, kuchnia zna jego upodobania co do potraw i trunków, limuzyna z szoferem czeka w Queenstown na każde zawołanie, a ty sporządziłaś plan zabiegów w spa. Jeśli nawet o czymś zapomniałyśmy, to bez problemu załatwimy to w trakcie pobytu.

Mia zręcznie chwyciła linę i przycumowała jednostkę. Ojciec Dona wyskoczył na nabrzeże i umocował trap. Mia przywołała promienny uśmiech na twarz. Jako pierwszy wysiadł szczupły wysportowany blondyn, ubrany w zwyczajne dżinsy i lekką kurtkę narciarską. Zapewne osobisty trener, pomyślała Mia. Pan del Castillo musi bardzo poważnie traktować kwestię swojego powrotu do zdrowia, skoro wynajął takiego fachowca.

– Cześć – zawołał blondyn, potrząsając z entuzjazmem jej dłonią. – Miło mi cię poznać, nazywam się Andre Silvain. Dla przyjaciół Andre – dodał ze śmiechem.

Francuz, sądząc po akcencie, uznała Mia. Przywitała go, przedstawiła matkę oraz siebie i zapewniła, że Andre znajdzie w ośrodku potrzebny mu sprzęt do rehabilitacji.

– To fantastyczne miejsce! – zawołał blondyn. – Jestem pewien, że ja i Ben będziemy się tu wspaniale czuli.

Jego entuzjazm był zaraźliwy, toteż Mia odpowiedziała mu szczerym uśmiechem. Potem spojrzała w kierunku utykającego przy schodzeniu z trapu mężczyzny. Ubrany na czarno i stanowczo zbyt ciepło jak na nowozelandzką zimę, poruszał się wolno, jedną ręką przytrzymując się relingu. Nie widziała jego twarzy, ale w jego sylwetce było coś mgliście znajomego. Wiatr szarpał elegancki jedwabny szal, jaki mężczyzna obwiązał wokół szyi. Mia ujrzała cień zarostu i niezwykłą u południowca bladość cery. Mocniejszy podmuch zmierzwił nieco za długie włosy, ukazując szerokie czoło. Zmieszanie Mii wzrosło, gdy mężczyzna podniósł głowę i utkwił w niej spojrzenie ciemnobrązowych oczu.

Zdjęta paniką pomyślała, że za chwilę stanie przed nią człowiek, z którym znajomość uznała za największy błąd swojego życia.

Benedict del Castillo poczuł dreszcz, mimo że miał na sobie gruby wełniany płaszcz do kolan, i mocniej ścisnął reling. Natychmiast rozpoznał stojącą na nabrzeżu kobietę. Jego serce gwałtownie przyspieszyło pod wpływem bolesnego przeczucia.

Ponad trzy i pół roku temu poznał ją podczas sylwestrowego przyjęcia u nowozelandzkich przyjaciół, choć nie wyjawiła mu wówczas imienia i kazała nazywać się po prostu M. Jego ciało zapamiętało ją na zawsze, bo z niewieloma kobietami łączyła go tak intymna, choć krótka zażyłość. Czy to możliwe, by spotkali się teraz na krańcu Ziemi?

Omiótł wzrokiem jej postać w źle dopasowanym kostiumie, który ukrywał raczej, niż podkreślał jej ponętne, jak zapamiętał, kształty.

– Witam w moim ośrodku, panie del Castillo. Nazywam się Mia Parker. Mam nadzieję, że miło spędzi pan tu czas.

– Dlaczego tak formalnie, M.?

W jej oczach mignął strach. Wyraźnie wolała nie pamiętać, że kiedy się ostatnio widzieli, oddawali się wyuzdanym rozkoszom i robili wszystko, by osiągnąć najwyższą satysfakcję. Zważywszy na okoliczności, rozumiał jej chłodny dystans. Chciała się profesjonalnie zachować wobec swego gościa. Ale strach? Czego, u licha, ona się boi?

Ujął rękę Mii i podniósł do ust. Wyczuwając jej zakłopotanie, pozwolił sobie na lekko drwiący uśmiech. Ku jego rozbawieniu wyrwała mu dłoń i potarła ją o spodnie, po czym przemówiła sztywno:

– Mam nadzieję, że pobyt będzie przyjemny. Mój personel dołożył wszelkich starań, żeby spełnić pańskie specyficzne wymagania.

– A ty, skarbie? Czy także zamierzasz – nie mógł się powstrzymać przed dwuznacznym żartem – dołożyć wszelkich starań?

Jej aksamitne policzki mocno się zaczerwieniły.

– Będę współpracowała z pańskim trenerem, aby jak najprędzej powrócił pan do zdrowia – odrzekła nieco drżącym głosem.

Powrót do zdrowia. Benedict poczuł niesmak, a jego rozbawienie od razu się ulotniło. Na wspomnienie wypadku, spowodowanego wyłącznie przez jego własną lekkomyślność i głupotę, ogarnęła go furia. Nadal nie potrafił się z tym pogodzić. Z trudem stłumił gniew i skupił uwagę na oczywistym zmieszaniu M. Mia Parker budziła w nim prawdziwe zaciekawienie.

– Nie wątpię – skwitował. – A kim jest ta urocza dama?

– O, przepraszam – bąknęła Mia z widocznym zakłopotaniem. – To moja matka, Elsa Parker. Razem prowadzimy ośrodek.

Benedict del Castillo powitał kobietę staroświeckim pocałunkiem w grzbiet dłoni. Mia wskazała zaparkowane nieopodal dwa wózki golfowe.

– Don odwiezie pana wraz z bagażami do hotelu.

Uznał, że nie pozwoli jej tak łatwo się wymigać.

– Chętnie się przejdę, a ty jedź, Andre. Zaprowadzi mnie panna Parker.

– Twoje kule zostały na jachcie – zauważył trener.

– Nie szkodzi. Im szybciej nauczę się obywać bez nich, tym lepiej.

– Niedawno wyszedłeś ze szpitala. Proponuję, żebyś przynajmniej skorzystał z laski.

Ben skrzywił się z niechęcią. Miał już dość swego kalectwa i z dala od ciekawskich oczu dziennikarzy zamierzał odzyskać pełnię formy. Zerknął na swą towarzyszkę. Już wiedział, od czego zacznie.

Idąc niespiesznie do hotelu, Mia wspominała okoliczności, w jakich poznała Benedicta. Było to przyjęcie sylwestrowe w jednej z winnic w Gibbston Valley. Spędziła z tym niezwykłym mężczyzną jeden cudowny dzień i dwie szalone noce.

Teraz był jej gościem i tylko tak powinna go traktować. Nagle przypomniała sobie, że chcąc mu zapewnić maksimum prywatności, dała drugiej masażystce urlop, zamierzając osobiście się zająć klientem. Będzie musiała dotykać jego wspaniałego ciała! Wciąż pamiętała jego opalony tors i smak brodawek. Zrobiło jej się gorąco.

Zmieniła się, nie była już tamtą szaloną dziewczyną, która tarzała się z nim w zmiętej pościeli. Miała teraz nowe życie, nowe obowiązki… W ciągu trzech lat straciła ojca i prawie cały majątek. Za to zyskała Jaspera. Musi pamiętać o synu, zrobić wszystko, by mu zapewnić dobrobyt. Jest teraz przede wszystkim matką i właścicielką firmy, a nie postrzeloną imprezowiczką, która nigdy nie martwiła się o pieniądze.

Lecz wspomnienia nie chciały jej opuścić. By się im oprzeć, zaczęła w duchu powtarzać pewną liczbę. Właśnie tyle była winna bankowi. Zapłata Benedicta za miesięczny pobyt w ośrodku na specjalnych warunkach pozwoli jej zwrócić znaczną część tej sumy. Tylko to się teraz liczy.

A gdyby zapragnął podjąć przerwany trzy lata temu wątek? Na tę myśl zabrakło jej tchu. Musi starać się go zadowolić, nie wolno jej go zdenerwować. Łatwo mogła sobie wyobrazić, że Benedict zechce powtórzyć ich ówczesne namiętne noce.

Potrząsnęła głową. Nie ma mowy, musi zachować trzeźwy i chłodny profesjonalizm, to najlepsza taktyka. Oraz pamiętać o Jasperze.

Niespełna trzyletni chłopiec był jej największym skarbem. Należał tylko do niej i wiedziała, że zrobi wszystko, by go ochronić.

Ze wzrokiem utkwionym w dal zmierzała do hotelu, usiłując nie myśleć o kuśtykającym za nią mężczyźnie, od którego zależy teraz jej dalsze życie.

Benedict del Castillo nie wie, że ma dziecko.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: