Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Siła dobra. Świat oczami Dalajlamy - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
20 stycznia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Siła dobra. Świat oczami Dalajlamy - ebook

Kolejna znakomita książka autorstwa Dalajlamy i Daniela Golemana!

Od ponad pół wieku Jego Świątobliwość Dalajlama w swoich książkach, jak m.in. Sztuka szczęścia czy Uzdrawianie gniewu, prowadzi nas na ścieżce do współczucia i uczy doskonalić swoje życie wewnętrzne. W Sile dobra wraz z Danielem Golemanem, swym przyjacielem i autorem bestsellerowej Inteligencji emocjonalnej, wyjaśnia, jak emanować dobrą energię na zewnątrz i wykorzystać ją, by przekształcać nasz świat w praktyczny i pozytywny sposób. Ta inspirująca praca łączy główne koncepcje Dalajlamy, potwierdzające je naukowe dowody i historie ludzi, którzy wcielili je w życie, pokazując nam, jak dzięki właściwemu ukierunkowaniu duchowej energii można uporać się z dręczącymi ludzkość problemami.

Dalajlama jest nie tylko duchowym przywódcą Tybetańczyków, ale i wizjonerem, który ma głęboką świadomość bolączek współczesnego świata oraz jasną wizję tego, jak można im przeciwdziałać. Wspólnie z Danielem Golemanem napisali już książkę Emocje destrukcyjne: jak możemy je przezwyciężyć (REBIS 2003).

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7818-967-1
Rozmiar pliku: 943 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚCI DALAJLAMY

Pięćdziesiąt sześć lat, które spędziłem w Indiach jako uchodźca z Tybetu, było ciężkim doświadczeniem dla moich rodaków i mnie samego. Jedna z prawd w naszej tradycji, która pomogła nam przetrwać, mówi, byśmy starali się przekuć nawet najbardziej niesprzyjające okoliczności w szanse. Jeśli o mnie chodzi, życie na uchodźstwie poszerzyło moje horyzonty. Gdybym został w Tybecie, najprawdopodobniej byłbym odseparowany od reszty świata i nigdy nie musiałbym się konfrontować z odmiennymi światopoglądami. Miałem jednak szczęście, że mogłem podróżować do wielu krajów, poznawać różnych ludzi, uczyć się na ich doświadczeniach i dzielić własnymi. To odpowiada mojemu temperamentowi, gdyż nie lubię formalności, która jedynie trzyma ludzi na dystans.

Jako istota ludzka mam świadomość, iż moje szczęście zależy od innych, troska o ich dobro zaś jest moralnym obowiązkiem, który traktuję bardzo poważnie. Przekonanie, iż wystarczy się modlić i liczyć na łut szczęścia, a gatunek ludzki sobie poradzi, jest nierealistyczne – musimy podjąć działania. Dlatego też najważniejsze dla mnie jest dokładanie starań, by zapewnić ludziom szczęście. Poza tym jestem buddyjskim mnichem i z mojego doświadczenia wynika, iż we wszystkich tradycjach religijnych zawiera się potencjał głoszenia miłości i współczucia. W związku z tym moim drugim postanowieniem jest budowanie między nimi harmonii i przyjaznych stosunków. Ponadto jestem Tybetańczykiem i choć oddałem polityczne stery, nadal ze wszystkich sił pragnę pomagać moim rodakom i chronić buddyjską kulturę oraz naturalne środowisko Tybetu – jako że jednemu i drugiemu grozi zagłada.

Bardzo mnie cieszy, iż mój wieloletni przyjaciel Dan Goleman napisał książkę, która wnikliwie ukazuje, jak te podstawowe założenia były rozwijane w praktyce w ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci. Dysponując doświadczeniem pisarskim i będąc żywotnie zainteresowany naukowym wymiarem naszych światów wewnętrznego i zewnętrznego, służył mi ogromną pomocą i dzięki swym umiejętnościom jasno wyłożył tu wspomniane kwestie.

Wierzę, iż możemy osiągnąć cel, jakim jest szczęśliwsze życie wszystkich ludzi, wspierających się nawzajem w pokojowym świecie. Musimy jednak spojrzeć na sprawy z szerszej, a także długoterminowej perspektywy. Zmiana w nas samych i świecie, w którym żyjemy, może wymagać czasu. Jeśli jednak nie podejmiemy wysiłków, nic się nie zmieni. Przede wszystkim mam nadzieję, że czytelnicy zrozumieją, iż zmiana ta nie nastąpi na skutek decyzji podjętych przez rządy czy ONZ. Pojawi się wtedy, gdy każdy indywidualnie dokona wewnętrznego przełomu, opierając się na wartościach leżących u podstaw systemów etycznych, odkryć naukowych i zdrowego rozsądku. Czytając tę książkę, pamiętajcie, proszę, iż jako istoty ludzkie, wyposażone w niezwykłą inteligencję i potencjał pielęgnowania miłości w sercu, wszyscy możemy stać się siłą dobra.

8 lutego 2015ROZDZIAŁ 1

ZMIENIĆ PRZYSZŁOŚĆ

Wiadomości ze świata, nadawane na falach krótkich przez stację BBC, docierają do wszystkich jego zakątków, w tym nawet do odległego górzystego regionu Dharamsala w Himalajach i zawieszonego na krawędzi urwiska miasta McLeod Gandź, gdzie rezyduje Tenzin Gjatso, XIV Dalajlama.

Jest jednym z najbardziej wiernych słuchaczy BBC od czasów młodości, gdy jeszcze mieszkał w Tybecie. Uważa je za wielce wiarygodne źródło informacji i jeśli jest w domu, zawsze włącza radio o 5.30, w porze śniadania.

„Słucham BBC codziennie – zwierzył mi się – i wszystkie wiadomości dotyczą morderstw, korupcji, nadużyć i innych przejawów obłędu”.

Litania niesprawiedliwości i ludzkich nieszczęść, odmawiana codziennie przez BBC, skłoniła Jego Świątobliwość do wniosku, iż większość tragedii jest wynikiem jednego problemu: braku moralnej odpowiedzialności opartej na współczuciu. Nasze wartości powinny nam podpowiadać, jak dbać o innych, a nie tylko spełniać własne zachcianki.

Dowolny poranny serwis wiadomości jest barometrem, który pokazuje, że ludzkość utraciła kręgosłup moralny. Ponure doniesienia zalewają nas niczym fala negatywizmu: dzieci zbombardowane we własnych domach; rządy brutalnie tłumiące protesty; zniszczenie kolejnego zakątka planety. Mamy krwawe egzekucje, inwazje, piekła na ziemi, niewolniczą pracę, miliony uchodźców, a do tego wiele osób, które mimo ciężkiej pracy nie są w stanie zapewnić sobie jedzenia ani dachu nad głową. Litania takich dramatów nie ma końca.

Towarzyszy temu osobliwe poczucie déjà vu. Dzisiejsze wiadomości są echem tych z zeszłego roku, zeszłej dekady, zeszłego stulecia. Opowieści o nieszczęściach i tragediach to jedynie nowe wersje bardzo starych historii, najnowsze potknięcia w marszu ludzkości.

Chociaż możemy czuć dumę z postępu, jakiego dokonaliśmy w czasie tej długiej podróży, nadal wszechobecne destrukcja, niesprawiedliwość, korupcja i rażące różnice w zamożności powinny nas poważnie martwić.

Gdzie kryją się przeciwstawne siły, za których pomocą możemy zbudować taki świat, jakiego pragniemy?

Do tego bowiem nawołuje nas Dalajlama. Unikatowy sposób, w jaki Jego Świątobliwość postrzega rzeczywistość, pozwala mu jasno widzieć, gdzie ludzka rodzina zeszła z właściwej drogi i co należy zrobić, żeby na nią wrócić – a tym samym przerwać łańcuch tragedii z przeszłości i stawiać czoło wyzwaniom naszych czasów, tak by pisać nową historię, czerpiąc z zasobów własnego wnętrza.

Jego Świątobliwość wierzy, iż takie antidotum istnieje: jest to siła czynienia dobra.

Dalajlama uosabia i rozpowszechnia ten ideał bardziej niż jakakolwiek inna znana mi osoba. Poznałem Jego Świątobliwość w latach osiemdziesiątych i przez kolejne dekady wielokrotnie byłem świadkiem jego działań, zawsze odzwierciedlających pewien aspekt tego przekazu. Poświęcił też wiele godzin na wyjaśnienie siły czynienia dobra, tak jak ją rozumie, na potrzeby tej książki.

Punktem wyjściowym dla tej mocy jest przeciwdziałanie energiom w ludzkim umyśle, które napędzają nasz negatywizm. Zdaniem Dalajlamy, chcąc stworzyć przyszłość inną niż smutna powtórka przeszłości, musimy przekształcić własny umysł – osłabić wpływ destrukcyjnych emocji, a tym samym wzmocnić naszą lepszą naturę.

Bez tej wewnętrznej przemiany nadal będą miotać nami impulsywne emocje, jak wściekłość, frustracja i poczucie bezradności, które znów sprowadzą nas na manowce.

Z drugiej strony, dzięki pozytywnej przemianie wewnętrznej w bardziej naturalny sposób zaczniemy troszczyć się o innych – działać ze współczuciem, które stanowi sedno moralnej odpowiedzialności. Właśnie to, według Jego Świątobliwości, przygotuje nas do wdrożenia w życie misji na większą skalę, z jaśniejszym spojrzeniem, większym spokojem i troską o innych. Uda nam się wtedy pokonać tak trudne problemy, jak korupcja w kręgach władzy, oderwanie od rzeczywistości elit społecznych, zachłanność i partykularne interesy oraz obojętność decydentów wobec pozbawionych głosu mas.

Dzięki temu, iż wizja Dalajlamy zakłada wszczęcie społecznej rewolucji we własnym umyśle, nie zabrniemy w żadną ślepą uliczkę, co spotkało podobne dobre inicjatywy z przeszłości. Wystarczy przypomnieć pouczającą powieść George’a Orwella, Folwark zwierzęcy: zachłanność i pragnienie władzy zniszczyły „utopijną ideę”, której celem było zrzucenie ze stołków despotów i zaoferowanie wszystkim równych szans. Skończyło się na powrocie do tych samych dysproporcji władzy i niesprawiedliwości społecznej, które miały odejść w niepamięć.

Dalajlama patrzy na nasze dylematy przez pryzmat współzależności. Martin Luther King jr podsumował to następująco: „Tkwimy w sieci współzależności, z której nie da się uciec, ubrani we wspólny strój przeznaczenia. To, co dotyka jednostkę bezpośrednio, w sposób pośredni wpływa na pozostałych”.

Jako że problemy dotyczą nas wszystkich, niektóre rozwiązania dostępne są od razu – a zatem każdy z nas może być częścią wspomnianej siły czynienia dobra. Dalajlama twierdzi, że już teraz możemy zrobić mały krok we właściwym kierunku, polegając na wszelkich dostępnych metodach. Wspólnie możemy zapoczątkować masowy ruch, realną siłę, na której będziemy mogli się oprzeć, żeby zerwać kajdany trzymające nas w przeszłości.

Dalajlama jest przekonany, że nasiona, które zasiewamy dzisiaj, mogą zmienić kształt naszej wspólnej przyszłości. Część z nich przyniesie owoce natychmiast, inne zostaną zebrane przez przyszłe pokolenia. Jednak jeśli nasze zbiorowe wysiłki oprzemy na wewnętrznej przemianie, możemy dokonać wielkich rzeczy.

Życiowe doświadczenia, które doprowadziły Dalajlamę do tej wizji, miały niezwykle zawiły przebieg. Zacznijmy jednak tę książkę w punkcie, w którym Jego Świątobliwość znalazł się w centrum uwagi.

POKOJOWA NAGRODA NOBLA

Znajdujemy się w kalifornijskim mieście Newport Beach, w dniu 5 października 1989 roku. Rozpoczyna się konferencja prasowa z okazji przyznania Dalajlamie Pokojowej Nagrody Nobla. Strzelają migawki i flesze.

Dalajlama zaledwie kilka godzin wcześniej dowiedział się, iż został laureatem tego wyróżnienia, i wciąż był nieco oszołomiony. Reporter spytał go, co zamierza zrobić z nagrodą pieniężną, która w tamtym okresie wynosiła około ćwierci miliona dolarów.

Zaskoczony, iż wyróżnienie wiąże się z finansową gratyfikacją, Dalajlama odpowiedział: „Cudownie. Chciałem przekazać pewną sumę dla kolonii trędowatych w Indiach”. Następnego dnia wyjawił mi, iż od razu zaczął się zastanawiać, komu te pieniądze przekazać – myślał też o głodujących.

Jego Świątobliwość często podkreśla, iż nie postrzega siebie jako wysoko postawionego „Dalajlamy”, lecz raczej jako prostego mnicha. Dlatego też, jako osoba prywatna, nie potrzebował pieniędzy, jakie przyniosła mu Nagroda Nobla. Jego Świątobliwość rozdaje wszelkie finansowe środki, które otrzymuje.

Pamiętam na przykład konferencję z udziałem działaczy społecznych w San Francisco. Pod koniec spotkania podano informacje na temat zysków z imprezy (co rzadko się zdarza przy takich okazjach)^(). Okazało się, iż po odliczeniu kosztów własnych sprzedaż biletów przyniosła 15 tysięcy dolarów. Dalajlama natychmiast ogłosił – ku miłemu zaskoczeniu zebranych – że przekazuje je uczestniczącej w konferencji grupie młodzieży z trudnych rodzin z Oakland. Impreza zainspirowała grupę do zorganizowania podobnych konferencji we własnym zakresie. Zdarzenie to miało miejsce wiele lat temu i od tego czasu byłem świadkiem, jak Jego Świątobliwość wielokrotnie powtarzał taki gest (podobnie jak w przypadku dużej części zysków ze sprzedaży tej książki)^().

Norwegowie zadzwonili z informacją, iż w drodze jest ambasador kraju, który osobiście przekaże nowinę o przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla o dziesiątej wieczorem 4 października. Jego Świątobliwość kładzie się spać o siódmej.

Następnego dnia, od około trzeciej do siódmej nad ranem (z przerwą na śniadanie i audycję BBC), Dalajlama był zajęty swoją duchową praktyką^(). Nikt nie ośmielił się przeszkodzić Jego Świątobliwości, żeby przekazać mu wiadomość, więc do wiadomości publicznej trafiła, zanim on sam się o tym dowiedział.

W tym czasie jego osobisty sekretarz odpierał falę próśb o wywiady od najważniejszych mediów z całego świata – chociaż wcześniej reporterzy dość niechętnie realizowali materiały na temat Dalajlamy^(). Z dnia na dzień światowa prasa zaczęła się dobijać do drzwi. Praktycznie wszystkie główne stacje telewizyjne i gazety dzwoniły, usiłując umówić się na wywiad.

Chociaż tego ranka telefony się urywały, Dalajlama spokojnie poinformował sekretarza, że wybiera się na zaplanowane wcześniej zdarzenie, a mianowicie spotkanie z neurobiologami. Jako że nie zamierzał go odwoływać, prośby o wywiad odrzucono lub odłożono na później. Istniała szansa, że późnym popołudniem odbędzie się konferencja prasowa Jego Świątobliwości.

Do tego czasu w sali bankietowej miejscowego hotelu, gdzie miała się odbyć zorganizowana na poczekaniu konferencja, zgromadziła się blisko setka reporterów i fotografów. Ci ostatni przepychali się zawzięcie, walcząc o miejsce z przodu sali i najlepsze ujęcia.

Wielu obecnych dziennikarzy pośpiesznie zwerbowano spośród lokalnego, hollywoodzkiego środowiska, piszącego o branży filmowej i przyzwyczajonego do zupełnie innego typu celebryty. Spotkali się bowiem z osobą, na której nie robiły wrażenia ani sława, ani pieniądze i której niespecjalnie zależało na tym, żeby znaleźć się w obiektywach światowej prasy.

W epoce selfie, kiedy tak wielu z nas ma silną potrzebę dzielenia się z całym światem każdą decyzją i zjedzonym posiłkiem, jest to dość radykalna postawa. Całym sobą Dalajlama zdaje się mówić, iż nie jesteśmy centrum wszechświata. Przestańmy się tak zamartwiać i obsesyjnie skupiać na sobie. Zamiast uparcie stawiać siebie na pierwszym miejscu, zacznijmy też myśleć o innych.

Wystarczy przyjrzeć się, jak Jego Świątobliwość zareagował na to, iż dostał Nagrodę Nobla. Miałem okazję uczestniczyć we wspomnianej konferencji prasowej, gdyż niewiele wcześniej byłem moderatorem spotkania Dalajlamy z grupą psychoterapeutów oraz działaczy społecznych, poświęconego działaniu opartemu na współczuciu^().

Przeprowadzając z nim wywiad dla „New York Timesa” nazajutrz po tym, jak dowiedział się o nagrodzie, ponownie spytałem go, jak się z tym czuje. Posługując się, jak sam określa, swoim „łamanym” angielskim, powiedział: „Ja osobiście za wiele nie czuję”. Cieszył się natomiast szczęściem osób, które pracowały na ten sukces – jest to reakcja, którą w jego tradycji określa się jako muditā, czyli cieszenie się radością innych.

Jego Świątobliwości nie brakuje też poczucia humoru. Zwłaszcza jego bliski przyjaciel, arcybiskup Desmond Tutu, wydobywa tę radosną, szelmowską stronę Dalajlamy. Kiedy się spotykają, docinają sobie i dowcipkują jak mali chłopcy.

Nawet na najbardziej prestiżowej imprezie Dalajlama zawsze jest gotów do śmiechu. Pamiętam pewien moment podczas spotkania z naukowcami, kiedy to zażartował na swój temat (jak to ma w zwyczaju). Odbył wiele podobnych spotkań z przedstawicielami świata nauki i, jak mi zdradził, przywiodło mu to na myśl skojarzenie ze starą tybetańską opowieścią o yeti polującym na świstaki^().

Yeti polował na świstaki, przyczajony tuż obok ich nory. Gdy tylko jeden z nich wystawiał łebek, yeti łapał zwierzątko i na nim siadał. Lecz za każdym razem, gdy rzucał się na następnego świstaka, musiał się podnieść, a wtedy ten poprzedni mu uciekał.

Śmiejąc się, Jego Świątobliwość powiedział, iż kojarzy mu się to z każdą nową lekcją, jaką odbiera w zakresie nauk ścisłych!

Innym razem, schowany za kulisami w jednym z college’ów, czekał wraz z grupą naukowców na rozpoczęcie panelu dyskusyjnego. Spotkanie poprzedzał występ chóru a cappella ze szkoły średniej, umilającego czas widowni. Jednak gdy tylko zaczęli śpiewać, zaintrygowany Dalajlama wyszedł zza kulis na scenę i stanął nieopodal chóru, słuchając go jak urzeczony.

Było to spontaniczne – reszta uczestników panelu i przedstawiciele władz uniwersytetu, którzy mieli go oficjalnie powitać, zdezorientowani dalej czekali za kulisami. Tymczasem Dalajlama stał sobie spokojnie, z zachwytem patrząc na chór – nieświadomy widowni, która z kolei z zachwytem wpatrywała się w niego.

Podczas innego zamkniętego spotkania z udziałem kilkudziesięciu dyrektorów generalnych posadzonych przy długim stole konferencyjnym, z Dalajlamą u szczytu, wynajęty do udokumentowania sesji fotograf robił zdjęcia. W pewnym momencie znalazł się na podłodze obok krzesła Dalajlamy z wielkim obiektywem wycelowanym prosto w niego.

Dalajlama przerwał w pół zdania, rozbawiony spojrzał w dół na fotografa i zaproponował, żeby ten się położył i uciął sobie krótką drzemkę. Na zakończenie spotkania przyszła pora na oficjalne zdjęcie Dalajlamy z rekinami biznesu.

Kiedy grupa się rozchodziła, Jego Świątobliwość gestem przywołał fotografa i objąwszy go serdecznie, zrobił sobie z nim zdjęcie.

Takie chwile mogą wydawać się nieistotne, lecz są kroplą w morzu zdarzeń, które pozwalają mi wierzyć, iż Dalajlama żyje w unikatowym rytmie emocji i społecznych przekonań. Jego Świątobliwość jest empatycznie dostrojony do otoczenia, dowcipny, spontaniczny i szczodry, a ponadto postrzega ludzką rodzinę jako jedność.

Najbardziej ujmująca jest konsekwencja, z jaką odmawia traktowania siebie zbyt poważnie, oraz gotowość do wyśmiewania własnych dziwactw. Współczucie zabarwia radością, a nie ponurymi i pustymi frazesami.

Bez wątpienia cechy te osadzone są w studiach i praktyce, którym Dalajlama oddaje się od czasów dzieciństwa i do dzisiaj poświęca im pięć godzin dziennie (wspomniane cztery rano i dodatkowa wieczorem). Codzienna praktyka zdecydowanie wpływa na jego wartości moralne i kształtuje wizerunek publiczny.

Samodyscyplina w rozwijaniu takich właściwości, jak dociekliwość, równe traktowanie wszystkich oraz współczucie, wzmacnia wyjątkową hierarchię wartości pozwalającą Dalajlamie postrzegać świat z zupełnie odmiennej perspektywy.

Poznałem Jego Świątobliwość w latach osiemdziesiątych podczas jego wizyty w Amherst College. Przedstawił nas sobie jego przyjaciel, Robert Thurman, który wtedy wykładał na tej uczelni. Pamiętam, że podczas spotkania Dalajlama wyjaśnił, iż zależy mu na nawiązaniu autentycznego dialogu z naukowcami. To do mnie przemówiło z uwagi na moje wykształcenie jako psychologa, a także fakt, iż opracowywałem zagadnienia naukowe jako dziennikarz „New York Timesa”.

W kolejnych latach byłem organizatorem lub uczestnikiem szeregu spotkań Jego Świątobliwości z naukowcami z mojej dziedziny, a przez kilka lat wysyłałem mu artykuły o naukowych odkryciach, publikowane w „Timesie”. Gdy tylko to możliwe, wraz z żoną bierzemy udział w jego wykładach i słuchamy jego nauk. Kiedy więc zwrócono się do mnie z propozycją napisania tej książki, zgodziłem się bez wahania.

Chociaż w większości moich książek dość szczegółowo zgłębiam naukowe kwestie, Dalajlama zaś opiera swoje spojrzenie raczej na fundamentach naukowych niż religijnych, warto podkreślić, iż nie jest to rozprawa naukowa. Posługuję się tu dowodami naukowymi, jeżeli wspierają one dany pogląd lub są ilustracją określonych tez, lecz nie mają priorytetowego znaczenia. Czytelnicy, którzy chcą dowiedzieć się więcej, mogą sięgnąć po cytowane przeze mnie materiały źródłowe (zwracam też uwagę, iż przypisy znajdują się na końcu książki).

Wizja, która wyłoniła się z moich rozmów z Dalajlamą, bez wątpienia zabarwiona jest moimi własnymi zainteresowaniami i pasjami, podobnie jak sposób narracji. Starałem się jednak pozostać wierny głównemu przekazowi i sednu wołania, z jakim Dalajlama zwraca się do każdego z nas.

CZŁOWIEK

Tenzin Gjatso stał się ważną światową postacią w wyniku łańcucha historycznych wydarzeń. Przez ponad czterysta lat funkcjonowania tej instytucji żaden dalajlama – religijny i polityczny przywódca Tybetu – nie mieszkał poza obszarem oddziaływania buddyzmu tybetańskiego. Jako dziecko XIV Dalajlama wędrował po korytarzach ogromnego pałacu Potala w Lhasie, gdzie, jak jego poprzednicy, odbierał wykształcenie w zakresie filozofii, prowadzenia debat i epistemologii oraz uczył się wypełniać swoją przyszłą rolę w wymiarze rytualnym^().

Jednak najazd komunistycznych Chin na Tybet w latach pięćdziesiątych, a w konsekwencji ucieczka Dalajlamy do Indii w roku 1959, otworzyły przed nim wielki świat. Osiadł w Indiach na stałe i nigdy nie powrócił do ojczyzny.

„Kiedy miałem szesnaście lat, utraciłem wolność”, mówi. Wtedy też przyjął na siebie rolę religijnego i politycznego przywódcy Tybetu. Opuszczając go jednak, jak sam przyznaje, „straciłem moją ojczyznę”.

Ten przejściowy etap został uchwycony w filmie Kundun, który rzuca światło na lata wczesnej młodości Dalajlamy. Po przekroczeniu granicy Tybetu z Indiami młody Dalajlama zsiada z konia i patrzy za siebie na tybetańskich strażników, którzy eskortowali go do tego miejsca. Jest to smutny moment – po części dlatego, iż zostawiają go w nieznanym, obcym kraju, a po części dlatego, iż prawdopodobnie nigdy więcej ich nie zobaczy. Wracają bowiem do Tybetu, gdzie może im grozić śmiertelne niebezpieczeństwo.

Gdy znajome postaci znikają w oddali, Dalajlama się odwraca, zdając sobie sprawę, iż teraz znajduje się wśród obcych: swoich hinduskich gospodarzy, którzy witają go w jego nowym domu. Lecz jak powiedział aktor i wieloletni przyjaciel Dalajlamy, Richard Gere, przedstawiając go podczas jednego z publicznych wystąpień: „Gdziekolwiek się uda, wszędzie otoczony jest przyjaciółmi”.

W przeszłości żadne pokolenie żyjące poza granicami Tybetu nie miało takiej szansy jak my obecnie, by zobaczyć Dalajlamę. Jego Świątobliwość ciągle jest w podróży, odwiedza wszystkie zakątki planety – jednego dnia rozmawia w Rosji z żarliwie praktykującymi buddyzm Buriatami, a w następnym tygodniu spotyka się z japońskimi naukowcami. Płynnie przenosi się z sali lekcyjnej do zapełnionego audytorium.

Być może jedyną przeszkodą powstrzymującą Dalajlamę przed dotarciem do szerszego grona ludzi jest trudność w uzyskiwaniu wiz do wielu krajów, które pozostają pod wpływem Chin i obawiają się ekonomicznych reperkusji wpuszczenia go na swoje terytorium. W ostatnich latach twardogłowi członkowie chińskiej partii komunistycznej z jakiegoś powodu postrzegają wszelkie poczynania Dalajlamy jako polityczne i mające na celu osłabienie chińskiej dominacji w Tybecie.

Niemniej, kiedy zajrzymy do kalendarza Jego Świątobliwości, okaże się, że rozmawiał ze studentami w New Delhi o „etyce świeckiej”, następnie udał się do Mexico City, gdzie między innymi przemówił do tysiąca katolickich księży, poruszając temat harmonii religijnej, odbył spotkanie z biskupem oraz wystąpił na stadionie, mówiąc o współczuciu w działaniu – po czym poleciał do Nowego Jorku, gdzie wygłosił dwudniowe nauki, i wracając do New Delhi, zatrzymał się na krótko w Warszawie, na Światowym Szczycie Laureatów Pokojowej Nagrody Nobla.

Odwiedzając wszelkie zakątki świata, Dalajlama zmienił się w globalnego męża stanu, lecz początki były trudne.

Zanim został laureatem Nagrody Nobla, na jego konferencjach prasowych pojawiała się garstka reporterów. Pamiętam oburzenie jego oficjalnego przedstawiciela w Stanach Zjednoczonych w roku 1988, kiedy to Dalajlama, idąc na poważne ustępstwo wobec Chińczyków, oświadczył, iż pragnie autonomii, a nie niezależności Tybetu^().

Chociaż oświadczenie to miało przełomowe znaczenie dla zwolenników sprawy tybetańskiej (i niewykluczone, iż przyczyniło się do przyznania Jego Świątobliwości Nagrody Nobla w następnym roku), „New York Times” poświęcił mu zaledwie jeden akapit, cytując za innym serwisem prasowym na dalekich stronach gazety.

Zdobycie Nagrody Nobla sprawiło, iż poczynania Dalajlamy zaczęły interesować coraz szersze grono osób prywatnych i dziennikarzy, aż wreszcie stał się niemal ikoną popkultury – jego wizerunek znalazł się nawet w reklamie Apple (z hasłem „Myśl inaczej”). Często przypisywane są mu także różne (nie zawsze prawdziwe) inspirujące słowa.

Jego Świątobliwość patrzy na to z szerszej perspektywy. Chociaż łatwo się domyślić, że wolałby raczej zająć się swoją poranną praktyką, rozgłos, sława i zainteresowanie mediów także mogą służyć dobrej sprawie. Jego wieloletni tłumacz z angielskiego, Thupten Jinpa, twierdzi, iż głosząc swoje nauki o współczuciu, Dalajlama mówi teraz do „mocniejszego mikrofonu”.

Należy on do niewielkiego grona powszechnie cenionych osób publicznych, które emanują wewnętrzną głębią i siłą. Praktycznie żadna znana postać nie może się równać z Dalajlamą pod względem postawy moralnej czy charyzmy, nie wspominając już o reakcji, jaką wzbudza w otoczeniu. Przyciąga tłumy, często zapełniające stadiony na całym świecie.

Jego Świątobliwość od kilkudziesięciu lat przemierza glob, spotykając się z ludźmi niezależnie od ich pochodzenia, klasy społecznej i światopoglądu – cały czas wzbogacając swoją perspektywę. Regularnie rozmawia zarówno z mieszkańcami slumsów – od São Paulo po Soweto – jak i przywódcami państw czy laureatami Nagrody Nobla w dziedzinach naukowych. Każdemu z tych niezliczonych spotkań towarzyszy jego niezachwiana motywacja: współczucie.

Dalajlama postrzega ludzkość jako jedność, nie tracąc czasu na podziały na „nas” i na „nich”. Problemy, przed jakimi staje „nasza ludzka rodzina”, jak ją określa, mają wymiar globalny, przekraczający granice państw. Są to chociażby rosnąca przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi oraz nieprzerwana degradacja ekosystemów na Ziemi.

Z tej zawiłej mozaiki Dalajlama ułożył obraz dający nam wszystkim nadzieję, motywację i energię do działania. Jest to mapa, która pozwoli nam odnaleźć miejsce w życiu, zrozumieć świat i dowiedzieć się, jakie kroki należy podjąć i jak kształtować naszą wspólną przyszłość.

Jego wizja ludzkości, podobnie jak sam pomysłodawca, uosabia sposób bycia i postrzegania kwestionujący wiele powszechnych obecnie wartości. Dalajlama ma wizję świata bardziej opiekuńczego i współczującego, mądrzej radzącego sobie z naszymi wspólnymi wyzwaniami – lepiej dostosowanego do wymogów stawianych przez planetę, której wszyscy jesteśmy częścią. Ten obraz przyszłości jest czymś więcej niż tylko pobożnym życzeniem, gdyż sugeruje pragmatyczne rozwiązania, potrzebne teraz bardziej niż kiedykolwiek.

GŁOS PRZEMIANY

W pewnej dalekiej wiosce niepiśmiennym rodzicom urodziło się dziecko. Gdy dorosło, musiało uciekać z ojczyzny i od ponad pół wieku jest człowiekiem bez ziemi.

Nigdy nie był właścicielem domu ani samochodu, nie miał pensji ani tym bardziej żadnych inwestycji. Nigdy też nie założył rodziny.

Człowiek ten nie odebrał tradycyjnego wykształcenia; jego edukacja składała się z szeregu prywatnych lekcji, dotyczących ezoterycznych metod filozoficznych, rytuałów, i opierała się na programie nauczania opracowanym około sześciuset lat temu.

A mimo to regularnie prowadzi on głębokie dyskusje z największymi znakomitościami środowiska nauki. Spotyka się z potężnymi przywódcami, uczniami i zwykłymi ludźmi z całego świata, nie omijając nawet slumsów. Podróżuje niezmordowanie, ciągle żądny wiedzy.

Naturalnie mowa o Dalajlamie, człowieku absolutnie wyjątkowym, wolnym od wielu zobowiązań, które zawężają pole widzenia w naszym codziennym życiu, jak rodzina, przyjaciele, społeczność, ojczyzna.

I chociaż Dalajlama nie dysponuje żadną specjalistyczną wiedzą, jego fachowość obejmuje inne wymiary życia. Mądrość, jaką w sobie rozwinął, wykracza poza konwencjonalną wiedzę.

Dalajlama jest ekspertem nietypowym, gdyż specjalizuje się w refleksji, spokojnym spoczywaniu, bezinteresowności oraz współczuciu. Pięciogodzinna codzienna medytacja Dalajlamy znakomitej większości z nas nawet nie przyszłaby do głowy. Moglibyśmy się jednak wiele nauczyć, przyglądając się jego głębokiej praktyce, płynącemu z niej wglądowi oraz współczuciu, dzięki którym można wieść dobre i spełnione życie.

W sprawach dotyczących inwestycji konsultujemy się z doradcą finansowym, w kwestiach zdrowotnych z lekarzem. Z kolei Dalajlama jest ekspertem, jeśli chodzi o życie wewnętrzne, o czynienie dobra w tym świecie. Wszyscy możemy skorzystać z jego przewodnictwa.

Na początek wejrzyjcie w swoje wnętrze i zapanujcie nad umysłem i sercem, mówi Jego Świątobliwość. Następnie, z taką bardziej zrównoważoną postawą, przenieście spojrzenie na zewnątrz i zastanówcie się, co dobrego można zrobić.

Nie zniechęcajcie się, słysząc przygnębiające wiadomości. W gruncie rzeczy stanowią one niewielką część ludzkiej historii. Pod brzydkim wierzchołkiem góry lodowej kryje się bogaty zasób wrażliwości i życzliwości – każdy z nas zaś może go jeszcze powiększyć.

Tak się składa, że w ostatnich latach sporo piszę o przywódcach i uważam, że wszyscy bez wyjątku wiele mogliby się od Dalajlamy nauczyć. Jak się przekonamy, jego wizja lepszego świata nikogo nie wyklucza, lecz obejmuje wszystkie sfery społeczne i ludzi na całym świecie. W jego przekazie nie ma faworytów, oferuje swoje przewodnictwo nam wszystkim.

Nie narzuca też określonych działań. Chociaż pragnąłby osiągnąć pewne cele, nie zmusza nas, byśmy szli za jego przykładem. Nie mówi nam, czym mamy się zająć, jeśli zdecydujemy się za nim podążać.

Dalajlamy nie interesują nasze pieniądze, „lajki”, dodanie do listy adresowej ani też popularność w mediach społecznościowych. Swoimi spostrzeżeniami na temat życia dzieli się za darmo. Możemy je sobie wziąć, jeśli chcemy.

To miła odmiana, że zamiast na ukrytych, partykularnych interesach jego przekaz dotyczący przywództwa opiera się na fundamentalnej zasadzie autentycznego współczucia. Przekonany o łączącej nas sieci współzależności Dalajlama z całego serca ma na względzie nasze dobro.

Liderzy, z którymi rozmawiam, od Davos po Waszyngton, nakreślają te same problemy. Nasz system wartości sprawił, że najbogatsi zostawili biednych samym sobie, planeta jest na skraju katastrofy ekologicznej, rządy są sparaliżowane ogromem trudności, domagających się natychmiastowego rozwiązania. Słyszę, że potrzebny nam nowy styl przywództwa, który porzuci mieszankę cynizmu i egoizmu, grożącą nam w przyszłości dystopią.

Im większy zasięg naszego oddziaływania, tym większej grupie ludzi służymy przewodnictwem. Pod tym względem rola Dalajlamy ma charakter globalny, gdyż dociera on do milionów. Stał się de facto obywatelem świata, wędrującym po nim od ponad pięćdziesięciu lat, spędza całe miesiące w najdalszych zakątkach Ziemi z najróżniejszymi jej mieszkańcami. Problemy świata są jego problemami.

Przywódcy kierują naszą uwagę i wysiłki tam, gdzie są potrzebne. Zwykle dotyczy to rozwiązywania najpilniejszych spraw: wykonania celów kwartalnych, kolejnego nowego wynalazku, zbliżających się wyborów.

Z prasy biznesowej dowiadujemy się, że najlepsi liderzy to tacy, którzy za pomocą skutecznych strategii zdobywają udziały w rynku, przynosząc firmie zyski i zyskując uznanie za doskonałe wyniki finansowe. I chociaż władze próbują czasem realizować wizje wykraczające ponad grząskie bagienko politycznych gierek, inercja systemu często niweczy ich plany.

Wielu decydentów ma związane ręce z powodu status quo oraz interesów wybranej grupy. Ograniczenia tego typu nie dotyczą jednak Dalajlamy. Co za tym idzie, Jego Świątobliwość może pokazywać nam obraz z szerszej perspektywy, pozwalając dostrzec powszechne korzyści, będące rezultatem wspólnie podjętych wysiłków.

Czyni to z Dalajlamy przełomowego lidera, który wykracza poza ograniczenia naszych realiów i oferuje mapę prowadzącą do lepszej przyszłości globalnej^(). Liderzy tego pokroju to ludzie o szerokich horyzontach, zdolni stawić czoło największym wyzwaniom, patrzący daleko w przyszłość i skupieni na sprawach, które będą miały długofalowe znaczenie dla nas wszystkich.

Nie działają oni w interesie własnym, swojej grupy czy organizacji, lecz dla dobra ogółu, całej ludzkości. Nie mamy zbyt wielu takich przywódców, lecz ich głosu potrzebujemy najbardziej. Świat aż się prosi o taki rodzaj przywództwa.

Im system wartości bardziej altruistyczny, tym dalszy horyzont czasowy. Podobnie, im bardziej przywódca odnosi się do szeroko pojętego wymiaru ludzkich potrzeb, tym jego wizja potężniejsza. Przełomowi liderzy odgrywają rolę transcendentalną, wskazując drogę do nowej rzeczywistości. To przekonuje mnie do wizji Dalajlamy.

Dalajlama nie jest być może oczywistym przykładem tego typu przewodnictwa. Ludzie na całym świecie podziwiają jego mądrość i współczucie, przyciągani jego charyzmą. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, iż jest on wielkim futurologiem, który analizuje nasze problemy i rozwiązania w skali globalnej na przełomie wieków. Jest wizjonerem przewidującym, czego będziemy potrzebować, żeby sprostać przyszłym wyzwaniom.

Uczestników spotkań z Dalajlamą podczas jego światowych podróży można podzielić na dwie grupy: tych, którzy są zainteresowani buddyzmem i pojawiają się, kiedy Jego Świątobliwość udziela nauk religijnych, oraz wielkie tłumy obecne podczas różnych jego publicznych wystąpień. Osobista misja Jego Świątobliwości sprawiła, iż z czasem coraz mniej interesowały go spotkania z tymi samymi grupami buddystów. Rzadziej wygłasza nauki buddyjskie, chętniej skłaniając się ku wystąpieniom publicznym.

Przybliżając swoją wizję, Jego Świątobliwość zwraca się do każdego z nas, nie jako przywódca religijny, lecz globalny, głęboko zainteresowany szczęściem każdego mieszkańca tej planety.

Kiedy piszę te słowa, Dalajlama jest u progu osiemdziesiątych urodzin. Najwyższa pora przelać na papier jego wizję, mapę przyszłości stworzoną przez Jego Świątobliwość dla dobra całej ludzkości.

WIZJA

Opublikowany jakiś czas temu artykuł The Death of Environmentalism („Śmierć ekologii”) przekonywał, iż ruch ten nabrał zbyt negatywnego charakteru, epatując katastrofizmem^(). Jego autor zwrócił uwagę, iż Martin Luther King jr zdobył miliony serc przemową, w której oświadczył: „Miałem sen”, a nie koszmar.

Nasza strategia będzie skuteczniejsza, jeśli wzbogacimy ją wizją tego, jak sprawy mogłyby wyglądać w przyszłości. Zastanawianie się, jakie mogłoby być życie, zachęca do twórczego podejścia, nowych pomysłów, innowacji.

Naturalnie, jeśli chcemy przetrwać, musimy dotrzeć do sedna problemu. Byśmy jednak mogli rozkwitać, potrzebna nam Gwiazda Polarna prowadząca ku lepszym alternatywom – GPS ustawiony na bardziej optymistyczne jutro. Precyzując tę przełomową wizję naszej wspólnej przyszłości, Dalajlama nie skupia się na niedostatkach, lecz kieruje naszą uwagę na pozytywne aspekty, które mogłyby w tym świecie zaistnieć.

Jonathan Swift napisał: „Wizja jest sztuką dostrzegania tego, co niewidzialne” dla innych^(). Dalajlama namawia nas do szukania obiecujących szans i niesugerowania się mrocznymi, przygnębiającymi wiadomościami w codziennych doniesieniach.

Podczas swoich podróży po całym świecie Dalajlama opisywał już różne elementy mapy ku lepszej przyszłości, lecz nigdy nie zostały one zebrane w całość. Pod przewodnictwem Jego Świątobliwości opisuję tę wizję w książce w formie powiązanych ze sobą scenariuszy, które Dalajlama uzupełnia o przykłady z życia, zarówno dotyczące ludzi, jak i projektów już wprowadzających tę wizję w życie.

Naszą podróż zaczniemy od przyjęcia odpowiedzialności za skuteczniejsze panowanie nad naszymi umysłami i emocjami, co Dalajlama nazywa higieną emocjonalną: osłabieniem siły niszczących emocji i wzmocnieniem bardziej pozytywnych sposobów funkcjonowania.

Taka samodyscyplina pozwoli nam lepiej identyfikować, rozwijać i działać w oparciu o ludzkie wartości, które Jego Świątobliwość postrzega jako uniwersalną etykę. Jej fundamentem jest ludzkość traktowana jako jedność, najpełniejszym wyrazem zaś współczucie obejmujące każdego.

Zaskoczeniem może okazać się platforma tej etyki opartej na współczuciu i samodyscyplinie. Dalajlama nie zwraca się w stronę żadnej religii ani ideologii, lecz raczej osadza ten światopogląd w dowodach empirycznych. Przekonuje, iż nauka współczucia może pomóc ludzkości, opierając jej wartości na bardziej stabilnym gruncie.

Prężne współczucie napędza zdecydowane działania, mające na celu zdemaskowanie toksycznych zjawisk, jak korupcja, zmowa i uprzedzenia. Niepohamowane współczucie zapewni nam nowy punkt orientacyjny przy naprawianiu systemów gospodarczych, politycznych i naukowych. W praktyce oznacza to przejrzystość, sprawiedliwość i odpowiedzialność – czy to na giełdzie, czy w zakresie finansowania kampanii, czy też prezentacji danych.

W sferze ekonomii etyka współczucia sprawia, iż koncentrujemy się na podziale dóbr, a nie tylko ich gromadzeniu. Współczująca ekonomia odzwierciedla troskę, nie chciwość. Zawsze istnieje sposób, w jaki przedsiębiorstwa mogą przyczynić się do dobra ogółu, kiedy sobie świetnie radzą.

Oczywiście konsekwencją wartości opartych na współczuciu jest imperatyw troski o potrzebujących – ubogich, bezradnych, pozbawionych praw obywatelskich. Oznacza to jednak podjęcie działań, które wykraczają poza zwykłą dobroczynność. Kiedy tylko to możliwe, powinniśmy bowiem wspierać potrzebujących, gdy podejmą próbę zadbania o siebie, nie tracąc godności.

Ziemia jest naszym domem, który staje w ogniu, alarmuje Dalajlama. Działania człowieka niszczą globalne systemy wspierające życie na planecie – dlatego też wspólnie powinniśmy dokładać wszelkich starań, żeby uleczyć planetę.

W epoce, w której konflikty wywołane animozjami etnicznymi są zjawiskiem powszechnym, Dalajlama nie cofa się przed nakreśleniem długofalowej strategii utrzymania pokoju, przewidując, iż pewnego dnia spory będą rozwiązywane „w drodze dialogu, nie wojny” – kładąc kres mentalności „my kontra oni” zarówno na poziomie małych wspólnot, jak i całych grup etnicznych i narodów.

Jeżeli ta wizja ma zostać zrealizowana, młodzi powinni odebrać „edukację serca”, która wyposaży ich w narzędzia służące samodyscyplinie i życzliwości wobec innych oraz życiu w oparciu o wspomniane ludzkie wartości. Gdyby taka edukacja stała się powszechnym kanonem, przyszłe pokolenia w sposób naturalny działałyby ze współczuciem.

I wreszcie Jego Świątobliwość zachęca nas, żebyśmy nie tracili z oczu przeszłości, lecz działali teraz, starając się wprowadzić tę wizję w życie w każdy dostępny sposób i przy użyciu wszelkich środków. Zmiany te zajmą całe pokolenia. Nawet jeśli my nie dożyjemy czasów, w których staną się widoczne, Dalajlama przekonuje, że możemy zapoczątkować ewolucję ku współczuciu. Każdy może dołożyć cegiełkę, każdy ma rolę do odegrania. Gdy połączymy nasze wysiłki, możemy nadać przyszłości nowy kształt.

Wszystkie te elementy łączy synergia i całość nabiera większej mocy niż jej części składowe. Wizję Dalajlamy można rozumieć jako zestaw połączonych ze sobą zasad, które wprowadzone w życie poprowadzą nasze społeczeństwo ku lepszej przyszłości.

Alternatywy dla systemów funkcjonujących obecnie, przedstawione w tej wizji, są tym bardziej atrakcyjne w dzisiejszych czasach, kiedy coraz więcej osób się przekonuje, iż władza, pieniądze czy sława nie dają nadziei. Widzimy bezsens naszych gorączkowych działań i ogromną wartość, jaką z kolei jest życie przeżyte szczodrze, uważnie i radośnie.

Wizja dotyczy nie tylko naszego życia osobistego, lecz zawiera zestaw zasad na potrzeby społeczeństwa, wydobywający z ludzkiej natury to, co najlepsze. Jej fundamentem nie jest nieuzasadnione przekonanie, lecz nauka i podstawowe ludzkie wartości, co przemawia do każdego z nas.

Przekazując nam tę mapę lepszego jutra, Dalajlama wykracza poza własną tradycję. Jego przekaz nie jest skierowany tylko do buddystów czy Tybetańczyków, lecz do całej ludzkości i przyszłych pokoleń.

Te szanse dla ludzkości wybrzmiewają głośniej niż litania złych rzeczy wygłaszana codziennie w mediach. Nie są to utopijne mrzonki, lecz rozwiązania już dzisiaj umocowane w praktycznych strategiach, niektórych opisanych słowami Jego Świątobliwości, innych powstałych niezależnie, lecz pasujących do całego obrazu. Cele są ambitne, lecz – jak się przekonamy – już teraz wyniki wyglądają zachęcająco.

By przekuwać wizję Dalajlamy w czyn, niniejszej książce towarzyszy platforma internetowa, na której wszyscy możemy się spotkać: www.joinaforce4good.org. Czytelnik znajdzie na niej więcej powiązanych materiałów podpowiadających, jakie kroki możemy podjąć (lub na jakich możemy wzorować własne programy), jeżeli chcemy stać się częścią Siły Dobra autorstwa Dalajlamy.

Rozważając dostępne opcje, będziemy stykać się z ludźmi i projektami udowadniającymi, że można przekuć na rzeczywistość coś, co wydaje się jedynie idealistycznym marzeniem. Część z nich Dalajlama zainspirował osobiście, inne po prostu pasują do jego wizji. W pewnym stopniu Jego Świątobliwość ubrał w słowa odczucia wielu osób, które już próbują wdrożyć je w życie. Dalajlama pełni funkcję nieformalnego rzecznika tych pionierów współczucia w działaniu, którzy zbyt często przemykają poza zasięgiem naszego zbiorowego radaru.

Dalajlama nie twierdzi, iż zna rozwiązania problemów całego świata, czy to społecznych, politycznych, gospodarczych czy ekologicznych. Niemniej jednak jego charakter, wykształcenie i koleje losu sprawiły, iż doskonale wie, które wartości powinniśmy rozwijać, żeby skutecznie sobie z tymi problemami radzić.

Tybetańczycy mają powiedzenie, które można przetłumaczyć jako „nie pozwól, żeby twój umysł był zbyt ograniczony i sztywny”. Problemy ludzkości gwałtownie się nasilają. Zamiast traktować dany nam świat jako pewnik, powinniśmy bezustannie kwestionować zdobywaną wiedzę i odkrywać drugie dno. Dalajlama przekonuje, że podejmując działania na tym świecie, musimy pozostawać elastyczni i doskonalić nasze umysły.

Każdy z nas może pomóc, w tym miejscu, w którym się obecnie znajduje. Rozwiązania przyjdą do nas w tej czy innej formie, gdy zetkniemy się z tą pełną rozmachu wizją na naszym podwórku. Nie ma jednej magicznej odpowiedzi na wszystkie pytania, chodzi raczej o setki drobnych i poważnych działań poprawiających sytuację.

Dalajlama wyjaśnia, że nie wystarczy jedynie sekundować tej szlachetnej idei – musimy z każdym krokiem się do niej zbliżać. Wizja Jego Świątobliwości wzywa każdego z nas.

Każdy z nas może być siłą dobra.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: