Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Siła snów. Jak śnić świadomie i zmienić swoje życie - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
13 listopada 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Siła snów. Jak śnić świadomie i zmienić swoje życie - ebook

Sen inspirował i intrygował człowieka od zarania dziejów. Marzenia senne były źródłami przepowiedni, sygnałami z wnętrza duszy, kluczem do zrozumienia przeszłości. Niektórzy naukowcy upatrują w snach nawet początków wierzeń religijnych. Wydaje się jednak, że współczesny człowiek zapomniał o dobroczynnym wpływie marzeń sennych na swoją samoświadomość, psychikę oraz emocje.
Książka amerykańskiej dziennikarki naukowej Alice Robb to oparty na wynikach badań i rozmowach z ekspertami przewodnik dla osób zainteresowanych świadomym śnieniem. Jak nauczyć się zapamiętywania snów? Jak rozumieć senne marzenia? Komu i dlaczego o nich opowiadać? A nawet – jak zmienić scenariusz sennego koszmaru? Autorka zabiera nas w podróż do naukowych laboratoriów i na spotkania jasnośnicieli, analizuje senne fabuły i zwierza się z zaskakujących doświadczeń.
Co chwilę przypomina, że każdy z nas może poznać mapę swojego sennego świata. I że pierwsze kroki do poznania snów powinniśmy postawić na jawie.

„Wyobrażam sobie – i mam taką nadzieję – że gdy dowiecie się, jak bogate jest nasze życie wewnętrzne podczas snu, zapragniecie częściej zapamiętywać swoje sny, a nawet eksperymentować ze świadomym śnieniem” – fragment książki

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-268-3053-2
Rozmiar pliku: 977 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozumiem, dlaczego większość ludzi przypisuje nikłe znaczenie swoim snom. Są dla nich zbyt lekkie, a ludzie na ogół utożsamiają się z tym, co ma ciężar. Łzy są poważne; można je zbierać w słoiku. Ale sen, podobnie jak uśmiech, to czyste powietrze. Sny i uśmiechy prędko przemijają. Cóż jednak, jeśli twarz przeminie, a przetrwa uśmiech?

Susan Sontag, Dobroczyńca

WPROWADZENIE

LATO 2011 ROKU SPĘDZIŁAM, KOPIĄC DOŁY i rozmawiając o snach. W ciągu dwóch tygodni pochłonęłam wszystkie powieści, które zabrałam do odległej andyjskiej wsi Nepeña, gdzie wraz z kolegami z roku i peruwiańskim profesorem archeologii badałam pozostałości kultury Moche. Znaczną część mojej walizki wypełniały zapasy masła orzechowego i cała fura odzieży przeciwdeszczowej; nie przewidziałam, jak wiele wolnego czasu zyskam, kiedy dostęp do internetu zależeć będzie od humorów chimerycznego właściciela kafejki. Dlatego też, kiedy mój przyjaciel James podsunął mi wymiętą książkę, na okładce której promień słońca przeszywał spowity w obłoki ludzki mózg, spróbowałam przezwyciężyć sceptycyzm. Kiedy jednak, przeglądając spis treści, natrafiłam na rozdziały o tytułach w rodzaju: Życie jest snem tudzież Próba generalna przed życiem, bezwiednie wywróciłam oczami. W stan zażenowania wprawiła mnie również lista ćwiczeń: „technika bliźniaczych ciał” brzmiała kosmicznie, „technika sennego lotosu i płomienia” – niedorzecznie, „technika bez-ciała” – złowieszczo. Książka Exploring the World of Lucid Dreaming (Wyprawa w krainę świadomego śnienia) Stephena LaBerge’a miała wszelkie cechy przegadanego newage’owego poradnika, ale że najbliższa anglojęzyczna księgarnia leżała o sześć godzin jazdy autobusem, zaczęłam czytać.

„Życie, jak słusznie głosi przysłowie, jest krótkie – pisał LaBerge. – Jakby tego było mało, musimy spędzać od ćwierci do połowy życia w uśpieniu. Większość z nas wędruje przez swoje sny nieomal jak lunatycy. Bezmyślnie przesypiamy tysiące okazji, by zachować świadomość i żyć pełnią życia”^(). W trakcie „świadomego śnienia”, jak je nazywa LaBerge, śpiący może uprzytomnić sobie, że śni i – przy odrobinie wprawy – sterować biegiem sennego marzenia.

Połknęłam bakcyla.

Większość ludzi na jakimś etapie życia doświadcza świadomych snów, lecz tylko 10 do 20 procent miewa je regularnie^(). Dla niektórych przedstawicieli tej mniejszości świadome śnienie jest tak przyjemne, że staje się hobby lub drogą do lepszego życia. Czasem świadome sny wydają się intensywniejsze od rzeczywistości; potrafią dawać upojenie równie silne jak środki halucynogenne, a nawet przynosić rozkosz seksualną. (Pewna psycholożka twierdziła, że osiąga orgazm podczas jednej trzeciej swoich świadomych snów. Pomiary drgań waginy wykazują, że sennym orgazmom u kobiet odpowiadają rzeczywiste reakcje fizjologiczne)^(). Niektórzy wykorzystują świadome śnienie, by oswajać koszmary i sposobić się do trudnych sytuacji na jawie.

Pośród wszystkich doświadczeń tamtego peruwiańskiego lata, takich jak picie pisco na pustyni czy znalezienie mumii dziecka (a następnie rozwinięcie jej w warunkach nie całkiem optymalnych z naukowego punktu widzenia), w mojej pamięci najwyraźniej zapisało się wspomnienie pierwszego świadomego snu.

O dziewiątej wieczorem wgramoliłam się na dolną pryczę piętrowego łóżka i zaszyłam w śpiworze, wycieńczona fizycznym wysiłkiem i monotonią kopania. Nastawiłam budzik na piątą i niemal natychmiast zapadłam w sen. Moje przemęczone ciało nie pozwoliło głowie, by jak zwykle wałęsała się po zaułkach wybrukowanych niepokojem. Nagle sceneria się zmieniła. Było letnie popołudnie – nie takie jak w Andach, gdzie ciepło jest nietrwałe, a noce pochmurne – prawdziwe lato ze skwarem tak wielkim, że człowiek rzuca się do wody, a potem w mig wysycha w słońcu. Chłonęłam wytęsknione ciepło, rozgarniając wodę w sielskiej sadzawce, której nigdy wcześniej nie widziałam. W prawdziwym życiu nie przepadam za pływaniem i w ogóle nie lubię ćwiczyć, chyba że jednocześnie słucham podcastów albo Radia Pandora. Ale teraz było inaczej – swobodnie i zmysłowo. Świadomie odczuwałam każdą część swojego ciała, namacalny chłód wody, czyste powietrze i niesamowity las, który opasywał sadzawkę bujnym listowiem. Obudziłam się w euforii.

Moje wspomnienie nie ma w sobie ani śladu tej mgiełki, która zwykle spowija sny, a jego szczegóły, mimo upływu lat, zachowują świeżość. Ale nie czułam wyłącznie odprężenia. Cała ta historia mocno mnie poruszyła. Nie byłam już w swoim śpiworze w zakurzonej sali sypialnej w Peru – znalazłam się gdzieś daleko i tam podobało mi się bardziej. Wycieczka do sadzawki zachwiała moim poczuciem rzeczywistości i nie umiałam tego wytłumaczyć, nie wychodząc na wariatkę. Wiedziałam tylko, że chcę to zrobić znowu.

Resztę lata James i ja spędziliśmy, praktykując porady LaBerge’a. Zeskrobując ziemię z prastarych garnków, opowiadaliśmy sobie sny z ostatniej nocy. Do znudzenia powtarzaliśmy mantrę LaBerge’a: „Dziś będę mieć świadomy sen”. Tworzyliśmy własne mantry: „Dzisiaj polecę na księżyc”. Nauczyliśmy się rozpoznawać symptomy śnienia, takie jak lot lub spotkanie z nieżyjącym człowiekiem. Co kilka godzin przeprowadzaliśmy coś, co LaBerge nazywa testem rzeczywistości: zadawaliśmy sobie pytanie, czy to jawa, czy sen. Ta sztuczka – zapewniał LaBerge – gdy się ją przyswoi, owocuje świadomym śnieniem.

Niewykluczone, że kryteria ciekawej rozmowy ulegają zaniżeniu, gdy większość czasu spędza się, grzebiąc rydlem w piasku, lecz nawet po wyjeździe z Peru, kiedy miałam już do dyspozycji więcej niż czworo rozmówców, a także szybki bezprzewodowy internet i biblioteki pełne książek, nie przestawałam myśleć o snach. Były bogatsze i bardziej zagadkowe, niż kiedykolwiek przypuszczałam.

Zaczęłam prowadzić dziennik snów i każdego ranka starannie zapisywałam w skórzanym kołonotatniku wszystko, co udało mi się zapamiętać. Czytałam, że codziennie należy coś odnotować, choćby i nudny strzęp. Na wyniki nie trzeba było długo czekać. W ciągu kilku tygodni wpisy w zeszycie przeszły od sumiennego „Nic nie pamiętam” lub krótkich, niepewnych wycinków („Oglądam Dziadka do orzechów?”; „Jakiś pająk?”) do dwóch lub trzech zawikłanych fabuł prawie każdej nocy. Moje nocne życie okazało się pod każdym względem równie aktywne, a na pewno równie rozrywkowe, jak czas spędzany na jawie, ja zaś doznałam wstrząsu: dotarło do mnie, że od zawsze miałam takie sny, ale traciłam je, pozwalając, by ulatywały z pamięci, jakby nigdy się nie pojawiły. Jakie przygody przeżyłam, by następnie o nich zapomnieć? Ile okazji – żeby spojrzeć na coś z innej perspektywy lub po prostu oderwać się od rzeczywistości – zaprzepaściłam?

Większość nowych umiejętności – zwłaszcza takich, które pozwalają odmienić nasze odbieranie świata – zdobywa się z trudem. Opanowanie nowego języka to lata wytężonej nauki. Medytacja wymaga cierpliwości i regularnej, nieraz frustrującej praktyki. Zyski rosną stopniowo, czasem niezauważalnie. Ale żeby ulepszyć nasze życie senne, wystarczy wydłużyć czas namysłu nad snami od zera do minuty czy dwóch dziennie: przed zaśnięciem pomedytować chwilę nad intencją zapamiętania snu lub rankiem zapisać swój sen albo nagrać jego opis na dyktafon w telefonie. Proces jest bezbolesny, postęp błyskawiczny, efekty odmieniają życie. Moment, gdy zyskujemy świadomość swoich snów, przypomina zanurzenie się w studni, którą wypełniają niedostępne wcześniej fantazje i lęki, sygnały z podświadomości, nieszablonowe pomysły i rozwiązania problemów.

W ostatnich latach naukowcy odkryli metody, dzięki którym można poprawić pamięć snów i systematycznie wykorzystywać potęgę marzeń sennych. Ludzie jednak rozmyślają nad swoimi snami od tysiącleci. Niektórzy badacze uważają, że najstarsza sztuka uprawiana przez naszych przodków – malowidła naskalne w jaskiniach – inspirowana była nocnymi wizjami twórców. Dzienniki snów należą do najdawniejszych zabytków literatury – znajdowano je w ruinach antycznej Grecji^() i średniowiecznej Japonii^().

Żyjemy w świecie zbudowanym na snach. Od zarania dziejów na całej kuli ziemskiej sny fascynują i wskazują drogę. Traktujemy je jako zwiastuny przyszłych zdarzeń i jako ślady przeszłości, jako przesłanie od bogów i sygnały z wnętrza ludzkiej jaźni. Pozwalają nam przeżyć doznania, które utraciliśmy, i te, których nigdy nie zaznaliśmy. W snach paralitycy mogą się poruszać, a ślepi widzieć^(). Lekarze stosują sny jako narzędzie diagnozy, artyści szukają w nich natchnienia. Umierający znajdują pociechę w sugestywnych snach o przeszłości, snach, które zacierają granice świadomości i kwestionują realność otaczającego nas świata. Politycy i mityczni bohaterowie kierowali się snami przy podejmowaniu decyzji i powoływali się na nie, żeby usprawiedliwić wojnę. Przywódcy posługują się nimi w celach szlachetnych (jak Gandhi, kiedy w 1919 roku, sprzeciwiając się ograniczeniu swobód obywatelskich Indusów, opowiedział, że przyśnił mu się ogólnokrajowy strajk^()) i podłych (na nagraniach wideo, upublicznionych po 11 września, Osama bin Laden i jego zwolennicy opowiadają sobie sny o pilotach, samolotach i upadających budynkach^()). Nawet osoby, które twierdzą, że nigdy nie zapamiętują snów (ta grupa liczy poniżej 3 procent populacji)^(), powinny uszanować marzenia senne jako potężną, a niedocenianą siłę, z której zrodziły się słynne dzieła sztuki, akty religijnej konwersji i zdarzenia polityczne.

Nasz współczesny niedbały stosunek do snów jest nie tylko aberracją na tle dziejów ludzkości, ale też szczególnym paradoksem dzisiejszej kultury. Ludzie obsesyjnie śledzą wyniki najnowszych badań na temat snu, aczkolwiek naukowcy wciąż nie są zgodni, dlaczego właściwie co noc tracimy świadomość. Chcemy wiedzieć, jak spędzanie czasu przy ekranach i nowoczesne rozplanowanie zajęć wpływają na nasz sen. Klikamy w linki do artykułów, które przestrzegają, że śpiąc mniej niż osiem godzin na dobę, rujnujemy nasze zdrowie, urodę i szczęście – lub zapewniają, że sześć godzin snu wystarczy w sam raz, a niektórzy ludzie w zupełności mogą zadowolić się trzema czy czterema.

Planujemy, śledzimy i optymalizujemy swój czas, kupujemy urządzenia do pomiaru aktywności i aplikacje, które mają odmierzać minuty przeznaczone na sport, pracę, hobby; żyjemy w ciągłym strachu, że „coś nas ominie”. Tymczasem, ignorując sny, marnujemy szansę na przygodę i poprawę zdrowia psychicznego. W ciągu przeciętnej długości życia trwonimy około pięciu, sześciu lat (od 20 do 25 procent całkowitego czasu snu). Sen zwykle traktuje się jako środek do celu – narzędzie, które da nam siłę do skutecznej pracy, podreperuje pamięć, wyreguluje przemianę materii i wzmocni układ odpornościowy. Ale, jak pisze LaBerge: „Czy, skoro trzeba przespać jedną trzecią życia – a wszystko wskazuje, że tak jest – to chcecie również przespać swoje sny?”^().

Do niedawna nie istniała nauka o snach. Z przyczyn tyleż praktycznych, ile filozoficznych tajemnice snów relegowano do sfery czarów i religii. Sny średnio nadają się do badań laboratoryjnych; trudno je zrelacjonować w całości i, chociaż nowe japońskie urządzenie do obrazowania pozwoli być może „odczytywać” pewne motywy senne, to opisów snów na razie nie da się zweryfikować. Co więcej, naukowcy, którzy decydowali się zgłębiać sny, nie zawsze uosabiali typ szacownego ambasadora, który najlepiej przysłużyłby się sprawie. Tematyka snów przyciągnęła liczną grupę błyskotliwych dziwaków – nieżyciowych fiksatów gotowych zaryzykować karierę dla zagadki, na której rozwikłanie mieli nikłe szanse. Także bohaterowie tej historii zapuszczali się czasem poza granice naukowej ortodoksji – gdy projektowali skazane na klęskę eksperymenty poświęcone telepatycznej naturze snów; upierali się, że sny mogą przewidywać przyszłość; mieszali intuicje z materiałem dowodowym – ale dzięki swojej otwartości intelektualnej nieraz dostrzegali zdumiewające prawdy. Z czasem uprzytomniłam sobie, że granica naukowości bywa niezwykle subtelna, że poważni naukowcy nieraz rozpatrują serio nieziemskie poglądy, a dobre pomysły mogą rodzić się w nieoczekiwanych miejscach. Deirdre Barrett, psycholożka z Harvardu, wbrew radom niektórych kolegów postanowiła wydrukować w „Dreaming” (redagowanym przez siebie czasopiśmie akademickim) artykuł o postrzeganiu pozazmysłowym^(). „Jestem zdania, że istotę badań naukowych stanowią podejście i plan – powiedziała mi. – Domaganie się konkluzji jest postawą antynaukową”.

Dzięki kilku szczęśliwym przełomowym odkryciom laboratoryjnym oraz niedawnej erupcji badań nad śnieniem, sny wreszcie zaczynają uzyskiwać należną im wiarygodność w świecie nauki. Liczba laboratoriów do badań nad snem jest wyższa niż kiedykolwiek. W 1998 roku było ich czterysta^(), dziś – ponad dwa i pół tysiąca^(). Zaczęliśmy dostrzegać, jak ważny jest sen dla zdrowia; ludzie na całym świecie wydają rocznie ponad 50 miliardów dolarów na artykuły wspomagające sen^(), a specjaliści przewidują, że przemysł budowany na bezsenności będzie się dalej rozwijał. Kilka amerykańskich uniwersytetów wprowadziło zajęcia, a nawet całe studia poświęcone snom i psychologii snów. Sny, jako centralny punkt teoretycznej refleksji nad związkiem ciała i umysłu oraz naturą świadomości, ściągnęły na siebie uwagę filozofów^().

Do przewrotu w badaniach nad snem przyczynił się też postęp techniczny, dzięki któremu naukowcy mogą szybciej uzyskiwać opisy snów i zbierać je w środowiskach bardziej różnorodnych niż kiedyś. W dwudziestym wieku badania poświęcone śnieniu prowadzono zwykle na białych studentach wyższych uczelni. Tymczasem od kilku lat mieszkańcy całego świata w najróżniejszym wieku zamieszczają swoje sny na stronach takich jak Dreamboard czy DreamsCloud, naukowcy zaś zaczynają przebierać w tej skarbnicy danych.

Przyczyny, dla których śnimy, okazują się zaskakująco potężne i osobliwe. Marzenia senne odgrywają podstawową rolę w naszym funkcjonowaniu emocjonalnym i intelektualnym; pomagają nam kształtować wspomnienia, rozwiązywać problemy i zachowywać zdrowie psychiczne.

Gdy śnimy, dołączamy nowe informacje do istniejących wcześniej zasobów wiedzy. Mózg przesiewa rumowisko ostatnich przeżyć i wybiera najważniejsze wspomnienia, które zachowa na długo. Śnienie o nowej umiejętności pomaga ją opanować; nauka języka lub czynności we śnie może być równie skuteczna jak mozolna praca na jawie.

Ze snów powstały opowieści, które dostarczają rozrywki pokoleniom czytelników i odkrycia naukowe, które zmieniły świat. Snom zawdzięczamy maszynę do szycia i układ okresowy pierwiastków. Nie sposób wymienić wszystkich artystów i pisarzy – są wśród nich Ludwig van Beethoven, Salvador Dalí, Charlotte Brontë, Mary Shelley i William Styron – którzy część swoich najsłynniejszych dzieł przypisują marzeniom sennym.

Śnimy, aby oswoić lęki i przygotować się na to, co czeka nas w dzień; wprawiamy się w różnych bojach i zmaganiach, tym samym zapoznając się z ich realnymi odpowiednikami. Stawiamy czoła najgorszym scenariuszom w środowisku wolnym od konsekwencji, dzięki czemu rzeczywista sytuacja okazuje się później drobnostką. Ludzie, którzy w snach przedzierają się przez labirynty, łatwiej znajdują z nich wyjście na jawie. Uczniowie, którym śnią się koszmary na temat egzaminów, osiągają lepsze wyniki od kolegów, którzy ich nie mają. Sny o traumatycznych przeżyciach mogą nam pomóc się od nich uwolnić. Jest i druga strona medalu: zaburzenia nastroju, takie jak depresja, często idą w parze z zakłóceniem normalnego śnienia. Umysł pozbawiony fazy REM – w której to fazie pojawia się większość snów, łatwo może się rozsypać. Myśli samobójcze współwystępują z utratą marzeń sennych lub spadkiem zdolności ich zapamiętywania.

Dzięki marzeniom sennym możemy zwiększyć samoświadomość. Sny wydobywają na powierzchnię głęboko skrywane niepokoje i pragnienia, zmuszając nas, byśmy zmierzyli się z lękami lub fantazjami, których dotychczas nie rozpoznaliśmy. Dają nam wgląd we własną psychikę. Bywają kluczem do zrozumienia problemu emocjonalnego.

Jeśli nie podejmujemy prostych kroków, mających na celu zapamiętywanie i zrozumienie marzeń sennych, wyrzucamy prezent od własnego mózgu, nie zadawszy sobie nawet trudu, żeby ów podarunek rozpakować. Część funkcji poznawczych śnienia – na przykład współudział w tworzeniu wspomnień – i tak zostanie spełniona, jeśli tylko normalnie się wyśpimy. Sny pomogą nam przyswoić nowe informacje i ulokować nowe doświadczenia w pamięci długotrwałej, bez względu na to, czy zwrócimy na nie uwagę, czy nie.

Niemniej, lekceważąc swoje sny, sami pozbawiamy się najcenniejszych korzyści, jakie z nich płyną. Jeśli zwrócimy uwagę na nasze marzenia senne, zyskamy dostęp do myśli, które – w przeciwnym razie – rozpłyną się pośród nocy. Śledząc je systematycznie, możemy nabrać pewności siebie, pomocnej w sytuacjach skrajnego napięcia.

Jeżeli postąpimy o krok dalej i omówimy nasze marzenia senne z terapeutą lub lekarzem, niewykluczone, że zgarniemy kolejną nagrodę: sny nieraz dostarczają wsparcia w kwestiach związanych ze zdrowiem fizycznym i psychicznym, które mogłyby pozostać niedostrzeżone. Jeśli zaś pójdziemy na całość i podzielimy się swoimi snami z szerszą publicznością – znajomymi o podobnych zainteresowaniach lub grupą pasjonatów – wówczas istnieje szansa, że jeszcze pełniej pojmiemy sens obecnych w nich mglistych nieraz metafor i symboli. Możemy biegle opanować język snów.

Świadome śnienie ma długą tradycję w kulturze Zachodu, lecz współcześni naukowcy dopiero od niedawna traktują je z szacunkiem i poddają badaniom. Jakkolwiek relacje o świadomym śnieniu odnajdujemy w pismach Arystotelesa i Augustyna, to dopiero w latach siedemdziesiątych XX wieku naukowcy nauczyli się obserwować to zjawisko, niedawno zaś opracowane przez nich techniki przyniosły owoce, kiedy wyszło na jaw, że świadome śnienie ma właściwości terapeutyczne i gdy odkryto skuteczne środki służące wywoływaniu tego stanu.

Zbierając materiały do tej książki, testowałam zarówno najnowsze techniki (takie jak leczenie koszmarów za pomocą wirtualnej rzeczywistości), jak i prymitywne metody, do których nie trzeba nic prócz własnej głowy oraz, ewentualnie, kartki i długopisu. Nauczyłam się konkretnych działań służących lepszemu zapamiętywaniu snów, pokonywaniu nocnych koszmarów i kontrolowaniu treści marzeń sennych. Wyjaśnię tutaj, które metody zostały w pełni przebadane i które sprawdziły się w moim przypadku, jak pokonałam drogę od sporadycznego zapamiętywania snów do pamiętania ich, kiedy tylko zechcę, i jak moje senne wspomnienia stały się dłuższe, barwniejsze i bardziej świadome.

Jest to książka o nauce i historii; opowieść o tym, jak nasi przodkowie zapomnieli o marzeniach sennych i jak po latach zaczęliśmy odkrywać je na nowo. Wyobrażam sobie – i mam taką nadzieję – że gdy dowiecie się, jak bogate jest nasze życie wewnętrzne podczas snu, zapragniecie częściej zapamiętywać swoje sny, a nawet eksperymentować ze świadomym śnieniem. Jeśli zdołam przekonać was, że sny są ważne, to niewykluczone, że bez specjalnych starań zaczniecie je lepiej zapamiętywać. Często samo zaciekawienie sennym życiem wystarczy, by poprawić jego jakość. Jest też inny prosty sposób na poprawienie pamięci snów – w tym celu należy przeznaczyć trochę więcej czasu na myślenie o nich na jawie; lektura tej książki też się będzie do tego zaliczać. (Nieraz słyszałam od ludzi, z którymi rozmawiałam o mojej książce, że mieli później niezwykle barwne sny). Dobra pamięć snów jest niezbędna do świadomego śnienia. Jeśli już teraz zaczniecie prowadzić dziennik snów, będziecie lepiej przygotowani do części, w której opowiem, jak osiągać świadome sny.

To wspaniała chwila, by wyruszyć w podróż. Pytania są stare jak świat, a badacze zgłębiający tajemniczą dziedzinę snów nieraz orientują się, że kroczą po śladach swoich przodków. Mimo to nowe badania z zakresu nauk ścisłych i przyrodniczych oraz psychologii – czasem żenująco bliskie mistycznym wierzeniom z zamierzchłych epok – wreszcie pozwalają jaśniej pojąć cel i znaczenie snów.PRZYPISY

Wprowadzenie

Stephen LaBerge, Howard Rheingold, Exploring the World of Lucid Dreaming, Ballantine, New York 1990, s. 9.

Jayne Gackenbach, An Estimate of Lucid Dreaming Incidence, „Lucidity” 10 (1991), s. 231; Michael Schredl, Daniel Erlacher, Frequency of Lucid Dreaming in a Representative German Sample, „Perceptual and Motor Skills” 112, nr 1 (2011), ss. 104–1088, doi: 10.2466/09. PMS.112.1.104-108.

Stephen LaBerge, Howard Rheingold, Exploring..., dz. cyt., s. 171.

William V. Harris, Dreams and Experience in Classical Antiquity, Harvard University Press, Cambridge, MA 2009, s. 91.

David Burton, Buddhism: A Contemporary Philosophical Investigation, Routledge, London 2017, s. 103.

M. Saurat i in., Walking Dreams in Congenital and Acquired Paraplegia, „Consciousness and Cognition” 20, nr 4 (2011), ss. 1425–32, doi: 10.1016/j.concog.2011.05.015.

Uma Majmudar, Gandhi’s Pilgrimage of Faith: From Darkness to Light (Albany: State University of New York Press, 2005), s. 171.

Iain R. Edgar, The Dream in Islam: From Qur’anic Tradition to Jihadist Inspiration, Berghahn, New York 2011, ss. 66–70.

Patrick McNamara, People Who Don’t Dream Might Not Recall Their Dreams, „Psychology Today”, 25 października 2015, .

Stephen LaBerge, Lucid Dreaming, J.P. Tarcher, Los Angeles 1985 (e-text).

Simon Sherwood i in., Dream Clairvoyance Study II Using Dynamic Video-Clips: Investigation of Consensus Voting Judging Procedures and Target Emotionality, „Dreaming” 10, nr 4 (2000), ss. 221–36.

.

Lynn Celmer, Demand for Treatment of Sleep Illness Is Up as Drowsy Americans Seek Help for Potentially Dangerous Conditions, , data dostępu: 19 grudnia 2012.

, data dostępu: 5 maja 2017.

Jennifer M. Windt, Dreaming: A Conceptual Framework for Philosophy of Mind and Empirical Research, MIT Press, Cambridge, MA 2015. Zob. także: Jennifer M. Windt, Sny, świadomość i jaźń: perspektywa filozoficzna, przeł. Maryla Klajn, „Teksty Drugie” 2016 nr 5.

Rozdział 1. Jak zapomnieliśmy o snach

Kelly Bulkeley, Dreaming in the World’s Religions: A Comparative History, NYU Press, New York 2008, s. 193.

Tamże, s. 27.

Arystoteles, O wieszczbiarstwie ze snu w tegoż: Krótkie rozprawy psychologiczno-biologiczne, przełożył Paweł Siwek, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1971, s. 94.

Naphtali Lewis, The Interpretation of Dreams and Portents in Antiquity, Bolchazy-Carducci, Mundelein, IL 1976, s. 30.

Edward Tick, The Practice of Dream Healing: Bringing Ancient Greek Mysteries into Modern Medicine, Quest Books, Wheaton, IL 2001, s. 127.

Tamże, s. 105.

Jonathan W. White, Midnight in America: Darkness, Sleep, and Dreams During the Civil War, University of North Carolina Press, Chapel Hill 2017, s. 98.

Patrick McNamara, Kelly Bulkeley, Dreams as a Source of Supernatural Agent Concepts, „Frontiers in Psychology” 6 (2015), s. 283, doi: 10.3389/fpsyg.2015.00283.

Richard Schweickert, Zhuangzhuang Xi, Metamorphosed Characters in Dreams: Constraints of Conceptual Structure and Amount of Theory of Mind, „Cognitive Science” 34, nr 4 (2010), ss. 665–84, doi: 10.1111/j.1551-6709.2009.01082.x.

Patrick McNamara, Dreams and Revelations, „Aeon”, 5 września 2016.

Andrew Burstein, Lincoln Dreamt He Died, St. Martin’s Press, New York 2013, s. 48.

.

Deirdre Barrett, The Committee of Sleep: How Artists, Scientists, and Athletes Use Their Dreams for Creative Problem Solving – and How You Can Too, Crown, New York 2001, s. 163.

Sigmund Freud, Objaśnianie marzeń sennych, przeł. Robert Reszke, Wydawnictwo KR, Warszawa 1996, ss. 124–125. W polskim przekładzie senny okrzyk małej Anny przytoczono następująco: „Anna F.eund, Er (d) Beer , Hochbeer , Esie (r) speis , Papp. ”.

Milan Kundera, Tożsamość, przeł. Marek Bieńczyk, PIW, Warszawa 1997, s. 7.

S. Freud, Objaśnianie marzeń sennych, dz. cyt., s. 413. Sformułowanie o szlafmycach jest aluzją do wiersza Heinricha Heinego.

S. Freud, Objaśnianie..., dz. cyt., s. 306.

Cytowane za: Robert Van de Castle, Our Dreaming Mind, Ballantine, New York 1994, s. 141.

Carl Gustav Jung, Archetypy i nieświadomość zbiorowa, przeł. Robert Reszke, Wydawnictwo KR, Warszawa 2016, s. 11.

Carl Jung, Modern Man in Search of a Soul, transl. W.S. Dell i Cary F. Baynes, Harcourt, Orlando 1933, ss. 19–21.

Cytowane za: Anthony F.C. Wallace, Dreams and the Wishes of the Soul: A Type of Psychoanalytic Theory Among the Seventeenth Century Iroquois, „American Anthropologist” 60, nr 2 (1958), s. 235.

Francesco Gioseppe Bressani, The Jesuit Relations and Allied Documents, t. 39 pod redakcją Reubena Golda Thwaitesa, Burrows Brothers, Cleveland 1899, s. 18.

Tamże, t. 10, s. 169.

Jackson Steward Lincoln, The Dream in Native American and Other Primitive Cultures, Dover, Mineola, NY 2003, ss. 207–57.

Kelly Bulkeley, Dreaming..., dz. cyt., s. 261.

Michele Stephen, ‘Dreaming Is Another Power!’: The Social Significance of Dreams Among the Mekeo of Papua New Guinea, „Oceania” 53, nr 2 (1982), ss. 106–22.

Sylvie Poirier, This Is Good Country. We Are Good Dreamers, w tomie: Dream Travelers: Sleep Experiences and Culture in the Western Pacific pod redakcją Rogera Ivara Lohmanna, Palgrave Macmillan, New York 2003, ss. 107–25.

William Merrill, The Rarámuri Stereotype of Dreams, w tomie: Dreaming: Anthropological and Psychological Interpretations pod redakcją Barbary Tedlock, School of American Research Press, Santa Fe, 1992, ss. 194 i 203.PRZYPISY TŁUMACZA

Polski przekład przytoczonego fragmentu wyraźnie różni się od angielskiego tłumaczenia, na które powołuje się autorka: „Stoły, nakryte stoły i deski to też symbole kobiece, z pewnością utworzone na zasadzie przeciwieństwa, ponieważ sen niweluje wypukłości kształtów” (przełożył Robert Reszke) – przyp. tłum.

Obszar w centralnej Australii, obejmujący między innymi Wielką Pustynię Wiktorii, Wielką Pustynię Piaszczystą oraz Pustynię Gibsona, zamieszkany w dużej mierze przez rdzennych mieszkańców kontynentu .
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: