Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Siostra Outsiderka - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
7 października 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Siostra Outsiderka - ebook

W tym poruszającym zbiorze piętnastu esejów i przemówień wybitna amerykańska poetka i aktywistka, Audre Lorde,  mierzy się z seksizmem, rasizmem, ageizmem, homofobią i klasizmem, postulując, by różnica społeczna stała się wehikułem działania i zmiany. Jej proza jest wyrazista, niezachwiana i liryczna, mówi o walce, ale ostatecznie daje też nadzieję.

Lorde, mówiła, że jej teksty są wezwaniem, „by nigdy nie zamykać oczu na strach, na chaos, który jest Czarny, który jest twórczy, który jest kobietą, który jest ciemny, który jest odrzucony, który jest nieuporządkowany. Który jest…” 

Kategoria: Socjologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8015-042-3
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO

Agnieszka Graff

Siostra siostrze nierówna (i nie ma co udawać, że jest inaczej) O książce Lorde historycznie, politycznie i prywatnie

Potrzeba jedności jest mylona z potrzebą jednorodności.

Angela Davis

Chodzi mi o twórcze wykorzystanie różnicy.

Audre Lorde

Siostra outsiderka to dziwna książka. Niepokojąca, nierówna, gniewna, chwilami stawiająca opór. Dla polskiej czytelniczki lub czytelnika będzie też zapewne kulturowo obca, bo jest zakorzeniona w mało u nas znanym kontekście. A jednak to lektura głęboko poruszająca i w jakimś sensie niezbędna. Niezbędna dla ruchu kobiecego i historii myśli feministycznej; niezbędna też w wymiarze osobistym – dla wielu osób jest to po prostu ważna książka, taka, do której się wraca, w której zaznacza się ulubione fragmenty. Ja sama trafiłam na nią jeszcze na studiach, a potem zaglądałam do mojego egzemplarza wielokrotnie – jako amerykanistka zafascynowana z jednej strony feminizmem drugiej fali, z drugiej zaś historią, literaturą i filmem Afroamerykanów, jako osoba zaangażowana w działalność feministyczną w Polsce, a w ostatnich latach także jako matka. Za każdym razem inny esej wydaje mi się napisany specjalnie dla mnie; za każdym razem zaznaczam inne zdania, dziwiąc się swoim wcześniejszym podkreśleniom i bazgrołom. To jedna z tych lektur, które zmieniły mój sposób myślenia i które zmieniają się razem ze mną.

Siostra ukazuje się jako kolejny tom Biblioteki Kongresu Kobiet. Od początku było dla nas jasne, że wśród prezentowanej w tej serii feministycznej klasyki nie może zabraknąć Czarnego feminizmu (zwanego też czasem, dla zaakcentowania różnicy, „kobietyzmem”). Jest to jednak coś więcej niż kolejny temat czy „nurt”, jedna z wielu obecnych w feminizmie koncepcji. Czarny feminizm stanowił swoisty przełom, początek wielkiej zmiany priorytetów, z której skutkami mamy do czynienia do dziś. Wydany w 1984 roku zbiór esejów i przemówień afroamerykańskiej poetki i aktywistki Audre Lorde należy do tych kilku publikacji, które sprawiły, że słowo „siostrzeństwo” – niezwykle ważna kategoria drugiej fali feminizmu – zmieniło swój sens, tracąc niewinność i stając się znakiem bolesnej komplikacji raczej niż radosnej kobiecej wspólnoty¹.

Czarny feminizm jest w Polsce stosunkowo mało znany. Tymczasem bez znajomości Audre Lorde, Alice Walker czy bell hooks nie da się też zrozumieć wielu toczących się dziś feministycznych debat: o problemach z wykluczeniem i uniwersalizmem w globalnym ruchu kobiecym, o związkach teorii feministycznej z myślą postkolonialną, o tożsamości i teorii queer, o intersekcjonalności (czyli krzyżowaniu się różnych typów nierówności czy opresji) czy wreszcie o relacji między feminizmem a neoliberalizmem. Warto te zaległości nadrobić także dlatego, że w centrum zainteresowania Czarnego feminizmu leży kwestia, która budzi u nas ogromne emocje – pułapki i bariery towarzyszące budowaniu politycznej wspólnoty kobiet. Na szczęście Siostra nie jest już na naszym rynku całkiem samotna. W 2014 roku nakładem Krytyki Politycznej ukazał się polski przekład Teorii feministycznej. Od marginesu do centrum autorstwa bell hooks, a kilka innych ważnych tekstów trafiło do antologii Teorie wywrotowe².

Efektem debat sprowokowanych przez Czarne feministki na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych było odejście od perspektywy, w której modelową kobietą – tą, o której prawa i szanse walczy feminizm – jest z założenia biała heteroseksualna przedstawicielka klasy średniej, a jedyny typ nierówności, z którym zmaga się ruch, to seksizm czy (mówiąc językiem feminizmu liberalnego) dyskryminacja ze względu na płeć. W tej właśnie optyce napisana jest Mistyka kobiecości Betty Friedan, założycielska książka drugiej fali i pierwszy tom naszej serii; podobne zarzuty można postawić Simone de Beauvoir, autorce Drugiej płci, najsłynniejszej bodaj pracy feministycznej XX wieku. Feminizm chętnie posługiwał się analogią między rasizmem a seksizmem, mimo to niezmiernie rzadko zajmował się rasizmem jako takim i specyficzną sytuacją kobiet kolorowych³.

Nie jest jednak prawdą, że feminizm drugiej fali był wyłącznie ruchem białych kobiet z klasy średniej. Od początku uczestniczyły w nim członkinie mniejszości rasowych i etnicznych, a także kobiety ubogie. Nurt lewicowy, socjalistyczny, był w początkowej fazie ruchu bardzo silny, a w ówczesnych grupach podnoszenia świadomości dyskutowano też o rasistowskich uprzedzeniach wewnątrz ruchu wyzwolenia kobiet (dotyczyło to zwłaszcza Wielkiej Brytanii i USA). Pierwsze ważne głosy Czarnych kobiet kwestionujące naiwne założenia o kobiecej wspólnocie ponad podziałami dały się słyszeć bardzo wcześnie, bo już w 1969 roku⁴. Problem zaistniał jednak jako kluczowy dla przyszłości całego ruchu kobiecego dopiero na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, gdy kolejno ukazywały się książki Angeli Davis, hooks, Lorde i Walker. Można zaryzykować tezę, że wpływ tej ostatniej był największy. Jej głośna powieść Kolor purpury (1982, polskie wydanie 1992) wprowadziła perspektywę Czarnych kobiet do głównego nurtu amerykańskiej kultury. Książka była nie tylko wielkim sukcesem rynkowym, ale też pierwszą w historii powieścią Czarnej autorki nagrodzoną Pulitzerem (w 1985 roku film na jej podstawie nakręcił Steven Spielberg).

Czy przełom naprawdę się dokonał? Czy feminizm się zmienił? Sądzę, że tak właśnie się stało. Pewien styl pisania i mówienia, pewien rodzaj uogólnień, przemilczeń i pominięć, pewien typ arogancji – wszystko to przeszło bezpowrotnie do historii. A gdy się pojawia, zostaje natychmiast poddane krytyce z perspektywy pominiętych.

Białe zamożne kobiety mają mniejszy dostęp do władzy, pieniędzy i prestiżu niż urodzeni i wychowani w podobnym środowisku mężczyźni – co zrobić, by to zmienić? Oto centralne pytanie feminizmu starego typu, dla którego jedyną godną uwagi sferą nierówności jest ta ze względu na płeć. Słowa „białe i zamożne” nigdy rzecz jasna nie padają, ale na tym właśnie polega arogancja przyjętej tu perspektywy: nie muszą paść, bo są oczywiste. Do dziś ukazują się książki pisane w ten sposób i często cieszą się znaczną popularnością – do najnowszych przykładów należy bestseller Włącz się do gry Sheryl Sandberg (2013). A jednak od kilku dziesięcioleci nie jest to perspektywa w światowym feminizmie ani dominująca, ani przezroczysta, książka Sandberg zaś doczekała się wielu krytycznych recenzji.

Dla większości poważnych myślicielek i działaczek ruchu kobiecego jest jasne, że feminizm to nie tylko walka z seksizmem, lecz także ruch na rzecz szeroko pojętej demokracji i sprawiedliwości społecznej. Celem ruchu feministycznego nie jest obsługiwanie ambicji kobiet należących do elit społecznych i finansowych, ale głęboka zmiana reguł gry. W tej grze o statusie decyduje nie tylko płeć, ale też miejsce urodzenia, orientacja seksualna, poziom zamożności i przynależność rasowa czy etniczna. Jedna z najważniejszych książek ostatnich lat – Drogi feminizmu Nancy Fraser (2014) – stanowi rozliczenie z neoliberalnym nurtem ruchu kobiecego i postuluje powrót do lewicowych korzeni ruchu (niestety autorka pozostaje w kręgu sporów między białymi kobietami; nie docenia znaczenia Czarnego feminizmu i myśli postkolonialnej).

Siostra outsiderka to protest przeciw budowaniu kobiecej wspólnoty politycznej na uniwersalizującej opowieści o „patriarchalnej opresji” i „siostrzeństwie”. Na tym właśnie polegało historyczne znaczenie Czarnego feminizmu, że skutecznie kategorię „siostrzeństwa” rozmontował. Sisterhood is Powerful to tytuł słynnej antologii radykalnych tekstów feministycznych (red. Robin Morgan, 1970), ale też jedno z kluczowych haseł drugiej fali feminizmu, rozumiane jako podstawa politycznej strategii ruchu. Hasło to wybrzmiewało w latach siedemdziesiątych wśród feministek zarówno radykalnych, jak i liberalnych, w feminizmie mainstreamowym i akademickim. O siostrzeństwie – kobiecej wspólnocie ponad podziałami, wynikającej ze wspólnoty doświadczeń – pisywała Gloria Steinem, redaktorka popularnego pisma feministycznego „Ms.”, i Robin Morgan, radykałka, założycielka między innymi happenerskiej grupy WITCH (Women’s International Terrorist Conspiracy from Hell). Jeszcze w połowie lat osiemdziesiątych, jako redaktorka antologii Sisterhood is Global, Morgan utrzymywała, że zamożna biała Amerykanka ma więcej wspólnego z ubogą Nigeryjką niż z białym amerykańskim mężczyzną z klasy średniej. Audre Lorde podaje to przekonanie w wątpliwość. Więcej: ośmiesza je, pokazując, jak wiele ukrywa się za nim arogancji, umysłowego lenistwa osób uprzywilejowanych i przyzwyczajonych do tego, że ich perspektywa uchodzi za uniwersalną. Każe białym siostrom przemyśleć na nowo wykluczenia, nierówności i różnice, które ta pozorna siostrzana jedność maskuje. Pokazuje to wszystko, ale – co ciekawe – nie rezygnuje ze słowa „siostra”.

Siostra outsiderka to nie tylko zbiór pisanych z pasją politycznych wystąpień, ale także głęboko osobista książka jednej z najwybitniejszych amerykańskich poetek XX wieku. Siostra napisana jest intymnym, emocjonalnym językiem – to wybitna proza, samoświadoma, ironiczna, pełna gniewu i goryczy, ale także czułości i humoru. Autorka dotyka spraw bolesnych i trudnych – pokazuje mechanizm uwewnętrznienia opresji, wpływ relacji władzy na ludzką (przede wszystkim, ale nie tylko, kobiecą) psychikę. Proza Lorde nie pozwala pozostać obojętnym, drażni, irytuje i prowokuje. Jest w tej książce gniew, sarkazm, gorycz i pewna specyficzna nieustępliwość, jak wówczas, gdy autorka stawia białym słuchaczkom pytanie: „ jak radzicie sobie z tym, że kobiety, które sprzątają wam domy i doglądają waszych dzieci, gdy bierzecie udział w konferencji na temat feminizmu, są w większości biedne i Kolorowe? Jakaż to teoria stoi za rasistowskim feminizmem?” (s. 121).

To jasne, że Lorde nie chodzi o dodanie kwestii rasy i klasy do rozważań nad płcią – chce zmusić swoje białe słuchaczki i czytelniczki, by w pełni uświadomiły sobie konsekwencje własnej uprzywilejowanej pozycji. Zadanie, które stawia przed nimi (i przed nami także), to gruntowne przewartościowanie dotychczasowych założeń i priorytetów feminizmu – nie tylko amerykańskiego, ale też globalnego czy międzynarodowego, który już wtedy rozwijał się między innymi na forum ONZ. Sądzę, że również polski ruch kobiecy ma w tej sferze sporo do przemyślenia.

Publikacja Siostry w Bibliotece Kongresu Kobiet to pewna prowokacja. Wszak Kongres od początku swego istnienia bywał oskarżany o to, że stanowi reprezentację kobiet z klasy średniej, że zbyt mało uwagi poświęca nierównościom społecznym. Od początku też jego przywódczynie posługiwały się kategorią siostrzeństwa. Sama należę do osób, które wierzą w Kongres – w jego skuteczność, potencjał, wewnętrzną różnorodność i autentyczność toczących się tu sporów. A jednak widzę pewne zagrożenie w siostrzanej retoryce i wspólnotowej atmosferze, w unikaniu otwartych sporów. Im więcej mówimy o siostrzeństwie, im częściej przemilczamy dzielące nas różnice, tym większe ryzyko, że ktoś zostanie wykluczony, czyjaś perspektywa pominięta. Myślałam o tym, przygotowując wystąpienie na pierwszy Kongres. Pisałam je w nocy, po pierwszym dniu obrad, w reakcji na ekstatyczną atmosferę siostrzanej wspólnoty, która tam panowała. Z jednej strony nie chciałam jej zepsuć, obawiałam się, że moje wątpliwości zostaną odczytane jako krytykanctwo i defetyzm. Z drugiej – właśnie jako wierna czytelniczka Lorde – miałam głębokie poczucie, że ten balon trzeba choć trochę nakłuć, by utopijna wizja siostrzeństwa nie zniszczyła ruchu społecznego i projektu politycznego, którym był rodzący się wtedy Kongres. Pamiętam, że drżały mi ręce i uginały się pode mną nogi, gdy podeszłam do mównicy, by powiedzieć:

Jako kobiety miewamy wspólne interesy, ale przecież nie jesteśmy jednością. Kobieta pracodawczyni nie jedzie na jednym wózku z kobietą, którą zatrudnia. Tu jest realny konflikt. Zamożna kobieta, która korzysta z prywatnej służby zdrowia, niewiele wie o sytuacji pielęgniarek żyjących z głodowych pensji. Musimy słuchać się nawzajem, nie zakładając, że usłyszymy echo własnych poglądów, nie uciszając tych, które mówią coś, co nie mieści się w horyzoncie naszych doświadczeń. Transformacja ma wiele twarzy. Kobiety, którym się powiodło, mają zobowiązania wobec tych, które zostały zepchnięte na margines⁵.

Wtedy nie mogłam przywołać Audre Lorde, bo prawie nikt o niej u nas nie słyszał. Dlatego cieszę się, że Siostra outsiderka trafia wreszcie do polskich czytelniczek i czytelników.

Feminizm jest głęboką krytyką patriarchatu jako systemu władzy, wykluczenia i wyzysku. Czarny feminizm jako pierwszy powiedział dobitnie: „to nie wystarczy”, domagając się namysłu nad mechanizmami władzy innymi niż te, które dotyczą płci. Domagał się też otwartej debaty o wykluczeniach wewnątrz ruchu, o tym, jak różnice statusu i zamożności dzielą kobiety, jak nisko płatna praca jednych umożliwia „wyzwolenie” innych. Nie, nie jest bez znaczenia, kto przejmuje obowiązki domowe kobiet, które walczą o równość płci lub po prostu o własny zawodowy sukces.

Krytyka wykluczeń wewnątrz feminizmu nie oznacza jednak przejścia na stronę jego wrogów. Miejsce, z którego mówi do nas Lorde, jest zarazem w środku i na zewnątrz ruchu, a ona sama przedstawia nam się jako jednocześnie siostra i outsiderka. Mówi do nas ktoś zarazem bliski i odległy, dobrze nam znany, a jednak upierający się, by zachować krytyczny dystans. Wnętrze–zewnętrze, intymnie–obco, blisko–daleko – te sprzeczności i napięcia nadają rytm i strukturę całej książce. Już w pierwszych zdaniach Lorde oznajmia, że była daleko (w Rosji), a jednocześnie dopuszcza nas do swoich snów, i to snów erotycznych, ujawniając tym, którzy jeszcze nie wiedzą, że jest lesbijką: „Odkąd kilka tygodni temu wróciłam z Rosji, sporo mi się śni. Najpierw każdej nocy śniła mi się Moskwa. Czasem znów tam byłam, z ukochaną” (s. 27).

Słowo „siostra” w tytule można czytać dosłownie lub ironicznie – oba sensy znajdą potwierdzenie w książce. Trafiamy tu na pewien ciekawy paradoks. Z jednej strony więzi między kobietami stanowią kluczowy wątek pisarstwa Czarnych kobiet; z drugiej – polemiczne ostrze Czarnego feminizmu skierowane jest przeciw idealizacji tych więzi, przeciw pomijaniu tego, co w doświadczeniach kobiet z różnych grup społecznych odmienne. Także w twórczości Lorde (zarówno w poezji i esejach, jak w prozie autobiograficznej) wciąż powraca motyw więzi między Czarnymi kobietami, zwłaszcza matkami i córkami, ich wspólnoty oraz wewnętrznej siły. Jest to siła przetrwania, wynikająca z doświadczeń nędzy i niesprawiedliwości, ale mająca też korzenie w afrykańskiej mitologii i mistyce. Jednak w równym stopniu ciekawi ją wrogość i okrucieństwo między nimi, otwarcie pisze o tym, że Czarna kobiecość mieści w sobie wiele gniewu (tego dotyczy esej Twarzą w twarz).

Lorde mówi do nas jako ktoś, kto nigdzie nie jest u siebie, kogo wiedza o świecie wynika właśnie z braku oparcia w jakichkolwiek normach, ze swoistej bezdomności. Jest uczestniczką, a zarazem outsiderką dwóch wielkich ruchów społecznych, które współtworzy i które, wydawałoby się, powinny ją reprezentować. Z jednej strony boleśnie odczuwa rasizm wewnątrz ruchu kobiecego, z drugiej – wdaje się w ostre spory dotyczące seksizmu i homofobii w ruchu na rzecz równości rasowej. Jakby tego było mało, jest lesbijką, a zarazem matką chłopca – dlatego wchodzi w polemikę z separatystycznym ruchem lesbijskim, dla którego jej syn, jako młody mężczyzna, okazuje się obcym nie do zaakceptowania (o tym między innymi jest esej Dziecko płci męskiej). Przyznacie, że sporo tej obcości i wykluczenia jak na jedną osobę… A mimo to nie ma w Siostrze tonu skargi czy użalania nad własnym losem – tytułowa outsiderka to ktoś, kto poddaje swoją bezdomność namysłowi i czerpie z niej moc.

Ten sposób myślenia o skutkach wykluczenia ma w afroamerykańskiej literaturze długą tradycję. W.E.B. Du Bois, autor słynnego cyklu esejów The Souls of Black Folk (1903), ukuł kategorię podwójnej świadomości, określając w ten sposób specyfikę myśli afroamerykańskiej jako bolesnego wglądu, który zawsze jest jednocześnie z wnętrza i z zewnątrz struktury społecznej. Również Lorde jest przekonana, że osobność, obcość, odrzucenie to swoisty rezerwuar wiedzy, źródło pogłębionej świadomości i pewnej szczególnej mocy, innej niż władza czy prestiż, bo płynącej z wnętrza, z pierwotnej, zarazem duchowej i cielesnej, erotycznej głębi. Jak to się dzieje? Jak odnaleźć w sobie tę moc, będąc Czarną kobietą; jak nie pomylić jej z upodleniem kobiet przez patriarchalne i rasistowskie imaginarium? Na to pytanie odpowiada jeden z najczęściej przywoływanych esejów, moim zdaniem najpiękniejszy w tym zbiorze – Jak korzystać z erotyki: erotyka jako siła.

Pozycja outsiderki to także pozycja gniewna. Cytowany już fragment o sprzątaniu to zaledwie próbka wściekłości, którą raczy nas Siostra. To gniew pełen godności, słuszny gniew. Jego cel to swobodna ekspresja bólu i krzywdy ofiary i potrząśnięcie sprawcą, uświadomienie mu prawdziwych konsekwencji i najgłębszych źródeł zła, które czyni. Lorde nie rezygnuje jednak z poczucia wspólnoty z tymi, do których pisze lub przemawia; zawsze stara się zostawić furtkę, szansę na zmianę, autorefleksję i nowe otwarcie (widać to nawet w pełnych goryczy Narzędziach pana czy Liście otwartym do Mary Daly).

Autorka Siostry była nie tylko wielką poetką, ale też silną osobowością i charyzmatyczną mówczynią – potrafiła wzruszyć i rozbawić publiczność, grzmieć, a po chwili szeptać⁶. Nie lubiła uproszczeń, domkniętych tożsamości, wyśmiewała wszelkie etykiety. W publicznych wypowiedziach swoją tożsamość określała przekornie, poprzez ciągi słów: poet warrior (poetka wojowniczka) lub black feminist lesbian mother poet. Urodziła się w 1934 roku w Nowym Jorku, w rodzinie karaibskich imigrantów. Studiowała w Hunter College w Nowym Jorku, później pracowała jako bibliotekarka i wykładała w Tougaloo College w Missisipi. Jej dorobek to kilkanaście książek, między innymi tomy poezji Coal (1976), The Black Unicorn (1978) i książka autobiograficzna The Cancer Journals (1980), w której przejmująco opisała swoje doświadczenie z rakiem piersi i mastektomią, oraz „mitoautobiografia” Zami: A New Spelling of My Name (1982), w której wspomina lata dorastania w Harlemie, biedę, edukację w katolickich szkołach, złożone relacje z kobietami w swojej rodzinie (zwłaszcza z matką, fascynującą, niesłychanie silną kobietą), a także młodzieńcze przyjaźnie i pierwsze doświadczenia miłosne.

Jej wiersze trafiły do kanonu literatury amerykańskiej, są czytane, zadawane studentom, cytowane. Lorde uzyskała wiele prestiżowych nagród literackich – między innymi w latach 1991–1993 nosiła tytuł Poetki Laureatki Stanu Nowy Jork. Jest też silnie obecna w zbiorowej pamięci feministek oraz działaczek i działaczy LGBT. Jej imieniem nazwano na przykład jedyne centrum medyczne w Nowym Jorku, które – nie zwracając uwagi na możliwości finansowe pacjentów – leczy członków mniejszości seksualnych (The Callen-Lorde Community Health Center). Z kolei radykalna organizacja The Audre Lorde Project skupia przedstawicieli mniejszości seksualnych i rasowych, działających na rzecz praw osób transseksualnych i transgenderowych, imigrantów, chorych na AIDS.

Siostrę outsiderkę można czytać nie tylko jako ważną książkę feministyczną, pożyteczną i prowokującą do debaty także tu i teraz w dzisiejszej Polsce, ale również jako fascynujący dokument historyczny, ślad niezwykle dramatycznego fragmentu dziejów USA. Eseje i przemówienia Lorde dotyczą przecież relacji między kilkoma ruchami społecznymi: nową lewicą, ruchem na rzecz praw obywatelskich Afroamerykanów, feminizmem i ruchem LGBT. Mamy do czynienia z analizą pewnej konkretnej, dynamicznie rozwijającej się sytuacji, pisaną na bieżąco przez aktywną jej uczestniczkę, a zarazem wybitną poetkę i intelektualistkę. W eseju Ślizgając się po powierzchni: uwagi o barierach dla kobiet i miłości Lorde ostro rozprawia się z seksizmem w środowisku afroamerykańskiej elity intelektualnej (nie bez znaczenia jest fakt, że tekst ten pierwotnie ukazał się w 1978 roku na łamach pisma „The Black Scholar” w odpowiedzi na publikowane tam pogardliwe ataki na czarne feministki i lesbijki). Lorde kategorycznie odmawia oddzielania sfery emocjonalnej od politycznej – dotyczy to także jej stosunku do historii. Lekcje z lat sześćdziesiątych sugestywnie opisują emocjonalny wymiar ówczesnego czarnego buntu, owo szczególne połączenie gniewu, nadziei i bezradności, które dziś trudno sobie wyobrazić: „W latach sześćdziesiątych rozbudzony gniew Czarnej społeczności często wyrażany był nie pionowo, przeciwko korupcji władzy i tym, którzy naprawdę rościli sobie prawo do kontroli naszego życia, lecz poziomo, przeciwko naszym najbliższym, w których, niczym w lustrze, odbijała się nasza własna niemoc. Byliśmy gotowi do ataku, nie zawsze w miejsca, w które należało atakować” (s. 144).

Siostra powinna więc zaciekawić każdego, kogo interesuje afroamerykańska historia, literatura, muzyka czy film. Zupełnie inaczej czyta się powieści Toni Morrison czy Jamesa Baldwina, inaczej ogląda się filmy Spike’a Lee czy kontempluje dzieła Kary Walker, mając za sobą lekturę Siostry outsiderki. Wszyscy ci twórcy poruszają przecież złożone i bolesne kwestie historii uprzedzeń i stereotypów rasowych w USA, a właściwie punktu przecięcia tych uprzedzeń z homofobią i seksizmem. To właśnie jest problem, który wnikliwie analizuje Lorde.

Czytając ten tomik, warto pamiętać, że radykalizm Lorde to przede wszystkim radykalizm Czarny i lewicowy. We wstępie do polskiego wydania Mistyki kobiecości pisałam o tym, jak Betty Friedan – Amerykanka żydowskiego pochodzenia – strategicznie posługuje się retoryką amerykańskiego patriotyzmu, by wymościć ideom feminizmu miejsce w amerykańskim mainstreamie. W Siostrze nie znajdziemy śladu podobnej strategii. Nie przypadkiem Ameryka jest tu pisana małą literą, Czarni (w odróżnieniu od białych) – zawsze wielką⁷. Ta pisownia to nie tylko deklaracja solidarności z Afryką, ale także wyzwanie rzucone tym, którzy wierzą w obietnice amerykańskiej demokracji. Lorde na taką wiarę nie stać, a zresztą – nikt jej tu nic nie obiecywał. Autorka Siostry outsiderki jest duchową siostrą Malcolma X i Angeli Davis – członkinią wspólnoty politycznej, dla której oczywiste jest, że o istocie i tożsamości Ameryki stanowi historia niewolnictwa i segregacji rasowej. Z tej perspektywy wizja USA jako krainy demokracji i równości to pusta retoryka, niespełniona obietnica, więcej: podłe oszustwo. Ameryka (ameryka) to chciwość, przemoc i wyzysk. W książce kilkakrotnie pojawia się określenie „paszcza smoka” – tak właśnie Lorde nazywa Amerykę. W jej paszczy – w nieustannym poczuciu zagrożenia – mieszkają członkowie Czarnej diaspory. Jest oczywiste, że Lorde bliżej jest do Malcolma X niż do Betty Friedan. Może ją drażnić seksizm czarnych radykałów, ale kategorycznie odmawia udziału w tym nurcie feminizmu, który stawia sobie za cel naprawianie Ameryki, przypominanie jej o jej wspaniałych obietnicach i wielkiej dziejowej misji. Jako Czarna kobieta nie czuje się Amerykanką, tylko jedną z ofiar amerykańskiej potęgi i arogancji. „Bo żeby przetrwać w tej paszczy smoka, którą nazywamy ameryką, musiałyśmy odebrać najważniejszą i najbardziej konieczną lekcję – że my po prostu nigdy nie miałyśmy przetrwać. Nie jako istoty ludzkie. Większość z was nie miała, czy jesteście Czarne, czy nie” – czytamy w eseju Przekształcenie milczenia w język i działanie (s. 53).

Na koniec spójrzmy raz jeszcze na pierwszy człon tytułu książki, wracając przy okazji do problemu „siostrzeństwa”. Z jednej strony sister to jasny sygnał przynależności rasowej – tym słowem tradycyjnie zwracają się do siebie Czarne kobiety w Stanach (analogicznie mężczyźni mówią do siebie brother). Pobrzmiewa w nim poczucie wspólnoty, serdeczność, lojalność, wzajemne wsparcie. W kontekście polemiki z drugą falą feminizmu słowo „siostra” nabiera jednak także ironicznego sensu, bo przecież Lorde konsekwentnie obnaża mechanizm, który powoduje, że jedne „siostry” bezkarnie wykluczają inne, jednocześnie maskując ten fakt retoryką „siostrzeństwa”. „Bo oprócz siostrzeństwa wciąż jeszcze istnieje rasizm” – pisze w Liście otwartym do Mary Daly (s. 81).

Feministki drugiej fali lubiły powtarzać, że wszystkie kobiety są tak samo opresjonowane przez patriarchat. Otóż nie – powtarza Lorde – nie jesteśmy tak samo opresjonowane. Niektóre z nas są opresjonowane bardziej niż inne. Niektóre z nas mają lepiej i korzystają z opresji tych, które mają gorzej (na przykład zatrudniając je do prac domowych i płacąc im grosze). W imię siostrzeństwa odbiera się też niektórym siostrom godność i prawo do własnej opowieści – dzieje się to w ramach ruchu, który miał rzekomo wyzwolić wszystkie kobiety. Rzecz w tym, że nie ma czegoś takiego jak „wszystkie kobiety”. Różnice mają znaczenie. W jednym z tekstów Lorde wprowadza kategorię, którą wielokrotnie potem przywoływano – „mityczną normę”:

Gdzieś, na skraju świadomości, znajduje się coś, co nazywam „mityczną normą”, co każdy z nas zna w swoim sercu jako „to nie ja”. W ameryce normy przeważnie definiowane są jako białe, szczupłe, męskie, młode, heteroseksualne, chrześcijańskie i zabezpieczone finansowo. To właśnie w mitycznej normie zawierają się w tym społeczeństwie atrybuty władzy. W zasadzie dzisiaj wewnątrz ruchu kobiecego białe kobiety skupiają się na swoim ucisku jako kobiet i ignorują różnice rasy, preferencji seksualnych, klasy i wieku. Próbuje się homogenizować doświadczenia pod przykrywką słowa siostrzeństwo, które tak naprawdę nie istnieje. (s. 125)

Jeśli jednak odrzucimy siostrzeństwo – co nam zostaje? Co będzie podstawą politycznych roszczeń i strategii ruchu? Lorde postuluje, by miejsce siostrzanej utopii zajęło „twórcze rozumienie różnicy”. Nie chodzi bynajmniej o chłodną tolerancję dla odmienności, lecz o prawdziwe otwarcie, ciekawość losu innego niż własny. O współodczuwanie, dialog i gotowość, by między ludźmi, różnymi ludźmi, wydarzyło się coś, czego wcześniej nie potrafili sobie nawet wyobrazić. W różnicy jest siła – nie trzeba udawać, że jesteśmy tacy sami, że myślimy i czujemy identycznie, by wspólnie stawić czoła opresji i marginalizacji, tej zewnętrznej, ale także tej wewnątrz ruchu. Ma on odtąd polegać na budowaniu koalicji, w których różnica nie podlega zatarciu czy wymazaniu, a żadne źródło opresji czy niesprawiedliwości nie jest traktowane jako ważniejsze niż inne. Koalicja to szczególny rodzaj wspólnoty – taki, w którym współpracuje się tymczasowo, na rzecz konkretnego celu, zawieszając na ten czas spory, ale nie negując dzielących nas różnic. Do tego w gruncie rzeczy sprowadza się przekaz Siostry outsiderki – różnica to wartość. Nie próbujmy jej zasłaniać gładką gadką o siostrzeństwie.

2015Przedmowa

Przez swój paradoksalny tytuł Siostra outsiderka, najbardziej wpływowa książka Audre Lorde napisana prozą, jest nawet jeszcze bardziej kąśliwa dwadzieścia trzy lata po pierwszym wydaniu – prześcigając wręcz reputację jej poezji, która nie jest pomniejszym osiągnięciem. Gdyby była tu między nami w funkowych Stanach Zjednoczonych, zamiast pływać gdzieś przy Wybrzeżu Gwinejskim, Lorde nadal chciałaby i pewnie musiałaby zajmować postawę „outsiderki”. Te utwory pisane prozą, całkiem tak jak jej poezja, ustawiają ją (i nas), jak powiedziała wiele lat temu Akasha Gloria Hull, „na linii frontu”, odrzucając bezpieczeństwo kryjówki na wewnętrznych obrzeżach. Ciągle powracam do tych tekstów – w tych czasach imperialnych i nienaturalnych działań, jak wojna w Iraku i pozostawienie przez rząd samych sobie tych, którzy przeżyli huragan Katrina na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej. „Siostra” to moja siostra, nieważne, jak bardzo mogę odrzucać jej rady: „Jeśli jako Czarny lud możemy się nauczyć choćby jednej rzeczy z lat sześćdziesiątych, to właśnie tego, jak nieskończenie złożony musi być każdy ruch wyzwoleńczy. Bo musimy radzić sobie nie tylko z tymi zewnętrznymi siłami, które nas odczłowieczają, ale też z opresyjnymi wartościami, które z przymusu zinternalizowaliśmy”⁸. Nieważne, jak bardzo gniewną czyni mnie Siostra przez jej na pozór łatwy aforyzm: „Bo narzędzia pana nigdy nie rozmontują pańskiego domu”⁹. Nieważne, jak usilnie Siostra nadal zadaje te trudne pytania: „Dlaczego Czarne kobiety na potrzeby wzajemnych relacji zarezerwowały szczególną wściekłość i niezadowolenie? Kogo mamy zniszczyć, skoro siebie nawzajem atakujemy tonem, za którym kryje się nieodwracalna decyzja o unicestwieniu?”¹⁰.

Na półce obok albo na samej górze sterty dobrze znanych tomów – The Black Woman: An Anthology; „Conditions: Five. The Black Women’s Issue”; Lesbian Fiction; Top Ranking – Siostra jest zawsze blisko mnie. Mam kilka egzemplarzy z zagiętymi rogami, podkreśleniami, plamami po kawie – w domu, w pracy, na szafce nocnej – tak samo potrzebnych mi jak okulary, mój drugi wzrok.

Jesienny semestr moich zajęć na seminarium ze studiów kobiecych nigdy nie obył się bez namysłu nad jednym z tych tekstów teoretycznie ujmujących feministyczny aktywizm: Wiek, rasa, klasa i płeć: kobiety na nowo definiują różnicę, List otwarty do Mary Daly, Użytek z gniewu: odpowiedź kobiet na rasizm. W jednym z akapitów Lorde może jednocześnie zmieść cały projekt Oświecenia i użyć do czegoś jego narzędzi.

W 1990 roku przytoczyłam własne słowa w Knowing the Danger and Going There Anyway, artykule, który napisałam o Lorde dla bostońskiej gazety feministycznej „Sojourner”. Zmienię trop siostry i znów zacytuję siebie: „Powiedziałam, że dzieło Audre Lorde jest «sąsiadką, z którą dorastałam, zawsze mogę liczyć na szczerą rozmowę z nią, na pomoc, gdy zapomnę kluczy do mieszkania, żeby razem pójść do gospodarza», na miejskie spotkanie, na festiwal lokalnej społeczności”¹¹. W roku 1990 Lorde była jeszcze wśród nas. Siostra outsiderka zajęła miejsce swojej autorki jako ta dobra sąsiadka. A wraz z tym nowym wydaniem staje się dobrą sąsiadką i siostrą dla kolejnego pokolenia. Niech te z nas, które są starymi sąsiadkami Siostry outsiderki, dalej inspirują się jej świetlanym pisarstwem i niech na nowo zainspiruje ono nowe sąsiadki.

Cheryl Clarke

2007Wprowadzenie

Gdy zaczęłyśmy prace wydawnicze nad Siostrą outsiderką – długo po tym, jak książka zyskała zamysł, umowa została podpisana i powstał nowy materiał – Audre Lorde poinformowała mnie pewnego popołudnia, że nie pisze teorii. „Jestem poetką” – powiedziała.

Postawa Lorde jako poetki jest niepodważalna. A jednak nie ma wątpliwości, że Siostra outsiderka, zbiór esejów i przemówień pochodzących z ostatnich ośmiu lat twórczości tej Czarnej lesbijskiej feministycznej niebeletrystycznej prozy, sprawia, że całkiem jasne staje się to, co wiele z nas już wiedziało: głos Audre Lorde jest kluczowy dla rozwoju współczesnej teorii feministycznej. Lorde jest w awangardzie świadomości.

Piętnaście zamieszczonych tu tekstów, z których szereg jest publikowanych po raz pierwszy, to pierwszorzędne lektury. Czy będzie to znany już dziś Jak korzystać z erotyki: erotyka jako siła, otwierający nas na potencjalną moc we wszystkich aspektach życia kryjącą się w erotyczności:

Gdy mówię o erotyce, mówię o czymś, co stanowi o sile życia kobiet, o tej wyzwolonej twórczej energii, której świadomość i sposoby zastosowania próbujemy teraz odzyskać w naszym języku, historii, tańcu, miłości, pracy, życiu¹²

czy też niedawno napisany Twarzą w twarz: Czarne kobiety, nienawiść i gniew, zgłębiający białe rasistowskie korzenie wrogości między Czarnymi kobietami:

Jesteśmy Czarnymi kobietami urodzonymi w społeczeństwie ugruntowanej odrazy i wzgardy dla czegokolwiek, co Czarne i żeńskie. Jesteśmy silne i wytrwałe. Mamy też głębokie blizny¹³

– dzieło Lorde poszerza, pogłębia i wzbogaca wszystkie nasze wyobrażenia o tym, czym może być feminizm.

Ale co z „konfliktem” między poezją a teorią, między tymi oddzielnymi i na pozór niezgodnymi sferami? Mówiono nam, że poezja wyraża to, co czujemy, a teoria stwierdza to, co wiemy; że poezja stwarza coś z gorączki danego momentu, podczas gdy działanie teoretyczki jest z konieczności chłodne i wyrozumowane; że jedna jest sztuką, a zatem jest doświadczana „subiektywnie”, a druga jest czymś naukowym, uwzględniającym „obiektywny” świat idei. Mówiono nam, że poezja ma duszę, a teoria umysł i że musimy między nimi wybierać.

Biały zachodni patriarchalny porządek rzeczy wymaga, byśmy wierzyły, że istnieje nieodłączny konflikt między tym, co czujemy, a tym, co myślimy – między poezją a teorią. Łatwiej nas kontrolować, gdy jedna część nas samych jest oddzielona od drugiej, pokawałkowana, bez równowagi. Istnieją jednak inne konfiguracje, inne sposoby doświadczania świata, choć często trudno w ogóle je nazwać. Możemy je poczuć i poszukiwać sposobu ich wyrazu. Ponieważ do zadań feminizmu należy budowanie powiązań, uzdrawianie niepotrzebnych podziałów, Siostra outsiderka daje nadzieję.

Pisarstwo Audre Lorde to impuls ku pełni. To, co mówi, i to, jak mówi, porusza nas zarówno emocjonalnie, jak i intelektualnie. Lorde pisze z konkretnych pozycji, kim jest: Czarną kobietą, lesbijką, feministką, matką dwojga dzieci, córką imigrantów z Grenady, nauczycielką, aktywistką, kimś, kto wygrał z rakiem. Stwarza z codzienności swojego życia materiał, którego możemy użyć jako pomocy do ukształtowania naszej codzienności. Z jej pragnienia pełni wypływa jej nauka o znaczeniu różnicy: „to właśnie ta surowa i potężna więź, na której wykuwa się nasza indywidualna siła”¹⁴.

Jako biała żydowska lesbijska matka po raz pierwszy przeczytałam Dziecko płci męskiej: odpowiedź Czarnej lesbijskiej feministki kilka lat temu, gdy zmagałam się z tym, jak zaakceptować nieuchronność faktu, że mój syn tuż przed wiekiem dojrzałości stanie się koniec końców mężczyzną. Mój chłopiec nie tylko stanie się mężczyzną fizycznie, ale może też zachowywać się jak mężczyzna. Ta świadomość wywołała we mnie duży wewnętrzny kryzys w czasie i miejscu, gdy praktycznie wszystkie lesbijskie matki, które znałam (które, jak spostrzegłam ze spóźnionym refleksem, były zarazem białe), albo obstawały przy tym, że ich „androginiczne” męskie dzieci zostaną takie, jakie są, nie urosną i nie staną się seksistowskim/mizoginistycznym mężczyzną, albo też były pod presją wyboru między separatystyczną wizją społeczności a własnymi synami. Czułam, że jestem w pułapce wąskiego zasobu możliwych wyborów.

Lorde jednak miała szerszą wizję. Zaczęła od faktu, że jej dziecko wkrótce stanie się mężczyzną („Nasi synowie nie wyrosną na kobiety”¹⁵), i następnie zadała pytanie, jakiego rodzaju będzie to męskość. Wyraźnie widziała, że może jednocześnie bezwzględnie kochać swojego syna i pozwolić mu odejść. Dla ich przetrwania, jako matki i syna, faktycznie nie miała innego wyboru, jak tylko pozwolić mu się usamodzielnić, nauczyć go, że nie istniała „po to, by za niego odczuwać”¹⁶.

Lorde i ja, dwie lesbijskie matki, które musiały nauczyć synów, by sami wykonywali swoją emocjonalną robotę. Ale jej syn Jonathan jest Czarny, a mój syn Joshua jest biały, co nie jest trywialną różnicą w rasistowskim społeczeństwie, mimo wspólnej im męskości. Jak Lorde powiedziała gdzie indziej:

Niektóre z problemów są nam wspólne jako kobietom, niektóre nie. Boicie się, że wasze dzieci dorosną, by dołączyć do patriarchatu i świadczyć przeciwko wam; boimy się, że nasze dzieci zostaną wyciągnięte z samochodu i zastrzelone na ulicy i że odwrócicie się plecami od powodów, dla których umierają¹⁷.

Przeczytałam Dziecko płci męskiej i była to jedna z tych chwil, które zapamiętuje się jako momenty ważnej wewnętrznej przemiany.

Zrozumiałam, że Lorde nie tylko wiedziała więcej o wychowywaniu synów niż ja, choć radziłam się ekspertów. Zdałam sobie sprawę, jak bezpośrednio jej wiedza wiązała się z jej odmiennością – że była Czarna i była lesbijką, a to sytuowało ją poza nawiasem większości społeczeństwa. Miała informacje, których ja, biała kobieta żyjąca przez większość życia w heteroseksualnym świecie klasy średniej, nie miałam, informacje, których mogłam użyć, informacje, których potrzebowałam.

Bo aby przetrwać, ci z nas, dla których ucisk jest tak samo amerykański jak szarlotka, muszą obserwować, zaznajomić się z językiem i manierami opresora ¹⁸.

Byłam zawstydzona własną niewiedzą, przestraszona, że może wyjść na jaw, i w końcu podekscytowana możliwościami, które stawały się dla mnie dostępne. Złożyłam obietnicę na przyszłość, że będę starała się słuchać tych głosów pochodzących od innych i tkwiących we mnie samej, które wiedziały to, co wiedziały, właśnie dlatego, że były odmienne. Chciałam usłyszeć, co miały mi do powiedzenia.

Oczywiście nadal słyszę tego echa.

Gdy czytałam Dziecko płci męskiej po raz kolejny, kilka lat później, zrobiwszy po drodze wiele, by odzyskać moją żydowską tożsamość, myślałam o tym, jak złożona to sprawa, że mój syn jest białym żydowskim mężczyzną w białym chrześcijańskim społeczeństwie. Za pierwszym razem w ogóle nie dostrzegałam, że ma to znaczenie. Trudno mi teraz dociec, dlaczego byłam tak krótkowzroczna.

Gdy definiujemy same siebie, gdy ja definiuję siebie, miejsce, w którym jestem taka jak ty, i miejsce, w którym nie jestem jak ty. Nie wykluczam cię z tego, byś się przyłączyła – poszerzam możliwości przyłączania się¹⁹.

Dystans między uczuciem a myśleniem jeszcze bardziej się zmniejsza, gdy uświadamiamy sobie, jakie procesy zachodzą wewnątrz Lorde. Widzimy, jak od „chaosu wiedzy” i „ciemnej i prawdziwej głębi, którą rozumiemy w każdej z nas karmi wizję”²⁰ przechodzi do „heretyckiego działania, które podpowiadają nam marzenia”²¹. Rozumienie – rozgryzanie i składanie w całość, przechodzenie z jednego miejsca do drugiego – mówi nam, jak łączyć.

Rozumienie zaczyna sprawiać, że wiedza staje się dostępna, że można z niej korzystać, i to jest konieczność, bodziec, dążenie²².

Ruch jest celowy i podtrzymuje życie.

Intencjonalności tej nie widać nigdzie tak wyraźnie jak w Przekształceniu milczenia w język i działanie. Tutaj Lorde zmaga się z możliwą diagnozą raka. „Czułam, prawdopodobnie moje ciało to czuło, że życie już nigdy nie będzie takie samo”²³. Znajduje się w sytuacji publicznej, na akademickim zgromadzeniu, słucha jej siedemset kobiet. Mówi nam, że się boi, ale że milczenie nie jest skuteczną obroną.

Lęk zawsze będzie obok – lęk przed widocznością, przed ostrym światłem analizy, a może i oceny, przed bólem, przed śmiercią. Ale wszystko to już przeżyłyśmy, oprócz śmierci, milcząc. Cały czas przypominam sobie o tym, że gdybym urodziła się niema albo przez całe życie dla bezpieczeństwa dotrzymywała przysięgi milczenia, to i tak bym cierpiała, i tak bym umarła. To bardzo pomaga uzyskać perspektywę²⁴.

Lorde w sposób niezachwiany stawiła czoła najgorszemu, by uwolnić się i doświadczyć tego, co najlepsze. Choć Siostra outsiderka obejmuje prawie dekadę z jej twórczości, to jednak dziewięć z piętnastu tekstów w tej książce zostało napisanych w ciągu dwóch lat, odkąd Lorde odkryła, że może mieć bądź ma raka. W toku swojego rozwoju, godzenia się z tym i wykorzystywania tego, czego się nauczyła, wskazuje nam narzędzia, których możemy użyć we własnych walkach o przetrwanie, niezależnie od tego, czym będzie nasze „najgorsze”.

Czego mamy się bać, po tym, jak stanęłyśmy twarzą w twarz ze śmiercią i nie przyjęłyśmy jej? Gdy już zaakceptuję fakt umierania jako część życia, któż może mieć jeszcze kiedykolwiek nade mną władzę?²⁵

Audre Lorde nie prosi nas o więcej, niż wymaga od siebie samej: byśmy zwracały uwagę na te głosy, którym zostałyśmy nauczone nie ufać, byśmy wypowiadały na głos to, czego nas nauczyły, byśmy działały w oparciu o to, co wiemy. Tak jak ona rozwija poszczególne kwestie, przepracowując je i z biegiem czasu coraz więcej na nich budując, by stworzyć teorię, tak i my możemy włączyć w ten proces zawartość własnego życia.

Czarna kobieta, lesbijka, feministka, matka dwojga dzieci, córka grenadyjskich imigrantów, nauczycielka, aktywistka, kobieta, która przetrwała raka. Eseje i przemówienia w Siostrze outsiderce dają nowy wydźwięk temu podstawowemu, ale silnie nadużywanemu feministycznemu odkryciu, że to, co osobiste, jest polityczne. Dzieło Audre Lorde dodaje sił nam wszystkim.

Jestem, kim jestem, robię to, co jest moim zadaniem, oddziałuję na ciebie jak lek albo jak dłuto w ręku rzeźbiarza, przypominam ci o tym, jak bardzo jestem częścią ciebie, gdy siebie odkrywam w tobie²⁶.

Nancy K. Bereano

grudzień 1983Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Najważniejsze pozycje Czarnego feminizmu oprócz Siostry outsiderki Lorde i Teorii feministycznej hooks to: Angela Davis, Women, Race & Class (1979); Michele Wallace, Black Macho and the Myth of the Superwoman (1979); bell hooks, Ain’t I a Woman (1981); Alice Walker, In Search of Our Mothers’ Gardens (1983); antologie This Bridge Called My Back, red. Cherríe Moraga i Gloria Anzaldúa (1981) i Some of Us Are Brave, red. Gloria Hull i in. (1982) oraz praca przedstawiająca główne wątki i założenia tego nurtu: Patricia Hill Collins, Black Feminist Thought (1990).

2. W antologii Teorie wywrotowe pod red. Agnieszki Gajewskiej (2014) można znaleźć m.in. prace Alice Walker i Deborah E. McDowell oraz omówienie całego nurtu pióra Marty Mazurek. Warto też sięgnąć do polskich przekładów powieści takich jak Najbardziej niebieskie oko, Umiłowana lub Sula Toni Morrison czy Kolor purpury Alice Walker. Biblioteka online Think Tanku Feministycznego zawiera m.in. polski przekład klasyczny słynnej mowy Sojourner Truth z 1851 roku Czyżbym nie była kobietą? (http://www.ekologiasztuka.pl/think.tank.feministyczny/articles.php?article_id=319) oraz tekst Rebeki Johnson Gender, rasa, klasa i seksualna orientacja. Teoretyczne ujęcia intersekcjonalności (http://www.ekologiasztuka.pl/pdf/f0068johnson.pdf).

3. O tej analogii i jej krytyce pisałam obszernie w tekście Więcej niż kontekst – kwestia rasowa a feminizm w Stanach Zjednoczonych Gender – konteksty, red. Małgorzata Radkiewicz, Kraków 2004, s. 53–70.

4. Do najważniejszych należą gniewny esej Frances Beal Double Jeopardy: To Be Black and Female (1969) i teksty zawarte w antologii The Black Woman (1970) pod red. Toni Cade. Niezwykle ważna dla tej historii jest też pełna ognia książka bardzo wówczas młodej Michele Wallace Black Macho and the Myth of the Superwoman (1979), piętnująca seksizm panujący w społeczności Afroamerykanów i szukająca jego źródeł w rasistowskich stereotypach.

5. A. Graff, Urealnić kobiety, http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/GraffUrealnickobiety/menuid-431.html.

6. Warto posłuchać i popatrzeć. W internecie dostępne jest poruszające nagranie mowy Uses of the Erotic: https://www.youtube.com/watch?v=xFHwg6aNKy0, a także fragment filmu dokumentalnego After Stonewall, w którym Lorde sugestywnie opowiada o życiu miłosnym, towarzyskim i kulinarnym lesbijek w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych oraz o swoim rozumieniu „różnicy”: https://www.youtube.com/watch?v=rYYkNPSWJpk.

7. W niniejszym wstępie przyjmuję tę pisownię słowa „Czarny” z szacunku do Lorde i tradycji, z której wyrasta. Ameryce pozostawiam jednak wielką literę… z szacunku dla amerykańskiej demokracji.

8. Lekcje z lat sześćdziesiątych, s. 144.

9. Narzędzia pana nigdy nie rozmontują pańskiego domu, s. 131.

10. Twarzą w twarz: Czarne kobiety, nienawiść i gniew, s. 168.

11. Cheryl Clarke, The Days of Good Looks: Prose and Poetry, 1980–2005, New York 2006.

12. Jak korzystać z erotyki: erotyka jako siła, s. 65.

13. Twarzą w twarz: Czarne kobiety, nienawiść i gniew, s. 161.

14. Narzędzia pana nigdy nie rozmontują pańskiego domu, s. 120.

15. Dziecko płci męskiej: odpowiedź Czarnej lesbijskiej feministki, s. 84.

16. Tamże, s. 85.

17. Wiek, rasa, klasa i płeć: kobiety na nowo definiują różnicę, s. 128.

18. Tamże, s. 123.

19. Z wywiadu w „The Feminist Renaissance”.

20. Audre Lorde w rozmowie z Adrienne Rich, s. 109; List otwarty do Mary Daly, s. 79.

21. Poezja to nie luksus, s. 49.

22. Audre Lorde w rozmowie z Adrienne Rich, s. 117.

23. Tamże, s. 117.

24. Przekształcenie milczenia w języki i działanie, s. 54.

25. The Cancer Journals, San Francisco 1980, s. 25.

26. Twarzą w twarz: Czarne kobiety, nienawiść i gniew, s. 156.

27. Zredagowane zapisy z dziennika powstałe w trakcie dwutygodniowej podróży do Rosji, którą odbyłam w 1976 roku. Byłam zaproszona w charakterze obserwatorki z USA na Afrykańsko-Azjatycką Konferencję Pisarzy sponsorowaną przez Związek Pisarzy ZSRR.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: