Skaza - ebook
Skaza - ebook
Honorata Szlęzak (ur. 1996) – socjolog kultury, mediów i zmian społecznych; filmoznawca. Autorka tekstów, twórczyni niebanalnych ścieżek muzycznych. Od wczesnej młodości bacznie obserwuje rzeczywistość. Pasjonuje się człowiekiem i jego miejscem w społeczeństwie. Jest specjalistką w zakresie problematyki wykluczenia społecznego. "Skaza" jest debiutem literackim autorki.
Skaza jest w każdym z nas, niezależnie od wieku i płci… Siedzi w nas głęboko i daje o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach życia. Uwiera nas, dusi i nie pozwala normalnie funkcjonować.
"Skaza" to opowieść wielowymiarowa, której bohaterami są młodzi ludzie zagubieni i okaleczeni przez życie, poszukujący w codziennych kontaktach międzyludzkich odrobiny bliskości i zrozumienia. Postacie są ze sobą ściśle związane, przenikają się, a łączy je skaza. Egzystencja na tym świecie jest trudna.
Do życia potrzebujemy drugiego człowieka i tęsknimy za miłością. Ona jest gwarantem człowieczeństwa. Czy bohaterowie książki mają szansę na odnalezienie miłości?
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8159-846-0 |
Rozmiar pliku: | 847 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PARALAKSA/LODZIA/MEGGI – upadła studentka, bezdomna narkomanka, złodziejka aut, partnerka życiowa Dominiki
DOMINIKA WIĄCEK – upadły anioł, doktor socjologii, partnerka życiowa Paralaksy
MŁODA – nowa na gigancie
DR WALĘCIAK – filozofka życia
META – przekimacz każdego za darmochę
SKOWRON/SKOWROŃSKI – dworcowy element
RAFI – początkujący złodziej samochodów, kolega z pracy Meggi
ŁUKASZ GAWRON – pies, młodszy aspirant, towarzysz operacyjny Rysia
MARIAN RYŚ – pies, starszy aspirant, towarzysz operacyjny Gawrona
BABA – grająca na emocjach suka z komendy
MANIA – gaduła spod szkoły, koleżanka Paralaksy
FRANIA – koleżanka Paralaksy
SZEFUNIO – właściciel „złoma”
SŁAWEK – sanitariusz
ROKSANA – grafficiarka, koleżanka Paralaksy
OLA – grafficiarka, koleżanka Paralaksy
SIWY – załatwiacz fajek
I INNI
BOHATEROWIE (CZĘŚĆ II)
BYSTRA/AMELIA KRUK – gimnazjalistka z wyglądu, zamyślona filozofka życia
PANNA 1/AGA/WOJA – cały czas walczy: musi wstać i musi iść
DYRA/ELA – powtarza ciągle: „Do izolatki!”, stosuje skuteczne metody wychowawcze wobec dziewcząt
PSYCHA/DOMINIKA – dba o higienę psychiczną dziewczyn
DARIA WIEJA – „morduje z zimną krwią”, wyznaje zasadę: „Żyj szybko, umieraj młodo”
BLONDIE – po prostu blondi
PANNA 2 – mizdrzycielka
LEKARKA – dba o higienę fizyczną dziewczyn
CIEĆ – przydupas, klucznik
MARA/KASIA – truposzka
PIOTREK – degenerat z cmentarza
DAWID – towarzysz życiowy Amelii z bidula
CYKORIA – św. Teresa
IWONA – ambitna badaczka
PIES 1 – uwaga! zły pies!
PIES 2 – uwaga! zły pies!
JAREK – kamerzysta
RAFAŁ DĘBOSZ – starszy aspirant, teleinformator
SUKA – samica z rodziny psowatych, partnerka operacyjna Chłopa
CHŁOP – pies, partner operacyjny Suki
DARIA – krzykliwa opiekunka dziewcząt
GRAŻA – opiekunka dziewcząt z donośnym głosem
DAREK – kierowca autokaru
AREK – boa dusiciel
I INNICZĘŚĆ I
OBJAWIENIE
Dzień jak co dzień. Wszyscy siedzą posłusznie na krzesłach. W tle ciche rozmowy. Nagle coś je przerywa. A no tak. Przecież zaczynają się już zajęcia.
Słyszę:
– Dzień dobry państwu. Jestem Dominika Wiącek i poprowadzę dzisiejsze zajęcia.
Myślę sobie: „Boże, znowu jakieś smęty”. Siedzę w ostatnim rzędzie.
W pewnym momencie wychylam się zza zakrywającego mnie tłumu, żeby coś zobaczyć.
Toż to objawienie. Cóż moje ciemne oczy widzą? Kobietę? Tak, kobietę o krótkich jasnych włosach, zielononiebieskich oczach, jak ubraną, jak roześmianą, i te piegi, cud-miód, po prostu ideał kobiety. Nie za niska, nie za wysoka – w sam raz. Nie za szczupła, nie za gruba – w sam raz.
Chłopaciara, ale z dozą seksapilu. To jest to. To jest to, co chcę widzieć zarówno teraz, jak i później. Oczywiście prowadzony przez nią wykład w ogóle mnie nie interesuje. Ale przed nią udaję, że tak, że jest to wspaniałe, ciekawe, próbuję nie usnąć. I już moje oczy widzą ledwo jak przez mgłę, gdy wtem ona patrzy. Gapi się w me ślepia jak obcy. Z początku mi to przeszkadza.
Czuję się onieśmielona, zawstydzona. Próbuję przyzwyczaić się do tego widoku. Ale jeszcze nie do końca mogę. Ukradkiem a to na nią patrzę, a to spuszczam wzrok na kajet, który póki co nic mądrego w sobie nie zawiera. Ale to nic. Pieprzyć to. Teraz ważne, by wytrzymać jeszcze te piętnaście minut. Tak sobie teraz myślę: „Nie, to jest za piękne, by było prawdziwe. Wpadłam jej w oko? Nie, to niemożliwe. Do tej pory nikt mnie nie chciał, a teraz… Taki znak od losu czy co? Bo ja wiem?”. Nagle słyszę:
– Dziękuję państwu bardzo. Widzimy się w piątek.
Czyli to koniec. Wychodzę z sali, ale wtem przypominam sobie, że nie wpisałam się na listę obecności. Wracam się. Jeszcze jest w sali. Pyta:
– O co chodzi?
Nieśmiało, z szybkością Formuły 1 odpowiadam:
– Zapomniałam się wpisać na listę obecności. Mogę?
– Jasne.
Wpisuję się i mówię standardowo:
– Dziękuję, do widzenia.
A ona z uśmiechem odpowiada:
– Do widzenia.
I szybko przemyka koło mnie. Zostaję sama w sali. Siedzę i myślę.
To niemożliwe. Przecież nie możemy być razem.
ZAKAMARKI
Przecież to jest chore. To się leczy. Jak ja mogę?… Przecież nie mogę.
Nie jestem… Nie wiem, kim jestem. Szukam jej wszędzie.
W zakamarkach, tu, tam. I jest przed szkołą! Jara. Czyli pali?
Nie przeszkadza mi to. W tych piegach można się zakochać.
Ale jak zagadać, jak się zachować? Nie wiem. Toż ja nie palę. Dobra, palę czasem. Ale rzadko. I to raczej dla dymu, dla fanu.
Nie dla smaku. I co? Podejść tam i udawać, że palę, gadać pierdolety, byle zagadać? Byle złapać z nią kontakt wzrokowy? A może i nie tylko?
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. O nie! Chyba mnie dostrzegła. Tak. Patrzy głęboko w moje oczy. A ja nic. Tylko odwracam się i idę dalej.
SPOTKANIE
Mus to mus. Dobra, idę. Nie wiem, co mnie czeka. Trzeba to w końcu z siebie wydusić, wyrzucić. Kocham cię. Tak, kocham cię. Siedzę przed salą.
I czekam na nią. Już 12:30, a jej wciąż nie ma, nie ma, nie ma. Jest!
– Pani do mnie? Zapraszam – mówi roześmiana. Po chwili pyta: – Nie?
– Tak, tak, ja do pani – odpowiadam w pośpiechu.
Wchodzimy do sali. Zamykam drzwi.
– Proszę usiąść. Co panią do mnie sprowadza?
Szybko w głowie tworzę: co, co, co? Wiem! I wyjaśniam:
– Chciałabym pisać u pani pracę magisterską.
Patrzy ze zdziwieniem. Pyta:
– U mnie? Dlaczego?
Odpowiadam szybko:
– Bo sądzę, że się dogadamy.
– Jak to? Nie rozumiem.
– Z czasem zrozumiesz.
Po tych słowach wychodzę.
UNIESIENIE
Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. W głowie złudliwe nadzieje. Idę korytarzem. Jest przerwa. Jak zwykle nie wiem, co ze sobą zrobić. Idę. Dzień ponury. Nagle ukradkiem widzę ją. I obserwuję. Oczy już zaszklone, ale to nic. Obserwuję.