Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Smok w Krainie Śniegu. Współczesna historia Tybetu - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
1 stycznia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Smok w Krainie Śniegu. Współczesna historia Tybetu - ebook

 

„Smok w Krainie Śniegu” to oparta unikatowych materiałach źródłowych i najważniejsza, jaka dotąd powstała praca poświęcona współczesnej historii Tybetu. Tsering Shakya – tybetański historyk cieszący się światowym uznaniem - w doskonale udokumentowany i precyzyjny sposób podważa mit Tybetu postrzeganego jako trwająca w izolacji Shangri-la, opisuje wpływ światowej polityki na losy tego kraju i dramatyczną walkę o utrzymanie niezależności w obliczu ścierających się interesów mocarstw oraz agresji i trwającej dotąd okupacji Chińskiej Republiki Ludowej. Precyzyjnie dokumentuje systematyczne niszczenie i marginalizowanie tybetańskiej kultury przez władze chińskie, postępującą asymilację ludności tybetańskiej i rugowanie jej tożsamości narodowej oraz eksploatację ekonomiczną Tybetu, lecz stara się też objaśnić motywy działania strony chińskiej, z równym dystansem podchodząc do wszystkich przytaczanych źródeł. Z tak obiektywnym i wielostronnym opisem tragedii Tybetu nie mieliśmy dotąd do czynienia.

Spis treści

 

 

Dedykacja

Podziękowania

Spis map

Spis skrótów

Przedmowa

Przedmowa tłumacza polskiego

 

Rozdział 1. Cisza przed burzą

Tybet i jego sąsiedzi

Wypędzenie Kuomintangu i zwycięstwo komunistów w Chinach

Tybet przygotowuje się na spotkanie z Republiką Ludową

Tybet poszukuje wsparcia za granicą

Negocjacje z komunistami

 

Rozdział 2. Inwazja

Próby pozyskania Tybetu

Atak

Chiny narzucają warunki

Rozdział 3. Apel Tybetu do ONZ i Siedemnastopunktowe porozumienie

Problem w ONZ

ONZ odkłada debatę

Rozmowy tybetańsko-chińskie

Amerykańska interwencja

Tybetańczycy debatują nad Siedemnastopunktowym porozumieniem

 

Rozdział 4. Trudna koegzystencja

Dwóch premierów

Sprzeciw ludności

Frakcje w Taszilhunpo

Indyjsko-chińska umowa handlowa

Dalajlama spotyka Mao

Komitet Przygotowawczy Tybetańskiego Regionu Autonomicznego

 

Rozdział 5. Rozłam

Powstanie w Khamie i Amdo

Rosnący sprzeciw w centralnym Tybecie

Dalajlama z wizytą w Indiach

Zhou Enlai namawia Dalajlamę do powrotu

Rozdział 6. Rewolta

Cztery Rzeki i Sześć Gór

Potajemne wsparcie od Amerykanów

Uspokojenie Chińczyków i stłumienie rewolty

 

Rozdział 7. Ucieczka Dalajlamy

Iskra

Oblężenie pałacu letniego

Ostatnie próby wpłynięcia na Dalajlamę

Ucieczka

 

Rozdział 8. Reakcja świata i Tybet na forum ONZ

Nehru i Tybet

Wsparcie dla Tybetu

Debata w ONZ

 

Rozdział 9. Reformy i represje

Rozgromić reakcjonistów!

Panczen Rinpocze

Petycja 70 tysięcy znaków

Rozdział 10. Wojna w Himalajach

Dziedzictwo imperium

Tybetański ruch oporu

Walki indyjsko-chińskie

 

Rozdział 11. Socjalistyczna transformacja Tybetu

Eleminacja Panczena Rinpocze

Powstanie Tybetańskiego Regionu Autonomicznego

 

Rozdział 12. Rewolucja kulturalna

Zniszczenie „czterech starych rzeczy”

Zgnieść dzierżycieli władzy

Dwie frakcje

Rewolta w Njemo

Rozdział 13. Rewolucja odłożona na później?

Odbudowa systemu politycznego

Sprawa Lina Biao i nowy Sekretarz partii

Zbliżenie chińsko-amerykańskie

Kampanie przeciw Konfucjuszowi, Dalajowi i Panczenowi

Śmierć Mao

Pierwszy etap liberalizacji

Dialog Pekinu z Dharamsalą

Pierwsze Tybetańskie Forum Pracy

 

Rozdział 14. Ku nowemu Tybetowi

Drugie Tybetańskie Forum Pracy

Zaostrzenie polityki wobec Dalajlamy

Nowy Sekretarz partii

Problemy na linii Chiny-Indie

Umiędzynarodowienie kwestii tybetańskiej

Stan wojenny w Tybecie

Załamanie się dialogu między Pekinem i Dalajlamą

 

Posłowie

Krytyka Zachodu

Regionalna solidarność

Gospodarka

Kontrowersje wokół Panczena Rinpocze

 

Zakończenie

Dodatek 1: Siedemnastopunktowe porozumienie

Dodatek 2: Zapis nazw tybetańskich

Bibliografia

Przypisy

 

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66272-86-6
Rozmiar pliku: 3,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Napisanie tej książki zajęło mi dużo czasu i w trakcie tej pracy zaciągnąłem liczne długi wobec przyjaciół i rodziny za ich wsparcie i inspirację.

Podziękowania kieruję do dyrektora Biblioteki Tybetańskich Dzieł i Archiwów (LTWA) w Dharamsali, pana Gjatso Tseringa, oraz do jej pracowników za umożliwienie mi nieograniczonego dostępu do posiadanych przez Bibliotekę materiałów. Kiedy przebywałem w Dardżylingu, pani Norbu pomogła mi odnaleźć byłych urzędników tybetańskiego rządu i umówić się z nimi na przeprowadzenie wywiadów.

Bardzo wiele osób zgodziło się na wywiady, ale prosząc o anonimowość. Chciałbym podziękować im za ich zachętę i wsparcie w trakcie prowadzonych przeze mnie badań. Dziękuję także Atherowi Norbu, głównemu sekretarzowi Lhamo Tseringowi i Phuntshokowi Tasziemu Takli za chęć odpowiadania na moje liczne pytania, a także Pasangowi Gjalpo (znanemu też jako Diła Lang), Cziatrengowi Tsultrimowi, Baba Lekszie, Ngałangowi Dondupowi Narkjidowi i Dagjabowi Rinpocze.

Wyrażam podziękowania również Hugh Richardsonowi, Robertowi Fordowi, profesorowi Dała Norbu z UJN (New Delhi), Michaelowi Arisowi z St Antony’s College w Oksfordzie i Colinie MacDougal, która przeczytała wstępne wersje książki i poczyniła cenne uwagi.

Na podziękowania za pomoc zasługują następujące osoby: Taszi Dakneła, Tenzin Gelek, Tsering Dondup (Genla), Tenzin Sonam, Ritu Sarin, Deczien Penpa, Lhakpa Dolma, Dżigme Penpa i Tsełang Penpa.

Jestem szczególnie wdzięczny Jamesowi Cooperowi, Mary Charrington, Catrionie Bass i Robertowi Barnettowi, który przeczytał pierwszą wersję i naniósł wiele poprawek. Ponadto dziękuję Christophe’owi Besuchet z Atelier Golok za przygotowanie map do książki. Dziękuję także pracownikom Public Records Office, Kew (Londyn).

Najwięcej podziękowań należy się mojej żonie Lhamo, która wspierała mnie w tym projekcie przez cały czas i nigdy nie narzekała. Bez jej niezachwianego wsparcia i troski na pewno nie byłbym w stanie ukończyć tej książki. Poświęciła bardzo wiele, abym mógł zrealizować swą pasję i ujrzeć niniejszą książkę w druku. Uważam, że ta książka jest tak samo owocem jej pracy, jak i mojej.PRZEDMOWA

W ciągu ostatnich lat Tybet cieszył się dużym międzynarodowym zainteresowaniem. O jego problemach politycznych debatowały parlamenty świata i napisano o nim wiele artykułów prasowych. Jednak w niezwykle dużej liczbie tekstów poświęconych wydarzeniom w Tybecie w latach 1987−1994 (kiedy w Lhasie odbyło się ponad pięćdziesiąt demonstracji niepodległościowych), uderzył mnie niedostatek rzetelnie przygotowanych materiałów na temat najnowszej historii Tybetu. Mnie jako Tybetańczyka zaalarmowało również generalizowanie problemu na arenie międzynarodowej i uproszczony sposób, w jaki był omawiany. Demonstracje polityczne, do których doszło w Tybecie pod koniec lat 80., ujawniły lukę w badaniach historii współczesnego Tybetu. Mam nadzieję, że niniejsza praca będzie w stanie ją wypełnić.

Na Zachodzie istnieje długa tradycja studiów tybetologicznych, lecz ograniczają się one przede wszystkim do buddyzmu, dawnej historii i sztuki. Od lat 60. XX wieku rozwijają się badania antropologiczne dotyczące tybetańskich społeczeństw, lecz na ogół koncentrują się one na tybetańskojęzycznych populacjach południowego pasa Himalajów (Ladakh i Nepal), czy też na rekonstrukcji modelu tybetańskiego społeczeństwa sprzed 1950 roku i opierają się przede wszystkim na rozmowach z uchodźcami. Te prace skupiają się na małych społecznościach i często podkreślają statyczną naturę tybetańskiego społeczeństwa i jego odizolowanie od wielkich światowych wydarzeń. Jako przedmiot badań najnowsza historia Tybetu jest w znacznej mierze lekceważona, co sugeruje założenie, że Tybet nie ma najnowszej historii i prowadzi do powstania tendencji do ukazywania ostatnich wydarzeń w uproszczonych dualistycznych kategoriach.

Przeprowadzenie wnikliwej i naukowej dyskusji na wspomniany temat uniemożliwiają pewne czynniki obiektywne. Wydarzenia opisane w niniejszej książce do pewnego stopnia nadal trwają, a większość kluczowych postaci, które odcisnęły piętno na zarysie tybetańskiej historii, nadal jest aktywna. Występuje również realny problem zdobycia autentycznych materiałów źródłowych, na których musi się opierać każde obiektywne badanie. W rezultacie badanie historii współczesnego Tybetu pozostawiono polemice między tymi, którzy popierają albo tybetańskie, albo chińskie roszczenia.

Na temat najnowszej historii Tybetu toczą się dzisiaj gorące spory na arenie politycznej, z zastosowaniem prymitywnej dialektyki. Zarówno chińskim, jak i tybetańskim władzom bardzo zależy, aby sprawę zredukować do uproszczonych zagadnień. Dla Chińczyków Tybet sprzed 1950 roku był piekłem na ziemi spustoszonym przez feudalny wyzysk. Nie ma akceptowalnych elementów tybetańskiej kultury i tradycji. Pogląd ten jest wzmacniany przez tradycyjne chińskie uprzedzenia wobec niechińskich narodowości. Komuniści nie tylko wierzą, że udało im się zjednoczyć Chiny, lecz również, że ich rządy w Tybecie stanowiły wyzwolenie niewolników i są ciągłym pasmem rozwoju i dążenia do nowoczesności.

Dla Tybetańczyków obraz jest dokładnie odwrotny. Przed chińską inwazją ich kraj był ziemią „szczęśliwych” i „zadowolonych” ludzi. Chińskie rządy nie tylko oznaczały zniszczenie niezależnej politycznej tożsamości Tybetańczyków, lecz także (jak utrzymują) cztery dekady praktycznego ludobójstwa tybetańskiego narodu i kultury. Między tymi dwoma poglądami jest przepaść jak niebo i ziemia, i pogodzenie ich nie jest możliwe.

Obydwa są częścią tworzenia politycznego mitu, w którym owe potężne symbole są przywoływane, aby uzasadnić i usankcjonować roszczenia ich orędowników. Dla Chińczyków odmalowanie ciemnego i piekielnego obrazu przeszłości było polityczną koniecznością, by mogli usprawiedliwić twierdzenie o „wyzwoleniu” Tybetu, twierdzenie, które tylko częściowo oparte jest na prawnym przekonaniu, że Tybet stanowił integralną część ChRL. Logika tego argumentu jest taka sama, jak przekonanie zachodnich mocarstw kolonialnych, że ich władza była czynnikiem cywilizującym mieszkańców ich dominiów. Dla Tybetańczyków, zwłaszcza dla tych, którzy doświadczyli osobiście ucisku ostatnich kilku dekad, odzyskanie przeszłości stało się niezbędnym aktem politycznego wezwania, pozwalającego im na ucieczkę od rzeczywistości, która pozbawiła ich przyszłości. Dla nich znaczenie i tożsamość leżą w gloryfikowaniu przeszłości, kiedy to Kraina Śniegu była miejscem życia wyłącznie Tybetańczyków.

Ani Tybetańczycy, ani Chińczycy nie chcą pozwolić, by jakiekolwiek komplikacje przeszkadzały ich głęboko żywionym przekonaniom. Doprowadziło to do czegoś, co ja nazywam „zaprzeczaniem historii”, procesu, który nierozłącznie wiąże się z negowaniem odpowiedzialności. Tybetańskie elity twierdzą, że ich działania są całkowicie pozbawione winy, starają się odmalować obraz bezwarunkowej niewinności i przedstawić działania Chińczyków jako gwałt na niewinnym narodzie. Tybetańczykom trudno przychodzi przyznanie się, że w swej najnowszej historii nie byli jedynie biernymi uczestnikami, ani też, że relacje tybetańsko-chińskie wiążą się z kwestiami o wiele bardziej złożonymi. We wczesnych latach 50. wśród świeckich i duchowych elit rządzących Tybetem panowała zgoda co do tego, że buddyjski Tybet i komunistyczne Chiny mogą współegzystować i, zgodnie z tym poglądem, w pełni współpracowały z Chińczykami. Co więcej, w Tybecie było wielu ludzi, którzy otwarcie powitali Chińczyków jak powiew nowoczesności.

Podobnie chińscy przywódcy odmawiają spojrzenia na kwestię tybetańską z perspektywy pragnień i życzeń narodu tybetańskiego. Dla Chińczyków przyznanie, że Tybet miał współczesną historię i tożsamość oznaczałoby zaakceptowanie jego odrębności od Chin. Chińska polityka wobec Tybetu wyrasta z dwóch idei, które ukształtowały współczesne Chiny: po pierwsze jest to chiński nacjonalizm, który przykłada wielką wagę do upokorzenia, jakiego Chiny doznały pod butem zachodniego imperializmu i sprawia, że Chińczycy interpretują tybetańskie żądania niepodległości jako ukuty za granicą spisek mający doprowadzić do rozbioru Chin. Jest to pogląd, który konsekwentnie podzielały kolejne chińskie reżimy od dynastii Qing, poprzez Kuomintang, do komunistów. Dlatego też wszyscy chińscy przywódcy od czasów późnych Qingów kierują się polityką włączania Tybetu do szeroko pojętego organizmu państwa chińskiego. W tym układzie nie ma znaczenia, co myślą czy czego chcą Tybetańczycy: Tybet jest częścią Chin. Drugim czynnikiem kształtującym przyjętym przez Chińczyków jest wąskie, marksistowsko-ekonomiczne, deterministyczne spojrzenie na tożsamość narodową, które traktuje ją jako produkt rozbieżności ekonomicznych i zakłada, że po wyeliminowaniu nierówności gospodarczych różnice etniczne w naturalny sposób będą zanikać.

Jedną z dominujących cech najnowszej historii Tybetu była kwestia jego statusu prawnego i natura relacji z Chinami. Niniejsza książka nie jest miejscem, by szczegółowo zagłębiać się w ten temat. Wystarczy jednak powiedzieć, że historyczne relacje Chin i Tybetu są jak zachodzące na siebie okręgi. Większa część debaty wiąże się z definicją lub zaprzeczeniem owego zachodzenia na siebie. Owe tradycyjne relacje między Tybetem i Chinami umiejscowione były w kontekście kultury politycznej chińsko-tybetańskiego świata, gdzie znaczenie tej relacji było dobrze rozumiane przez jej uczestników. Kiedy to społeczno-kulturowe i polityczne środowisko zostało zmienione najpierw przez przybycie do Azji kolonialnych mocarstw z Zachodu, a następnie poprzez transformację tradycyjnego, zdominowanego przez konfucjanizm chińskiego systemu politycznego w bardziej zachodni, który stworzył Republikę Chińską i doprowadził do rozwoju chińskiego nacjonalizmu, tradycyjne i ustalone już relacje zostały zakwestionowane. Nowi przywódcy Chin zamierzali wedrzeć się do Tybetu i przekształcić tradycyjne relacje w o wiele silniejszy związek między rządem centralnym a rządem lokalnym, co ściślej powiązałoby Tybet z chińską władzą.

Tybetańczycy utrzymują dziś, że tradycyjną relację między Chinami a Tybetem charakteryzowały buddyjskie pojęcia kapłana i patrona (czio-jon). Sugeruje to, że związek był natury czysto religijnej i nie zakładał żadnej formy podległości Tybetu w stosunku do Chin. To świadczyłoby o tym, że Tybetańczycy postrzegali cesarza Chin jako instytucję czysto świecką. Jest to jednak dalekie od prawdy. Dla Tybetańczyków chiński cesarz był instytucją zarówno religijną, jak i świecką: w tybetańskich źródłach mandżurski cesarz określany jest zawsze jako Dżiampejang Gongma^(), czyli emanacja Mandżuśriego. W ten sposób był on definiowany nie tylko jako świecki patron, lecz także jako postać zajmująca miejsce w buddyjskim panteonie i mająca pewien zakres świeckiej władzy nad Tybetem. Jednak mandżurscy cesarze zadowalali się ceremonialnym i symbolicznym poddaństwem i nie zamierzali integrować Tybetu z Chinami.

Przybycie Brytyjczyków do Indii i ich stopniowa ekspansja w stronę Himalajów zdecydowanie wyniosła kwestię chińskiej władzy w Tybecie na pierwszy plan. Od samego początku Brytyjczycy, zderzywszy się z tym problemem, narzucili własną terminologię, określając tę relację jako zależność między suwerenem i suzerenem, co wcale nie wyjaśniło sprawy, lecz przeciwnie, jeszcze bardziej ją skomplikowało. Tybetańczycy, przynajmniej od 1913 roku, uważali się za niezależnych od Chin i proklamowali Tybet jako państwo niepodległe. Krok ten jednak został udaremniony częściowo przez wewnętrzne konflikty, a częściowo, ponieważ Tybetańczycy zapragnęli odciąć się od reszty świata. Jednak kolejne chińskie reżimy nigdy tego stanu rzeczy nie zaakceptowały. Tybet nie zdołał uzyskać również prawnego uznania niepodległości swego państwa. Przez to kwestia statusu Tybetu pozostała niepewna.

W niniejszej książce nie zawarłem szczegółowych interpretacji relacji chińsko-tybetańskich, sygnalizując tylko problemy związane z tą kwestią oraz brak porozumienia wśród naukowców. Pokazuję, że przed podpisaniem Siedemnastopunktowego porozumienia rząd w Lhasie sprawował pełną kontrolę nad wewnętrznymi i zewnętrznymi sprawami Tybetu. Ten fakt jest dla mnie kryterium stwierdzenia czy państwo jest niepodległe, czy też nie. Do czasu chińskiej inwazji w październiku 1950 roku rząd tybetański miał wewnętrzną i zewnętrzną swobodę, co jasno pokazywało, że kraj był niepodległy.

Chociaż polityczne problemy Tybetu wywołują duże zainteresowanie, od strony naukowej jest to nadal temat dość zaniedbany. Garstka naukowców, która zajmowała się historią Tybetu w XX wieku, interesowała się tylko brytyjską polityką wobec niego i postrzegała Tybet jako zaledwie „pionka na szachownicy imperiów”. Wiele prawdy jest w poglądzie, że obecny problem jest w dużej mierze zakorzeniony w konflikcie, jaki powstał pod koniec XIX wieku, kiedy to imperialne interesy brytyjskie przeniknęły przez Himalaje na Wyżynę Tybetańską. Takiego rozwoju wypadków Chińczycy nie mogli już ignorować i dlatego postanowili wzmocnić kontrolę chińskiego imperium nad Tybetem. Jednak ten temat stał się ważny dla naukowców dopiero z wybuchem chińsko-indyjskiej wojny granicznej w 1962 roku, w której wyniku powstała seria tekstów opierających się w całości na materiałach źródłowych zachowanych w brytyjskich archiwach. Na uwagę zasługują prace takich historyków, jak Alastair Lamb, Parshotam Mehra, Premen Addy i Amar Kaur Jasbir Singh, którzy prześledzili stosunki dyplomatyczne między Tybetem, Chinami i Wielką Brytanią od XVIII wieku. Ich prace dotyczą przede wszystkim polityki imperium brytyjskiego oraz jej skutków na terenach ościennych. Dlatego też naturalny koniec ich analizy następuje wraz z wycofaniem się Brytyjczyków z Indii.

To zmieniło w 1990 roku opublikowanie przez Melvyna Goldsteina książki History of Modern Tibet, 1913−1951. Uzupełniając zachodnie źródła archiwalne wywiadami z tybetańskimi osobistościami, Goldstein zdołał pokazać nieco historii Tybetu w pierwszej połowie XX wieku. Jego publikacja była przełomem we współczesnej literaturze dotyczącej Tybetu.

Pięć lat wcześniej Heather Stoddard wydała swoją biografię Genduna Cziomphela Le Mendiant de l’Amdo. Jej praca skupiała się przede wszystkim na życiu jednego człowieka, lecz omawiała też wiele zagadnień, którymi zajął się później Goldstein. Obydwie te publikacje są wyjątkowe w zachodniej literaturze poświęconej Tybetowi pierwszej połowy XX wieku.

ŹRÓDŁA

W niniejszej książce za punkt wyjścia przyjąłem wycofanie się Brytyjczyków z Indii. Jest to nie tylko dogodny historyczny punkt zwrotny, ale, jak zobaczymy w trakcie lektury, też ważny okres przejściowy w regionie w ogóle. Opowiadając historię Tybetu z tej perspektywy, korzystałem z wielu źródeł, aby połączyć wydarzenia w trakcie ich rozwoju.

Przede wszystkim korzystałem ze źródeł w języku tybetańskim i angielskim, zachowanych w rozmaitych archiwach, w tym w Public Record Office (Londyn), gdzie znajduje się liczna korespondencja między rządami Tybetu i Wielkiej Brytanii z lat 1947−1951, rzucająca światło na tybetańskie stanowisko i politykę w owym czasie. Brytyjskie archiwa zawierają również pewną liczbę ważnych relacji misji indyjskiej w Lhasie, przede wszystkim miesięczne raporty, w których zawarte są szczegóły wydarzeń w Tybecie w latach 1950−1954. Wybuch wojny chińsko-indyjskiej doprowadził do publikacji przez rząd Indii cennych dokumentów, w których są zawarte informacje na temat sporów granicznych i tybetańskiego stanowiska. Wydana przez indyjski rząd Biała księga pokazuje, jak podejrzenia i obawy istniejące między oboma państwami przerodziły się w wojnę.

W latach 1950−1951 Tybet zacieśnił swoje relacje ze Stanami Zjednoczonymi, a powstałe wówczas dokumenty zostały upublicznione. Ich głównym źródłem jest Foreign Relations of the United States; 1949. Vol. IV: The Far East; China. Jak mówię o tym w książce, pod koniec lat 50. Amerykanie zmienili taktykę wobec Tybetu i nawiązali z nim potajemne relacje. Dokumenty CIA dotyczące tego epizodu nie zostały odtajnione, opierałem się więc na informacjach moich dwóch ważnych tybetańskich informatorów, którzy brali udział w tworzeniu ówczesnej taktyki.

Tybet był tematem debaty w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w latach 1951, 1959 i 1962, a obszerne, nieprzejrzane materiały tego dotyczące znajdują się w Public Record Office w Londynie. Wielka Brytania była jedynym zachodnim państwem, które utrzymywało relacje z Tybetem na początku XX wieku, dlatego też z nią konsultowały się kraje Brytyjskiej Wspólnoty Narodów i Zachodu. Dyskusje wywołane przez debaty w ONZ zapewniły materiały na temat poglądów innych rządów na temat Tybetu. Korzystałem z nich dość obszernie.

Jak wspomniałem wcześniej, delikatna natura kwestii tybetańskiej sprawia, że wiele cennych źródeł wciąż jest niedostępnych i jest mało prawdopodobne, że rządy umożliwią nieograniczony dostęp do swych archiwów. Jest tak nawet w przypadku krajów liberalnych, jak Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, dwa zachodnie kraje, które utrzymywały rozległe kontakty z Tybetem. Pewna liczba materiałów na temat Tybetu w Public Record Office w Londynie wciąż jest tajna. Amerykanie nigdy oficjalnie nie przyznali się do tajnego udziału CIA w operacjach w Tybecie i teczki z dokumentami na ten temat są wciąż niedostępne. Te, które upubliczniono, zostały ocenzurowane, co sprawia, że mają niewielką wartość. Udział Indii w polityce tybetańskiej oznacza, że indyjskie dokumenty są niezbędne do zrozumienia najnowszej historii Tybetu, lecz nieustające spory graniczne między Indiami i Chinami sprawiają, że rząd w New Delhi wciąż nie otwiera archiwów dotyczących tego tematu.

Najważniejszym źródłem bezpośrednim w języku tybetańskim była seria niedawnych publikacji w Tybecie, wydanych przez Ludową Polityczną Konferencję Konsultatywną Chin (LPKKC). Jest to forum, do którego komuniści wyznaczyli osoby spoza partii, uważane za wpływowe w kształtowaniu opinii publicznej (w Tybecie przede wszystkim wysoko postawieni Rinpoczowie i dawni członkowie arystokracji). Od 1980 roku partia komunistyczna zachęcała tych ludzi – wielu z nich to dawni urzędnicy tybetańskiego rządu – aby zapisywali swoje wspomnienia. Dodatkowo, także niektórzy chińscy cywile i urzędnicy wojskowi spisali relacje ze swych doświadczeń w Tybecie, przetłumaczone następnie na język tybetański. Owe artykuły zostały opublikowane w Sources on the Culture and History of Tibet (Bod rang skyong ljongs rig gnas lo rgyus dpyad gzhi), której pierwszy tom wyszedł w 1982 roku i znalazł się w ograniczonym obiegu (nei-bu). W czasie pisania tej książki wydano już ponad piętnaście tomów.

Chociaż owe publikacje stanowią ważne źródło, należy zachować pewną ostrożność. Jeden z autorów, Sampho, po udaniu się na emigrację napisał, że przypisywane mu teksty są autorstwa kogoś innego, a jego imię zostało po prostu dopisane. Artykuły prawie zawsze zaczynają się od akapitu, w którym autor zamieszcza deklarację, że Tybet zawsze był częścią Chin i przyznaje, że sami piszący byli wcześniej zaangażowani w działania mające doprowadzić do odłączenia Tybetu od macierzy. Niemniej jednak, roztropna analiza owych artykułów wyodrębnia pożyteczne fakty i idee pewnych sfer tybetańskiego społeczeństwa.

Na uchodźstwie ważni tybetańscy urzędnicy wydali swoje autobiografie w języku tybetańskim (i czasami po angielsku). Na uwagę zasługują przede wszystkim dwie autobiografie Dalajlamy. Nie należy postrzegać ich jako jednoznacznych źródeł historycznych. Napisano je dla szerokiej opinii publicznej, aby uzyskać poparcie dla kwestii tybetańskiej. Jak wszystkie autobiografie ważnych postaci historycznych, ich znaczenie wiąże się nie z tym, co w nich napisano, lecz z tym, co pominięto.

Inni Tybetańczycy – Sampho, Namseling, Alo Cziondze etc. – również są autorami autobiografii. Te jednak nie dostarczają zbyt wielu użytecznych informacji. Wynika to częściowo z faktu, że główną motywacją tybetańskich urzędników było, jak się zdaje, uniknięcie kontrowersji i konfrontacji, przez co ważne elementy historii zostały ledwo wspomniane. (Książki napisane w języku angielskim charakteryzują się często o wiele większą wnikliwością, niż te pisane po tybetańsku). Na przykład Sampho, który był jedną z najważniejszych postaci omawianego okresu i członkiem delegacji, która podpisała Siedemnastopunktowe porozumienie, pozostał w Tybecie do wczesnych lat 80., lecz jego autobiografia, wydana w Indiach, dostarcza bardzo niewielu ważnych informacji. W Tybecie istniała wspaniała tradycja pisania biografii wielkich lamów, dotyczy to jednak tylko hagiograficznej tradycji omawiania cudownych duchowych osiągnięć lamów i nie mówi nic istotnego na temat polityki danego czasu. Dwaj nauczyciele Dalajlamy odegrali ważną rolę w polityce omawianego okresu, lecz ich biografie nie mówią praktycznie nic godnego uwagi odnośnie do najnowszej historii politycznej. Na przykład o wydarzeniach 1959 roku ledwo napomknięto w nich jednym zdaniem.

Biblioteka Tybetańskich Dzieł i Archiwów w Dharamsali, w północnych Indiach, zgromadziła pewną liczbę cennych nagrań z wywiadami z tybetańskimi osobistościami ważnymi w latach 50., takimi jak Phala Thubten Łoden, Liusziar Thubten Tharpa, Barszi Ngałang Tenkjong, Kundeling i inni. Początkowo zamierzano je opublikować, jednak nie zostały wydane, ponieważ rząd w Dharamsali stwierdził później, że niektóre z tych relacji zaprzeczają oficjalnym wersjom historii. Miałem to szczęście, że udostępniono mi je i korzystałem z nich obficie w pracy nad niniejszą książką. Okazało się, że stanowią najlepsze źródło do moich badań, bardzo często dostarczając szczerych relacji co do wydarzeń w Tybecie w latach 1950−1959. Do owych źródeł dodałem ponadto moje własne wywiady z wieloma z owych postaci.

Korzystanie z oficjalnych chińskich publikacji w języku tybetańskim lub przetłumaczonych na angielski, wiąże się z licznymi ograniczeniami. Nie trzeba chyba dodawać, że owe źródła są wyrazem partyjnej propagandy i służą objaśnianiu aktualnie prowadzonej polityki. W samym Tybecie nigdy nie było tradycji niezależnego i krytycznego pisania i publikowania o polityce, a tym bardziej nie było jej też w ostatnich latach. Proces tworzenia polityki w Chinach jest objęty ścisłą tajemnicą i bardzo często o ważnych wydarzeniach czy kampaniach możemy dowiedzieć się dopiero długo po ich wprowadzeniu w życie. Jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do Tybetu, który do niedawna był zamknięty dla osób z zewnątrz i nikt nie powziął szczerego wysiłku, aby zbadać, jak sprawy się mają w regionie. Nawet dzisiaj trudno jest dowiedzieć się, jak podejmowane są ważne decyzje w Tybecie i jak dużą władzę faktycznie ma tam regionalny oddział partii komunistycznej. Prawie niemożliwe jest zbadanie takich tematów, jak kwestia relacji między grupami etnicznymi na wyższych szczeblach regionalnego oddziału KPCh. W ciągu ostatnich lat wyciekła pewna liczba ważnych partyjnych dokumentów, a niektóre z nich dostarczają ważnych informacji o naturze i funkcjonowaniu KPCh w Tybecie. Część użytecznych materiałów zgromadził Robert Barnett z TIN (Tibet Information Network).

Istnieją również dokumenty partii komunistycznej dotyczące polityki wobec Tybetu i innych mniejszości, które przetłumaczono na język tybetański. Po śmierci Mao wydano piąty tom jego przemówień i tekstów, i również je przetłumaczono na tybetański. Ten zbiór zawiera pewną liczbę dokumentów związanych z Tybetem.

Istnieje również bardzo dużo przekładów chińskich publikacji zebranych przez inne rządy lub instytucje naukowe. BBC publikuje Summary of World Broadcasts (SWB). W jego części dalekowschodniej znajdują się abstrakty i teksty artykułów, które wyemitowano lub przedstawiono jako wiadomości z chińskojęzycznej prasy. Rząd Stanów Zjednoczonych wydaje Foreign Broadcast Information Services (FBIS) i Joint Publication Research Services (JPRS). Amerykański konsulat w Hongkongu publikował Survey of the Chinese Mainland Press (SCMP) oraz Selection from China Mainland Magazines (SCMM). Wszystkie te materiały zawierają artykuły i wiadomości dotyczące spraw Tybetu i mniejszości. Również tybetański rząd na uchodźstwie gromadzi odpisy z audycji Radia Lhasa, lecz nie są one łatwo dostępne dla szerszej liczby odbiorców.

Owe materiały niejednokrotnie dają wgląd w oficjalne twierdzenia partii komunistycznej i wzbudzają wątpliwości odnośnie do tego, co, jak sądzimy, dzieje się w partii. Niektóre z tych dokumentów to przemówienia wygłoszone do partyjnych i rządowych urzędników, bądź też artykuły wstępne w oficjalnych dziennikach. Są one użyteczne jedynie przy określaniu oficjalnej polityki w konkretnym okresie oraz przy opisywaniu rozmaitych kampanii, które przeprowadzano w Tybecie. Korzystałem z tych materiałów bardzo często.

ZAPIS TYBETAŃSKICH NAZW WŁASNYCH I TERMINÓW

Starałem się unikać stosowania zbyt wielu tybetańskich terminów i tam, gdzie było to możliwe, zastępowałem je właściwymi odpowiednikami angielskimi. W tekście oddawałem tybetańskie terminy i nazwy własne w ich bardziej znajomo wyglądających łacińskich formach, natomiast lista nazw przy użyciu właściwego tybetańskiego zapisu została zamieszczona w Dodatku 2. W tym celu użyłem standardowej ortografii pisanego tybetańskiego oraz reguł transliteracji przedstawionych przez Wyliego (1959).

Chińskie nazwy własne zapisano za pomocą pinyinu, z wyjątkiem przyjętych już form, jak choćby Czang Kaj-szek. Chińskie nazwy własne, które zapisano według systemu Wade’a i Gilesa, zostały zamienione na pinyin zgodnie z zasadami przedstawionymi w: Jonathan D. Spence, The Search for Modern China (Hutchinson, London 1990), s. xxv.PRZEDMOWA TŁUMACZA POLSKIEGO

W roku 2019 przypadają dwie bardzo ważne, okrągłe rocznice, upamiętniające wydarzenia, które odcisnęły niedające się przecenić piętno na najnowszej historii Tybetu.

10 marca mija 60 lat od wybuchu powstania w Lhasie, które doprowadziło kilka dni później (17 marca) do ucieczki z kraju Czternastego Dalajlamy. To wydarzenie przypieczętowało losy kilku milionów Tybetańczyków w Tybecie i tysięcy tych, którzy za ukochanym przywódcą udały się na emigrację. Stało się też punktem zwrotnym, którego następstwa wykroczyły znacznie poza granice świata kultury tybetańskiej. Powstanie, czy też rewolta, jak nieraz nazywa te wydarzenia Autor, oraz ucieczka Dalajlamy, wpłynęły na losy ludzi w Chinach, Indiach, Nepalu, Bhutanie, Mongolii i w innych regionach świata. Nie zawsze bezpośrednio i nie zawsze w sposób oczywisty. Te najbardziej ewidentne przykłady zmian w układzie sił i sojuszy oraz życia indywidualnych osób w rejonie Himalajów Tsering Shakya pokazuje w jasny i niebudzący wątpliwości sposób na kartach niniejszej książki. Jednak konsekwencje tamtych wydarzeń wykroczyły daleko poza wspomniany obszar geograficzny. Prężnie działająca tybetańska diaspora w Indiach i innych krajach oraz międzynarodowy prestiż Jego Świątobliwości Dalajlamy i innych duchowych postaci buddyzmu tybetańskiego doprowadziły do zaistnienia Tybetu na arenie międzynarodowej. Nie jako niepodległego państwa, lecz jako tworu kulturowego, czasami mitologizowanego i, co oczywiste, nieraz niezrozumianego, który zajął poczesne miejsce w świadomości ludzi Zachodu w sposób zapewne niepojęty dla twardogłowych chińskich komunistów i niespodziewany dla samych Tybetańczyków. Na światowych uczelniach na stałe zagościła dyscyplina naukowa o nazwie tybetologia, buddyzm tybetański stał się religią, której wyznawców można znaleźć prawie w każdym zakątku świata, a bogata literatura tybetańska doczekała się przekładów na rozliczne języki.

Drugą okrągłą rocznicą jest 30 lat przyznania Czternastemu Dalajlamie Pokojowej Nagrody Nobla 10 grudnia 1989 roku. Rocznica dla Tybetańczyków równie ważna, jak rok 1959, świętowana w diasporze każdego roku jako historyczny moment, w którym świat udowodnił, że o Tybecie nie zapomniał. Nobel otworzył Dalajlamie polityczne salony świata, zaprowadził go do pałaców prezydenckich i parlamentów na wszystkich kontynentach oraz dał Tybetańczykom poczucie przynależności i tego, że nawet mały, kilkumilionowy naród z niedostępnych Himalajów może mieć coś do powiedzenia w świecie rządzonym przez mocarstwa jądrowe.

O obu wydarzeniach mówi niniejsza książka. Pierwsze z nich jest oczywiście omówione szczegółowo i stanowi ważną oś historycznej opowieści. Opowieści, którą już w Posłowiu Autor doprowadza do lat 90. XX wieku i tam też, trochę mimochodem, mówi o pokojowym Noblu. Jest to więc również pomyślny zbieg okoliczności, że do polskiego Czytelnika książka Tseringa Shakyi trafia w roku obu ważnych, okrągłych rocznic.

Książka Tseringa Shakyi jest pozycją wyjątkową pośród wielu opisów poświęconych tybetańskiej historii i polityce. W dzisiejszym, mocno dwubiegunowym świecie ostrych sporów politycznych i światopoglądowych jesteśmy przyzwyczajeni do bycia za lub przeciw, do wysłuchiwania opinii opowiadających się za taką opcją, a będących przeciwko innej. Również pośród tybetologów, sinologów, działaczy protybetańskich, buddystów i ludzi fascynujących się Wschodem często spotyka się opinie spolaryzowane. Szczególnie gdy, mogłoby się zdawać, mamy do czynienia z historią tak oczywistą, w której ewidentnie jest silny agresor napadający na słabszego sąsiada. Złe Chiny i biedny Tybet. A przecież nic nigdy nie jest tylko białe i tylko czarne. Nasze życie to cała gama kolorów. Czytelnik, jeśli tylko interesuje się tematem chińskiej okupacji Tybetu, na pewno spotkał się z publikacjami broniącymi Tybetańczyków i jednoznacznie potępiającymi komunistyczne Chiny. Lub odwrotnie, mamy przecież również bardzo obfite materiały propagandowe prochińskie, uzasadniające chińską obecność na Dachu Świata.

I pośród tych skrajnych opinii nagle taka książka! Wyważone spojrzenie na historię ostatnich z górą siedemdziesięciu lat trudnych (a przecież nigdy łatwe nie były) relacji chińsko-tybetańskich, które nie neguje roli agresora odegranej przez Chiny i ofiary tejże agresji, czyli Tybetu. A jednocześnie pokazujące, że nie tylko komunistyczny rząd Chin uprawia propagandę, by realizować swe polityczne cele. Również rząd tybetański na uchodźstwie w Indiach wie, jak posługiwać się machiną propagandową. Tsering Shakya jasno pokazuje mechanizmy, które stały za chińską agresją i późniejszą okupacją, ale też trzeźwo mówi o winie samych Tybetańczyków. Nie jest trudno obnażać zimną politykę Pekinu, ale już o wiele trudniej, szczególnie Tybetańczykowi!, jest mówić o politycznym wyrachowaniu tybetańskiej diaspory i samego Dalajlamy. Historyczna opowieść Tseringa Shakyi, z racji swego obiektywizmu, może spotkać się z zarzutami obydwu stron. Ktoś stwierdzi, że jest prochińska, a ktoś, że wręcz przeciwnie. Tymczasem, na ile to tylko możliwe, nie jest ona ani taka, ani taka. I to może nas, często patrzących na historię i bieżące wydarzenia polityczne przez pryzmat jednej lub drugiej strony, nieco zaboleć. Na Zachodzie, który ma tendencję do mitologizowania Tybetu, takie podejście do sprawy może nie być łatwo przełknięte. A co dopiero przez samych Tybetańczyków! Odwagę Autora należy podziwiać i mieć nadzieję na więcej podobnych dzieł, starających się zachować jak najdalej posunięty obiektywizm. Przyniesie to więcej pożytku Tybetowi i jego nieustającej walce o odzyskanie politycznej osobowości, niż tworzenie wokół niego mitów i legend.

KILKA SŁÓW O PISOWNI WYRAZÓW TYBETAŃSKICH

Język tybetański posiada swój własny alfabet, w związku z tym wszelkie zapisy tybetańskich nazw własnych, w tym imion, w innych językach są jedynie próbą oddania tybetańskich dźwięków za pomocą znanych użytkownikom danego języka liter i ich kombinacji. Dlatego też zawsze byłem zdania, że również po polsku możemy zapisywać tybetańskie słowa tak, by polski Czytelnik nie miał większego problemu z ich przeczytaniem i miał przynajmniej przybliżone pojęcie tego, jak brzmią one w ustach Tybetańczyka. Zadanie to z jednej strony wydaje się bardzo łatwe, bo polskim alfabetem bez większych problemów możemy oddać tybetańską mowę w różnych jej dialektach. Ale z drugiej strony, powstało już tyle teorii i sposobów tego zapisu, że i tak nikt nigdy nie jest z nich w pełni zadowolony.

Jeśli Czytelnik chciałby mieć próbkę najlepszego (moim zdaniem) oddania wymowy wyrazów tybetańskich w języku polskim, to proponuję sięgnąć po teksty modlitw buddyjskich zapisanych fonetycznie, które tworzą i z których korzystają polskie ośrodki buddyjskie, np. Centrum Buddyjskie Karma Kamtsang w Grabniku pod Warszawą. Zapis ten jest bardzo dobry z tego prostego powodu, że polscy buddyści muszą być w stanie odmawiać modlitwy w języku tybetańskim razem z Tybetańczykami i móc być przez nich zrozumianymi. Stąd staranność, by te zapisy były możliwie jak najbardziej zbliżone do faktycznej wymowy. A ta, zarówno w dialekcie lhaskim (przyjmowanym za standardowy, jako mowa stolicy i wykształconych elit), jak i na przykład w dialekcie Khamu (wielu popularnych na Zachodzie, w tym i w Polsce, buddyjskich nauczycieli posługuje się tym dialektem) charakteryzuje się wyraźnym rozróżnieniem na spółgłoski miękkie, np. „dź, ć” oraz twarde, np. „dz”, z dość dużą przewagą tych pierwszych. Stopień naukowy uzyskiwany po latach studiów w buddyjskich ośrodkach monastycznych to geśe (faktyczna wymowa), ale że nie wygląda to być może za dobrze po polsku, u nas zapisywany najczęściej jako gesze (mimo że w tybetańskiej wymowie mamy ewidentne miękkie „ś”, a nie twarde „sz”). Popularny tytuł (czy może raczej epitet) przysługujący inkarnowanym lamom to faktycznie rinpoće, bardziej niż rinpocze, choć ten drugi zapis bardziej się przyjął. Anglicy i Amerykanie nie mają tego problemu, gdyż u nich „sh” i „ch” to jedyne opcje zapisu, jakie mogą tu zastosować, zresztą reprezentujące dźwięki bardziej miękkie od naszych „sz” i „cz”.

Druga sprawa to samogłoski. W języku tybetańskim mamy wiele samogłosek z przegłosem, których zapis całkiem dobrze oddają niemieckie umlauty „ö” i „ü”. Ale po polsku na ogół tych liter nie używamy i nie każdy musi wiedzieć, jak je wymówić. I tu ponownie dobrze jest zerknąć do fonetycznego zapisu buddyjskich modlitw. A tam sprawę załatwiono całkiem przyzwoicie, wstawiając w miejsce umlautów „y”. I tak na przykład „modlitwa” po tybetańsku (w tym właśnie zapisie wymowy) to „mynlam”.

Z jakiegoś powodu w tzw. naukowym zapisie tybetańskiej wymowy w języku polskim pozbyto się wszystkich miękkich spółgłosek i nie skorzystano z zastosowania „y” w miejsce umlautów. W efekcie zapis wymowy spółgłosek jest zwyczajnie nieprawidłowy, a samogłosek, powiedzmy, że co najwyżej do przyjęcia. Ta sprawa budzi kontrowersje i, jak wiele innych, opiera się na skrajnych opiniach. Wiem o tym dobrze, bo sam musiałem nieraz balansować pomiędzy oboma skrajnościami, zapisując tybetańskie wyrazy twardo, jeśli chodziło o publikacje naukowe i miękko, jeśli chodzi o fonetykę tekstów buddyjskich przeznaczonych do recytacji. Sercem będąc po stronie miękkiej, opowiadałem się za twardą. Czy można więc pójść na jakiś kompromis?

Niechętnie, ale można. Starałem się to uczynić w niniejszej książce. Pozostawiłem więc twarde „cz” i „sz”, ale zapisywałem po nich samogłoskę „i”. I tak np. wszędzie w książce Czytelnik spotka geszie jako kompromis między gesze i geśe. Bardziej oddaje to faktyczną tybetańską wymowę, a wizualnie może też być zapisem bardziej akceptowalnym. Bez zmian pozostawiłem nazwy (imiona) Rinpocze, Rinczen, Dordże, kaszag czy chociażby nazwę miasta we wschodnim Tybecie, Czamdo, gdyż są one już tak rozpowszechnione w polskiej literaturze tybetologicznej, że niech sobie funkcjonują. W nazwach takich jak Taszi i Szigatse również pozostało twarde „sz”, gdyż następujące po nim „i” i tak je nieco zmiękcza. Wiem, że przez to można zarzucić mi brak konsekwencji, ale niech to będzie częścią kompromisu.

Postanowiłem również całkowicie pozbyć się zapisu z użyciem litery „c” w takich wyrazach (imionach) jak Tsering (zamiast spotykanego w polskiej literaturze czasem Cering), Gjatso (zamiast Gjaco) czy Szigatse (zamiast Szigace). Tu akurat robiłem to konsekwentnie, gdyż nie wydaje mi się, aby któryś z tych zapisów przyjął się w Polsce jakoś szczególnie silniej. Wiem, że z punktu widzenia fonologów sytuacja, kiedy jedna litera oddaje jeden tybetański dźwięk, wydaje się bardziej komfortowa, jednak z praktycznego punktu widzenia czasem ten komfort zostaje zachwiany, np. kiedy mamy nazwę Tybetańskiego Instytutu Medycyny i Astrologii – Mentsikhang. Jeśli w miejsce „ts” zapiszemy „c”, ktoś może przeczytać taki wyraz z miękkim „ć” jak w słowie cisza. Jako że ogólnie rzecz biorąc takich sytuacji jest wcale niemało, o wiele praktyczniej jest zachować „ts”, które nikomu nie powinno sprawić problemu.

Jeśli chodzi o samogłoski, a konkretnie o przegłosy, pozostawiłem „o” i „u” tam, gdzie w wymowie powinno być „ö” i ü”. Kwestia owych przegłosów może być o wiele bardziej dyskusyjna, jeśli weźmiemy pod uwagę różnice wymowy w różnych dialektach (w niektórych przegłosy są słabsze lub znikają), dlatego „o” i „u” są, wydaje mi się, do przyjęcia. Jedyny wyjątek w całej książce zrobiłem dla wyrazu Mynlam – tu oznaczającego nazwę ważnej tybetańskiej uroczystości religijnej, gdyż w takim zapisie jest on już tak silnie rozpowszechniony wśród polskich buddystów i funkcjonuje w „polskim języku buddyjskim” poza samymi tekstami modlitw, że wręcz świętokradcze wydawało się wracać do zapisu Monlam ze starszych polskich przekładów.

Nie znam języka chińskiego, nie mogę więc wypowiedzieć się co do zasadności różnych form jego zapisu w alfabecie łacińskim. Na potrzeby niniejszej książki zastosowany został pinyin. To z góry właściwie wyeliminowało wszystkie problemy i palce zadrżały nad klawiaturą chyba tylko raz, kiedy na kartach książki pojawiła się historyczna postać o imieniu Chen Dżigme (w angielskim zapisie „Chen Jigme”). Pierwszy człon imienia jest chiński, drugi tybetański. Tybetańczycy mają sposób, by zapisywać ów pierwszy człon w swoim alfabecie (w transliteracji Wyliego jako cen). Nie jest to jednak imię tybetańskie, tak więc pozostawiłem ów pierwszy człon w pinyinie, a drugi, z całą pewnością tybetański, uzyskał zapis twardo-miękki dla wyrazów tybetańskich, o którym mowa była wyżej. W wypadkach chińskich nazw, które funkcjonują w polskiej literaturze w spolszczeniach, np. Syczuan, owe spolszczenia zastosowałem. Indyjskie nazwy własne w książce znalazły się w przyjętych spolszczonych formach.

Oczywiście wyjątek, jeśli chodzi o zapisy tybetańskich imion (nazwisk), stanowi bibliografia i odsyłacze do pozycji bibliograficznych w przypisach. Jeśli dane imię pada w tekście, zapisane jest w formie spolszczonej, jeśli zaś stanowi pozycję z bibliografii, zapis jest w postaci międzynarodowej (angielskiej), gdyż w takiej postaci Czytelnik znajdzie go, jeśli zapragnie odszukać którąś z cytowanych przez Autora pozycji. Stąd np. występujący jako postać biorąca udział w wydarzeniach Gonpo Taszi (zapis spolszczony), w odsyłaczach do pozycji bibliograficznych figuruje jako Gonbo Tashi. Jeśli zaś pozycja bibliograficzna jest w języku tybetańskim, w odsyłaczu nazwisko autora znalazło się w transliteracji Wyliego, np. Tsong kha lha mo tshe ring. Wyjątkiem jest nazwisko samego Autora niniejszej książki. Tsering Shakya występuje zawsze jako Tsering Shakya.

Odrębną historię stanowi transliteracja wyrazów tybetańskich, powszechnie znana jako Wylie (od nazwiska jej autora). Dla przeciętnego Czytelnika nie ma ona żadnego znaczenia, w niczym mu nie pomoże (wręcz przeciwnie, może doprowadzić do solidnego bólu głowy). Nie jest to bowiem zapis wymowy, lecz dokładny zapis (transliteracja) wyrazów tybetańskich, przy czym w miejsce liter tybetańskiego alfabetu wstawiono ich przyjęte (przez Wyliego) zamienniki łacińskie. Przykładowo imię Taszi (angielski zapis Tashi), to w transliteracji Wyliego bkra shis. Wydaje się on w ogóle niepodobny. A jednak dla tybetologów jest to zapis bardzo ważny, gdyż dzięki niemu dany wyraz można odnaleźć w słowniku. Język tybetański charakteryzuje się stosunkowo uproszczoną fonologią w stosunku do rozbudowanej ortografii, dlatego np. druga sylaba tego imienia, szi, może być po tybetańsku zapisana rozmaicie i dopiero transliteracja sprawia, że nie będziemy mieli wątpliwości, o które szi chodzi i bez problemu znajdziemy je w słowniku. O tym jednak tybetolodzy doskonale wiedzą.

Jako że w alfabecie tybetańskim nie ma rozróżnienia na małe i wielkie litery, nie stosowałem go również w zapisie w Wyliem (z wyjątkiem zapisów w bibliografii, gdzie pierwsza rdzenna litera tytułu lub imienia uzyskała wielką literę, tak jak zrobilibyśmy to po polsku czy po angielsku). Odrzuciłem też stosowany przez Autora system umieszczania myślników między transliterowanymi sylabami tybetańskich wyrazów (w obrębie jednego wyrazu i odnoszących się do niego partykuł), gdyż po pierwsze tybetologom nie jest on do niczego potrzebny, a po drugie sam Autor nie był w tym konsekwentny. Zapisy w Wyliem większości nazw i imion padają w przypisach, a ponadto znajdziemy je w glosariuszu na końcu książki.

Autor kilkakrotnie cytuje dzieła Mao Zedonga. Nie podejmowałem się odnalezienia ich polskich przekładów. Na ogół są to krótkie cytaty, czasem jedynie tytuł jakiejś publikacji. Przetłumaczyłem je tu więc samodzielnie, jak zostały przytoczone po angielsku przez Autora.

DALAJLAMA, PANCZEN RINPOCZE, KARMAPA ETC.

W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden dyskusyjny sposób zapisu, odnoszący się do znanych postaci ze świata buddyzmu tybetańskiego. Najbardziej sławną z nich jest oczywiście Dalajlama. Drugą postacią, która odgrywa niezwykle ważną rolę na kartach tej książki, jest Panczen Rinpocze (znany również jako Panczenlama). Trzecim popularnym na Zachodzie tybetańskim lamą jest Karmapa. Ogólnie rzecz biorąc, inkarnowanych lamów w świecie buddyzmu tybetańskiego jest bardzo wielu i noszą oni tytuły, które przechodzą na ich następców. Przez szacunek dla tychże postaci, wszystkie te tytuły postanowiłem zapisywać wielką literą, co zaoszczędziło mi zastanawiania się, kiedy Autor mówi o konkretnej osobie (co w takim wypadku i tak zapisałbym wielką literą), a kiedy ogólnie o samej instytucji (przez co w polskiej literaturze czasami zapisuje się w takim wypadku owe tytuły małą literą, np. dalajlama).

Owi lamowie mają przyporządkowane sobie liczebniki. I tak Dalajlamów mamy jak dotąd czternastu, Panczenlamów jedenastu, a Karmapów najwięcej, bo siedemnastu. W polskiej literaturze czasami można spotkać się z zapisem, szczerze mówiąc trochę irytującym, w którym liczebnik następuje po tytule, czyli np. Dalajlama Czternasty, Karmapa Siedemnasty itp. Zapis ten ma ponoć odzwierciedlać schemat występujący w imionach typu Henryk VIII, Benedykt XVI, Ludwik XV etc. (osobną kwestię stanowi wybór zapisu samego liczebnika – słownie czy liczbami rzymskimi – w tej sprawie nie zamierzam się zanadto upierać, osobiście wolę zapis słowny). Nie ukrywam, że ten sposób zapisu mnie osobiście się nie podoba. Po pierwsze, nie do końca rozumiem analogię. Dalajlama, Panczenlama etc. to, jakby nie było, tytuły. Henryk, Benedykt i Ludwik to imiona. Zapis Dalajlama Czternasty (Dalajlama XIV) przypomina mi sytuację, w której ktoś napisałby Sekretarz Pierwszy Komunistycznej Partii Chin czy Prezydent 45. Stanów Zjednoczonych. Zwróćmy uwagę, że w języku angielskim również te dwie sytuacje są rozdzielone: Benedict XVI, ale 14th (Fourteenth) Dalai Lama. Ponadto w języku potocznym, jeśli już ktoś mówi o Dalajlamie i koniecznie chce mu nadać numer, w o wiele bardziej naturalny sposób powie Czternasty Dalajlama niż Dalajlama Czternasty. W samym zaś środowisku polskich buddystów ten drugi sposób zapisu budzi spore zdziwienie, z tego prostego powodu, że nikt go nie używa. Ponieważ mnie również nie wydaje się on zasadny, nie stosuję go w niniejszej książce.

Praca nad przekładem była wielką przyjemnością, ale była też procesem bardzo długim i czasochłonnym. Zdaję sobie więc sprawę, że zapewne w ramach tego procesu sam popełniłem błędy i dopuściłem się nieścisłości i braku konsekwencji. Starałem się wyłapać je w trakcie pracy i przed oddaniem tekstu do Wydawnictwa. Jeśli jednak gdzieś je przeoczyłem, z góry biję się w piersi.

Filip Majkowski
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: