Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sny obozowe w pamięci ocalałych z Auschwitz - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt chwilowo niedostępny

Sny obozowe w pamięci ocalałych z Auschwitz - ebook

Ukazanie głębi traumy, wykraczającej zdecydowanie poza historię samego obozu Auschwitz.

Sen w obozie był wypadkową dramatycznego rytmu dnia i nocy. „Noce nie były czasem normalnego odpoczynku. Sen w brudnych, przepoconych za dnia pasiakach był jedynie karykaturą nocnego odpoczynku. W takich warunkach sny były najczęściej albo ucieczką w świat przedwojenny, albo odreagowywaniem dziennych skrajnych napięć i terroru" – napisał we wstępie autor Piotr Cywiński.

„W snach szukano iskry nadziei, przepowiedni losów, rozumianych jako tak bardzo potrzebne prawidła w nieprzewidywalnej codzienności. Doszukiwanie się ukrytych znaczeń snów pozwalało wprowadzać do losów całkowicie zależnych od obozowych esesmanów wątki wymykające się spod woli i kontroli katów. Z tego względu sny były analizowane, interpretowane, rozpowiadane. Uspakajały codzienność, organizując losy więźniów wedle reguł niezależnych od samych sprawców” podkreślił autor.

Całość podzielono na kilkanaście rozdziałów ze względu na tematykę snów. To m.in. sny sprzed pobytu w Auschwitz, sny o ucieczkach, o jedzeniu, o obozie, o terrorze, o śmierci, majaki gorączkowe, czy sny interpretowane. W książce znajduje się także obozowy słownik interpretacji snów, a także sny powojenne.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-7704-316-5
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Nie sposób w pełni omówić historii Auschwitz i tragedii ofiar tego obozu z pominięciem ogromnego zniszczenia, jakie doświadczenie obozowe wywołało w psychice ocalałych. O ile bowiem z końcem stycznia 1945 roku – a już na pewno wraz z końcem wojny – dzieje obozu wypełniły się, o tyle konsekwencje obozowej traumy gnębiły ofiary aż do końca ich życia. Tak więc, jeśli Auschwitz, jako obóz, można ująć w ramy chronologii, to jednak takiemu wąsko-historycznemu spojrzeniu umknęłyby dekady chorób fizycznych a także psychicznych, rozmaitych stanów lękowych, depresji, apatii, nerwic oraz zaburzeń w relacjach społecznych, których ogromna większość ofiar doświadczała w całym dalszym, powojennym życiu. Psychologowie i psychiatrzy badali te konsekwencje, znane w nauce pod nazwą Syndrom KZ, potwierdzając słowa wielu ocalałych, a także ich bliskich, że ci, którzy przeżyli, do końca życia pozostawali niejako więźniami obozu w swoich myślach, reakcjach, zachowaniu, a także – między innymi – snach.

Jesienią 1973 roku Stanisław Kłodziński¹, doktor medycyny, rozesłał do 561 byłych więźniów Auschwitz ankietę o snach. W ankiecie tej zadawał pytania dotyczące snów sprzed aresztowania, snów z czasów obozowych a także tych z okresu już powojennego. Pytał także o przywiązywanie wagi do treści snów, o ich rolę w samopoczuciu więźniów – czy to przez podtrzymywanie nadziei, czy wręcz przeciwnie. W ciągu kilku miesięcy 147 osób odpowiedziało na ów apel, opisując swoje sny i opowiadając – czasami niezmiernie rozlegle – o tle, w jakim się one rodziły.

Stanisław Kłodziński sam był więźniem Auschwitz (nr 20019). Jeszcze przed osadzeniem w obozie zaangażowany w akcję organizowania paczek żywnościowych dla więźniów krakowskiego więzienia na Montelupich, dwukrotnie dostarczał także paczki do Auschwitz. Po zatrzymaniu przez Gestapo i osadzeniu w obozie został tamże lekarzem, dzięki trzyletnim, nieukończonym ze względu na wybuch wojny, studiom medycznym. Zaangażowany był w obozowy ruch oporu. Po wojnie całe swoje życie społecznikowskie i zawodowe poświęcił niesieniu pomocy ocalałym. Organizował sanatorium dla byłych więźniów w zakopiańskim Palace, pracował w klinice chorób gruźlicy² w Krakowie, a następnie stworzył ambulatorium dla byłych więźniów, z którego codziennie korzystało od kilku do kilkunastu osób. Pomagał im uzyskiwać konieczne recepty, skierowania na badania a także na wyjazdy sanatoryjne do Danii i do Niemiec. Między innymi jego zasługą było, że więźniowie zostali zrównani w prawach z inwalidami wojennymi. W wyniku tej długoletniej troski o byłych współwięźniów cieszył się wśród nich ogromną wdzięcznością i zaufaniem, co wyjaśnia zarówno dużą ilość, jak i wysoką jakość uzyskanych odpowiedzi na rozesłaną ankietę.

Wśród respondentów znalazły się osoby o najróżniejszym statusie społecznym: robotnicy, rzemieślnicy, pracownicy administracji, naukowcy, niemalże wyłącznie Polacy – byli więźniowie polityczni: w dobie rygorów komunistycznej żelaznej kurtyny ankieta ta mogła objąć jedynie polskie środowisko więźniarskie. Zaznaczyć tu należy, że stan psychiczny żydowskich więźniów Auschwitz był inny. O ile więzień polski tęsknił do całej pozostałej na wolności rodziny, bał się o ich losy w czasie wojennego terroru, o tyle więzień żydowski na ogół nie miał już nikogo na świecie – jego najbliżsi wyginęli w getcie lub zostali po przyjeździe do obozu skierowani bezpośrednio do komór gazowych.

Analiza otrzymanego od respondentów materiału potrwała niespełna rok. Z okazji 30. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz efekty tej analizy zostały przedstawione 29 stycznia 1975 roku podczas posiedzenia Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego, a dwa lata później w Przeglądzie Lekarskim³ został opublikowany obszerny podsumowujący artykuł⁴.

Na tej ankiecie oparta została niniejsza książka. Trudno byłoby rozszerzyć bazę źródłową, sięgając do niektórych wspomnień ocalałych, gdyż na ogół nie opisywali oni treści swoich snów, zaznaczając co najwyżej, że w obozie sen był czujny, a po wojnie męczyły ich koszmary. Ponadto, czerpiąc fragmenty jedynie z odpowiedzi nadesłanych na tę samą ankietę, czyli opisanych w tym samym czasie, trzydzieści lat po wojnie, uzyskuje się spójność porównawczą materiału. Celem tej książki jest przede wszystkim ukazanie głębi traumy, wykraczającej zdecydowanie poza historię samego obozu.

Sen w obozie był wypadkową dramatycznego rytmu dnia i nocy. Dnie niosły ze sobą nieustanną niepewność losu, ciągłe ocieranie się o śmierć, nieuchronny terror, widok ludzi wyniszczanych, mordowanych i arbitralnie selekcjonowanych na śmierć. Dnie oznaczały niewolniczą pracę, narastający głód, choroby, skrajne poniżenie i – często – upodlenie. Noce nie były czasem normalnego odpoczynku, na pryczach panowało skrajne zagęszczenie, w blokach i barakach zaduch i smród. Z każdej strony dochodziły jęki. Plaga wszy, pluskiew i szczurów nie pozwalała zasnąć na długo. Lęk przed utratą zgromadzonych przedmiotów (miska, łyżka, buty chowane pod głowę) lub pozostawionego na kolejny dzień kawałka chleba potęgował czujność umysłu. W zimie panował dogłębny chłód, latem noce były zbyt krótkie, by odpocząć po długiej pracy. Sen w brudnych, przepoconych za dnia pasiakach był jedynie karykaturą nocnego odpoczynku. W takich warunkach sny były najczęściej albo ucieczką w świat przedwojenny, albo odreagowywaniem dziennych skrajnych napięć i terroru.

W snach więźniowie uciekali w sferę wolności, przebywali wśród najbliższych, w rodzinnych domach, widzieli piękno przyrody. Wizje te na krótko przywracały pozory normalnych stanów emocjonalnych. We śnie często pojawiało się zwyczajne jedzenie, różniące się od obozowego swoją różnorodnością, obfitością, spożywaniem przy stole. Ale we śnie również pojawiał się obóz z całą jego okrutnością. Sen ujawniał więc to, czego się ofiary najbardziej lękały – selekcje, przesłuchania, bicie a nawet śmierć. W marzeniach sennych więźniowie uciekali z obozu. Wizja wymarzonej ucieczki także rodziła paniczny lęk – często z pięknego snu o wolności zmieniała się w koszmar dramatycznej próby powrotu do obozu przed zbliżającym się dźwiękiem gongu zapowiadającego apel.

Sny odgrywały w obozie rolę trudną dziś zarówno do zrozumienia, jak i do przecenienia. W świecie obozowym, pozbawionym jakiejkolwiek, nawet minimalnej przewidywalności, w którym w każdej chwili i z każdej strony groziła śmierć, chwytano się każdej – racjonalnej lub nieracjonalnej – przesłanki pozwalającej określić jakąkolwiek regułę życia codziennego. W snach szukano iskry nadziei, przepowiedni losów, rozumianych jako tak bardzo potrzebne prawidła w nieprzewidywalnej codzienności. Doszukiwanie się ukrytych znaczeń snów pozwalało wprowadzać do losów całkowicie zależnych od obozowych esesmanów wątki wymykające się spod woli i kontroli katów. Z tego względu sny były analizowane, interpretowane, rozpowiadane. Uspakajały codzienność, organizując losy więźniów wedle reguł niezależnych od samych sprawców. Faktem jest, że niektóre z relacji przytaczają zupełnie wyjątkowe przykłady snów antycypacyjnych, pokrywających się niemalże w sposób metafizyczny z rzeczywistością. Przykłady te nie zostały tu zamieszczone, by potęgować wrażenie realności lub nierealności takowych przepowiedni i ukrytych znaczeń nocnych widzeń – to zupełnie inny temat, który nie musi koniecznie osadzać się w kontekście obozowym. Są one tutaj – jedynie i aż – bardzo doniosłym śladem realnych przeżyć, wyobrażeń i źródeł nadziei w skrajności, do której zostali doprowadzeni więźniowie Auschwitz. Proponuję odczytywać je zdecydowanie bardziej empatycznie niż krytycznie.

Trzeba przy tym pamiętać, że – pod różnymi postaciami – człowiekowi zawsze towarzyszyły rozmaite próby odgadnięcia przyszłości lub uporządkowania sposobów zrozumienia teraźniejszości. Tym pilniejsze były to próby w dobie, w której ani teraźniejszość, ani przyszłość nie wydawała się w najmniejszym stopniu zależna od własnych decyzji ludzkich. Przykładem niech będzie relacja Edwarda Ferenca, więźnia z pierwszego transportu polskich więźniów politycznych do Auschwitz:

Byliśmy nadziani optymizmem, pełni patriotyzmu i wiary w słuszność naszej sprawy. Mieliśmy wówczas po 20 lat. Odgłosy zbliżającej się wojny, tajna mobilizacja, wstrzymywanie urlopów w armii, przyjmowaliśmy z rezerwą. Nie docierała do nas myśl, że to jest możliwe, że w ogóle może być wojna, no bo po co mordować się nawzajem. W drugiej połowie sierpnia 1939 roku, przechodząc w towarzystwie kolegów obok obozowiska Cyganów, uległem sugestywnej namowie starej Cyganki i za jedynych kilka papierosów poznałem swoją najbliższą przyszłość. Wyjedziesz niedługo za granicę, będziesz z dala od rodziny. Daj jeszcze papierosa, to dowiesz się więcej. Stara wróżyła z lewej ręki. Linia twojego życia przerywa się. Zaniepokoiłem się i dołożyłem następnego papierosa. Swoimi palcami wodziła po mojej dłoni, na chwilę zapadła się w sobie i zaczęła mówić jak w transie. Widzę krew, dużo krwi, morze krwi, wszędzie trupy walające się dokoła, jeszcze krwawią. Ty jesteś wśród nich. Na chwilę przerwała, a ja uczułem jak fala gorąca uderzyła mi do twarzy, a do duszy wkradł się niepokój. Tak, teraz widzę wyraźnie, podnosisz się z pomiędzy trupów, jesteś żywy, tylko krew z ciebie ocieka. Idziesz powoli, bardzo powoli, jak ciężko chory, a wszędzie pod twoimi stopami okrwawione trupy. Chcesz uciekać, ale brak ci sił, przewracasz się, wstajesz i idziesz dalej, a wszędzie krew.⁵

W książce tej przywołane są przykłady snów przedwojennych oraz sprzed aresztowania i osadzenia w obozie. Następnie sny obozowe zostały podzielone na takie, których treścią jest przede wszystkim ucieczka w nostalgiczne życie sprzed wojny, senne powroty do najbliższych, do czasów wolności, do piękna przyrody i życia w beztrosce. Dalej – na takie, które ukazują już zdecydowanie bardziej traumę przeżyć obozowych, a więc sny o ucieczkach, głodzie, terrorze obozowym, przesłuchaniach, biciu i śmierci. Specyficznymi snami były także majaki, które nawiedzały chorych na tyfus, zwłaszcza w okresie przesilenia choroby. Towarzyszyły im skrajne stany gorączkowe, graniczące z tym, co jest w stanie wytrzymać organizm ludzki. Istotnym elementem majaków tyfusowych są występujące w nich wątki obozowe, jakby wszystkie inne przedwojenne przeżycia lub całkiem fikcyjne koszmary zeszły na zupełnie inny plan wobec traumy doświadczeń lagrowych. Wreszcie podane zostały sny, które były interpretowane jako przestrogi, przepowiednie wróżące nadchodzące i nieuchronne wydarzenia obozowe lub wieszczące szanse na przeżycie. Na podstawie wielu informacji z nadesłanych ankiet, przywoływanych nawet przez osoby zastrzegające, że nie wierzą zupełnie w znaczenie snów, odtworzyłem tutaj – z pewnością niepełny i niedoskonały, ale wysoce ciekawy słowniczek interpretacji snów, jaki funkcjonował w obozie.

W ostatniej części przytoczyłem wiele przykładów snów poobozowych, w których widać najpełniej, jak traumatyczne doświadczenia obozowe naznaczyły całą resztę życia osób ocalałych. Byli więźniowie przyznają w ogromnej większości, że nie są w stanie już spokojnie spać. Mają powracające, natrętne koszmary związane z obozem. W skrajnych przypadkach doprowadza to do opresyjnego lęku przed zaśnięciem. Wielu z nich korzystało z leków antydepresyjnych, środków nasennych i pomocy psychologicznej. Tym niemniej budzili się regularnie w ciągu nocy, wyrwani z najgorszych koszmarów. Opis ich ówczesnego stanu pokrywa się niemalże całkowicie: stan ogromnego zdenerwowania, lęku lub przerażenia, bardzo szybkie bicie serca, pocenie się, ból głowy, chwilowa niezdolność do rozróżnienia jawy od snu, następnie uczucie ogromnego zmęczenia, strach przed powrotem snu, niemożność zaśnięcia na nowo.

Udzielenie odpowiedzi na ankietę kosztowało wielu ocalałych olbrzymi wysiłek, powodowany wydobywaniem z głębi swej pamięci tego, co najbardziej pragnęli zapomnieć. Dlatego wiele z relacji jest wyraźnie napisanych pośpiesznie, wbrew sobie, w stanie traumatycznym, nie uwzględniając często zasad pisowni, interpunkcji, gramatyki – językiem jakby bardziej mówionym niż pisanym. Do nielicznych należą takie, które noszą ślady ponownego przeczytania i naniesionych ewentualnych korekt. Z tego względu tam, gdzie było to niezbędne, wprowadziłem brakującą interpunkcję lub poprawiłem zaistniałe ewidentne błędy literowe. Innych zmian nie wprowadzałem, chcąc zachować maksymalnie brzmienie właściwe relacji. Wszelkie wyjaśnienia lub dopowiedzenia przeniosłem do przypisów, aby czytelnik mógł łatwiej pojąć tło przeżyć obozowych, które kryło się za danymi wizjami sennymi. Kilka respondentów zastrzegło sobie anonimowość. Mimo iż autorzy ci już nie żyją, a ankiety opatrzone imionami i nazwiskami zostały przekazane do archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau i stanowią dostępny zespół archiwalny, zdecydowałem się dostosować się do próśb tychże autorów. W takich przypadkach podałem początek numeru obozowego danej osoby z ukryciem ostatnich dwóch cyfr, aby wskazać w przybliżeniu okres, w którym dany autor trafił do Auschwitz. Numery obozowe ankietowanych znajdują się w nawiasie.SPRZED POBYTU W AUSCHWITZ

Od wczesnych lat młodzieńczych uprawiałem turystykę i sport. Pobierając naukę w średniej szkole, byłem czynnym zawodnikiem klubu sportowego. W lecie grałem w piłę, uprawiałem sport wędkarski, turystykę, zimową porą jeździłem na łyżwach i nartach. Podejmując w 1931 roku pracę zawodową, nie miałem prawie żadnych trudności w jej wykonywaniu. W tym czasie byłem zawsze wesoły, o kwitnącym zdrowiu, człowiekiem wysportowanym. Kładąc się na spoczynek nocny, zasypiałem szybko, a sen mój był głęboki, spokojny, jak to się powszechnie mówi, był „snem sprawiedliwego”. Jeśli w tym czasie coś mi się śniło, a zdarzało się to rzadko, to sny te były wesołe, nie męczyły mnie i zawsze wstawałem wypoczęty, rześki, zdolny do najcięższej pracy, zarówno fizycznej, jak i umysłowej. Tak trwało do wybuchu II wojny światowej, tj. do 1 września 1939 roku. Po powrocie z ewakuacji i wstąpieniu w grudniu 1939 roku do podziemnej organizacji, działającej na Podhalu, a zwłaszcza po aresztowaniu mnie w dniu 29 kwietnia 1940 roku przez Gestapo zakopiańskie, rozpoczął się ciężki okres mego życia, trwający przeszło 5 lat. Okres ten, to okres ciągłej troski o życie zarówno w ciągu dnia, jak i nocy. Skończył się spokojny, odprężający, głęboki sen nocny, a nastąpił długotrwały okres snu czujnego, płytkiego i bardzo często okres wielu nocy bezsennych.

Stefan Kępa (799)

Miałem wyobrażenie senne, które dotychczas pozostało mi w pamięci. Było to coś w rodzaju proroczni – widzę ludzi powieszonych, to znowu widzę, jak ustawiają ludzi do rozstrzelania, a ja pracuję w dużych warsztatach pomimo że jestem ciężko chory. Było to krótko przed rozpoczęciem się wojny. Widzenie senne pokryło się z moim przeżyciem w Oświęcimiu.

Jan Liwacz (1010)

Było to w okresie, kiedy jeszcze wtedy nikt nie wiedział, jak jest naprawdę w Oświęcimiu⁶. Otóż śniło mi się, że między jakimiś barakami tonącymi w błocie stoi dużo kobiet na deszczu, w jakichś chustkach, czy też welonikach, w spodniach i kurtkach. Między nimi zobaczyłam swoją siostrę – Niemcy bili je i krzyczeli. Z przerażenia obudziłam się. Starałam się za wszelką cenę uspokoić. Przypomniałam sobie wtedy książkę „Gród nad jeziorem” Kossak-Szczuckiej⁷ i perswadowałam, że to dawno, bardzo dawno było, wtedy, gdy miało się tworzyć Państwo Polskie. W XX wieku to jest niemożliwe! Na drugi dzień powiedziałam Mamie, że mam przeczucie, że będę aresztowana⁸. „Nie gadaj głupstw” – powiedziała Mama.

Ewa Dworakowska-Plechta (25977)

Na kilka dni przed aresztowaniem śnił mi się sen, który do dziś pamiętam. Uciekałam, a gonili mnie gestapowcy, wpadłam na jakieś podwórze i schowałam się do psiej budy i utykałam słomą szpary, żeby mnie nie zobaczyli. Ale oni już mnie ujrzeli i wyciągnęli mnie z tej budy. A po paru dniach przyszli mnie rzeczywiście aresztować.

Bronisława Bukowińska (30513)

Przed rokiem 1941 śnił mi się obóz Oświęcim w barwach takich, jakich zauważyłem go później, po wkroczeniu drogą do tego obozu Birkenau. Otóż śniło mi się, że znalazłem się jak gdyby w niebie, bardzo dużo budynków, druty dookoła, światła na drutach i bardzo dużo ludzi, bardzo wycieńczonych ludzi oraz orkiestrę obozową kobiecą. Gdy się obudziłem, byłem cały mokry i myślą swą stwierdziłem, czy ja żyję, czy nie. Po obudzeniu przemyślałem ten sen i stwierdziłem, że chyba byłem na tamtym świecie.

Józef Glazer (102823)

Na krótko przed rokiem 1942 miałem sen takiej treści, a mianowicie: śni mi się pewnej nocy, że zostałem aresztowany wraz z ojcem i zamknięty w więzieniu z czerwonej cegły, ogrodzonym drutami. Cały teren był piaszczysty. W więzieniu ojciec mi zginął z oczu, natomiast ja pozostawałem tam sam. W niedługim czasie, bo w roku 1942, 14 marca zostałem faktycznie aresztowany sam, za należenie do ZWZ ⁹, i wywieziony do Oświęcimia. Wtedy przypomniał mi się na nowo ten sen, gdyż taki obraz ujrzałem w rzeczywistości.

Wojciech Maćkowski (45068)

Po aresztowaniu, w więzieniu (…) przed wywiezieniem do obozu, pierwszy sen, to widzę budynek duży murowany i koło niego kilku ludzi w pasiakach. I co jest? Gdy wprowadzają mnie w bramę po przywiezieniu do obozu, widzę ten blok i tą ilość ludzi w pasiakach. To był – jeśli się nie mylę – blok piętnasty¹⁰.

Szymon Filipski (61874)

Kiedy byłam jeszcze w więzieniu w Krakowie, śniło mi się, że mojego brata wsuwają do olbrzymiego piekarnika. Piekarników było wiele w ciężkim graniastym kominie. Kiedy piekarnik otwarto, z głębi komina buchał krwawo niebieski płomień. W owym czasie nie wiedziałam jeszcze o istnieniu Oświęcimia ani o krematoriach. Brata zamordowano w Oświęcimiu 28 sierpnia w 1942 roku, kiedy 800 chorych na tyfus zagazowano¹¹. Brat też był chory na tyfus.

Genowefa Ułan (17528)

Będąc jeszcze w obozie jeńców wojennych, dosłownie w trzy miesiące przed dowiezieniem mnie do Oświęcimia, wyraźnie śniło mi się, jak grupę kilkudziesięciu aresztowanych Polaków, wśród nich i mnie, pędzono z psami ze stacji kolejowej Oświęcim do obozu, że biegłem boso, jak nas przeprowadzono przez bramę obozową ,stójkę kilka godzin w miejscu naprzeciw baraku (kuchni), ogrodzenia z drutu kolczastego na masywnych słupach betonowych, potem przeprowadzenia nas do jakiegoś budynku, gdzie wydawano nam porcje chleba dzielonego literą T , że ja pomagałem kroić i wydawać ten chleb, że znowu wyprowadzono nas na plac obok baraku, a za tym barakiem, za ogrodzeniem, grupa żołnierzy niemieckich strzelała do grupy aresztowanych, a między nimi był mały garbusek. Ten sen zapamiętałem, gdyż go opowiedziałem wówczas swoim kolegom. To się sprawdziło – rzeczywiście biegłem boso, bo miałem niewygodne buty, a że bez skarpet i onucek, nogi poocierane, nie mogłem uciekać przed psami i pałkami, buty zdjąłem. Stójka jak zwykle była – ogrodzenie toczka w toczkę – porcja chleba dzielona literą T, pomagałem wydawać, jako że umiałem mówić po niemiecku, i to rozstrzelanie 70 cywilów wraz z garbuskiem odbyło się pewnie w tydzień po przywiezieniu nas do obozu¹².

Ludwik Kończal (6019)

zapamiętałem z okresu mego pobytu w więzieniu tarnowskim, tj. pomiędzy 3 maja a 13 czerwca 1940 roku. Śniło mi się, że jadę pociągiem w stronę Krakowa przez znane mi tereny, a następnie od Krakowa przez tereny nieznane. Obok mnie w przedziale siedzi wielu mężczyzn, przeważnie w młodym wieku. Jedziemy w milczeniu, smutni, niepewni swego losu¹³. Odnoszę wrażenie, że ktoś stale nas obserwuje. Zatrzymujemy się na dworcu kolejowym, którego – jak sobie później uprzytomniłem – nigdy w życiu nie widziałem, a pomimo to utkwiły mi w pamięci jego cechy konstrukcyjne i jego otoczenie. Ruszamy dalej i po krótkim czasie pociąg się zatrzymuje. Widzę postacie w marynarskich czapkach, granatowych kurtkach i w pasiastych spodniach. Wokół nich kręcą się wojskowi z pejczami w rękach. Słyszę krzyki i szczekanie psów i pod tym wrażeniem budzę się ze snu. Krzyki i szczekanie psów nie ustają, coś się widocznie działo na podworcu więziennym. Po przebudzeniu się ze snu analizuję jego treść i staram się utrwalić go w pamięci. Rano opowiadam go kolegom z celi więziennej. Siedzieli ze mną Staszek Zyga (w obozie numer 215), Zbyszek Matys (76) i Czubernat, który nie wyjechał do Oświęcimia. Niestety żaden z nich nie żyje, bo mogliby to potwierdzić. Około 2 tygodnie w drodze do Oświęcimia spotykam w wagonie zupełnie obce – a pomimo to skądś znajome mi twarze. Przypominam sobie, że te właśnie twarze widziałem we śnie. Wyglądam przez okno i widzę te same okolice, które zapamiętałem z opisanego snu. Dojeżdżamy do dworca kolejowego z napisem „Oświęcim – Auschwitz”. Nie przejeżdżałem tą trasą nigdy w życiu, a pomimo to widok dworca jest mi doskonale znany. Okazuje się, że zapamiętany we śnie widok dworca pokrywa się z widokiem rzeczywistym. Wiedziałem w czasie pobytu w więzieniu, że istnieją obozy koncentracyjne. Nie miałem jednak pojęcia, jak ubierani byli więźniowie.

Eugeniusz Niedojadło (213)
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: