Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Świat w dziecięcych słowach - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
19 grudnia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
24,00

Świat w dziecięcych słowach - ebook

Językoznawcza opowieść o współczesnych kilkulatkach postrzeganych w wymiarze używanego przez nich słownictwa. Książka została przygotowana na podstawie bardzo dużego korpusu tekstów – ukazuje dwa i pół miliona słów użytych przez dzieci w różnych sytuacjach komunikacyjnych: w monologach, opowiadaniach, rozmowach między sobą podczas zabawy czy rozmowach z dorosłymi. Książka zawiera słowniczek słów znanych dzieciom na tyle, że posługują się nimi w czynnej, mówionej odmianie swojej polszczyzny.

Publikacja nawiązuje do książki pod tym samym tytułem, która ukazała się ponad trzydzieści lat temu, i stanowi znakomity materiał porównawczy.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8008-713-2
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Słowo od Autorki

Habent sua fata libelli

TA KSIĄŻKA MA SWOJĄ HISTORIĘ I SWÓJ POCZĄTEK. Poprzednia tak zatytułowana została opublikowana ponad trzydzieści lat temu i cieszyła się ogromną popularnością wśród odbiorców. Zawierała ona informacje i komentarze dotyczące słownictwa, jakim posługiwały się ówczesne dzieci w wieku przedszkolnym (od 2,6 do 7 lat). Tamte dzieci oczywiście dorosły, mają dzisiaj ponad trzydzieści lat. I mają swoje dzieci. W sposób naturalny pojawiła się pokusa, aby sprawdzić, jaki jest świat i jak go nazywają, opowiadają o nim, oceniają go właśnie te dzieci urodzone w latach 2007–2012. Stąd pomysł tej książki tak samo jak przed laty zatytułowanej: Świat w dziecięcych słowach.

Zawiera ona opowieść o dzisiejszych kilkulatkach, postrzeganych w wymiarze używanego przez nich języka, a dokładniej słownictwa. Przygotowana została na podstawie bardzo dużego korpusu tekstów o objętości dwóch i pół miliona słów, użytych przez dzieci w różnych kontekstach i sytuacjach komunikacyjnych: w dłuższych monologach, opowiadaniach, w rozmowach między sobą podczas zabawy, podczas rozmów z dorosłymi, w tym także z osobami gromadzącymi materiał językowy (rodzicami, nauczycielkami – zwłaszcza – przedszkoli, studentami zainteresowanymi mową dzieci). Rozmowy były nagrywane i następnie rozpisywane z zachowaniem możliwie wiernych postaci brzmieniowych. Wszystkie dzieci wiedziały, że są nagrane, ale informacje o tym przekazywane im były zwykle po nagraniu (chodziło o możliwie spontaniczny i autentyczny sposób zachowania i mówienia). Ich rodzice byli proszeni o zgodę na nagrywanie jeszcze przed jego rozpoczęciem.

Zgromadzone teksty pochodzą od 2586 dzieci w wieku przedszkolnym. Są wśród nich takie, które uczęszczają do przedszkoli (a czasem już do klasy zerowej w szkole). Starano się zachować proporcje między dziećmi z różnych regionów Polski, zamieszkałych w wielkich miastach, ale też w tych mniejszych i zupełnie małych oraz na wsi. Zachowana została także proporcja między liczbą dziewczynek i chłopców. Z kolei niemożliwe w praktyce okazało się przestrzeganie parametrów socjalnych rodziców. Za wychowanie dzieci w domach rodzinnych często odpowiadają babcie (rzadziej dziadkowie). Pytanie o szczegóły (wiek czy zawód rodziców, wychowywanie dzieci przez samotne matki, posiadanie rodzeństwa itp.) mogłoby się okazać nazbyt intymne. Pozostaje sądzić, że stosunkowo wielka liczba dzieci uczestniczących w badaniu odwzorowuje strukturę polskiego społeczeństwa na początku trzeciego tysiąclecia.

Książka jest zbudowana z dwu zasadniczych części: słownikowej i tekstowej. W pierwszej P.T. Czytelnicy znajdą wykaz słów pozyskanych od dzieci. Słownik został sporządzony na podstawie losowo dobranej próby o wielkości 100 000 użyć wyrazów. Wielkość tej próby wynikała z konieczności przestrzegania standardów obowiązujących wszystkich badaczy częstości użycia słów, najczęściej tych, którzy opracowują słowniki frekwencyjne (zob. H. Zgółkowa, Słownictwo dzieci w wieku przedszkolnym w latach 2010–2015. Listy frekwencyjne. Poznań 2016). Część słownikowa książki jest oparta na tych właśnie listach frekwencyjnych. Wspomniany wyżej słownik zawiera 7186 haseł. Są to słowa znane dzieciom w takim stopniu, że posługują się nimi w czynnej, mówionej odmianie swojej polszczyzny. Nie zawiera on zatem wszystkich słów obecnych w korpusie liczącym dwa i pół miliona nagranych tekstów, a tylko te, które znalazły się w tej losowej próbie.

W analogicznym słowniku (H. Zgółkowa, K. Bułczyńska, Słownictwo dzieci w wieku przedszkolnym. Listy frekwencyjne. Poznań 1987) sporządzonym przed trzydziestu laty takich słów–haseł było 6123. W słowniku tu prezentowanym znajduje się 3947 haseł nienotowanych przed trzydziestu laty. W słowniku sporządzonym w podobny sposób, a zawierającym słownictwo potoczne dorosłych Polaków w 1983 roku, było 7356 haseł. Komentarze dotyczące tych danych liczbowych pozostawiam Czytelnikom. Komentarze bardziej szczegółowe znajdują się w części poprzedzającej sam słownik dzisiejszej polszczyzny przedszkolaków.

Część druga książki zawiera fragmenty tekstów dziecięcych z ograniczonym udziałem osób dorosłych. Tym razem wybór publikowanych tekstów ma charakter autorski, a nie losowy. Starałam się zaprezentować Czytelnikom teksty ciekawsze, a przy tym różnorodne pod względem tematyki i gatunku: rozmowy z dorosłymi, rozmowy w grupie rówieśniczej (np. podczas zabawy w przedszkolu), dłuższe monologi, opowiadania dzieci o sobie, rodzinie itp.

Całość prezentacji tekstów jest podzielona na siedem bloków ze względu na tematykę wypowiedzi w dużym stopniu determinowaną przez sytuacje komunikacyjne, w których uczestniczą dzieci. Także i te informacje będą podane bardziej szczegółowo we wstępnej części rozdziału „tekstowego”.

Książka jest przeznaczona – w moim zamierzeniu – dla bardzo szerokiego spectrum odbiorców. Najprościej byłoby powiedzieć, że powinna ona trafić do tych wszystkich, których interesuje dziecko (niekoniecznie własne), a zwłaszcza jego mowa. Zacznę od rzeczy najmniej poważnej. Zachęcam wszystkich do przyjrzenia się części drugiej, gdzie pomieszczono autentyczne teksty wypowiadane przez dzieci. Myślę, że może to być pasjonująca lektura dla tych, którzy pamiętają na przykład humor zeszytów szkolnych, satyrę w krótkich majteczkach czy interesują się dzisiejszymi audycjami radiowymi lub telewizyjnymiz udziałem dzieci.

Rozpoczęłam od tej rekomendacji nie tylko dlatego, że książka może stanowić pasjonującą lekturę. Także – a może przede wszystkim – dlatego, że mam na myśli dorosłych przygotowujących publikacje i programy dla dzieci i o dzieciach, piszących dla dzieci książeczki, sztuki teatralne, scenariusze wspomnianych programów, księży zajmujących się duszpasterstwem dziecięcym itp. Po prostu warto wiedzieć, jakim językiem polskim mówią dzieci. Oczywiście poważniejsza refleksja tego rodzaju może się rodzić w trakcie lektury części pierwszej zawierającej dziecięce słownictwo. Warto wiedzieć, jakich słów dzieci naprawdę używają, aby z jednej strony nie infantylizować mówienia do nich, a z drugiej – nie przemawiać językiem nazbyt napuszonym, niezrozumiałym.

Wszakże najważniejszą i – mam nadzieję – największą grupą Czytelników będą rodzice, którzy są zainteresowani nie tylko rozwojem językowym swoich dzieci, ale także – ogólniej – ich rozwojem intelektualnym. Na podstawie słownika można zbudować dla własnego dziecka prywatny test, na podstawie którego da się zdiagnozować jego zasób leksykalny. Podobny test można sporządzić także dla polskich dzieci powracających zza granicy lub dla cudzoziemców uczących się języka polskiego jako obcego. Z drugiej strony – na podstawie lektury tekstów – można się zorientować, że dziecko w sposób nieskrępowany (oczywiście niedyskretny) potrafi mówić o swoim domu, otoczeniu, sytuacjach prywatnych. Poprzez język dziecka widać, jak przez dziurkę od klucza dom, rodzinę i dziecięcy świat w takim otoczeniu.

Jestem dogłębnie przekonana, że opracowania dotyczące słownictwa dzieci są interesujące dla profesjonalistów. Dzisiejsza polszczyzna dzieci w wieku przedszkolnym zapowiada stan naszego języka za lat kilkadziesiąt. Jest to swoista historia języka à rebours, czyli podstawa do prognozowania językowego. Widać na przykład wyraźnie, że w zaniku są formy imiesłowu przysłówkowego (w stutysięcznej próbie znalazło się tylko jedno użycie tej formy – „machając”), o którym tak chętnie naucza się w szkole, na studiach przygotowujących nauczycieli polonistów. To kieruję do tych nauczycieli, a zwłaszcza kolegów językoznawców, choć dla nich przeznaczone są raczej fachowe słowniki frekwencyjne.

Wspomniałam wyżej o duchownych i katechetach, ale przecież to tylko jedna z podkategorii środowiska nauczycielskiego. W tej społeczności znajdują się psychologowie (psycholingwiści), logopedzi, nauczyciele przedszkolni i wczesnoszkolni oraz nauczyciele nauczycieli, czyli kadra akademicka. Dla tych wszystkich specjalistów, których interesuje rozwój dziecięcej psychiki, rozwój intelektualny, kształtowanie repertuaru leksykalnego dzieci w wieku przedszkolnym i tych przychodzących do szkoły jest ta książka. Mam na myśli również tych, którzy diagnozują i korygują ten rozwój, czyli logopedów.

Być może tą problematyką uda się zainteresować także socjologów, badaczy kultury, literaturoznawców, czyli tych, którzy próbują precyzyjnie opisać rzeczywistość – nie tylko językową – z jaką mają do czynienia. A taką wiedzę zapewniają żmudne badania empiryczne polszczyzny.

Pozwalam sobie marzyć o tym, że także i ta książka znajdzie swoją kontynuację za trzydzieści lat i będzie miała swoją historię. Byłoby to kolejne ogniwo w łańcuchu pokoleniowym dziecięcej polszczyzny, którą dzisiaj możemy tylko prognozować. Dzisiejsi dorośli mogą ten słownik na bieżąco uzupełniać, notując wyrazy zasłyszane od dzisiejszych i przyszłych przedszkolaków.

Poznań, w grudniu 2018 roku.

Granice mojego języka oznaczają granice mego świata.

Ludwig Wittgenstein, Dociekania filozoficzne
(przeł. Bogusław Wolniewicz)

W TEJ KSIĄŻCE mowa jest niemal wyłącznie o słownictwie, należałoby więc rozumieć powyższy cytat w sposób nieco zmodyfikowany: to słownictwo wyznacza granice dziecięcego świata. Oczywiście jest to niewątpliwie pewne ograniczenie sensu oryginału. Język ludzki bowiem to nie tylko słowa, ale i pewne właściwości gramatyczne, takie jak np. sposób wyrażania przeszłości, teraźniejszości i przyszłości (czyli repertuar czasów gramatycznych używanych w różnych językach), to klasyfikacja świata na rzeczy, ich własności, czynności, ilości albo wyrażanie stosunków między rzeczami (przód – tył, góra – dół, znajdowanie się przed – po), sposoby tworzenia słów budowanych z jednostek bardziej podstawowych itp. Wszakże podstawą opisywania świata, opowiadania o nim, czy wręcz jego kreowania jest nazywanie, stąd największą liczbę stanowią hasła rzeczownikowe. Takie kreowanie świata ma miejsce w literaturze, w nauce, ale także w wypowiedziach dziecięcych, co się uwidoczni na przykład w neologizmach przez dzieci używanych.

Jak wspomniałam w słowie wstępnym, podstawę dla prezentacji dziecięcego słownictwa stanowią empiryczne ustalenia, na podstawie których sporządzony i wydany został tom Słownictwo dzieci w wieku przedszkolnym w latach 2010–2015. Jest to naukowe opracowanie zgodne ze standardami opracowanymi przez językoznawców we współpracy z matematykami mieszczące się w zakresie publikacji na temat językoznawstwa frekwencyjnego (ilościowego, statystycznego).

Obecna książka jest przeznaczona dla Czytelnika nieobeznanego z tajnikami takich badań i ustaleń.

Cały ponaddwuipółmilionowy korpus, na podstawie którego została wyodrębniona podstawa słownika, powstał jako zapisy elektroniczne rozpisane później w sposób zgodny z zasadami polskiej ortografii i taką też postać mają hasła podane w słowniku. W części tekstowej zdecydowałam się uwzględnić najbardziej charakterystyczne cechy wymowy dziecięcej, takie jak np. seplenienie, mylenie głosek r – l(ł) – j, niestandardowe uproszczenia i upodobnienia głosek itp. Więcej na ten temat znajdzie się we wstępie do części tekstowej.

Wspomniany wyżej tom zawiera łącznie 7183 hasła^() uporządkowane alfabetycznie z podaną liczbą użyć w tekstach. Tu w zasadzie pomijam te dane liczbowe, ograniczając się do wyodrębnienia (wytłuszczenia w druku) tych haseł, których dzieci użyły 100 i więcej razy. Część druga słownika frekwencyjnego to tzw. lista rangowa uporządkowana według właśnie częstości użycia. Tu ograniczam się do wymienienia tylko początku tej listy, czyli dziesięciu najczęściej użytych w stutysięcznej próbie tekstowej haseł. Oto ten początek:

--- ----------- ------
1. i 4231
2. być 3973
3. nie 3332
4. ja 3165
5. ten 1954
6. a 1944
7. mieć 1920
8. się 1781
9. na 1735
10. on 1577
--- ----------- ------

To zestawienie warto opatrzyć dwoma komentarzami. Pierwszy z nich jest uderzający: najczęściej używamy (również my, nie tylko dzieci) słów „niewidocznych”: spójników, przyimków, zaimków. Nie ma na tej liście ani jednego ze słów wydawałoby się najważniejszych: rzeczowników i przymiotników. Są na niej dwa – też chyba najważniejsze – czasowniki: być i mieć. Ciekawostką, poniekąd filozoficzną, jest to, że być wystąpiło ponaddwukrotnie częściej, niż mieć. Równie ciekawy jest fakt bardzo częstego użycia zaimka ja: dużo więcej niż ty (ja – 3165 użyć wobec 521 użyć ty). Co więcej: w porównaniu z analogicznym słownikiem pokolenia sprzed trzydziestu lat (rodziców dzisiejszych dzieci) przyrost użyć tego zaimka wynosi ponad 1000 użyć.

Układ dziecięcego słownika zastosowany w tej książce jest inny niż ten prezentowany w opracowaniu profesjonalnym – słowa są podzielone na tradycyjne kategorie części mowy i dopiero w ich ramach zastosowano porządek alfabetyczny. Pozwalam sobie sądzić, że ten układ jest bardziej czytelny dla poszukiwań każdego z nas. Możemy szukać na przykład słów nazywających produkty sklepowe i artykuły spożywcze, słów o myśleniu i mówieniu albo nazw kolorów, marek znanych dzieciom samochodów itd. W ostatnich latach w słownictwie dziecięcym znalazły się liczne wyrazy wzięte z języka informatycznego, nazwy sprzętów elektronicznych itp. Jest rzeczą poniekąd oczywistą, że najczęstsze są w tym słowniku słowa nazywające świat postrzegany i nazywany przez dziecko, czyli rzeczowniki, czasowniki, przymiotniki i przysłówki. Łącznie jest to 5299 haseł. Z innego punktu widzenia możemy porównywać na przykład liczbę przysłówków z liczbą przymiotników. Do przymiotników zaliczyłam wszystkie typy imiesłowów przymiotnikowych. Wspomniany w słowie wstępnym jedyny imiesłów przysłówkowy został zaliczony do czasowników.

Poza podziałem na części mowy pozostawiono kilka szczególnych kategorii słownictwa. Po pierwsze grupą są nazwy własne podzielone na imiona osób, zwierząt, postaci literackich (filmowych), nazwy zabawek, gier, tytułów tekstów literackich, filmów i gier. Także oddzielnie wymieniono nazwy miejscowe i geograficzne wraz z nazwami mieszkańców. Ponadto wyodrębnione są nazwy przedszkoli, grup przedszkolaków i nazwy sieci handlowych, galerii itp.

Na szczególną uwagę zasługują w tym wyliczeniu neologizmy. Z jednej bowiem strony przedszkolaki uzupełniają świat stworzony i nazywany przez dorosłych, a z drugiej – oczekują od języka jego logiczności i konsekwencji. W słownictwie dziecięcym neologizmy stanowią bardzo istotną i liczną kategorię. W tym słowniku odnotowano 470 haseł tego typu. Za neologizmy uznano te jednostki leksykalne, których nie notują współczesne słowniki ogólne języka polskiego, a także formy fleksyjne niesankcjonowane przez opisy gramatyczne.

Oznacza to, że dzieci w swoim słownictwie w istotny sposób wzbogacają polszczyznę i wykazują się w tym wymiarze swoistą kreatywnością, która jest – niestety – hamowana w okresie systematycznej i systemowej edukacji po podjęciu nauki szkolnej. Nakazuje i zakazuje się dzieciom: tak się nie mówi, mów poprawnie. Tymczasem dzieci w wieku przedszkolnym kierują się swoim poczuciem językowym i używają częściej niżby należało końcówki -ów w dopełniaczu liczby mnogiej właściwie wszystkich rzeczowników, np. biedronków, dzieciów, krzesłów, książków. Oznacza to oczekiwanie konsekwencji w odmianie przez przypadki. Dzieci częściej niż- by należało stosują słowotwórcze formanty typu -arz i -arnia, kierując się tym samym oczekiwaniem, aby nazwy zawodów i miejsc były tworzone jako ten sam typ słowotwórczy, np. koniarnia, buciarnia, autobusiarz, poeciarz i wiele innych. I jeszcze dwa przykłady: odmiana tak powszechnych przecież czasowników być i iść przez osoby, czasy i liczby. Oto przykłady: jestą ‘są’ iszłem, idziłem, idłem ‘szedłem’ Oczywiście dzieci tworzą także od podstaw słowa, których brakuje w „dorosłej” polszczyźnie, a są one niezbędne do nazwania składników dziecięcego świata. Powstają te słowa i frazy kilkuwyrazowe na ogół spontanicznie, na przykład podczas zabawy. Frazy kilkuwyrazowe są neosemantyzmami, czyli słowami i wyrażeniami używanymi powszechnie, ale w znaczeniach nadanych im przez dzieci, np. firanki na zębach ‘aparat ortodontyczny’. Na ten temat powiem więcej we wstępie do dziecięcych tekstów.

Czytelnikom słownika sugeruję głęboki namysł nad czasownikiem zalampić ‘zaświecić lampę’czy rzeczownikami otwieraczka ‘klamka’, wchody ‘schody wiodące w górę’, spodń ‘liczba pojedyncza od spodnie’ i nad wieloma innymi neologizmami..

(...) poczynając od dwóch lat, każde dziecko

staje się na krótko genialnym „lingwistą”,

a następnie po ukończeniu pięciu, sześciu lat

„geniusz” ten zanika.

Kornel Czukowski, Od dwóch do pięciu
(przeł. Wiktor Woroszylski)

W TEJ CZĘŚCI KSIĄŻKI przedstawiam antologię autentycznych, spontanicznych wypowiedzi dziecięcych, wybranych jako – wydaje się – najbardziej typowe, a przy tym najbardziej interesujące, czyli takie, które mogą sprawić satysfakcję Czytelnikom. Wybór został dokonany spośród korpusu tekstowego o objętości dwóch i pół miliona słów. Już tu warto odnotować fakt, że dzieci w pełni świadomie rozpoznają swój świat inny niż świat dorosłego otoczenia. Oto dwa cytaty:

Czteroletni chłopiec (dokładnie w wieku 3,9) ma żal do dorosłych: (...) bo dorośli nie rozumieją, jakie dzieci mają ciężkie życie i muszą słuchać i w ogóle. A nieco starszy wyraża swoją wątpliwość: Ja to nie wiem, po co dużym ludziom dzieci. Przytaczam te cytaty po to, aby uświadomić nam wszystkim, że nasze kilkuletnie dzieci są „geniuszami” nie tylko w sensie lingwistycznym. One po prostu po swojemu myślą, pojmują i opisują świat. I to bardzo dokładnie widać w tej antologii.

Zaznaczyć wypada, że został tu nieco zmodyfikowany przedział wiekowy. Autorami tekstów są kilkulatkowie w wieku 2,6 do 7,0 lat (i miesięcy). Zarysowuje się wyraźna różnica wiekowa naszych respondentów. Podaję nie tylko lata, ale i miesiące życia dziecka, jako że w tym wieku różnice mogą zachodzić w przedziale półrocznym. Nasi „geniusze” opanowują polszczyznę bardzo szybko i stąd ta dokładność.

Tematyka wybranych i zaprezentowanych tekstów jest – jak łatwo się przekonać w trakcie ich lektury – bardzo zróżnicowana. Na jedną obserwację chciałabym zwrócić uwagę. Czytając te teksty, przemieniamy się niejako w osobę prowadzącą to, co socjologowie nazywają obserwacją uczestniczącą. Albo – nieco mniej uczenie – podglądamy (więc nie tylko słuchamy) rodzinę, dom, wraz z całokształtem życia, marzeń, kłopotów z członkami rodziny (np. z babcią czy teściową), z alkoholem, mandatami drogowymi, marzeniami o lepszym samochodzie (na przykład lepszym niż ma sąsiad) itd. Dzieci nie tylko uczestniczą w codziennym życiu rodziny i otoczenia. Po swojemu te obserwacje interpretują i nie mają zahamowań, aby o tym mówić rówieśnikom, a także dorosłym eksploratorom. Oczywiście czasem przesadzają z takimi interpretacjami, koloryzują otaczającą je rzeczywistość, aby na przykład zaimponować innym.

Wspomniałam w Słowie od Autorki, że obecna edycja jest niejako kontynuacją tej wydanej przed trzydziestu laty. Jest oczywiste, że światy postrzegane przez poprzednie pokolenie różnią się zasadniczo od tego, co widać w dzisiejszych tekstach. Przed trzydziestu laty tak zwana wówczas panna z dzieckiem brzmiała w ustach przedszkolaków jako osoba godna pożałowania (a może jeszcze gorzej). Dzisiejsza dziewczynka zapowiada, że będzie singielką, tak jak mama, czyli będzie miała dziecko, nie mając męża. I ta singielka brzmi dumnie. Dzisiejsi rodzice nie jeżdżą już polonezami czy skodami, ale furą marki Audi (audica) lub BMW (beemką). Z telewizji zapewne dzieci wiedzą, co to jest „złote Lamborghini”. Przed trzydziestu laty dzieci nie używały hasła autostrada czy komputer (komp), w który się klika, gra na nim, wprowadza się aplikacje, tapetę itd. Zmieniły się kierunki podróży, typy pociągów, a nawet potrawy i ich składniki, czyli warzywa, owoce.

Czytelnicy odnajdą w prezentowanych tekstach swój dorosły świat (może także swój własny, prywatny, może nawet intymny). Może to wywoływać u dorosłych podziw, ale też obawę przed tym, jak wiele dzieci widzą, wiedzą, a także – niestety – opowiadają.

Podobne refleksje budzi również sam zasób słów, jakimi operują dzieci. Okazuje się, że wielkość zasobu leksykalnego przedszkolaków jest porównywalna z czynnym zasobem, jakim operują dorośli w kontaktach potocznych. Różnica sprowadza się zaledwie do około tysiąca słów. A przy tym w repertuarze dziecięcym są dwie kategorie marginalnie używane przez dorosłych. W słownikowej części tej książki zamieściłam pełną listę neologizmów różnego rodzaju i tylko wspomniałam o neosemantyzmach, czyli wyrazach występujących w polszczyźnie dorosłych, którym jednak dzieci nadają swoje znaczenia. Takie znaczenie można zidentyfikować dopiero w kontekście innych słów, dlatego dopiero tu o tych zmianach semantycznych nieco szerzej wspominam. W słownikach one występują, ale w znaczeniach nadanych im przez dorosłych. Oto kilka przykładów użytych w dziecięcych kontekstach:

• zupa mlekowa (zamiast mleczna, a mlekowy jest raczej kwas),

• pani apteczka (farmaceutka, a nie pojemnik na leki),

• ten pan jest bardzo myśliwy (myślący, a nie polujący),

• chłopaki mają taki kaczy mózg (zamiast ptasi),

• w szufladzie jest tylko dziadek do puszek, a nie ma dziadka do orzechów,

• milicjant wlepił tacie mandat autowy (zamiast drogowy, ale bez związku z rzutem z autu),

• przecież jest jeszcze ranne popołudnie (zamiast wczesne, bez związku z porankiem),

• mam firanki na zębach (zamiast aparat ortodontyczny, a bez związku z zasłonami okiennymi),

• mów szybciej (zamiast mów głośniej),

• buty na kałuże (zamiast kalosze),

• niskie włoski (zamiast krótkie włoski),

• wycieczka służbowa (zamiast delegacja służbowa).

Takie i wiele innych konstrukcji Czytelnik znajdzie wśród tekstów.„Geniusz” dziecięcy ujawnia się w pewnej regularności. Zarówno wśród neologizmów, jak i w kategorii neosemantyzmów dzieci oczekują konsekwencji i analogii jako mechanizmów, które mogłyby uporządkować i ułatwić komunikację. Dzieci natykają się na brak jednej i drugiej tendencji w języku używanym przez dorosłych. Ale jednocześnie na tym „dorosłym” języku się wzorują, nierzadko odgrywając w zabawie role tych właśnie dorosłych rodziców. Oto znowu kilka przykładów:

• Niania Marylka teraz pójdzie do kuchni i przemyśli sobie, czemu była niedobra. (...) Jak już sobie przemyśli, to przyjdzie i przeprosi.

• No wynocha, my tu chcemy porozmawiać w cztery oczy, a jest sześć oczy.

• Taniej nie sprzedam; biznes to biznes.

• Boże, ta dzisiejsza młodzież jest okropna, ciągle tylko marudzi i marudzi. (...) Ale to się zgadza, bo Kasia zachowuje się faktycznie niedobrze; jest rozkapryszona.

• Jedz dużo, synuś, bo nie masz siły sprzątać zabawek.

• Kurczę mać, jeszcze nie śpisz?!

W części słownikowej wyodrębniono słowa najczęściej używane przez dzieci, zwłaszcza te, które w stutysięcznej próbie występują ponad 100 razy. Wśród tych najczęstszych znalazł się zaimek ja (3165 razy), a mój (820 razy). Warto to porównać z częstością użycia zaimków niejako przeciwnych: ty (521 razy, czyli sześciokrotnie rzadziej niż ja!), twój (38 razy), my (310), nasz (69 razy). Gołym okiem widać liczbowe dysproporcje. Komentarz jest oczywisty: świat dziecięcy jest skrajnie egocentryczny, czyli przefiltrowany przez indywidualną dziecięcą świadomość. Aby to unaocznić, postanowiłam zastosować szczególną zasadę semantycznego podziału pomieszczonych tu tekstów. Czytelnik znajdzie w antologii siedem grup tematycznych:

1. Ja o sobie, czyli dziecięce indywidualne poglądy, emocje, doświadczenia, marzenia, wyobrażenia, a także doświadczenia zdrowotne, troska o swój wygląd, ale nade wszystko posiadana wiedza o świecie.

2. Ja i mój dom, czyli szeroko rozumiana rodzina, relacje interpersonalne, zwłaszcza rozmowy z osobami bliskimi, dom z jego wyposażeniem, zwyczajami i rytuałami, także kulinarnymi.

3. Ja wśród rówieśników, czyli życie przedszkolne, zabawy i zabawki, rówieśnicze rozmowy zarówno w przedszkolu, jak i w innych grupach rówieśniczych (podwórze, plac zabaw), ale także spotkania towarzyskie z udziałem dzieci.

4. Ja w kręgu tradycji, czyli uroczystości (zwłaszcza przyjęcia imieninowe i urodzinowe), święta (zwłaszcza kościelne), manifestowanie udziału w zdarzeniach inicjowanych przez dorosłych, co wymaga przestrzegania zasad grzeczności i etykiety.

5. Ja we współczesnym świecie, czyli urządzenia, technika i technologia, zwłaszcza informatyczna, komputerowa i elektroniczna, ale także transport zbiorowy i indywidualny, zwłaszcza marki samochodów.

6. Ja i inni, czyli ludzie obcy, spoza rodziny np. Mama to nie ludź, mama to mama, znajomi, osoby przypadkowo spotkane, rówieśnicze rozmowy wzorowane na takich kontaktach z innymi.

7. Ja i mój świat, czyli świat skrajnie osobniczy, może wręcz intymny, nierzadko wymarzony, wyobrażony, rzutowany w dorosłą przyszłość (np. pozwolenie na dorosłe „brzydkie słowa” na razie znane, ale zabronione), bezradność wobec językowej niewystarczalności, aby opisać świat baśniowy, wymyślony, własny, inny niż świat „dorosły”.

Oczywiście zastosowany podział tematyczny nie jest rozłączny, bo w jednym opowiadaniu dziecięcym lub w rozmowie z rówieśnikami pojawić się może kilka wątków. Niemniej jednak starałam się nieco uporządkować ten fascynujący „świat ukryty za dziecięcymi słowami”.

Na zakończenie tych wstępnych uwag i wyjaśnień pozostaje powiedzieć nieco o sposobie prezentacji dziecięcych tekstów. Powstały one jako nagrania na nieprofesjonalnych nośnikach (dyktafonach) i następnie zostały przetranskrybowane możliwie wiernie. Owa wierność obejmuje także dziecięcą wymowę. Uwzględniono różne uchybienia w wymowie, np. mieszanie szeregów sz, cz, ż(rz), czyli seplenienie, mieszanie spółgłoskowych szeregów r– l(ł) – j, charakterystyczną wymowę samogłosek nosowych. Taka transkrypcja jest bardzo daleka od profesjonalnego zapisu fonetycznego i ma tylko częściowo oddawać swoistość wymowy, która w żadnym przypadku nie może być traktowana jako błędna. Wynika ona z deficytów w zakresie słuchu fonematycznego, czyli rozbieżności między słuchem a wymową.

Wypowiedzi osób dorosłych uczestniczących w rozmowach są wyróżnione kursywą. Podobnie uczyniono z komentarzami towarzyszącymi, a niezbędnymi dla umieszczenia tekstu w kontekście sytuacyjnym. Wypowiedzi (teksty) dziecięce są opatrzone określeniem płci i wieku ich autorów, np. Dz. 3,6, Ch. 4,3 – oznaczają, że są to wypowiedzi dziewczynki w wieku 3 lat i sześciu miesięcy lub chłopca w wieku 4 lat i trzech miesięcy. W przypadku dialogów dwu lub kilku osób oznaczane są poszczególne kwestie wypowiadane przez dzieci. Jest to jedyny zastosowany sposób identyfikowania autorów bez podawania ich personaliów, aby zachować pełną ich anonimowość.

Zachęcam do osobistego kontaktu z podanymi niżej tekstami i mam nadzieję, że taki osobisty odbiór przyniesie Czytelnikom wiele satysfakcji i skłoni do refleksji.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: