Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Światło Chrystusa. Wprowadzenie do katolicyzmu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 kwietnia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Światło Chrystusa. Wprowadzenie do katolicyzmu - ebook

Co to jest grzech pierworodny? Czy wiara stoi w sprzeczności z nauką? Co to znaczy, że Chrystus był człowiekiem? Dlaczego Maryja jest tak ważna dla Kościoła? Czy jest możliwe zbawienie poza Kościołem katolickim? Ojciec Thomas White OP, świadomy współczesnych realiów, opowiada uczciwie i bez płytkiej łatwowierności. Za pomocą kilku pociągnięć pędzla kreśli kształt katolicyzmu. Wiara nie jest wynikiem dziecinnej i naiwnej mentalności – ta książka to towarzyszka na drodze poznawania Boga i Jego Kościoła.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7906-297-3
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kościół wprawdzie rozsiany jest po całym zamieszkałym kręgu aż po krańce ziemi – otrzymał jednak od apostołów i uczniów tę wiarę w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi i morza ze wszystkim, co w nich istnieje, i w jednego Chrystusa Jezusa, Syna Bożego, który stał się ciałem dla naszego zbawienia, i w Ducha Świętego, który mówił przez proroków o planach zbawienia, i o przyjściu umiłowanego Chrystusa Jezusa, naszego Pana, o jego zrodzeniu z dziewicy, o męce i zmartwychwstaniu, i jego cielesnym wniebowstąpieniu, o jego przyjściu w chwale Ojca, aby wszystko na nowo zjednoczyć i aby obudzić wszelkie ciało całej ludzkości (…). To zwiastowanie, które przyjął, i taką wiarę – jak właśnie powiedzieliśmy – Kościół zachowuje, chociaż rozsiany jest po całym świecie, jakby zamieszkiwał w jednym, jedynym domu. Podobnie też wierzy tak, jakby miał jedną duszę i jedno serce, i zgodnie to głosi, naucza i przekazuje, jakby miał jedne usta. Nawet jeśli na świecie są tak niepodobne języki, jednak moc przekazu jest jedna i ta sama. Ani kościoły ustanowione w Germanii nie wierzą inaczej, ani inaczej nie przekazuje się tej treści wśród kościołów Iberii, ani w celtyckich, ani nie inaczej na Wschodzie czy w Egipcie, ani nie inaczej w Libii, nie inaczej w tych, które są ustanowione pośrodku świata. Jak słońce, stworzenie Boże, jest jedno i to samo, tak i światłość, czyli owo nauczanie, świeci wszędzie i oświeca ludzi, tych,
którzy chcą dojść do poznania prawdy*.

św. Ireneusz z Lyonu (ok. 180 roku)

* Św. Ireneusz z Lyonu, Przeciw herezjom, I, 10, 1–2, w: Wincenty Myszor, Ireneusz z Lyonu i gnostycy. Zdemaskowanie i odparcie fałszywej gnozy. Tłumaczenie: Adversus haereses. Księga I i II, Katowice 2016, s. 56–57.Wprowadzenie

Katolickie życie intelektualne

Intellectus znaczy po łacinie „pojmowanie”. Być istotą intelektualną – być intelektualistą – to starać się zajrzeć w głąb rzeczywistości. Takie dążenie powinno cechować nas wszystkich i prawdę mówiąc, nie mamy wyboru, by postępować inaczej, ponieważ zostaliśmy stworzeni jako ludzie ze zdolnością do „pojmowania”. Siłą rzeczy staramy się poznać prawdę, dlaczego rzeczywistość jest taka, jaka jest. Dlaczego świat przyrody jest taki piękny? Dlaczego odznacza się rozumnym porządkiem, coraz bardziej odsłaniającym się przed oczyma naukowców? Czy siły, które zapoczątkowały wszechświat, są całkowicie bezosobowe, a ludzkie życie jest im całkowicie obojętne? Dlaczego w ogóle istnieje świat? Czy to, że wszystko wokół nas ma jakąś przyczynę, oznacza istnienie przyczyny wszystkich przyczyn?

Nie każdy z nas stawia sobie takie metafizyczne pytania i wydaje się, że niewielu jest ludzi, którym nie dają one spokoju. Znacznie więcej osób zastanawia się nad tym, co moralnie dobre, zaś prawie każdy z nas chciałby wiedzieć, jak żyć. Nie chodzi tu tylko o zasady etyczne, aczkolwiek i one są ważne, ale raczej o próbę dotarcia do głębi naszego własnego istnienia. Czy on/ona jest właściwą osobą na męża/żonę? Czy należy wiązać się z kimś na całe życie? Czy warto iść na te studia? Czy to praca dla mnie? Czy robię to, co się naprawdę liczy w życiu? Chcemy niejako „pojąć” siebie i uchwycić ostateczny sens bądź cel naszego istnienia.

Ta chęć poznania celu własnego istnienia jest ściśle powiązana z naszą fascynacją pięknem. Piękna nie staramy się „poznać”, a przynajmniej nie w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Z drugiej strony, „poznanie” albo „wiedza” to terminy, za pomocą których tłumaczymy greckie episteme, oznaczające także bliskość lub zażyłość. Ten sens tego słowa pozwalał pierwszym tłumaczom Biblii na języki nowożytne wykorzystać czasownik „poznać” jako eufemizm stosunku płciowego: „Adam potem poznał żonę swoją Hewę, która poczęła” (Rdz 4,1). Staramy się poznać piękno właśnie w ten sposób, pragnąc zbliżyć się do tego, co piękne, i uczynić to częścią naszego życia. Prehistoryczne narzędzia wykonane przez naszych odległych przodków nie tylko miały być funkcjonalne, lecz także cieszyć zmysły. Od najdawniejszych czasów ludzie również zdobili swoje ciała.

To duchowe poszukiwanie przez człowieka prawdy, dobra i piękna można w sobie na jakiś czas uśpić, a nawet uznać za bezzasadne. Hamulcem lub przeszkodą bywa brak wykształcenia, zepsucie otoczenia, w którym żyjemy, podporządkowanie się bożkom pieniądza, statusu społecznego i innym formom uznania ze strony świata. Nie da się go jednak całkowicie wykorzenić. Naszych dusz nie nasyci sama informacja, a głodu wiedzy nie zaspokoi ciągły dopływ nowych danych. Wyszukiwarka Google w mgnieniu oka dostarcza nam mnóstwa faktów, my tymczasem pragniemy zrozumieć rzeczywistość, zajrzeć w głąb i zdobyć mądrość. Chcemy wiedzieć, dlaczego i po co. Chcemy dostrzec i uświadomić sobie wszystko w niekończącym się świetle tego, co jest i nie może nie być. Nasze serce jest niespokojne, gdyż pragnie poznać prawdę.

Że tak właśnie jest, pokazują dowodnie paradoksy naszej antymetafizycznej epoki. Wielu naukowców i filozofów doszło do przekonania, że to, co uważamy za szlachetne dążenie do prawdy, jest w rzeczywistości jedynie przypadkowym skutkiem ubocznym różnych funkcji mentalnych powiązanych z ewolucją naszego mózgu. Jeśli zajrzymy w głąb rzeczywistości, znajdziemy tam… neurony, elektrony, protony i inne cząstki materii. Równocześnie można odnieść wrażenie, że ci sami intelektualiści kierują się dziwną potrzebą ewangelizowania nas i burzenia tego, co ich zdaniem jest iluzją dotyczącą prawdy, dobra i piękna. To samo dotyczy literaturoznawców przekonanych,
iż „prawda” to armia metafor, podległa władcom i możnym tego świata. Tego rodzaju nihilistyczne przekonanie nieodmiennie promuje się jako wyzwalającą prawdę. Gorliwość sceptyków, materialistów i redukcjonistów naszych czasów to paradoksalnie dowód naszej trwałej tęsknoty za prawdą i oddania prawdzie – nawet jeśli przeczą temu ich słowa.

Te najgłębsze pragnienia, by posiąść prawdziwą wiedzę, chociaż towarzyszą nam nieodłącznie od wieków – a może dlatego, że towarzyszą nam nieodłącznie od wieków – bywają niebezpieczne i mogą rodzić frustrację, obrzydzenie i rozpacz. Gdy próbujemy wniknąć w głębię gułagu lub komory gazowej, wchodzimy w mroczną otchłań ludzkiego okrucieństwa. Natura ludzka nie jest kryształowa. Życie w każdym miejscu na ziemi psują różne formy niesprawiedliwości, być może nie tak przerażającej i demonicznej, ale na pewno wszechobecnej i będącej zaprzeczeniem naszego człowieczeństwa. Znajdziemy w historii mnóstwo dowodów heroizmu i szlachetnych postaw ludzi oraz ich zdolności do poświęcenia samych siebie, niemniej – jak wszystko, co dotyczy człowieka – także ta zdolność skażona jest grzechem pierworodnym. Ludzie są najczęściej nieludzcy, najbardziej nie są sobą, gdy idzie o stosunek do innych ludzi.

Ponadto cały czas dręczy nas świadomość, że możemy być oszukiwani, czy to łudząc sami siebie, czy też padając ofiarą chytrych sztuczek innych ludzi. Ta świadomość nie jest niczym nowym. Stary Testament ostrzega nas wielokrotnie przed wielorakimi pokusami bałwochwalstwa. Gotowi jesteśmy iść za tym, co wygodne; boimy się tego, za czym stoją siła i popularność. Platon w swoich dialogach ostrzega przed sofistyką: argumenty logiczne to dobry przewodnik, ale ludzie pozbawieni skrupułów umieją nimi manipulować. Z kolei osoby biegłe w retoryce potrafią przedstawić kiepskie argumenty tak, jakby były mocne. Święty Paweł ostrzega przed tymi, którzy uchodzą za mądrych na wzór świata, przy czym nie chodzi mu o wiedzę o świecie przyrody stworzonym przez Boga, ale o pogląd na życie oparty na założeniach „świata”, zgodnie z którymi Bóg jest daleko i nie mamy do Niego dostępu, śmierć jest kresem wszystkiego, jedyne pewne sposoby na szczęście w tym życiu to władza i bogactwo, i tak dalej. Może się nam wydawać, że wszystko to prawda, ale drogi Boże nie są drogami naszymi. W Chrystusie mądrość mądrych zostaje obrócona wniwecz, a przebiegłość przebiegłych udaremniona (por. 1 Kor 1,19).

Dojmujące poczucie naszej kruchości staje się dla nas jeszcze bardziej dotkliwe, gdy zapuszczamy się na obszar religii. Gdyż Bóg, nawet jeśli zbliży się do nas tak bardzo, jak to możliwe, nie jest nam dostępny w taki sam sposób, jak inne elementy otaczającej nas rzeczywistości. Choć odczuwamy Jego obecność, pozostaje dla nas nieuchwytny, a równocześnie, w swoim ukryciu, znajduje się w samym sercu naszego istnienia, bliżej nas niż my sami sobie. Ponadto, kwestia Boga ma konsekwencje dla całego naszego życia. Nasze wierzenia dotyczące ostatecznego źródła rzeczywistości i szczytu prawdy – jakiekolwiek by one były – mają wpływ na nasze przekonania dotyczące tego, jak żyć i po co. Z tego właśnie powodu w naszym podejściu do pytania o Boga widać trudne do pojęcia przemieszanie przemożnego pragnienia i głębokiego wahania. Niewykluczone, że to pytanie najważniejsze ze wszystkich, może nas ono jednak zaprowadzić na manowce. Z drugiej strony, zignorowanie go lub błędna na nie odpowiedź może mieć jeszcze bardziej katastrofalne skutki!

Z tego powodu każdy autentyczny wysiłek poszukiwania prawdy religijnej musi uwzględniać słuszne obawy dotyczące arbitralnych manipulacji religijnych i nasze szczere pragnienie dotarcia do transcendentnej wiedzy o tym, co prawdziwe, dobre i piękne. Nasze poszukiwanie Boga winno być roztropne, a równocześnie odznaczać się gotowością podjęcia ryzyka; musimy zagłębić się w medytację, a równocześnie być gotowi zrezygnować ze wszystkiego dla możności „poznania” Boga, nawet jeśli mamy Go widzieć tylko niewyraźnie, jak w zwierciadle. Pytania dotyczące wiary wymagają krytycznej refleksji. Przekonanie, że każdy, kto wierzy w Boga, ma łatwowierną mentalność dziecka, to dowód głupiej, wygodnej i źle poinformowanej pychy współczesnego świata. Początki krytycznego myślenia w cywilizacji zachodniej związane były właśnie z tym, by starannie prowadzić ludzi drogą rozumowego potwierdzenia wiary, by strzec ją przed idolatrią, przed antropomorfizacją Boga i przykładaniem do Niego naszych ludzkich wartości, przed naiwną dosłownością jej interpretacji i przed mentalnością zeloty gotowego mieczem bronić jej prawd. Równie irracjonalne jest jednak wyobrażanie sobie, że możliwe jest poznanie prawdy, kiedy stoi się z boku, bez zaangażowania. Nawet jeśli za pomocą precyzyjnych wskazówek zostaliśmy doprowadzeni do celu, musi przyjść chwila, gdy jesteśmy gotowi porzucić dla niej dotychczasowe przekonania. Prawda, której nie mamy odwagi przyjąć, nie będzie w stanie nas uwieść.

Każdy musi zaakceptować ryzyko kryjące się w wezwaniu płynącym ze strony prawdy. Nawet indyferentyzm religijny jest rodzajem ryzyka, możliwe, że największego ze wszystkich, bo skoro nic nie ryzykujemy, niczego też nie możemy zyskać. Narzędziem intelektu albo inaczej rozumu jest umysł, lecz jego mieszkaniem jest serce. Pod tym względem wiara przypomina zakochanie się w drugim człowieku. Otwierając serce na poszukiwanie Boga, wyruszamy pełni nadziei i ufności, dopuszczając cały czas możliwość porażki. W tej książce będziemy się starali, rzecz jasna, uniknąć dwóch skrajności: nadmiernego sceptycyzmu i płytkiej łatwowierności. Nadmierny sceptycyzm może prowadzić do rozpaczy będącej ukrytą formą przesadnego mniemania o sobie. Płytka łatwowierność może prowadzić do zideologizowania wiary, co jest formą bałwochwalstwa. Ponadto nikt – czy to zatwardziały ateista, czy najbardziej przekonany o prawdziwości swojej wiary człowiek wierzący – nie powinien lekceważyć argumentów strony przeciwnej. Jakże bowiem moglibyśmy zagłębić się w prawdę, jeśli nie odpowiemy sobie wcześniej na pytanie, dlaczego i w jaki sposób nasze przekonania mogą być fałszywe?

Na koniec dodajmy, że ludzie naprawdę mądrzy są świadomi tego, że do prawdy, zwłaszcza prawdy religijnej, nigdy nie dochodzimy sami. Potrzebujemy godnych zaufania przewodników. Nikt nie jest w stanie być obecny na wszystkich frontach argumentacji, analizy i dociekań. Fizyka, chemia i inne współczesne nauki przyrodnicze to z konieczności działania zespołowe. To samo, a nawet jeszcze bardziej, dotyczy filozofii i teologii, ponieważ w naszym dążeniu do poznania najwyższych prawd potrzebujemy kierownictwa mądrości, a nie tylko głosu znawców i ekspertów.

John Henry Newman zauważył już dawno, iż moce dowodzenia i argumentacji naszego rozumu tracą na znaczeniu, gdy w grę wchodzą treści większej wagi i o daleko bardziej znaczących konsekwencjach. Geometria opiera się na dowodach. Wyjątkowo uzdolnieni młodzi ludzie potrafią się nauczyć matematyki i języków obcych bez pomocy nauczycieli. Są to godne pochwały przedsięwzięcia, a zdumiewająca zdolność niektórych osób do samodzielnego przyswajania wiedzy to kolejny dowód mocy naszego pragnienia poznania prawdy. Trzeba jednak pamiętać, że kształcenie młodzieży powinno być usystematyzowane i odznaczać się dyscypliną, by uwolnić drzemiący w młodych ludziach potencjał i wykorzystać go w służbie prawdzie. Tak jak w przypadku treningu rwących się do galopu koni, jedną z największych radości nauczyciela jest świadomość tego, że rozpala i ukierunkowuje w młodych ludziach głód wiedzy.

Na pytania o Boga, o to, jak Go czcić i jak wieść prawe życie, nie da się odpowiedzieć wyłącznie sylogizmami. Nowożytny mit szlachetnego dzikusa wpoił nam błędne przekonanie, iż wiedza o tym, co dobre, jest wrodzona człowiekowi, zaś edukacja jej nie rozwija, a nawet ją psuje. Prawda jest jednak taka, że kto nie został uformowany przez jakąś tradycję moralną, pozostaje w stanie zdziczenia, nie natury. Ponadto nie istnieje żadna „naturalna” perspektywa religijna, którą jakiś utalentowany samouk byłby w stanie samodzielnie w sobie wypracować w taki sam sposób, w jaki może sam nauczyć się algebry. Głębokie poznanie prawdy, dobra i piękna wymaga użycia rozumu. Bardzo wiele jednak zależy także od pierwszych zasad, początkowych przypuszczeń i głębokich intuicji będących podstawą naszej refleksji. To wszystko oznacza, że potrzebujemy godnych zaufania nauczycieli, którzy pomogą nam rozeznać, co należy twierdzić, co kultywować. Co się tyczy nauczycieli religii i moralności, często (i słusznie) cenimy w nich bardziej mocny i zdrowy charakter, a nie błyskotliwość, mądrość lub erudycję; głęboką pobożność, nie uczoność. Tu także kryje się niebezpieczeństwo, gdyż często zmuszeni jesteśmy zdecydować się na nauczyciela, nim poznamy go na tyle dobrze, by móc podjąć rozważną decyzję. Jeszcze częściej takich nauczycieli wybierają dla nas rodzice lub nasze środowisko. Także i w tym wypadku musimy zaakceptować towarzyszące temu ryzyko, nie rezygnując przy tym z krytycznych zdolności rozumu, a równocześnie nie stojąc z boku i wahając się tak długo, że ostatecznie nie wyruszamy w drogę, by szukać prawdy.

Ta książka chce być właśnie takim towarzyszem w drodze do prawdy. Nie mam zamiaru za pomocą argumentów przekonywać czytelnika do przyjęcia prawd wiary katolickiej, aczkolwiek będę przedstawiał takie argumenty. Argumenty logiczne nie zawsze przybliżają nas do Boga, często jednak pozwalają zrobić kolejny krok, który może nam pomóc ostatecznie Go odkryć. Nie traktuję także rozdziałów tej książki jako homilii, aczkolwiek staram się dawać w nich świadectwo wiary nadprzyrodzonej. Czasami musimy ujrzeć przed sobą prawdę, w którą jeszcze nie wierzymy albo wierzymy tylko połowicznie. Moim celem jest ukazanie ogólnego kształtu katolicyzmu. Mam nadzieję, że uda mi się przedstawić w zarysie jego wewnętrzną rozumność bądź formę jako swego rodzaju tajemnicę, która jest równocześnie widzialna i niewidzialna, pradawna i współczesna, mistyczna i racjonalna. W książce nie staram się przedstawiać moich indywidualnych poglądów, lecz oddać mądrość Kościoła katolickiego, on jest bowiem dla nas, jak obiecał Chrystus, wiarygodnym nauczycielem prawd zarówno Bożych, jak i ludzkich.

W przekładzie Jakuba Wujka.

Jeśli nie podano inaczej, wszystkie cytaty biblijne za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem, Częstochowa 2008 (Biblia Paulistów) – przyp. tłum.

„Z jednej strony istniało zawsze, i istnieje również obecnie, coś takiego, jak podstawowa, pełna przejrzystość Bożej realności (…) lecz podstawowej pewności co do Bożego istnienia towarzyszy zawsze niezgłębiona tajemniczość. Skoro tylko podejmowane są próby bliższego opisania i nazwania Boga, ustawienia swego życia w łączności z Nim i odpowiedzenia Mu, obraz Boga rozpada się w sprzeczne obrazy. (…) Jeszcze jedna dalsza zależność wynika z refleksji nad historią religii. Powraca w niej regularnie motyw objawienia. Ukryte jest w tym przede wszystkim negatywne przekonanie, że człowiek nie jest w stanie sam z siebie nawiązać łączności z Bogiem. (…) W sensie pozytywnym oznacza to, że istniejące sposoby łączności z Bogiem mają swe źródło w inicjatywie Boga, która poprzez tradycję mądrości starszych ludu przekazana została przejmującej ją wspólnocie. Do tego należy również świadomość, że religia musi opierać się na wyższym autorytecie niż czyjś własny rozum i potrzebuje wspólnoty, która by nią wzbogacała podstawową wiedzę ludzkości, nawet jeśli czyni to w postaci wielorakich zniekształceń i wariantów” – Joseph Ratzinger, Tajemnica Jezusa Chrystusa, przeł. J. Płoska, Kielce 1994, s. 26–27.

John Henry Newman, Logika wiary, przeł. P. Boharczyk, Warszawa 1989, s. 293––296.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: