Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Szklany Zamek - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
22 listopada 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Szklany Zamek - ebook

Rodzice Jeannette Walls z uporem odrzucali ogólnie przyjęte normy społeczne i zasady, co stanowiło zarówno ich przekleństwo, jak i błogosławieństwo. Rex i Rose Mary Walls mieli czwórkę dzieci. Z początku żyli jak nomadowie, osiadając na krótko w miasteczkach na pustynnych obszarach południowego zachodu i koczując w górach. Rex, charyzmatyczny, błyskotliwy mężczyzna w okresach trzeźwości rozwijał wyobraźnię dzieci, uczył je fizyki i geologii, a przede wszystkim wyrabiał w nich życiową odwagę. Rose Mary pochłonięta malowaniem i pisarstwem, nie była w stanie wziąć na swoje barki odpowiedzialności za egzystencję rodziny, bo, jak mówiła o sobie, "ma nienasycony głód ekscytacji." Nie podniecało jej gotowanie obiadu, który znika w piętnaście minut, skoro można namalować obraz trwający wieki.

Gdy z czasem skończyły się pieniądze i przybladł romantyzm wędrownego życia, Wallsowie osiedli w miejscu, gdzie mieszka rodzina Rexa; w posępnym, górniczym miasteczku w Zachodniej Wirginii, skąd zdesperowany uciekł przed laty. Rex pije. Kradnie pieniądze na życie i znika na całe dnie. Rodzina funkcjonuje coraz gorzej.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8031-925-7
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania

Pragnę podziękować memu bratu, Brianowi, za to, że wciąż pozostawał przy mnie, gdy dorastaliśmy i kiedy to pisałam. Jestem wdzięczna matce za wiarę w sztukę i w prawdę oraz za poparcie pomysłu napisania tej książki; mojej błyskotliwej i utalentowanej starszej siostrze, Lori, za to, że się do niej przekonała, a także młodszej siostrze, Maureen, którą zawsze będę kochać. Nie mniej wdzięczna jestem ojcu, Rexowi S. Wallsowi, za tamte wszystkie szalone marzenia.

Szczególne podziękowania składam: mojej agentce, Jennifer Rudolph Walsh, za zrozumienie, poczucie humoru, nieustępliwość i entuzjastyczne wsparcie; edytorce Nan Graham za taktowne wyczuwanie granicy wytrzymałości i serdeczną troskę; Alexis Gargalino za wnikliwe, cenne uwagi.

Składam wyrazy wdzięczności Jay i Betsy Taylor, Laurie Peck, Cynthii i Davidowi Youngom, Amy i Jimiemu Scullym, Ashley Pearson, Danowi Mathewsowi, Susan Watson, Jessice Taylor oraz Alexowi Guerriosowi za życzliwe wspieranie mnie przez cały czas pracy nad książką.

Nigdy nie będę w stanie odpowiednio podziękować mężowi, Johnowi Taylorowi, za to, że przekonał mnie, iż nadszedł czas, abym opowiedziała swoją historię, po czym ją ze mnie cierpliwie i konsekwentnie wyciągał.Kiedy siedziałam w taksówce, zastanawiając się, czy nie ubrałam się przesadnie na tę okazję, spojrzałam przez okno i zobaczyłam matkę grzebiącą w śmietniku. Zapadł już zmrok. Porywisty marcowy wiatr miotał pasemkami pary sączącej się ze studzienek, przechodnie, z postawionymi kołnierzami, przemierzali ulicę szybkim krokiem. Utknęłam w korku dwie przecznice od miejsca, gdzie odbywało się przyjęcie, na które jechałam.

Mama stała niecałe pięć metrów ode mnie. Okutana w łachmany mające ją chronić przed wiosennym chłodem, grzebała w śmietniku, a jej pies, biało-czarny terier mieszaniec, baraszkował przy nogach. Zauważyłam dobrze znane mi gesty – sposób, w jaki przechylała głowę i wydymała dolną wargę, oglądając w skupieniu rzeczy wyciągnięte ze śmietnika, które ewentualnie mogły się przydać, błysk dziecięcej radości w szeroko otwartych oczach, gdy znalazła coś, co jej się spodobało. Długie, poprzetykane siwizną włosy były splątane i zmierzwione, oczy głęboko zapadnięte, lecz nadal przypominała mi tamtą mamę z dzieciństwa, która skakała z klifu z rozpostartymi ramionami, malowała na pustyni i czytała na głos Szekspira. Kości policzkowe miała wciąż mocno zarysowane, tylko cera zwiotczała i poczerwieniała po tych wszystkich latach i zimach spędzonych na dworze. Prawdopodobnie w oczach przechodniów wyglądała tak samo jak każdy z tysięcy bezdomnych w Nowym Jorku.

Nie widziałam jej od wielu miesięcy i kiedy podniosła wzrok, przestraszyłam się, że mnie zauważy i zawoła po imieniu, a ktoś, jadący na to samo przyjęcie, zobaczy nas razem, mama się przedstawi i mój sekret wyjdzie na jaw.

Osunęłam się niżej na siedzenie i poprosiłam taksówkarza, żeby zawrócił i zawiózł mnie do domu na Park Avenue.

Taksówka stanęła przed domem, odźwierny przytrzymał mi drzwi, windziarz zawiózł na moje piętro. Jak prawie każdego wieczoru mąż pracował do późna i ciszę w domu zakłócił jedynie stukot moich obcasów na wypolerowanej drewnianej podłodze. Nadal byłam roztrzęsiona niespodziewanym spotkaniem i widokiem mamy radośnie grzebiącej w śmietniku. Nastawiłam płytę z Vivaldim w nadziei, że muzyka mnie ukoi.

Rozejrzałam się po pokoju. Stały tu wazy z brązu i srebra z przełomu wieków, stare książki z podniszczonymi skórzanymi grzbietami, wyszukiwane na pchlich targach. A także mapy z czasów króla Jerzego, które dałam do oprawy, perskie kobierce oraz głęboki skórzany fotel, w który lubiłam się zagłębić pod koniec dnia. Usiłowałam stworzyć tu swój dom, przeobrazić go w takie miejsce, gdzie chciałabym mieszkać, ja, taka, jaką pragnęłam być. Nigdy jednak nie cieszyłam się w pełni swoim pokojem, bo martwiłam się o mamę i tatę przycupniętych gdzieś na chodnikowej kratce. Przejmowałam się nimi, a zarazem odczuwałam zażenowanie i wstyd, że noszę perły i mieszkam na Park Avenue, gdy moi rodzice szukają ciepłego kąta i pożywienia.

Co mogłam na to poradzić? Wiele razy próbowałam im pomóc, lecz tata twierdził z uporem, że niczego im nie potrzeba, a mama prosiła o coś tak absurdalnego jak perfumy w atomizerze albo karta członkowska klubu fitness. Twierdzili, że żyją tak, jak im się podoba.

Kiedy ukryłam się w taksówce przed mamą, poczułam do siebie nienawiść – nienawidziłam swoich antyków, ubrań i mieszkania. Musiałam coś zrobić, zadzwoniłam więc do znajomej mamy i zostawiłam wiadomość. Tak się kontaktowałyśmy. Zawsze upływało parę dni, zanim mama oddzwoniła, i tak jak zawsze rozmawiała ze mną pogodnym, swobodnym tonem, jakbyśmy dzień wcześniej zjadły razem lunch. Powiedziałam, że chcę się z nią zobaczyć, i zaprosiłam do mnie do domu, ale ona wolała spotkać się w jakimś lokalu. Uwielbiała jadać na mieście, więc umówiłyśmy się na lunch w jej ulubionej chińskiej restauracji.

Kiedy przyszłam, siedziała w boksie i studiowała menu. Zadała sobie trud, żeby się trochę ogarnąć. Była ubrana w obszerny, popielaty sweter z kilkoma jaśniejszymi plamami, a na nogach miała czarne męskie buty. Umyła twarz, ale szyja i skronie pozostały szare od brudu.

Pomachała radośnie na mój widok.

– Moja dziewczynka! – zawołała.

Pocałowałam ją w policzek. Już zdążyła zgarnąć ze stołu do torebki wszystkie saszetki z sosem sojowym i z pikantną musztardą. Teraz z drewnianej miseczki przesypała do niej suchy makaron.

– Mała przekąska na później – wyjaśniła.

Złożyłyśmy zamówienie. Mama wybrała seafood delight.

– Wiesz, jak uwielbiam owoce morza – powiedziała.

Zaczęła mówić o Picassie. Widziała jego wystawę i doszła do wniosku, że został przereklamowany. Jej zdaniem kubizm jest efekciarski. Po okresie różowym Picasso nie namalował już niczego godnego uwagi.

– Martwię się o ciebie – wyznałam. – Powiedz, jak mogę ci pomóc.

Jej uśmiech przygasł.

– Dlaczego sądzisz, że potrzebuję pomocy?

– Nie jestem bogata – zastrzegłam się. – Ale mam trochę pieniędzy. Powiedz, czego potrzebujesz.

Zastanawiała się przez chwilę.

– Przydałaby mi się wizyta u kosmetyczki.

– Bądź poważna.

– Mówię serio. Dobry wygląd poprawia kobiecie samopoczucie.

– No nie, mamo. – Poczułam charakterystyczne sztywnienie mięśni barków, co nieustannie powtarzało się w trakcie naszych rozmów. – Mam na myśli coś, co pomogłoby odmienić wasze życie, ułatwić je.

– Chcesz mi pomóc w odmianie życia? – zdziwiła się. – Jestem z niego zadowolona. To ty potrzebujesz pomocy. Masz pogmatwany system wartości.

– Mamo, parę dni temu widziałam, jak grzebałaś w śmietniku w East Village.

– Hm, ludzie w tym kraju są nadto rozrzutni. To mój sposób na recykling. – Wzięła do ust kęs seafood delight. – Dlaczego się ze mną nie przywitałaś?

– Bo się potwornie wstydziłam, mamo. Schowałam się.

– Widzisz? – wytknęła mi, celując we mnie pałeczką. – No właśnie. Dokładnie o tym mówię. Zbyt łatwo popadasz w zakłopotanie. Jesteśmy z ojcem tacy, jacy jesteśmy. I musisz się z tym pogodzić.

– A co mam powiedzieć ludziom o moich rodzicach?

– Powiedz im prawdę – zaproponowała. – To takie proste.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: