Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Sztuka wojenna w XVI wieku. Tom I - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 stycznia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sztuka wojenna w XVI wieku. Tom I - ebook

W pracy omówiono m.in. geografię militarną wojen włoskich oraz strategię i taktykę stosowaną w czasie ich trwania. Sporo miejsca poświecono też armiom: francuskiej, hiszpańskiej, niemieckiej i państw włoskich. Druga część publikacji prezentuje wielkie bitwy wojen włoskich i ich taktyczne znaczenie. Opisano tu starcia pod Fornovo, Garigliano, Rawenną, Nowarą, Marignano, Bicoccą i Pawią. Część trzecia dotyczy późniejszego okresu wielkich wojen (1527-1599).

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7889-504-6
Rozmiar pliku: 3,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Gdy w 1924 pojawiło się w druku drugie wydanie mojej „Sztuki wojennej średniowiecza”, wielu przyjaciół prosiło mnie o kontynuację przeglądu wiedzy militarnej, dotyczącą najciekawszego okresu XVI stulecia. Temat ten był dotąd prawie pomijany przez historyków, zwykle przeskakującymi nad nim do czasów Gustawa Adolfa, Cromwella, Tureniusza i Marlborougha, które zostały bogato udokumentowane i opisane. Niewiele jednak (w najlepszym razie) powstało prac poświęconych Gonzalo de Cordobie, Aleksandrowi Farnese czy Henrykowi IV Nawarskiemu. Zajęty obowiązkami parlamentarnymi, nie miałem dość czasu, by ułożyć w logiczny wywód wnioski z lektury wielu dzieł powstałych między Fornovo a Nieuport, zaczynając od Comines’a i Machiavellego, a kończąc na La Noue i Francisie Vere. Na początku tkwimy wciąż w średniowieczu – Flodden Field czy Novara mogłyby prawie zdarzyć się w XV wieku – a pod koniec tego okresu dochodzimy do wojny trzydziestoletniej, gdzie niemal mogłaby zostać stoczona bitwa pod Nieuport. Niniejsza książka podejmie próbę podsumowania zasadniczych zmian w sztuce wojny w latach 1494-1600, zamierzając naszkicować ówczesną militarną praktykę i teorię.

Nie jest oczywiście jej celem kompletny opis wszystkich kampanii czy charakterystycznego dla tego stulecia rozwoju architektury militarnej lub uzbrojenia, choć nie pomijałem tych zagadnień, jeśli wpływały na bieg wydarzeń. Próbowałem za to wyjaśnić strategię, taktykę i organizację armii, a specjalnie (jeśli mogę użyć takiego pojęcia) ówczesną militarną psychologię. Wojny włoskie, wojny religijne Francji i wojna o niepodległość Niderlandów wymagają zbadania z punktu widzenia współczesnej myśli, co nadaje błędnym prognozom Machiavellego czy Discours politiques et militaires La Noue większą wagę od podręczników musztry, traktatów o artylerii czy opisom osobistych przygód. Daleki jestem jednak od obojętności w stosunku do opisu świata z Le loyal serviteur (życiorysu Bayarda) czy wspomnień starego szermierza Blaise’a de Montluca. Zauważę nawet, że jedna z luk w niniejszym przeglądzie bierze się z braku autobiografii żołnierzy angielskich (aż do samego końca panowania Tudorów, gdy obfitość materiału zawdzięczamy Francisovi Vere oraz jego mniej znanym współczesnym). Opowieść Pattena o Pinkie Cleugh (1547) to zasadniczo relacja cywila, choć naocznego świadka, a dla okresu wcześniejszego musimy polegać na pojedynczych listach, raportach czy chaotycznych państwowych statystykach.

Bitwy, oblężenia i kampanie, które wybrałem do szczegółowego przedstawienia, są typowe dla swoich czasów (każde z nich ilustruje jakieś ważne zjawisko). Fornovo to np. katastrofalny koniec starej włoskiej teorii manewrów przy braku poważnych walk, Rawenna stanowi pierwszy przykład zwycięstwa dzięki przygniatającej przewadze artyleryjskiej, Garigliano i Pawia są „wiktoriami przez zaskoczenie”, gdzie nieostrożność spowodowała brak właściwego szyku, Marignano i Pinkie Cleugh wykazały z kolei bezradność staromodnej piechoty w obliczu połączonych formacji, bitwa pod Coutras rozstrzygnęła ożywioną debatę na temat wartości płytkich lub głębokich ustawień kawalerii, a Arques to świetny przykład obrony wąwozu przez bardzo nieliczne siły. Militarne wnioski z innych przedstawionych tu starć zostaną wyciągnięte w trakcie narracji.

Odwiedziłem wiele miejsc opisanych w niniejszej książce: Fornovo, Rawennę, Flodden, Bicoccę, Pawię, Boulogne, Calais, Wiedeń, Pinkie, Saint Denis i inne. W większości przypadków trzy stulecia zatarły dawną topografię: Wiedeń i Saint Denis to nijakie przedmieścia, a w Rawennie i Calais krajobraz zmienił się całkowicie na skutek osuszania gruntu. Jedynymi miejscami prawie niezmienionymi okazały się Flodden Field i Fornovo. Nietknięte są też stare fortyfikacje na Rodos, niestety jednak nie udało mi się odwiedzić wyspy. Zwykle musiałem więc odwoływać się do mniej więcej współczesnych map i planów (niektóre miały o sto lat za dużo, by okazać się w pełni poprawne).

W poprzedniej książce nie mogłem przedstawić żadnych współczesnych rysunków bitew. Ta niemożność kończy się w połowie omawianego obecnie okresu – od Pawii możemy dysponować wieloma takimi przedstawieniami (wykorzystałem niektóre z nich). Obrazy bitew pod Pinkie Cleugh i Nieuport wyszły spod ręki naocznych świadków, a przedstawienia wojen hugenockich opierają się przynajmniej na opowieściach uczestników, stanowiących podstawę dla artystów pracujących co najwyżej kilka lat później. Muszę wyrazić głębokie zadowolenie ze sposobu przedstawienia moich planów bitew przez pana Richarda Cribba, który nadał im godną podziwu jasność. Chciałbym podziękować firmie Longman, Green i Sp. za uprzejme zezwolenie na reprodukcję niemieckiego drzeworytu przedstawiającego oblężenie Rodos (z książki majora Portera Knights of Malta). Bodleian Library i kurator Ashmolean Museum równie uprzejmie zezwoliły mi na wykorzystanie odpowiednio rysunku bitwy pod Pinkie Cleugh Johna Ramsaya oraz panoramicznego obrazu Pawii.

Moja wdzięczność, wyrażana tak często przy poprzednich książkach, musi jeszcze raz skierować się ku uprzejmym dłoniom i oczom osób, które korygowały książkę.

Ch. Oman

Oxford, kwiecień 1937ROZDZIAŁ I DANE WSTĘPNE

Militarną historię XV stulecia można opisać dość dokładnie jako zamkniętą w wielu wodoszczelnych i odgrodzonych przedziałach: (1) wojny Anglii z Francją; (2) wojny Kastylijczyków z sąsiadami: Grenadą, Portugalią i Aragonią; (3) wzajemne wojny państewek włoskich, prowadzone za pośrednictwem wynajętych kondotierów; (4) wojny husytów z Niemcami i Węgrami; (5) wojny królów Węgier z sułtanami osmańskimi lub sąsiadującą Austrią; (6) wojny Rosjan z ich byłymi tatarskimi panami; (7) stałe utarczki Duńczyków ze Szwedami; (8) agresywne wojny Związku Szwajcarskiego z Habsburgami, Mediolanem, a później z księstwem Burgundii. Konflikty te stanowią w zasadzie odrębne, rzadko krzyżujące się historie.

Bardzo rzadko łączyły się one dzięki idei opóźnionej wyprawy krzyżowej, jak w wypadku próby zmiażdżenia niezwyciężonych husytów przez wspólny atak Niemców i Węgrów. Akcję tę umożliwiał fakt, że cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego Zygmunt był także królem Węgier i nominalnym władcą zbuntowanych czeskich sekciarzy. Drugi przykład to krucjata Władysława Warneńczyka, tak nieszczęśliwie zakończona pod Warną w 1444. Władysław był królem Polski, elekcyjnym władcą Węgier i wojskowym dowódcą niewczesnej krucjaty, zwołanej na skutek propagandy soboru bazylejskiego i prowadzonej przez kardynała Juliana Cesariniego – pod znakiem krzyża maszerowali więc nie tylko Polacy i Węgrzy, ale wiele oddziałów zachodnich. Warna oznaczała koniec prawdziwej krucjaty, ostatniej w długim ich szeregu, a późniejsze próby podobnej akcji ponosiły całkowitą klęskę na skutek międzypaństwowej zawiści. Jeden z takich epizodów zabił papieża Piusa II – zmarł on w Ankonie, oczekując oddziałów, które nigdy nie wyruszyły (1464). Krucjata natchnęła też Karola VIII w roku 1494, choć jednak zamierzał on naprawdę stworzyć ligę państw chrześcijańskich i zdobyć Konstantynopol, a może także Jerozolimę, sąsiedzi Francji widzieli jedynie, że chciał zacząć od wydarcia innemu chrześcijańskiemu władcy Neapolu (pod bardzo słabym pretekstem). Naturalne było więc, że nań napadli, i to z inicjatywy papieża! Idea krucjat trwała jeszcze w XVI wieku, wywierając wpływ na Karola V (choć przeszkodziły jej liczne inne problemy), a w całej rozciągłości wyłożył ją stary hugenocki dowódca La Noue (w swych interesujących Discours). Ten godny podziwu idealista marzył o wszechchrześcijańskim sojuszu przeciw islamowi, gdzie serię kampanii prowadziłyby dwie armie, jedna pod dowództwem księcia Alby, druga Henryka IV!¹. La Noue, rzecznik tolerancji i powszechnego chrześcijańskiego zapału, skierowanego przeciw tureckiej ofensywie, zwracał się jednak do pokolenia, wyznającego dwa sprzeczne ideały – zmiażdżenie „herezji” lub, przeciwnie, papiestwa i stworzenie narodowych, „zreformowanych” kościołów.

W XV wieku – jeśli pominąć międzynarodowe aspiracje militarne, opierające się na teorii krucjat – można wyliczyć tylko bardzo nieliczne okazje, w których wymienione wcześniej osiem wojen miało punkty wspólne. Gdy Alfons Aragoński zajął Neapol, nie była to hiszpańska próba podbicia Włoch, ale duża akcja kondotierska, w zasadzie włoska, a nie międzynarodowa. Karol Śmiały działał na większą skalę, gdyż próbując urzeczywistnić swą wizję burgundzkiego „środkowego królestwa”, wszedł w konflikt z Francją, cesarstwem i Szwajcarami. Jego śmierć stanowiła jednak tylko nieoczekiwaną reklamę wojskowej siły Związku, dotąd niebranego praktycznie pod uwagę czynnika europejskiej polityki (mimo Morgarten, Sempach i Arbedo).

Nie ma potrzeby wspominać o roszczeniach książąt Orleanu do terytoriów włoskich (dzięki pokrewieństwu po kądzieli z rządzącymi w Mediolanie Viscontimi) lub zakusach Ludwika XI na północne granice królestwa Aragonii, gdyż nie doprowadziły one do poważnych starć. Wojny średniowiecza zakończyły się bardziej złowieszczo: kampanią flamandzką, spowodowaną przez rywalizację Habsburgów z Walezjuszami o spadek burgundzki i rękę Marii, córki Karola Śmiałego. Maksymilian Habsburg nie reprezentował jednak Niemiec, ale własny ród, odnosząc decydujące zwycięstwo pod Guinegate (1479) przy pomocy czysto burgundzkiej (tj. niderlandzkiej) armii. Nie był to więc konflikt Francji z Niemcami, ale kontynuacja starych waśni, datujących się od Roosebeke, Mons-en-Pevele i Courtray, a opartych na ambicji królów Francji, by rządzić terenami późniejszej Belgii.

Wszystko ulega zmianie, gdy z wieku piętnastego przenosimy się w szesnasty – wszystkie stare, lokalne utarczki stopniowo tworzą jeden konflikt, obejmujący Hiszpanię, Włochy, Francję, Niemcy, Niderlandy, Węgry i imperium osmańskie. Włącza się doń nawet (z wahaniem i dość nieskutecznie) Anglia, odcięta przez 60 lat od kontynentalnych kampanii, gdy na drugim końcu Europy walkę sułtana z chrześcijaństwem na linii Dunaju i Morzu Śródziemnym z wolna przyćmiewa ekspansja Rosji wzdłuż Wołgi i Donu, zagrażająca tatarskim wasalom Porty i pewnego razu kierująca na wschód armię turecką aż do Astrachania, gdzie ginie w rosyjskich mrozach. Jedynym niemal obszarem Europy, na którym wojny pierwszej połowy XVI wieku nie pasują do tego ogólnego schematu, jest Skandynawia – udana próba zerwania przez Szwecję unii kalmarskiej nie ma prawie związku z polityką innych państw (choć Karol V przekazał szwagrowi, Chrystianowi V, trochę pieniędzy i oddziałów landsknechtów).

Ogólnoeuropejskie komplikacje, na skutek których stanęło w ogniu 90% kontynentu, zaczęły się wraz z wielkimi włoskimi wyprawami Karola VIII oraz Ludwika XII, mającymi podbić Neapol i Mediolan, zapoczątkowując francuską dominację we Włoszech. Skłoniły one do działań nie tylko wszystkie lokalne potęgi – Sforzów w Mediolanie, Wenecjan, papieża, florentyńczyków, książąt Sabaudii i Ferrary, markizów Mantui czy Montferratu – ale i Ferdynanda Aragońskiego, zainteresowanego swym królestwem na Sycylii, cesarza Maksymiliana (bądź co bądź teoretycznego zwierzchnika północnej Italii) i wreszcie Szwajcarów, zafascynowanych w tym czasie ideą opanowania jakichś skrawków ziem u swych granic (czy to na niekorzyść Sabaudii, czy Mediolanu, czy Niemiec) dzięki udzielaniu pomocy militarnej zgodnie z rynkowym zainteresowaniem.

W efekcie do walk wykorzystano rozmaite środki znane w zachodniej Europie: kompanie stanowione, będące dumą Francji; wyszkolone oddziały najemnicze, walczące we Włoszech pod wodzą kondotierów od dwustu lat; szwajcarską falangę pikinierów, która niedawno odniosła tak świetne zwycięstwo nad Burgundczykami; niemieckich landsknechtów, których cesarz Maksymilian wyszkolił na podobieństwo Szwajcarów; lekką hiszpańską kawalerię jinete, która podczas długich wojen zapożyczyła taktykę od Maurów. Dodajmy też, że dość wcześnie zaczęto stosować broń palną (działa i osobistą). Hiszpanie, Szwajcarzy i Niemcy mieli już oddziały arkebuzerów, a Francuzi i Włosi polegali wciąż na kuszach. Z drugiej strony, od samego początku Francja posiadała zdecydowaną przewagę artyleryjską: Włosi mieli armaty, ale nie potrafili ich jeszcze właściwie wykorzystać, Szwajcarom brakowało właściwego sprzętu, a praktyka Niemców ustępowała ich zaawansowaniu w teorii (to samo dotyczyło Hiszpanów, którzy co prawda wykorzystywali działa w oblężeniach podczas wojen z Maurami, ale nie umieli umiejętnie zastosować ich w polu).

Wszystkie te metody walki i sprzęt znalazły się w obszarze konfliktu jeszcze przed końcem XV stulecia, od inwazji na Włochy Karola VIII w 1494. Do połowy XVI wieku archaiczny, ale wciąż dość skuteczny angielski długi łuk pojawiał się sporadycznie w wojnach na kontynencie, gdy Henryk VIII pozwalał sobie na nieudane kampanie w północnej Francji, chcąc odegrać jakąś rolę w światowym konflikcie. Broń ta nie odnosiła już triumfów, ale angielscy żołnierze wciąż uważali ją za praktyczniejszą od nowych arkebuzów. Długi łuk pozostawał w użyciu do czasów Elżbiety i nawet pod koniec jej panowania jego zwolennicy toczyli ożywioną debatę ze stronnikami muszkietów i arkebuzów (o czym opowiemy we właściwym miejscu).

Przez pierwsze dwadzieścia lat wojen włoskich Hiszpania i cesarstwo działały oddzielnie, kierowane osobistymi interesami cesarza Maksymiliana oraz Ferdynanda Aragońskiego. Ten ostatni prowadził tu własną politykę, w jej zakresie kierując nawet własną małżonką Izabelą. Perspektywa dynastycznego zjednoczenia obu państw przez pewien czas wydawała się nierealna, gdyż Ferdynand i Izabela mieli syna Jana, oczywistego dziedzica zarówno Kastylii, jak i Aragonii, który doczekał wieku, gdy mógł zawrzeć małżeństwo. Możliwość związku Hiszpanii z krajami Habsburgów pojawiła się dopiero, gdy w 1497 Jan nieoczekiwanie zmarł, opłakiwany przez wielu. Rok później odeszła jego najstarsza siostra. Druga córka Izabeli i Ferdynanda, Juana, wyszła za również zmarłego wcześnie Filipa Pięknego, syna Maksymiliana. Jej syn, urodzony w roku 1500 Karol, był naturalnym spadkobiercą obojga dziadków, choć wbrew woli Ferdynanda. Gdy zmarła Izabela (1504), król ożenił się ponownie, chcąc doczekać się potomstwa, któremu mógłby przekazać berła Aragonii, Sycylii oraz zdobyte terytoria Włoch (z wyjątkiem zapewne panowania w Kastylii).

Dwa wielkie rody połączyły się dopiero w roku 1516, po śmierci Ferdynanda, któremu młoda żona, Germaine de Foix, nie urodziła syna i następcy. Gdy w 1519 Karol został następcą swego dziadka Maksymiliana, osiągnął pozycję, jakiej nie miał żaden władca od czasów Karola Wielkiego: rządził państwami Habsburgów, Burgundią, Kastylią, Aragonią, połową Włoch i stał na czele cesarstwa. Stawiało go to ponad resztą władców Europy i dawało szansę uczynienia z Niemiec imperialnej potęgi (po dwóch stuleciach niemocy), żaden bowiem cesarz nie miał wcześniej do dyspozycji takich obszarów, pieniędzy i wojska. Habsburgowie otrzymali teraz realną możliwość opanowania całej Europy Środkowej i Południowej, tym większą, że Karol odziedziczył dyplomatyczne talenty dziadka Ferdynanda, wielkoduszność i temperament dziadka Maksymiliana, miał poczucie obowiązku oraz niezmordowany zapał. Nie był może geniuszem, ale ponadprzeciętnie zdolnym władcą, którego charakteru nie psuły żadne skazy, niszczące czasami wielkich monarchów.

Uwzględniając powyższe, może zaskakiwać, że Karol V nie spełnił swego, zdawałoby się oczywistego, przeznaczenia i stoczywszy wiele wojen, po wielu zwycięstwach został mnichem jako złamany starzec, który nie osiągnął swego celu.

Powody takiego końca były trzy: jeden psychologiczny i dwa militarne. Nie zajmiemy się pierwszym, gdyż omawiamy sztukę wojny, a nie ogólną historię kultury i religii w Europie. Chodzi oczywiście o wybuch Reformacji, ruchu religijnego, który okazał się dużo bardziej znaczący od wszystkich swych poprzedników (jak ogólne oburzenie po wielkiej schizmie zachodniej czy niepokoje wynikłe z nauk Johna Wiklefa w Anglii i Jana Husa w Czechach). Chaos, który w Niemczech zapoczątkował luteranizm, stanowił niewątpliwie jedną z głównych przyczyn, dla których Karol V nie osiągnął swego celu.

Dwie przyczyny militarne wchodzą w zakres naszych rozważań. Pierwszą z nich było pojawienie się w środkowej Europie Turków osmańskich. Przez sto lat powstrzymywał ich Dunaj, zagrozili jednak krajom chrześcijaństwa najeżdżając Węgry (1526), łomocząc do bram Wiednia (1529) i tworząc cesarstwu wschodni front, odciągający jego armie oraz uwagę od Francji i Włoch. Nowe zagrożenia nie ograniczały się do linii Dunaju, pojawiając się jeszcze przed Mohaczem, gdzie klęska wydała na pastwę wroga nie tylko Węgry, ale i kraje Habsburgów, a nawet całe Niemcy. Turcy pod rządami Sulejmana Wspaniałego (1520-1566) zagrażali Europie nie tylko na lądzie – gdy wodzowie piratów, którzy przejęli Algier i Tunis z rąk gnuśnych miejscowych władców (1516-1517), złożyli hołd sułtanowi, oddając na jego usługi swe okręty, Morze Śródziemne przestało być spokojnym włoskim Mare Nostrum, gdzie od pięciuset lat nie widziano niechrześcijańskich flag. Nowa groźba zaczęła sięgać Włoch i południowej Hiszpanii, cesarz musiał więc dwukrotnie, wykorzystując krótkie okresy pokoju na lądzie, skierować się przeciw piratom. Kampania przeciw Tunisowi (1535) okazała się krótkotrwałym sukcesem, a przeciw Algierowi (1541) straszliwą klęską (unicestwiona wtedy armia mogła okazać się bezcenna we Włoszech rok później). Karol miał pecha, trafiając na najzdolniejszego i najambitniejszego ze wszystkich sułtanów, którzy kiedykolwiek rządzili w Konstantynopolu – monarchę równie wytrwałego jak on sam, a bardziej energicznego, gdyż Sulejman zmarł w swym namiocie podczas wyprawy wojennej, licząc 73 lata, gdy znużony cesarz usunął się do klasztoru w wieku lat 56.

Gdyby Karol walczył jedynie z Turkami, prawdopodobnie przywróciłby granice chrześcijaństwa na wschodzie i oczyścił Morze Śródziemne z berberyjskich piratów. Osmanowie byli jednak drugorzędnym przeciwnikiem, zwalczanym przez cesarza w sprzyjających okolicznościach lub podczas wyjątkowych kryzysów. Prawdziwym rywalem Karola był król Francji, ciągle dążący do nierealnego celu, zapoczątkowanego przez Karola VIII – podboju Włoch. To szaleńcze marzenie doprowadziło do tuzina przegranych kampanii, które pochłonęły najlepszą krew Francji, i doprawdy zrozumienie, dlaczego realizowano je z taką uporczywością, wymyka się zdrowemu rozsądkowi. Podążał za nim Franciszek I, którego militarna kariera zaczęła się wielkim zwycięstwem pod Marignano, ale i Henryk II, który nigdy nie doświadczył podobnego oszołomienia własną chwałą. Ulegali temu celowi nie tylko królowie, również cały naród. La Noue uskarżał się, że gdy był młody, jego rówieśnicy czytali zbyt wiele o Amadisie z Galii, a starsi zbyt wiele Machiavellego – i nie potrafił rozstrzygnąć, co okazywało się gorsze. Opowieści o rycerzach, gdzie wyrusza się na wyprawę po chwałę, bogactwo i miłość, demoralizowały bowiem młodych szlachciców, którzy wyruszali w dal za przygodą, zaniedbując własne włości i wasali. Z kolei roztrząsanie włoskiej myśli politycznej usuwało z umysłów książąt i ministrów wszelkie ślady moralności, ucząc ich wyśmiewania mocy przysiąg czy zwykłych cnót chrześcijańskich, jak sprawiedliwość czy łaska. Większość romansów pełna jest amours deshonnétes i wyczynów, niemożliwych dla zwykłego śmiertelnika. Jaką sławę można osiągnąć z wygranej walki, jeśli ma się magiczną zbroję, oręż i wsparcie wróżki czy czarodzieja?². Opowieści rycerskie są więc zabójcze dla pojęć obowiązku czy zdrowego rozsądku, a studiowanie Machiavellego niszczy poczucie prawości w postępowaniu z poddanymi czy sąsiadami.

Trafność uwag La Noue co do stanu umysłów rządzących Francją klas w pierwszej połowie XVI wieku jest oczywista – gdyby było inaczej, odmówiłyby wsparcia włoskim planom swych królów. A to nigdy się nie zdarzyło: odwołanie się do uroku „chwały” i przygody rzadko kiedy zawodziło. Jeśli odzywały się głosy protestu, to dotyczyły jedynie kierunku, postulując poważne próby zdobycia Flandrii i Brabancji, a nie długą wyprawę przez Alpy na podbój Neapolu czy Wenecji. Osobiste rycerskie ambicje i narodowa duma łączyły się tutaj w odpowiedzi na apel króla i nawet po największych klęskach powstawała nowa armia. Była to najbardziej zaskakująca cecha mentalności tej epoki – zdawało się niemożliwe, by Francuzi pojęli, że dominacja we Włoszech to nieosiągalne złudzenie, dążąc do niej za każdym razem, gdy uwagę Karola V odciągały problemy w Niemczech, na Węgrzech czy na morzu.

Najbardziej niemoralną polityką okazał się sojusz z Turkami, wspólnymi wrogami całego chrześcijaństwa, który i Franciszek I, i Henryk II zawarli bez zmrużenia oka. Głosy protestu podniosły się nawet wśród szlachty francuskiej, uczucia prostego człowieka wyraził jednak najlepiej stary szermierz Montluc³: „Chrześcijańscy książęta robią wiele hałasu z powodu wezwania o pomoc, jakie nasz pan skierował do Turka. Przeciw wrogowi można jednak sięgać po każdą broń. Jeśli chodzi o mnie, to wezwałbym wszystkie diabły z piekła, aby pomogły mi rozwalać głowę wroga, gdy on próbuje rozwalić moją. Zrobiłbym to z radością i niech Bóg mi wybaczy”. Te słowa odnosiły się do momentu, gdy korsarze Chajreddina Rudobrodego porywali tysiące chrześcijanek i chrześcijan na sprzedaż w Konstantynopolu, czemu przyglądali się ich francuscy sprzymierzeńcy, radzi z możliwości obsadzenia wyludnionych murów (1541)⁴. Nie można zazdrościć wymownemu francuskiemu biskupowi, który musiał wyjaśnić weneckiemu senatowi, że polityka jego władcy służy dobru chrześcijaństwa, gdyż Karol V to postać o wiele bardziej złowroga od Sulejmana. Czyż cesarz nie ciemiężył papieży i nie zaprzysiągł sojuszu z ohydnym heretykiem i schizmatykiem Henrykiem Tudorem, królem Anglii? Wenecjanie, dla których morska potęga Turcji oznaczała nieuchronną stratę Cypru, Krety i Korfu, nie zostali przekonani podobnymi argumentami.

Jak się okazało, ataki królów francuskich, ponawiane za każdym razem, gdy cesarz miał kłopoty z Turkami lub książętami Niemiec, wystarczyły, by uniemożliwić mu powodzenie. Musiał utrzymywać swe armie wszędzie: w Pirenejach, we Włoszech, w Flandrii, nad Mozą, Renem i na niebezpiecznym froncie afrykańskim. Karol nie mógł też zawsze liczyć na pieniądze, którymi je opłacał – skarby Meksyku i Peru, stojące później do dyspozycji syna cesarza, dopiero zaczynały spływać przez Atlantyk do jego skarbca. Nieopłacani najemnicy zaczynali się buntować (szczególnie landsknechci) i grabili ludność albo dezerterowali. Książęta Rzeszy skąpili pieniędzy i posiłków, należnych zwierzchnikowi. Niektórzy z nich, jak Karol Geldryjski czy Robert z Bouillon, na początku panowania Karola otwarcie sprzymierzali się z Francuzami, wpuszczając wrogów do pogranicznych twierdz. Protestanci ze Związku Szmalkaldzkiego okazali się później o wiele bardziej niebezpieczni, wzniecając powstanie w północnych Niemczech w najgorszym momencie (1547), gdy na tron Francji właśnie wstąpił nowy król, bardziej pozbawiony skrupułów i równie wytrwały co jego ojciec, Franciszek I⁵. Karol – który chwilowo zatriumfował nad buntownikami pod Mühlberg i (na próżno) oczekiwał, że interim augsburskie rozwiąże niemieckie problemy religijne – musiał teraz rozpocząć ostatnią i najbardziej niefortunną swą wojnę, zaatakowany równocześnie przez Henryka II, Sulejmana i rebeliantów, którzy znów porwali się do walki pod wodzą pozbawionego skrupułów Maurycego Wettyna. Po kilku latach niezdecydowanych i czasami przynoszących katastrofalne rezultaty starć Francuzi zdobyli Metz i ponownie punkt oparcia w środkowych Włoszech (Sienę), a Turcy zagrażali Neapolowi. Gdy starzejący się, trapiony podagrą Karol nie zrealizował swojego planu wybrania syna Filipa na cesarza, abdykował i usunął się do odległego estremadurskiego klasztoru w Juste. Legenda, że spędził ostatnie miesiące życia na daremnych próbach synchronizacji kilku zegarów, to prawdopodobnie alegoria, wskazująca, że miał do czynienia z tyloma skomplikowanymi zagadnieniami politycznymi na tylu obszarach, iż nigdy nie zadowoliły cesarza równoczesnym prawidłowym przebiegiem.

Od inwazji Karola VIII na Włochy do pokoju w Cateau-Cambresis (3 kwietnia 1559) minęło 66 lat niemal nieprzerwanej wojny Francji z Habsburgami, która niewiele przyniosła obu stronom. Henrykowi II w 1559 ze wszystkich ziem Italii, które zdobywali Francuzi, pozostał jedynie alpejski markizat Saluzzo, choć na północy Elżbieta angielska chwilowo pogodziła się z utratą Calais (która nastąpiła z winy nieostrożności i błędów jej siostry Marii)⁶. Cesarstwo musiało oddać trzy fortece lotaryńskie (równocześnie siedziby biskupstw): Metz, Toul i Verdun. Wszystkie zdobycze na innych granicach zostały anulowane: korona hiszpańska utrzymała więc Mediolan i Neapol, o które toczyło się tyle walk, i twierdze belgijskie, tak często pożądane przez władców Francji. Książę Sabaudii powrócił do Turynu, odzyskując te części swego terytorium, które w 1559 należały do Francuzów. Roszczenia rodu d’Albret do władzy w Nawarze oddalono, choć otrzymali skrawki jej terytorium po północnej stronie Pirenejów (dzięki czemu Henryk IV otrzymał jako jedyny spadek po dawnych władcach tytuł królewski i jedno górskie miasteczko).

W całej tej długiej grze zwycięzcami okazali się Habsburgowie. Podzielili się jednak na dwie gałęzie – Filip II panował w Hiszpanii, Indiach Zachodnich, dawnych krajach burgundzkich w Niderlandach oraz zachował dominującą pozycję we Włoszech, a jego stryj Ferdynand otrzymał tytuł cesarza i niemieckie posiadłości rodowe – nie mieli więc już kogoś o pozycji i władzy Karola V. Filip dysponował mimo to ogromnymi środkami i gdyby nie jego osobowość, mógłby podążyć śladami ojca w opanowywaniu Europy. Francja pogrążyła się bowiem w domowej wojnie hugenotów z katolikami, a imperium osmańskie przeszło z rąk wielkiego Sulejmana do pijaka, reprezentowanego na diwanie przez dusigrosza. Niezdecydowanie Filipa, jego brak zaufania do najlepszych sług i najbliższych krewnych, ciężka ręka, niewierne pióro, potajemne zdrady i otwarte prześladowania uratowały Europę przed mroczną tyranią fanatyka.

Jego armie stoczyły jednak wiele dobrych bitew, jak zobaczymy w późniejszych rozdziałach, a ich organizacja i skuteczność stanowiły przedmiot podziwu współczesnych. Filip nie należał do wodzów czy organizatorów, a siły, którymi władał, zawdzięczał ojcu i licznym dowódcom wychowanym na wojnach włoskich. On sam zamknął się w Eskurialu jak ascetyczny Tyberiusz na bardzo posępnej Capri, wnosząc do wojen jedynie trudne, czasem niemożliwe do wykonania rozkazy, przyjmowane przez jego świetne oddziały z niechęcią i niepokojem.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: