Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
15 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli - ebook

W styczniu 2011 roku w Syrii rozpoczęły się protesty przeciwko rządom Baszszara al-Asada. Początkowo pokojowe demonstracje szybko przerodziły się w bratobójczą wojnę domową. Chaos ogarniętego konfliktem wewnętrznym kraju wykorzystało ISIS, co w 2014 roku doprowadziło do powstania iracko-syryjskiego kalifatu – Państwa Islamskiego.

Janine di Giovanni, ceniona dziennikarka wojenna od kilkudziesięciu lat podróżująca po regionach ogarniętych konfliktem, spotkała się z ludźmi, których syryjskie działania wojenne dotknęły najbardziej, kreśląc przy tym mapę narastającego konfliktu wewnątrz państwa. Autorka oddaje głos tym, których horror wojny dotyka najbardziej – zwykłym obywatelom, bo ich przywiązanie do ojczyzny jest silniejsze niż chęć ucieczki przed śmiercią, zniszczeniem i kompletnym rozpadem otaczającej rzeczywistości.

„Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli” to świadectwo jednego z najbrutalniejszych okresów w historii tej części świata, a także niezwykły portret siły ludzkiej wytrzymałości w obliczu poniżenia, zastraszenia i terroru wojny.

„Di Giovanni, podobnie jak noblistka Swietłana Aleksijewicz, oddaje głos zwykłym ludziom, którym przyszło żyć w kraju ogarniętym wojną. Podobnie również do Anthony’ego Shadida, autora książki "Nadciąga noc", di Giovanni opisuje wpływ, jaki tocząca się wojna ma na kobiety, dzieci i całe rodziny żyjące na terenach objętych konfliktem. Reporterka, która obserwowała przebieg i konsekwencje wojen w Bośni, Czeczenii i Sierra Leone, pisze z pasją, próbując jednocześnie rzetelnie oddać otaczające ją cierpienie. Jej świadectwo jest niezbędne, aby nikt nigdy nie zapomniał, jak wielkie potrafią być okrucieństwa wojny. Druzgocąca i bardzo potrzebna książka.” Michiko Kakutani, „The New York Times”

„Relacja di Giovanni z Syrii jest niezwykle przenikliwa – zaangażowanie autorki w sprawę zachwyca, także dlatego, że bardziej interesują ją ludzie niż zawiłości polityki. Obowiązkowa pozycja.” Robin Yassin-Kassab, „The Guardian”

„Di Giovanni to mistrzyni reportażu wojennego. Dzięki jej ogromnemu poświęceniu zachodni czytelnicy mogą zrozumieć, dlaczego ucieczka z kraju często jest dla Syryjczyków jedynym rozwiązaniem.” „Kirkus Review”

„„Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli” to przerażający obraz wojny domowej i dezintegracji społeczeństwa. ”Elizabeth Hayford, „Library Journal”

„Istotą dobrego dziennikarstwa jest docieranie do ludzkich historii. Di Giovanni udaje się to w stu procentach. Jej książka o konflikcie w Syrii to świadectwo empatii i zrozumienia drugiego człowieka.” Elif Şhafak, „The Financial Times”

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8049-486-2
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

W serii ukazały się ostatnio:

Anna Bikont My z Jedwabnego (wyd. 3)

Martin Schibbye, Johan Persson 438 dni. Nafta z Ogadenu i wojna przeciw dziennikarzom

Swietłana Aleksijewicz Wojna nie ma w sobie nic z kobiety (wyd. 2)

Dariusz Rosiak Ziarno i krew. Podróż śladami bliskowschodnich chrześcijan

Piotr Lipiński Bicia nie trzeba było ich uczyć. Proces Humera i oficerów śledczych Urzędu Bezpieczeństwa (wyd. 2 popr. i rozszerz.)

Paweł Smoleński Zielone migdały, czyli po co światu Kurdowie

Wolfgang Bauer Przez morze. Z Syryjczykami do Europy

Cezary Łazarewicz Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka

Elizabeth Pisani Indonezja itd. Studium nieprawdopodobnego narodu

Beata Szady Ulica mnie woła. Życiorysy z Limy

Rana Dasgupta Delhi. Stolica ze złota i snu

Ed Vulliamy Wojna umarła, niech żyje wojna. Bośniackie rozrachunki (wyd. 2)

Andrzej Brzeziecki, Małgorzata Nocuń Armenia. Karawany śmierci

Katarzyna Kwiatkowska-Moskalewicz Zabić smoka. Ukraińskie rewolucje

Anna Sulińska Wniebowzięte. O stewardesach w PRL-u

Anjan Sundaran Złe wieści. Ostatni niezależni dziennikarze w Rwandzie

Ilona Wiśniewska Hen. Na północy Norwegii

Mur. 12 kawałków o Berlinie pod red. Agnieszki Wójcińskiej (wyd. 2 zmienione)

Iza Klementowska Szkielet białego słonia

Piotr Nesterowicz Każdy został człowiekiem

Dariusz Rosiak Żar. Oddech Afryki (wyd. 2 zmienione)

Anna Mateja Serce pasowało. Opowieść o polskiej transplantologii

Linda Polman Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu
pomocy humanitarnej (wyd. 2)

Scott Carney Czerwony rynek. Na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci (wyd. 2)

Misha Glenny Nemezis. O człowieku z faweli i bitwie o Rio

Adam Hochschild Lustro o północy. Śladami Wielkiego Treku

Kate Brown Plutopia. Atomowe miasta i nieznane katastrofy nuklearne

Drauzio Varella Klawisze

Piotr Lipiński Cyrankiewicz. Wieczny premier

Mariusz Szczygieł Gottland (wyd. 3 zmienione)

Maciej Czarnecki Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym

Zbigniew Parafianowicz, Michał Potocki Kryształowy fortepian. Zdrady i zwycięstwa Petra Poroszenki

Paweł Smoleński Wieje szarkijja. Beduini z pustyni Negew

Albert Jawłowski Milczący lama. Buriacja na pograniczu światów

Lidia Pańków Bloki w słońcu. Mała historia Ursynowa Północnego (wyd. 2)

Mariusz Szczygieł Niedziela, która zdarzyła się w środę (wyd. 3)

Aneta Prymaka-Oniszk Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy (wyd. 2)

Wojciech Górecki Toast za przodków (wyd. 2)

Jonathan Schell Prawdziwa wojna. Wietnam w ogniu

Wojciech Górecki Planeta Kaukaz (wyd. 3)

W serii ukaże się m.in.:

Wolfgang Bauer Porwane. Boko Haram i terror w sercu AfrykiTylko umarli widzieli koniec wojny.

Przypisywane Platonowi

I w takim właśnie świecie konfliktu, świecie ofiar i katów, działać muszą ludzie myślący, którzy – jak sugerował Albert Camus – nie powinni stawać po stronie tych drugich.

Howard Zinn, Ludowa historia Stanów Zjednoczonych (tłum. Andrzej Wojtasik)

Wojny są pozbawione pamięci i nikt nie ma dość odwagi, aby próbować je zrozumieć, póki nie umilkną wszystkie głosy zdolne opowiedzieć o tym, co zaszło, póki nie nadejdzie chwila, w której słowa zaczynają się zacierać, a wtedy powracają, z inną twarzą i innym imieniem, by pochłonąć to, co zostało.

Carlos Ruiz Zafón, Cień wiatru (tłum. Beata Fabjańska-Potapczuk, Carlos Marrodán Casas)Wprowadzenie

Zimą 2011 roku przebywałam w Belgradzie. Choć wojna, która wyniszczyła Jugosławię, zakończyła się wiele lat wcześniej, brałam udział w projekcie tropienia zbrodniarzy wojennych. Było to niewdzięczne zadanie, ale bałkańskie konflikty zbrojne i ich skutki budziły we mnie silne emocje.

Ta paskudna gorączka – całkiem podobna do malarii, na zawsze przenikająca do krwiobiegu – dopadła mnie, gdy na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku pracowałam w Bośni jako korespondentka. Ludzie, którzy wyrządzili tyle zła i krzywd, którzy puszczali z dymem całe wsie oraz bombardowali szkoły i szpitale, którzy okaleczali dzieci i stali za masowymi gwałtami kobiet, wciąż mieszkali w swoich wioskach, a w weekendy jeździli na ryby albo pikniki z wnukami. Na samą myśl o tym, że żyją sobie jak gdyby nigdy nic, a ich ofiary leżą w grobach, robiło mi się niedobrze i dlatego postanowiłam odtworzyć przebieg wydarzeń, które doprowadziły do upadku tego nieszczęsnego kraju. Pewnego roku w Sarajewie przez wiele dni, z których zrobiły się całe tygodnie, towarzyszyłam człowiekowi prowadzącemu podczas tamtej wojny kostnicę. Układając ciała i przygotowując je do pochówku, skrzętnie odnotowywał każde nazwisko i każdy szczegół związany z datą i przyczyną śmierci (kula, szrapnel, wybuch). Nazywał te zapis­ki „księgą zgonów”. Kiedy pewnego ranka wszedł do kostnicy, zobaczył, że na stole sekcyjnym leży jego jedyny syn – młody żołnierz frontowy.

Człowiek ten przeżył tamtą wojnę i doczekał starości, a kiedy dwie dekady po zakończeniu konfliktu odnalazłam go, razem dokładnie przejrzeliśmy jego notes. Okazało się również, że kilka lat wcześniej jego współpracownik z kostnicy, człowiek o słabszej psychice, popełnił samobójstwo.

Choć bardzo tego chciałam, moja gorączka nigdy nie ustała. W nowym tysiącleciu zbrodniarze z wojen bałkańskich, gwałciciele i mordercy, wciąż byli bezkarni. Rozmawiałam z kobietami więzionymi w obozach, gwałconymi kilkanaście razy dziennie, zmuszanymi do rodzenia dzieci gwałcicieli. Mimo to po wojnie, gdy kraj się podzielił i nikt nie wiedział już, kogo tak naprawdę ma za sąsiada, kobiety te musiały każdego dnia stykać się ze swoimi gwałcicielami, mijając ich w okolicznych sklepach, na ulicy bądź też w szkołach, w których uczyły się ich dzieci. Podczas takich spotkań to nie sprawcy spuszczali ze wstydu wzrok, lecz ich ofiary.

Kilku z nich dosięgła jednak sprawiedliwość. W 2008 roku w podmiejskim autobusie zatrzymano Radovana Karadżicia, psychiatrę, fanatyka piłki nożnej, poetę i przywódcę bośniac­kich Serbów, który pod patronatem byłego prezydenta Serbii Slobodana Miloševicia stał na czele marionetkowego rządu. Od zakończenia wojny w 1995 roku Karadżić żył w ukryciu, zmieniając wygląd, przybierając fałszywe nazwisko i podając się za newage’owego uzdrowiciela. Kiedy piszę te słowa, Karadżić jest sądzony za domniemane zbrodnie wojenne, aczkolwiek wyrok jeszcze nie zapadł1.

W 2001 roku Slobodana Miloševicia, przywódcę Serbii podczas tych wojen, przewieziono w pantoflach helikopterem do Hagi. Tamtego dnia byłam akurat w Belgradzie, ale całą następną noc spędziłam, jadąc samochodem do Sarajewa – miasta, którego nienawidził i omal nie zniszczył. Chciałam być świadkiem reakcji ulicy. Spodziewałam się ogólnej radości z faktu, że Miloševicia spotkało to, na co zasłużył, tymczasem zastałam atmosferę znużenia. Moi znajomi – byli żołnierze, prawnicy, studenci, lekarze, matki i nauczycielki – okazali się zbyt zmęczeni, by świętować i odbierać to zdarzenie w kategoriach jakiegoś odwetu. Wszyscy chcieli po prostu zapomnieć o wojnie, która zrujnowała im życie.

Czułam, że największą zemstą będzie to, że człowiek, który przysporzył tylu cierpień własnemu narodowi, resztę życia spędzi za kratkami w Hadze. Niestety Milošević nie zdążył stanąć przed wymiarem sprawiedliwości – w 2006 roku zmarł w swojej celi w niewyjaśnionych okolicznościach. Według jednych popełnił samobójstwo, według innych wierni zwolennicy podrzucili mu pigułkę, która wywołała palpitację serca, jeszcze inni mówili, że zmarł z rozpaczy. Nie zmienia to faktu, że ten nikczemny człowiek przeniósł się na tamten świat, zanim spotkała go kara.

Gdy zimowym popołudniem stycznia 2011 roku siedziałam w zimnej kawiarni na Nowym Belgradzie, rozmawiając z byłymi żołnierzami Miloševicia, na wolności wciąż przebywał Ratko Mladić, generał odpowiedzialny za masakry ludności cywilnej i atak na Srebrenicę. Chroniony przez swoich zwolenników, spał spokojnie w jakiejś wiosce na terytorium Serbii, tymczasem rodziny ośmiu tysięcy zamordowanych w Srebrenicy mężczyzn i chłopców zmagały się z upiorami przeszłości, a z każdym kolejnym dniem zacierała się pamięć o ich najbliższych. W tej chwili Mladić jest oskarżony o zbrodnie wojenne, lecz jego proces wciąż się nie zakończył.

Nie byłam oficerem śledczym i wiedziałam, że to nie ja założę Mladiciowi kajdanki w chwili aresztowania, ale pod pewnymi względami miałam znacznie większą swobodę niż policja. Mog­łam przesiadywać w kawiarniach, do których na poranną herbatę schodzili się zwolennicy Mladicia, i podpytywać ich, gdzie widziano go po raz ostatni. Mogłam usiąść przy grobie jego córki, która podczas wojny w dramatycznych okolicznościach odebrała sobie życie, i zagabnąć kobietę opiekującą się grobem, kiedy ostatnio go spotkała, w jakim był nastroju, jak wyglądał. Mogłam próbować wczuć się w jego sposób myślenia. Konstruując portret udręczonego Mladicia, chciałam uczynić go nieśmiertelnym: równie nieśmiertelnym jak ci, których ponoć zamordował (do czego jednak się nie przyznaje).

Krótko mówiąc, chciałam, żeby ludzie nigdy nie zapomnieli.

Kiedy opracowywałam zapiski z wywiadów z jego dawnymi przyjaciółmi ze szkoły, żołnierzami, współpracownikami, zagorzałymi sympatykami, nastała arabska wiosna, która zaczęła się jaśminową rewolucją w Tunezji, a następnie rozprzestrzeniła na Egipt. Skacząc po kanałach telewizyjnych, śledziłam pogrążony w kompletnym chaosie plac Tahrir – obrazy gęstniejącego tłumu, prowadzącego końcowe odliczanie przed krachem rządów Hosniego Mubaraka. To tu, na Bliskim Wschodzie, przed dwoma dekadami stawiałam jako doktorantka pierwsze kroki w życiu zawodowym. Ten region, podobnie jak Bośnia, pochłonął mnie bez reszty.

Skończyłam swój projekt, a kiedy w maju 2011 roku schwytano Mladicia, przebywałam w Tunezji, skąd pojechałam do Egiptu, Libii, Iraku i w końcu do Syrii. Wydawało się, że swoją obsesję na punkcie Bałkanów przeniosę na Syrię, która była ostatnim ogniwem tego złotego łańcuszka rewolucji. Z początku syryjska rewolucja miała charakter pokojowy, lecz w chwili, gdy piszę te słowa, cztery lata po jej wybuchu, przerodziła się w upiorną, brutalną, nieustającą wojnę.

Wędrując po tym kraju, przemieszczając się między stronami konfliktu, czasem legalnie (z podstemplowanym przez syryjski reżim paszportem), czasem nielegalnie (przekraczając różne granice, żeby dotrzeć do syryjskich rebeliantów), próbowałam unikać porównań z Bośnią. Było to jednak trudne: spotykałam tu te same potoki uchodźców, te same spalone wioski, te same przerażone kobiety, które uciekły ze swoich domów, gdyż bały się, że zgwałcą je bojownicy z działających w pobliżu oddziałów paramilitarnych. Po lekcjach, jakich udzieliły nam brutalne wojny ostatniej dekady XX wieku – w Rwandzie, Somalii, Liberii, Sierra Leone i Czeczenii – dopuściliśmy do powtórki tego wszystkiego.

L. R., zaprzyjaźniony dyplomata, który swego czasu podzielił się ze mną bogatymi doświadczeniami powojennej Bośni i nieodrobionymi lekcjami historii oraz kiedyś odradzał mi pracę w pewnym zakątku świata, „bo przez cały czas będziesz zła złością, z którą nigdy sobie nie poradzisz”, ostrzegał mnie przed wyjazdem do Syrii. Przekonywał, że kraj ten przygniecie mnie tak, jak niegdyś przygniotła mnie Bośnia, delikatnie sugerując, że nie wpłynie to zbyt dobrze na mój stan emocjonalny.

Mimo to pojechałam.1

Damaszek – czwartek, 28 czerwca 2012

Wczesnym majowym rankiem 2012 roku, rok po wybuchu rewolucji syryjskiej, odbyłam swoją pierwszą podróż do Damaszku. Był duszny dzień wczesnego lata, pełen mętnego, mglistego światła. Do miasta przyjechałam z Bejrutu miejscową taksówką, którą wynajęłam za niespełna sto dolarów w gotówce. Kierowca umówił się ze mną przy trasie wylotowej na Damaszek, a kiedy ładował do bagażnika moje walizki, opowiedział żart o nawróceniu Szawła w drodze do Damaszku. Pozostawiwszy za sobą Bejrut, z jego modnymi nadmorskimi knajpami, tłocznymi w czwartek salonami fryzjerskimi oraz urokliwymi restauracjami i hałaśliwymi klubami, wyruszyliśmy do kraju, który balansował na krawędzi wojny.

W Nowym Testamencie czytamy, że w I wieku naszej ery podróżujący tą drogą Święty Paweł doświadczył niezwykłego przeżycia. Nie jestem pewna, podobnie zresztą jak historycy lub osoby religijne, czy usłyszał głos samego Boga bądź otrzymał od Niego znak, czy też w bolesny sposób uświadomił sobie nagle, że jego życie nie toczy się właściwym torem. Tak czy owak, przeszedł wówczas mistyczne nawrócenie – przestał prześladować pierwszych chrześcijan i stał się żarliwym wyznawcą Jezusa. Jego życie na zawsze się odmieniło.

Dotarcie do Syrii z Libanu nie trwa długo, co daje wyobrażenie o tym, jak po I wojnie światowej i upadku imperium osmańskiego kraj ten brutalnie rozczłonkowano i podzielono na sztuczne organizmy państwowe. Współczesne państwo syryjskie utworzono – po wielu fałszywych obietnicach składanych Arabom przez Francuzów i Brytyjczyków – jako mandat francuski. Rozwiązanie to zaszczepiło w Syryjczykach uparte dążenie do samostanowienia (szczególnie w alawitach, których pod francuskim panowaniem spotykały największe krzywdy). Ostatecznie w kwietniu 1946 roku Syria uzyskała niepodległość jako republika parlamentarna. Nastąpiła seria zamachów stanu, a ostatni z nich, zaplanowany i przeprowadzony w 1963 roku przez członków partii Baas, w tym Hafiza al-Asada, ojca obecnego prezydenta Baszszara­ al-Asada, doprowadził do proklamowania Arabskiej Republiki Syryjskiej.

Powyższa chronologia zdrad i aktów przemocy pokazuje, że już ówczesne wydarzenia przygotowały grunt pod, wydawałoby się, nieuchronną tragedię, która miała się rozegrać całe dekady po nakreśleniu przez kolonistów nowej mapy regionu.

Pierwszą rzeczą, którą ujrzałam, przekroczywszy granicę Syrii i znalazłszy się na głębokiej prowincji tego kraju, był olbrzymi portret Baszszara al-Asada, o żywych oczach, podmalowanych na niebiesko, by były jeszcze wyrazistsze. Drugą rzeczą, która zwróciła moją uwagę, był lokal Dunkin’ Donuts – widok osobliwy, nawet w tak rozwiniętym kraju jak Syria. Sąsiedztwo tamtego portretu z tak jaskrawym symbolem zachodniej komercjalizacji – nie kameralną kafejką, ale przybytkiem dla amatorów słodyczy – na autostradzie do Damaszku zdawało się cokolwiek pokraczne.

Okazało się, że ów lokal nie był tym, czym wydawał się na pierwszy rzut oka. Wprawdzie wiernie przypominał swój amerykański pierwowzór, łącznie z logotypami i wystrojem, ale serwował jedynie opiekane kanapki z serem. Kiedy zamówiłam jedną, przez cały czas obserwowało mnie trzech wąsatych mężczyzn, którzy stali przy barze i palili papierosy. Bez wątpienia byli oficerami Al-Muhabaratu, tajnej policji. Jeden z nich zajął się opiekaniem kanapki. Mój kierowca był podenerwowany i niespokojny, a gdy podano kanapkę, przynaglił mnie do wyjścia.

*

W Damaszku panowała równie paranoiczna atmosfera, nieco przypominająca Irak za zamierzchłych czasów Saddama Husajna. Pomimo trąbienia stojących w korkach samochodów było cicho, w powietrzu dało się wyczuć coś niewypowiedzianego. W miejscach publicznych rozmawiano tylko szeptem. Kiedy przy restauracyjnych stolikach zjawiał się kelner, goście przerywali rozmowy. Całkiem możliwe, że Al-Muhabarat tworzyli ci sami mężczyźni, którzy dziesięć lat wcześniej śledzili mnie w Iraku – w tych samych tanich skórzanych kurtkach i z tymi samymi niestarannie przyciętymi, obwisłymi wąsami. Wielu członków partii Baas, których znałam z otoczenia Saddama, po jego śmierci zbiegło do innej mekki tego ugrupowania: Syrii.

Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży.WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.

czarne.com.pl

Sekretariat: ul. Kołłątaja 14, III p., 38-300 Gorlice

tel. +48 18 353 58 93, fax +48 18 352 04 75

[email protected], [email protected]

[email protected], [email protected], [email protected]

Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa

[email protected]

Sekretarz redakcji: [email protected]

Dział promocji: ul. Marszałkowska 43/1, 00-648 Warszawa

tel./fax +48 22 621 10 48

[email protected], [email protected]

[email protected], [email protected]

[email protected]

Dział marketingu: [email protected]

Dział sprzedaży: [email protected]

[email protected], [email protected]

Audiobooki i e-booki: [email protected]

Skład: d2d.pl

ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków

tel. +48 12 432 08 52, [email protected]

Wołowiec 2017

Wydanie I
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: