Teatr Marionetek - ebook
Teatr Marionetek - ebook
Opowiadania dla dzieci uczęszczające na zajęcia z arteterapii. Zbiór barwnych, napisanych z poczuciem humoru opowieści.
Marta Pędzieszczak w swoim zbiorze, zatytułowanym „Teatr marionetek”, zaprezentowała opowieści psychoedukacyjne, które mogą być doskonałą pomocą do pracy z dziećmi i młodzieżą nie tylko podczas spotkań terapeutycznych, ale również na lekcjach wychowawczych, czy w każdym domu, czytane przez rodziców. Poruszone tu tematy doskonale odzwierciedlają wiele z dziecięcych problemów: lęk, zagubienie, niskie poczucie wartości. Bohaterowie opowieści nie tylko prezentują swój problem, ale również jego rozwiązanie, nie są jednak w tym poszukiwaniu odpowiedzi osamotnieni – zawsze towarzyszy im ktoś bliski (rodzina, przyjaciele, życzliwi nieznajomi).
Ciekawe, zabawne i pouczające opowieści zainteresują z pewnością nie tylko najmłodszych, ale sprawią również wiele przyjemności i pobudzą do refleksji nad własnym życiem oraz uważniejszego przyglądania się otoczeniu również starszych czytelników.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8119-746-5 |
Rozmiar pliku: | 18 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Bianca-Beata Kotoro:
psycholog, terapeuta, psychoseksuolog,
psychoonkolog, autorka wielu książek,
redaktor naczelna magazynu „Po Prostu Żyj”WSTĘP
„Teatr Marionetek” to zbiór barwnych, napisanych z poczuciem humoru opowieści psychoedukacyjnych dla dzieci od sześciu do dziesięciu lat. Niektóre z tych utworów mogą być i dla starszych. Opowiadania w książce zostały zamieszczone w kolejności od najprostszych do najtrudniejszych w odbiorze.
Bohaterowie – przeważnie ludzie i zwierzęta – mają różne problemy, które rozwiązują sami lub przy pomocy innych postaci. Uczą się siebie. Poznają swoją wartość. Pokonują swoje lęki. Rozwijają w sobie empatię, wolę działania, kreatywność itp. I tak na przykład Kurka dzięki swej determinacji nauczyła się latać. Tygrysek z cyrku rozpoznaje swoją prawdziwą, tygrysią, naturę. Zula pokonuje lęk przed Ponurakiem. Strach na wróble i Skrobula przekonują się, że świat nie jest aż tak straszny, jak to sobie wyobrażały. Zielony Ludek zaakceptował w końcu siebie takim, jaki jest. Jeżyk przekonuje się, jak wiele potrafi i tak dalej… Opowieści mają charakter symboliczny, więc mogą być interpretowane w zależności od potrzeb czytelnika.
Opowiadania zainteresują zapewne również pedagogów i psychologów, którzy pracują z dziećmi. Niektóre z tych utworów nadają się także do pracy w czasie terapi młodzieży.
Autorka napisała te opowiadania dla dzieci i młodzieży uczęszczających na jej zajęcia z arteterapii, jednakże problemy, które porusza w tych symbolicznych opowieściach, mają charakter uniwersalny i mogą pomóc w rozwoju również innym dzieciom.
* * *
Marta Pędzieszczak jest arteterapeutką. Prowadzi szkolenia dla dorosłych z baśnioterapi , bajkoterapi oraz terapeutycznych zajęć plastycznych. Pasjonuje się psychologią, sztuką, a także pisaniem opowiadań psychoedukacyjnych dla dzieci i dorosłych. Zadebiutowała opowiadaniem dla dzieci „Tyci” w Wydawnictwie Finalik oraz opowiadaniem dla młodzieży „Colorata” w czasopiśmie „Po Prostu Żyj”.STRACH NA WRÓBLE
Strach na wróble miał... stracha. Wszystkiego się bał. Tak się bał, że aż mu mowę odjęło. Tak się bał, że aż wrósł w ziemię i… ani kroku dalej. Stał na jednej nodze. Drugą podkurczył, schował pod siebie. Trzepotał na lewo i prawo rękawami swojej dziurawej koszuli.
– Uuu, uuu! Jestem straszny! Bójcie się mnie! – straszył wróble piskliwym głosem.
Ptaki nic sobie z tego nie robiły. Skubały koszulę Stracha i dziobały jego ręce, a ich ulubionym punktem widokowym stał się jego stary, słomiany kapelusz. Przesiadywały tam całymi dniami, świergocąc niemiłosiernie.
Strachowi aż uszy puchły. Kręcił głową, kręcił, próbował ptaki strząsnąć, ale one nie dawały za wygraną, wczepiały się pazurkami w słomę i śmiały się mu prosto w nos.
Takie małe wróble! I taki wielki Strach! A może właśnie dlatego Strach się bał, bo był taki wielki? Krył twarz pod kapeluszem. Niczego nie widział. Nie widział nawet, czego się bał.
Wróbli? Tak. I czego jeszcze? No, bał się też na przykład, że… wiatr zerwie mu z głowy kapelusz! I wtedy stanie twarzą w twarz z tym przerażającym czymś! Z czym?! Nie wiedział.
„A może to dobrze – pomyślał nawet kiedyś – że wróble na kapeluszu przesiadują? Przynajmniej mi nie spadnie”. I nawet trochę je zaczął lubić. Choć uszy puchły od ich świergotu, choć ptaki skubały go i dziobały – lepsze to, niż życie bez kapelusza.
Któregoś dnia zagrzmiało, zahuczało, lunął deszcz i… ptaki opuściły kapelusz, odfrunęły. Wichura zerwała kapelusz z głowy Stracha – poszybował kapelusz za ptakami. Wiatr szarpał ciałem Stracha, poniewierał. Deszcz smagał ciało Stracha i groził, że go zatopi, jeśli z miejsca się wreszcie Strach nie ruszy!
Otworzył Strach usta. Zakrzyczałby, ale mu mowę odjęło.
Zastygł więc w niemym przerażeniu. Chciał zamknąć oczy, ale – nie mógł. Nie wiedział, jak to się robi. Zawsze miał je otwarte. Nawet wtedy, gdy spał. Ziemia pod nim robiła się coraz bardziej mokra, grząska i błotnista.
– He, he – zaśmiał się Wiatr. – Zaraz cię stąd wyrwę!
I wyrwał. Strach poleciał za wróblami, za kapeluszem.
Patrzył swymi wielkimi oczyma i… widział… WSZYSTKO!
Co widział? Lasy, pola, łąki, rzeki, morza, góry, wsie i miasta…
Co jeszcze? Może ty wiesz?
– I tylko tyle? – zdziwił się Strach. A potem zaczął się śmiać. Śmiał się i śmiał, i śmiał, aż wiatr rozdziawił usta i przestał wiać.
Strach wylądował na ziemi, a wówczas spod jego długiej koszuli wysunęła się druga noga. Stanął na obydwu nogach i pomaszerował przed siebie. Pogwizdywał sobie, podskakiwał i machał rękoma, na zmianę do przodu i do tyłu.
– Hej, hej! – wołał do napotkanych na drodze strachów – Chodźcie ze mną!
– Nie! – odpowiadały strachy i naciągały swoje kapelusze głęboko na oczy.
Koniec Wersji Demonstracyjnej