Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Test wiary - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Kwiecień 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Test wiary - ebook


Trzecia część trylogii opowiadającej o losach Gabriela Fortisa, wybrańca niebios, który stara się pomagać ludziom w ich codziennych problemach i trudnych decyzjach.

Na Ziemi wszystko zaczyna podążać w złym kierunku. Ludzie zapominają o tym co ważne i przejmują się tylko własnym, często zgubnym interesem. Nie zdają sobie sprawy jak bardzo prowadzi ich to do zguby. Na domiar złego Gabriel dowiaduje się o ciężkich przeżyciach Kasi, która nękana przez wybrańców piekieł wraca zdruzgotana do rodzinnego domu. Postanawia porzucić wszystkie narzucone mu zadania wybrańca, by poświęcić się tylko i wyłącznie swojej ukochanej.

Wtedy w różnych zakątkach świata objawia się młodym księżom prorok. Zapowiada on nadchodzący koniec świata i prosi ich, by nakłonili wszystkich ludzi do poprawy swojego życia i przygotowania się do sądu ostatecznego. Ludzie ufają im bezgranicznie. Porzucają swoje dotychczasowe życie i wspólnie przygotowują się na nadchodzący koniec.

Na świecie zaczyna dominować dobro, ale jedna sprawa martwi całe niebiosa – ów prorok nie jest ich wysłańcem.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7859-156-6
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Specjalne podziękowanie

za pomoc przy ukończeniu trylogii

dla mojego brata

Prolog

Tej nocy nikt nie został w domu. Wszyscy mieszkańcy stutysięcznego miasta zebrali się na rynku. Nikomu nie przeszkadzał rzęsiście padający deszcz. Ulewa w tym momencie była dla wszystkich najmniejszym problemem. Stali blisko siebie, wraz ze swoimi rodzinami i znajomymi. Były tam zarówno dzieci jak i dorośli. Jedni trzymali się za ręce, inni tulili się do siebie. Każdy przeżywał to na swój sposób. Jednak nikt nie odważył się przerwać panującej tej nocy ciszy.

Gabriel w towarzystwie swojej niebiańskiej rodziny siedział na balkonie jednego z budynków i w milczeniu obserwował tłum. Swój wzrok miał skierowany tylko na jedną osobę. Kobietę stojącą na uboczu i chowającą się pod parasolem. Obserwowała ona wraz z zebranymi wskazówki ogromnego zegara, który na ratuszu odliczał ostatnie minuty do północy. Ostatnie minuty kończącego się dnia, a zarazem ostatnie minuty ich... życia.1. Czasy się zmieniły

W małym pokoju hotelowym Gabriel Fortis siedzi wygodnie w fotelu i obserwuje młodego chłopaka stojącego przy oknie. Spogląda on na ulicę i nerwowo obgryza paznokcie. Czeka na kogoś lub na coś, ale wygląda na to jakby w duchu modlił się o to, by nikt się nie pojawił. Na drugim końcu pokoju siedzi wybraniec piekieł i przygląda się z ironicznym uśmieszkiem chłopakowi czekając na to, co ma nastąpić.

– W końcu to zrobi, zobaczysz – powiedział widząc jego zachowanie.

– Nie zrobi.

Chłopak nie mogąc się już doczekać odszedł od okna i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. Stanął przed nimi i przez dłuższą chwilę nie ruszał się z miejsca. W jego głowie odbywała się zacięta walka myśli. Walczył ze sobą chcąc zrobić, coś na przekór swojemu sumieniu. Obaj wybrańcy stwarzali pozory pełnego przekonania o swoim zwycięstwie, ale tak na naprawdę żaden z nich nie był przekonany co do kolejnego ruchu chłopaka.

– Otwórz w końcu te drzwi i zrób to – namawiał go już lekko zniecierpliwiony wybraniec piekieł. – Wiem, że tego chcesz.

Po chwili chłopak ruszył zdecydowanym krokiem w kierunku łóżka, pod którym trzymał swoją dużą, czarną torbę podróżną. Położył ją na starannie usłaną pościel i otworzył ukazując światu jej zawartość.

– Tak – cieszył się wybraniec. – To jest twoja chwila.

Chłopak wyciągnął karabin i szybkim ruchem go odbezpieczył. Oglądał go podziwiając każdy najmniejszy element. Delikatnie pogłaskał go po lufie, a następnie powąchał, zachwycając się zapachem, jaki wydaje to cudo. Wstał i tuląc go w ramionach znów zerknął przez okno. Spoglądał na bank stojący naprzeciwko i wyraźnie nabierał ochoty do działania.

– Idź tam i naucz ich szanowania innych. Niech nie myślą, że mogą pomiatać takimi jak ty.

Wielka wojna myśli właśnie się zakończyła. Chłopak już zadecydował. Włożył karabin z powrotem do torby i szybkim krokiem wyszedł z pokoju. Wtedy wybraniec piekieł dumny z siebie podszedł do okna i czekając na jego ruch powiedział:

– Czas na małą masakrę w banku.

Popatrzył na Gabriela, który ani myślał o ruszeniu się ze swojego fotelu. Siedział pewny siebie i nie przejmował się jego słowami.

– Coś ty wymyślił? – zapytał go wyraźnie zmartwiony jego zachowaniem.

Przyglądał się chłopakowi, który pewnym krokiem zmierzał do banku. Mijał innych ludzi, przeszedł bezpiecznie przez ulicę i już miał wchodzić do banku, gdy nagle przystanął.

– Co jest!? – krzyknął ze złości wybraniec piekła. – Wchodź tam idioto!

Stanął on w miejscu i czekał na kobietę, która wyłoniła się zza zakrętu i zbliżała się do niego.

– Kto to jest? Kogo żeś tu nasłał?

– Była koleżanka ze szkoły – odpowiedział mu najspokojniej jak tylko potrafił.

– Pewnie była miłość szkolna? Ale to banalne! I myślisz, że to mu pomoże?

– Nie.

Popatrzył na niego ze zdziwieniem, ale nie pytał go o wytłumaczenie. Wrócił do swojego okna i przyglądał się im uważnie. Wtedy to podszedł do nich jeszcze jeden chłopak i przyłączył się do ich konwersacji.

– A to kto znowu?

– Też kolega ze szkoły. Dawno się nie widzieli.

Po krótkiej rozmowie, wszyscy troje ruszyli wzdłuż banku i pewnie zmierzali do pobliskiej restauracji.

– Wiesz, że jak nie dzisiaj to jutro to zrobi.

– Nie byłbym tego taki pewny.

Wybraniec nie mogąc słuchać jego spokojnego tonu zniknął z pokoju i przeniósł się do restauracji, gdzie młodzi rozsiedli się przy stoliku i zaczęli wspominać swoje szkolne dzieje. Gabriel wiedział, że jego przeciwnik nie zostawi tak tej sprawy, więc również dołączył do nich i z oddali, siedząc przy ostatnim stoliku obserwował ich uważnie. Wybraniec piekieł tymczasem aż trzęsąc się ze złości podszedł do nich i przez nikogo nie zauważony sprawnym ruchem odpiął zamek w torbie leżącej tuż pod nogami chłopaka.

– Jesteś nasz chłopcze – dodał i odszedł kilka kroków w tył czekając na dalszy rozwój sytuacji.

Długo nie musiał czekać. Podeszła do nich kelnerka i zaczęła przyjmować ich zamówienie. Pisała wszystko dokładnie na małej karteczce i wtedy zerknęła do torby. Widząc jej zawartość stanęła przez chwilę przerażona, ale widząc ich wzrok na sobie od razu wróciła do kuchni.

– Będzie ciekawiej – powiedział do Gabriela siadając przy jego stoliku.

– Z niego już i tak nic dobrego nie będzie – odpowiedział mu Gabriel. – Jest twój.

Wybraniec zadowolony z samego siebie przyglądał się niczemu nie świadomym rozmówcom i czekał cierpliwie na rozwój sytuacji. Był pewny, że kelnerka wchodząc do kuchni od razu zadzwoniła po policję i w ciągu kilku minut przybędą tu policyjne oddziały specjalne by go rozbroić. Już wyobrażał sobie co się będzie działo, gdy spanikowany chłopak widząc mundurowych zerknie do swojej otwartej torby. Uwielbiał rzeź i na nią właśnie w tej restauracji czekał.

Nagle Gabriel poczuł obecność jeszcze jednego wybrańca. Wszedł on do restauracji zaraz za mężczyzną ubranym w ciemną skórzaną kurtkę i czarne dżinsy. Szedł za nim uśmiechnięty i gdy tylko zobaczył ich obu siedzących przy jednym stoliku od razu ruszył w ich kierunku.

– I jestem – powiedział wyraźnie zadowolony siadając przy ich stoliku.

Jego podopieczny usiadł na samym końcu sali i obserwował wrogim spojrzeniem obecnych gości restauracji.

– Jakby ci to powiedzieć niebieski... przegrałeś.

Gabriel nie odezwał się ani słowem. Nie dał po sobie poznać zaskoczenia i szybko próbował wymyślić sposób, by uratować wszystkich siedzących tutaj ludzi.

– To fakt – odpowiedział i wstał od stolika.

Kelnerka właśnie podawała zamówione drinki i posiłek na stół, gdy Gabriel przechodząc obok niej delikatnie uderzył w jej nogę powodując, że straciła równowagę i oblała młodego chłopaka zimnym napojem.

– Przepraszam bardzo! – krzyknęła przestraszona. – Nie wiem jak to się stało. Przepraszam!

Poszkodowany wstał i spostrzegł, że ma otwartą torbę. Spojrzał na nią i już wiedział, że jej zawartość nie jest dla niej tajemnicą. Kelnerka szybko pobiegła do kuchni płacząc, a chłopak przepraszając swoich znajomych wraz z torbą ruszył do toalety. Ledwo zdążył zamknąć drzwi, gdy do restauracji weszło dwóch policjantów ubranych po cywilnemu. Szukali wzrokiem podejrzanego, ale nie byli w stanie sami go odnaleźć. Wtedy kelnerka wyszła zza baru i wskazała im drzwi do toalety.

Wybrańcy obserwowali bacznie całą sytuację i czekali z coraz to większym zniecierpliwieniem na to, co miało nastąpić. Policjanci podeszli do drzwi toalety i trzymając broń w rękach próbowali wejść do środka, ale chłopak zamknął je od środka.

– Policja! Proszę otworzyć!

Wołali kilka razy, ale chłopak nie odpowiadał. Gabriel przeniósł się do niego, chcąc przewidzieć jego kolejny ruch. Nigdy nie był świadkiem żadnej strzelaniny i miał nadzieję, że i tutaj do niej nie dojdzie. Był przygotowany na jego ewentualne odwrócenie uwagi od drzwi, ale młody chłopak miał inne plany. Słysząc wołających do niego policjantów wyciągnął z torby karabin i po krótkim namyśle przyłożył ją sobie do głowy. Sekundy mijały, policjanci próbowali wywarzyć drzwi, a on możliwe, że po raz ostatni walczył sam ze sobą. Gabriel nie mógł na to patrzeć. Biorąc to zadanie miał nadzieję, na cud i sprowadzenie go na ścieżkę dobra, ale już nie było szans na uratowanie jego duszy. Zrezygnowany zamknął oczy i czekał aż naciśnie spust swojego karabinu.

Jego znajomi z przerażeniem przyglądają się działaniom policji, aż w końcu wszyscy usłyszeli pojedynczy strzał. Po chwili padł drugi. Gabriel otworzył oczy i zobaczył równie zdziwionego chłopaka. W restauracji nagle rozległ się głośny krzyk kobiety i padł kolejny strzał.

– Magda – wyszeptał i uchylił lekko drzwi.

Gabriel przeniósł się do wybrańców i z przerażeniem przyglądał się mężczyźnie w czarnym ubraniu, który zabijał po kolei wszystkich w restauracji.

– Jeszcze tam się kryje jakiś – krzyknął do niego drugi wybraniec wskazując mężczyznę chowającego się za stolikiem.

Zabójca podszedł do niego i z zimną krwią strzelił do niego.

– Tak jest! Niebieski siadaj – wołał do niego wybraniec. – Takiego przedstawienia jeszcze chyba nie widziałeś.

Podszedł do schowanych pod stolikiem przyjaciół chłopaka i wszyscy usłyszeli błagające słowa Magdy:

– Proszę, nie zabijaj mnie.

Drżała cała ze strachu. Gdy go zobaczyła nad sobą tylko zamknęła swoje zapłakane oczy i usłyszała kolejny strzał. Tym razem brzmiał on inaczej. To młody chłopak wystrzelił ze swojego karabinu i zabił go stojącego tuż nad nią.

– Dobry strzał, młody – pochwalił chłopaka drugi wybraniec. – Kolejny nasz człowiek.

Gabriel wciąż zaskoczony całym wydarzeniem stał w miejscu i tylko przyglądał się temu wszystkiemu. Cieszył się, że już nikt nie umrze z rąk psychopaty, ale martwił się o chłopaka. Jego znajomi widząc go z karabinem w ręce, bali się go tak samo jak leżącego tuż obok nich martwego zabójcę. Nikt się nie odważył odezwać. Wszyscy wpatrywali się w niego i czekali przerażeni, na jego kolejny ruch.

Wtedy to usłyszeli zjeżdżające się na ulicy policyjne radiowozy.

– Przybyła odsiecz – skomentował to jeden z wybrańców piekieł stojąc przy oknie i przyglądając się ustawiającym się przed wejściem policjantom.

– Na mnie już czas, niech młody zrobi to szybko – odezwał się drugi wybraniec i po tych słowach zniknął z restauracji.

Młody chłopak wyjrzał przez okno na zbierających się policjantów i zrezygnowany popatrzył na swoich znajomych.

– Przepraszam was.

Po tych słowach skierował lufę karabinu pod swoją szczękę i wystrzelił.

* * *

Na ogromnej pustyni, która ciągnęła się kilometrami było miejsce, które zwano „Samotnicą”. Żyjąc w niebie nikt nie doświadczał żadnych zmartwień ani problemów, wszystko było dostępne dla każdego. Jednak dla wybrańców to miejsce było bezcenne. Miało ono bowiem moc, której nigdy i nigdzie nie potrafiono znaleźć. Wśród wszędobylskiego, pomarańczowego piasku stała wysoka na około pięć metrów palma, a pod nią ławeczka, na której można było usiąść i w spokoju oddać się przemyśleniom. Gabriel miejsce to poznał dzięki Michałowi, gdy pierwszy raz nie podołał zadaniu. Stracił wtedy swój zapał i wiarę w siebie, ale dzięki właśnie temu miejscu się nie poddał. Jest ono znane tylko i wyłącznie wybrańcom niebios. Mogą oni tutaj oddać się w spokoju i ciszy swoim przemyśleniom, ale i mają możliwość również spotkać innego wybrańca, z którym mogą porozmawiać i wymienić się swoimi spostrzeżeniami.

Nigdy nie zapomniał pierwszego spotkania z wybrańcami. Czuł ich wielkość, ale zarazem i zmęczenie oraz smutek. Z początku tego nie rozumiał. Wszystkie zadania jemu powierzone udawało mu się rozwiązywać i zawsze wygrywał. Ale ostatnio coś się zacięło. Ludzie przestali iść ścieżką dobra. Wybierają zło, które jest prostsze i wygodniejsze. Niestety nie dostrzegają tego co się za nim tak naprawdę kryje. Teraz dopiero doświadcza ciężaru pracy wybrańca, mając już zadania, z którymi doświadczony wybraniec zmaga się na co dzień.

– Wiedziałem, że cię tutaj znajdę – usłyszał głos Michała tuż za sobą. – Słyszałem o twoim zadaniu. Co się tam dokładnie wydarzyło?

– Pojawił się drugi wybraniec z... – przerwał szukając w głowie odpowiedniego określenia, ale nie mógł inaczej go nazwać – z psychopatą.

– Psychopatą?

– Nie wiem jak można nazwać inaczej człowieka, który z zimną krwią zabija niewinnych ludzi. Przecież oni mu nic nie zrobili, nawet ich nie znał. Wszedł po prostu w biały dzień do restauracji i zaczął strzelać do wszystkich. A ja nie wiedziałem, co mam robić.

– Jestem pewny, że zrobiłeś co tylko mogłeś w takiej sytuacji. Dla nich niestety nie było już ratunku.

– Ale dlaczego? Przecież oni nic złego nie zrobili. Dlaczego ich to spotkało?

– Nikt nie wie, kiedy nadjedzie jego czas, pamiętaj Gabrielu. Na to nic nie poradzimy.

– Ale to jest niesprawiedliwe.

– Na ziemi ludzie stworzyli swoją „sprawiedliwość” i niestety jej się trzymają już od wieków. Prawdziwą sprawiedliwość znajdą dopiero po śmierci. Powiedz mi lepiej, co tam u twojego przyjaciela Jacka słychać?

– Dawno u niego nie byłem. Zostawił mi kilka wiadomości na sekretarce, ale nie miałem czasu na spotkanie się z nim. Może wypadałoby go w końcu odwiedzić.

– Zrób to. Weź wolne, odpocznij. Przypomnij sobie, gdzie jesteś i ciesz się rajem, na który zasłużyłeś.

– A co z zadaniami? Może lepiej...

– W takim stanie nikomu nie pomożesz. Ostatnio za dużo bierzesz na siebie, nawet nie masz czasu dla przyjaciół i rodziny. Kiedy ostatnio kąpałeś się w swoim basenie? Świat się nie zawali, gdy kilka dni odpoczniesz. Wrócisz do nas, gdy przypomnisz sobie, co to jest raj i dlaczego warto do niego dążyć.

– Może masz rację.

* * *

Gabriel po powrocie do swojego pałacu długo rozmyślał nad swoim ostatnim zadaniem. Chciałby o nim zapomnieć, ale nie potrafił. W ciągu swojego krótkiego życia na ziemi czasem słyszał o podobnych strzelaninach, ale nigdy nad tym się nie zastanawiał, ani nie zwracał większej uwagi. Były to bowiem pojedyncze przypadki i najczęściej występujące daleko od niego. A co najważniejsze, za każdym podawano motyw działania takiego mordercy. W tym przypadku było mu ciężko go odnaleźć. Chciałby móc się przygotować na podobne wydarzenie, ale nie miał pojęcia jak powinien się zachować w takiej sytuacji. Długo rozmyślał na ten temat, ale żadnego rozsądnego rozwiązania nie potrafił odnaleźć.

Gdy w końcu nadeszła noc, usiadł się w swoim ogromnym łożu i pierwszy raz poczuł się obco w swoim wymarzonym, rajskim domu. Ostatnio większość czasu przebywał poza nim, biorąc coraz to trudniejsze zadania. Chciał pomagać, zmieniać świat, ale lista zadań zamiast maleć, to niestety wciąż się powiększała. Na miejsce jednego pojawiały się dwa następne. Zdawał sobie doskonale sprawę, że gdyby mógł pokazać ludziom żyjącym na ziemi jak wspaniale jest w niebie, postępowanie przynajmniej dziewięćdziesięciu procent ludzkości zmieniłoby się nie do poznania. Każdy chciałby spędzać tak swoją wieczność. Wygoda, spokój i przede wszystkim brak zmartwień towarzyszące wieczności. Jednak takiej możliwości nikt nigdy nie miał.

Wziął do ręki telefon i wykręcił numer do Jacka. Michał miał rację, należy mu się odpoczynek. Chciał się spotkać ze swoim przyjacielem, spędzić z nim trochę czasu, po prostu porozmawiać. Zaniedbał ostatnio ich stosunki i czuł się temu winny. Dzwonił mając nadzieję, to naprawić, ale nikt nie odbierał jego telefonu. Wstał więc z łóżka i chciał jak najszybciej zapomnieć o ostatnich godzinach i poczuć się z powrotem jak w raju. Włączył więc swoją ulubioną płytę z balladami rockowymi i leżąc na wspaniałym łożu wsłuchiwał się w nie, przypominając sobie czasy spędzone na ziemi. Przypominał sobie swój pokój w domu rodziców. Brata, z którym wiecznie rywalizował o coś oraz kolegów z podwórka, z którymi grał w koszykówkę prawie codziennie wieczorem, przy ledwo palącej się lampie. Za czasów dzieciństwa miał sporo czasu dla siebie i słuchał muzyki godzinami, ciągle puszczając ją od nowa i ucząc się słów na pamięć. Tego mu właśnie brakowało, chwili dla siebie samego.

Teraz dopiero zdał sobie sprawę, że będąc już dłuższy czas w niebie, wcale go nie zna. Pochłonięty pracą na ziemi, zapomniał o sobie samym i o raju, na który tak ciężko zapracował. Wciąż pomagał innym osobom, uczestniczył w ich życiu, a o swoim zapomniał całkowicie. Stracił przez to kontakt ze swoim przyjacielem Jackiem oraz rodziną, która nieustannie próbowała się z nim spotkać.

– Gabrielu, jesteś tu?! – usłyszał czyjś głos.

– Jestem – wyłączył muzykę i odpowiedział niepewnie. – Już idę.

Otwarł drzwi i prawie wszedł na stojącego przed nim Pawła, jednego z najstarszych wybrańców niebios.

– Co się stało?

– Miałbyś dla mnie chwilę? Potrzebuję twojej pomocy.

Gabriel zaskoczony jego słowami od razu odpowiedział:

– Możesz na mnie liczyć.

– Chodź ze mną.

Chwycił go za ramię i obaj przenieśli się do pokoju małej dziewczynki, która spała grzecznie w swoim łóżku.

Za oknami już była noc, a w małym pokoju dziecięcym paliła się tylko mała lampka tuż przy jej łóżeczku.

– Nie pozwól się do niej nikomu zbliżyć, to bardzo ważne.

Słowa te brzmiały tak poważnie, jakby jego życie od tego zależało. Po nich od razu zniknął, przenosząc się w miejsce, gdzie z pewnością miał ciężkie zadanie do wykonania.

Gabriel zamknięty w pokoju dziewczynki nie miał pojęcia przed czym miałby ją chronić. Wyglądała tak niewinnie, że aż dziw bierze, żeby ktoś chciałby ją skrzywdzić. Cóż mogłoby takie maleństwo komuś zrobić. Podszedł do okna wypatrując w okolicy podejrzane ruchy, ale noc wyglądała na bardzo spokojną. Nic nie wskazywałoby, żeby coś miało nagle się zmienić. Usiadł więc naprzeciwko jej łóżeczka i czuwał. Spoglądał co chwilę na drzwi, ale nikt się w nich nie ukazywał. W całym domu były pogaszone światła i podejrzewał że wszyscy domownicy spali zbierając siły na kolejny dzień.

Jednak długo ta cisza nie trwała. Usłyszał czyjeś kroki powoli zbliżające się do drzwi. Po chwili otworzyły się i wszedł do środka niski mężczyzna trzymający w ręku broń z tłumikiem i założonym noktowizorem na oczach. Zdjął go, by lampka dziewczynki go nie ślepiła. Odłożył także broń z tłumikiem i stanął nad dziewczynką, przyglądając się przez chwilę jakby podziwiał jej piękno i niewinność. Gabriel aż znieruchomiał widząc niespodziewanego gościa w domu. Nie był przygotowany na taki obrót sprawy i chciał szybko wymyślić coś, by uratować dziecko, ale nie potrafił. Był kompletnie zaskoczony i nieprzygotowany. Wtedy to wszedł do środka jeszcze wybraniec piekieł.

– Zabij ją – szepnął. – Nie zostawiamy świadków. Zabij.

Przeszedł obok napastnika mówiąc te słowa i stanął naprzeciwko niego przyglądając się dziewczynce. Gabriel zobaczył broń leżącą na stoliku i szybko podbiegł do niej, by jednym sprawnym ruchem spowodować jej zacięcie.

– Broń mu już nie jest potrzebna – odezwał się do niego wybraniec uśmiechając się pod nosem.

Przyglądał się on Gabrielowi przez chwilę, aż w końcu zapytał:

– Nowy?

Gabriel, widząc napastnika, który już naciągnął sobie skórzane rękawiczki i kierował swoje dłonie do szyi śpiącego dziecka nie mógł czekać. W ruchach mężczyzny nie było ani chwili zawahania. Zaczął dusić małą dziewczynkę. Gabriel przerażony sytuacją szybko wybiegł z pokoju i kątem oka minął sypialnię, gdzie leżały martwe ciała rodziców dziecka. Szybko wbiegł do kuchni i zrzucił na ziemię wszystkie talerze, jakie zostały na suszarce. Huk był tak głośny, że musiał zwrócić uwagę napastnika. Modlił się, by to zadziałało i pospiesznie wrócił do pokoju dziewczynki. Napastnik wypuścił ze swoich rąk już prawie martwe ciało dziecka i z bronią udał się do kuchni, by zabić winowajcę hałasu.

– Za późno niebieski – powiedział dumny z siebie wybraniec i stanął przed drzwiami wyjściowymi. – My już uciekamy.

Napastnik nie mogąc nikogo znaleźć przeszedł obok nich i spokojnie bez żadnego wzruszenia wyszedł z domu przez nikogo nie zauważony.

– Nie postarałeś się nowy – powiedział i zniknął podążając za mordercą.

Gabriel, wciąż przerażony tym, co się przed chwilą stało, nie potrafił ruszyć się z miejsca.

– Gdzie dziewczynka? – usłyszał jakby z oddali. – Gabrielu! Gdzie dziewczynka?!

Szturchnął go Paweł. Wtedy dopiero oprzytomniał i odpowiedział ledwo słyszalnym głosem:

– W łóżeczku. Nie żyje.

Paweł szybko pobiegł do jej pokoju, a Gabriel stał załamany kolejnym niepowodzeniem. To już kolejne, które musi przełknąć w tak krótkim czasie.

– Ona żyje! Gabriel! – usłyszał nawoływanie Pawła. – Szybko, pogotowie musimy sprowadzić.

Tego nie mógł już zawalić. Każda chwila się teraz liczyła. Szybko więc przeniósł się do sypialni sąsiadów, w której spało starsze małżeństwo.

– Wstawaj natychmiast, twoi sąsiedzi potrzebują pomocy – szepnął śpiącej kobiecie do ucha. – Idź i pomóż im.

Kobieta otwarła oczy przerażona, nie wiedząc czy to sen, czy jawa. Usiadła na łóżku i od razu zbudziła swojego męża.

– Irek, coś się dzieje u sąsiadów.

– Śpij kobieto, jest środek nocy.

– Chodź ze mną. Musimy to sprawdzić.

– Pewnie śpią. Kładź się i zamykaj oczy kobieto.

– To idę sama.

Wstała, ubrała szlafrok i już miała wychodzić z pokoju gdy jej mąż zawołał:

– Poczekaj, idę z tobą.

Niechętnie, ale marudząc pod nosem poszedł z nią do domu sąsiadów. W środku nocy weszli na ich posesję i zbliżając się do wejścia nabierali coraz to większego przekonania o słuszności swojego zachowania. Drzwi wejściowe bowiem były uchylone, a w środku Gabriel pozostawił oświecone światło.

– Idź do domu i zadzwoń po policję. Ja to sprawdzę.

– Idę z tobą – odpowiedziała, chowając się za jego plecami.

Powoli weszli do domu sąsiadów i wołając ich przeszukiwali kolejne pokoje. W każdym zapalali światła i dokładnie się rozglądali, ale nigdzie nikogo nie widzieli. W końcu weszli do sypialni rodziców dziewczynki, gdzie zauważyli leżące obok siebie martwe ciała.

– O mój Boże! – krzyknęła z przerażenia.

– Wezwij policję! Szybko!

Kobieta sięgnęła po telefon leżący tuż przy nich i drżącym głosem wezwała pomoc. Ciężko jej było mówić w ich towarzystwie, ale starała się odwrócić swój wzrok od ciał i skupić na rozmowie z policjantem. Jej mąż tymczasem doszedł do pokoju dziewczynki, przy której czuwał Paweł. Mężczyzna widząc ją półżywą w łóżeczku aż uklęknął z rozpaczy. Wziął ją w swoje ręce i widząc jej przerażenie w oczach delikatnie ją przytulił. Widząc ślady duszenia na jej malutkiej szyi szybko się domyślił, co musiała przejść i zapłakał nad jej cierpieniem. Gabriel stanął w progu drzwi i przyglądał im się ze smutkiem. Był szczęśliwy, że dziewczynka żyje, ale nie potrafił zrozumieć zachowania mordercy.

– Dlaczego tak się dzieje? – zdołał jedynie wypowiedzieć.

– Najważniejsze, że żyje, Gabrielu. Dobrze się spisałeś i nie zapomnę ci tego – odparł Paweł idąc w jego stronę. – Na nas już pora.

Chwycił go za ramię i razem przenieśli się do nieba, do pokoju z którego wcześniej znikli.

– Ale co teraz z nią będzie? – zapytał wciąż nie przestając myśleć o niej.

– Jest już bezpieczna. Jej babcia się nią zajmie.

– A co z jej rodzicami? Z tym mordercą?

– Rodzice trafią tam, gdzie zasłużyli.

– A zabójca?

– Nie wiem. To już zadanie dla policji.

– Ale oni... – prawie krzyknął ze złości.

– Gabrielu! – przerwał mu zdecydowanie Paweł. – To jak wygląda życie na ziemi ma zależeć przede wszystkim od nich samych, nie od nas. Pamiętaj, że my im tylko możemy pomóc dokonać wyboru, nie żyć za nich.

Nie mogąc się z tym pogodzić tylko pokiwał przecząco głową i już nic nie odpowiedział.

– Dziękuję ci bardzo za pomoc. Jestem teraz twoim dłużnikiem.

– Nie...

– Odpocznij, zasłużyłeś na to.

To mówiąc zniknął przenosząc się w inne miejsce pozostawiając go samego.

* * *

Tej nocy Gabriel prawie w ogóle nie spał. Za każdym razem gdy tylko zamykał oczy, pojawiały się przed nim obrazy z pokoju małej dziewczynki i restauracji. Męczyły go koszmary i nie pozwalały zapomnieć o ostatnich wydarzeniach. Widząc zło, które zaczyna dominować w zwykłym życiu, jego praca zaczynała tracić dla niego sens. Nie mógł spać, ale i nie miał ochoty na nic innego. Leżał w swoim łożu i walczył ze swoimi myślami. Wspominał ostatnie zadania i ludzi, którym starał się pomóc. Starał sobie przypomnieć swoje postępowanie za życia. Mimo, że nie był wzorem do naśladowania to przez myśl mu nie przechodziły takie czyny i słowa, z którymi teraz walczy na co dzień. Rzeczy, które kiedyś wydawały się nie do pomyślenia, które oglądało się tylko w filmach, teraz działy się naprawdę.

Musiał od nich odpocząć, zrobić sobie przerwę. Najchętniej spotkałby się z Jackiem, ale wciąż nie potrafił się do niego dodzwonić. Nie chciał mu się narzucać, zwłaszcza z problemami jakie teraz miał, więc nie próbował go szukać. Chętnie spotkałby się ze swoją rodziną, ale wyjechali oni na wycieczkę, na którą oczywiście jego też zapraszali. Pochłonięty pracę nie odpowiadała im na zaproszenia i teraz tego żałował.

Wybrał więc inną formę relaksu – swoje czerwone Ferrari. Uwielbiał nim jeździć, a od kiedy tylko go zobaczył planował wybrać się w daleką drogę w nieznane. Zawsze brakowało mu na to czasu, ale tym razem nie odmówi sobie tej przyjemności.

Zebrał się szybko z łóżka i zasiadł wygodnie w jego skórzanym fotelu. Włączył muzykę zespołu Steppenwolf – „Born to be wild”, którą zawsze uwielbiał i ruszył. Nie miał obranego punktu docelowego, chciał tylko jechać. Przemierzać kolejne kilometry i zapomnieć o wszystkim.

Szybko wyjechał z miasta wjeżdżając na długą i szeroką autostradę, której końca nigdy nie widział. Zdziwiło go to, że nikogo na niej nie było, ale nie przejmował się tym. Przemierzał kolejne kilometry podziwiając szybko zmieniający się krajobraz. Domy zaczęły szybko znikać, a w ich miejsce pojawiały się coraz to liczniejsze drzewa. Początkowo nie zwróciło to jego uwagi, ale im dłużej towarzyszyły mu w drodze, tym bardziej się im przyglądał. W pewnym momencie wydawały mu się stać nienaturalnie blisko siebie tworząc żywy płot. Zatrzymał więc swój samochód i podszedł do nich zaciekawiony tym, co one chowają za sobą. Ich grube pnie oraz setki gałęzi połączonych ze sobą skutecznie zniechęcały wszystkich ciekawskich. Gabriel, nie potrafiąc znaleźć między nimi luki, też już chciał się poddać, ale wtedy zauważył mały dom stojący w oddali na środku pola, które się za nimi kryło. Przypominało mu to trochę odosobnione drzewo, pod którym podczas wędrówki zawsze budził się i odbierał nagrody. Nie mógł więc tak tego zostawić i ze wszystkich sił walczył z naturą o przedostanie się na drugą stronę.

W końcu po krótkiej walce udało mu się. Prześlizgnął się na drugą stronę i po kilku chwilach znalazł wydeptaną ścieżkę prowadzącą do domku. Szedł do niego pospiesznym krokiem ciekaw kto jest jego gospodarzem. Jednego już mógł być pewny; ktokolwiek tam mieszkał nie chciał być od nikogo uzależniony. Stawiał kolejne kroki by odkryć tą tajemnicę, ale z każdym pokonanym metrem dom wydawał mu się odleglejszy. Idąc już kilka minut oddalił się już sporo od swojego samochodu, ale wyglądało jakby w ogóle się nie przybliżył do celu. Przystanął więc na chwilę i rozejrzał się dokoła. Wszędzie panowały ogromne pola, których końca nie było widać.

– Chyba się zgubiłeś wędrowcze – usłyszał nagle za plecami ponętny głos kobiety.

Szybko odwrócił się w jej stronę i aż zaniemówił. Jej piękna, smukła sylwetka, czarne, długie włosy i niebieskie oczy tak go zaskoczyły, że nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa.

– Jeśli idziesz do mojego domu, to bez zaproszenia tam nie dojdziesz.

– Bez zaproszenia? – zdołał tylko powiedzieć.

– Proszę cię, zawróć do swojego samochodu i wracaj, skąd przyjechałeś. Ja mam dużo pracy przed sobą.

– Pracy?

– Ktoś o te pola musi dbać przecież.

– I sama o nie dbasz?

Spojrzała na niego tak, że od razu zrobiło mu się głupio i próbował się bronić mówiąc:

– Przecież nie jesteś w stanie...

– Może jestem – odpowiedziała uśmiechając się delikatnie, nie pozwalając mu dokończyć zdania.

– Ale jak?

– Wciąż te wątpliwości – odpowiedziała kręcąc głową zawiedziona. – Gabrielu...

– Skąd znasz moje imię?

– Znam wszystkich, którzy opuścili ziemię i trafili na swoje miejsce, Gabrielu – odpowiedziała trochę ostrzej. – Udowodniłeś niejednokrotnie, że zasłużyłeś na to by znaleźć się tutaj. Twoja wiara i czyny doprowadziły cię tu gdzie jesteś, ale wciąż nie pozbyłeś się wątpliwości. A wierz mi, że one do niczego dobrego nie prowadzą.

– Wiem, że jestem w niebie i tutaj nie ma rzeczy nie możliwych, ale...

– Na ziemi też zdarzają się cuda – znowu mu przerwała. – Tylko trzeba je dostrzec.

– Dostrzec?

– Wybrańcu – powiedziała to bardzo mocno, podkreślając powagę tego stanowiska. – Któż ma dokonywać cudów na ziemi, jak nie ty?

– Ja? Ale moim zadaniem jest...

– Pomoc w wyborze ścieżki.

– Dokładnie i...

– I jeśli człowiek CHCE... – przerwała na chwilę by dobrze ją zrozumiał – ...to posłucha właśnie ciebie, a nie innego wybrańca, prawda?

– No, tak – odpowiedział niepewnie.

– Gabrielu, wróć do swojego samochodu i wracaj do domu. Twoja praca nie jest łatwa i czasem trzeba pogodzić się z porażką, ale proszę cię o jedno – nie zmieniaj zdania o ludziach. Jeśli ty zwątpisz w nich, to już nic ich nie uratuje.

To powiedziawszy ukłoniła się delikatnie i odeszła pozostawiając go samego. Chciałby jeszcze z nią porozmawiać, poznać jej imię, ale wiedział że nie odpowiedziałaby mu. Odwrócił się więc by wrócić do swojego samochodu i wtedy spostrzegł, że jest tuż pod drzewami, z którymi tak długo walczył o przejście. Nie wiedział jak to możliwe, ale nie chciał tego wiedzieć. Wracał więc do swojego samochodu już myśląc o powrocie do domu i wtedy zauważył małego gościa siedzącego w samochodzie. Dziewczynka siedziała na przednim siedzeniu i bawiła się małym globusem. Uśmiechnęła się do niego i kontynuowała swoją zabawę.

– Kim jesteś, dziewczynko?

– Usiądź – odpowiedziała krótko.

Posłuchał jej mając nadzieję, że za chwilę wszystkiego się dowie, ale dziewczynka ani myślała przerywać swoją zabawę.

– No więc? – zapytał zniecierpliwiony.

– Proszę wybaczyć mojej mamie, ale ona po prostu nie lubi obcych.

– To była twoja mama?

Dziewczynka tylko z uśmiechem przytaknęła.

– I sami tutaj mieszkacie?

– Jeszcze tak.

– Jeszcze? Co masz na myśli?

– Ja ją kiedyś opuszczę – odparła podekscytowana.

– Dlaczego chcesz ją opuścić? Nie będzie się o ciebie martwiła?

– O mnie? Nie... – przerwała na chwilę myśląc nad czymś intensywnie. – Mama wie, że kiedyś muszę od niej odejść. I tak już długo czekam.

– Ile masz lat dziewczynko? – zapytał nie mogąc uwierzyć w jej słowa.

– Mama ci nie mówiła, że dziewczynki o wiek się nie pyta? – odpowiedziała uśmiechając się pod nosem.

– Kim ty w ogóle jesteś? – zapytał już mając dojść jej gierek.

– Naprawdę chcesz wiedzieć?

– Tak – odparł zdecydowanie.

– Jeśli zgadniesz, kim jest moja matka, to powiem ci, kim ja jestem – powiedziała to z wyraźnym zadowoleniem na twarzy.

– Nie wiem, kim jest twoja matka.

– Zawsze tak szybko się poddajesz?

– Jeśli nie chcesz mi powiedzieć, to wyjdź z mojego samochodu, nie mam czasu na zabawy – odparł już podenerwowany.

– Teraz już rozumiem, dlaczego na tej waszej ziemi tak się dzieje.

– Co masz na myśli?

– Powiem ci tylko tyle, że ja jestem dziewczynką, która lubi zmiany. Moja mama pilnuje starego porządku, a ja go nienawidzę – odpowiedziała kręcąc globusem w rękach.

Nagle chwyciła go za ramię i oboje przenieśli się na szczyt wielkiej góry, z której rozciągał się widok na ogromną pustynię, której końca nie był w stanie dostrzec. Z początku myślał że przenieśli się do „Samotnicy”, ale zamiast ławki przed nimi znajdywało się jezioro, które zupełnie nie pasowało do tego miejsca.

– Przypomina ci to coś? – zapytała.

– Kałużę na pustyni?

Tylko przytaknęła głową nie przestając się uśmiechać.

– Pamiętasz dwa stawy, które widziałeś po swojej śmierci?

– Tak – odparł i zaczął się rozglądać za drugim zbiornikiem wodnym. – Ale, co to ma wspólnego z tym miejscem?

– Stworzono to miejsce do określenia czasu dla ludzkich dusz na ziemi. Z początku cały ten teren był zalany wodą. Sięgała ona prawie do naszych stóp.

– Co się z nią stało?

– Z każdym popełnionym przez ludzi grzechem wody w zbiorniku ubywa i jak sam widzisz już niedługo zniknie całkowicie.

– Co to oznacza?

– Stwórca na moje nieszczęście zrobił go pokaźnych rozmiarów i długo kazał mi czekać na mój czas, ale już niedługo będę mogła się stąd wydostać. Pokażę się całemu światu i nie zostawię nikogo bez mojej opieki. To będzie piękne.

Popatrzył na nią z przerażeniem i odparł:

– Chcesz powiedzieć, że ty...?

Dziewczynka uśmiechnęła się i przenieśli się z powrotem do jego samochodu.

– Jeśli nie wybuchnie nowa wojna albo nie wydarzy się coś znaczącego, to zajmie to jeszcze kilka lat, ale już tyle czekam, że rok więcej nie sprawi mi różnicy. Sam przecież zauważyłeś, że czasy się zmieniły. Potrzebna jest zmiana i ja im to dam.

– W jaki sposób?

– To już jest moja słodka tajemnica – odpowiedziała tak jakby to była dla niej zabawa.

Nagle spostrzegli stojącą przed nimi mamę dziewczynki. Wpatrywała się w nich, ale nie podchodziła bliżej.

– Ja już pójdę sobie. Miło było cię poznać.

– Ciebie też – odpowiedział grzecznie, chociaż wciąż nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał.

Dziewczynka grzecznie chwyciła swoją mamę za rękę i razem odeszli do swojego domu, stojącego w szczerym polu.

* * *
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: